Wszyscy piszą o obiadkach, wypiekach ale nie ma wątku o kolacjach. Ciekawa jestem co jadacie na kolację i o której najpóźniej... Ja staram sie nie jeść później niż o 7 wieczorkiem. Niestety często dopada mnie głód w nocy
Jak jestem na diecie to nie jem juz po godz.16.00, da sie przyzwyczaic...:) Wtedy jadam skromnie- np. 2 kanapki z pasztetem?/ wędliną+ pomidorek/ogórek, zależy... W sumie w normalne dni jadam bardzo podobnie (jak nie męczę się dietą:)) Czasami bierze mnie wieczorkiem głód na małą pizzę, hot-doga czy grzanki z serem, to wtedy sobie nie żałuję...:))
Kiedy wracam do domu, to jest najwcześniej 17-ta. Jeśli zaliczam po drodze jakieś zakupy to dochodzi jeszcze pół godziny więc jadam wyłącznie obiado-kolację i na tym koniec :-) Już zapomniałam, że istnieje coś takiego jak kolacja. A swoją drogą - podziwiam tutaj wiele osób za wymyślne obiady. U mnie jeśli jest zupa, to nie ma drugiego dania i na odwrót. Oczywiście moja "druga połowa" (jak tylko jest w domu), to zawsze coś tam sobie szykuje późnym wieczorem, ale to już na zasadzie "co mu ślina na język przyniesie".
z kolacją to jest rożnie , ale staram się przyrzadzac cos lekkiego , typu salatka i kanapki z pomidorkiem , ogorkiem , ale są dni kiedy mamy ochotę na gyrosa czy pizze:))) i to zjadamy:)) ale to jest bardzo rzadko więc pozwalamy sobie na mały grzeszek :)) co do mnie to bardzo lubię rybę , bez pieczywa , może to być wędzona makrela lub sledź marynowany mniam mniam :)) pozdrówka
Uwielbiam wieczorne podjadanie... trudno to nazwać kolacją bo przez tydzień urlopu jedliśmy od powrotu córki z pracy (gdzieś 17.00) do zmęczenia materiału jak powiada moja kumpela (ok.0.00).Teraz po powrocie z urlopu na kolacje będzie zielenina i twarożek i od 18.00 lodówka na kłódkę. Niestety dobre rzeczy trzeba zawsze odcierpieć.Basia
u mnie zwykle jest obiadokolacja jednodaniowa, więc albo zupa, albo makaronik z sosikiem albo zapiekanka makaronowa, czasem coś z ryzem zwykle ok 18.30 jak druga połówka wraca z pracy już zapomniałam co to typowa kolacja. od lat nie jadłam - a to chyba własnie coś lekkiego powinno być: kanapka, sałatka.
Ja należę do tych szczęśliwców, którzy bez śniadania nie funkcjonują, ale bez kolacji mogą sięspokojnie obejść. W tym roku mam taki fajny plan, że obiad mogę jeść o normalnej porze (ok 14:00), a na kolację zjadam z reguły jakieś owoce lub serki. Czasem mam chęć na kanapkę (zwłaszcza w okresie nowalijek) lub sałatkę, a jak uczę się do późna, to koło 22 zjadam jakieś owoce lub coś słodkiego. Ogólnie jem wtedy, kiedy mam na to ochotę, ale zdecydowanie więcej w ciągu dnia niż wieczorem.
A obiad dwudaniowy u mnie w domu jest tylko w niedzielę i to tak co dziesiątą ;)
Też tak słyszałam. Podobno owoce powinno się jeść do południa, na drugie śniadanie. Zwłaszcza gdy ktoś jest na diecie. Nie wiem, może chodzi o zawarty w nich cukier..? No ale ja nie jestem na diecie, więc sobie nie żałuję, poza tym lepsze jabłko niż hamburger ;)
Znawcą nie jestem, ale wydaje mi się, że kwasy owocowe pobudzają bardzo mocno pracę jelit, stymlują przemianę materii i pobudzają wydzielanie soków trawiennych. Z tego wynika, że w czasie, kiedy organizm powinien odpoczywać jest automatycznie mocno zmuszany do pracy. Tak to sobie wydedukowałam, ale może się mylę...?
Wszyscy piszą o obiadkach, wypiekach ale nie ma wątku o kolacjach. Ciekawa jestem co jadacie na kolację i o której najpóźniej...
