Pora grillowania wkrotce sie zacznie. W zwiazku z powyzszym nalezy przypomniec sobie zwyczajowa procedure postepowania. Grill : Przy tej czynnosci mozna odkryc talenty kulinarne mezczyzny, tego prawdziwego. Kiedy tylko mezczyzna samodzielnie proponuje przyrzadzanie jedzenia w ten sposob, zostaje uruchomiony pewien lancuch reakcji (czytac w kolejnosci)
MEZCZYZNA 1. Mezczyzna przynosi grill i worek z weglem
KOBIETA 2. Kobieta czysci grill 3. Kobieta idzie do spozywczego 4. Kobieta idzie do rzeznika 5. Kobieta idzie do piekarni 6. Kobieta przygotowuje salatki i warzywa 7. Kobieta przygotowuje mieso do grillowania 8. Kobieta uklada mieso na tacy z koniecznymi sztuccami, przyprawami i marynatami 9. Kobieta przynosi czysty grill oraz tace z miesem mezczyznie, ktory, rozwalony na lezaku kolo grilla, popija piwo
10. Mezczyzna uklada mieso na grillu
11. Kobieta wchodzi do domu, aby przygotowac stol 12. Kobieta sprawdza czy warzywa ugotowaly sie 13.Kobieta przygotowuje deser 14. Kobieta wraca , aby powiadomic meza, ze mieso wlasnie sie pali
15. Mezczyzna zdejmuje przypalone mieso i przynosi kobiecie
16. Kobieta podaje do stolu
17. Mezczyzna serwuje drinki.
18. Kobieta wykancza deser i przygotowuje kawe 19. Kobieta podaje deser i kawe 20. Po posilku kobieta znosi ze stolu i zdejmuje obrus 21. Kobieta myje naczynia i sprzata w kuchni
22. Mezczyzna zostawia grilla, bo wegle sa jeszcze gorace 23. Mezczyzna pyta kobiete czy docenia, ze dzis nie musiala gotowac obiadu
24. Widzac jej niedowierzajace spojrzenie, mezczyzna stwierdza, ze kobiety nigdy nie mozna zadowolic
Lusy opisalas to tak jakbys widziala jak u mnie wygladaja przygotowania do grillowania . No moze z malym wyjatkiem - nie dam sie wykorzystywac przy czyszczeniu grilla i miesko nie jest przypalone . Reszta to 98% prawda . Pozdrawiam ... monika
Niestety wiele prawdy jest w tej opowiastce, u mnie to wyglada tak, ze maz nie ma pojecia o marynatach, wiec bez wzgledu na to czy to sucha, czy mokra to ja musze robic w przeciwnym wypadku posypalby sola i pieprzem i pieprz....l na grill :)). Jakos tak podzielilismy sie obowiazkami, bo zwykle to ja gotuje a On sprzata, lacznie z generalnymi porzadkami, ja moge ewentyalnie powycierac kurze z mebli, reszta nalezy do Niego. Latem Maz grilluje a ja robie salatki, deserki (baaaardzo rzadko), mieso kupuje on i co najwazniejsze On czysci grilla, ja do tego ustrojstwa po prostu sie nie zblizam i tyle.
co za piekny terminarz lata mi napisalyscie --- iza sie usmiala tak jak ja i zapowiedziala ze robimy na odwot :) bo ja jej do kuchni na ogol nie wpuszczam :) ale ubaw -- az bratu przesle :) on robi grilla czesto!!!!
Bodek, nie wiem jak długo wytrzymamy te babskie napady na nas. Czy na Wu-Żecie nie ma facetów nie bojacych się odezwać. Przcież one nas tu "kopią" bez jakichkolwiek sentymentów. Kuna, ... CHŁOPAKI JESTEŚCIE !!! czy wam ....operacje porobili!!!! Jak moja ślubna zaczęła robić grila to ...a zresztą co bedę pisał. Pozdrawiam ...te "wszystko najlepiej robiące" ...też. A co mi tam... niech się cieszą. Janek P.S. Bodek........i...... J.
