Tak,tak kochani,w sobotę wyjeżdżam na jubileusz 35-lecia ukończenia Szkoły Podstawowej.Przeżywam to odkąd dostałam zaproszenie,wzruszam się okropnie na samą myś,im bliżej tym gorzej-łzy się same cisną do oczu.Nie wiem jak to będzie w sobotę,ale pewnie wyleję morze łez.10 lat temu też było takie spotkanie,lecz niestety wtedy nie mogłam uczestniczyć w nim. Zastanawiam się czy kogoś rozpoznam,chociaż wydaje mi się to raczej niemożliwe,zbyt wiele czasu upłynęło. A może ktoś z Was kochane "Żarłoczki" uczestniczył w takich spotkaniach?Chętnie się dowiem jakie wrażenia na Was wywarły i czy też tak przeżywaliście.Pozdrawiam!
Krystynko ja sama organizowałam takie spotkania po latach z abiturientami LO naszego rocznika. Pierwsze spotkanie zorganizowałam po 25 latach dla swojej klasy. Sądziłam, że mężczyzn na pewno da się rozpoznać, bo cóż takiego mogło się w nich zmienić. Jakież było moje ździwienie, gdy tylko pojedyńcze osoby i to te z którymi miałam w międzyczasie kontakt rozpoznałam. Chłopakom urosły wąsy i brody. Niektórzy mieli pokaźne brzuszki. Głowy pokrywała siwizna. Inni nie mieli juz co czesać. Tylko trafne odpowiedzi na zadawane pytania pozwalały uwierzyć, ze to ta osoba. Dziewczyny mniej się zmieniły. Z łatwością można było je porównac ze zdjęciem zrobionym w klasie w ostatnim dniu nauki. Wszyscy bardzo przeżywalismy to spotkanie. Czasu na rozmowy było dużo za mało. Był płacz szczęścia, piski radości oraz okrzyki żdziwienia. Po pięciu latach zorganizowałam spotkanie dla całego mojego rocznika. Na to spotkanie zaprosiliśmy naszych nauczycieli. Wiadomo, że nie wszyscy mogli z nami być. To spotkanie rozpoczęlismy od ziewdzania naszego miasta. Potem wszyscy udaliśmy się ze skromnymi wiązankami na groby naszych nauczycieli oraz koleżanek i kolegów. Świętowalismy nasze spotkanie w pięknym zamku. Przy orkiestrze bawilismy sie do białego rana. W zamku mieliśmy noclegi. Wszystkim to spotkanie bardzo się spodobało więc zorganizowałam w roku naszego ukończenia 50 lat znów. Tym razem było to jubileuszowe w zamku w Bolkowie. Były tańce, konkursy, wspólne zabawy i powtórka z klasówki O północy kelnerki wniosły dla każdego niewielki torcik z zapaloną świeczką. Odśpiewano piosenke "50 lat mineło jak jeden dzień....."Odbyło to się przy zgaszonym świetle. Wrażeń teraz nie można opisać. Znów bal do samego rana, a o poranku do godzin popołudniowych wszyscy śpiewaliśmy przy strunach gitary. Następne takie spotkanie z całym rocznikiem planujemy w 2009 roku we Wrocławiu. Wszystkie spotkania były sfilmowane i zrobiłam całą obróbke z cziołówką i zakończeniem. Krystynko jedź koniecznie na takie spotkanie klasowe. Zyczę Ci dużo wspaniałych wrażeń. ABA
Zazdroszczę wam takich przeżyc,sama chętnie uczestniczyłabym w takim spotkaniu.....miło by było znowu popatrzec na tych ludzi....ach,rozmażyłam się..... Pół roku temu byłam w swojej szkole podstawowej(potrzebny był mi odpis świadectwa ukończenia szkoły bo oryginał mi zaginął),pojechałam tam z córką,pokazałam jej moje stare kąty...i się wzruszyłam a córka była zachwycona bo szkoła bardzo jej się podobała i ten specyficzny klimat jaki temu budynkowi towarzyszy.Jedź na to spotkanie i hulaj dusza...!!!!!:)
