Eithel, mam nadzieję że się jakoś trzymasz, bo teraz to wszyscy mamy pewnie napady z nerwów i rozpaczy po zaginionych przepisach trzymaj się i się nie daj, i jak coś to pisz. Miałam dla Ciebie wspaniały długi wpis, ale się nie chciał wkleić, bo WŻ już zaczynało dostawać gryp żołądkowej :). Pozdrawiam, Anka
ble..a juz bylo tak dobrze,nie wiem co dalej ze mna bedzie,dzisiaj mialam domowa impreze i najpierw sie miesami objadlam(bo zastosowalam zasade Adkinsa)ale potem doszlam do wniosku ze mam to gdzies i w ruch poszly ciasta,wlasnie siedze przed komputerem i umieram i nie wiem co ze mna bedzie bo jutro chcialam sobie upiec ciasteczka owsiane zeby je jesc na sniadanka i juz mialam caly program dotyczacy mojego jedzenia a tu taki zonk!nie wytrzymalam nawet tydzien na normalnym jedzeniu!!!!!!jak znalezc sposob na takie domowe imprezy?
a co to jest normalne jedzenie? bo jak w przysłowiu - ksiądz kapustę, organista kluski... Wklejam posta, który nie chciał się wysłać przed wielkim wybuchem WŻ - był on odpowiedzią na żywo na to, co wtedy tam było... Chyba coś, że powoli wprowadzasz warzywa po diecie? Ale sprawa dalej aktualna w sumie, bo mam wrażenie, że przejmujesz się dietą zamiast po prostu cieszyć się z tego, co można zjeść. Od razu uprzedzam, w diety wierzę przy faktycznej nadwadze, wtedy mus... Ale poniżej 50 kilo... (dobrze pamiętam?). I jeszcze pytanko: czy Ty cały czas jesteś na tej diecie? bo jak tak, to może akurat po prostu ona wcale Twojemu organizmowi nie pasuje? Aha, i jaki masz program? Nie nadążam
Stary post: Hmmm ja się nie dziwię że masz napady obżarstwa, bo ja osobiście nie wytrzymałabym ani dnia na otrębach i owsiance padłabym z głodu natychmiast!!! I Ty na takim paliwie do szkoły chodzisz? I kontaktujesz w ogóle? I warzyw mało? Kobito, robisz sobie krzywdę... mój sposób na to, żeby się dobrze czuć: pożywne sniadanie (nie mam pojęcia ile kalorii, na ogół jakieś kanapki, często koktajl bananowy przed pracą, a kanapki w pracy) żebym do popołudnia jakoś wytrzymała - pracuję w szkole i nie mam czasu spokojnie zjeść w przerwach, potem solidny obiadek z furą warzyw (za to mięso wtedy, kiedy mi się chce, ale lubię), kolacja jeśli mam ochotę, i przegryzki w stylu podwieczorkowym. Generalnie, jem kiedy chcę i to, czego mój organizm woła, chociaż wiem, że powinnam jeść bardziej regularnie. Np. latem pochłaniam zieleninę, a zimą lubię kluskowe, czasem nawet tłuste jedzonko. A że w zimie ważę z 2 kilo więcej? Spada samo wiosną bez diet, to się nie przejmuję. Mój organizm sam mi mówi, kiedy ma dosyć klusek . I jeszcze śmieszna rzecz: jak byłam w liceum, potrafiłam wciągnąć dwie czekolady na raz. Teraz prawie nie jem słodyczy z wyjątkiem ciast domowych - wszystko jest jakieś... za słodkie . Zdrowe odżywianie to przede wszystkim regularne dostarczanie organizmowi niezbędnych składników... Witaminki i białko to podstawa, a żadne suplementy typu centrum nie zastąpią normalnego jedzenia! I myślę, że to właśnie chce Ci powiedzieć Twój organizm przez te napady. Aha, i jeszcze jeden trick: jak się je powoli, oszukuje się żołądek, i nasyca się go mniejszą ilością jedzenia, tylko musi go być wystarczająca ilość. Żucie gumy nie działa :), a tryb życia, jaki prowadzimy, wygłupia kompletnie system trawienny. Staraj się jeść spokojnie, w miarę regularnie i bez stresu. I jedz warzywa - po zimie się nam to należy.
