Nie wiem czy płakać czy troche na niego popsioczyć...Wredota nie grzeje wody....
Wniosek prosty - "poszła grzałka" - pewnie się spaliła. Nie mam kamienia ani na grzałce, ni w ekspresie (sprawdziłam).
czy moje ukochane ustrojstwo jest jeszcze do uratowania? czy grzałki się wymienia? czy już trzeba szykować się na nowy wydatek (a w ostatnim czasie jest ich sporo - jakoś większość się psuje - ehh)
A jeszcze rano piłam pyszną kawę. A po południu...zimna i niezbyt ciemna lura.... Wrrr. wrrr
Oj, chyba nie poprawię Ci humoru. Jak zepsuła mi się grzałka w ekspresie Rowenty, to niestety musiałam kupic kolejny ekspres bo taką kwotę mi krzyknięto za naprawę aż włosy stanęły dęba. Wymiana miała kosztowac ponad połowę wartości nowego. Ale może cena zależy od rodzaju ekspresu tzn. producenta. Teraz kupiłam już trzeci z kolei ekspres AEG Elektroluxa za całe 260zł (oczywiście 15 barowy) i jestem bardzo zadowolona a naprawa Rowenty byłaby droższa.
To jest pytanie z cyklu: "przychodzi baba do doktora" :-)
Zaocznie nie da się tu nic pradzić. Musisz wziąć aparat pod pachę i udać się do punktu naprawczego - niestety.
Prawdopodobnie bardziej Ci się opłaci kupić nowy expres, bo taka naprawa celowo bywa b. droga.
Sztaby grzewcze czasami palą się w środku i do tego zjawiska, wacale nie muszą być pokryte kameniem. Chyba masz pecha. Współczuję :-(
Kupuąc nowy nie patrz na cenę, tylko jakie funkcje ma urządzenie! Nazwa producenta też jest często myląca bo na polskim rynku jest masa podróbek. Nigdy nie idź w tym celu do supermarketu, bo tam zazwyczaj mają masowe "G".
A do tego czasu zanim uskładasz na nowy, rób kawę przelewową przez papierowy filtr. Taka i tak jest najzdrowsza, pod warunkiem, że nie będziesz jej zalewać bulgocącym wrzątkiem.
Trzymam kciuki za powodzenie naprawy.
naprawiać chyba nie będę - bo to mija sie z celem, tym bardziej, że u mnie na miejscu nikt się tego nie podejmie, ewentualnie będę musiała gdzieś pojechać i szukać. na razie piję kawę z przelewowego - po tak długiej przerwie smakuje jak nigdy.
Osobiście nie jestem zwolennikiem ekspresów w pełni zautomayzowanych. Im więcej aparatury, tym więcej się może popsuć.
Przedkładam ponad inne ekspresy, te z wymiennym parzelnikiem. Nieco więcej ambarasu z usuwaniem fusów, ale za to pełna niezawodność.
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Tak czytając ciesze się,że mam TYLKO tygielek i mały włoski express na gaz !
> :)
Muszę Cię rozczarować bo ten "radosny" mały włoski ekspres na gaz, w rzeczywistości jest aparatem do produkcji trucizny.
W nim przez kawę pod ciśnieniem przechodzi para wodna o temperaturze powyżej 100 stopni. W takich warunkach ze zmielonej kawy między innymi wypłukiwane są kwasy chlorowco - pochodne, potwornie szkodzące naszemu żołądkowi i całej reszcie organizmu, włącznie z systemem krążenia. Taka kawa jest i owszm i aromatyczn i mocna i wiele osób pija ją ze smakiem, bo trucizny nie widać ani nie czuć.
Później objawia się to wrzodami żołądka i chorobami naczyń wieńcowych. Smutne bo prawdziwe.
Ale przecież w ekspresie , woda przechodzi przez kawę też pod ciśnieniem i to 15 bar. I ta nie jest szkodliwa? Mnie się wydaje że kawa pita z umiarem ( 3 - 4 filiżanki dziennie), bez względu na sposób parzenia, nie przyczyni się do wrzodów czy choroby wieńcowej. Do tego to trzeba jeszcze wielu innch czynników a nie tylko kawy z tygielka czy ceffetiery.
