Forum

Zwierzyniec

Mój Kocur:)

  • Autor: olka76 Data: 2007-10-20 16:02:48


    Oto mój sierściuch Ryszard, Rysiulek, Rysiek - jak kto woli!
    Ma 10 lat, ale dokazuje jak młody głuptas.
    I tak jest najkochańszy!

  • Autor: Ave Data: 2007-10-20 17:10:44

    Rysiek - urodzony model :))) W zyciu nie dałabym mu 10 lat, dobrze go  "konserwujesz" :))) ma coś w oczach i pyszczku ....

  • Autor: olka76 Data: 2007-10-20 19:53:17

      Taaa, z Rysia jest niezły przystojniacha / jak na swój wiek /.Co mnie jednak ostatnio zadziwia, to jego skłonność do psot i wygłupów.    
      Pozdrawiam Cię, Ave! Masz może jakiegoś zwierzaczka?

  • Autor: jamajka Data: 2007-10-20 17:43:08

    Hej śliczny ten twój Rychu :-) a tu na zdjęciu moja Lucyna! POZDRAWIAM

  • Autor: olka76 Data: 2007-10-20 19:36:49

       Z Lucynki też niezła laseczka i to w jakże uroczej pozie! Ja w ogóle uważam, że w czarnych kotach jest coś niezwykłego. Nawiasem mówiąc poza Ryśkiem mam jeszcze jednego podopiecznego, właśnie czarnego.Może go wkrótce tu pokażę, jak mi  się uda. Najserdeczniejsze pozdrowionka!


  • Autor: daga26 Data: 2011-01-10 12:49:55

  • Autor: piq Data: 2007-10-21 17:15:56

    Ale koci przystojniacha !!!! I jak pięknie pozuje "na futrzaku".Kocham koty. Pozdrawiam.

  • Autor: jasia Data: 2007-10-21 19:17:43

    Oj, fajny ten twój kocur Rysiek, taki...dostojny i wcale nie widać, że lubi dokazywać.

    A to moja kotka Kaśka, to jest dopiero zawadiaka...wszędzie wlezie..



    pozdrawiam jasia

  • Autor: olka76 Data: 2007-10-22 11:09:28

    Rysiek jest zadowolony z komentarzy na swój temat i pięknie dziękuje!

  • Autor: ABA Data: 2007-10-22 22:00:55

    Wcale się teraz nie dziwię, że robisz takie piękne cuda na szydełku.
    Przy takim mruczku to przyjemnie siedzieć i słuchać spokojnej mruczandy.
    Wszystko wtedy musi się udać!

  • Autor: magda77 Data: 2007-10-22 22:03:25

    Ale fajny,posmyraj go odemnie za usiorkiem!!

  • Autor: Dorota 789 Data: 2007-10-23 11:56:06

    Ależ dostojny ten Twój kocurek. Tak, Ryszard to brzmi dumnie:)))
    Pozdrawiam Dorota.

  • Autor: olka76 Data: 2011-01-10 11:52:16

    Dawno mnie tu nie było, dziś zajrzałam i ... trafiłam na ten swój temat ze zdjęciem Rysia. I ciepło mi się zrobiło na serduchu, że tak się nim tu zachwycałyście, i jednocześnie aż mnie ścisnęło z żalu.

    Straciłam Rysia 2 miesiące temu, 3 listopada. Po ponad 13 latach bycia razem. Wydaje się, że to szmat czasu, a minęło przecież tak szybko, zbyt szybko. One zawsze odchodzą zbyt szybko...
    Tego co się czuje po stracie takiego kochanego zwierzaka, nie da się opisać.

    Dziękuję Wam jeszcze raz za tę serdeczność dla Rysia 3 lata temu. Pozdrawiam cieplutko.

  • Autor: daga26 Data: 2011-01-10 12:52:01

  • Autor: jolka60 Data: 2011-01-10 12:11:10

    Kicia,która właśnie wdrapała mi się na kolana (ma chorą łapkę więc skakanie nie zawsze jej się udaje) mówi (po kociemu) że fajny z niego kocurek.