Janek - kopanie jest lepsze od zagłaskania "na śmierć", poza tym kopanie powoduje, że osoba kopana leci do przodu , co wskazuje na to, że sie rozwija, a to chyba dobrze, że się Chłopcy przy nas rozwijacie i nie gnuśniejecie. Pycholki dla Was. PS. z tymi operacjami to niezłe było, hahahaha
Janku, a ja tam na Was nie napadam tylko Was kocham i tak mi dobrze :))A to napadanie bierze sie w/g mnie z niedowartosciowania....Jak daleko siegne pamiecia to zawsze kobiety w moim gronie mowily: "jak ja nie zrobie to nikt..", "beze mnie to by zginal...", "do niczego sie nie nadaje, dwie lewe rece..." i do tego to wlasnie one "urabialy" sie na smierc, zeby udowodnic, ze sa super-kobietami.I tak mimo, ze same pracowaly to jeszcze wstawaly o 5 rano, zeby obiad "podgotowac", po pracy wpadala taka do kuchni jak wichura i tylko gary trzaskaly....Jak przy takiej kobiecie maz ma sie wychylac z jaka kolwiek checia do roboty, przeciez zanim On pomysli to Ona juz zrobila...Dorastajac w takim otoczeniu super-kobiet zastanawialam sie po co moje prababki walczyly o emancypacje i postanowilam sobie, ze to udawadnianie swiatu, ze jestesmy "super" jest wrecz chore.Jak mozna kochac partnera, ktory jest niedolega zyciowym??? A jest, bo w tej sytuacji same robimy z nich nieolegi zyciowe....bo musimy i oprac, wykarmic, a potem narzekamy, ze nic nie robia. Juz od dawna mowilam, ze ja nie chce miec meza ale zone..... Ale przeciez jakbysmy tak nie robily i na sile nie pchaly sie z tym uslugiwaniem, to sie okaze, ze mezczyzni potrafia, ugotowac, uprac, uprasowac i nawet umyc ten nieszczesny grill ......tylko o czym my bysmy wtedy mowily, na co bysmy narzekaly???? Ech, zycie byloby nudne .....tak jak moje. :)))
Beatko, nie bardzo rozumiem, czy to znaczy, ze sobie nie radzi?? A moze Ty oczekujesz zeby sobie radzil, tak jak Ty bys to zrobila (??) jesli tak to przyjmij do wiadomosci, ze kazdy ma prawo do wlasnych sciezek i daj mu spokojnie isc Jego sciezka.....zapewniam - nie umrze. :)) A ze nie bedzie zrobione tak jak Ty chcesz ??? Pomysl Ty i ja tez pewnie robimy pewne rzeczy inaczej czy to znaczy, ze Twoj sposob jest lepszy od mojego??? czy moze odwrotnie??? Wlasnie, o to chodzi, ze my ciagle chcemy naprawiac cudzy swiat, uzurpujac sobie do tego prawo tylko dlatego, ze jestesmy czyjas Matka, Zona, Siostra, Kolezanka, Szwagierka......itd. A jak juz kiedys zmadrzejemy i skupimy sie tylko i wylacznie na naszym wlasnym zyciu, to okazuje sie, ze swiat jest piekniejszy, czasu mamy wiecej, nie jestesmy zmeczone i nagle inni sa sklonni do pomocy i nasi mezowie wcale nas przez to mniej nie kochaja, ze nie tyramy podpierajac sie siekaczami tylko po to zeby oni mieli np. na czas uprasowana koszule....Malo tego, smiem twierdzic, ze wlasnie wtedy kochaja nas wiecej, bo my same jestesmy szczesliwsze, usmiechniete, a mezczyzna to takie stworzonko, ze chce przebywac w towarzystwie kobiety zadowolonej, a wrecz ucieka (jesli nie fizycznie to duchowo) od zapracowanej baby w przydeptanych kapciach. Takie jest moje zdanie i ja taka wlasnie metode stosuje w zyciu.....tez kiedys bylam super nie kobieta, ale sluzaca .....cale szczescie, ze nie trwalo to dlugo. :))
BRAWO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Obyśmy tak zawsze o tym pamiętały ...albo chociaż żebyśmy w porę nauczyły się dostrzegać swoją "kobiecość". Marylko masz rację - mężczyźni wcale nie szukają idealnych żon w stylu "full service" (umęczonych i zagonionych). Wolą budzić się obok szczęśliwej partnerki życiowej (uśmiechniętej i zadbanej). Dlatego KOBITKI KOCHANE nie starajmy się być idealne, bo nikt tego od nas nie wymaga. Musimy o tym pamiętać i nauczyć się same siebie kochać a wtedy będziemy kochane :-)
Jak zwykle Smakosiu trafilas w samo sedno: "nauczyc sie same siebie kochac a wtedy bedziemy kochane" !!!! I to wlasnie cala filozofia, bo jak mozna oczekiwac milosci od kogos innego skoro same siebie nie kochamy ??
