Córka przyszła ze szkoły z rewelacyjną wiadomością, że jest...różową kalarepą. po ustaleniach szczegółów okazało się, że przypadła jej rola rzepy i ma być przebrana. Weług obrazka w książce ma być różowa, pękata z zielonym pióropuszem.
Jak przebrać dziecko. Talenta do takich prac u mnie w zaniku. Generalnie w wyobraźni widzę dziecko ubrane w różowy abażur (coś w rodzaju krynoliny, tyle, że zamkniętej też od dołu) i z czymś zielonym na głowie. Niestety konstrukcyjnie sobie nie poradzę no i nie wiem czy dziewcze ma ochotę na coś takiego. Inna wersja - to narysowana na kartonie rzepa, sporych rozmiarów, pomalowana i wycięta, przypięta (przyszyta) do różowego ubranka i ewentualnie zielony piuropusz przypięty do włosów. Mąż optuje za wersją jeszcze bardziej minimalną - opaska na głowę z doczepiona rzepką.
A co Wy byście zaproponowali - i jeżeli już to jak to wykonać.
A może wypchać poduszkami? Z tyłu jedna, z przodu druga.Pomysł fajny,podobny jak w reklamie środków ochronnych w uprawie buraka cukrowego,sa w niej takie urocze dziewczynki.
O kurcze! Nie zazdroszczę Ci tego zadania. Ja bym optowała za tą drugą wersją czyli wycięcie kalarepy z kartonu i oklejenie go warstwowo różową bibułą. Oczywiście piuropusz też z bibuły tyle, że zielonej i może w paru miejscach lekko wzmocnionej. Jeśli nie musisz tego robić dziś i to na dodatek na jutro, to jestem przekonana, że "Żarłoki" coś dla Ciebie wymyślą. Pełno tu zdolnych ludzi :-)
Przebranie ma być na 6 listopada. Najprawdopodobniej zostanę przy wyciętej z kartonu rzepie. To drugie przebranie może być kłopotliwe - nauczycielka nie określiła niczego i bycie takim baleronem mogłoby być dla córki kłopotliwe (a dzieci w tym wieku śmieją się ze wszystkiego, nawet z majtek).
kiedyś na jasełka miałam przebrać syna za pastuszka. Cóż chyba za bardzo się wczułam - wyobraziłam sobie pastuszka z ciepłych krajów. Wzięłam dwie pieluchy, związałam, zszyłam, powycinałam dziury, ponaklejałam łaty, do tego bose nogi i kij do ręki. Potem było mi głupio - bo dzieci były w baranicach, z ciupagami i w kapeluszach - po naszmu góralsku. na szczście chłopak się nie przejął. Kiedy indziej przebierałam syna za lisa - ubrałam go w rudy sweter, dałam mój kapelusz (dla tego kapelusza poszłam do szkoły, aby przeżył), z tyłu przypięłam ogon zrobiony z dołu od pomarańczowej piżamy (wciągnęłam nogawkę w nogawkę). Większość dzieci do bluzki miała przypięte zwierzątko z papieru (z gazety lub narysowane) - a przedstawienie było o cyrku po niemiecku.
Ja biorę duży balon pompuję na maxa i oblepiam paskami gazety (kilka warstw). Dobry do tego jest klej do tapet. Potem toto sobie schnie. Trwać to może parę dni. gdy już jest suche - przecinam wzdłuż na dwie połowy. Maluję na wybrany wzór . Były to już: jaskółka, sroka i coś jeszcze ale nie pamiętam bo to było dla obcych dzieci. Ja chcąc zrobić rzepkę już na etapie wyklejania dorobiłabym ogonek a po wyschnięciu dodałabym zrobione z zielonego kartonu liście w kształcie rzepkowym. Wbrew pozorom nie jest to zbyt skomplikowane, dzieci mogą wyklejać a efekt świetny. Acha nie napisałam ,że z boków doszywam rzepy coby to się trzymało i w przypadku rzepki można od góry doszyć szelki z zielonego kartonu. Ja szyję zszywaczem a nitką to czego mi zszywacz nie chwyci. Pozdrawiam Ewa
No to już wiem, rozmawiałam panią. Ma być wersja minimalna - czyli albo rzepa (dla innych dzieci inne warzywa) na kartonie, albo na opasce albo jako chorągiewka na patyku. Dobrze, że chociaż w miarę jednolito. Dziękuję wszystkim za okazane zainteresowanie
Pewnie się narażę, ale powiem co myślę. Co prawda moje córki są już dorosłe i dawno zapomniełam o takich problemach, ale kiedy taki problem pojawiał się dostawałam białej gorączki. Pani nauczycielka urządza przedstawienie, dzieci mają być przebrane, ale dlaczego rodzice mają robić te stroje. Niech dzieci same wykonują stroje. Jak wyjdą tak wyjdą, przecież to przedstawienie amatorskie, szkolne. Moje córki zawsze występowały w strojach z papieru zrobionych przez siebie. No i co z tego, że krepa była krzywo ułożona, gwiazdki koślawo wycięte i krzywo przyklejone!? Muszę dodać, że pani nauczycielka nigdy nic nie powiedziała na temat tych strojów, ale pewnie sobie myślała ...