Użytkownik Krystyna911 napisał w wiadomości:
> Ale przecież w ekspresie , woda przechodzi przez kawę też pod ciśnieniem i to
> 15 bar. I ta nie jest szkodliwa? Mnie się wydaje że kawa pita z umiarem ( 3 -
> 4 filiżanki dziennie), bez względu na sposób parzenia, nie przyczyni się do
> wrzodów czy choroby wieńcowej. Do tego to trzeba jeszcze wielu innch czynników
> a nie tylko kawy z tygielka czy ceffetiery.
Oszem produkuje się i takie ekspresy wytwarzające ciśnienie 15 bar, co wcale nie znaczy, że to jest dobre dla kawy. Właściwym ciśnieniem jest 9.
Temperatura nie powinna przekraczać na wejściu 90 stopni i na wyściu 82. Do zaparzenia słynnego włoskiego espresso wyjątkowo stosuje się temp. 95 stopni. Wyższe temperatury i przdłużone działanie wody na kawę, powodują wypłukanie z niej szkodliwych związków, które powinny w niej pozostać.
Głównie jednak o tym czy kawa jest "zdrowa" decyduje jej gatunek (tyko czysta arabica!)
Chyba trochę się pogubiłam. Piszesz że wyższe temperatury i przedłużone działanie wody powodują wypłukanie z kawy szkodliwych związków. Ja w swoim ekspresie ( 15 bar) zauważyłam, że kawa nigdy nie jest tak gorąca niby wrzątek a do tego bardzo szybko woda przelatuje przez kawę. Na pewno nie następuje jej długie moczenie. No i w związku z tym mam dylemat. Jeżeli chodzi o gatunek kawy to akurat nie wiem nic na temat ich "zdrowotności", ale jedno jest pewne (to chyba instynkt mi podpowiedział) arabika to jest właśnie najlepsza kawa. Kupując kawę już mam swoje upatrzone i wypróbowane marki, a kupując jakąś nową sprawdzam czy jest to arabica 100%. A już arabica kupowana w ziarnach i zmielona młynkiem żarnowym - to jest właśnie najwspanialszy smak i aromat kawy. A co z kawami liofilizowanymi ? Czy tam nie ma chemii?
Resztki szkodliwej chemii znajdują się w kawie bezkofeinowej. Ponieważ wypłukiwanie kofeiny metodą bilogiczną jest zbyt kosztowne, stosuje się trujący rozpuszczalnik o nazwie dichlorometan. Amerykańscy naukowcy twierdzą, że osoby pijące taką kawę są czterokrotnie bardziej narażone na zaistnienie chorób naczyń wieńcowych, od osób pijących normalną kawę. Całą obłudą jest fakt, że handel oferuje ją polecając szczególnie osobom ze schorzeniami serca.
Chemię syntetyczną zawierają kawy aromatyzowane. Moim zdaniem aromatyzowanie kawy to jest tak jakby sypać sacharynę do cukru. Kawa sama w sobie zawiera 639 naturalnych związków aromatycznych (1 gram lotnych związków na 1 kg surowca!) Cały ten teatr wymyślono po to, aby upchnąć w handlu zwietrzałe "G".
Co do kawy rozpuszczalnej, to choć nie ma tam żadnej szkodliwej chemii, mimo wszystko odradzam. Do wyprodukowania 1 kg kawy rozpuszczalnej potrzeba 2,3 kg kawy ziarniastej. Aby móc ją sprzedać, przerabia się wszystkie gorsze gatunki i odpady.
Czy kawa liofilizowana zawiera chemię, na to nie potrafię odpowiedzieć, bo nie miałem z taką nigdy do czynienia.
Tak czy inaczej, kawę powinno się parzyć możliwie świeżo paloną i tylko świeżo mieloną. Dlatego nigdy nie należy kupować i magazynować kawy na zapas. Znam ludzi, którym jeszcze z PRL-u został nawyk kupowania dużej ilości mięsa i jego mrożenie Po co skoro w sklepach dzisiaj świeżego mięsa jest dość i to bez kolejki. To samo dotyczy kawy. Wszelkie mrożenie jest bzdurą, skoro jest powszechnie dostępna.
Oczywiście, że każde z nas kieruje się swoją filozofią i pije to co mu smakuje. To co tu piszę to są moje poglądy, których nikomu nie mam zamiaru narzucać.
