mama mały problem z ustaleniem prawa własności balkonów. We wspólnocie mieszkaniowej wszystkie mieszkania są własnościowe razem z wraz z pomieszczeniami do nich przynależnymi (piwnice). I teraz mam pytanie: czy balkony przynależą do mieszkania i są własnością lokatora? czy należą do wspólnoty a nie właścicieli mieszkań? chodzi konkretnie o remont tych balkonów. Bardzo proszę o informację jeśli ktoś ma takie (sprawa raczej jest pilna). Pozdrawiam
u nas tak.do wspólnoty (albo dawnej spółdzielni) należą tylko klatki schodowe i korytarze w piwnicy, nawet podejścia do bloków - chodniki mamy (mieszkańcy) jako współwłasność terenu.
Nie spotkałam się z przepisami, które jednoznacznie by ten problem rozstrzygały. Z jednej strony balkony stanowią element elewacji, ale z drugiej - z balkonu korzysta jedna rodzina i na ogół nikt inny nie ma tam wstępu. Dla mnie ten ostatni argument byłby rozstrzygający za tym, aby jednak uznać, że balkon stanowi własność lokatora gdyż jest z mieszkaniem integralnie związany. Co oczywiście nie zmienia sytuacji, że pewne prace na balkonie /np. zabudowa/ mogą być wykonane tylko za zwodą wspólnoty i przy akceptacji Wydziału Architektury.
Mieszkam w bloku z balkonami i tworzymy wspolnote mieszkaniowa. U nas jest tak jak pisze kurkuma. Balkon nalezy do lokatora,ale na ewentualna zabudowe (takze kraty) musi byc zgoda wspolnoty.
U moich rodziców tez robili remont i z tego co pamiętam,to zewnętrzna(od podwórka) częśc balkonu- nazwijmy to balustradą należy do wspólnoty,wewnętrzna zaś(tą którą widzimy z okna) należy do nas,a ściana na balkonie(tam gdzie są okna) należy znowu do wspólnoty.Mam nadzieję,że choc trochę zrozumiesz z tego mojego zagmatwanego opisu.Nie orientuję się tylko czy taki podział obowiązuje we wszystkich wspólnotach.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. U nas zarząd wspólnoty stwierdził, że balkony należą do wspólnoty i oni decydują o remoncie wszystkich balkonów (chodzi o remont od spodu - izolacja oraz wylewka i ewentualnie położenie płytek). Rozbieżność zdań wynika z ceny za remont balkonów z całością remontu (czyli izolacja, wylewka i płytki), izolacja i wylewka oraz tylko izolacja od spodu. Wynika z tego że ci co mieli położone rok lub dwa wcześniej płytki dokładają się do remontu pozostałych. no i będziemy mieli "mały problem". Znalazłam też wyrok Sądu Najwyższego, który stwierdza, że balkony, służące wyłącznie do użytku właścicieli poszczególnych lokali mieszkalnych nie wchodzą w skład nieruchomości wspólnej. Pozdrawiam almad
Na to wygląda, ale i działa w obie strony. W naszej wspólnocie balkony są w strasznym stanie, jeśli chodzi o izolację i część dolną (nasza sąsiadka, piętro niżej, regularnie zbiera odpryski tynku i zaprawy z dołu naszego balkonu). Blok ma w końcu 50 lat, z wszystkimi tego konsekwencjami, w postaci na przykład nienormowanego składu betonu (budujemy blok, kierownik miał mieć daczę, majster remont łazienki, a cementu,betonu, cegieł miało wystarczyć na wszystkie trzy sprawy) Na części balkonów są położone jakieś płytki, pomalowane balustrady i daszki samowolnie zamontowane na balkonach przez właścicieli mieszkań. Wspólnota orzekła, jak opisałaś powyżej. Nie da się zrobić całościowego remontu wszystkich balkonów, ponieważ nie ma zgody wszystkich członków wspólnoty. Koszty ! Mało z tym, na ostatnim piętrze są położone mieszkania, których właściciciele nie są członkami wspólnoty, tam sytuacja budowlana jest bardzo poważna, ponieważ nie ma obowiazku pomyślenia o czymkolwiek, skoro nie należy się do Wspólnoty. I powstaje błędne koło : nie można remontować, bo nie ma zgody wszystkich