Masz rację.Też mi sie wydaje, że nie powinno się obarczać rodziców takimi przygotowaniami. Od tego są zajęcia techniczne w szkole a nauczyciele powinni ze sobą wspólpracować. To wyrównuje sznse dzieci. Często jest tak,że stroje odzwierciedlają zamożność rodziny i zdolności rodziców a to nic dobrego.
Oj prawda, prawda... W przedszkolu występy dzieci to często był pokaz co oferują sklepy. Ale ja zawsze zwracałam uwagę na to co ktoś SAM wymyślił i zrobił. Teraz przyszedł czas szkoły i jako osoba w miarę manualna i z pomysłami zaproponowałam pani od teatrzyku że jak będzie potrzebowała to niech da znać pomogę . I co? mija 3 rok Pani się nie odezwała a dzieci kupują przebrania banalne i komercyjne. Pani jest wychowawczynią mojego syna więc mamy kontakt i raczej nie zapomniała. Myślę ,że nie pomysłu i zrzuca to na dzieci a ze mną to by musiała uzgadniać i tracić czas. Ewa
Córka przyszła ze szkoły z rewelacyjną wiadomością, że jest...różową kalarepą. po ustaleniach szczegółów okazało się, że przypadła jej rola rzepy i ma być przebrana.
Weług obrazka w książce ma być różowa, pękata z zielonym pióropuszem.
Jak przebrać dziecko. Talenta do takich prac u mnie w zaniku. Generalnie w wyobraźni widzę dziecko ubrane w różowy abażur (coś w rodzaju krynoliny, tyle, że zamkniętej też od dołu) i z czymś zielonym na głowie. Niestety konstrukcyjnie sobie nie poradzę no i nie wiem czy dziewcze ma ochotę na coś takiego.
Inna wersja - to narysowana na kartonie rzepa, sporych rozmiarów, pomalowana i wycięta, przypięta (przyszyta) do różowego ubranka i ewentualnie zielony piuropusz przypięty do włosów. Mąż optuje za wersją jeszcze bardziej minimalną - opaska na głowę z doczepiona rzepką.
A co Wy byście zaproponowali - i jeżeli już to jak to wykonać.
A może wypchać poduszkami? Z tyłu jedna, z przodu druga.Pomysł fajny,podobny jak w reklamie środków ochronnych w uprawie buraka cukrowego,sa w niej takie urocze dziewczynki.
O kurcze! Nie zazdroszczę Ci tego zadania. Ja bym optowała za tą drugą wersją czyli wycięcie kalarepy z kartonu i oklejenie go warstwowo różową bibułą. Oczywiście piuropusz też z bibuły tyle, że zielonej i może w paru miejscach lekko wzmocnionej. Jeśli nie musisz tego robić dziś i to na dodatek na jutro, to jestem przekonana, że "Żarłoki" coś dla Ciebie wymyślą. Pełno tu zdolnych ludzi :-)
Przebranie ma być na 6 listopada. Najprawdopodobniej zostanę przy wyciętej z kartonu rzepie.