Dwa lata temu uczestniczyłam w zjeździe mojego liceum z okazji 60 lecia istnienia szkoły.Coś niesamowitego.Muszę dodać,że wspólnie z koleżanką zadbałam o frekwencję.Dzwoniłyśmy do rodziców tych osób,które rozjechały się po świecie.Udało nam się poinformować o spotkaniu osoby z Hlandii,Niemiec.wyobraż sobie,że przyjechały.Niektórych osób nie widziałam od 24 lat,tyle lat minęło od matury.Była nasza wychowawczyni.wszystko zaczęło się od mszy,którą odprawiało ośmiu księży absolwntów liceum.Ponieważ jaden ,to nasz kolega z klasy,to przeżycie było naprawę ogromne.Cały zjazd był taki z pompą,najpierw spotkanie wszystkich rocznikow,potem w klasach,a na koniec był bal.Ponieważ mój mąż też skończył to liceum,to poszliśmy razem,ale na balu ,każde z nas bawiło się ze swoimi rocznikami. Powiem Ci,że teraz systematycznie,albo telefonujemy do siebie,albo piszemy,czasami w mniejszych grupach spotykamy się.Co do rozpoznawania się nawzajem,to różnie było.Niektóre osoby bardzo się zmieniły.Były też osoby,które nie poznały niektórych nauczycieli.Przeważnie te,które wyjechały i nie miały okazji spotkać kogoś np. na ulicy.Naprawdę warto sie spotkać po tylu latach.Polecam i baw się dobrze.
witaj Krysta , nie dziwie sie że się cieszysz , to wielkie przezycie móc zobaczyć ludzi ze szkoły i porozmawiać z nimi :)) kiedyś z koleżanką próbowalysmy takie spotkanie zorganizować , ale nic nam z tego nie wyszło ... może za mało się staralysmy, pewnie ten pomysł powróci jeszcze nie raz do naszych główek :)) zyczę Ci wspanialego przyjęcia klasowego , buziaki, a łzy szczęścia zostaw na spotkanie :))) pozdrawiam Madzia
Od lat jeżdżę na spotkania klasowe -klasa z ogólniakaPierwsze było organizowane przez szkołę,bo było to 120-lecie szkoły.Na tym spotkaniu byłam razem z ojcem,siostrą i bratem.Wtedy jeszcze nie było problemów z rozpoznaniem się.Od tego czasu spotykamy się tak miej więcej co 5 lat.Raz jest nas więcej,raz mniej,ale zawsze świetnie się bawimy.Na naszych spotkaniach są zawsze nauczyciele.Jedna z nauczycielek jedzie kilkaset km ,by sie spotkać z nami.Z ogromną większością jesteśmy po imieniu.Nie wszyscy pamietamy nasze prace maturalne,a nasza polonistka ma do tej pory te tematy,co kto pisał,ile dostał (czasmi chciałoby się zapomnieć) Zawsze odwiedzamy naszych nieżyjących już nauczycieli i kolegów ,składamy im kwiaty. Za dwa lata znowu ogromny zjazd w mojej szkole.Będziemy świetować 150-lecie szkoły.Wśród organizatorów zjazdu będzie żona mojego bratanka (oni oboje tez kończyli tę szkołe,a ona tam uczy) Nie zawsze lubiłam chodzić do szkoły,ale czy to ja jedna? Ale na zjazdy jeżdże zawsze,nie zwracam uwgi na brak zdrowia,czy pieniędzy.To jest coś co wspomina się potem bardzo długo. Jedź , baw sie dobrze. Basia-trzydzieści osiem lat po maturze.
myśmy w czerwcu mieli spotkanie 10 lat po podstawóce. I bardzo sympatycznie było. Niektóych osó od paru lat nie widziałam, miło było ich zobaczyći pogadać. Powspominać, zdjecia z podstawówki pooglądać. Oj było sporo śmiechu przy tym. Na parkiecie szaleliśmy do rana. Było bardzo miło.
