Od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy podzielić się wrażeniami z Paryża. Bo co miałabym napisać? Że Paryż mnie rozczarował, że lepiej marzyć o wyjeździe, słuchać piosenek i oglądać obrazki, że to brzydka, śmierdząca, zatłoczona metropolia, która pozywne wrażenie sprawia tylko w nocy, odmalowana i odstrojona, że w stolicy Europy zamiast "białych" przeważaja "czarni", "kakaowi", "kawowi i "żółci" (ale w Brukseli jest podobnie) - mam nadzieję, że za to sformułowanie za mocno mi się nie oberwie, ale takie było moje odczucie, że największa brzydula straszy sponad złoconych dachów, że Łuk Triumfalny to zatłoczona wyspa, otoczona oceanem śmierdzących samochodów a Pola Elizejskie, tak romantyczne w piosence to zatłoczona ulica, gdzie już Piotrkowska w Łodzi sprawia sympatyczniejsze wrażenie.
Jednak po powrocie, poraz kolejny ogladając zdjęcia cieszę się, że obiektyw kłamie, że zatrzymane w kadrze wspomnienia są inne, że nie mam w nich tego negatywnego...
Jako, że przygotowywanie zdjęć zajmuje dużo czasu - pozwolę obie w celach prywatnych skorzystać z uprawnień moderatora i edytować wątek, dodając kolejne zdjęcia.
gotowi? Zaczynamy wycieczkę...
Najpierw Pałac Inwalidów . Tak wygląda z zewnątrz. A tu kaplica, w której pochowane są osobistości Republiki i Cesarstwa - królowie pochowani są w katedrze Saint Denis (trafiliśmy akurat na Mszę, zaczynającą się od słów dzień dobry, więc nie mogliśmy zwiedzać) tu największa, choć mała wzrostem i najukochańsza postać francuska - Napoleon Bonaparte marszałek Foch - znany w Polsce no i jedna z większych świętości francuskich, o nim nie mówi się źle- największy fortyfikator, twórca systemu bastionowego Vauban.
Wychodząc z Pałacu i kirując się w kierunku Pól Marsowych napotykamy na takie widoki, żałując, ze jednak jej nie rozebrano
W miarę zbliżanai się do największej brzyduli zyskuje ona na uznaniu, gdy nie dominuje nad innymi budolami, tylko jest w swoim własnym towarzystwie, wygląda zupełnie inaczej
Widok z kolejnych pięter wygląda coraz bardziej imponująco - zdecydowaliśmy się wdrapać na drugie piętro na nogach - co było rewelacyjnym rozwiązaniem (choć chwilami miałam ochotę udusić chłopaków, tyle, że oddechu mi brakowało...), bo ciasna winda nie daje żadnych wrażeń (jako, że zamknęli nam już schody musieliśmy nią zjeżdżać). tu widok z pierwszego piętra - budynki są jeszcze w miarę normalnych rozmiarów a tu model do kolejki HO - takie wrażenie sprawia Paryż z samej góry. Tutaj już po zmianie oświetlenia - trochę zajął nam pobyt na szczycie, im dłuzej się było tym mniej chciało wracać .
A to już po powrocie na ziemię - jakże oblicze brzyduli zmieniło się. W nocy wieża Eiflla wygląda cudnie. Do tego jeszcze o pełnych godzinach jeszcze cała błyska kolorowymi światełkami. A przelatujące ptaki, podświetlone światłem rzucanym z podstawy w niebo wyglądają jak kosmiczne pojazdy.
Widoczny telebim to miejsce spotkań Francuzów - tutaj oglądali mistrzostwa w rugby, lejąc łzy nad przegrana Francji (z relacji telewizyjnej), tutaj świętowali zwycięstwo nad Litwą w piłce nożnej
I na dzisiaj tyle. Przyjemnego oglądania...I marzeń o Paryżu
Droga ekkore - jesteś chyba jedyną osobą, która napisała prawdę na temat Paryża....Brawo za odwagę !! Mnie Paryż też rozczarował i to baaaardzo ..... " lepiej marzyć o wyjeździe, słuchać piosenek i oglądać obrazki "- no więc idę pomarzyć.... Pozdrawiam.