Ja staram sie nie jeść później niż o 7 wieczorkiem. Niestety często dopada mnie głód w nocy
Jak jestem na diecie to nie jem juz po godz.16.00, da sie przyzwyczaic...:) Wtedy jadam skromnie- np. 2 kanapki z pasztetem?/ wędliną+ pomidorek/ogórek, zależy...
W sumie w normalne dni jadam bardzo podobnie (jak nie męczę się dietą:)) Czasami bierze mnie wieczorkiem głód na małą pizzę, hot-doga czy grzanki z serem, to wtedy sobie nie żałuję...:))
Kiedy wracam do domu, to jest najwcześniej 17-ta. Jeśli zaliczam po drodze jakieś zakupy to dochodzi jeszcze pół godziny więc jadam wyłącznie obiado-kolację i na tym koniec :-) Już zapomniałam, że istnieje coś takiego jak kolacja. A swoją drogą - podziwiam tutaj wiele osób za wymyślne obiady. U mnie jeśli jest zupa, to nie ma drugiego dania i na odwrót. Oczywiście moja "druga połowa" (jak tylko jest w domu), to zawsze coś tam sobie szykuje późnym wieczorem, ale to już na zasadzie "co mu ślina na język przyniesie".
z kolacją to jest rożnie , ale staram się przyrzadzac cos lekkiego , typu salatka i kanapki z pomidorkiem , ogorkiem , ale są dni kiedy mamy ochotę na gyrosa czy pizze:))) i to zjadamy:)) ale to jest bardzo rzadko więc pozwalamy sobie na mały grzeszek :)) co do mnie to bardzo lubię rybę , bez pieczywa , może to być wędzona makrela lub sledź marynowany mniam mniam :)) pozdrówka
Uwielbiam wieczorne podjadanie... trudno to nazwać kolacją bo przez tydzień urlopu jedliśmy od powrotu córki z pracy (gdzieś 17.00) do zmęczenia materiału jak powiada moja kumpela (ok.0.00).Teraz po powrocie z urlopu na kolacje będzie zielenina i twarożek i od 18.00 lodówka na kłódkę.
Niestety dobre rzeczy trzeba zawsze odcierpieć.Basia
u mnie zwykle jest obiadokolacja jednodaniowa, więc albo zupa, albo makaronik z sosikiem albo zapiekanka makaronowa, czasem coś z ryzem zwykle ok 18.30 jak druga połówka wraca z pracy już zapomniałam co to typowa kolacja. od lat nie jadłam - a to chyba własnie coś lekkiego powinno być: kanapka, sałatka.
No mniammm. Taki twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką. Pycha. Zwłaszcza wiosną...
Ja należę do tych szczęśliwców, którzy bez śniadania nie funkcjonują, ale bez kolacji mogą sięspokojnie obejść. W tym roku mam taki fajny plan, że obiad mogę jeść o normalnej porze (ok 14:00), a na kolację zjadam z reguły jakieś owoce lub serki. Czasem mam chęć na kanapkę (zwłaszcza w okresie nowalijek) lub sałatkę, a jak uczę się do późna, to koło 22 zjadam jakieś owoce lub coś słodkiego. Ogólnie jem wtedy, kiedy mam na to ochotę, ale zdecydowanie więcej w ciągu dnia niż wieczorem. A obiad dwudaniowy u mnie w domu jest tylko w niedzielę i to tak co dziesiątą ;)
Kiedyś słyszałam, że jedzenie owoców na noc nie jest dobre dla żołądka. Jak to z tym jest?
Też tak słyszałam. Podobno owoce powinno się jeść do południa, na drugie śniadanie. Zwłaszcza gdy ktoś jest na diecie. Nie wiem, może chodzi o zawarty w nich cukier..? No ale ja nie jestem na diecie, więc sobie nie żałuję, poza tym lepsze jabłko niż hamburger ;)
Chyba nie o cukier. Podobno się źle trawią przez noc
Znawcą nie jestem, ale wydaje mi się, że kwasy owocowe pobudzają bardzo mocno pracę jelit, stymlują przemianę materii i pobudzają wydzielanie soków trawiennych. Z tego wynika, że w czasie, kiedy organizm powinien odpoczywać jest automatycznie mocno zmuszany do pracy. Tak to sobie wydedukowałam, ale może się mylę...?
Ja tak jakoś z przyzwyczajenia nie jadam kolacji.
U mnie prawdziwa kolacje je tylko synek. Ja z mezem jemy obiado-kolacje ok. 18. Potem to juz raczej sie u nas nie je.