członków wspólnoty. Prócz tego część mieszkań jest administrowana z innej maści przez Zarząd Komunalny, kawałki balkonów spadają poniżej, a wyjście na własny balkon powoli staje sie sportem ekstremalnym, jak skok na bungee. Bez bungee. Ci którzy położyli płytki na stary balkon maja skądinąd słuszne pretensje, że zainwestowali w płytki i izolację, ale prawda jest taka, że należałoby zbić wylewkę, zrobić nowe zbrojenie, wylać nówkę i wtedy dopiero położyć resztę. No i wracamy powoli do punktu wyjścia... Mnie już ręce opadają. Będę Ci więc wdzięczna za wszelkie informacje, co udało się ustalić w kwestii takich remontów. My rozbiliśmy się o problemy opisane powyżej :( Pozdrawiam. Paola
Te sprawy remontowe też ostatnio nie dają mi spokoju. Poszłam do mieszkania moich rodziców i okazało się, że na ich balkonie, który był remontowany (podczas ocieplamia budynku jakieś dwa lata temu) odpada część sufitu. Już po roku było widać duże zacieki a teraz w tych samych miejscach odpada 1,5 cm warstwa tynku. Zastanawiam się czy po takim czasie istnieje możliwość zgłoszenia tego jako "niedoróbki"? Jak długi okres czasu obejmuje reklamacja? Dodam, że rodzice mieszkają w mieszkaniu spółdzielczym i koszt remontu został wliczony w czynsz. Jeśli ktoś z Was posiada jakąś wiedzę w tym temacie, to bardzo proszę o podpowiedź.
Smakosiu, w sprawie "niedoróbek" najlepiej jak najszybciej zgłosić ten fakt do spółdzielni i to na piśmie. Okres gwarancyjny na wykonywane roboty jest w zasadzie okresem umownym, tzn. należałoby sprawdzić jak to zostało zapisane w umowie z wykonawcą na wykonanie prac dociepleniowych. Znając życie, tego typu roboty najczęściej przewidują 36-cio miesięczny okres gwarancyjny /ale może być też inaczej bo jak wspomniałam nie ma pod tym względem jakichś przepisów/. Nawet gdyby było już po gwarancji to i tak należy prosić o usunięcie usterki i to jak najszybciej /dopóki można wykonywać roboty budowlane zewnętrzne/. Należałoby też poprosić o ustalenie i likwidację przyczyny odpadania tynku. Skoro były widoczne zacieki to sama wymiana tynku nie wystarczy. Być może brakuje obróbek blacharskich albo są źle wykonane. Możliwe jest też, że posadzka balkonowa piętro wyżej ma źle wykonaną izolację, ale to trzeba ustalić na miejscu. I naprawdę namawiam na szybkie działanie, bo czas leci, a zimą ani późną jesienią takich prac wykonywać nie można.
Przepraszam Cie Kurkumo, że dopiero teraz odpisuję, ale ostatnio mam taki "kocioł", że nie wyrabiam się z czytaniem. Chcę Ci serdecznie podziękować za ten komentarz, bo dodałaś mi zapału do ruszenia tej nieszczęsnej sprawy balkonu (moich rodziców). Masz rację - napiszę pismo, bo te zacieki jak pamietam były jeszcze przed remontem a teraz po ociepleniu budynku powracaja więc pewnie cos nie tak zostało zabezpieczone przed deszczem. Jeszcze raz dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.
To o czym piszesz może być szczytem góry lodowej. Niestety wspólnoty rozliczają się w obrębie jednego budynku i nie zawsze taka wspólnota sama może sobie poradzić finansowo. Jednakowoż, rzekomi obrońcy lokatorów o takich "drobiazgach" wolą nie pamiętać. Wracając jednak do meritum. Sprawa jest trudna, ale można spróbować ją rozwiązać w ten sposób, żeby zgłosić problem do Nadzoru Budowlanego /też na piśmie/ z zaznaczeniem, że prosi się o interwencję gdyż istniejąca sytuacja zagraża zdrowiu i życiu nie tylko mieszkańów ale i osób postronnych, np. bawiących się pod balkonami dzieci /o ile tak jest faktycznie/. Nadzór może wówczas wydać decyzję nakazującą wykonanie określonych prac. Czy tak postąpi będzie zależało głownie od faktycznego zagrożenia.