Szkoda, że słoneczka nie było, wtedy wszystko wygląda inaczej i piękniej. Jakoś oglądając Paryż w telewizji miałam inne wyobrażenie...wydawaL mi się bardziej magiczny. Jedno trzeba przyznać, panorama robi wrażenie!!!
To już było popołudnie.. ale nie chodzi o pogodę, bo na drugi dzień było praktycznie upalne lato (te zdjęcia dopiero będą).. tylko o wrażenie, jakie wywarło na mnie miasto. Nie wiem czego się spodziewałam, ale chyba więcej romantyzmu, tej magii jaką ma Paryż w telewizji, ciszy, spokoju w miejscach monumentalnych. A tu ogromna metropolia, do tego zapchana i brudna... wszędzie liście i papierki...Nawet nie wiecie jak się cieszę, że obiektyw kłamie - bo jak oglądam zdjęcia to nie wiem, gdzie jest to moje nieprzychylne wrażenie...Wiem, że lepiej marzyć i mieć złudzenia...Jak to miło chcieć pojechać do romantycznego Paryża...
Dużo bardziej podobało mi się Langrey i Montmedy - ale to już na osobny wątek
Ekkore, nie bylam nigdy w Paryzu (wiem, ze bede) ale porownanie Paryza do jakiegokolwiek miasta w Polsce wydaje mi sie conajmniej nieadekwatne. Paryz ma powierzchnie 1005 km2, Warszawa ciut ponad 500km2 a Lodz tylko niecale 300km2 ... W tym ukladzie porownanie Pol Elizejskich do Piotrkowskiej .... no coz nie bardzo mi pasuje. Ponadto, uwazam, ze trzeba wziac tez pod uwage fakt, ze Polska przez lata cale byla krajem zamknietym dla emigracji z zewnatrz (nie wiem czy jeszcze nie jest??) wiec trudno mowic o zroznicowaniu etnicznym. Dla mnie osobiscie (sama zyje w kotle etnicznym) jest to cos pieknego, to ze idac ulica spotykam ludzi roznego koloru skory, narodowosci, wyznania, slysze cala platanine jezykow, ktorych nie rozumiem i to wszystko jakos dziala i wspolzyje - to jest wlasnie urok kosmopolitycznych metropolii ....
ale mi się bardziej podobała Piotrkowska w Łodzi niż osławione Pola Elizejskie... W Łodzi nie miałam oczekiwań, a tu nastąpiło ogromne rozczarowanie...
A odnośnie kolorowej skóry. To nie tak, że mi to przeszkadza. Będąc w Stanach podejrzewam, że byłabym zachwycona tą kosmopolityczną mieszanką, z czymś takim kojarzy mi się Nowy Jork, tego bym oczekiwała. Ale w Paryżu, uznawanym za stolicę Europy? Co zostało z naszej europejskości, skoro przewagę ludności (przynajmniej tych co widziałam i mijałam) stanowili Murzyni i Arabowie (czyli nie Europejczycy) - w metrze, w przejeżdżajacych samochodach, w restauracjach...Taki krótkotrwały żal... Zresztą podobne odczucia miałam w Brukseli - stolica Unii Eurpejskiej - tylko gdzie Ci Europejczycy?
