Złożyłam wniosek do przedszkola i spokojnie czekałam. Orientowałam się, że jako samotna matka mam pierszeństwo. Niestety, dziecka mi nie przyjęto :((. Poszłam porozmawiać i okazało się, że jako niepracująca (jestem na bezrobotnym) nie mam najmniejszych szans na to żeby mój wniosek przyjęto. Jestem załamana bo jak mam szukać pracy z dzieckiem pod pachą??? Podobno wszystko pozmieniało się w tym roku. W grupie nie może być więcej niż 25 dzieci, pozamykali przedszkola, podobno podwyższyli opłaty. Nie wiem co z tym robić, gdzie iść. Jestem na liście rezerwowej ale co z tego. Jeśli pracy nie znajdę mogę się pożegnać z przedszkolem a na opiekunkę mnie nie stać. Miałyście może już takie problemy? Może ktoś wie jak sobie z nimi poradzić? Ja jestem już zmęczona tym wszystkim i tylko zastanawiam się gdzie zniknął ten niż demograficzny, gdzie te przedszkola dla wszystkich?
Rzeczywiście pierwszeństo mają dzieci rodziców pracujących, ja sie nawet spotkałam z tym, że ojciec pracuje a matka nie i dziecko nie zostało przyjęte do przedszkola. Najgorzej jest pierwszy raz dziecko zapisac do przedszkola potem juz nie patrzą czy matka pracuje czy nie... Spróbuj poszukac po innych przedszkolach, porozmawiac z dyrektorem jaka jest sytuacja a jesli to nie da efektów to dziecko zostawic u babci czy u cioci i szukac pracy. Też przez to przechodzilam, ale wierzę że Ci się uda. Pozdrawiam.
Już rozmawiałam z dyrektorką. W innych przedszkolach nie ma miejsc. Podobno 500 dzieci nie zostało przyjętych w Pile do przedszkoli. Nie przyjmą mi dziecka w żadnym przedszkolu jeśli nie będę pracowała. Jest też problem z zostawieniem małej. Moja mama pracuje, rodzeństwo moje też jest zajęte pracą lub nauką a ze strony ojca małej nie mogę liczyć na jakąkolwiek pomoc. Koleżanka w zeszłym roku zapisała córkę do przedszkola. Jej mąż nie miał pracy, ona też i nie mieli takiego problemu. Dziecko było w przedszkolu. Aż mnie krew zalewa jak słyszę, że nasz rząd chce większych pieniędzy na prowadzenie biur poselskich a tak jak czytałam w innym wątku w szpitalach barkuje leków albo nie ma miejsc w przedszkolach bo wiele polikwidowali. Nic od nich nie chcę, sama sobie radzę ale jak mi tak wciąż rzucają kłody pod nogi to powoli wpadam w depresję :(.
A i jeszcze dowiedziałam się od innej osoby pracującej w przedszkolu, że większe szanse na przyjęcie ma dziecko np jakiegoś dyrektora niż dziecko np sprzataczki. Serdecznie dziękuję za takie........@#%^$)*&!
Zawsze tak było i niestety jest, że najpierw znajomości i łapówki a potem reszta.... ale uszy do góry, nie mialam znajomości w przedszkolu, nie dałam łapówy a dzieci chodziły do przedszkola - no i jedno jeszcze chodzi :) dlatego wierzę,że jak trochę ochłoniesz jakieś rozwiązanie się znajdzie - pozdrowionka :)
Dzięki Nadia :). Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Na razie nic mi się w życiu nie układa tak jakbym chciała więc wciąż lecą mi łzy ale może w końcu będzie lepiej :)
A ja dałam w łapę. Jestem łapówkarą - trudno. Takie polskie realia. Inaczej by mi małej nie przyjęli, bo nie byłam zameldowana w mieście, w którym znajdowało się przedszkole. Idąc tym tropem, wszystkie mamy mieszkające na wsi powinny siedzieć z dziećmi w domu, dopóki te nie pójdą do szkoły. Po pół roku zmieniła się dyrektorka, ale ja już zdążyłam się przemeldować do mamy i nie było problemu. Tu w Irlandii jest tak, że samotne matki mogą liczyć na zwrot kosztów przedszkola, a są to niemałe kwoty - rzędu 600 euro na miesiąc. Nikt im tu kłody pod nogi nie rzuca. A jak nie ma miejsc, to nie ma - nieważne czy dla córki sprzątaczki, czy dla obcego dziecka. Ja bym chyba nie wytrzymała i nagłośniła sprawę - nie wiem, może jakieś lokalne media, jakieś organizacje dla samotnych matek. Przecież tak być nie może!
