Tak, to straszne, trudno sobie wyobrazić uczucia bliskich. To ludzie mieszkający w pobliżu, mieszkam blisko Stargardu, chociaż przecież nie ma to znaczenia... Wielka tragedia dla rodzin..
Z góry Was wszystkich przepraszam za moją refleksję, ale... Nie mogę tego nie napisać, bo ciśnie mi się na usta. Oczywiście zgadzam się z Wami, że to tragiczny wypadek i zginęli nasi rodacy, ale czy nie jest najistoniejsze to, że zginęli LUDZIE? Całkiem niedawno (18 lipca br.) spadł samolot w Brazylii i zginęło tego dnia 186 pasażerów i co najmniej 15 osób na ziemi. Zawsze zaczynamy mówić o tragedii, kiedy giną Polacy a przecież dookoła nas ma miejsce tyle katastrof i tyle różnych zdarzeń, w których giną LUDZIE. Zobaczcie jak to jest... jak Polacy to reagujemy emocjami a jak inni ludzie, to przyjmujemy jedynie informacje i jakoś nikt z nas się wtedy nie rozpisuje na ten temat. Wiem, że za chwilę ostro oberwę po głowie za tę refleksję, ale nie mogłam się powstrzymać.Mam nadzieję, że zrozumieliście moją intencję... to tylko moje prywatne i dość smutne odczucie.
Rozumiem Cię, Smakosiu, ale to, co dzieje się blisko albo co dotyczy rodaków jest jakoś zawsze bliższe. Oczywiście zawsze żal, jeśli giną ludzie, a ginie ich przecież tak wielu i codziennie.. Refleksja Twoja jest jak najbardziej na miejscu - tak właśnie reagujemy...
ja sie z toba w 100% zgadzam, ogladalam relacje na "zywo" 11. wrzesnia -zamach na WTC, ogladalam to jak film, jak rozrywke, dopiero niedawno uswiadomilam sobie ogrom tego nieszczescia, wyobrazilam sobie strach i panike tych ludzi, ktorzy wcale nie sa lepsi/gorsi/ czy inni niz my. A w pelni zrozumiemy to dopiero gdy zgina nasi najblizsi, kiedy nas to dotknie, czy musi tak byc? Czesto jest to nasz "system obronny".
tak jadwiniu i smakosiu. Niestety tak juz jest ze "koszula blizsza cialu". Mi zal kazdego kto w nieszczesciu jest ale najbardziej i mnie dotyka jak mam jakies powiazanie do danej osoby czy nacji. Bardzo smutne ze tyle ludzi zginelo zycze rodzinom ciepla i sily i...wspierajacych ludzi wokol.
Wszedzie gina ludzie lub umieraja z glodu np. w Afryce ile dzieci umiera z glodu albo w Indi na rozne choroby.Statystycznie co sekunde umira czlowiek czy to jest dziecko czy kobieta czy mezczyzna,czy czarny czy bialy albo kolorowy.
Smakosiu, brawa dla Ciebie, dokladnie to samo pomyslalam, tylko braklo mi odwagi zeby napisac. Nigdy nie moge zrozumiec dlaczego jedno zycie jest wiecej warte niz inne. I "blizsza cialu koszula" tez jakos nie jest mnie w stanie przekonac o slusznosci tego zjawiska....
oj lucky .... To nie jest tak, ze jedno zycie jest warte wiecej od drugiego. Nie ma tu miejsca na slusznosc lub brak racji... jestesmy najzwyklejszymi ludzmi, nie aniolami, Bogami, nadistotami (cytuje kolezanke moja, ktora kilka godzin to powiedziala), jestesmy zwyklymi malymi ludzmi i niestety nie nad kazda reakcja da sie panowac w sposob w jaki by sie chcialo. Ja nie moge opanowac strachu, ze w tym autokarze mogli byc moi nauczyciele czy znajomi a to nie oznacza, ze ich zycie cenie bardziej od innych. Ja ich poprostu znam i ....
Marylko tu nie chodzi o to co jest sluszne. Nie jestesmy aniolami ...Ale taka (konieczna dla samoobrony) jest reakcja czlowieka. Prosty przyklad. Gdy odejdzie ktos z naszych bliskich wpadamy czesto w rozpacz. Gdy odejdzie Pan X z Krakowa jest to co prawda rownie smutne ale nie dotyka nas emocjonalnie. Kim bysmy byli gdyby kazda ludzka tragedia nas w rownym stopniu szokowala? Przecierz bysmy nawet miesiaca nie przezyli a najpozniej po pol roku trafilibysmy do psychiatry z silna depresja. Ludzie ktorzy nigdy przemocy nie przezyli lubia czesto filmy czy ksiazki sensacyjne badz dramaty. U osob niestraumatyzowanych wywoluja one uczucie smutku czy chec pomocy ofierze i ukarania sprawcy (czyli w sumie uczucia etycznie pozytywne) Podswiadomie czujemy ulge ze samemu nie jestesmy w takiej sytuacji. Ktos kto kiedys cos takiego przezyl nie bedzie imogl takich filmow spokojnie ogladac.lecz wylaczy pewnie odbiornik lub tez odbierze fikcjeemocjonalnie jako realne "TU i TERAZ".Tak rownierz zareaguje jego organizm przypominajac sobie i powielajac reakcje z jego osobistego przezycia. Na przyklad kobieta ktora przezyla poniewieranie przez meza w stosunku do siebie czy innej bliskiej jej osoby nie obejrzy spokojnie "Wroga w moim lozku".