Tak mi się wczoraj ładnie rozmawiało z Tobą wirtualnie, gdy nagle komputer zrobił - dup, i wywaliło mi wszystko co napisałam. Myślałam że to jakaś chwilowa niemoc, a tu dzsisiaj też nie chce ze mną gadać. Na moje szczęście jeszcze mam laptopa. Ale używanie go nie jest zbyt wygodne, bo wejście internetowe mam w sypialni gdzie jest tylko łóżko a ja nie bardzo umiem pisać w łóżku. ale wracjąc do rzeczy tzn. temat kawy : nie miałam pojęcia o tych trujących rozpuszczalnikach (nazwy dichlorometan pewnie nie zapamiętam). Twoja rozległa wiedza na temat kawy powaliła mnie na kolana. Człowiek ją pije bo mu smakuje, tylko nie wie że diabeł tkwi w szczegółach, ale jakże ważnych dla zdrowia. Ja czasami pijam kawę rozpuszczalną stąd moja ciekawość. Faktycznie nigdy jeszcze nie spotkałam się żeby na słoiczku z kawą rozpuszczalną było napisane 100 % arabica. Można było się tylko domyślać co w tym słoiczku siedzi. Dobrze że są ludzie którzy mogą mnie uświadomić że popijam "śmieci". Zgadzam się z Tobą, że kawa świeżo palona (nie mam na to wpływu) i świeżo zmielona ( tak właśnie czynię) jest najwspanialsza pod słońcem. Jeżeli kupuję kawę na wagę to zwracam jeszcze uwagę aby ziarna były lekko błyszczące (nie wiem dlaczego ale taką właśnie wybieram - czy znów instynkt podpowiada?). Jeżeli kupuję w opakowaniu, to zawsze patrzę na datę. Nie ma nic gorszego jak stara kawa i zatrucia nią wywołane (kiedyś to przeżyłam brrrrrrrrr). Masz rację że każdy pije to co mu smakuje. Ale większość ludzi jest nieświadoma tego co pije. Dla nich kawa to kawa, herbata to herbata, wszystko jedno jaka. Ale są też tacy którzy świadomie wybierają. I właśnie taka wiedza, którą przekazałeś może pozwolić im wybrać to co dobre. Ja Twoje poglądy nie odebrałam jako narzucanie ale jako lekcję poglądową , z której chętnie skorzystam. Sama też mam swoje przyzwyczajenia i poglądy np. na temat picia herbaty. Nie uznaję herbaty w torebeczkach (poza jedną Dilmah Ceylon Gold ale tylko sporadycznie gdy nie mam czasu na parzenie) i granulowanej. Kupuję tylko herbatę na wagę i parzę w dzbanku przez odpowiedni czas. I taka właśnie ma smak i aromat. A może coś na temat herbaty? Chętnie poczytam Twoich poglądów, bo o herbacie wiem tylko że zawiera w sobie garbniki (też nie wiem co to i czy szkodzi) i teinę (tu coś kolwiek mi błyska). Dziękuję Ci za lekcję na temat kawy i z niecierpliwością będę czekała na kolejną o herbacie. Serdeczne pozdrowienia.
Hej Krystyno pozdrawiam serdecznie i w miedzyczasie zachecam do poczytania mojego artykolu o herbatach w Artykolach. Tylo ta dla umilenia czasu oczekiwania na jeszcze pewnie kompetentniejsza odpowiedz Lubczyka 69
Ależ czytałam Twój artykuł już wcześniej. Z uwagi na to że pijam różne harbaty tzn. czerwoną (tę najchętniej), czarną i zieloną (tę rzadziej) musiałam zapoznac się z opiniamii innych na ten temat. Kiedyś nawet przeczytałam książkę o herbatach. Dzięki temu mam utrwaloną wiedzę na temat parzenia herbaty. Nawet w pracy mam kubeczek z sitkiem do parzenia herbaty, coby fusy się nie moczyły. Ale wiedzy nigdy za dużo więc chętnie zapoznam się ze zdaniem innych. Pozdrawiam
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> Lubczyku i ja poczytalam chetnie i dziekuje za wiele informacji o szkodliwosci
> kawy bezkofeinowej nie mialam dotad zielonego pojecia
Istnienie kofeiny odkrył niemiecki chemik, ktoremu jego przycjaciel (sam Wolfgang Goethe osobiście) podarował skrzynkę rzadkiej naówczas kawy. Stosowanie naturalnej metody usuwania tego roślinnego alkaloidu w dzisiejszych warunkach jak wspomniałem jest absolutnie nierentowne.
Nie sama taka kawa jest szkodliwa, co zawartość resztek tego paskudztwa, którego się używa do wypłukiwania kofeiny.
Nie wiem czy płakać czy troche na niego popsioczyć...Wredota nie grzeje wody....