Może i kochamy..., ale często zapominamy o sobie, bo chcemy być takie "doskonałe" i takie "potrzebne". Niektóre z nas bardzo starają się o to, by zasługiwać na miłość i zapominamy, że można nas kochać za to, jakimi jesteśmy bez tego "stawania na głowie" :-)
Smakosiu, kolejna sprawa my nie mamy byc "doskonale" bo przy takiej kobiecie trudno byc mezczyzna i nie mamy byc "potrzebne" ale chciane. Potrzebne sa buty, szczoteczka do zebow i inne przedmioty.....ja chce byc kobieta, obiektem pragnienia a nie potrzeby.
Marylka, musisz Ty rozciągnąć ten temat ....wszystkie mówicie jakie chcecie być w oczach Mężczyzny (przez duże "M"właśnie) ale żadna z Was nie pisze, przecież chyba macie synów, jak Wy Kobiety, Matki przygotowujecie swoich "synalków" do życia aby właśnie byli później tacy byli jakichbyście Wy chciały mieć Mężów. Właśnie Wy wybieracie mężów przed ślubem nie zauważacie jaki ten wybrany jest w doomu, jak przychodzicie do niego w odwiedziny, czy to jego mamusia przynosi herbatkę czy on, etc.etc... (nigdy nie pozwoliłem aby moja Mama robiła herbatę dziewczynie która akurat zaprosiłem do siebię ...zreszta mój Dom , to niemal legenda...) ak więc: ...widziały ...co brały. Miłość miłością ale ... Być może zbyt serio biorę temat w tym akurat wątku. Pozdrawiam Janek
Janku, to faktycznie temat morze i nie da sie go rozwinac w tym watku, ale odpowiem :)) Wlasnie dlatego, ze wychowalam sie z dwojka braci i widzialam jak moja Mama ich oszczedzala i im nadskakiwala to ja robilam to zupelnie odwrotnie. Moj syn od poczatku "mial obowiazki" jesli nie gotowal to nakrywal do stolu i zmywal naczynia. Wychowywalam w atmosferze gdzie nie bylo "meskich i damskich" prac, byly prace i nalezalo je wykonywac bez wzgledu na plec. Powiem Ci krotko, moj syn stwierdzil kiedys, ze jego przyszla zona musi byc dobra w lozku a nie w kuchni, bo w kuchni to on sobie doskonale radzi sam. :)). A co do wizyt dziewczyn, to pamietam jak kiedys przyszedl z dziewczyna i poniewaz bolaly ja stopy (wygodne buty pewnie) to siadl naprzeciwko niej i zrobil jej masaz stop, bylo to w mojej obecnosci i nikt nie czul skrepownania (moze ona byla troche zaskoczona) bo tak powinien zachowac sie normalny mezczyzna.... Jak ja wybieralam mezow??? no coz ten pierwszy raz, to chyba nie mialam za wiele pojecia, za drugim tez myslalam, ze mozna zyc sama miloscia..... a ten trzeci to mozesz przeczytac w moich wspomnieniach (Sama ale nie samotna), to tylko pierwsza czesc, juz niedlugo dopisze reszte moich wspomnien z randkowania. W tamtym odcinku "dostalo" sie Polakom, dla sprawiedliwosci nastepny bedzie o obcokrajowcach....tez wesolo.Dla mnie malzenstwo czy jakikolwiek inny zwiazek to ma byc partnerstwo, a to moze byc tylko wtedy gdy oboje jednakowo o siebie dbamy i razem wykonujemy codzienne prace. Jakos maz dla ozdoby li tylko, to dla mnie za malo, tym bardziej, gdy ta ozdoba wymaga tyle pracy niewiele dajac wzamian. Widzisz jest Was tu troche panow na WZ i to wlasnie Wy dla mnie jestescie prawdziwymi mezczyznami, bo mimo, ze Was nie znam, to wiem, ze mezczyzna, ktory jest zaintersowany gotowaniem i bierze w tym czynny udzial to wlasnie mezczyzna, a nie pan i wladca, ktory tylko czeka zeby miec podane, zrobione i jeszcze sprzatniete....