Bardzo mi przykro,ze taki wypadek sie zdarzyl i tyle osob zginelo. Rownie przykro bylo mi jak niedawno w Szwajcarii rozbily sie (doslownie jeden po drugim) dwa autokary z niemieckimi rencistami. Czy byla o tym notatka na naszym Wz? Oczywiscie, ze nie. Wiekszosc WZ-towcow nie mieszka w Niemczech i jesli nie ma tam rodziny i znajomych jest to dla nich tak obcy kraj jak nie przymiezajac Tumbuktu. Choc na pewno wielu (gdyby o tym wiedzielo) westchnelo by smutno solidaryzujac sie w myslach z ofiarami i ich rodzinami. Mimo to przeszliby oni chwile, minute czy godzine pozniej nad ta tragedia do porzadku dziennego. Brak serca? Na pewno nie- po prostu zdrowa reakcja.
Dorotko, widze, ze ani Ty ani Miauka nie rozumiecie mojej i Smakosi reakcji ..... bo przeciez nie chodzi o to, ze nam nie jest przykro z tego powodu.... Mnie jest przykro za kazdym razem jak ginie czlowiek i to nie wazne czy w takiej sytuacji, czy z powodu choroby.....smierc jest zawsze smiercia i bez wzgledu na to czy to ktos bliski, czy zupelnie nieznany. Czytam codziennie o smierci w Iraku i to nie tylko amerykanskich zolnierzy (oni w sumie w jakims sensie wybrali ten los), palestynskich dzieci, dzieci tutaj chorych na raka itd. itp i to wszystko sa tragedie zadna z nich nie jest mniejsza lub wieksza od innej. Smierc bliskiej (a moze najblizszej) osoby dotknela mnie bardzo wczesnie w moim zyciu.....tak.... jest to wtedy tragedia osobista. Ale przeciez wcale nie byloby sprawiedliwiej gdyby w tamtym wypadku 31 lat temu zginal ktos inny zamiast mojego meza, a ilez to razy slyszymy "dlaczego ja ???" i tylko o to mi chodzilo .....
ach teraz rozumiem. No wlasnie dlaczego ja...A dlaczego mialaby byc sasiadka? Wiadomo ze w pierwszym bolu czujemy sie pokrzywdzeni...Trudny ten temat. mysle ze mysmy sie troszke "rozminely" w rozmowie prawda?"Ty o chlebie ja o niebie"
nie ma mowy o sprawiedliwosci czy jej braku, poprostu o reakcji blizszej i dalszej. To ja zostalam niezrozumiana. Absolutnie nie mozna sobie pozwolic na ocene z gatunku "to niesprawiedliwe".
Jest mi bardzo, bardzo przykro, ze gina ludzie, umieraja, choruja ale ladunek emocjanalny duzo ciezszy przynosi zycie gdy zdarzenie dzieje sie blizej serca!
Masz rację...Zupełnie nie rozumiem takich postów...na każdym forum można przeczytać prawie identyczny tekst. Czemu to ma służyć? Nie rozumiem...Mnie zawsze kojarzy się to z: "jedna Pani - drugiej Pani"... Dlaczego nikt nie napisze kiedy stanie się coś miłego, radosnego?
Smakosiu, masz rację, że codziennie ginie w wypadkach, w wyniku przestępstw, głodu czy chorób ogrom ludzi. Dla każdej z tych osób, a może bardziej dla ich bliskich jest to dramat. Sądzę jednak, że dobrze się dzieje, że te dramatyczne sytuacje odbieramy w większości jako wydarzenia bolesne, ale jednak mimo wszystko odbieramy je bardziej intelektualnie, a nie emocjonalnie. Czy bylibyśmy w stanie funkcjonować w miarę normalnie, śmiać się, żartować, przygotowywać smakołyki, gdyby nieustannie towarzyszyła nam świadomość śmierci głodowej dzieci lub ich dramatycznego odchodzenia np. w wyniku choroby nowotworowej? Sądzę, że nie. Podobnie inaczej odbieramy śmierć w rodzinie, śmierć przyjaciela czy znajomego. Przecież w tym samym czasie umiera wiele innych osób i to może często w okolicznościach o wiele bardziej dramatycznych. My jednak opłakujemy przede wszystkim naszych zmarłych. Czy jest to coś niewłaściwego? Nie sądzę. Jak wspomniałam wyżej bez takiej umiejętności raczej nie byłoby możliwe normalne życie. Pozdrawiam.
