Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Moje początki w jkuchni....

  • Autor: Janek Data: 2006-07-23 21:48:34

    ...."Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie gotujacych Chłopaków.
    Jakie były Wasze początki w kuchni...
    Janek"
    ....Dziewczyny, powiedzcie też, jakie ..byłu Wasze początki...

    Tym cytatem z jednej z moich wypowiedzi gdzie powiedziałem o swoim "wielkim" pocżątku, zadaję "pytanko" o Wasze pierwsze kroki w kuchni...
    Janek

  • Autor: bahus Data: 2006-07-23 21:52:14

    A co Cię to qurcze obchodzi ?... ..(ciekawski jakiś, za chwilę zapyta o deflorację )
    Bahus

  • Autor: Janek Data: 2006-07-23 21:58:18

    nie o qrcze tylko kaczke..

  • Autor: Janek Data: 2006-07-25 21:34:14

    Bahus, powiedz prawdę, ile garów Mamie spaliłeś...nie wstydź sie, ...
    Janek

  • Autor: trylobicik Data: 2006-07-23 22:01:28

    Mój początek był dość bolesny. Na maszynce do chleba (takiej z korbką, nie elektrycznej), do której nie wolno było mi się zbliżać, chciałam pokroić marchewkę. W efekcie do dziś mam bliznę na palcu. Ale się mamie i babci przyznać nie chciałam, tylko zrobiłam się "strasznie senna" i poszłam do swego pokoju. Mama się szybko zorieniowała sie, że coś jest nie tak. Jak przyszła, to poduszka była już całkiem nasiąknięta krwią. Na długo to nie wystarczyło, wkrótce znów była maszyka używana, ale teraz już bardzo uważałam.

  • Autor: agness Data: 2006-07-23 22:55:09

    Moje poczatki w kuchni sa od najmłodszych lat-w wieku 11-12 lat piekłam ciasta,w domu zawsze pomagalam w "kuchni"bo lubiałam.Wyszłam za maz bardzo młodo i jak to mowi moja mama stałam sie gospodynia cała "gębą"kolezanki szalały po dyskotekach a ja robiłam przetwory na zime-co zreszta lubie robic i sprawia mi to przyjemnosc:)

  • Autor: mloda21 Data: 2006-07-23 23:17:57

    Użytkownik agness napisał w wiadomości:
    > Moje poczatki w kuchni sa od najmłodszych lat-w wieku 11-12 lat piekłam
    > ciasta,w domu zawsze pomagalam w "kuchni"bo lubiałam.Wyszłam za maz
    > bardzo młodo i jak to mowi moja mama stałam sie gospodynia cała
    > "gębą"kolezanki szalały po dyskotekach a ja robiłam przetwory na
    > zime-co zreszta lubie robic i sprawia mi to przyjemnosc:)



    witaj w klubie! u mnie wręcz identycznie :D
    ale uwielbiam pichcić w kuchni ..... :D :D :D

  • Autor: Malena Data: 2006-07-23 23:29:05

    W wieku 10 lat upieklam sama zebre. Nigdy tego nie zapomne, bo pieklam ja jeszcze w prodizu, ktory moja mama  ma  do dzis, choc go nie uzywa. Potem podpatrywalam mame, jak gotowala i piekla. Najczesciej jednak robilam rozne salatki. Jak mialam nascie lat zaczelam juz obiadki gotowac i tak mi zostalo do dzisiaj. Ja naprawde lubie gotowac, szczegolnie wyprobowywac nowe przepisy albo tworzenie wlasnych, oryginalnych.

  • Autor: mini.is Data: 2006-07-24 04:19:23

    Ugotowalam budyn na wodzie.........nastepnym posunieciem byl krupnik....z tym ze potem zastanawialam sie dlaczego lyzka w nim stoi...a tak malo kaszy wsypalam...no jakos tak ze szklanke....hmmmm byl tez tort..cukier w kremie trzeszczal pod zebami a biszkopt byl ogromny...po przekrojejeniu mial z milimetr wysokosci....ale mi sie podobal...co prawda tylko podobal bo nie byl zjadalny.....bylo takich wpadek wiele..bardzo wiele...ale sie nie poddalam...lubie gotowac i piec ciasta....a ze jestem uparta w koncu cos wykrzesalam zjadalnego ...a potem juz bylo tylko lepiej