Janku, Marylka słusznie stwierdziła, że na WŻ są PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI! W pełni zgadzam sie z tym, że to matki psują swoich synów- przyszłych mężów.Niestety, w tym towarzystwie panowie (sami prawdziwi mężczyźni!) pozostają w mniejszości, a sfrustrowane niewiasty - bo nie widziały gały co brały- narzekają na swoich ślubnych kulinarnych nieudaczników :). Ale cóż: miłość ślepa jest.Mój syn, podobnie jak moje córki, umie pitrasić, prasować swoje koszule, spodnie, sprzątać.Skoro wszyscy jedzą, mieszkają, brudzą, to również wszyscy się poczuwają do obowiązku sprzątania, mycia, prania itp.Jeżeli bym tego nie ustaliła i konsekwentnie nie wymagała, to żegnaj czasie wolny, hobby, WŻ i wiele innych przyjemności.
PS
No proszę, zaczęło się od grilla, a tu takie filozoficzne i egzystencjalne tematy: grillować, czy nie grillować- oto jest pytanie! :)
Powiedziałam "A", to jeszcze powinnam powiedzieć "B". Tak dla uzupełnienia chciałam dodać, że moje refleksje dotyczą tylko tych kobiet, które narzekają na swoich mężów, że są wykorzystywane itp., ale jednocześnie same postepują tak, że odsuwają tego swojego męża od wszelkich obowiązków (o tym pisała Marylka). Natomiast jest też taka grupa kobiet, która uwielbia czuć się Paniami Domu, z pasją nim się zajmują jak i większością obowiązków. One nie mówią, że ich mężczyźni mają dwie lewe ręce i nie mówią też, że czują się wykorzystywane a zasuwają za czterech. Tych kobiet nigdy bym się nie ośmieliła krytykować w najmniejszym stopniu, bo taki jest ich wybór. Skoro czują się w tej roli szczęśliwymi to ŚWIETNIE! Jest jeszcze druga strona medalu - kiedy bardzo młoda kobieta znajduje swojego mężczyznę i jest w nim bardzo zakochana, to wówczas nie ma w niej jeszcze tej mądrości, aby tak na chłodno kalkulować i oceniać postępowanie i zachowanie swojego lubego np. w domu. Wiecie - "klapki na oczy" i do przodu a miłośc na "pierwszy plan". Więc potem przychodzą takie refleksje , jak te na początku wątku. Pewnie największa tajemnica tkwi w wychowaniu o czym wspomniał Janek i Marylka. Jeśli rodzice nauczą się dostrzegać, że dzieci, to nie tylko "skarb" ich życia, ale także przyszły partner dla drugiego człowieka, to z pewnością będzie nam wszystkim łatwiej No i na tym koniec mojego wymądrzania się
Ps. Jeszcze dodam... Jakby co, to ja też ciągle się uczę
A ja mogę się pochwalić, że mój mąż wszystko od A-Z przy grilu robi sam. I znajomi są pod wrażeniem, i smakowym, i jego podejćciem do tego tematu czyli jego ulubionego. Tylko sałatki i sosy ja przyrządzam. Na codzień w kuchni rzadzę ja.
Chwalić się nie lubię, ale wolę zrobić sam to co mają do zrobienia moje panie w kuchni.Lubię gotować ale tego nie wykorzystują zbytnio, w domu nie ma czasu na obiady.Chorobliwie nie lubię sprzątać w mieszkaniu .... i tego nie robię, niech to one wykonują.Działka i grill.....to moje królestwo. Wara mi od wszystkiego. Niestety jestem zajęty.... to dla ewentualnych ,,wyzyskiwaczek ,, męskich talentów. Hahahahahahahahahahahaha
Pora grillowania wkrotce sie zacznie. W zwiazku z powyzszym nalezy przypomniec sobie zwyczajowa procedure postepowania.