  • Autor: olka76 Data: 2011-01-10 13:08:40

    Fajny to mało powiedziane, był wspaniały.
    Jedyny w swoim rodzaju. Dobrze wiem, że już nigdy nie będę mieć TAKIEGO kocurka, jak On.

  • Autor: ekkore Data: 2011-01-11 07:27:53

    Najlepszym lekarstwem jest następny kocurek. Z tych, których nikt nie chce. On też będzie niepowtarzalny, jedyny...
    To moje spostrzeżenie z posiadania zwierząt "krótkoterminowych", jakimi są chomiki.
    Dwa lata i pożegnanie...W ciągu kilku dni mieliśmy następnego - każdy był inny - jedyny w swoim rodzaju.
    Pewnie tak byłoby dalej - gdyby nie to, że syn "dorobił się" uczulenia.

    Była pustka.
    Teraz mamy kota...
    I pewnie tak będzie już do końca naszego życia..Zawsze znajdzie sie taki potrzebujacy ciepła, michy i głaskania...

  • Autor: olka76 Data: 2011-01-11 11:26:51


    U mnie jednak sytuacja jest o tyle złożona, że jest jeszcze jeden kocurek, 11,5 letni, który w 2009 stracił wzrok. Całe swe życie miał Rysia tuż obok, teraz został sam. Rysio też nigdy nie dawał mu odczuć, że mu ta jego ślepota przeszkadza, był wobec niego bardzo cierpliwy. To były dwa szczerze kochające się przez ponad 11 lat, przywiązane do siebie głęboko koty.

    Teraz, gdy Rysia zabrakło, ten drugi wydaje się być zagubiony. Czy powinnam wobec tego w takiej sytuacji przygarnąć drugiego, by miał towarzystwo? Czy wręcz przeciwnie - oszczędzić mu stresu ( nowy, zwłaszcza młody kotek może mu po prostu dokuczać).

  • Autor: ekkore Data: 2011-01-11 13:38:40

    W takiej sytuacji trudno radzić.
    Kot przyzwyczajony do kociego towarzystwa na pewno odczuwa jego brak. Tylko jak zareaguje sprawny kot na kota niepełnosprawnego. Wydaje mi sie, że dorosly osobnik nie wchodzi w grę (ale są różne typy - i wszystko możliwe)...

    Może istnieje opcja wzięcia małego kocurka tymczasowo (mimo, że mały posiada dużo wiekszą energię, to jednak kociaki są mniej neurotyczne - nie mają swoich przyzwyczajeń i łatwiej sie uczą) - jako rodzina zastępcza. Przecież są takie opcje.,
    Jak zda egzamin - kociak mógłby zostać..
    Tylko czy Ty chcesz jeszcze jednego kota...

  • Autor: olka76 Data: 2011-01-12 19:26:56

    Tylko czy Ty chcesz jeszcze
    jednego kota...

    Dobre pytanie, w tym właśnie sęk...

    Dziękuję, ekkore. Właściwie chyba dotknęłaś sedna sprawy. Powiedziałabym tak: TAK, CHCĘ drugiego kota - tego, którego już mieć nie mogę, mojego Rysia.

    Może powinnam dać sobie trochę czasu. Pozbierać się po tej stracie. A dopiero potem myśleć o kolejnym zwierzaku.

  • Autor: ekkore Data: 2011-01-13 11:34:56

    Ze straty zwierzaka jest się ciężko pozbierać. On, niestety, już nie wróci....To tak jak z najbliższymi...
    Myśmy za operacje chomika zapłacili ponad 100 zł (przy wartości nowego zwierza 8 zł) - znajomi pukali się w głowę - że lepiej było uspić od razu..Ale przecież to domownik, ktoś z  pośród nas.
    Chomik i tak zdechł w krótkim czasie - bo jego lata nadeszły..Ale była z nami jeszcze te kilka dni...