W czerwcu tego roku miałam spotkanie po 20 latach. To jest niesamowite przeżycie. Łzy szczęścia się lały. Śmiechu było jak nie mogliśmy się poznać. Trzeba to przeżyć. Przed spotkaniem miałam wielką tremę, ale było wspaniale. Mamy spotkanie za rok. Pozdrawiam Mariola
Bardzo wam zazdroszczę tych klasowych spotkań. Ja jakoś nie mam szczęścia do tego typu spotkań. Z podstawówki dawno już nikogo nie spotkałam a moje liceum zostało zlikwidowane. Jestem ciekawa czy poznałabym ludzi. Wielu bardzo się zmieniło. Nawet nie wiem co się znimi dzieje. Dlatego jedź na to spotkanie i baw się dobrze. Pozdrawiam
Chyba nie bardzo się udało,ale chciałam pokazać spotkanie po 24 latach.Panowie pokazali się dopiero na wieczornym balu,a od rana towarzyszył nam tylko klasowy ksiądz.
Jak bylam w Polsce 13 lat temu, to odwiedzilam kolezanke w pracy, a Ona pracuje jako sekretarka w Liceum, do ktorego chodzilam.....i tak sobie siedzimy przy kawce i ciasteczku a tu z gabinetu wychodzi Dyrektor !!!!! Moj byly belfer od ruskiego !!!!! (bylam odporna na nauke tego jezyka - przypadek absolutnie nie do podrobienia). Oj mial sie ten profesorek ze mna mial.....wrecz odmawialam nauki powtarzajac, ze nie bede sie uczyc jezyka okupanta.... I wyobrazcie sobie .....spojrzal na mnie i mowi: "ja pania znam, prosze mi nic nie mowic.....ja napewno pamietam......" i po chwili przypomnial sobie moje panienskie nazwisko (!!!!) Bylam zaskoczona ..... po 22 latach majac swiadomosc tego, ze przez Jego pamiec przewinely sie w miedzyczasie tabuny uczniow :))) tylko po chwili przyszla refleksja ......czym ja sie tak zapisalam w Jego pamieci ????? Zycze Ci fantastycznej zabawy i czekam na relacje :))
Z tym pamiętaniem. Moja teściowa, nauczycielka z podstawówki (z 10 lat na emeryturze) swoich uczniów pamięta do dzisiaj - na ulicy mówi zawsze, o to mój uczeń - ale oni też ją pamiętają.
Z tym pamietaniem ja mam podobnie poprostu mam fotograficzna pamiec.Kiedys pracujac jeszcze w kwiaciarni weszla pani poprostu klientka kupic kwiaty,ja robiac bukiet mysle gdzie mam ta pania wsadzic bo twarz mi byla skads znajoma.Pytam ja czy ja pani przypadkiem nie znam babka mowi ze mnie pierwszy raz na oczy widzi ,wiec dalej mysle intensywnie i oswiecilo mnie ta pani to kolezanka mojej cioci ,pamietalam ja jeszcze jako dziecko,wiec mowie czy pani nie jest kolezanka mojej cioci.Babka patrzy ze zdziwieniem i mowi byc moze.Podalam imie i nazwisko ciotki i okazalo sie to strzalem w dziesiatke.Ostatni raz widzialam ta pania jako dziecko u ciotki u ktorej dosc czesto bywalam,pozniej moja ciocia wyjechala za granice i ich kontakt wspolny sie urwal.Podalam adres ciotki i numer telefonu,teraz znowu ciotka z ta kolezanka sie kontaktuja.Sama sie zdziwilam ze pomimo tylu lat ja ja poznalam.
Pocieszylyscie mnie :) tzn. ze to niekoniecznie musialo byc przez moj notoryczny wstret do przedmiotu jakiego nauczal :)))) Wiesz, a moj brat przez cale lata wysylal kartki imieninowe do swoich wszystkich nauczycieli z podstawowki i technikum i dalej to robi tylko, ze teraz zostalo mu tylko dwoch, zawsze utrzymywal z nimi kontakt, a Oni przez wdziecznosc za pamiec z Nim, ze juz nie wspomne, ze byl na wszystkich pogrzebach (nawet rozpoznawany przez rodzine) ....ale On byl zawsze w tych sprawach lepszy ;)
Nauczyciele tak mają,moja mama znała pół powiatu.Koleżanka,która była nauczycielką ponad 30 lat zna i ku mojemu zdziwieniu poznaje całe pokolenia swoich uczniów i ich rodziców. Chociaż moja mama mówiła,że poznają ją po płaszczyku.