Grill :
Przy tej czynnosci mozna odkryc talenty kulinarne mezczyzny, tego prawdziwego.
Kiedy tylko mezczyzna samodzielnie proponuje przyrzadzanie jedzenia w ten sposob, zostaje uruchomiony pewien lancuch reakcji (czytac w kolejnosci)
1. Mezczyzna przynosi grill i worek z weglem
2. Kobieta czysci grill
3. Kobieta idzie do spozywczego
4. Kobieta idzie do rzeznika
5. Kobieta idzie do piekarni
6. Kobieta przygotowuje salatki i warzywa
7. Kobieta przygotowuje mieso do grillowania
8. Kobieta uklada mieso na tacy z koniecznymi sztuccami, przyprawami i marynatami
9. Kobieta przynosi czysty grill oraz tace z miesem mezczyznie, ktory, rozwalony na lezaku kolo grilla, popija piwo
13.Kobieta przygotowuje deser
14. Kobieta wraca , aby powiadomic meza, ze mieso wlasnie sie pali
19. Kobieta podaje deser i kawe
20. Po posilku kobieta znosi ze stolu i zdejmuje obrus
21. Kobieta myje naczynia i sprzata w kuchni
23. Mezczyzna pyta kobiete czy docenia, ze dzis nie musiala gotowac obiadu
24. Widzac jej niedowierzajace spojrzenie, mezczyzna stwierdza, ze kobiety nigdy nie mozna zadowolic
Lusy opisalas to tak jakbys widziala jak u mnie wygladaja przygotowania do grillowania . No moze z malym wyjatkiem - nie dam sie wykorzystywac przy czyszczeniu grilla i miesko nie jest przypalone . Reszta to 98% prawda .
Pozdrawiam ... monika
Niestety wiele prawdy jest w tej opowiastce, u mnie to wyglada tak, ze maz nie ma pojecia o marynatach, wiec bez wzgledu na to czy to sucha, czy mokra to ja musze robic w przeciwnym wypadku posypalby sola i pieprzem i pieprz....l na grill :)).
Jakos tak podzielilismy sie obowiazkami, bo zwykle to ja gotuje a On sprzata, lacznie z generalnymi porzadkami, ja moge ewentyalnie powycierac kurze z mebli, reszta nalezy do Niego. Latem Maz grilluje a ja robie salatki, deserki (baaaardzo rzadko), mieso kupuje on i co najwazniejsze On czysci grilla, ja do tego ustrojstwa po prostu sie nie zblizam i tyle.
co za piekny terminarz lata mi napisalyscie --- iza sie usmiala tak jak ja i zapowiedziala ze robimy na odwot :) bo ja jej do kuchni na ogol nie wpuszczam :) ale ubaw -- az bratu przesle :) on robi grilla czesto!!!!
Bodek, nie wiem jak długo wytrzymamy te babskie napady na nas.
Janek
.....i..
....
Czy na Wu-Żecie nie ma facetów nie bojacych się odezwać. Przcież one nas tu "kopią" bez jakichkolwiek sentymentów.
Kuna, ... CHŁOPAKI JESTEŚCIE !!! czy wam ....operacje porobili!!!!
Jak moja ślubna zaczęła robić grila to ...a zresztą co bedę pisał.
Pozdrawiam ...te "wszystko najlepiej robiące" ...też.
A co mi tam... niech się cieszą.
P.S.
Bodek...
J.
Janek - kopanie jest lepsze od zagłaskania "na śmierć", poza tym kopanie powoduje, że osoba kopana leci do przodu , co wskazuje na to, że sie rozwija, a to chyba dobrze, że się Chłopcy przy nas rozwijacie i nie gnuśniejecie. Pycholki dla Was.
