Witajcie w tym roku mamy w domu nalot muszek owocówek (takie malutkie). Wszystko jest już pochowane po pakowane w worki poupychane w puszki i szafkach, a n asamym wejściu już jest ich chmara. Czymacie jakiś pomysł na pozbycie się tych intruzów? Niestety kontakt ze światem przez neta mam tylkow pracy a pracuję od pon do piąt. Więc odpowiem i podziękuję dopiero w poniedziałek o 7.00. Ale z góry dziękuję za wszelkie porady.
Nie martw się - u mnie też. Efekt przetworów. Ile amatorek darmowego piwa. Ale znikną po kilku dnaich, jak się kwasy skończą. Zastanawiałam się czy nie potraktować ich jakimś areozolem, ale nim się zdecydowałam zniknęły.
W każdym razie wyrzucanie śmieci stało się koszmarem - w momencie otwarcia klapy śmietnika przed oczami robi się czarno - tyle ich tam siedzi
Nie przejmuj się , mam ten sam problem , zastanawiałam się też czym spryskać gadziny i tak jak ekkore pisała zniknęły .Ktoś podpowiedział mi taki oto sposób:
Wiem, że może za późno, ale rada przyda się na przyszłość. Z kuchni usunąć wszelakie możliwe rzeczy, na których te gadziny mogłyby się paść. Sposób nie jest mój, ale ktoś mi podpowiedział i działał rewelacyjnie. Do małego słoiczka nalać odrobinę wody z cukrem , octem ,kwaskiem cytrynowym... Zostawić ten słoiczek otwarty na blacie w kuchni i muszeczki hurtowo się w tym topią . Po południu ta osoba miała kuchnię wolną od intruzów .
Ojciec potraktował je MUCHOZOLEM. To było prawdziwe polowanie łapał je nawet w locie. Padały jedna po drugiej jak przysłowiowe muchy został z nich tylko dywanik z muszek. Ale na drugi dzień moja mama zostawiła otwarte drzwi na taras i znowu się zaczęło. Jednak jest ich jakby trochę mniej. Dostaję się nawet jakoś skubane do worka od chleba. Ale nic to dzisiaj uwądzimy sobie znowu polowanie oj polecą główki . Dzięki za porady.
Ja uzywam do tego buteleczki po occie jablkowym firmy Szef. Maja maly otworek te butelki. Wrzucam tam jakis owoc, kawalek sliwki albo winogronko i zostawiam otwarte w miejscu gdzie najwiecej muszek jest. Wszytkie po jakichs kilku godzinach sa w butelce. Potrafia tam wleciec, ae umieja znalezc wyjscia. Pozostaje zamknac i wyrzucic.
muszki-nie tylko lgna do owocow ale takze do chleba,jak sie zostawi garnek z zupka lataja tam gdzie-owocowo, octowo,kwasowo ,pikantnie teraz jest akurat najwiekszy ich"wysyp".U mnie tez ich pełno i zastosuje tej mestody z cukrem i octem.:)
U mnie to samo już nie mam do nich siły. Od kilku dni nie chowam odkurzacza bo na bierząco je wsysam bo choć na kilka godzin mam ich miej. Mąż juz mnie wygania z tym odkurzaczem :) Pozdrawiam
Wreszcie jakieś pocieszenie w tym temacie. Kilka dni to chyba jeszcze wytrzymam :-) Wczoraj zaprosiłam gości. Wszyscy machali rękami a te paskudy opijały sie naszym winem.
Ale tak na wszelki wypadek jak zaczyna sie robić szaro na dworze zamykamy wszystkie okna i wtedy widać jak się tłuką o szybę i próbują dostać się do środka a figę!!
Kiedy wczoraj przyszłam do domu, ku memu zaskoczeniu już mnie te latające paskudy tak euforystycznie nie witały w kuchni :-). Pierwsza myśl : "nie lubią mnie", ale ostatecznie okazało się, że jest ich bardzo mało. Otworzyłam okno, zostawiłam na wierzchu eksperymentalnie pomidora i troszku mnie zatkało :-). Jednym słowem Bahus się nie mylił! Nowego ataku muszek nie dostrzegłam więc najwyraźniej poszły sobie "do diabła". Czyżby czytały w moich myślach? :-)
Nie pozostaje Ci nic innego jak zamknąć okna a potem włączyć odkurzać i "okrutnie" wciągnąć je do środka. Wiem, wiem brzmi paskudnie, ale to chyba jedyne rozwiązanie.