  • Autor: ekkore Data: 2006-07-24 07:52:45

    Lubiłam przebywanie w kuchni, choć mama zawsze uważała, że więcej szkody niż pożytku... Byłam tylko pomocnicą - zaklejanie pierogów, pączkow, takie drobne prace. Czasami zazdrościłam koleżance, że ona potrafi gotować- od drugiej klasy podstawówki była zmuszana przez mamę do gotowania, pieczenia - efekt na dzisiaj jest taki, że kuchnię omija dużym łukiem, ciasta kupuje gotowe.
    Pierwszy samodzielny obiad - gulasz z kaszą był w liceum. Mama wyjechała, dostałam zadanie od taty. Ile ja się książek nawertowałam, aby wyjaśniły mi co znaczy na sypko. Jakoś udało się ugotować - choć ilosć soli była zatrważająco duża. Potem gulasz- był tak przypalony, że nie potrzebował zasmażki. Tata dzielnie zjadł...
    Na studiach gotowanie ograniczało się do placków ziemniaczanych, naleśników, leczo oraz gulaszu z najpodlejszej wołowiny (była tania, nie ważne, że nie chciała zmięknąć, a pieniadze można było przeznaczyć na coś innego).
    A potem poszło z górki, jakoś tak samo. Nie zawsze było super, ale i tak lubię gotować...

  • Autor: aguś Data: 2006-07-24 12:29:11

    początki zawsze są trudne ale nie trzeba się poddawać ja od małego byłam żarłok i utrapienie mojej mamy gdy miałam 3 latka to spałam doputy mama nie zacząła robić obiadu sam zapach i dżwięki z kuchni mnie budziły póżniej było coraz gożej bo z kuchni nie można było mnie wypędzić zaczynałam od prostych żeczy np.śniadanie do łóżka dla mamy ciasto na imieniny i tak już mi zostało do tego stopnia że nie pamiętam kiedy ostatni raz moja mama robiła jakiekolwiek ciasto lub przetwory a nie mieszkam z nią już od 10 lat a służę jako pogotowie kulinarne w razie jakiś imprez lub świąt

  • Autor: Glumanda Data: 2006-07-24 12:50:52

    Moje poczatki w karierze kucharskiej, byly gdy mialam 5-6 lat gotowalm u Babci na piecu z blacha, pokrojony na paseczki papier gazetowy... to byl makaron dla lalki. Potem wszystkie obrane listki z brukselek czy tez wysortowane listki szpinaku stanowily podstawe zup dla lalek. Pozniej, gdy podroslam, zachcialo mi sie ciastek, i szukajac po przepisach u drugiej Babci, zrobilam jakies takie ciastka, jakby biszkopty okragle.. twarde jak suchary wojskowe.. ale schrupalismy je z bratem, mimo utrudnienia w gryzieniu... zostalo sie jedno ukruszone ciastko, ktore nastepnego dnia bylo wspaniale mieciutkie.
    Nastepne byly serniki na zimno... a potem zarty sie skonczyly... moja mama wyjechala do USA jak mialam 17 lat i musialam zabrac sie za prowadzenie domu, na co z ochota przystalam. Pamietam jak mialam przyrzadzic pierwszego kurczaka, stalam nad nim w kuchni i kombinowalam jakby to bylo gdyby mial jeszcze glowe?? A teraz mam meza , ktory dba o linie... (bo ma mloda zone; tak mi mowi) ale bardzo lubie gotowac, szczegolnie potwierdza to ilosc gosci jaka przewija sie przez nasze progi! Jakos zawsze pytaja o tajemnice przepisu na to co bylo podane, wiec nie jest tak zle!! pozdrawiam wszystkie kucharki i kucharzy z WZ!

  • Autor: kucharkalitewska Data: 2006-07-24 13:27:33

    Jak juz kiedyś pisałam,zaczynałam właściwie od kuchni,którą dziś nazwalibyśmy wirtualną.Dopóki miszkałam z mamą nie znosiłam obiadów i marzyłam o tym żeby żyć tylko kanapkami.Po kilku miesiącach na suchym prowiancie zaczęłam marzyć o obiedzie.Pierogi w barze i pizza szybko mi się znudziły,a tu ani gazet, ani książek kulinarnych (poczatek lat 80-tych).Wreszcie przyuważyłam w księgarni "Kucharkę Litewską" Wincenty Zawadzkiej.Nawet nie przeglądając kupiłam.Kiedy zabrałam się do czytania czułam jak mi ślinka leci,ale skąd wtey miałam wziąść "funt wołowiny",czy "jarząbka,których pan domu naznosi z lasu"?Na rosół wchodziły "ze dwie kury i parę funtów przedniej wołowiny",a u mnie tylko kartka dla młodzieży,za którą kupowałam mięso z kością III gatunku dla ..mojego psa ,bo nie tolerował kaszanki.Apetyt rósł w miarę czytania,aż do przejedzenia kiedy doszłam do łoju nerkowego,ciast z kopy jaj,żołądka baraniego,mózgu i Bóg wie czego jeszcze.Podobno w czasie okupacji ludzie tak właśnie radzili sobie z głodem ,czytali ksiażki kucharskie,aż do "przejedzenia".