przed chwila probowalam przyjaciolom w mailu wyjasnic dlaczego czuje sie zle w tej chwili sama ze soba. I wlasnie o to mi chodzilo, bo tragedie dzieja sie codziennie na calym swiecie a ja zapominam, ze swiat jest rowniez TU a nie tylko TAM. TU znaczy tu gdzie jestem ja, gdzie sa bliscy, znajomi, rodzina....w roznych miejscach Polski i swiata. TAM nie jest tylko tam gdzie sie dzieja tragedie nie dotykajace bezposrednio. Jestem jednak maly czlowiek i mimo, ze smutkiem i zalem przyjelam informacje o wypadku samolotowym to naprawde poczulam sie osobiscie dotknieta jak kilka dni temu zginelo dwoch policjantow z mojego miasta i teraz jak wlasnie wiem, ze na tej tragicznej pielgrzymce znow byli ludzie ze Stargardu. Zle mi z tym, mam swiadomosc takiej reakcji.....ale....
Napewno są już w niebie.. więc chyba jest im lepiej niż tu na ziemi...więc po co ta żałoba.katolicy mawiają że pan bóg ich powołał do siebie albo że bóg tak chciał,widocznie tak ma być więc po co ta żałoba?
Na pewno inaczej byś na to spojrzała ,gdyby taka tragedia spotała kogoś Tobie bliskiego.Nie wierzę,że wtedy powiedziałabyś ,że widocznie tak miało być.Mnie osobiście boli,że takie tragedie się zdarzają.
Mieszkam w Stargardzie. To nieduże miasto i to co się dzisiaj stało we Francji strasznie nas mieszkańców dotknęło. 26 osób było właśnie stąd- z mojej parafii Miłosierdzia Bożego. Kolega teścia wybrał się na tą pielgrzymkę...
Z Twojej wypowiedzi wynika, że jesteś Osobą niewierzącą. To oczywiście Twój wybór i Twoje prawo, ale ze zwykłego szacunku dla przekonań osób wierzących uważam, że nie powinnaś pisać "Pan Bóg" z małej litery. Niestety, taki sposób wypowiedzi nie świadczy o Tobie najlepiej. Poza tym - pewnie o tym nie wiesz i nic to dla Ciebie nie znaczy, ale również Jezus zapłakał nad śmiercią przyjaciela (J.11,35). Myślę, że jesteś Osobą młodą i być może nie dotknęła Cię jeszcze śmierć bliskiej osoby, gdyż inaczej nie pisałabyś tak nonszalancko, żeby nie powiedzieć arogancko na temat śmierci. Pewnie moją wypowiedź odbierzesz jako niezbyt miłą. Nie jest moją intencją "napadanie" na Ciebie, ani przekonywanie do czegokolwiek. Mam tylko nadzieję, że może jeszcze nie teraz, ale kiedyś przeanalizujesz i przemyślisz ten problem gruntownie, czego Ci szczerze życzę.
Nie odebrałam twojej wypowiedzi jako niezbyt miłą.Poprostu wyraziłaś swoje zdanie tak jak ja wcześniej.Tak jestem ateistą właśnie przez to co przeszłam w życiu.Uważam że gdyby był BÓG niedopuściłby do takich rzeczy.Mylisz się.Gdy miałam 7 lat umarł mój brat,potem babcia,potem dziadek.Gdy miałam 12 lat skończył się pierwszy semestr szkoły.Ferie.Nie wróciła z nich moja koleżanka.Zginęła wraz z rodzicami i siostrą pod kołami tira który najechał na ich samochód.Doznałam też przemocy w rodzinie,podobnie jak mój mąż,który ślady bicia kolczatką przez ojca alkoholika ma do dzisiaj.Dlatego myślę tak a nie inaczej.Przepraszam jeśli cię uraziłam pisząc Pan Bóg z małej litery ale naprawde nie jest to dla mnie istotne.Nie zwróciłam na to uwagi.Szanuję ludzi wierzących chociaż sama nie wierzę.Nad problemami tego typu myślałam wiele razy.I nie sądzę żeby kolejne przemyślenia coś zmieniły.
A mnie poza ludzką tragedią bardziej porusza ludzka głupota. Bo jeżeli jest zakaz to zakaz należy respektować. Po coś został on postawiony i z całą pewnością ma sens. jeżeli ta droga była podobna do tej, którą jechałam w Alpach we Włoszech w zeszłym roku (tam też był zakaz ruchu ponadosobowego), to..... Z powodu głupoty tyle ludzi zginęło
Niestety, czasem głupota prowadzącego jest dla nas poza świadomościa zagrożenia - kiedy jedziesz jako pasażer i telefonujesz właśnie do bliskich nie zwracając uwagi na otoczenie albo sięgasz po jakiś drobiazg z torebki. Czy zawsze zauważysz znak, który właśnie ograniczył wjazd temu, który prowadzi ? Masz czas, żeby zaprotestować ?