no mi ta sobota troche szyki popsula,ale dzisiaj zjadlam na obiad miske zupy z kapusty,troche marchewki gotowanej i kawalek gotowanej nogi kurczaka:)a ja na otrebach i owiasnce spoko zasuwam bo mam mega zpowolniony metabolizm i nie wiem jak sobie z tym poradzic.jesli znasz jakis sposob na przyspieszenie metabolizmu to bede wdzieczna za podpowiedz...
A w czym się objawia zwolniony metabolizm? Bo to, że organizm się rzuca na jedzenie to tak na chłopski rozum świadczy o tym, że akurat przemianę materii masz dobrą jak dla mnie .
może zwolniony metabolizm to takie coś, że organizm rzuca się na jedzenie ale......... potem już się nie rzuca tak z wydalaniem tego jedzenia........... (chyba się nikt nie obrazi za wypowiedz, starałam się ująć ten problem w ładne słowa :)) niestety ja mam podobny problem z tym metabolizmem :((, no cóż widocznie taki los..... pozdrawiam Wiesia
chodzi o to ze normalny czlowiek moze zaluzmy dziennie zjesc 2000 kalori i jest spoko,a ja na takim zarciu tyje.generalnie starczy mi okolo 1000 1200 i nie moga to byc same wegle:(wolniej spalam i dluzej trawie.
Bez obrazy, dietę 1000 kalorii to mogą bezkarnie stosować ludzie z otyłością. Nie wiem ile masz lat ani ile masz wzrostu, pisałaś tylko że jesteś nastolatką. Wiadomo, że co za dużo to niezdrowo, ale jeśli jeszcze rośniesz (co jest wysoce prawdopodobne), to czy nie jest dość oczywiste, że nie będziesz zawsze ważyć 35 kilo i trochę jednak te większe kości i cała reszta ważą? Strasznie jesteś tajemnicza, nie piszesz nigdy jakiego rzędu są te dodatkowe gramy, i jak szybko widzisz, że tyjesz - a przybranie w centymetrach jednak zajmuje troche czasu... cytuję za http://kn.am.gdynia.pl/nkzc/kz/kz_norm.html#zalec Dzienna norma na energię wzrasta do ok. 18 roku życia i wynosi dla dziewcząt 2600 kcal/osobę, a dla chłopców 3200 kcal/osobę. Dorośli, gdy już nie wzrasta ich należna masa ciała, wymagają mniej energii, przy czym ilość ta zależy od aktywności fizycznej. I tak np. mężczyźni w wieku 19-25 lat, o dużej aktywności fizycznej wymagają dostarczenia dziennie 3200-3800 kcal/osobę, a więc o ok. 1000 kcal więcej niż przy prowadzeniu mało aktywnego trybu życia (2250-2650 kcal/osobę). Przy dużym wysiłku fizycznym wydatki energetyczne są wyższe.
1200 to chyba za mało jednak trochę... Trzymaj się i nie daj się zwariować. Aha, na przemianę materii dobry jest ruch - choćby spacer, i dużo warzyw. Pisz jakby co!
no wiec tak: nie cwicze na wf ale codziennie sie rozciagam i robie brzuszki.hm..ja raczej nie stosuje tej diety tylko tak wyszlo.mam 1,62 i juz nie rosne bo moja mama tez jest niska.wiem ze nie bede zawsze wazyc 35kg(kiedy ja tyle wazylam?)i nie chce.chcialabym miec poprostu ladne nogi i przestac miec napady i jakos sie ustabilizowac.nie wiem ile tyje po takich napadach(zazwyczaj roznie) ale ja to widze po stykaniu sie ud i brzuchu.itp(tutaj nie chce tego pisac bo to wstydliwe)a z tymi kaloriami to wiem ze tak normalne os maja ale ja naprawde dluzej trawie i chce jakos sie z tym uporac. dzieki za wsparcie i za te linki.sobie przynajmniej poczytam:)
Nie ukrywam, że trochę mnie uspokoiłaś, chociaż jak sobie pomyślę o tych 1200kcal... A tak nawiasem mówiąc (nie aluzja do Ciebie), czemu tyle młodych dziewczyn teraz nie ćwiczy na wf? U mnie w szkole widać, że połowa jak nie więcej ma lewe zwolnienia :) co im potem nie przeszkadza wywalać kasy na aerobik, który w szkole mają na lekcjach. Na trawienie przydaje się ruch "całościowy" i raczej naturalny - szybkie chodzenie, schody, taniec, żeby organizm dotlenić i żeby wiedział jakie ma obowiązki (np. spalanie jedzonka ). A cierpliwości do brzuszków mogę Ci tylko pozazdrościć!