  • Autor: ekkore Data: 2006-07-24 15:04:30

    ja mam taką kuchnię staropolską - przepis na ciasto zaczyna się weź kopę jaj...
    w innych są woły, świnie, ale też, co dzisiaj rzadko spotyka się podział mięsa na rodzaje (z zaznaczeniem obrazkowym na zwierzu) i co którego można zrobić.

  • Autor: Cewa2 Data: 2006-07-24 15:09:17

    A ja wychowałam się na książce "Nastolatki gotują", niestety przy przeprowadzce gdzieś mi ją wcięło, a szkoda ...

  • Autor: kucharkalitewska Data: 2006-07-24 17:04:34

    A we Wrocławiu można kupić w księgarni przy ul. Swidnickiej,po prawej stronie,przed "przejściem".

  • Autor: ekkore Data: 2006-07-24 20:49:16

    a pamiętacie moze ksiażkę dla dzieci "kuchnia pełna cudów" (jeżeli taki był tytuł). Bohaterami była 4-osobowa rodzina, która wyczarowywała cuda z niczego, głównie najciekawsze były sposoby podawania. najbardziej utkwiły mi w pamięci regaty na liściach sałaty, muchomorowa rodzinka (z jajek i pomidorów) czy jamnik z parówki, krokodyl z ogórka

  • Autor: Maddalena Data: 2006-07-24 22:44:28

    rowniez nie wiem jaki to bylo dokladnie tytul, ale pamietam te regaty i muchomorki!! Koniecznie musze przeszukac szafy u rodzicow, ta ksiazka jeszcze musi gdzies byc! Przypomnialo mi sie dziecinstwo...dzieki ekkore...

  • Autor: cailleach Data: 2006-07-25 14:44:35

    No podstawa!!! dostałam to pod choinkę! Ponoć była druga część? ktoś to ma?

  • Autor: Maddalena Data: 2006-07-24 22:42:59

    tez wspominam ta ksiazke z sentymentem:)

  • Autor: asiaff Data: 2006-07-24 16:28:24

    Ja nigdy nie lubiłam gotować i piec,bo zawsze twierdziłam,że mi to nie wychodzi.Pamietam jak cztery lata temu mieliśmy chrzest syna,obiad i przekąski robiła teściowa.Ciasta piekła męża kuzynka a ja robiłam tylko sałatki,bo to mi najlepiej wychodziło.Kilka tygodni później moja mama kupiła mi "103 ciasta siostry anastazji" i dopiero wtedy zaczeło się pieczenie.Wszystko mi wychodziło.Rok później chrzciliśmy córke i ciasta sama sobie upiekłam,wszyscy byli pod wrażenie a ja dumna jak paw.Ale gorzej było z obiadami,kupiłam wtedy "specjały siostry anastazji" oraz "zupy,sałatki i ciasta siostry leonilli".Ale tak naprawde moja przygoda z gotowaniem zaczeła się dopiero na WŻ,odkąd tu weszłam z książek nie korzystam.Troszeczke kurzem sie pokryły,ale to chyba świadczy o tym że strona jest naprawde "SUPER"

  • Autor: Wróbelek Data: 2006-07-24 20:49:48

    to jesteście dobrzy, bo ja nie pamiętam swoich początków w kuchi. Lubię piec, ostatnio gdy bylam sama w domu i gotowanie bardziej mi się spodobało. Ale kiedy pierwszy raz gotowałam czy piekłam to nie pamiętam

  • Autor: Janek Data: 2006-07-25 21:44:12

    Ćwirku, nie czaruj ...ja pierwsze gotowanie rosołu, ...Mama powiedziała wstaw kurę( wtedy tylko kury ...ja wstawiłem, garść(!!) soli do gara ...włoszczyzna już była Mama u sąsiadów na szachach (często grałem też już później z Mamą) ...próbuję ...słone jak cholera ...no to lu łyżkę cukru... w dupę nie dostałęm ale ubaw był ... kilka tygodni sąsiedzi pytali kiedy zaproszę na rosołek ...(miałem około 8 lat) zawsze odpowiadałem:"... kupcie kurę , to wam ugotuje tylko makaron też bo za dużo was..".już wtedy "...darmo gębie jeść nie dawałem...".
    Janek

  • Autor: Wróbelek Data: 2006-07-25 23:09:14

    ja już mam sklerozę bo nie pamiętam:P A historiętakie różne krążą w rodzinie ale nie na temat gotowania. Moja siostra np. na Wielkanoc jajka wstawiała, tylko żę bez wodyTyle co pamięam to to żę od zawsze lubiłam piec i osładzałam rodzince żcie. A jeśli chodzi o gotowanie to się czasami obiad kończyło gdy się ze szkoły wracało(podstawowa jeszcze). Ale coś konkretnego to nie.
    Albo poprostu od najmłodszych lat byłam tak genialną kucharką, że wpadek nie miałam i żaden wypadek nie wrył mi się w pamięć:):):) - tu się moja wrodzona skromność odzywa:)