U nas również wystepuje ten problem z przedszkolami, w tym roku jakoś udało mi się i syn został przyjety ( oboje z mężem pracujemy) ale ile problemów z tym było, jakie mieli ogromne wymagania(!). W rezultacie grupy bedą teraz bardzo przepełnione, co spowoduje pogorszenie się warunków do zabawy i nauki i skutecznie utrudni sprawowanie należytej opieki nad tak tak liczną gromadką. W takiej sytuacji sama zastanawiam się co gorsze, dziecko w domu, czy w przedszkolu???Pocieszę Cię jednak, że mnóstwo rodziów w ciągu pierwszych tygodni rezygnuje z przedszkola (albo samo dziecko), Może narazie warto jeszcze troszkę poczekać lub, tak jak inni radzą popytac jeszcze gdzieś. Życzę więc powodzenia!!! Pozdrawiam K.
Mam dwoje dzieci w wieku 3 i 4 lata.Wtym roku szkolnym (tzn 2007/08) postanowiliśmy, że po długim urlopie wychowawczym wrócę do pracy.W kwietniu złożyliśmy wniosek i dzieci zostały przyjęte bez problemu.Po wniosek i z wnioskiem pojechał mąż ja nawet tam nie byłam.Dyrektor przedszkola zaprosiła nas na zwiedzenie przedszkola w terminie , który będzie nam odpowiadał.Pozdrawiam
Kurcze, dla mnie to jest niepojęte. Jestem nauczycielką w przedszkolu już 17 lat i nie pamiętam, żeby kiedyś były jakieś problemy z przyjęciem dzieci. Ogłaszamy nabór do przedszkola na nowy rok szkolny już w marcu (ogłoszenia na drzwiach przedszkola, na sklepach, w kościele, na stronie internetowej). rodzice przychodzą po kartę do nas lub drukuja ja sobie ze strony internetowej. Przyjęcia kart kończą się kilka dni przed końcem kwietnia ponieważ trzeba oddać do urzędu projekt na nowy rok szkolny (tzn. ile grup, ile w każdej grupie dzieci, w jakim wieku itp). Dzieci, które już uczęszczają do naszego przedszkola zostają siła rzeczy przyjęte, kontynuują edukację przedszkolną. 6 - latki muszą odbyć roczne przygotowanie przed rozpoczęciem nauki w I klasie, zostaja przyjęte. Kto odda wypisaną kartę przyjęcia dziecka do przedszkola nie przekraczając wyznaczonego odgórnie terminu jego dziecko zostanie przyjęte. I właściwie na to zwracamy uwagę: by karty rodzice składali w terminie bo my też mamy terminy odgórne. Nigdy przyjęcie dziecka nie było uzależnione od pozycji społecznej rodzica, od jego zawodu (więcej czy mniej płatnego) czy braku pracy. U połowy dzieci z mojej grupy pracuje tylko jeden z rodziców (w tym roku), bywało i tak, że oboje czasem nie mieli pracy. Te dzieci są 5 godzin w przedszkolu (5 i 6 latki), przynoszą swoje kanapki, dostają herbatę. Opłaty dla tych rodzin na miesiąc to średnio 24 zł. We wrześniu zawsze więcej bo dochodzi ubezpieczenie. Niektóre z tych dzieci dostaja obiady oplacane z MOPSu, wtedy miesięczne płacą ok. 17 zł. Może dyrekcji przedszkola chodzi o to, że Ty nie mając pracy nie będzieć uiszczać opłat za przedszkole. Skoro Ty nie pracujesz, to nie masz pieniędzy, a jak ich nie masz to nie będziesz płacić. Różni rodzice zapisuja swoje dzieci do naszeg przedszkola ale to przedszkole jest dla rodziców(dzieci) a nie rodzice(dzieci) dla przedszkola. Jeżeli ktoś ma problemy finansowe to może napisać prośbę do dyr. przedszkola o umorzenie opłat za Radę Rodziców a czasem i za ubezpieczenie, którą to sumę płaci przedszkole (ale to są nieliczne przypadki)
