Forum

Rozmowy wolne i frywolne

pracownik w wieku...prawie przedemerytalnym

  • Autor: jasia Data: 2007-06-16 00:18:54

    Nawiązując do tytułu tego postu....
    pracownik, który jest w wieku..., ale jeszcze nie chronionym przez prawo, np ma 8 lat do emerytury.
    Jak taki pracownik jest traktowany przez... właśnie, nie przez pracodawcę ( bo ten zazwyczaj traktuje go - ok), ale przez bezposrednich przełożonych,
    tzn przez kierowników....
    Ci kierownicy , to zazwyczaj młodzi ludzie, którzy chcą się wykazac przed...np prezesem spółki.
    Jak oni traktują takich pracowników firmy...o ktorych mowa w tytule?
    Czy macie jakieś pozytywne spostrzeżenie? a może negatywne?
    Bo ja mam szereg negatywnych spostrzeżeń i doswiadczeń.....w tej chwili jest mi cięzko o tym szczegółowo mówic...
    ale chciałabym dowiedziec sie , czy i wy macie jakieś zdanie na ten temat...
    może kilka przykładów negatywnego zachowania, lub pozytywnego...
    a może ...jak się bronic przed atakami nadgorliwych kierowników? , bo przecież stracic pracę na 8 lat przed emeryturą, to katastrofa - dla pracownika,  -  a kierownik?
    cóż, on był tylko z deka nadgorliwy , ale może premie dostanie ..., lub awans?(albo wyjedzie do Anglii)     co go obchodzi los jakiegoś starucha....
    napiszcie proszę...co o tym myslicie...
    jasia

  • Autor: monia00 Data: 2007-06-16 00:33:46

    No niestety czytam o tym w prasie i widze w TV ze dzisiejsza mlodziez na stanowiskach jest dzis bezwzgledna , zadna wladzy i idzie po trupach do celu ( tak mezczyzni jak i kobiety).
    Nie licza sie wcale z pracownikami i daja odczuc kto tu zadzi .
    W kraju w ktorym przyszlo mi teraz zyc(USA) ,wedlug mnie ludzie zwlaszcza starsi sa lepiej traktowani . W pracy sie ich docenia i szanuje ( no oczywiscie sa rowniez wyjatki ) i wielu pracodawcow jest zadowolonych z pracy takiego juz sprawdzonego czlowieka . Niestety w Polsce nastaly czasy walki o wladze i teraz kto mlodszy ten wygrywa .
    Jasiu mam nadzieje ze nie spotkalo Ciebie ani twoich bliskich nic przykrego w pracy . Pozdrawiam ... monika

  • Autor: eva67 Data: 2007-06-16 00:35:39

    To prawda,że młodzi ludzie teraz mają inne wartości niż nam wpajano.Dzis w sklepie zauwazyłam jak jednej z klientek porwały się reklamówki i wypadły napoje.Kobieta była zdziwona,ze jej pomogłam.Powiedziała,że "przywracam jej wiarę w  ludzi"-jakie to smutne ,a jednocześnie prawadziwe.Młodzi ludzie są bardzo samolubni(a przynajmniej większosc z nich)i patrza na świat jakby mieli klapki na oczach.Widzą tylko głowny rynek a zapominaja o bocznych a jakze pieknych uliczkach.Jasiu wytrzymaj ,chodz wiem,ze musi Ci byc cięzko.Moge tylko trzymac kciuki za Ciebie.I pamiętaj,ze ten małolat nie jest lepszy od Ciebie.
    Pozdrawiam
    Ewa

  • Autor: tykamasaryka Data: 2007-06-16 01:58:12

    Czy macie jakieś pozytywne spostrzeżenie? a
    > może negatywne?
    pozytywne, młodzież musi odsłużyć swoje a kierownikiem byle gołowąs w nasze fabryce nie zostanie :)