u mnie też pełno tych paskud wrrrrr....., dzisiaj sie na nie wkurzyłam na maksa, wlałam troszke wina domowego do kieliszka, postało to troszke i zleciała się cała chmara, aż czarno, cześć się utaplała w winku, a gapowiczów wciagnełam odkurzaczem siup i po muszkach, chwilowo ..... pozdrawiam
Nie wiem co się dzieje, ale te cholery nadal są...no może w mniejszym wymiarze ale jednak są. Ale to ich ostatnie chwile zginą wszystkie...wrrrrr a niech giną. :D Bahus
No nie kochani teraz to one i mnie dopadly! Maz juz klnie jak szewc bo wczoraj nalal nam po lampce wina i gdzie wlazly ? do jego kieliszka (i tylko do jego) i to chyba z piec. Wczoraj mylam okna - trzeba przecierz wykorzystac ciepelko - i myslalam, ze mnie szlag trafi jak zobaczylam ile sie tego paskudnika na szybach "spotkalo". Pewnie zdejmujac firany wyploszylam je ze wszystkich katow. Walczylam odkurzaczem ale za wiele nie pomoglo, zrobilam pulapke z octu i winka ale tez tylko pare wpadlo. Sa jeszcze jakies inne sposoby?? A kiedy te paskudy samo z siebie sz..g trafi??
Ha. powiem wam cos. dzisaj byl u mnie technik od kaloryferow by odczytac ile "wygrzalam" w zeszlym roku. Po tej zimie bedzie pewnie nadplata i to slona a ze to mily czlowiek zgadalismy sie na temat muszek: okazalo sie ze w tym roku jest szczegolna, ponadsrednia plaga owocowek. Jego kuzyn ktory jest biologiem twierdzi ze to jest zwiazane z pogoda tego roku. Zly urodzaj z powodu warunkow atmosferycznych (dlugasna zima i susza) wiec i wiele owocow jest slabowitych co powoduje szybkie psucie sie tychze. Na tym wylegaja sie muszki dla ktorych taka sytuacja to istny raj na ziemi a ze sie szybko rozmnazaja to mamy teraz klopot. Przynosi sie juz ze sklepu na owocach. Na poczatku listopada - zaleznie od pogody - powinny zniknac. Oczywiscie sliczne pazdziernikowe sloneczko tez robi swoje...
Witajcie w tym roku mamy w domu nalot muszek owocówek (takie malutkie). Wszystko jest już pochowane po pakowane w worki poupychane w puszki i szafkach, a n asamym wejściu już jest ich chmara. Czymacie jakiś pomysł na pozbycie się tych intruzów?
Niestety kontakt ze światem przez neta mam tylkow pracy a pracuję od pon do piąt. Więc odpowiem i podziękuję dopiero w poniedziałek o 7.00. Ale z góry dziękuję za wszelkie porady.
Nie martw się - u mnie też. Efekt przetworów. Ile amatorek darmowego piwa. Ale znikną po kilku dnaich, jak się kwasy skończą. Zastanawiałam się czy nie potraktować ich jakimś areozolem, ale nim się zdecydowałam zniknęły.
W każdym razie wyrzucanie śmieci stało się koszmarem - w momencie otwarcia klapy śmietnika przed oczami robi się czarno - tyle ich tam siedzi
Nie przejmuj się , mam ten sam problem , zastanawiałam się też czym spryskać gadziny i tak jak ekkore pisała zniknęły .Ktoś podpowiedział mi taki oto sposób:
Wiem, że może za późno, ale rada przyda się na przyszłość.
Z kuchni usunąć wszelakie możliwe rzeczy, na których te gadziny mogłyby się paść. Sposób nie jest mój, ale ktoś mi podpowiedział i działał rewelacyjnie.
Do małego słoiczka nalać odrobinę wody z cukrem , octem ,kwaskiem cytrynowym... Zostawić ten słoiczek otwarty na blacie w kuchni i muszeczki hurtowo się w tym topią .
Po południu ta osoba miała kuchnię wolną od intruzów .
Ja również znam taki sposób na muszki.Do słoiczka wlewam wodę z octem i po muszkach.
Ojciec potraktował je MUCHOZOLEM. To było prawdziwe polowanie łapał je nawet w locie. Padały jedna po drugiej jak przysłowiowe muchy został z nich tylko dywanik z muszek. Ale na drugi dzień moja mama zostawiła otwarte drzwi na taras i znowu się zaczęło. Jednak jest ich jakby trochę mniej. Dostaję się nawet jakoś skubane do worka od chleba. Ale nic to dzisiaj uwądzimy sobie znowu polowanie
oj polecą główki
. Dzięki za porady.
zrobilam miksture, ale muchy siedza na scianie, moze musze jeszcze troche poczekac....jak wpadna dam znac
Ja uzywam do tego buteleczki po occie jablkowym firmy Szef. Maja maly otworek te butelki. Wrzucam tam jakis owoc, kawalek sliwki albo winogronko i zostawiam otwarte w miejscu gdzie najwiecej muszek jest. Wszytkie po jakichs kilku godzinach sa w butelce. Potrafia tam wleciec, ae umieja znalezc wyjscia. Pozostaje zamknac i wyrzucic.
muszki-nie tylko lgna do owocow ale takze do chleba,jak sie zostawi garnek z zupka lataja tam gdzie-owocowo, octowo,kwasowo ,pikantnie teraz jest akurat najwiekszy ich"wysyp".U mnie tez ich pełno i zastosuje tej mestody z cukrem i octem.:)
U mnie to samo
już nie mam do nich siły.
bo choć na kilka godzin mam ich miej.