Wniosek prosty - "poszła grzałka" - pewnie się spaliła. Nie mam kamienia ani na grzałce, ni w ekspresie (sprawdziłam).
czy moje ukochane ustrojstwo jest jeszcze do uratowania? czy grzałki się wymienia? czy już trzeba szykować się na nowy wydatek (a w ostatnim czasie jest ich sporo - jakoś większość się psuje - ehh)
A jeszcze rano piłam pyszną kawę. A po południu...zimna i niezbyt ciemna lura.... Wrrr. wrrr
Oj, chyba nie poprawię Ci humoru. Jak zepsuła mi się grzałka w ekspresie Rowenty, to niestety musiałam kupic kolejny ekspres bo taką kwotę mi krzyknięto za naprawę aż włosy stanęły dęba. Wymiana miała kosztowac ponad połowę wartości nowego. Ale może cena zależy od rodzaju ekspresu tzn. producenta. Teraz kupiłam już trzeci z kolei ekspres AEG Elektroluxa za całe 260zł (oczywiście 15 barowy) i jestem bardzo zadowolona a naprawa Rowenty byłaby droższa.
To jest pytanie z cyklu: "przychodzi baba do doktora" :-) Zaocznie nie da się tu nic pradzić. Musisz wziąć aparat pod pachę i udać się do punktu naprawczego - niestety. Prawdopodobnie bardziej Ci się opłaci kupić nowy expres, bo taka naprawa celowo bywa b. droga. Sztaby grzewcze czasami palą się w środku i do tego zjawiska, wacale nie muszą być pokryte kameniem. Chyba masz pecha. Współczuję :-( Kupuąc nowy nie patrz na cenę, tylko jakie funkcje ma urządzenie! Nazwa producenta też jest często myląca bo na polskim rynku jest masa podróbek. Nigdy nie idź w tym celu do supermarketu, bo tam zazwyczaj mają masowe "G". A do tego czasu zanim uskładasz na nowy, rób kawę przelewową przez papierowy filtr. Taka i tak jest najzdrowsza, pod warunkiem, że nie będziesz jej zalewać bulgocącym wrzątkiem. Trzymam kciuki za powodzenie naprawy.
naprawiać chyba nie będę - bo to mija sie z celem, tym bardziej, że u mnie na miejscu nikt się tego nie podejmie, ewentualnie będę musiała gdzieś pojechać i szukać. na razie piję kawę z przelewowego - po tak długiej przerwie smakuje jak nigdy.
Osobiście nie jestem zwolennikiem ekspresów w pełni zautomayzowanych. Im więcej aparatury, tym więcej się może popsuć. Przedkładam ponad inne ekspresy, te z wymiennym parzelnikiem. Nieco więcej ambarasu z usuwaniem fusów, ale za to pełna niezawodność.
Tak czytając ciesze się,że mam TYLKO tygielek i mały włoski express na gaz ! :)
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Tak czytając ciesze się,że mam TYLKO tygielek i mały włoski express na gaz !
> :)
Muszę Cię rozczarować bo ten "radosny" mały włoski ekspres na gaz, w rzeczywistości jest aparatem do produkcji trucizny. W nim przez kawę pod ciśnieniem przechodzi para wodna o temperaturze powyżej 100 stopni. W takich warunkach ze zmielonej kawy między innymi wypłukiwane są kwasy chlorowco - pochodne, potwornie szkodzące naszemu żołądkowi i całej reszcie organizmu, włącznie z systemem krążenia. Taka kawa jest i owszm i aromatyczn i mocna i wiele osób pija ją ze smakiem, bo trucizny nie widać ani nie czuć. Później objawia się to wrzodami żołądka i chorobami naczyń wieńcowych. Smutne bo prawdziwe.
Ale przecież w ekspresie , woda przechodzi przez kawę też pod ciśnieniem i to 15 bar. I ta nie jest szkodliwa? Mnie się wydaje że kawa pita z umiarem ( 3 - 4 filiżanki dziennie), bez względu na sposób parzenia, nie przyczyni się do wrzodów czy choroby wieńcowej. Do tego to trzeba jeszcze wielu innch czynników a nie tylko kawy z tygielka czy ceffetiery.
Użytkownik Krystyna911 napisał w wiadomości:
> Ale przecież w ekspresie , woda przechodzi przez kawę też pod ciśnieniem i to
> 15 bar. I ta nie jest szkodliwa? Mnie się wydaje że kawa pita z umiarem ( 3 -
> 4 filiżanki dziennie), bez względu na sposób parzenia, nie przyczyni się do
> wrzodów czy choroby wieńcowej. Do tego to trzeba jeszcze wielu innch czynników
> a nie tylko kawy z tygielka czy ceffetiery.