Zadałam również pytanie o pieniądze. Czy to, że nie mam pracy wiąże się z tym, że mogę nie mieć pieniędzy odpowiedziano mi że nie. Nie chodzi o pieniądze. Ja muszę mieć pracę żeby dziecko mogło uczęszczać do przedszkola. Mojej koleżanki starsza córka (w tym roku idzie do pierwszej klasy) chodziła do przedszkola, do którego zapisała też młodszą. Młodszej nie przyjęto, ponieważ miała wpisaną ją tylko na 5 godzin. Kazano jej zmienić na 9 godzin okazało się, że miejsce jest. Jestem przygotowana na opłacanie przedszkola i nigdy nie migałam się przed opłacaniem jakichkolwiek rachunków. Wyjdzie na to, że przyjmę pierwszą lepszą pracę tylko dlatego żeby mała uczęszczała do przedszkola. Aż płakać mi się chce jak widzę że ona cały czas szykuje się do tego przedszkola i cieszy się z tego a ja na razie nic nie mogę zrobić :((
Ja również zapisałam córkę (4,5) do przedszkola.Na dzień dobry pani powiedziała że nie mam szans na przyjęcie dziecka-bo nie pracuję.Wyjaśniłam ,że nie pracuję ,bo nie mam z kim zostawić dziecka-ale szukam pracy. Niestety nie pomogło.....
o matko! przecież to chore! powinni dziecko przyjąć chociaż na te 5 godzin wtedy opłaty są automatycznie dużo mniejsze. To jest.... brak słów! czy nie możnaby gdzieś interweniować? powinnyście poprosić o wgląd do statutu przedszkola, macie takie prawo. Jeżeli jest tam wyraźnie zaznaczone, że nie przyjmuję sie do tego przedszkola dzieci matek samotnych - niepracujących, oraz nie przyjmuje sie dzieci na 5 godzin to nic chyba nie poradzicie ale spróbować można. Może w Kuratorium Oświaty zapytać o przepisy odgórne dotyczące przyjęć dzieci do przedszkola i powodów nie przyjmowania (czy też prawa placówki przedszkolnej do nie przyjmowania dzieci). Rodzice macie swoje prawa, nie dajcie się! Tak jak pisałam wcześniej: przedszkole jest DLA WAS a nie WY DLA PRZEDSZKOLA!
Kryteria kwalifikacji dzieci do przedszkola określa Statut danego przedszkola. Może warto poprosić o wgląd do tego Statutu? Dla przykładu: http://www.pm5.karlsen.net.pl/statut.htm albo np. to http://piensk.prx.pl/oswiata/przedszkole/regulaminrekrutacji.pdf
Sabia, a może warto napisać (dobrze umotywowane) podanie i zanieść je do Urzędu Miasta...? Jeśli to nie pomoże, to z pewnością nie zaszkodzi. W tych podanych powyżej linkach wyraźnie widać, że każde przedszkole może mieć inne warunki rekrutacji. W jednym przyjmują dzieci matek lub ojców samotnie wychowujących swoje pociechy a w drugim dzieci obojga pracujących rodziców. Paranoja. Trzymam kciuki.