ja nie cwicze bo mam zwolnienie z 2 powodow i pozatym jak cwiczylam to przez moja nauczycielka ciagle bolal mnie kregoslup.w sumie chcialabym cwiczyc ale szkoda ze to sie do sredniej liczy i moze to byc jednym z powodow a z tego co zaobserwowalam to dziewczyny sie nie chca pocic w szkole...a troche winni moga byc tez nauczyciele bo np ja moglabym byc zwolniona czesciowo tylko,ale musze calkiem bo do mojej nauczycielki nie dociera ze niektorych cwiczen nie moge.przez ost dni jadlam malo kalori ale same weglowodany i jeste,m jakby grubsza..naprawde duze znaczenie ma to jak jemy..
Rety, jak Tobie się udaje zauważyć "grubszość" tak szybko? Swoją drogą, chyba lepiej będzie przenieść się na jakieś inne tereny z naszymi gadkami bo coś tak same tu zostałyśmy. Pisz może na maila? asocha@op.pl
Eithel, mam nadzieję że się jakoś trzymasz, bo teraz to wszyscy mamy pewnie napady z nerwów i rozpaczy po zaginionych przepisach
trzymaj się i się nie daj, i jak coś to pisz. Miałam dla Ciebie wspaniały długi wpis, ale się nie chciał wkleić, bo WŻ już zaczynało dostawać gryp żołądkowej :). Pozdrawiam,
Anka
dzieki.jakos tak mi ostatnio troche latwiej jak od czasu do czasu cos napisze,jej ostatno cos szwankowalo ale to co sie stalo to....
ble..a juz bylo tak dobrze,nie wiem co dalej ze mna bedzie,dzisiaj mialam domowa impreze i najpierw sie miesami objadlam(bo zastosowalam zasade Adkinsa)ale potem doszlam do wniosku ze mam to gdzies i w ruch poszly ciasta,wlasnie siedze przed komputerem i umieram i nie wiem co ze mna bedzie bo jutro chcialam sobie upiec ciasteczka owsiane zeby je jesc na sniadanka i juz mialam caly program dotyczacy mojego jedzenia a tu taki zonk!nie wytrzymalam nawet tydzien na normalnym jedzeniu!!!!!!jak znalezc sposob na takie domowe imprezy?
a co to jest normalne jedzenie?
bo jak w przysłowiu - ksiądz kapustę, organista kluski...
