Jestm zbulwersowana .Przegladnelam dzis moja stronke www.ciastanastol.home.pl i doznalam wielkiego szoku moralnego czy juz sama nie wiem jakiego.Na stronce widnieje jak byk nagrodzona kobieta za jej "brzoskwiniowe wydmy"cos mi ta nazwa mowila wiec zajrzalam do ksiazek sostry Anastazjii --> 183 nowe przepisy siostry Anastazji strona 102 gdzie mozna znalezc ten przepis....Jak mozna wysylac na konkurs nie swoje przepisy LUDZIE!!!! Nagrode za tego placka powinna dostac siostra Anastazja a nie ta pani , ktora sobie przypisala ten przepis!!! Wyslalam wiadomosc do wydawnictwa gdzie ta pani dostala nagrode Malpa jestem wiem ale mnie to tak zdenerwowalo ze...i czekam na odpowiedz....
A wiesz czy siostra Anastazja jest na 100% autorką przepisu? a może to tylko zebrane przez nią przepisy /z różnych źródeł/ i tylko ktoś opublikował w formie książkowej? Mam 3 książki siostry Anastazji i wiele przepisów, które tam występują znam i mam od wielu lat w swoich zniszczonych upływem czasu zeszytach /niektóre mają ok. 30 lat nawet/. Zresztą były już kiedyś głosy na ten temat i inni też twierdzili, że przepis znali znacznie wcześniej. Nie twierdzę, że ta nagrodzona osoba nie skopiowała przepisu właśnie z tej książki, ale mam wątpliwości czy siostra jest autorką tych wszystkich przepisów, czy one też nie zostały "skądś" wzięte. Poza tym mam jakieś dziwne wrażenie, że ...... no, że ktoś robi niezły interes na tych książkach z przepisami siostry Anastazji, ale czy aby na pewno są to jej przepisy od początku do końca ????? Myślę, że w stawianiu zarzutów trzeba być bardzo ostrożnym, ale może to tylko ja tak myślę, jako że nie wymyśliłam nigdy przepisu od początku do końca, co najwyżej zmodyfikowałam go, a większość tych które posiadam, to zbierane latami od rodziny, przyjaciół, koleżanek i znajomych.
Plagiat to bedzie wtedy , kiedy przepis zacytowany jest identycznie jak w książce siostry Anastazji. Z przepisami to już tak jest ,że krążą sobie po świecie , każdy użytkownik coś tam dodaje od siebie i po paru latach gotowania mowi sie3 ze to moj przepis. Takie prawo jak w przypadku nieruchomości przez zasiedzenie to u7 nas przez gotowanie czy pieczenie:) Wczoraj znalazłam u Bozeny Dykiel przepis na Smietanowiec , któya nie zna pani Dykiel. To kto poełnił plagiat????
Ok. plagiat to może za mocne słowo. Zgodze sie również, że przepisy w dużej części nie mają indywidualnych autorów a z czasem są modyfikowane. Bywa często również tak że pod ta samą nazwa znajdziemy dwa różne dania.
Daleka jestem od autoryzacji przepisów zawartych w wymienionej książce jej autorce. Jednak w sytuacji, w której przepis został opublikowany w poczytnej książce (zgaduje że każda z nas słyszała o tej publikacji) podpisywanie go swoim nazwiskiem i wystawianie w celu osiągnięcia korzyści (nawet tak małowartościowych) jest delikatnie mówiąc "no fair".
w sytuacji, w której przepis został opublikowany w poczytnej książce (zgaduje że każda z nas słyszała o tej publikacji) podpisywanie go swoim nazwiskiem i wystawianie w celu osiągnięcia korzyści (nawet tak małowartościowych) jest delikatnie mówiąc "no fair". Czyli z tego wynika, że jeśli przepis, który znamy już x czasu zostanie zamieszczony w w/w książce, to my już nie możemy go powielać i się pod nim podpisywać, bo brzydko powiedziawszy ktoś go objął w posiadanie przez opublikowanie w książce? Niezłe :-) Ja też mam wszystkie cztery książki siostry, kupiłam, bo przepisy są w porządku, ale czy od początku są to jej własne arcydzieła - niekoniecznie. np.przepis na polewę, który jest w czwartej części był znany żonie mojego kuzyna już wcześniej - aby było jaśniej składnikiem polewy jest dodatkowo żelatyna i kwaśna śmietana. Proszę więc, nie używajmy wielkich słów, bo czasem śmiesznie brzmią, nie róbmy burzy w szkalnce wody, bo możemy kogoś skrzywdzić. Pozdrawiam Angelika:-)
A ja się zgadzam z Cletti. Modę korzystać z przepisów innych. Mogę je przekazywać znajomym. Jak uważam przepis za dobry, głosić to wszem i wobec, ale nie mogę podpisywać się pod przepisem, który nie jest mego autorstwa. Uważam, że tego wymaga elementarna uczciwość.
Użytkownik Kry napisał w wiadomości:
> A ja się zgadzam z Cletti. Modę korzystać z przepisów innych. Mogę je
> przekazywać znajomym. Jak uważam przepis za dobry, głosić to wszem i wobec,
> ale nie mogę podpisywać się pod przepisem, który nie jest mego autorstwa.
> Uważam, że tego wymaga elementarna uczciwość.
Zgadzam się, zabraklo tej siostrze elementarnej przyzwoitosci.