Ja też obecnie nie pracuję. Dziecko od września mam zamiar posłac do przedszkola. Do jednego przedszkola złażyłam podanie , w którym napisałam prawdę, że nie pracuję i tutaj od razu odrzucono mojego malucha. Do drugiego przedszkola złozyłam podanie z nieprawdziwą informacją, iż pracuje i dziecko zostało przyjęte. Wiem, ze to nie fair z mojej strony,ale skoro tylko tak można. Na placu zabaw dowiedziałam się tego od innych matek, które w latach wcześniejszych tez chciały być uczciwe i tylko dziecko na tym cierpiało. Czemu dziecko bezrobotnej matki ma być gorsze? Na przedszkole prywatne niestety mnie nie stać! Pozdrawiam
Wczoraj rozmawiałam z koleżanką i właśnie też mi tak poradziła. Jak będą dzwonić mam powiedzieć, że pracuję. Uczciwość jak widzę nie bardzo popłaca. Nie bardzo rozumiem dlaczego to czy mam pracę czy nie ma decydować o tym czy mogę posłać dziecko do przedszkola. Przecież za nie mogą płacić dziadkowie czy kto inny a każde dziecko powinno mieć zagwarantowany pobyt jeśli tylko chce tam uczęszczać.
Niestety ja dzisiaj też się dowiedziałam że mojego synka nie przyjeli ( też jestem bezrobotna) ale mój mążpracuje. Jest na liście rezerwowej 28 OSZALEĆ MOŻNA
Mam ten sam problem!!Też mój mały jest na liście rezerwowej a to dlatego,że ja jestem na wychowawczym. Nie rozumiem tylko dlaczego Tobie odpowiedzieli odmownie -przecież samotne matki i rodziny zastępcze mają bezwarunkowe pierwszeństwo-przynajmniej w ,,moim'' przedszkolu tak mówiła kierowniczka! Ja tez tłumaczyłam,że chcę wrócić do pracy ale jeśli mi dziecka nie przyjmą to będzie to niemożliwe...Obiecała mi tylko kierowniczka,że jeśli sie zwolni jakieś miejsce to wtedy weźmie na to miejsce moje dziecko.Ale zaznaczyła,że niekoniecznie od września a może później,bo zdarza się,że czasami ktoś rezygnuje już w ciągu roku szkolnego...Tylko,że ja jakoś czarno to widzę....
Złożyłam wniosek do przedszkola i spokojnie czekałam. Orientowałam się, że jako samotna matka mam pierszeństwo. Niestety, dziecka mi nie przyjęto :((. Poszłam porozmawiać i okazało się, że jako niepracująca (jestem na bezrobotnym) nie mam najmniejszych szans na to żeby mój wniosek przyjęto. Jestem załamana bo jak mam szukać pracy z dzieckiem pod pachą??? Podobno wszystko pozmieniało się w tym roku. W grupie nie może być więcej niż 25 dzieci, pozamykali przedszkola, podobno podwyższyli opłaty. Nie wiem co z tym robić, gdzie iść. Jestem na liście rezerwowej ale co z tego. Jeśli pracy nie znajdę mogę się pożegnać z przedszkolem a na opiekunkę mnie nie stać. Miałyście może już takie problemy? Może ktoś wie jak sobie z nimi poradzić? Ja jestem już zmęczona tym wszystkim i tylko zastanawiam się gdzie zniknął ten niż demograficzny, gdzie te przedszkola dla wszystkich?
Rzeczywiście pierwszeństo mają dzieci rodziców pracujących, ja sie nawet spotkałam z tym, że ojciec pracuje a matka nie i dziecko nie zostało przyjęte do przedszkola. Najgorzej jest pierwszy raz dziecko zapisac do przedszkola potem juz nie patrzą czy matka pracuje czy nie... Spróbuj poszukac po innych przedszkolach, porozmawiac z dyrektorem jaka jest sytuacja a jesli to nie da efektów to dziecko zostawic u babci czy u cioci i szukac pracy. Też przez to przechodzilam, ale wierzę że Ci się uda. Pozdrawiam.