padłabym z głodu natychmiast!!! I Ty na takim paliwie do szkoły chodzisz? I kontaktujesz w ogóle? I warzyw mało? Kobito, robisz sobie krzywdę... mój sposób na to, żeby się dobrze czuć: pożywne sniadanie (nie mam pojęcia ile kalorii, na ogół jakieś kanapki, często koktajl bananowy przed pracą, a kanapki w pracy) żebym do popołudnia jakoś wytrzymała - pracuję w szkole i nie mam czasu spokojnie zjeść w przerwach, potem solidny obiadek z furą warzyw (za to mięso wtedy, kiedy mi się chce, ale lubię), kolacja jeśli mam ochotę, i przegryzki w stylu podwieczorkowym. Generalnie, jem kiedy chcę i to, czego mój organizm woła, chociaż wiem, że powinnam jeść bardziej regularnie. Np. latem pochłaniam zieleninę, a zimą lubię kluskowe, czasem nawet tłuste jedzonko. A że w zimie ważę z 2 kilo więcej? Spada samo wiosną bez diet, to się nie przejmuję. Mój organizm sam mi mówi, kiedy ma dosyć klusek
. I jeszcze śmieszna rzecz: jak byłam w liceum, potrafiłam wciągnąć dwie czekolady na raz. Teraz prawie nie jem słodyczy z wyjątkiem ciast domowych - wszystko jest jakieś... za słodkie
. Zdrowe odżywianie to przede wszystkim regularne dostarczanie organizmowi niezbędnych składników... Witaminki i białko to podstawa, a żadne suplementy typu centrum nie zastąpią normalnego jedzenia! I myślę, że to właśnie chce Ci powiedzieć Twój organizm przez te napady. Aha, i jeszcze jeden trick: jak się je powoli, oszukuje się żołądek, i nasyca się go mniejszą ilością jedzenia, tylko musi go być wystarczająca ilość. Żucie gumy nie działa :), a tryb życia, jaki prowadzimy, wygłupia kompletnie system trawienny. Staraj się jeść spokojnie, w miarę regularnie i bez stresu. I jedz warzywa - po zimie się nam to należy.
Wklejam posta, który nie chciał się wysłać przed wielkim wybuchem WŻ - był on odpowiedzią na żywo na to, co wtedy tam było... Chyba coś, że powoli wprowadzasz warzywa po diecie? Ale sprawa dalej aktualna w sumie, bo mam wrażenie, że przejmujesz się dietą zamiast po prostu cieszyć się z tego, co można zjeść. Od razu uprzedzam, w diety wierzę przy faktycznej nadwadze, wtedy mus... Ale poniżej 50 kilo... (dobrze pamiętam?). I jeszcze pytanko: czy Ty cały czas jesteś na tej diecie? bo jak tak, to może akurat po prostu ona wcale Twojemu organizmowi nie pasuje? Aha, i jaki masz program? Nie nadążam
Stary post:
Hmmm ja się nie dziwię że masz napady obżarstwa, bo ja osobiście nie wytrzymałabym ani dnia na otrębach i owsiance
o rety, co to za czcionka wyszła?
no mi ta sobota troche szyki popsula,ale dzisiaj zjadlam na obiad miske zupy z kapusty,troche marchewki gotowanej i kawalek gotowanej nogi kurczaka:)a ja na otrebach i owiasnce spoko zasuwam bo mam mega zpowolniony metabolizm i nie wiem jak sobie z tym poradzic.jesli znasz jakis sposob na przyspieszenie metabolizmu to bede wdzieczna za podpowiedz...
A w czym się objawia zwolniony metabolizm? Bo to, że organizm się rzuca na jedzenie to tak na chłopski rozum świadczy o tym, że akurat przemianę materii masz dobrą jak dla mnie
.
może zwolniony metabolizm to takie coś, że organizm rzuca się na jedzenie ale......... potem już się nie rzuca tak z wydalaniem tego jedzenia........... (chyba się nikt nie obrazi za wypowiedz, starałam się ująć ten problem w ładne słowa :))
niestety ja mam podobny problem z tym metabolizmem :((, no cóż widocznie taki los.....
pozdrawiam Wiesia
chodzi o to ze normalny czlowiek moze zaluzmy dziennie zjesc 2000 kalori i jest spoko,a ja na takim zarciu tyje.generalnie starczy mi okolo 1000
1200 i nie moga to byc same wegle:(wolniej spalam i dluzej trawie.