mama mały problem z ustaleniem prawa własności balkonów. We wspólnocie mieszkaniowej wszystkie mieszkania są własnościowe razem z wraz z pomieszczeniami do nich przynależnymi (piwnice). I teraz mam pytanie: czy balkony przynależą do mieszkania i są własnością lokatora? czy należą do wspólnoty a nie właścicieli mieszkań? chodzi konkretnie o remont tych balkonów. Bardzo proszę o informację jeśli ktoś ma takie (sprawa raczej jest pilna). Pozdrawiam
u nas tak.do wspólnoty (albo dawnej spółdzielni) należą tylko klatki schodowe i korytarze w piwnicy, nawet podejścia do bloków - chodniki mamy (mieszkańcy) jako współwłasność terenu.
Nie spotkałam się z przepisami, które jednoznacznie by ten problem rozstrzygały. Z jednej strony balkony stanowią element elewacji, ale z drugiej - z balkonu korzysta jedna rodzina i na ogół nikt inny nie ma tam wstępu. Dla mnie ten ostatni argument byłby rozstrzygający za tym, aby jednak uznać, że balkon stanowi własność lokatora gdyż jest z mieszkaniem integralnie związany. Co oczywiście nie zmienia sytuacji, że pewne prace na balkonie /np. zabudowa/ mogą być wykonane tylko za zwodą wspólnoty i przy akceptacji Wydziału Architektury.
Mieszkam w bloku z balkonami i tworzymy wspolnote mieszkaniowa. U nas jest tak jak pisze kurkuma. Balkon nalezy do lokatora,ale na ewentualna zabudowe (takze kraty) musi byc zgoda wspolnoty.
U moich rodziców tez robili remont i z tego co pamiętam,to zewnętrzna(od podwórka) częśc balkonu- nazwijmy to balustradą należy do wspólnoty,wewnętrzna zaś(tą którą widzimy z okna) należy do nas,a ściana na balkonie(tam gdzie są okna) należy znowu do wspólnoty.Mam nadzieję,że choc trochę zrozumiesz z tego mojego zagmatwanego opisu.Nie orientuję się tylko czy taki podział obowiązuje we wszystkich wspólnotach.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. U nas zarząd wspólnoty stwierdził, że balkony należą do wspólnoty i oni decydują o remoncie wszystkich balkonów (chodzi o remont od spodu - izolacja oraz wylewka i ewentualnie położenie płytek). Rozbieżność zdań wynika z ceny za remont balkonów z całością remontu (czyli izolacja, wylewka i płytki), izolacja i wylewka oraz tylko izolacja od spodu. Wynika z tego że ci co mieli położone rok lub dwa wcześniej płytki dokładają się do remontu pozostałych. no i będziemy mieli "mały problem".
Znalazłam też wyrok Sądu Najwyższego, który stwierdza, że balkony, służące wyłącznie do użytku właścicieli poszczególnych lokali mieszkalnych nie wchodzą w skład nieruchomości wspólnej.
Pozdrawiam almad
Na to wygląda, ale i działa w obie strony.
W naszej wspólnocie balkony są w strasznym stanie, jeśli chodzi o izolację i część dolną (nasza sąsiadka, piętro niżej, regularnie zbiera odpryski tynku i zaprawy z dołu naszego balkonu).
Blok ma w końcu 50 lat, z wszystkimi tego konsekwencjami, w postaci na przykład nienormowanego składu betonu (budujemy blok, kierownik miał mieć daczę, majster remont łazienki, a cementu,betonu, cegieł miało wystarczyć na wszystkie trzy sprawy)
Na części balkonów są położone jakieś płytki, pomalowane balustrady i daszki samowolnie zamontowane na balkonach przez właścicieli mieszkań.
Wspólnota orzekła, jak opisałaś powyżej. Nie da się zrobić całościowego remontu wszystkich balkonów, ponieważ nie ma zgody wszystkich członków wspólnoty. Koszty !
Mało z tym, na ostatnim piętrze są położone mieszkania, których właściciciele nie są członkami wspólnoty, tam sytuacja budowlana jest bardzo poważna, ponieważ nie ma obowiazku pomyślenia o czymkolwiek, skoro nie należy się do Wspólnoty.