    I moim zdaniem - najlepszym lekarstwem są nowe wyzwania, nowe obserwacje i nowe zajęcia. Bo nie ma czasu na rozpamiętywanie...Będzie porównywanie - to nieuniknione...

    Ale nie każdy działa w ten sposób..Trzeba znaleźć swój...

  • Autor: olka76 Data: 2011-01-16 13:44:01


    Ech, dokładnie - ciężko się pozbierać i czasem nawet upływający czas niewiele pomaga...
    A jeszcze jest i tak, że im człowiek starszy, tym trudniej się z takimi sytuacjami pogodzić. Przynajmniej ze mną tak jest...

    Wstawiłabym parę fotek Rysia, ale kompletnie zapomniałam, jak się to robi. Pomoże mi ktoś?

    Edit:

    Już mi się przypomniało.

    Oto i On.

  • Autor: makusia Data: 2011-01-16 16:05:07

    Śliczny:)

  • Autor: olka76 Data: 2011-01-16 16:07:38

    Dziękuję.
    On miał w sobie to "coś", i nawet jeśli mi ktoś mówił, że to staruszek, weteran, że jest tyle ślicznych kotów wokoło, On był dla mnie zawsze tym najbardziej uroczym.

    Na tym ostatnim zdjęciu miał 11 lat.

  • Autor: makusia Data: 2011-01-16 16:28:45

    Mój "staruszek" ma 10 lat :) I chociaż zmienił kolorki, lubię go takim jaki jest:)

  • Autor: olka76 Data: 2011-01-16 16:36:53

    To jeszcze nie jest taki stary.:) Taki pan po pięćdziesiątce raczej.
    Starsze kocurki są wspaniałe.:)

  • Autor: makusia Data: 2011-01-16 16:38:26

    Mam nadzieję że będzie z nami jeszcze długo:))

  • Autor: daga26 Data: 2011-01-10 12:45:23

    fajny ten twoj Rysiu

  • Autor: olka76 Data: 2011-02-22 16:51:11


    A to mój drugi kotek - Buźka, w sierpniu skończy 12 lat.
    To zdjęcie było robione dawno temu, chyba w 2007, dziś Buźka jest kotkiem niestety ślepym i chorującym, a do tego po stracie w listopadzie 2010 swojego towarzysza - samotnym. Ale kocham go bardzo i staram się, by miał w życiu jak najlepiej.

  • Autor: Wkn Data: 2011-02-22 22:18:35

    Wspaniale się czyta wątki o starości zwierząt, która nie jest dla ludzi utrapieniem - lecz troskliwą cierpliwością i czekaniem na jeszcze jak najwięcej wspólnych dni.
    Podrap tego cudnego czarnego puchatego za uszami :)

  • Autor: olka76 Data: 2011-02-25 14:11:59

    Dziękuję bardzo za ciepłe słowa; czarny puchaty siedzi mi właśnie na kolanach i pomyziałam go za uchem:)

    Nie wyobrażam sobie, jak on mógłby być mi utrapieniem. Jego ślepota, fakt, że choruje - tym bardziej cenię każdy jeden dzień spędzony razem, każdą chwilę.
    To nie utrapienie, to skarb.:)

  • Autor: olka76 Data: 2011-03-28 21:37:54


    Mojemu czarnulkowi się pogorszyło, badania wykazały niewydolność nerek, mocznicę - to jest najgorsze draństwo, z jakim mam do czynienia, zabiera mi następnego (ostatniego) kota...
    Poprostu wyć mi się chce.

  • Autor: makusia Data: 2011-03-28 23:44:04

    Biedaczek.... wiem jak się czujesz.

    Nasz kocur "odszedł" w zeszły wtorek, chyba go jakiś pies rozszarpał.... nie wiem skąd zebrał siły aby wrócić do domu:( Popłakałam się nad nim, nie będę tu opisywać w jakim był stanie( zbyt drastyczne) do weterynarza pojechał z nim mąż, ja nie dałam rady:(((

  • Autor: grazka2211 Data: 2011-03-29 01:05:21

    Makosiu wiem co czujesz.Też straciłam kotka-jeszcze młodego przez psy.Niestety nie zdążyliśmy nawet dojechać do weterynarza.Czekał tylko aby się pożegnać....
    Teraz królują u mnie 3 kocurki wszystkie znajdy-podrzutki kochane..