    pozdrawiam,
    tykamasaryka

  • Autor: luckystar Data: 2007-06-16 03:04:04

    Jasiu, to bardzo przykre z obu stron. Pisze tak, bo tak sie zlozylo, ze doswiadczylam bycia po obu stronach barierki. Moze to brzmiec dziwnie, bo kilka dni temu wlasnie skonczylam 53 lata, wiec od emerytury w/g przepisow amerykanskich brakuje mi jeszcze 14 lat. Tak sie zlozylo, ze w wieku ok. 25 lat (jeszcze w Polsce) zostalam kierownikiem 7 osobowej grupy i na moje nieszczescie jedna z tych osob byla moja rodzona Mama. Ja i Mama siedzialysmy w jednym pokoju, reszta podleglych mi pracownikow w tym rowniez 2 starszych Panow w innych. Tak sie glupio skladalo, ze jak przychodzil ktos spoza naszej firmy to wchodzac do pokoju z tabliczka "kierownik dzialu" i widzac mnie i Mame w sposob naturalny zwracal sie do Mamy "pani kierowniczko" na co moja wlasna Mama pokazywala ruchem glowy w moja strone i lekko ironicznym tonem mowila "kierowniczka jest tam...." Wiekszosc z tych wizyt nie wymagala takiej reakcji i Mama tak jak ja mogla zalatwic sprawe, bez robienia przedstawienia. No coz bylo tak jak bylo i uwazam, ze mialam na to nie wielki wplyw, staralam sie tlumaczyc, ze moje stanowisko o niczym nie swiadczy, ale jakos z niewielkim skutkiem. Czulam sie w tej sytuacji bardzo niewygodnie, bo jak mozna sie bylo czuc ......
    Do tego jeszcze dochodzily problemy z wczesniej wspomnianymi panami, ktorzy wykorzystujac moj mlody wiek i grzecznosc pozwalali sobie na rozne numery a przede wszystkim picie w czasie pracy......az pewnego dnia nie wytrzymalam wpadlam do ich pokoju i zrobilam karczemna awanture.....niektore z uzytych wtedy slow przeszly przez moje usta pierwszy raz w zyciu.....(zawsze jest ten pierwszy raz - teraz byloby znacznie latwiej). I tylko tym sposobem zdobylam sobie jaki taki szacunek.....dziwne do dzis nie rozumiem dlaczego to tak zadzialalo....
    Lat x pozniej majac 40 lat juz tu w Stanach bylam pracownikiem zakladu kosmetycznego, gdzie manadzerem byla 19 letnia kobieta, ja mialam wtedy 40 lat.
    Zwykle w zawodach gdzie w gre wchodzi swiadczenie uslug klientom, manadzer daje numer telefonu domowego, aby pracownik mogl zawiadomic np. o chorobie czy innym powodzie niemoznosci przyjscia do pracy, chodzi o to zeby jak najszybciej miec mozliwosc zawiadomic klientow i odwolac ewentualne wizyty.
    Tak tez sie stalo w moim przypadku, bedac dobrym pracownikiem, staralam sie zadzwonic do tej pani przez caly wieczor i nigdy nikogo nie zastalam, zostawilam chyba 3 wiadomosci na tasmie.....po 2 dniach choroby przyszlam do pracy a moja szefowa w obecnosci innych pracownikow oswiadczyla: "nie zycze sobie zebys dzwonila do mnie do domu" Na co ja oddalam jej wizytowke z domowym telefonem i krotko powiedzialam, ze napewno nigdy wiecej sie to nie zdarzy.
    Uplynelo 6-8 miesiecy i znow zachorowalam, wiec spokojnie nie przyszlam do pracy i tylko zadzwonilam do recepcji jak zaklad byl juz otwarty.
    Oczywiscie nastepnego dnia ta sama pani miala pretensje dlaczego nie zadzwonilam do niej do domu.....
    Przypomnialam jej poprzednia sytuacje i powiedzialam, ze mam zwyczaj dotrzymywac obietnic i danego slowa.
    Widzisz ludzie wykorzystuja wladze, zapominajac o szacunku i konsekwencjach i w tym lezy glownie problem.
    Jak zwykle rozpisalam sie .....:))) Pozdrawiam i zycze wszystkim, po obu stronch barierki jak najmniej problemow w pracy.
    maryla

  • Autor: jasia Data: 2007-06-16 13:27:19

    Lucky, bardzo trafnie to ujęłaś
     - "Widzisz ludzie wykorzystuja wladze, zapominajac o szacunku i konsekwencjach i w tym lezy glownie problem."

    wykorzystywanie władzy... to jest to, nawet jeżeli kierownik  nie ma racji, lub się pomylił, to nie przyzna sie do tego, tylko da odczuc - kto tu rządzi.
     A pracownik...cóż, polecenie służbowe  musiał wykonac  i jak wyszła z tego kicha, to oczywiście wina pracownika i jeszcze groźby zwolnienia z pracy, jak nie przyjdzie w sobotę i w niedzielę aby wszystko poprawic.
    A przecież kierownik mogł zaufac doświadczeniu starszego pracownika , który wiedział i mówił, że tak się nie da -  ale nie ... przecież to on jest kierownikiem i z racji swojego stanowiska zawsze wie lepiej.
    W konsekwencji termin i tak zawalony.