Już rozmawiałam z dyrektorką. W innych przedszkolach nie ma miejsc. Podobno 500 dzieci nie zostało przyjętych w Pile do przedszkoli. Nie przyjmą mi dziecka w żadnym przedszkolu jeśli nie będę pracowała. Jest też problem z zostawieniem małej. Moja mama pracuje, rodzeństwo moje też jest zajęte pracą lub nauką a ze strony ojca małej nie mogę liczyć na jakąkolwiek pomoc. Koleżanka w zeszłym roku zapisała córkę do przedszkola. Jej mąż nie miał pracy, ona też i nie mieli takiego problemu. Dziecko było w przedszkolu. Aż mnie krew zalewa jak słyszę, że nasz rząd chce większych pieniędzy na prowadzenie biur poselskich a tak jak czytałam w innym wątku w szpitalach barkuje leków albo nie ma miejsc w przedszkolach bo wiele polikwidowali. Nic od nich nie chcę, sama sobie radzę ale jak mi tak wciąż rzucają kłody pod nogi to powoli wpadam w depresję :(.
A i jeszcze dowiedziałam się od innej osoby pracującej w przedszkolu, że większe szanse na przyjęcie ma dziecko np jakiegoś dyrektora niż dziecko np sprzataczki. Serdecznie dziękuję za takie........@#%^$)*&!
Zawsze tak było i niestety jest, że najpierw znajomości i łapówki a potem reszta.... ale uszy do góry, nie mialam znajomości w przedszkolu, nie dałam łapówy a dzieci chodziły do przedszkola - no i jedno jeszcze chodzi :) dlatego wierzę,że jak trochę ochłoniesz jakieś rozwiązanie się znajdzie - pozdrowionka :)
Dzięki Nadia :). Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Na razie nic mi się w życiu nie układa tak jakbym chciała więc wciąż lecą mi łzy ale może w końcu będzie lepiej :)
A ja dałam w łapę. Jestem łapówkarą - trudno. Takie polskie realia. Inaczej by mi małej nie przyjęli, bo nie byłam zameldowana w mieście, w którym znajdowało się przedszkole. Idąc tym tropem, wszystkie mamy mieszkające na wsi powinny siedzieć z dziećmi w domu, dopóki te nie pójdą do szkoły. Po pół roku zmieniła się dyrektorka, ale ja już zdążyłam się przemeldować do mamy i nie było problemu.
Tu w Irlandii jest tak, że samotne matki mogą liczyć na zwrot kosztów przedszkola, a są to niemałe kwoty - rzędu 600 euro na miesiąc. Nikt im tu kłody pod nogi nie rzuca. A jak nie ma miejsc, to nie ma - nieważne czy dla córki sprzątaczki, czy dla obcego dziecka.
Ja bym chyba nie wytrzymała i nagłośniła sprawę - nie wiem, może jakieś lokalne media, jakieś organizacje dla samotnych matek. Przecież tak być nie może!
U nas również wystepuje ten problem z przedszkolami, w tym roku jakoś udało mi się i syn został przyjety ( oboje z mężem pracujemy) ale ile problemów z tym było, jakie mieli ogromne wymagania(!). W rezultacie grupy bedą teraz bardzo przepełnione, co spowoduje pogorszenie się warunków do zabawy i nauki i skutecznie utrudni sprawowanie należytej opieki nad tak tak liczną gromadką. W takiej sytuacji sama zastanawiam się co gorsze, dziecko w domu, czy w przedszkolu???Pocieszę Cię jednak, że mnóstwo rodziów w ciągu pierwszych tygodni rezygnuje z przedszkola (albo samo dziecko), Może narazie warto jeszcze troszkę poczekać lub, tak jak inni radzą popytac jeszcze gdzieś. Życzę więc powodzenia!!! Pozdrawiam K.