To drugie przebranie może być kłopotliwe - nauczycielka nie określiła niczego i bycie takim baleronem mogłoby być dla córki kłopotliwe (a dzieci w tym wieku śmieją się ze wszystkiego, nawet z majtek).
kiedyś na jasełka miałam przebrać syna za pastuszka. Cóż chyba za bardzo się wczułam - wyobraziłam sobie pastuszka z ciepłych krajów. Wzięłam dwie pieluchy, związałam, zszyłam, powycinałam dziury, ponaklejałam łaty, do tego bose nogi i kij do ręki. Potem było mi głupio - bo dzieci były w baranicach, z ciupagami i w kapeluszach - po naszmu góralsku. na szczście chłopak się nie przejął.
Kiedy indziej przebierałam syna za lisa - ubrałam go w rudy sweter, dałam mój kapelusz (dla tego kapelusza poszłam do szkoły, aby przeżył), z tyłu przypięłam ogon zrobiony z dołu od pomarańczowej piżamy (wciągnęłam nogawkę w nogawkę). Większość dzieci do bluzki miała przypięte zwierzątko z papieru (z gazety lub narysowane) - a przedstawienie było o cyrku po niemiecku.
Ja biorę duży balon pompuję na maxa i oblepiam paskami gazety (kilka warstw). Dobry do tego jest klej do tapet. Potem toto sobie schnie. Trwać to może parę dni. gdy już jest suche - przecinam wzdłuż na dwie połowy. Maluję na wybrany wzór . Były to już: jaskółka, sroka i coś jeszcze ale nie pamiętam bo to było dla obcych dzieci. Ja chcąc zrobić rzepkę już na etapie wyklejania dorobiłabym ogonek a po wyschnięciu dodałabym zrobione z zielonego kartonu liście w kształcie rzepkowym. Wbrew pozorom nie jest to zbyt skomplikowane, dzieci mogą wyklejać a efekt świetny. Acha nie napisałam ,że z boków doszywam rzepy coby to się trzymało i w przypadku rzepki można od góry doszyć szelki z zielonego kartonu. Ja szyję zszywaczem a nitką to czego mi zszywacz nie chwyci. Pozdrawiam Ewa
A może na białym T-shirce namalowac rzepę i już?
No to już wiem, rozmawiałam panią. Ma być wersja minimalna - czyli albo rzepa (dla innych dzieci inne warzywa) na kartonie, albo na opasce albo jako chorągiewka na patyku. Dobrze, że chociaż w miarę jednolito.
Dziękuję wszystkim za okazane zainteresowanie
No to Ci się ewidentnie upiekło , jak na WŻ- tkę przystało ;)))))
Pewnie się narażę, ale powiem co myślę. Co prawda moje córki są już dorosłe i dawno zapomniełam o takich problemach, ale kiedy taki problem pojawiał się dostawałam białej gorączki. Pani nauczycielka urządza przedstawienie, dzieci mają być przebrane, ale dlaczego rodzice mają robić te stroje. Niech dzieci same wykonują stroje. Jak wyjdą tak wyjdą, przecież to przedstawienie amatorskie, szkolne. Moje córki zawsze występowały w strojach z papieru zrobionych przez siebie. No i co z tego, że krepa była krzywo ułożona, gwiazdki koślawo wycięte i krzywo przyklejone!? Muszę dodać, że pani nauczycielka nigdy nic nie powiedziała na temat tych strojów, ale pewnie sobie myślała ...
Masz rację.Też mi sie wydaje, że nie powinno się obarczać rodziców takimi przygotowaniami. Od tego są zajęcia techniczne w szkole a nauczyciele powinni ze sobą wspólpracować. To wyrównuje sznse dzieci. Często jest tak,że stroje odzwierciedlają zamożność rodziny i zdolności rodziców a to nic dobrego.
Wiesz - w zupełności się z Tobą zgadzam
Oj prawda, prawda... W przedszkolu występy dzieci to często był pokaz co oferują sklepy. Ale ja zawsze zwracałam uwagę na to co ktoś SAM wymyślił i zrobił. Teraz przyszedł czas szkoły i jako osoba w miarę manualna i z pomysłami zaproponowałam pani od teatrzyku że jak będzie potrzebowała to niech da znać pomogę . I co? mija 3 rok Pani się nie odezwała a dzieci kupują przebrania banalne i komercyjne. Pani jest wychowawczynią mojego syna więc mamy kontakt i raczej nie zapomniała. Myślę ,że nie pomysłu i zrzuca to na dzieci a ze mną to by musiała uzgadniać i tracić czas. Ewa