I powstaje błędne koło : nie można remontować, bo nie ma zgody wszystkich członków wspólnoty. Prócz tego część mieszkań jest administrowana z innej maści przez Zarząd Komunalny, kawałki balkonów spadają poniżej, a wyjście na własny balkon powoli staje sie sportem ekstremalnym, jak skok na bungee. Bez bungee.
Ci którzy położyli płytki na stary balkon maja skądinąd słuszne pretensje, że zainwestowali w płytki i izolację, ale prawda jest taka, że należałoby zbić wylewkę, zrobić nowe zbrojenie, wylać nówkę i wtedy dopiero położyć resztę.
No i wracamy powoli do punktu wyjścia... Mnie już ręce opadają. Będę Ci więc wdzięczna za wszelkie informacje, co udało się ustalić w kwestii takich remontów. My rozbiliśmy się o problemy opisane powyżej :(
Pozdrawiam. Paola
Te sprawy remontowe też ostatnio nie dają mi spokoju. Poszłam do mieszkania moich rodziców i okazało się, że na ich balkonie, który był remontowany (podczas ocieplamia budynku jakieś dwa lata temu) odpada część sufitu. Już po roku było widać duże zacieki a teraz w tych samych miejscach odpada 1,5 cm warstwa tynku. Zastanawiam się czy po takim czasie istnieje możliwość zgłoszenia tego jako "niedoróbki"? Jak długi okres czasu obejmuje reklamacja? Dodam, że rodzice mieszkają w mieszkaniu spółdzielczym i koszt remontu został wliczony w czynsz. Jeśli ktoś z Was posiada jakąś wiedzę w tym temacie, to bardzo proszę o podpowiedź.
Smakosiu, w sprawie "niedoróbek" najlepiej jak najszybciej zgłosić ten fakt do spółdzielni i to na piśmie. Okres gwarancyjny na wykonywane roboty jest w zasadzie okresem umownym, tzn. należałoby sprawdzić jak to zostało zapisane w umowie z wykonawcą na wykonanie prac dociepleniowych. Znając życie, tego typu roboty najczęściej przewidują 36-cio miesięczny okres gwarancyjny /ale może być też inaczej bo jak wspomniałam nie ma pod tym względem jakichś przepisów/. Nawet gdyby było już po gwarancji to i tak należy prosić o usunięcie usterki i to jak najszybciej /dopóki można wykonywać roboty budowlane zewnętrzne/. Należałoby też poprosić o ustalenie i likwidację przyczyny odpadania tynku. Skoro były widoczne zacieki to sama wymiana tynku nie wystarczy. Być może brakuje obróbek blacharskich albo są źle wykonane. Możliwe jest też, że posadzka balkonowa piętro wyżej ma źle wykonaną izolację, ale to trzeba ustalić na miejscu. I naprawdę namawiam na szybkie działanie, bo czas leci, a zimą ani późną jesienią takich prac wykonywać nie można.
Przepraszam Cie Kurkumo, że dopiero teraz odpisuję, ale ostatnio mam taki "kocioł", że nie wyrabiam się z czytaniem. Chcę Ci serdecznie podziękować za ten komentarz, bo dodałaś mi zapału do ruszenia tej nieszczęsnej sprawy balkonu (moich rodziców). Masz rację - napiszę pismo, bo te zacieki jak pamietam były jeszcze przed remontem a teraz po ociepleniu budynku powracaja więc pewnie cos nie tak zostało zabezpieczone przed deszczem. Jeszcze raz dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.
To o czym piszesz może być szczytem góry lodowej. Niestety wspólnoty rozliczają się w obrębie jednego budynku i nie zawsze taka wspólnota sama może sobie poradzić finansowo. Jednakowoż, rzekomi obrońcy lokatorów o takich "drobiazgach" wolą nie pamiętać. Wracając jednak do meritum. Sprawa jest trudna, ale można spróbować ją rozwiązać w ten sposób, żeby zgłosić problem do Nadzoru Budowlanego /też na piśmie/ z zaznaczeniem, że prosi się o interwencję gdyż istniejąca sytuacja zagraża zdrowiu i życiu nie tylko mieszkańów ale i osób postronnych, np. bawiących się pod balkonami dzieci /o ile tak jest faktycznie/. Nadzór może wówczas wydać decyzję nakazującą wykonanie określonych prac. Czy tak postąpi będzie zależało głownie od faktycznego zagrożenia.