Mam dwoje dzieci w wieku 3 i 4 lata.Wtym roku szkolnym (tzn 2007/08) postanowiliśmy, że po długim urlopie wychowawczym wrócę do pracy.W kwietniu złożyliśmy wniosek i dzieci zostały przyjęte bez problemu.Po wniosek i z wnioskiem pojechał mąż ja nawet tam nie byłam.Dyrektor przedszkola zaprosiła nas na zwiedzenie przedszkola w terminie , który będzie nam odpowiadał.Pozdrawiam
Kurcze, dla mnie to jest niepojęte. Jestem nauczycielką w przedszkolu już 17 lat i nie pamiętam, żeby kiedyś były jakieś problemy z przyjęciem dzieci. Ogłaszamy nabór do przedszkola na nowy rok szkolny już w marcu (ogłoszenia na drzwiach przedszkola, na sklepach, w kościele, na stronie internetowej). rodzice przychodzą po kartę do nas lub drukuja ja sobie ze strony internetowej. Przyjęcia kart kończą się kilka dni przed końcem kwietnia ponieważ trzeba oddać do urzędu projekt na nowy rok szkolny (tzn. ile grup, ile w każdej grupie dzieci, w jakim wieku itp). Dzieci, które już uczęszczają do naszego przedszkola zostają siła rzeczy przyjęte, kontynuują edukację przedszkolną. 6 - latki muszą odbyć roczne przygotowanie przed rozpoczęciem nauki w I klasie, zostaja przyjęte. Kto odda wypisaną kartę przyjęcia dziecka do przedszkola nie przekraczając wyznaczonego odgórnie terminu jego dziecko zostanie przyjęte. I właściwie na to zwracamy uwagę: by karty rodzice składali w terminie bo my też mamy terminy odgórne. Nigdy przyjęcie dziecka nie było uzależnione od pozycji społecznej rodzica, od jego zawodu (więcej czy mniej płatnego) czy braku pracy. U połowy dzieci z mojej grupy pracuje tylko jeden z rodziców (w tym roku), bywało i tak, że oboje czasem nie mieli pracy. Te dzieci są 5 godzin w przedszkolu (5 i 6 latki), przynoszą swoje kanapki, dostają herbatę. Opłaty dla tych rodzin na miesiąc to średnio 24 zł. We wrześniu zawsze więcej bo dochodzi ubezpieczenie.
Niektóre z tych dzieci dostaja obiady oplacane z MOPSu, wtedy miesięczne płacą ok. 17 zł. Może dyrekcji przedszkola chodzi o to, że Ty nie mając pracy nie będzieć uiszczać opłat za przedszkole. Skoro Ty nie pracujesz, to nie masz pieniędzy, a jak ich nie masz to nie będziesz płacić. Różni rodzice zapisuja swoje dzieci do naszeg przedszkola ale to przedszkole jest dla rodziców(dzieci) a nie rodzice(dzieci) dla przedszkola. Jeżeli ktoś ma problemy finansowe to może napisać prośbę do dyr. przedszkola o umorzenie opłat za Radę Rodziców a czasem i za ubezpieczenie, którą to sumę płaci przedszkole (ale to są nieliczne przypadki)
Zadałam również pytanie o pieniądze. Czy to, że nie mam pracy wiąże się z tym, że mogę nie mieć pieniędzy odpowiedziano mi że nie. Nie chodzi o pieniądze. Ja muszę mieć pracę żeby dziecko mogło uczęszczać do przedszkola. Mojej koleżanki starsza córka (w tym roku idzie do pierwszej klasy) chodziła do przedszkola, do którego zapisała też młodszą. Młodszej nie przyjęto, ponieważ miała wpisaną ją tylko na 5 godzin. Kazano jej zmienić na 9 godzin okazało się, że miejsce jest. Jestem przygotowana na opłacanie przedszkola i nigdy nie migałam się przed opłacaniem jakichkolwiek rachunków. Wyjdzie na to, że przyjmę pierwszą lepszą pracę tylko dlatego żeby mała uczęszczała do przedszkola. Aż płakać mi się chce jak widzę że ona cały czas szykuje się do tego przedszkola i cieszy się z tego a ja na razie nic nie mogę zrobić :((
Ja również zapisałam córkę (4,5) do przedszkola.Na dzień dobry pani powiedziała że nie mam szans na przyjęcie dziecka-bo nie pracuję.Wyjaśniłam ,że nie pracuję ,bo nie mam z kim zostawić dziecka-ale szukam pracy. Niestety nie pomogło.....
