Wczoraj zrobiłam pesto alla Polacca, o którym pisał Piotr Bikont w którymś ze starych numerów Polityki, kiedy to pisywali jeszcze do siebie z Makłowiczem. Nie jest to mój przepis, de facto nawet nie przepis a ogólne wskazówki jak to zrobić. Ponieważ smak i zapach mnie zachwycił muszę sie z wami podzielić. „Naszym największym kulinarnym sukcesem okazała się jednak pasta ze świeżo zerwanych liści chrzanu, szczawiu, szpinaku i pietruszki, zmielonych w elektrycznej maszynce do mięsa razem z nasionami słonecznika (zeszłorocznymi, ma się rozumieć) i potężną dawką czosnku, następnie wymieszanych z dobrą oliwą. Ma cudowny, intensywnie zielony kolor, a pachnie tak, jakbyś leżał na łące z nosem w trawie - fantastyczna sprawa! Nie wiemy jeszcze, jak nazwać nasze nowe odkrycie, jedni preferują poetycki "czar Badowa" (od nazwy naszej wsi), inni wolą "pesto alla Polacca", co merytorycznie jest wcale poprawne, bo choć smak naszej pasty jest dość różny od włoskiej kombinacji z bazylią i orzeszkami piniowymi, to jednak podobna jest nie tylko technologia, ale i zastosowanie - jemy to wymieszane z gorącym spaghetti. Zasadnicze znaczenie dla tej kompozycji ma wielce charakterystyczny smak liści chrzanu.”
Tyle Piotr Bikont, ja dodałam starty korzeń chrzanu i trochę soku z cytryny, doprawiłam tylko solą. Pycha!
Wczoraj zrobiłam pesto alla Polacca, o którym pisał Piotr Bikont w którymś ze starych numerów Polityki, kiedy to pisywali jeszcze do siebie z Makłowiczem. Nie jest to mój przepis, de facto nawet nie przepis a ogólne wskazówki jak to zrobić. Ponieważ smak i zapach mnie zachwycił muszę sie z wami podzielić.
„Naszym największym kulinarnym sukcesem okazała się jednak pasta ze świeżo zerwanych liści chrzanu, szczawiu, szpinaku i pietruszki, zmielonych w elektrycznej maszynce do mięsa razem z nasionami słonecznika (zeszłorocznymi, ma się rozumieć) i potężną dawką czosnku, następnie wymieszanych z dobrą oliwą. Ma cudowny, intensywnie zielony kolor, a pachnie tak, jakbyś leżał na łące z nosem w trawie - fantastyczna sprawa! Nie wiemy jeszcze, jak nazwać nasze nowe odkrycie, jedni preferują poetycki "czar Badowa" (od nazwy naszej wsi), inni wolą "pesto alla Polacca", co merytorycznie jest wcale poprawne, bo choć smak naszej pasty jest dość różny od włoskiej kombinacji z bazylią i orzeszkami piniowymi, to jednak podobna jest nie tylko technologia, ale i zastosowanie - jemy to wymieszane z gorącym spaghetti. Zasadnicze znaczenie dla tej kompozycji ma wielce charakterystyczny smak liści chrzanu.”
Tyle Piotr Bikont, ja dodałam starty korzeń chrzanu i trochę soku z cytryny, doprawiłam tylko solą. Pycha!
Sorki, to we Wprost to znalazłam, w jakiej Polityce...!