Bez obrazy, dietę 1000 kalorii to mogą bezkarnie stosować ludzie z otyłością. Nie wiem ile masz lat ani ile masz wzrostu, pisałaś tylko że jesteś nastolatką. Wiadomo, że co za dużo to niezdrowo, ale jeśli jeszcze rośniesz (co jest wysoce prawdopodobne), to czy nie jest dość oczywiste, że nie będziesz zawsze ważyć 35 kilo i trochę jednak te większe kości i cała reszta ważą? Strasznie jesteś tajemnicza, nie piszesz nigdy jakiego rzędu są te dodatkowe gramy, i jak szybko widzisz, że tyjesz - a przybranie w centymetrach jednak zajmuje troche czasu...
cytuję za http://kn.am.gdynia.pl/nkzc/kz/kz_norm.html#zalec
Dzienna norma na energię wzrasta do ok. 18 roku życia i wynosi dla dziewcząt 2600 kcal/osobę, a dla chłopców 3200 kcal/osobę. Dorośli, gdy już nie wzrasta ich należna masa ciała, wymagają mniej energii, przy czym ilość ta zależy od aktywności fizycznej. I tak np. mężczyźni w wieku 19-25 lat, o dużej aktywności fizycznej wymagają dostarczenia dziennie 3200-3800 kcal/osobę, a więc o ok. 1000 kcal więcej niż przy prowadzeniu mało aktywnego trybu życia (2250-2650 kcal/osobę). Przy dużym wysiłku fizycznym wydatki energetyczne są wyższe.
aha, i tu jest jeszcze fajny artykuł z tabelkami dokładnymi ile komu, ale w wieku 19-25: http://www.chemia.uj.edu.pl/dydaktyka/bromatologia/bromatologia3.pdf
1200 to chyba za mało jednak trochę... Trzymaj się i nie daj się zwariować. Aha, na przemianę materii dobry jest ruch - choćby spacer, i dużo warzyw. Pisz jakby co!
no wiec tak:
nie cwicze na wf ale codziennie sie rozciagam i robie brzuszki.hm..ja raczej nie stosuje tej diety tylko tak wyszlo.mam 1,62 i juz nie rosne bo moja mama tez jest niska.wiem ze nie bede zawsze wazyc 35kg(kiedy ja tyle wazylam?)i nie chce.chcialabym miec poprostu ladne nogi i przestac miec napady i jakos sie ustabilizowac.nie wiem ile tyje po takich napadach(zazwyczaj roznie) ale ja to widze po stykaniu sie ud i brzuchu.itp(tutaj nie chce tego pisac bo to wstydliwe)a z tymi kaloriami to wiem ze tak normalne os maja ale ja naprawde dluzej trawie i chce jakos sie z tym uporac.
dzieki za wsparcie i za te linki.sobie przynajmniej poczytam:)
Nie ukrywam, że trochę mnie uspokoiłaś, chociaż jak sobie pomyślę o tych 1200kcal... A tak nawiasem mówiąc (nie aluzja do Ciebie), czemu tyle młodych dziewczyn teraz nie ćwiczy na wf? U mnie w szkole widać, że połowa jak nie więcej ma lewe zwolnienia :) co im potem nie przeszkadza wywalać kasy na aerobik, który w szkole mają na lekcjach.
). A cierpliwości do brzuszków mogę Ci tylko pozazdrościć!
Na trawienie przydaje się ruch "całościowy" i raczej naturalny - szybkie chodzenie, schody, taniec, żeby organizm dotlenić i żeby wiedział jakie ma obowiązki (np. spalanie jedzonka
ja nie cwicze bo mam zwolnienie z 2 powodow i pozatym jak cwiczylam to przez moja nauczycielka ciagle bolal mnie kregoslup.w sumie chcialabym cwiczyc ale szkoda ze to sie do sredniej liczy i moze to byc jednym z powodow a z tego co zaobserwowalam to dziewczyny sie nie chca pocic w szkole...a troche winni moga byc tez nauczyciele bo np ja moglabym byc zwolniona czesciowo tylko,ale musze calkiem bo do mojej nauczycielki nie dociera ze niektorych cwiczen nie moge.przez ost dni jadlam malo kalori ale same weglowodany i jeste,m jakby grubsza..naprawde duze znaczenie ma to jak jemy..
Rety, jak Tobie się udaje zauważyć "grubszość" tak szybko? Swoją drogą, chyba lepiej będzie przenieść się na jakieś inne tereny z naszymi gadkami bo coś tak same tu zostałyśmy. Pisz może na maila? asocha@op.pl