Jechałam wiele razy tą trasą i muszę powiedzieć, że znaki informujące o zakazie wjazdu samochodów ciężarowych na ten odcinek drogi występują kilka razy, dlatego nie sądzę, żeby kierowca przegapił je wszystkie, ot może zignorował je.. ale to już nie chodzi tylko o znaki, kierowca nie mający doświadczenia w jeżdzie po górach, powinien podwójnie uważać. Żal mi rodzin, które straciły bliskich. Za dwa tygdonie znowu bedę jechała tą trasą...
pięć lat temu byłam w la salette właśnie na wycieczce droga jest bardzo nebezpieczna i teraz gdy pomyslę .......tam trzeba kerowcy z wielką wyobrażnią i doświadczeniem,niektórzy towarzysze naszej wycieczki chowali się ze strachu pod siedzeniami lub modlili sie glosno,wystarczył ułamek sekundy , skret kołem minimalny ....Lzy cisną mi się do oczu,tak mi żal tych ludzi.
A ja nie wiem co powiedzieć poza tym, co oczywiste : tragedia, żal, rozpacz... Ja nie potrafię sobie wyobrazić , co czują bliscy tych, którzy zginęli i tych, co zostali poszkodowani i oby nikt z nas nie musiał tego nigdy przeżywać... Najwazniejsze jest to, ze zginęli ludzie i tego niestety nie da się odwrócić. W takich sytuacjach należy jednak zastanowić się czy tak musiało być.... Ilu tragedii mogłoby nie być gdyby nie luddzka głupota, ryzykanctwo czy w końcu brak wyobrazni choć mówi się gładko i w sposób nijaki, że zawinił "czynnik ludzki" - ciarki przechodzą po plecach przy takim stwierdzeniu. Czy nie można zwyczajnie po ludzku próbować nazwać to, co się stało? Ja myślę, że największą gehennę przechodzą Ci, którórzy zostali, Ci, którym przyszło opłakiwać do końca życia stratę najbliższych... Jak sobie o tym pomyślę, to przechodzi mi ochota na ocenę winnych i to tych, którzy prawdopodobnie nie zyją...
Dzisiaj w pracy nikt nic nie mówił o tragegii, wszyscy porozumieli się wzrokiem, pracowało się ciężko, dziwnie. To za mała mieścina na tak ogromną tragedię. Ciężko sobie z tym poradzić, wszędzie flagi z czarnym kirem, dziennikarze pytający o ulice, kamery, fotoreporterzy, sąsiędzi w rozpaczy w telewizyjnych relacjach czy na zdjęciach w internecie! Bardzo smutni ludzie na ulicach. Pomimo, że nie mamy pewności kto napewno a kto nie to chyba potrzebujemy już chwili spokoju, zadumy może. Ciężko nam tu wszystkim. Damian- trzymam kciuki!!!!
Zadaje sobi tylko jedno pytanie Jak moglo dojsc do takiej trgedi przeciez ci ludzie wracali ze swietego miejsca? Pojechali tam prosic o laski kazdy w swojej intenci. Dlaczego jak BOG mogl dopuscic do takiej tragedi???? Nie rozumiem jes to dla mnie nie pojete!!
Kurakowa pozdrowka! Ja co prawda nie Marylka i nie w USA ale w Niemczech jest tak samo. Przestrzega sie przepisow. Wiem jak sie zdziwilam gdy tylko przyjechalam do Niemiec jak juz kiedy sie zblizalam do kraweznika samochody stawaly przy pasach chcac przepuscic mnie na druga strone. Ale my Polacy czesto mamy mentalnosc: "Polak potrafi". Potrafi a jakze raz super a raz...
A z tym ze jadac ze swietego miejsca nic nie moze sie zdazyc to....naprawde naiwne myslenie. Nie chce nikogo urazic. Ale po pierwsze kazdy ma wyznaczony dzien i godzine czy jest dobry,zly, katolik czy ateista. To sa plany "odgorne" i my ludzie i tak ich w pelni nie pojmiemy. Po drugie: Jak mozna tu w ogole oskarzac: Bog stal i czowal nad nimi i tych ktorzy odeszli przyjal pod swoja opieke. Sa tez ludzie ktorzy wyszli bez szwanku (oni pewnie maja odczucie cudu)Tak jak i przyslal ludzi ktorzy opieka otoczyli rannych. A i rodziny sa pod Jego specjalna opieka w co nie watpie. Wiadomo ze dla rodzin i bliskich to ciezki los ale On wie jak im pomoc.... Dlaczego zwalamy czesto wszystko na Pana jesli - jak sadzac z wiadomosci - prawdopodobnie kierowca popelnil (z jakiego powodu by nie bylo) powazny blad....Mamy wolna wole ale nasz swiat ma swoje prawa jesli ignorujemy ostrzezenia w niebezpieczenstwie to (prawdopodobnie jak tu) moga wysiasc hamulce i stanie sie nieszczescie....
Popieram. Moja koleżanka ze Szwecji (Polka), gdy przyjeżdżała do Polski z mężem (Szwedem), to on prowadził tylko do granicy. Dalej ona, bo ona już znała mentalność Polaków "A nuż się uda?"