  • Autor: luckystar Data: 2007-06-16 13:56:12

    Jasiu, na ten temat to juz mozna wogole ksiazki pisac. Nie wiem gdzie pracujesz tzn. w jak duzej firmie, ale im wieksza firma tym wiekszy balagan i wiecej szczebelkow wladzy i kazdy chce jak najwyzej i wspinajac sie nie patrzy, ze wspina sie po czyichs plecach, przydeptuje innych.
    No i oczywiscie na kazdym szczeblu trzeba sie czyms wykazac, zeby dostac sie wyzej.......widzialam to pracujac w Estee Lauder (ogromna korporacja) i kazdy kto pracowal w budynku korporacji myslal, ze jest moim kierownikiem (lacznie chyba ze sprzataczka). Wiekszosc tych ludzi nie ma pojecia o pracy wykonywanej przez pracownikow produktywnych czyli tych co robia konkretne pieniadze (produkcja, uslugi) ale maja najwiecej do powiedzenia.
    Przychodza przestawiaja co i jak chca (najczesciej bezsensu) ale w ten sposob pokazuja, ze cos robia jest to ich sposob na wykazanie sie, a pracownik zostaje z konsekwencjami tych zmian, znow najczesciej utrudniajacymi zycie.....
    Sama nie wiem jak wytrzymalam tam prawie 10 lat, moze na zasadzie robienia dobrej miny do zlej gry (????) ale jak odchodzilam to jeden z wice prezydentow firmy (kobieta) wziela mnie na lunch-rozmwe, zeby sie dowiedzec dlaczego odchodze i co powinni poprawic w firnie......(teraz kiedy ja juz dalam wymowienie i zostalo 3 dni pracy !!!!). Oczywiscie zapytalam Ja dlaczego nie chcieli ze mna wczesniej rozmawiac, dlaczego przy kazdym zebraniu i okazji do wyrazenia opinii moja szefowa siedziala obok mnie i trzymala mi reke na ustach???? (no nie doslownie :))) Powiedziala, ze nie jest jeszcze za pozno i moze zmienie zdanie (zalezalo im na mnie bo mialam bardzo duzo klientek) .....no to wtedy zapytalam Ja czy jak sie przeprowadza z jednego mieszkania do drugiego to maluje nowe czy to stare????
    I na tym zakonczyla sie nasza rozmowa. Mam w tej chwili to szczescie, ze pracuje sama dla siebie - zarabiam o prawie polwe mniej ale mam swiety spokoj i jestem wolna......wolnosc ma dla mnie duzo wieksze znaczenie niz pieniadze.....Zreszta gdyby ekonomia byla lepsza to i ja zarabialabym wiecej.
    2 lata temu potezny Avon zamknal swoj zaklad, a ja jeszcze istnieje :)) wiec nie jest tak zle.
    Wiesz to nie jest zycie, to jest gra i nikt nie chce byc w niej szczery i kazdy tylko patrzy na swoje zyski......
    Podam przyklad nie na temat ale tez odzwierciedlajacy stosunek czlowieka do czlowieka jak jade pociagiem to siedza mlodzi mezczyzni a obok stoi starsza kobieta i czesto mysle......czy ktorys z nich nie odstapilby siedzenia wlasnej matce????
    Przestaly sie liczyc wartosci jak szacunek, honor, zyczliwosc i to najbardziej boli .....dlatego ktos kto w zwyklym odruchu pomocy jak to napisala tu jedna z uczestniczek na formu kiedy pomogla pozbierac kobiecie zakupy, ktore wysypaly sie z rozerwanej reklamowki, wzbudza w nas tak ogromne zdziwienie.....
    Coraz czesciej jestem szczesliwa, ze moje zycie juz leci "z gorki"......smutne ale prawdziwe.