Oszem produkuje się i takie ekspresy wytwarzające ciśnienie 15 bar, co wcale nie znaczy, że to jest dobre dla kawy. Właściwym ciśnieniem jest 9. Temperatura nie powinna przekraczać na wejściu 90 stopni i na wyściu 82. Do zaparzenia słynnego włoskiego espresso wyjątkowo stosuje się temp. 95 stopni. Wyższe temperatury i przdłużone działanie wody na kawę, powodują wypłukanie z niej szkodliwych związków, które powinny w niej pozostać. Głównie jednak o tym czy kawa jest "zdrowa" decyduje jej gatunek (tyko czysta arabica!)
Chyba trochę się pogubiłam. Piszesz że wyższe temperatury i przedłużone działanie wody powodują wypłukanie z kawy szkodliwych związków. Ja w swoim ekspresie ( 15 bar) zauważyłam, że kawa nigdy nie jest tak gorąca niby wrzątek a do tego bardzo szybko woda przelatuje przez kawę. Na pewno nie następuje jej długie moczenie. No i w związku z tym mam dylemat.
Jeżeli chodzi o gatunek kawy to akurat nie wiem nic na temat ich "zdrowotności", ale jedno jest pewne (to chyba instynkt mi podpowiedział) arabika to jest właśnie najlepsza kawa. Kupując kawę już mam swoje upatrzone i wypróbowane marki, a kupując jakąś nową sprawdzam czy jest to arabica 100%. A już arabica kupowana w ziarnach i zmielona młynkiem żarnowym - to jest właśnie najwspanialszy smak i aromat kawy.
A co z kawami liofilizowanymi ? Czy tam nie ma chemii?
Resztki szkodliwej chemii znajdują się w kawie bezkofeinowej. Ponieważ wypłukiwanie kofeiny metodą bilogiczną jest zbyt kosztowne, stosuje się trujący rozpuszczalnik o nazwie dichlorometan. Amerykańscy naukowcy twierdzą, że osoby pijące taką kawę są czterokrotnie bardziej narażone na zaistnienie chorób naczyń wieńcowych, od osób pijących normalną kawę. Całą obłudą jest fakt, że handel oferuje ją polecając szczególnie osobom ze schorzeniami serca. Chemię syntetyczną zawierają kawy aromatyzowane. Moim zdaniem aromatyzowanie kawy to jest tak jakby sypać sacharynę do cukru. Kawa sama w sobie zawiera 639 naturalnych związków aromatycznych (1 gram lotnych związków na 1 kg surowca!) Cały ten teatr wymyślono po to, aby upchnąć w handlu zwietrzałe "G". Co do kawy rozpuszczalnej, to choć nie ma tam żadnej szkodliwej chemii, mimo wszystko odradzam. Do wyprodukowania 1 kg kawy rozpuszczalnej potrzeba 2,3 kg kawy ziarniastej. Aby móc ją sprzedać, przerabia się wszystkie gorsze gatunki i odpady. Czy kawa liofilizowana zawiera chemię, na to nie potrafię odpowiedzieć, bo nie miałem z taką nigdy do czynienia. Tak czy inaczej, kawę powinno się parzyć możliwie świeżo paloną i tylko świeżo mieloną. Dlatego nigdy nie należy kupować i magazynować kawy na zapas. Znam ludzi, którym jeszcze z PRL-u został nawyk kupowania dużej ilości mięsa i jego mrożenie Po co skoro w sklepach dzisiaj świeżego mięsa jest dość i to bez kolejki. To samo dotyczy kawy. Wszelkie mrożenie jest bzdurą, skoro jest powszechnie dostępna. Oczywiście, że każde z nas kieruje się swoją filozofią i pije to co mu smakuje. To co tu piszę to są moje poglądy, których nikomu nie mam zamiaru narzucać.