Ostatnio jechałam drogą, gdzie było ograniczenie do 70 km/h. Nikt, poza mną tyle nie jechał i głupio mi było z jednej strony, że wszyscy nie wyprzedzają, a z drugiej - czekałam, kiedy wreszcie znajdzie się ktoś taki "głupi" jak ja. Wyobraźcie sobie - nie doczekałam się. Czary goryczy dopełniło auto, zbliżające się do mnie z tyłu w zawrotnym tempie z tyłu(cały czas 70km/h) i podczas wyprzedzania, wśród dudniącej "muzy" - uśmieszki młodego kierowcy i pasażera. Żałuję, że nie zapamiętałam nr rejestracyjnego i nie zadzwoniłam na policję. Następnym razem na pewno to zrobię. Być może taki właśnie kierowca zabije kogoś niewinnego przez swoją brawurę i głupotę...
czy słyszeliście już o tragicznym końcu polskiej pielgrzymki do Francji -26 osób nie żyje 24 osoby ranne ................
Tak, to straszne, trudno sobie wyobrazić uczucia bliskich.
To ludzie mieszkający w pobliżu, mieszkam blisko Stargardu, chociaż przecież nie ma to znaczenia...
Wielka tragedia dla rodzin..
własnie przeczytałam...to straszne!! brak mi słów..;(
Z góry Was wszystkich przepraszam za moją refleksję, ale... Nie mogę tego nie napisać, bo ciśnie mi się na usta. Oczywiście zgadzam się z Wami, że to tragiczny wypadek i zginęli nasi rodacy, ale czy nie jest najistoniejsze to, że zginęli LUDZIE? Całkiem niedawno (18 lipca br.) spadł samolot w Brazylii i zginęło tego dnia 186 pasażerów i co najmniej 15 osób na ziemi. Zawsze zaczynamy mówić o tragedii, kiedy giną Polacy a przecież dookoła nas ma miejsce tyle katastrof i tyle różnych zdarzeń, w których giną LUDZIE. Zobaczcie jak to jest... jak Polacy to reagujemy emocjami a jak inni ludzie, to przyjmujemy jedynie informacje i jakoś nikt z nas się wtedy nie rozpisuje na ten temat. Wiem, że za chwilę ostro oberwę po głowie za tę refleksję, ale nie mogłam się powstrzymać.Mam nadzieję, że zrozumieliście moją intencję... to tylko moje prywatne i dość smutne odczucie.
Rozumiem Cię, Smakosiu, ale to, co dzieje się blisko albo co dotyczy rodaków jest jakoś zawsze bliższe.
Oczywiście zawsze żal, jeśli giną ludzie, a ginie ich przecież tak wielu i codziennie..
Refleksja Twoja jest jak najbardziej na miejscu - tak właśnie reagujemy...
ja sie z toba w 100% zgadzam, ogladalam relacje na "zywo" 11. wrzesnia -zamach na WTC, ogladalam to jak film, jak rozrywke, dopiero niedawno uswiadomilam sobie ogrom tego nieszczescia, wyobrazilam sobie strach i panike tych ludzi, ktorzy wcale nie sa lepsi/gorsi/ czy inni niz my. A w pelni zrozumiemy to dopiero gdy zgina nasi najblizsi, kiedy nas to dotknie, czy musi tak byc? Czesto jest to nasz "system obronny".
tak jadwiniu i smakosiu. Niestety tak juz jest ze "koszula blizsza cialu". Mi zal kazdego kto w nieszczesciu jest ale najbardziej i mnie dotyka jak mam jakies powiazanie do danej osoby czy nacji. Bardzo smutne ze tyle ludzi zginelo zycze rodzinom ciepla i sily i...wspierajacych ludzi wokol.
Wszedzie gina ludzie lub umieraja z glodu np. w Afryce ile dzieci umiera z glodu albo w Indi na rozne choroby.Statystycznie co sekunde umira czlowiek czy to jest dziecko czy kobieta czy mezczyzna,czy czarny czy bialy albo kolorowy.
Smakosiu, brawa dla Ciebie, dokladnie to samo pomyslalam, tylko braklo mi odwagi zeby napisac. Nigdy nie moge zrozumiec dlaczego jedno zycie jest wiecej warte niz inne. I "blizsza cialu koszula" tez jakos nie jest mnie w stanie przekonac o slusznosci tego zjawiska....
oj lucky .... To nie jest tak, ze jedno zycie jest warte wiecej od drugiego.
Nie ma tu miejsca na slusznosc lub brak racji... jestesmy najzwyklejszymi ludzmi, nie aniolami, Bogami, nadistotami (cytuje kolezanke moja, ktora kilka godzin to powiedziala), jestesmy zwyklymi malymi ludzmi i niestety nie nad kazda reakcja da sie panowac w sposob w jaki by sie chcialo.
