Z MRU związki zawodowe - a Z Wolsztynem mam miłe wspomnienia kolonijne (byłam tam wychowawczynią, jeszcze na studiach) - jakieś 5 km od Wolsztyna w kierunku na Zieloną Górę. No i przeżyłam przygodę, o mało nie zdązyłam na własny ślub. Po koloniach, a przed ślubem cywilnym (kościelny miałam dwa tygodnie poźniej, już u rodziców) pojechałam do koleżanki, która była wtedy pielęgniarką także na kolejnym turnusie, w odwiedziny. suknię do cywilnego spakowałam w plecak. Była wtedy dyskoteka na koloniach, wiedząc, że mam ostatni autobus około 22 (potem w nocy miałam pociąg, chyba z Leszna) nie martwiłam się wcale. Autobus nie pojechał. Ja w ryk, że nie zdążę na własny ślub. Dobrze, że miejscowi chłopcy zlitowali się i odwieźli mnie samochodem. No i zdążyłam....
Jak tak piszesz o przygodzie ze ślubem, to przypomniało mi się, że ja też przeżyłam chwilę grozy przed swoim. A mianowicie po przybyciu do Urzędu St. Cyw. okazało się, że ja zapomniałam wziąść dowodu osobistego a mój przyszły paszportu ! Przejechanie w szczycie Poznania, aż na Plewiska gdzie wtedy mieszkaliśmy zajmowało minimum godzinę. Już widziałam oczyma duszy odwołany ślub i wesele, no i co ja zrobię z tymi wszystkimi gośćmi z których połowa przyjechała z Holandii ?Naprawdę był to koszmar dla mnie, więc rozumiem co i Ty przeżyłaś !!! Na szczęście moja historia - tak jak i Twoja - zakończyła się dobrze. Przepuściliśmy 3 śluby bodajże ( w tym czasie specjalni wysłannicy łamiąc wszelkie przepisy kodeksu drogowego pojechali po nasze dokumenty) i udzielono nam naszego, ale strachu się najadłam !
Cudnie, a jaka sliczna rodzinka Kocham Wielkopolske i Slask! Ach te szamotuly, Chodzierz, Pila , Kowalewo i Margonin Wspomnienia z dziecinstwa i wspomnienia mojej ulubionej ksiazki chyba: Basnie i legendy - byly wlasnie rodem z Wielkopolski. Na przyklad O Elzbiecie z Szamotul...
Duniaszko ! W przyszły weekend jadę do Wolsztyna i będę mieszkać w hotelu, który leży w parku gdzie zrobiłaś zdjęcie ! Czy byłaś może w tym hotelu? Jak tam jest? Pozdrawiam ! Ps. Zdjęcia śliczne ! Pozdrowienia z Krainy Podziemnej Pomarańczy !
Mieszkam w Wolsztynie u Rodziców. Ale wiem, że w środku w Pałacu jest bardzo miło, byłam kiedyś w kawiarni. Bardzo stylowo. Minęły już czasy siermięgi. http://www.palacwolsztyn.com.pl/ ale na pewno juz obejrzałaś te strony. :)
Miłego pobytu. I koniecznie zajrzyj do Parowozowni.
Dziękuję Ci bardzo Duniasza ! Będąc dzieckiem jeździłam parę lat z rzędu z rodzicami i bratem do Karpicka na wakacje, a do Wolsztyna chodziliśmy brzegiem jeziora. W pamięci pozostały mi wspaniałe fajerwerki na wolsztyńskiej plaży, chyba na 22 lipca, mnustwo złowionych ryb, zebranych grzybów, szalonych pomysłów... Gdy wspominam Karpicko i Wolsztyn czuję zapach lata i wakacji z dzieciństwa ! Ale nie tylko, gdyż po latach w 2 dzień Świąt Wielkanocnych, zabrałam w te strony mojego -tedy przyszłego- męża i tam właśnie zdecydował się, że na stałe już zostanie ze mną w Polsce ( ja nie chciałam mieszkać w Holandii). Tak, że jak widzisz dla mnie to specjalne miejsce.