Jestm zbulwersowana .Przegladnelam dzis moja stronke www.ciastanastol.home.pl i doznalam wielkiego szoku moralnego czy juz sama nie wiem jakiego.Na stronce widnieje jak byk nagrodzona kobieta za jej "brzoskwiniowe wydmy"cos mi ta nazwa mowila wiec zajrzalam do ksiazek sostry Anastazjii --> 183 nowe przepisy siostry Anastazji strona 102 gdzie mozna znalezc ten przepis....Jak mozna wysylac na konkurs nie swoje przepisy LUDZIE!!!! Nagrode za tego placka powinna dostac siostra Anastazja a nie ta pani , ktora sobie przypisala ten przepis!!! Wyslalam wiadomosc do wydawnictwa gdzie ta pani dostala nagrode Malpa jestem wiem ale mnie to tak zdenerwowalo ze...i czekam na odpowiedz....
A wiesz czy siostra Anastazja jest na 100% autorką przepisu? a może to tylko zebrane przez nią przepisy /z różnych źródeł/ i tylko ktoś opublikował w formie książkowej?
Mam 3 książki siostry Anastazji i wiele przepisów, które tam występują znam i mam od wielu lat w swoich zniszczonych upływem czasu zeszytach /niektóre mają ok. 30 lat nawet/.
Zresztą były już kiedyś głosy na ten temat i inni też twierdzili, że przepis znali znacznie wcześniej.
Nie twierdzę, że ta nagrodzona osoba nie skopiowała przepisu właśnie z tej książki, ale mam wątpliwości czy siostra jest autorką tych wszystkich przepisów, czy one też nie zostały "skądś" wzięte. Poza tym mam jakieś dziwne wrażenie, że ...... no, że ktoś robi niezły interes na tych książkach z przepisami siostry Anastazji, ale czy aby na pewno są to jej przepisy od początku do końca ?????
Myślę, że w stawianiu zarzutów trzeba być bardzo ostrożnym, ale może to tylko ja tak myślę, jako że nie wymyśliłam nigdy przepisu od początku do końca, co najwyżej zmodyfikowałam go, a większość tych które posiadam, to zbierane latami od rodziny, przyjaciół, koleżanek i znajomych.
Plagiat to bedzie wtedy , kiedy przepis zacytowany jest identycznie jak w książce siostry Anastazji. Z przepisami to już tak jest ,że krążą sobie po świecie , każdy użytkownik coś tam dodaje od siebie i po paru latach gotowania mowi sie3 ze to moj przepis. Takie prawo jak w przypadku nieruchomości przez zasiedzenie to u7 nas przez gotowanie czy pieczenie:) Wczoraj znalazłam u Bozeny Dykiel przepis na Smietanowiec , któya nie zna pani Dykiel. To kto poełnił plagiat????
coś zle kliknelam i zle sie napisalo. mialo byc ze jadlam smietanowiec u osoby ktora nie zna pani Dykiel
Ok. plagiat to może za mocne słowo. Zgodze sie również, że przepisy w dużej części nie mają indywidualnych autorów a z czasem są modyfikowane. Bywa często również tak że pod ta samą nazwa znajdziemy dwa różne dania.
Daleka jestem od autoryzacji przepisów zawartych w wymienionej książce jej autorce. Jednak w sytuacji, w której przepis został opublikowany w poczytnej książce (zgaduje że każda z nas słyszała o tej publikacji) podpisywanie go swoim nazwiskiem i wystawianie w celu osiągnięcia korzyści (nawet tak małowartościowych) jest delikatnie mówiąc "no fair".
w sytuacji, w której przepis został opublikowany w poczytnej książce (zgaduje że każda z nas słyszała o tej publikacji) podpisywanie go swoim nazwiskiem i wystawianie w celu osiągnięcia korzyści (nawet tak małowartościowych) jest delikatnie mówiąc "no fair".
Czyli z tego wynika, że jeśli przepis, który znamy już x czasu zostanie zamieszczony w w/w książce, to my już nie możemy go powielać i się pod nim podpisywać, bo brzydko powiedziawszy ktoś go objął w posiadanie przez opublikowanie w książce? Niezłe :-)
Ja też mam wszystkie cztery książki siostry, kupiłam, bo przepisy są w porządku, ale czy od początku są to jej własne arcydzieła - niekoniecznie. np.przepis na polewę, który jest w czwartej części był znany żonie mojego kuzyna już wcześniej - aby było jaśniej składnikiem polewy jest dodatkowo żelatyna i kwaśna śmietana.
Proszę więc, nie używajmy wielkich słów, bo czasem śmiesznie brzmią, nie róbmy burzy w szkalnce wody, bo możemy kogoś skrzywdzić. Pozdrawiam Angelika:-)
A ja się zgadzam z Cletti. Modę korzystać z przepisów innych. Mogę je przekazywać znajomym. Jak uważam przepis za dobry, głosić to wszem i wobec, ale nie mogę podpisywać się pod przepisem, który nie jest mego autorstwa. Uważam, że tego wymaga elementarna uczciwość.
Użytkownik Kry napisał w wiadomości:
> A ja się zgadzam z Cletti. Modę korzystać z przepisów innych. Mogę je
> przekazywać znajomym. Jak uważam przepis za dobry, głosić to wszem i wobec,
> ale nie mogę podpisywać się pod przepisem, który nie jest mego autorstwa.
> Uważam, że tego wymaga elementarna uczciwość.
Zgadzam się, zabraklo tej siostrze elementarnej przyzwoitosci.