Ja nie moge opanowac strachu, ze w tym autokarze mogli byc moi nauczyciele czy znajomi a to nie oznacza, ze ich zycie cenie bardziej od innych. Ja ich poprostu znam i ....
ehhh brak mi slow
wspolczuje rodzinom
Marylko tu nie chodzi o to co jest sluszne. Nie jestesmy aniolami ...Ale taka (konieczna dla samoobrony) jest reakcja czlowieka. Prosty przyklad. Gdy odejdzie ktos z naszych bliskich wpadamy czesto w rozpacz. Gdy odejdzie Pan X z Krakowa jest to co prawda rownie smutne ale nie dotyka nas emocjonalnie. Kim bysmy byli gdyby kazda ludzka tragedia nas w rownym stopniu szokowala? Przecierz bysmy nawet miesiaca nie przezyli a najpozniej po pol roku trafilibysmy do psychiatry z silna depresja.
Ludzie ktorzy nigdy przemocy nie przezyli lubia czesto filmy czy ksiazki sensacyjne badz dramaty. U osob niestraumatyzowanych wywoluja one uczucie smutku czy chec pomocy ofierze i ukarania sprawcy (czyli w sumie uczucia etycznie pozytywne) Podswiadomie czujemy ulge ze samemu nie jestesmy w takiej sytuacji. Ktos kto kiedys cos takiego przezyl nie bedzie imogl takich filmow spokojnie ogladac.lecz wylaczy pewnie odbiornik lub tez odbierze fikcjeemocjonalnie jako realne "TU i TERAZ".Tak rownierz zareaguje jego organizm przypominajac sobie i powielajac reakcje z jego osobistego przezycia. Na przyklad kobieta ktora przezyla poniewieranie przez meza w stosunku do siebie czy innej bliskiej jej osoby nie obejrzy spokojnie "Wroga w moim lozku".
Bardzo mi przykro,ze taki wypadek sie zdarzyl i tyle osob zginelo. Rownie przykro bylo mi jak niedawno w Szwajcarii rozbily sie (doslownie jeden po drugim) dwa autokary z niemieckimi rencistami. Czy byla o tym notatka na naszym Wz? Oczywiscie, ze nie. Wiekszosc WZ-towcow nie mieszka w Niemczech i jesli nie ma tam rodziny i znajomych jest to dla nich tak obcy kraj jak nie przymiezajac Tumbuktu. Choc na pewno wielu (gdyby o tym wiedzielo) westchnelo by smutno solidaryzujac sie w myslach z ofiarami i ich rodzinami. Mimo to przeszliby oni chwile, minute czy godzine pozniej nad ta tragedia do porzadku dziennego. Brak serca? Na pewno nie- po prostu zdrowa reakcja.
Dorotko, widze, ze ani Ty ani Miauka nie rozumiecie mojej i Smakosi reakcji ..... bo przeciez nie chodzi o to, ze nam nie jest przykro z tego powodu....
Mnie jest przykro za kazdym razem jak ginie czlowiek i to nie wazne czy w takiej sytuacji, czy z powodu choroby.....smierc jest zawsze smiercia i bez wzgledu na to czy to ktos bliski, czy zupelnie nieznany. Czytam codziennie o smierci w Iraku i to nie tylko amerykanskich zolnierzy (oni w sumie w jakims sensie wybrali ten los), palestynskich dzieci, dzieci tutaj chorych na raka itd. itp i to wszystko sa tragedie zadna z nich nie jest mniejsza lub wieksza od innej. Smierc bliskiej (a moze najblizszej) osoby dotknela mnie bardzo wczesnie w moim zyciu.....tak.... jest to wtedy tragedia osobista. Ale przeciez wcale nie byloby sprawiedliwiej gdyby w tamtym wypadku 31 lat temu zginal ktos inny zamiast mojego meza, a ilez to razy slyszymy "dlaczego ja ???" i tylko o to mi chodzilo .....
ach teraz rozumiem. No wlasnie dlaczego ja...A dlaczego mialaby byc sasiadka? Wiadomo ze w pierwszym bolu czujemy sie pokrzywdzeni...Trudny ten temat. mysle ze mysmy sie troszke "rozminely" w rozmowie prawda?"Ty o chlebie ja o niebie"
Marylko ja Cie rozumiem !
nie ma mowy o sprawiedliwosci czy jej braku, poprostu o reakcji blizszej i dalszej. To ja zostalam niezrozumiana. Absolutnie nie mozna sobie pozwolic na ocene z gatunku "to niesprawiedliwe".
Jest mi bardzo, bardzo przykro, ze gina ludzie, umieraja, choruja ale ladunek emocjanalny duzo ciezszy przynosi zycie gdy zdarzenie dzieje sie blizej serca!
[*]
Masz rację...Zupełnie nie rozumiem takich postów...na każdym forum można przeczytać prawie
identyczny tekst. Czemu to ma służyć? Nie rozumiem...Mnie zawsze kojarzy się to z: "jedna Pani
- drugiej Pani"...
Dlaczego nikt nie napisze kiedy stanie się coś miłego, radosnego?
Zgadzam się z Panią.