  • Autor: jolka60 Data: 2011-03-29 06:33:35

    Również straciliśmy kilka kotów z powodu psów.Jeden też (z przegryzionym kręgosłupem) przyczołgał się do domu po 2 dniach i zmarł ...u męża na rękach.Też płakałam i wcale się tego nie wstydzę.
    Zwierzęta dają wiele radosci ich miłośnikom,ale trzeba mieć wiele siły,aby znieść ostateczne rozstanie.

  • Autor: ewka63 Data: 2011-03-30 15:52:38

    O Makusiu, przykro mi :(

    To musiało być straszne i dla Was i dla kotka :(

  • Autor: makusia Data: 2011-03-30 16:18:34

    Dla niego więcej...nacierpiał  się okropnie;( Wiesz, chociaż nie mieszkał z nami w domku, to bardzo go lubiliśmy, był naszą "przytulanką' taki milusi i wierny jak piesek.. Został Tosiek, jest młody, i nie wiem co mu się dzieje, nie chce wychodzić z piwnicy, jak by się czegoś bał :(

  • Autor: ewka63 Data: 2011-03-30 16:24:15

    Może widział co się stało?

  • Autor: makusia Data: 2011-03-30 17:50:11

    Nie mógł widzieć, siedzi przy domu, a Kiciuś był   "powsinogą", nie raz wracał po paru tygodniach.

  • Autor: grazka2211 Data: 2011-03-31 01:50:10

    Nie musiał widzieć.Jak był przywiązany do Kiciusia to wystarczy -zwierzęta wyczuwają że dzieje lub stało się coś złego.

  • Autor: makusia Data: 2011-03-31 10:41:00

    Pewnie tak jest, wyjdzie na chwilkę i wraca....

  • Autor: olka76 Data: 2011-03-31 12:17:42

    Makusiu, współczuję, to jest zawsze bardzo dramatyczny moment dla kogoś, kto naprawdę kocha to swoje zwierzątko i staje oko w oko z sytuacją, gdy jedyne co można zrobić to pozwolić mu odejść, a niejednokrotnie - pomóc mu w tym odejściu.
    Ja osobiście właśnie stoję przed takim dylematem. Choroba u mojego kocurka będzie już tylko postępować, nie ma szans na jej powstrzymanie. Weci zasugerowali, bym się zastanowiła nad uśpieniem. Ja nie jestem na to kompletnie gotowa. Zresztą, nigdy pewnie nie będę... Póki co cieszę się każdą chwilą z moim kocurkiem, jaka jest mi jeszcze dana.

  • Autor: olka76 Data: 2011-04-06 13:55:38

    Mój kocurek dziś odszedł... tuż przed piątą rano. Mocznica wygrała.

    Pożegnałam kolejnego najkochańszego małego przyjaciela...

  • Autor: ewka63 Data: 2011-04-06 14:06:04

    Smutno mi razem z Tobą :(

  • Autor: Laugasel Data: 2011-04-06 15:02:17

    Teraz już odpoczywa. Tylko ten smutek został. On na pewno wiedział jak go kochasz - a to zostanie na zawsze.

  • Autor: makusia Data: 2011-04-06 19:21:39

    Bolesne są takie rozstania..

  • Autor: olka76 Data: 2011-04-08 14:02:38

    Tak, ta miłość zostaje - i trafia w pustkę... I jeszcze zostaje poczucie winy, wieczne poczucie winy - że może nie zrobiło się wszystkiego, jak trzeba, lub nie zrobiło czegoś ważnego, coś się przeoczyło... lista jest długa. I wciąż człowiek zadaje sobie pytanie - dlaczego.