o matko! przecież to chore! powinni dziecko przyjąć chociaż na te 5 godzin wtedy opłaty są automatycznie dużo mniejsze. To jest.... brak słów! czy nie możnaby gdzieś interweniować? powinnyście poprosić o wgląd do statutu przedszkola, macie takie prawo. Jeżeli jest tam wyraźnie zaznaczone, że nie przyjmuję sie do tego przedszkola dzieci matek samotnych - niepracujących, oraz nie przyjmuje sie dzieci na 5 godzin to nic chyba nie poradzicie ale spróbować można. Może w Kuratorium Oświaty zapytać o przepisy odgórne dotyczące przyjęć dzieci do przedszkola i powodów nie przyjmowania (czy też prawa placówki przedszkolnej do nie przyjmowania dzieci). Rodzice macie swoje prawa, nie dajcie się! Tak jak pisałam wcześniej: przedszkole jest DLA WAS a nie WY DLA PRZEDSZKOLA!
Kryteria kwalifikacji dzieci do przedszkola określa Statut danego przedszkola. Może warto poprosić o wgląd do tego Statutu? Dla przykładu: http://www.pm5.karlsen.net.pl/statut.htm albo np. to http://piensk.prx.pl/oswiata/przedszkole/regulaminrekrutacji.pdf
Sabia, a może warto napisać (dobrze umotywowane) podanie i zanieść je do Urzędu Miasta...? Jeśli to nie pomoże, to z pewnością nie zaszkodzi. W tych podanych powyżej linkach wyraźnie widać, że każde przedszkole może mieć inne warunki rekrutacji. W jednym przyjmują dzieci matek lub ojców samotnie wychowujących swoje pociechy a w drugim dzieci obojga pracujących rodziców. Paranoja. Trzymam kciuki.
http://www.pm5.karlsen.net.pl/statut.htm
http://piensk.prx.pl/oswiata/przedszkole/regulaminrekrutacji.pdf
Oj, jak fajnie, że "zniebieściłaś" te linki. Dziękuję :-)
nie ma sprawy :)
Ja też obecnie nie pracuję. Dziecko od września mam zamiar posłac do przedszkola. Do jednego przedszkola złażyłam podanie , w którym napisałam prawdę, że nie pracuję i tutaj od razu odrzucono mojego malucha. Do drugiego przedszkola złozyłam podanie z nieprawdziwą informacją, iż pracuje i dziecko zostało przyjęte. Wiem, ze to nie fair z mojej strony,ale skoro tylko tak można. Na placu zabaw dowiedziałam się tego od innych matek, które w latach wcześniejszych tez chciały być uczciwe i tylko dziecko na tym cierpiało. Czemu dziecko bezrobotnej matki ma być gorsze? Na przedszkole prywatne niestety mnie nie stać! Pozdrawiam
Wczoraj rozmawiałam z koleżanką i właśnie też mi tak poradziła. Jak będą dzwonić mam powiedzieć, że pracuję. Uczciwość jak widzę nie bardzo popłaca. Nie bardzo rozumiem dlaczego to czy mam pracę czy nie ma decydować o tym czy mogę posłać dziecko do przedszkola. Przecież za nie mogą płacić dziadkowie czy kto inny a każde dziecko powinno mieć zagwarantowany pobyt jeśli tylko chce tam uczęszczać.
Niestety ja dzisiaj też się dowiedziałam że mojego synka nie przyjeli
( też jestem bezrobotna) ale mój mążpracuje. Jest na liście rezerwowej 28 OSZALEĆ MOŻNA
Mam ten sam problem!!Też mój mały jest na liście rezerwowej a to dlatego,że ja jestem na wychowawczym.
Nie rozumiem tylko dlaczego Tobie odpowiedzieli odmownie -przecież samotne matki i rodziny zastępcze mają bezwarunkowe pierwszeństwo-przynajmniej w ,,moim''
przedszkolu tak mówiła kierowniczka!
Ja tez tłumaczyłam,że chcę wrócić do pracy ale jeśli mi dziecka nie przyjmą to będzie to niemożliwe...Obiecała mi tylko kierowniczka,że jeśli sie zwolni jakieś miejsce to wtedy weźmie na to miejsce moje dziecko.Ale zaznaczyła,że niekoniecznie od września a może później,bo zdarza się,że czasami ktoś rezygnuje już w ciągu roku szkolnego...Tylko,że ja jakoś czarno to widzę....
j