Od kilku dni nie chowam odkurzacza bo na bierząco je wsysam
Mąż juz mnie wygania z tym odkurzaczem :)
Pozdrawiam
Te cholery u mnie znalazły sobie chyba kwaterę główną...aż czarno od nich. Ale to podobno jeszcze tylko kilka dni
Bahus
Wreszcie jakieś pocieszenie w tym temacie. Kilka dni to chyba jeszcze wytrzymam :-) Wczoraj zaprosiłam gości. Wszyscy machali rękami a te paskudy opijały sie naszym winem.
Są
Bahus
Huuuuura poszły sobie!!!!
a figę!!
Ale tak na wszelki wypadek jak zaczyna sie robić szaro na dworze zamykamy wszystkie okna i wtedy widać jak się tłuką o szybę i próbują dostać się do środka
Kiedy wczoraj przyszłam do domu, ku memu zaskoczeniu już mnie te latające paskudy tak euforystycznie nie witały w kuchni :-). Pierwsza myśl : "nie lubią mnie", ale ostatecznie okazało się, że jest ich bardzo mało. Otworzyłam okno, zostawiłam na wierzchu eksperymentalnie pomidora i troszku mnie zatkało :-). Jednym słowem Bahus się nie mylił! Nowego ataku muszek nie dostrzegłam więc najwyraźniej poszły sobie "do diabła". Czyżby czytały w moich myślach? :-)
A ode mnie nie chcą iść
Nie nie Bahusku, kwatera główna jest u mnie. I nic na nie nie działa
.Chyba świra dostanę!!!!
Nie pozostaje Ci nic innego jak zamknąć okna a potem włączyć odkurzać i "okrutnie" wciągnąć je do środka. Wiem, wiem brzmi paskudnie, ale to chyba jedyne rozwiązanie.
Tak właśnie robię, pomaga choć na kilka godzin bo przecież trzeba kiedyś wietrzyć
u mnie też pełno tych paskud wrrrrr....., dzisiaj sie na nie wkurzyłam na maksa, wlałam troszke wina domowego do kieliszka, postało to troszke i zleciała się cała chmara, aż czarno, cześć się utaplała w winku, a gapowiczów wciagnełam odkurzaczem siup i po muszkach, chwilowo ..... pozdrawiam
Nie wiem co się dzieje, ale te cholery nadal są...no może w mniejszym wymiarze ale jednak są. Ale to ich ostatnie chwile zginą wszystkie...wrrrrr a niech giną. :D
Bahus
No nie kochani teraz to one i mnie dopadly! Maz juz klnie jak szewc bo wczoraj nalal nam po lampce wina i gdzie wlazly ? do jego kieliszka (i tylko do jego) i to chyba z piec. Wczoraj mylam okna - trzeba przecierz wykorzystac ciepelko - i myslalam, ze mnie szlag trafi jak zobaczylam ile sie tego paskudnika na szybach "spotkalo". Pewnie zdejmujac firany wyploszylam je ze wszystkich katow. Walczylam odkurzaczem ale za wiele nie pomoglo, zrobilam pulapke z octu i winka ale tez tylko pare wpadlo. Sa jeszcze jakies inne sposoby?? A kiedy te paskudy samo z siebie sz..g trafi??
Co jest z tymi muszkami w tym roku? Pełno tego cholerstwa, ostatnio mi wino z winogron atakują.
Ha. powiem wam cos. dzisaj byl u mnie technik od kaloryferow by odczytac ile "wygrzalam" w zeszlym roku. Po tej zimie bedzie pewnie nadplata i to slona
a ze to mily czlowiek zgadalismy sie na temat muszek: okazalo sie ze w tym roku jest szczegolna, ponadsrednia plaga owocowek. Jego kuzyn ktory jest biologiem twierdzi ze to jest zwiazane z pogoda tego roku. Zly urodzaj z powodu warunkow atmosferycznych (dlugasna zima i susza) wiec i wiele owocow jest slabowitych co powoduje szybkie psucie sie tychze. Na tym wylegaja sie muszki dla ktorych taka sytuacja to istny raj na ziemi a ze sie szybko rozmnazaja to mamy teraz klopot. Przynosi sie juz ze sklepu na owocach. Na poczatku listopada - zaleznie od pogody - powinny zniknac. Oczywiscie sliczne pazdziernikowe sloneczko tez robi swoje...
Dzięki imienniczko za rozjaśnienie tematu i za pocieszenie również