Smakosiu, masz rację, że codziennie ginie w wypadkach, w wyniku przestępstw, głodu czy chorób ogrom ludzi. Dla każdej z tych osób, a może bardziej dla ich bliskich jest to dramat. Sądzę jednak, że dobrze się dzieje, że te dramatyczne sytuacje odbieramy w większości jako wydarzenia bolesne, ale jednak mimo wszystko odbieramy je bardziej intelektualnie, a nie emocjonalnie. Czy bylibyśmy w stanie funkcjonować w miarę normalnie, śmiać się, żartować, przygotowywać smakołyki, gdyby nieustannie towarzyszyła nam świadomość śmierci głodowej dzieci lub ich dramatycznego odchodzenia np. w wyniku choroby nowotworowej? Sądzę, że nie. Podobnie inaczej odbieramy śmierć w rodzinie, śmierć przyjaciela czy znajomego. Przecież w tym samym czasie umiera wiele innych osób i to może często w okolicznościach o wiele bardziej dramatycznych. My jednak opłakujemy przede wszystkim naszych zmarłych. Czy jest to coś niewłaściwego? Nie sądzę. Jak wspomniałam wyżej bez takiej umiejętności raczej nie byłoby możliwe normalne życie. Pozdrawiam.
smakosiu masz racje
przed chwila probowalam przyjaciolom w mailu wyjasnic dlaczego czuje sie zle w tej chwili sama ze soba. I wlasnie o to mi chodzilo, bo tragedie dzieja sie codziennie na calym swiecie a ja zapominam, ze swiat jest rowniez TU a nie tylko TAM. TU znaczy tu gdzie jestem ja, gdzie sa bliscy, znajomi, rodzina....w roznych miejscach Polski i swiata. TAM nie jest tylko tam gdzie sie dzieja tragedie nie dotykajace bezposrednio.
Jestem jednak maly czlowiek i mimo, ze smutkiem i zalem przyjelam informacje o wypadku samolotowym to naprawde poczulam sie osobiscie dotknieta jak kilka dni temu zginelo dwoch policjantow z mojego miasta i teraz jak wlasnie wiem, ze na tej tragicznej pielgrzymce znow byli ludzie ze Stargardu.
Zle mi z tym, mam swiadomosc takiej reakcji.....ale....
:(:(:(:(
Miauka, nie czuj się winna....to jest reakcja naturalna i zrozumiała.
Na pewno inaczej byś na to spojrzała ,gdyby taka tragedia spotała kogoś Tobie bliskiego.Nie wierzę,że wtedy powiedziałabyś ,że widocznie tak miało być.Mnie osobiście boli,że takie tragedie się zdarzają.
Z Twojej wypowiedzi wynika, że jesteś Osobą niewierzącą. To oczywiście Twój wybór i Twoje prawo, ale ze zwykłego szacunku dla przekonań osób wierzących uważam, że nie powinnaś pisać "Pan Bóg" z małej litery. Niestety, taki sposób wypowiedzi nie świadczy o Tobie najlepiej. Poza tym - pewnie o tym nie wiesz i nic to dla Ciebie nie znaczy, ale również Jezus zapłakał nad śmiercią przyjaciela (J.11,35). Myślę, że jesteś Osobą młodą i być może nie dotknęła Cię jeszcze śmierć bliskiej osoby, gdyż inaczej nie pisałabyś tak nonszalancko, żeby nie powiedzieć arogancko na temat śmierci. Pewnie moją wypowiedź odbierzesz jako niezbyt miłą. Nie jest moją intencją "napadanie" na Ciebie, ani przekonywanie do czegokolwiek. Mam tylko nadzieję, że może jeszcze nie teraz, ale kiedyś przeanalizujesz i przemyślisz ten problem gruntownie, czego Ci szczerze życzę.
A mnie poza ludzką tragedią bardziej porusza ludzka głupota. Bo jeżeli jest zakaz to zakaz należy respektować. Po coś został on postawiony i z całą pewnością ma sens. jeżeli ta droga była podobna do tej, którą jechałam w Alpach we Włoszech w zeszłym roku (tam też był zakaz ruchu ponadosobowego), to..... Z powodu głupoty tyle ludzi zginęło
Niestety, czasem głupota prowadzącego jest dla nas poza świadomościa zagrożenia - kiedy jedziesz jako pasażer i telefonujesz właśnie do bliskich nie zwracając uwagi na otoczenie albo sięgasz po jakiś drobiazg z torebki.
Czy zawsze zauważysz znak, który właśnie ograniczył wjazd temu, który prowadzi ? Masz czas, żeby zaprotestować ?
Jechałam wiele razy tą trasą i muszę powiedzieć, że znaki informujące o zakazie wjazdu samochodów ciężarowych na ten odcinek drogi występują kilka razy, dlatego nie sądzę, żeby kierowca przegapił je wszystkie, ot może zignorował je.. ale to już nie chodzi tylko o znaki, kierowca nie mający doświadczenia w jeżdzie po górach, powinien podwójnie uważać. Żal mi rodzin, które straciły bliskich. Za dwa tygdonie znowu bedę jechała tą trasą...
pięć lat temu byłam w la salette właśnie na wycieczce droga jest bardzo nebezpieczna i teraz gdy pomyslę .......tam trzeba kerowcy z wielką wyobrażnią i doświadczeniem,niektórzy towarzysze naszej wycieczki chowali się ze strachu pod siedzeniami lub modlili sie glosno,wystarczył ułamek sekundy , skret kołem minimalny ....Lzy cisną mi się do oczu,tak mi żal tych ludzi.