Tak nieraz bywa, ze nasze wyobrażenia w zetknięciu z rzeczywistością okazują się nadmiernie optymistyczne :) Ty tam byłaś i wiesz o czym piszesz, ja pooglądałam sobie zdjęcia i jestem zadowolona, osobiście być nie muszę :)))
Od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy podzielić się wrażeniami z Paryża. Bo co miałabym napisać? Że Paryż mnie rozczarował, że lepiej marzyć o wyjeździe, słuchać piosenek i oglądać obrazki, że to brzydka, śmierdząca, zatłoczona metropolia, która pozywne wrażenie sprawia tylko w nocy, odmalowana i odstrojona, że w stolicy Europy zamiast "białych" przeważaja "czarni", "kakaowi", "kawowi i "żółci" (ale w Brukseli jest podobnie) - mam nadzieję, że za to sformułowanie za mocno mi się nie oberwie, ale takie było moje odczucie, że największa brzydula straszy sponad złoconych dachów, że Łuk Triumfalny to zatłoczona wyspa, otoczona oceanem śmierdzących samochodów a Pola Elizejskie, tak romantyczne w piosence to zatłoczona ulica, gdzie już Piotrkowska w Łodzi sprawia sympatyczniejsze wrażenie.
Jednak po powrocie, poraz kolejny ogladając zdjęcia cieszę się, że obiektyw kłamie, że zatrzymane w kadrze wspomnienia są inne, że nie mam w nich tego negatywnego...
Jako, że przygotowywanie zdjęć zajmuje dużo czasu - pozwolę obie w celach prywatnych skorzystać z uprawnień moderatora i edytować wątek, dodając kolejne zdjęcia.
gotowi? Zaczynamy wycieczkę...
Najpierw Pałac Inwalidów . Tak wygląda z zewnątrz.
A tu kaplica, w której pochowane są osobistości Republiki i Cesarstwa - królowie pochowani są w katedrze Saint Denis (trafiliśmy akurat na Mszę, zaczynającą się od słów dzień dobry, więc nie mogliśmy zwiedzać) tu największa, choć mała wzrostem i najukochańsza postać francuska - Napoleon Bonaparte
marszałek Foch - znany w Polsce
no i jedna z większych świętości francuskich, o nim nie mówi się źle- największy fortyfikator, twórca systemu bastionowego Vauban.
Wychodząc z Pałacu i kirując się w kierunku Pól Marsowych napotykamy na takie widoki, żałując, ze jednak jej nie rozebrano
W miarę zbliżanai się do największej brzyduli zyskuje ona na uznaniu, gdy nie dominuje nad innymi budolami, tylko jest w swoim własnym towarzystwie, wygląda zupełnie inaczej
Widok z kolejnych pięter wygląda coraz bardziej imponująco - zdecydowaliśmy się wdrapać na drugie piętro na nogach - co było rewelacyjnym rozwiązaniem (choć chwilami miałam ochotę udusić chłopaków, tyle, że oddechu mi brakowało...), bo ciasna winda nie daje żadnych wrażeń (jako, że zamknęli nam już schody musieliśmy nią zjeżdżać).
tu widok z pierwszego piętra - budynki są jeszcze w miarę normalnych rozmiarów
a tu model do kolejki HO - takie wrażenie sprawia Paryż z samej góry.
Tutaj już po zmianie oświetlenia - trochę zajął nam pobyt na szczycie, im dłuzej się było tym mniej chciało wracać .
A to już po powrocie na ziemię - jakże oblicze brzyduli zmieniło się. W nocy wieża Eiflla wygląda cudnie. Do tego jeszcze o pełnych godzinach jeszcze cała błyska kolorowymi światełkami. A przelatujące ptaki, podświetlone światłem rzucanym z podstawy w niebo wyglądają jak kosmiczne pojazdy.
Widoczny telebim to miejsce spotkań Francuzów - tutaj oglądali mistrzostwa w rugby, lejąc łzy nad przegrana Francji (z relacji telewizyjnej), tutaj świętowali zwycięstwo nad Litwą w piłce nożnej
I na dzisiaj tyle.
Przyjemnego oglądania...I marzeń o Paryżu
wróciłam z podróży poslubnej...Paryz mnie urzekł... wrócę tam jescze raz...
Droga ekkore - jesteś chyba jedyną osobą, która napisała prawdę na temat Paryża....Brawo za odwagę !! Mnie Paryż też rozczarował i to baaaardzo .....
" lepiej marzyć o wyjeździe, słuchać piosenek i oglądać obrazki "- no więc idę pomarzyć.... Pozdrawiam.