PS. z tymi operacjami to niezłe było, hahahaha
Janku, a ja tam na Was nie napadam tylko Was kocham i tak mi dobrze :))A to napadanie bierze sie w/g mnie z niedowartosciowania....Jak daleko siegne pamiecia to zawsze kobiety w moim gronie mowily: "jak ja nie zrobie to nikt..", "beze mnie to by zginal...", "do niczego sie nie nadaje, dwie lewe rece..." i do tego to wlasnie one "urabialy" sie na smierc, zeby udowodnic, ze sa super-kobietami.I tak mimo, ze same pracowaly to jeszcze wstawaly o 5 rano, zeby obiad "podgotowac", po pracy wpadala taka do kuchni jak wichura i tylko gary trzaskaly....Jak przy takiej kobiecie maz ma sie wychylac z jaka kolwiek checia do roboty, przeciez zanim On pomysli to Ona juz zrobila...Dorastajac w takim otoczeniu super-kobiet zastanawialam sie po co moje prababki walczyly o emancypacje i postanowilam sobie, ze to udawadnianie swiatu, ze jestesmy "super" jest wrecz chore.Jak mozna kochac partnera, ktory jest niedolega zyciowym??? A jest, bo w tej sytuacji same robimy z nich nieolegi zyciowe....bo musimy i oprac, wykarmic, a potem narzekamy, ze nic nie robia. Juz od dawna mowilam, ze ja nie chce miec meza ale zone..... Ale przeciez jakbysmy tak nie robily i na sile nie pchaly sie z tym uslugiwaniem, to sie okaze, ze mezczyzni potrafia, ugotowac, uprac, uprasowac i nawet umyc ten nieszczesny grill ......tylko o czym my bysmy wtedy mowily, na co bysmy narzekaly???? Ech, zycie byloby nudne .....tak jak moje. :)))
Marylko co jakis czas mam własnie dowód na to jak sobie radzi...... ech, szkoda słów
Beatko, nie bardzo rozumiem, czy to znaczy, ze sobie nie radzi??
A moze Ty oczekujesz zeby sobie radzil, tak jak Ty bys to zrobila (??) jesli tak to przyjmij do wiadomosci, ze kazdy ma prawo do wlasnych sciezek i daj mu spokojnie isc Jego sciezka.....zapewniam - nie umrze. :)) A ze nie bedzie zrobione tak jak Ty chcesz ??? Pomysl Ty i ja tez pewnie robimy pewne rzeczy inaczej czy to znaczy, ze Twoj sposob jest lepszy od mojego??? czy moze odwrotnie??? Wlasnie, o to chodzi, ze my ciagle chcemy naprawiac cudzy swiat, uzurpujac sobie do tego prawo tylko dlatego, ze jestesmy czyjas Matka, Zona, Siostra, Kolezanka, Szwagierka......itd.
A jak juz kiedys zmadrzejemy i skupimy sie tylko i wylacznie na naszym wlasnym zyciu, to okazuje sie, ze swiat jest piekniejszy, czasu mamy wiecej, nie jestesmy zmeczone i nagle inni sa sklonni do pomocy i nasi mezowie wcale nas przez to mniej nie kochaja, ze nie tyramy podpierajac sie siekaczami tylko po to zeby oni mieli np. na czas uprasowana koszule....Malo tego, smiem twierdzic, ze wlasnie wtedy kochaja nas wiecej, bo my same jestesmy szczesliwsze, usmiechniete, a mezczyzna to takie stworzonko, ze chce przebywac w towarzystwie kobiety zadowolonej, a wrecz ucieka (jesli nie fizycznie to duchowo) od zapracowanej baby w przydeptanych kapciach. Takie jest moje zdanie i ja taka wlasnie metode stosuje w zyciu.....tez kiedys bylam super nie kobieta, ale sluzaca .....cale szczescie, ze nie trwalo to dlugo. :))
BRAWO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Obyśmy tak zawsze o tym pamiętały ...albo chociaż żebyśmy w porę nauczyły się dostrzegać swoją "kobiecość". Marylko masz rację - mężczyźni wcale nie szukają idealnych żon w stylu "full service" (umęczonych i zagonionych). Wolą budzić się obok szczęśliwej partnerki życiowej (uśmiechniętej i zadbanej). Dlatego KOBITKI KOCHANE nie starajmy się być idealne, bo nikt tego od nas nie wymaga. Musimy o tym pamiętać i nauczyć się same siebie kochać a wtedy będziemy kochane :-)
Jak zwykle Smakosiu trafilas w samo sedno: "nauczyc sie same siebie kochac a wtedy bedziemy kochane" !!!! I to wlasnie cala filozofia, bo jak mozna oczekiwac milosci od kogos innego skoro same siebie nie kochamy ??