A ja nie wiem co powiedzieć poza tym, co oczywiste : tragedia, żal, rozpacz...
Ja nie potrafię sobie wyobrazić , co czują bliscy tych, którzy zginęli i tych, co zostali poszkodowani i oby nikt z nas nie musiał tego nigdy przeżywać...
Najwazniejsze jest to, ze zginęli ludzie i tego niestety nie da się odwrócić. W takich sytuacjach należy jednak zastanowić się czy tak musiało być....
Ilu tragedii mogłoby nie być gdyby nie luddzka głupota, ryzykanctwo czy w końcu brak wyobrazni choć mówi się gładko i w sposób nijaki, że zawinił "czynnik ludzki" - ciarki przechodzą po plecach przy takim stwierdzeniu. Czy nie można zwyczajnie po ludzku próbować nazwać to, co się stało?
Ja myślę, że największą gehennę przechodzą Ci, którórzy zostali, Ci, którym przyszło opłakiwać do końca życia stratę najbliższych... Jak sobie o tym pomyślę, to przechodzi mi ochota na ocenę winnych i to tych, którzy prawdopodobnie nie zyją...
Zadaje sobi tylko jedno pytanie Jak moglo dojsc do takiej trgedi przeciez ci ludzie wracali ze swietego miejsca? Pojechali tam prosic o laski kazdy w swojej intenci.
Dlaczego jak BOG mogl dopuscic do takiej tragedi???? Nie rozumiem jes to dla mnie nie pojete!!
...a kto powiedział, że śmierć jest za karę...? Myślę, że wszystko ma jakiś cel i sens, tylko nam jest z tym ciężko, bo zostajemy ze swoim smutkiem.
Kurakowa pozdrowka! Ja co prawda nie Marylka i nie w USA ale w Niemczech jest tak samo. Przestrzega sie przepisow. Wiem jak sie zdziwilam gdy tylko przyjechalam do Niemiec jak juz kiedy sie zblizalam do kraweznika samochody stawaly przy pasach chcac przepuscic mnie na druga strone. Ale my Polacy czesto mamy mentalnosc: "Polak potrafi". Potrafi a jakze raz super a raz...
A z tym ze jadac ze swietego miejsca nic nie moze sie zdazyc to....naprawde naiwne myslenie. Nie chce nikogo urazic. Ale po pierwsze kazdy ma wyznaczony dzien i godzine czy jest dobry,zly, katolik czy ateista. To sa plany "odgorne" i my ludzie i tak ich w pelni nie pojmiemy. Po drugie: Jak mozna tu w ogole oskarzac: Bog stal i czowal nad nimi i tych ktorzy odeszli przyjal pod swoja opieke. Sa tez ludzie ktorzy wyszli bez szwanku (oni pewnie maja odczucie cudu)Tak jak i przyslal ludzi ktorzy opieka otoczyli rannych. A i rodziny sa pod Jego specjalna opieka w co nie watpie. Wiadomo ze dla rodzin i bliskich to ciezki los ale On wie jak im pomoc....
Dlaczego zwalamy czesto wszystko na Pana jesli - jak sadzac z wiadomosci - prawdopodobnie kierowca popelnil (z jakiego powodu by nie bylo) powazny blad....Mamy wolna wole ale nasz swiat ma swoje prawa jesli ignorujemy ostrzezenia w niebezpieczenstwie to (prawdopodobnie jak tu) moga wysiasc hamulce i stanie sie nieszczescie....
Popieram. Moja koleżanka ze Szwecji (Polka), gdy przyjeżdżała do Polski z mężem (Szwedem), to on prowadził tylko do granicy.
Dalej ona, bo ona już znała mentalność Polaków "A nuż się uda?"
Ostatnio jechałam drogą, gdzie było ograniczenie do 70 km/h. Nikt, poza mną tyle nie jechał i głupio mi było z jednej strony, że wszyscy nie wyprzedzają, a z drugiej - czekałam, kiedy wreszcie znajdzie się ktoś taki "głupi" jak ja.
Wyobraźcie sobie - nie doczekałam się. Czary goryczy dopełniło auto, zbliżające się do mnie z tyłu w zawrotnym tempie z tyłu(cały czas 70km/h) i podczas wyprzedzania, wśród dudniącej "muzy" - uśmieszki młodego kierowcy i pasażera. Żałuję, że nie zapamiętałam nr rejestracyjnego i nie zadzwoniłam na policję. Następnym razem na pewno to zrobię. Być może taki właśnie kierowca zabije kogoś niewinnego przez swoją brawurę i głupotę...