Tak,tak kochani,w sobotę wyjeżdżam na jubileusz 35-lecia ukończenia Szkoły Podstawowej.Przeżywam to odkąd dostałam zaproszenie,wzruszam się okropnie na samą myś,im bliżej tym gorzej-łzy się same cisną do oczu.Nie wiem jak to będzie w sobotę,ale pewnie wyleję morze łez.10 lat temu też było takie spotkanie,lecz niestety wtedy nie mogłam uczestniczyć w nim.
Zastanawiam się czy kogoś rozpoznam,chociaż wydaje mi się to raczej niemożliwe,zbyt wiele czasu upłynęło.
A może ktoś z Was kochane "Żarłoczki" uczestniczył w takich spotkaniach?Chętnie się dowiem jakie wrażenia na Was wywarły i czy też tak przeżywaliście.Pozdrawiam!
Krystynko ja sama organizowałam takie spotkania po latach z abiturientami LO naszego rocznika.
Pierwsze spotkanie zorganizowałam po 25 latach dla swojej klasy. Sądziłam, że mężczyzn na pewno da się rozpoznać, bo cóż takiego mogło się w nich zmienić. Jakież było moje ździwienie, gdy tylko pojedyńcze osoby i to te z którymi miałam w międzyczasie kontakt rozpoznałam. Chłopakom urosły wąsy i brody. Niektórzy mieli pokaźne brzuszki. Głowy pokrywała siwizna. Inni nie mieli juz co czesać. Tylko trafne odpowiedzi na zadawane pytania pozwalały uwierzyć, ze to ta osoba. Dziewczyny mniej się zmieniły. Z łatwością można było je porównac ze zdjęciem zrobionym w klasie w ostatnim dniu nauki. Wszyscy bardzo przeżywalismy to spotkanie. Czasu na rozmowy było dużo za mało. Był płacz szczęścia, piski radości oraz okrzyki żdziwienia. Po pięciu latach zorganizowałam spotkanie dla całego mojego rocznika. Na to spotkanie zaprosiliśmy naszych nauczycieli. Wiadomo, że nie wszyscy mogli z nami być. To spotkanie rozpoczęlismy od ziewdzania naszego miasta. Potem wszyscy udaliśmy się ze skromnymi wiązankami na groby naszych nauczycieli oraz koleżanek i kolegów. Świętowalismy nasze spotkanie w pięknym zamku. Przy orkiestrze bawilismy sie do białego rana. W zamku mieliśmy noclegi. Wszystkim to spotkanie bardzo się spodobało więc zorganizowałam w roku naszego ukończenia 50 lat znów. Tym razem było to jubileuszowe w zamku w Bolkowie. Były tańce, konkursy, wspólne zabawy i powtórka z klasówki O północy kelnerki wniosły dla każdego niewielki torcik z zapaloną świeczką. Odśpiewano piosenke "50 lat mineło jak jeden dzień....."Odbyło to się przy zgaszonym świetle. Wrażeń teraz nie można opisać. Znów bal do samego rana, a o poranku do godzin popołudniowych wszyscy śpiewaliśmy przy strunach gitary. Następne takie spotkanie z całym rocznikiem planujemy w 2009 roku we Wrocławiu. Wszystkie spotkania były sfilmowane i zrobiłam całą obróbke z cziołówką i zakończeniem.
Krystynko jedź koniecznie na takie spotkanie klasowe. Zyczę Ci dużo wspaniałych wrażeń.
ABA
Pół roku temu byłam w swojej szkole podstawowej(potrzebny był mi odpis świadectwa ukończenia szkoły bo oryginał mi zaginął),pojechałam tam z córką,pokazałam jej moje stare kąty...i się wzruszyłam a córka była zachwycona bo szkoła bardzo jej się podobała i ten specyficzny klimat jaki temu budynkowi towarzyszy.Jedź na to spotkanie i hulaj dusza...!!!!!:)
Dwa lata temu uczestniczyłam w zjeździe mojego liceum z okazji 60 lecia istnienia szkoły.Coś niesamowitego.Muszę dodać,że wspólnie z koleżanką zadbałam o frekwencję.Dzwoniłyśmy do rodziców tych osób,które rozjechały się po świecie.Udało nam się poinformować o spotkaniu osoby z Hlandii,Niemiec.wyobraż sobie,że przyjechały.Niektórych osób nie widziałam od 24 lat,tyle lat minęło od matury.Była nasza wychowawczyni.wszystko zaczęło się od mszy,którą odprawiało ośmiu księży absolwntów liceum.Ponieważ jaden ,to nasz kolega z klasy,to przeżycie było naprawę ogromne.Cały zjazd był taki z pompą,najpierw spotkanie wszystkich rocznikow,potem w klasach,a na koniec był bal.Ponieważ mój mąż też skończył to liceum,to poszliśmy razem,ale na balu ,każde z nas bawiło się ze swoimi rocznikami.
