Te słowa slyszalam dzisiaj na filmie... i tak jakos nurtuje mnie to pytanie.... Bo sama nie wiem co bym zrobiła..... pojednałabym się z niektórymi ludźmi? Poszalałabym?....a może przemyślałabym niektóre sprawy...? A może wy powiecie, co w tym momencie byscie zrobili? Wiem, że to dziwne pytanie, ale może ....wielu z was zadawało je sobie... czy ktoś zna odpowiedź ? ? ? Wyraźcie swoje opinie pozdrawiam jasia.
Jasiu, ale wiesz,ze tak nie zyjemy. Byloby wspaniale gdyby w mozgu naszym bylo zarejestrowane zdanie ktore tak chetnie umieszczamy na klepsydrach"spieszmy sie kochac, bo tak szybko umieraja". Dopiero jak umarli,to dochodzi do nas , ze sie spoznilismy, o minutke, o tydzien, o miesiac........ Czlowiek nie zyje ze swiadomoscia smierci, zyje ze swiadomoscia zycia i dlatego rani, ze rana wydaja mu sie odwolalna,ze nie jest gleboka i ze zawsze mozna ja opatrzyc, przeprosic. Zrozumiec do konca moze tylko ktos, kto zobaczyl rane ktorej nie da sie odwolac, ani cofnac,Ale takie jest zycie i taka smierc A nawet jak przezyl i zrozumial to jest tylko czlowiekiem i wcale nie mysli, ze inny tez odejdzie. Ze on sam tez odejdzie. Gdybym ja wiedziala, ze pojde sobie w inny swiat za miasiac, to wcale nie robilabym porzadkow "w papierach", pojechalabym sobie zobaczyc czerwone piaski w Australii, zawsze chcialam, ale nie bylo okazji, swiat i tak musi isc sobie do przodu, bez wzgledu na to kto jeszcze obecny na aktualnej liscie mieszkancow.
Zastanawialam sie dlugi czas co ja bym zrobila w tej sytuacji .Niestety nie znam odpowiedzi . Moge tylko przypuszczac ze najpierw bylyby lzy a potem zal ze to juz koniec.
Te słowa slyszalam dzisiaj na filmie... i tak jakos nurtuje mnie to pytanie....
Bo sama nie wiem co bym zrobiła..... pojednałabym się z niektórymi ludźmi?
Poszalałabym?....a może przemyślałabym niektóre sprawy...?
A może wy powiecie, co w tym momencie byscie zrobili?
Wiem, że to dziwne pytanie, ale może ....wielu z was zadawało je sobie...
czy ktoś zna odpowiedź ? ? ?
Wyraźcie swoje opinie
pozdrawiam jasia.
Najlepiej starac się życ tak jakby każdy dzień miałby byc ostatnim, wtedy nie trzeba się pojednywac z innymi ludzmi ani bac się śmierci...
Jasiu, ale wiesz,ze tak nie zyjemy. Byloby wspaniale gdyby w mozgu naszym bylo zarejestrowane zdanie ktore tak chetnie umieszczamy na klepsydrach"spieszmy sie kochac, bo tak szybko umieraja". Dopiero jak umarli,to dochodzi do nas , ze sie spoznilismy, o minutke, o tydzien, o miesiac........
Czlowiek nie zyje ze swiadomoscia smierci, zyje ze swiadomoscia zycia i dlatego rani, ze rana wydaja mu sie odwolalna,ze nie jest gleboka i ze zawsze mozna ja opatrzyc, przeprosic.
Zrozumiec do konca moze tylko ktos, kto zobaczyl rane ktorej nie da sie odwolac, ani cofnac,Ale takie jest zycie i taka smierc
A nawet jak przezyl i zrozumial to jest tylko czlowiekiem i wcale nie mysli, ze inny tez odejdzie. Ze on sam tez odejdzie.
Gdybym ja wiedziala, ze pojde sobie w inny swiat za miasiac, to wcale nie robilabym porzadkow "w papierach", pojechalabym sobie zobaczyc czerwone piaski w Australii, zawsze chcialam, ale nie bylo okazji, swiat i tak musi isc sobie do przodu, bez wzgledu na to kto jeszcze obecny na aktualnej liscie mieszkancow.
Zastanawialam sie dlugi czas co ja bym zrobila w tej sytuacji .Niestety nie znam odpowiedzi . Moge tylko przypuszczac ze najpierw bylyby lzy a potem zal ze to juz koniec.
Chyba bym ubezpieczyła się na dużą kwotę, żeby dzieciom łzy otrzeć. Poza tym kocham życie! Buziaki!
Zrobiłabym to samo, ubezpieczyła sie na bardzo duza kwote :)