Tak mi się wczoraj ładnie rozmawiało z Tobą wirtualnie, gdy nagle komputer zrobił - dup, i wywaliło mi wszystko co napisałam. Myślałam że to jakaś chwilowa niemoc, a tu dzsisiaj też nie chce ze mną gadać. Na moje szczęście jeszcze mam laptopa. Ale używanie go nie jest zbyt wygodne, bo wejście internetowe mam w sypialni gdzie jest tylko łóżko a ja nie bardzo umiem pisać w łóżku. ale wracjąc do rzeczy tzn. temat kawy : nie miałam pojęcia o tych trujących rozpuszczalnikach (nazwy dichlorometan pewnie nie zapamiętam). Twoja rozległa wiedza na temat kawy powaliła mnie na kolana. Człowiek ją pije bo mu smakuje, tylko nie wie że diabeł tkwi w szczegółach, ale jakże ważnych dla zdrowia. Ja czasami pijam kawę rozpuszczalną stąd moja ciekawość. Faktycznie nigdy jeszcze nie spotkałam się żeby na słoiczku z kawą rozpuszczalną było napisane 100 % arabica. Można było się tylko domyślać co w tym słoiczku siedzi. Dobrze że są ludzie którzy mogą mnie uświadomić że popijam "śmieci". Zgadzam się z Tobą, że kawa świeżo palona (nie mam na to wpływu) i świeżo zmielona ( tak właśnie czynię) jest najwspanialsza pod słońcem. Jeżeli kupuję kawę na wagę to zwracam jeszcze uwagę aby ziarna były lekko błyszczące (nie wiem dlaczego ale taką właśnie wybieram - czy znów instynkt podpowiada?). Jeżeli kupuję w opakowaniu, to zawsze patrzę na datę. Nie ma nic gorszego jak stara kawa i zatrucia nią wywołane (kiedyś to przeżyłam brrrrrrrrr). Masz rację że każdy pije to co mu smakuje. Ale większość ludzi jest nieświadoma tego co pije. Dla nich kawa to kawa, herbata to herbata, wszystko jedno jaka. Ale są też tacy którzy świadomie wybierają. I właśnie taka wiedza, którą przekazałeś może pozwolić im wybrać to co dobre.
Ja Twoje poglądy nie odebrałam jako narzucanie ale jako lekcję poglądową , z której chętnie skorzystam.
Sama też mam swoje przyzwyczajenia i poglądy np. na temat picia herbaty. Nie uznaję herbaty w torebeczkach (poza jedną Dilmah Ceylon Gold ale tylko sporadycznie gdy nie mam czasu na parzenie) i granulowanej. Kupuję tylko herbatę na wagę i parzę w dzbanku przez odpowiedni czas. I taka właśnie ma smak i aromat.
A może coś na temat herbaty? Chętnie poczytam Twoich poglądów, bo o herbacie wiem tylko że zawiera w sobie garbniki (też nie wiem co to i czy szkodzi) i teinę (tu coś kolwiek mi błyska).
Dziękuję Ci za lekcję na temat kawy i z niecierpliwością będę czekała na kolejną o herbacie. Serdeczne pozdrowienia.
Hej Krystyno pozdrawiam serdecznie i w miedzyczasie zachecam do poczytania mojego artykolu o herbatach w Artykolach. Tylo ta dla umilenia czasu oczekiwania na jeszcze pewnie kompetentniejsza odpowiedz Lubczyka 69
Ależ czytałam Twój artykuł już wcześniej. Z uwagi na to że pijam różne harbaty tzn. czerwoną (tę najchętniej), czarną i zieloną (tę rzadziej) musiałam zapoznac się z opiniamii innych na ten temat. Kiedyś nawet przeczytałam książkę o herbatach. Dzięki temu mam utrwaloną wiedzę na temat parzenia herbaty. Nawet w pracy mam kubeczek z sitkiem do parzenia herbaty, coby fusy się nie moczyły. Ale wiedzy nigdy za dużo więc chętnie zapoznam się ze zdaniem innych. Pozdrawiam
Lubczyku i ja poczytalam chetnie i dziekuje za wiele informacji o szkodliwosci kawy bezkofeinowej nie mialam dotad zielonego pojecia
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> Lubczyku i ja poczytalam chetnie i dziekuje za wiele informacji o szkodliwosci
> kawy bezkofeinowej nie mialam dotad zielonego pojecia
Istnienie kofeiny odkrył niemiecki chemik, ktoremu jego przycjaciel (sam Wolfgang Goethe osobiście) podarował skrzynkę rzadkiej naówczas kawy. Stosowanie naturalnej metody usuwania tego roślinnego alkaloidu w dzisiejszych warunkach jak wspomniałem jest absolutnie nierentowne. Nie sama taka kawa jest szkodliwa, co zawartość resztek tego paskudztwa, którego się używa do wypłukiwania kofeiny.