Może i kochamy..., ale często zapominamy o sobie, bo chcemy być takie "doskonałe" i takie "potrzebne". Niektóre z nas bardzo starają się o to, by zasługiwać na miłość i zapominamy, że można nas kochać za to, jakimi jesteśmy bez tego "stawania na głowie" :-)
Smakosiu, kolejna sprawa my nie mamy byc "doskonale" bo przy takiej kobiecie trudno byc mezczyzna i nie mamy byc "potrzebne" ale chciane.
Potrzebne sa buty, szczoteczka do zebow i inne przedmioty.....ja chce byc kobieta, obiektem pragnienia a nie potrzeby.
Właśnie to miałam na myśli, tylko z przekazywaniem myśli o mnie (jak widać) gorzej :-DDDD
:)) ale odbieramy na tych samych falach :)) a to wazne
Marylka, musisz Ty rozciągnąć ten temat ....wszystkie mówicie jakie chcecie być w oczach Mężczyzny (przez duże "M"właśnie) ale żadna z Was nie pisze, przecież chyba macie synów, jak Wy Kobiety, Matki przygotowujecie swoich "synalków" do życia aby właśnie byli później tacy byli jakichbyście Wy chciały mieć Mężów.
Właśnie Wy wybieracie mężów przed ślubem nie zauważacie jaki ten wybrany jest w doomu, jak przychodzicie do niego w odwiedziny, czy to jego mamusia przynosi herbatkę czy on, etc.etc... (nigdy nie pozwoliłem aby moja Mama robiła herbatę dziewczynie która akurat zaprosiłem do siebię ...zreszta mój Dom , to niemal legenda...)
ak więc: ...widziały ...co brały. Miłość miłością ale ...
Być może zbyt serio biorę temat w tym akurat wątku.
Pozdrawiam
Janek
Janku, to faktycznie temat morze i nie da sie go rozwinac w tym watku, ale odpowiem :)) Wlasnie dlatego, ze wychowalam sie z dwojka braci i widzialam jak moja Mama ich oszczedzala i im nadskakiwala to ja robilam to zupelnie odwrotnie. Moj syn od poczatku "mial obowiazki" jesli nie gotowal to nakrywal do stolu i zmywal naczynia. Wychowywalam w atmosferze gdzie nie bylo "meskich i damskich" prac, byly prace i nalezalo je wykonywac bez wzgledu na plec.
Powiem Ci krotko, moj syn stwierdzil kiedys, ze jego przyszla zona musi byc dobra w lozku a nie w kuchni, bo w kuchni to on sobie doskonale radzi sam. :)).
A co do wizyt dziewczyn, to pamietam jak kiedys przyszedl z dziewczyna i poniewaz bolaly ja stopy (wygodne buty pewnie) to siadl naprzeciwko niej i zrobil jej masaz stop, bylo to w mojej obecnosci i nikt nie czul skrepownania (moze ona byla troche zaskoczona) bo tak powinien zachowac sie normalny mezczyzna....
Jak ja wybieralam mezow??? no coz ten pierwszy raz, to chyba nie mialam za wiele pojecia, za drugim tez myslalam, ze mozna zyc sama miloscia..... a ten trzeci to mozesz przeczytac w moich wspomnieniach (Sama ale nie samotna), to tylko pierwsza czesc, juz niedlugo dopisze reszte moich wspomnien z randkowania. W tamtym odcinku "dostalo" sie Polakom, dla sprawiedliwosci nastepny bedzie o obcokrajowcach....tez wesolo.Dla mnie malzenstwo czy jakikolwiek inny zwiazek to ma byc partnerstwo, a to moze byc tylko wtedy gdy oboje jednakowo o siebie dbamy i razem wykonujemy codzienne prace. Jakos maz dla ozdoby li tylko, to dla mnie za malo, tym bardziej, gdy ta ozdoba wymaga tyle pracy niewiele dajac wzamian.
Widzisz jest Was tu troche panow na WZ i to wlasnie Wy dla mnie jestescie prawdziwymi mezczyznami, bo mimo, ze Was nie znam, to wiem, ze mezczyzna, ktory jest zaintersowany gotowaniem i bierze w tym czynny udzial to wlasnie mezczyzna, a nie pan i wladca, ktory tylko czeka zeby miec podane, zrobione i jeszcze sprzatniete....