Bardzo się cieszę. Ja już przed ślubem zapowiedziałam mojemu Lubemu, że choć teraz muszę się do niego przeprowadzić nad morze, to jak tylko będzie możliwość wracam do Wolsztyna. Nie tylko ze względu na rodzinę i przyjaciól. :) To miasto coś w sobie ma...i ja to lubie. :)
Wolsztyn,
Rakoniewice
Do zobaczenia Kraju Kwitnącej Pyry! Do zobaczenia ukochana Pyrlandio!
bardzo ciekawe zdjęcia- dziekuję z przyjemnością oglądnęłam
Też ją (Pyrlandię) kocham
Bahus
Z MRU związki zawodowe - a Z Wolsztynem mam miłe wspomnienia kolonijne (byłam tam wychowawczynią, jeszcze na studiach) - jakieś 5 km od Wolsztyna w kierunku na Zieloną Górę. No i przeżyłam przygodę, o mało nie zdązyłam na własny ślub. Po koloniach, a przed ślubem cywilnym (kościelny miałam dwa tygodnie poźniej, już u rodziców) pojechałam do koleżanki, która była wtedy pielęgniarką także na kolejnym turnusie, w odwiedziny. suknię do cywilnego spakowałam w plecak. Była wtedy dyskoteka na koloniach, wiedząc, że mam ostatni autobus około 22 (potem w nocy miałam pociąg, chyba z Leszna) nie martwiłam się wcale. Autobus nie pojechał. Ja w ryk, że nie zdążę na własny ślub. Dobrze, że miejscowi chłopcy zlitowali się i odwieźli mnie samochodem. No i zdążyłam....
Jak tak piszesz o przygodzie ze ślubem, to przypomniało mi się, że ja też przeżyłam chwilę grozy przed swoim. A mianowicie po przybyciu do Urzędu St. Cyw. okazało się, że ja zapomniałam wziąść dowodu osobistego a mój przyszły paszportu ! Przejechanie w szczycie Poznania, aż na Plewiska gdzie wtedy mieszkaliśmy zajmowało minimum godzinę. Już widziałam oczyma duszy odwołany ślub i wesele, no i co ja zrobię z tymi wszystkimi gośćmi z których połowa przyjechała z Holandii ?Naprawdę był to koszmar dla mnie, więc rozumiem co i Ty przeżyłaś !!! Na szczęście moja historia - tak jak i Twoja - zakończyła się dobrze. Przepuściliśmy 3 śluby bodajże ( w tym czasie specjalni wysłannicy łamiąc wszelkie przepisy kodeksu drogowego pojechali po nasze dokumenty) i udzielono nam naszego, ale strachu się najadłam !
Cudnie, a jaka sliczna rodzinka Kocham Wielkopolske i Slask! Ach te szamotuly, Chodzierz, Pila , Kowalewo i Margonin Wspomnienia z dziecinstwa i wspomnienia mojej ulubionej ksiazki chyba: Basnie i legendy - byly wlasnie rodem z Wielkopolski. Na przyklad O Elzbiecie z Szamotul...
Duniaszko ! W przyszły weekend jadę do Wolsztyna i będę mieszkać w hotelu, który leży w parku gdzie zrobiłaś zdjęcie ! Czy byłaś może w tym hotelu? Jak tam jest?
Pozdrawiam !
Ps. Zdjęcia śliczne ! Pozdrowienia z Krainy Podziemnej Pomarańczy !
Mieszkam w Wolsztynie u Rodziców. Ale wiem, że w środku w Pałacu jest bardzo miło, byłam kiedyś w kawiarni. Bardzo stylowo. Minęły już czasy siermięgi.
http://www.palacwolsztyn.com.pl/ ale na pewno juz obejrzałaś te strony. :)
Miłego pobytu. I koniecznie zajrzyj do Parowozowni.
Duniasza
Dziękuję Ci bardzo Duniasza !
Będąc dzieckiem jeździłam parę lat z rzędu z rodzicami i bratem do Karpicka na wakacje, a do Wolsztyna chodziliśmy brzegiem jeziora. W pamięci pozostały mi wspaniałe fajerwerki na wolsztyńskiej plaży, chyba na 22 lipca, mnustwo złowionych ryb, zebranych grzybów, szalonych pomysłów...
Gdy wspominam Karpicko i Wolsztyn czuję zapach lata i wakacji z dzieciństwa !
Ale nie tylko, gdyż po latach w 2 dzień Świąt Wielkanocnych, zabrałam w te strony mojego -tedy przyszłego- męża i tam właśnie zdecydował się, że na stałe już zostanie ze mną w Polsce ( ja nie chciałam mieszkać w Holandii).
Tak, że jak widzisz dla mnie to specjalne miejsce.
Bardzo się cieszę. Ja już przed ślubem zapowiedziałam mojemu Lubemu, że choć teraz muszę się do niego przeprowadzić nad morze, to jak tylko będzie możliwość wracam do Wolsztyna. Nie tylko ze względu na rodzinę i przyjaciól. :) To miasto coś w sobie ma...i ja to lubie. :)