  • Autor: cailleach Data: 2006-07-25 23:10:10

    A u mnie się zaczęło od pomagania w kuchni babci albo mamie, uwielbiałam lepienie pierogów albo robienie makaronu zanim jeszcze poszłam do szkoły - potem urodziła się moja siostra i juz nie było czasu na pierogi . Dostałam pierwsze zlecenie ugotowania zupy jak miałam z 10 lat... niby wiedziałam co i jak, ale dostałam też baaaardo dokładne wytyczne. Teraz pamiętam, że to była koperkowa i trzeba było dodać 14 łyżek ryżu. Nie pytajcie czemu nie 15.

  • Autor: Elek Data: 2006-07-25 23:54:20

    ....hahha /...........nie 15 ......a  14 - a czemu ????
    ......a bo............. by było o jedną łyzkę za dużo !!
    ..........TEMU !! :))))

  • Autor: Janek Data: 2006-07-26 13:34:01

    Elek ...uważaj co piszesz do "Wiedźmy" i nie nabijaj się z niej... licho wie czy nie zna " jakichsiś" czarów ...
    Pozdrawiam.
    (Oj, będzie sie działo, oj.....)
    Janek

  • Autor: cailleach Data: 2006-07-26 22:38:50

    a Ty mi co robisz czarny PR, cooo? A odpowiedź była jak najbardziej słuszna! Tylko to 14 takie ni w 5 ni w 9 cały czas

  • Autor: Janek Data: 2006-07-27 10:13:49

    ...Wiedźmolku, problem byłby też ...8-9 łyżek. Spróbuj wszypać do jakiegoś naczynia i tyle łyżek kaszy i zważ. Fakt że tamta łyżka mogła już mieć "swoja miarę". A ty używasz na pewno jakiejś łyżki regularnie do odmierzania, ...dlaczego? Ja mam takie trzy łyżki "miarowe" ...zależy co "pichcę".
    Janek

  • Autor: cailleach Data: 2006-07-27 20:28:38

    no właśnie, odkąd się z domu wyprowadziłam, nie mogę się połapać bo teraz te łyżki małe i ogólnie NIE TAKIE i wszystko jest na oko. Ale wtedy dostałam przepis iście aptekarski i nie dało się nic spaprać... A potem w średniej szkole to zdarzało mi się gotować na 150 (!!!!) osób na obozie, już na oko, na piecu z fajerkami i w kuchni polowej i to uważam za największe moje wyczyny! (dodam nieskromnie, niezłe wychodziło)

  • Autor: ulala Data: 2006-07-27 20:55:07

    Mój pierwszy kuchenny wyczyn to ciasto - coś w rodzaju plesniaka. Ciocia zachwalała, że pyszne i łatwe, że nawet ja sobie poradze (miałam 14 lat, ale mama nigdy nie goniła mnie do kuchni, więc umiałam co najwyżej jajecznicę usmażyć). Podniecona możliwością zaskoczenia rodziców, których akurat nie było w domu, postanowiłam spróbować. Byłoby wszystko ok, ale nie mogłam znaleźć proszku do pieczenia, w końcu doszłam do wniosku, że jeśli dodaje się go tylko łyżeczkę, to może wyjdzie i bez?
    Nie wyszło...

  • Autor: katya Data: 2006-07-28 09:05:30

    hehe, wklejam swój komentarz napisany po nieudolnym usiłowaniu upieczenia plesniaka w wieku lat 26, kiedy byłam dużo bogatsza w doswiadczenia kulinarne niż 14-latka

    katya w dniu 2006-03-14 napisał(a):
    o losie mój tułaczy, jak to sie dzieje, że mądra, zdolna, wszechstronnie utalentowana prawniczka z sukcesem zawodowym potrafi sknocić kazde ciasto, za które sie weźmie?? mi ten placek wyszedł
    1)na 5 cm wysoki
    2)twardy jak skała w srodku
    3)kruszący sie od spodu.
    no i dżem wsiąkl w to kakaowe.że juz o klapnięciu piany nie wspomnę;(((((a to ulubione ciasto mojego męża lubego.buuuuuuuuuuuuu...

  • Autor: Janek Data: 2006-07-28 13:19:54

    To wpadka ...pod paragraf, a nie początki w kuchni.... Nic nie napisałaś...czy Mąż, mimo wszystko z miłości do Ciebie ..."wtrusiał" to ciastko...

  • Autor: katya Data: 2006-07-28 15:47:46

    nie wiem na ile z miłości do mnie, na ile zaś przez wzgląd na wielotygodniowe wygłodzenie ciastowe i związaną z tym desperację - ale powolutku wtrusiał

Przejdź do pełnej wersji serwisu