    Straciłam ich obu, dwa moje kochane stworki, w przeciągu niespełna pół roku. Pierwszy (ten starszy) odszedł niespodziewanie, szybko. Teraz sytuacja była odwrotna - weterynarz powiedział mi, że kocurek umrze. Nie zdecydowałam się na uśpienie, moja miłość do niego na to nie pozwoliła. Dziś stwierdzam, że popełniłam ogromny błąd, właśnie z miłości powinnam pomóc mu odejść, nie pozwolić, by się męczył. To potwornie ciężka decyzja, przerosła mnie.
    Człowiek nie powinien być w takiej sytuacji sam...

    Sądziłam zawsze, że moje kocurki pożyją sobie całkiem nieźle, sugerując się tym, że koty dożywają 20-tki, uważałam, że i z moimi tak będzie....Mówią mi, że i tak osignęły ładny wiek (13,5 roku i 12), a mnie się wydaje, że to tak mało, i zupełnie nie wiem kiedy ten czas zleciał.

     Były ze mną przez całe moje dorosłe życie. Strasznie mi ich brakuje.

  • Autor: ekkore Data: 2011-04-08 15:38:09

    Nie obwiniaj się.
    Zrobiłaś wszystko co było w Twojej mocy.

    Nie sądzę, aby widząc cierpiące zwierze chciałabyś mu na siłę przedłużać zycie.
    pomyśl i popatrz w inny sposób - to, że pozwolilaś kotu dożyć jego ostatnich chwil...
    Nie zawsze ciężka choroba oznacza cierpienie - często pomimo niego jest chęć życia...

  • Autor: olka76 Data: 2011-04-09 21:22:49

    To nie trwało długo, od postawienia diagnozy do jego odejścia zaledwie 8 dni. Przez te 8 dni podawałam mu jeszcze leki, chcąc mu ulżyć i... wiem, że to irracjonalne, ale co można poradzić, jak się mimo wszystko ma taką malutką iskierkę nadziei, że może, a nuż... może coś się totalnie odmieni i będzie lepiej.
    Niestety.

  • Autor: ekkore Data: 2011-04-10 08:48:26

    Myśmy też operowli chomika...Mimo sędziwego wieku chomiczego. mimo ceny za operację
    Bo nasza, bo domownik.
    Dla innych warta była tylko 8 zł...

    Zdechła po tygodniu...
    Ale po operacji mogła znowu biegać (wcześniej mogromna narośl jej przeszkadzała) - i ten tydzień przeżyła w chomiczy sposób.

  • Autor: olka76 Data: 2011-04-11 10:10:24

    Ech, tak to już jest, bo nie ma moim zdaniem żadnego znaczenia, jakiej wielkości jest nasz pupil, kocha się te zwierzaczki przecież tak samo, cierpi się po ich stracie tak samo. Pragnienie, by to ukochane zwierzę uratować przed tą ostatecznością jaką jest śmierć w wyniku choroby, jest bardzo silne. Czasem się może działa wbrew logice, ale nie ma miejsca na logikę, gdy człowiek traci coś tak mu drogiego.
    Ja jak na razie nie bardzo jestem zdolna myśleć rozsądnie o tym co się stało, stąd to doszukiwanie się w tym wszystkim mojej winy, szukanie jakichś przyczyn, sensu.

  • Autor: olka76 Data: 2011-04-12 17:32:59

    Mój kochany Buźka (VII.1999 - 6.IV.2011)





    Brykaj wesoło za motylkami po drugiej stronie tęczy razem z Rysiem, moje małe puchate kochanie.


  • Autor: anqe Data: 2011-04-27 22:43:37

    pewnie że wspaniale się czyta tylkoo nizbyt fajnie się patrzy ja zwierze cierpi moja dla odmiany sunia chorowała na dysplazję stawów biodrowych było wielomiesięczne leczenie podjęta decuzja o operacji której niestey na wiek i ogólny stan zdrowia nie dało się przeprowadzić i tak wytrzymałam pół roku podając jej srodki przeciwbólowe nie mogłam patrzeć jak się męczy podjęcie takiej decyzji po wspólnych 13 latach to masakra

Przejdź do pełnej wersji serwisu