  • Autor: kurkuma Data: 2007-06-16 15:26:27

    No niestety, problem o którym piszesz istnieje. Powiedziałabym jednak, że może aspekt sprawy jest nawet szerszy i postawa szefa niekoniecznie zależy od wieku /chociaż i to sie zdarza/. W mojej ocenie istnieją ludzie którym jakakolwiek władza szkodzi ..... na głowę. I czy to będzie szef w pracy, nauczyciel w szkole czy nawet rodzic w stosunku do dziecka, zachowuje się podobnie - on ma władzę i on rządzi - pół biedy kiedy faktycznie ma rację, ale często niestety nie ma. Jest to elita bufonów, gburów, prostaków i zwykłych chamów. Co gorsze często też się zdarza, że kiedy szefem zostaje kolega czy koleżanka, natychmiast przyjmuje sposób bycia i rządzenia taki sam, który jeszcze niedawno krytykowała. Ale rozwiązania tego problemu, szczególnie dziś i w okresie przedemerytalnym - nie widzę.

  • Autor: Ave Data: 2007-06-17 12:48:29

    Jasiu, sytuacja w jakiej się znalazłas napewno nie nalezy do łatwych i przyjemnych. Tak jak pisały moje poprzedniczki, czasy w jakich przyszło nam żyć są bezwzgledne, a my mozemy je choć troszkę "polepszać" swoją postawą. Młodzi uczestniczacy w wyściugu szczurów stają się bezwzgledni, myśl o tym ,że sami kiedyś będą w wieku swoich źle traktowanych podwładnych, jest dla nich czymś tak odległym jak kosmos. raczej nie oczekiwałabym w tym wzgledzie zrozumienia. Zwykle kierownikiem zostaje taki młody człowiek, jesli jest bezwzgledny, cwany (wie kiedy sie przymilić, kiedy odpuścic itp.) pewnie ma jakąś wiedzę, ale częście teoretyczną (studia to tylko teoria), niz wieloletnią praktykę. I na ogół jest jednoczesnie "głupiutki", bo nie wykorzystuje potencjału "starych wyjadaczy". 
    Z drugiej strony, nie kazdy starszy pracownik potrafi bez mocji wykonywać polecenia młodszych od siebie (kierowników), wprowadzających innowacje, burzących "stare porządki", zmuszających do zmiany starych przyzwyczajeń, wymagających uczenia się czegoś nowego. Dla osób przed emerytura liczy sie coraz bardziej "świety spokój" a nie konieczność "uczenia sie nowego".
    Te dwie płaszczyzny rzeczywiście trudno łączyć. Moze znajdziesz mozliwość powiedzenia swojemu kierownikowi, jak jego traktowanie wpływa NA CIEBIE, raczej nie mów mu , ze on cos tam źle robi (lub postepuje). Warto mówić o tym co MNIE zabolało, jak JA to odczuwam - wtedy kierownik nie odbierze Twojej wypowiedzi jako "napaści na niego" i znajdzie chwilę, zeby sie zastanowić. Chociaz do tego trzeba byc CZŁOWIEKIEM, a z twojej wypowiedzi wynika, ze Twój przełozony ma z tym niejakie problemy.
    Życzę wytrwałości i asertywności (ponad Twoim kierownikiem jest przeciez jeszcze jego przełozony). Pozdrawiam Ewa

  • Autor: jasia Data: 2007-06-17 13:24:22

    Bardzo dziękuję wam za wypowiedzi, jak je poczytałam, to trochę lżej na duszy.
    Zmienic za dużo się nie da, ale myślę.... że jakoś przeżyję.
    Skarżyc się "wyżej" nie bedę, bo to zazwyczaj przynosi odwrotny skutek.
    Zobaczymy jaka będzie atmosfera w poniedziałek....
    Na razie dużo optymizmu we mnie nie ma, ale trzeba sobie w duchu powtarzac, ze ....jakos to będzie..
    Pozdrawiam jasia

  • Autor: ABA Data: 2007-06-17 13:31:40

    Jasiu u nas wcale nie widać różnicy traktowania starszych ludzi od młodszych. Liczy się tylko umiejętność oraz uczciwość  do pracy i ludzi. Mój mąż został zwolniony z pracy w wyniku redukcji. Zostali prawie sami młodzi. Teraz szukają osób z doświadczeniem. Mąz od samego początku zwolnienia nadal pomagał w pracy. Teraz mu proponują powrót. Zakład nie daje sobie bez niego rady. Mąż odmówił stałego etatu. Ma zasłużoną emeryturę i pomagając zakładowi dodatkowo dorabia. Pogodził się, ze to już nie te oczy, nie to zdrowie, by codziennie pracować. Taka sytuacja spotkała tez innych starszych pracowników wczesniej zwolnionych. Nikt nie wziął pod uwagę ich bagaż doświadczenia. Nie każdą pracę można wykonać  z marszu zaraz po szkole.

Przejdź do pełnej wersji serwisu