Powiem Ci,że teraz systematycznie,albo telefonujemy do siebie,albo piszemy,czasami w mniejszych grupach spotykamy się.Co do rozpoznawania się nawzajem,to różnie było.Niektóre osoby bardzo się zmieniły.Były też osoby,które nie poznały niektórych nauczycieli.Przeważnie te,które wyjechały i nie miały okazji spotkać kogoś np. na ulicy.Naprawdę warto sie spotkać po tylu latach.Polecam i baw się dobrze.
witaj Krysta , nie dziwie sie że się cieszysz , to wielkie przezycie móc zobaczyć ludzi ze szkoły i porozmawiać z nimi :)) kiedyś z koleżanką próbowalysmy takie spotkanie zorganizować , ale nic nam z tego nie wyszło ... może za mało się staralysmy, pewnie ten pomysł powróci jeszcze nie raz do naszych główek :)) zyczę Ci wspanialego przyjęcia klasowego , buziaki, a łzy szczęścia zostaw na spotkanie :))) pozdrawiam Madzia
Od lat jeżdżę na spotkania klasowe -klasa z ogólniakaPierwsze było organizowane przez szkołę,bo było to 120-lecie szkoły.Na tym spotkaniu byłam razem z ojcem,siostrą i bratem.Wtedy jeszcze nie było problemów z rozpoznaniem się.Od tego czasu spotykamy się tak miej więcej co 5 lat.Raz jest nas więcej,raz mniej,ale zawsze świetnie się bawimy.Na naszych spotkaniach są zawsze nauczyciele.Jedna z nauczycielek jedzie kilkaset km ,by sie spotkać z nami.Z ogromną większością jesteśmy po imieniu.Nie wszyscy pamietamy nasze prace maturalne,a nasza polonistka ma do tej pory te tematy,co kto pisał,ile dostał (czasmi chciałoby się zapomnieć)
Zawsze odwiedzamy naszych nieżyjących już nauczycieli i kolegów ,składamy im kwiaty.
Za dwa lata znowu ogromny zjazd w mojej szkole.Będziemy świetować 150-lecie szkoły.Wśród organizatorów zjazdu będzie żona mojego bratanka (oni oboje tez kończyli tę szkołe,a ona tam uczy)
Nie zawsze lubiłam chodzić do szkoły,ale czy to ja jedna? Ale na zjazdy jeżdże zawsze,nie zwracam uwgi na brak zdrowia,czy pieniędzy.To jest coś co wspomina się potem bardzo długo.
Jedź , baw sie dobrze.
Basia-trzydzieści osiem lat po maturze.
myśmy w czerwcu mieli spotkanie 10 lat po podstawóce. I bardzo sympatycznie było. Niektóych osó od paru lat nie widziałam, miło było ich zobaczyći pogadać. Powspominać, zdjecia z podstawówki pooglądać. Oj było sporo śmiechu przy tym. Na parkiecie szaleliśmy do rana. Było bardzo miło.
W czerwcu tego roku miałam spotkanie po 20 latach. To jest niesamowite przeżycie. Łzy szczęścia się lały. Śmiechu było jak nie mogliśmy się poznać. Trzeba to przeżyć. Przed spotkaniem miałam wielką tremę, ale było wspaniale. Mamy spotkanie za rok. Pozdrawiam Mariola
Bardzo wam zazdroszczę tych klasowych spotkań.
Ja jakoś nie mam szczęścia do tego typu spotkań. Z podstawówki dawno już nikogo nie spotkałam a moje
liceum zostało zlikwidowane. Jestem ciekawa czy poznałabym ludzi. Wielu bardzo się zmieniło. Nawet nie wiem co się znimi dzieje.