Szkoda, że słoneczka nie było, wtedy wszystko wygląda inaczej i piękniej. Jakoś oglądając Paryż w telewizji miałam inne wyobrażenie...wydawaL mi się bardziej magiczny. Jedno trzeba przyznać, panorama robi wrażenie!!!
To już było popołudnie.. ale nie chodzi o pogodę, bo na drugi dzień było praktycznie upalne lato (te zdjęcia dopiero będą).. tylko o wrażenie, jakie wywarło na mnie miasto. Nie wiem czego się spodziewałam, ale chyba więcej romantyzmu, tej magii jaką ma Paryż w telewizji, ciszy, spokoju w miejscach monumentalnych. A tu ogromna metropolia, do tego zapchana i brudna... wszędzie liście i papierki...Nawet nie wiecie jak się cieszę, że obiektyw kłamie - bo jak oglądam zdjęcia to nie wiem, gdzie jest to moje nieprzychylne wrażenie...Wiem, że lepiej marzyć i mieć złudzenia...Jak to miło chcieć pojechać do romantycznego Paryża...
Dużo bardziej podobało mi się Langrey i Montmedy - ale to już na osobny wątek
Szczerze mowiac to dzieki Waszym zdjeciom,zostalam zachecona do wyjazdu do Paryza;)
Wszystko zalezy od tego co kto lubi i co sie komu podoba :))
Ekkore, nie bylam nigdy w Paryzu (wiem, ze bede) ale porownanie Paryza do jakiegokolwiek miasta w Polsce wydaje mi sie conajmniej nieadekwatne. Paryz ma powierzchnie 1005 km2, Warszawa ciut ponad 500km2 a Lodz tylko niecale 300km2 ... W tym ukladzie porownanie Pol Elizejskich do Piotrkowskiej .... no coz nie bardzo mi pasuje. Ponadto, uwazam, ze trzeba wziac tez pod uwage fakt, ze Polska przez lata cale byla krajem zamknietym dla emigracji z zewnatrz (nie wiem czy jeszcze nie jest??) wiec trudno mowic o zroznicowaniu etnicznym. Dla mnie osobiscie (sama zyje w kotle etnicznym) jest to cos pieknego, to ze idac ulica spotykam ludzi roznego koloru skory, narodowosci, wyznania, slysze cala platanine jezykow, ktorych nie rozumiem i to wszystko jakos dziala i wspolzyje - to jest wlasnie urok kosmopolitycznych metropolii ....
ale mi się bardziej podobała Piotrkowska w Łodzi niż osławione Pola Elizejskie... W Łodzi nie miałam oczekiwań, a tu nastąpiło ogromne rozczarowanie...
A odnośnie kolorowej skóry. To nie tak, że mi to przeszkadza. Będąc w Stanach podejrzewam, że byłabym zachwycona tą kosmopolityczną mieszanką, z czymś takim kojarzy mi się Nowy Jork, tego bym oczekiwała. Ale w Paryżu, uznawanym za stolicę Europy? Co zostało z naszej europejskości, skoro przewagę ludności (przynajmniej tych co widziałam i mijałam) stanowili Murzyni i Arabowie (czyli nie Europejczycy) - w metrze, w przejeżdżajacych samochodach, w restauracjach...Taki krótkotrwały żal...
Zresztą podobne odczucia miałam w Brukseli - stolica Unii Eurpejskiej - tylko gdzie Ci Europejczycy?
Hmmmm ..... no to moze rozmnazajcie sie troche szybciej :)))))
sądzisz, że to pomoże?
Nie wiem ;) ale wiesz ile przyjemnosci w probowaniu ;))
Tak nieraz bywa, ze nasze wyobrażenia w zetknięciu z rzeczywistością okazują się nadmiernie optymistyczne :) Ty tam byłaś i wiesz o czym piszesz, ja pooglądałam sobie zdjęcia i jestem zadowolona, osobiście być nie muszę :)))