Janku, Marylka słusznie stwierdziła, że na WŻ są PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI! W pełni zgadzam sie z tym, że to matki psują swoich synów- przyszłych mężów.Niestety, w tym towarzystwie panowie (sami prawdziwi mężczyźni!) pozostają w mniejszości, a sfrustrowane niewiasty - bo nie widziały gały co brały- narzekają na swoich ślubnych kulinarnych nieudaczników :). Ale cóż: miłość ślepa jest.Mój syn, podobnie jak moje córki, umie pitrasić, prasować swoje koszule, spodnie, sprzątać.Skoro wszyscy jedzą, mieszkają, brudzą, to również wszyscy się poczuwają do obowiązku sprzątania, mycia, prania itp.Jeżeli bym tego nie ustaliła i konsekwentnie nie wymagała, to żegnaj czasie wolny, hobby, WŻ i wiele innych przyjemności. PS No proszę, zaczęło się od grilla, a tu takie filozoficzne i egzystencjalne tematy: grillować, czy nie grillować- oto jest pytanie! :)
Powiedziałam "A", to jeszcze powinnam powiedzieć "B". Tak dla uzupełnienia chciałam dodać, że moje refleksje dotyczą tylko tych kobiet, które narzekają na swoich mężów, że są wykorzystywane itp., ale jednocześnie same postepują tak, że odsuwają tego swojego męża od wszelkich obowiązków (o tym pisała Marylka). Natomiast jest też taka grupa kobiet, która uwielbia czuć się Paniami Domu, z pasją nim się zajmują jak i większością obowiązków. One nie mówią, że ich mężczyźni mają dwie lewe ręce i nie mówią też, że czują się wykorzystywane a zasuwają za czterech. Tych kobiet nigdy bym się nie ośmieliła krytykować w najmniejszym stopniu, bo taki jest ich wybór. Skoro czują się w tej roli szczęśliwymi to ŚWIETNIE! Jest jeszcze druga strona medalu - kiedy bardzo młoda kobieta znajduje swojego mężczyznę i jest w nim bardzo zakochana, to wówczas nie ma w niej jeszcze tej mądrości, aby tak na chłodno kalkulować i oceniać postępowanie i zachowanie swojego lubego np. w domu. Wiecie - "klapki na oczy" i do przodu a miłośc na "pierwszy plan". Więc potem przychodzą takie refleksje , jak te na początku wątku. Pewnie największa tajemnica tkwi w wychowaniu o czym wspomniał Janek i Marylka. Jeśli rodzice nauczą się dostrzegać, że dzieci, to nie tylko "skarb" ich życia, ale także przyszły partner dla drugiego człowieka, to z pewnością będzie nam wszystkim łatwiej
No i na tym koniec mojego wymądrzania się 
Ps. Jeszcze dodam... Jakby co, to ja też ciągle się uczę
wypisz wymaluj moje grilowanie -czyżbys podglądała
u mnie działanie męża przy grillu ograniczało się do pozycji 1 i 15.
A ja mogę się pochwalić, że mój mąż wszystko od A-Z przy grilu robi sam. I znajomi są pod wrażeniem, i smakowym, i jego podejćciem do tego tematu czyli jego ulubionego. Tylko sałatki i sosy ja przyrządzam. Na codzień w kuchni rzadzę ja.
Swietne!!! i ile w tym prawdy!!! ach, ci mezczyzni!!!
Święta prawda!!!!!!!!!!!Tak jest u mnie w domu!!!!!!!!!! A i to przypalone mięso, no naprawdę rewelacja!!!
U mnie żona czyści tylko grilla bo nienawidzę tego robić. Reszta (łącznie z zakupami) należy do mnie.
Bahus
To ja tez poprosze o takiego meza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Chwalić się nie lubię, ale wolę zrobić sam to co mają do zrobienia moje panie w kuchni.Lubię gotować ale tego nie wykorzystują zbytnio, w domu nie ma czasu na obiady.Chorobliwie nie lubię sprzątać w mieszkaniu .... i tego nie robię, niech to one wykonują.Działka i grill.....to moje królestwo. Wara mi od wszystkiego. Niestety jestem zajęty.... to dla ewentualnych ,,wyzyskiwaczek ,, męskich talentów. Hahahahahahahahahahahaha