Dlatego jedź na to spotkanie i baw się dobrze. Pozdrawiam
Chyba nie bardzo się udało,ale chciałam pokazać spotkanie po 24 latach.Panowie pokazali się dopiero na wieczornym balu,a od rana towarzyszył nam tylko klasowy ksiądz.
Dlaczego tak twierdzisz ? Udało się.
Zdjecie bardzo dobre. Sympatyczne dziewczyny, Spotkanie na pewno było bardzo udane.
Chciałam je trochę zmiejszyć,ale nie umiałam.Spotkanie było bardzo udane,biorąc pod uwagę,że niektóre osoby spotkałam pirwszy raz od matury.
Jak bylam w Polsce 13 lat temu, to odwiedzilam kolezanke w pracy, a Ona pracuje jako sekretarka w Liceum, do ktorego chodzilam.....i tak sobie siedzimy przy kawce i ciasteczku a tu z gabinetu wychodzi Dyrektor !!!!! Moj byly belfer od ruskiego !!!!! (bylam odporna na nauke tego jezyka - przypadek absolutnie nie do podrobienia). Oj mial sie ten profesorek ze mna mial.....wrecz odmawialam nauki powtarzajac, ze nie bede sie uczyc jezyka okupanta....
I wyobrazcie sobie .....spojrzal na mnie i mowi: "ja pania znam, prosze mi nic nie mowic.....ja napewno pamietam......" i po chwili przypomnial sobie moje panienskie nazwisko (!!!!) Bylam zaskoczona ..... po 22 latach majac swiadomosc tego, ze przez Jego pamiec przewinely sie w miedzyczasie tabuny uczniow :))) tylko po chwili przyszla refleksja ......czym ja sie tak zapisalam w Jego pamieci ?????
Zycze Ci fantastycznej zabawy i czekam na relacje :))
Z tym pamiętaniem. Moja teściowa, nauczycielka z podstawówki (z 10 lat na emeryturze) swoich uczniów pamięta do dzisiaj - na ulicy mówi zawsze, o to mój uczeń - ale oni też ją pamiętają.
Z tym pamietaniem ja mam podobnie poprostu mam fotograficzna pamiec.Kiedys pracujac jeszcze w kwiaciarni weszla pani poprostu klientka kupic kwiaty,ja robiac bukiet mysle gdzie mam ta pania wsadzic bo twarz mi byla skads znajoma.Pytam ja czy ja pani przypadkiem nie znam babka mowi ze mnie pierwszy raz na oczy widzi ,wiec dalej mysle intensywnie i oswiecilo mnie ta pani to kolezanka mojej cioci ,pamietalam ja jeszcze jako dziecko,wiec mowie czy pani nie jest kolezanka mojej cioci.Babka patrzy ze zdziwieniem i mowi byc moze.Podalam imie i nazwisko ciotki i okazalo sie to strzalem w dziesiatke.Ostatni raz widzialam ta pania jako dziecko u ciotki u ktorej dosc czesto bywalam,pozniej moja ciocia wyjechala za granice i ich kontakt wspolny sie urwal.Podalam adres ciotki i numer telefonu,teraz znowu ciotka z ta kolezanka sie kontaktuja.Sama sie zdziwilam ze pomimo tylu lat ja ja poznalam.
Pocieszylyscie mnie :) tzn. ze to niekoniecznie musialo byc przez moj notoryczny wstret do przedmiotu jakiego nauczal :))))
Wiesz, a moj brat przez cale lata wysylal kartki imieninowe do swoich wszystkich nauczycieli z podstawowki i technikum i dalej to robi tylko, ze teraz zostalo mu tylko dwoch, zawsze utrzymywal z nimi kontakt, a Oni przez wdziecznosc za pamiec z Nim, ze juz nie wspomne, ze byl na wszystkich pogrzebach (nawet rozpoznawany przez rodzine) ....ale On byl zawsze w tych sprawach lepszy ;)
Nauczyciele tak mają,moja mama znała pół powiatu.Koleżanka,która była nauczycielką ponad 30 lat zna i ku mojemu zdziwieniu poznaje całe pokolenia swoich uczniów i ich rodziców.
Chociaż moja mama mówiła,że poznają ją po płaszczyku.