W jaki sposób ubijacie pianę? Ile czasu to zajmuje? Jak piana powinna wyglądać po ubiciu? Czy pianę można "przebić" - tzn ubijać za długo, że aż ponownie oddzieli sie białko - to uwaga mojej mamy - uważaj bo przebijesz. Może macie jakieś specjalne rady.
To prozaiczne pytania. Wasze rady na pewno pomogą mnie, ale także innym użytkownikom
Tak ekkore Twoja Mama miała rację kiedyś tak zrobiłam :) ja ubijam tak: wrzucam białka do czyściutkiej i suchutkiej miseczki (moja Mama zawsze mówi, że białko jest wymagające i lubi mieć czyściutko i suchutko) do białek - dosłownie pycinkę - wrzucam soli i ubijam od razu robotem kuchennym i bardzo energicznie! ubijam do czasu gdy po podniesieniu miski piana "zostaje" zawsze działa ten sposób więc życzę powodzenia :)
Martuniu, to ja się zdziwiłam z powodu tej koniecznie suchej miski! Mam przepis na biszkopt, do którego ubija się białak z wodą - 1 łyżka wody na 1 jajko. Z mojej praktyki wynika,że miska nie musi być sucha. Jajka muszą za to być świeże i schłodzone. Są też przepisy, w których ubija się pianę do momentu, aż będzie się rwała, czyli do "przebicia". Teraz już nie wiem, jak to jest
Zawsze dodaje szczypte soli. Zoltka sa tabu w misce z bialkami. Bialka do ubijania, nie powinny byc zimne z lodowki, temperatura pokojowa jest ok. Gdy w przepisie jest cukier, polowe cukru dodaje pod koniec ubijania bialek, co je usztywnia i utrwala. Jesli ubite bialka przekroimy nozem, powinien zostac widzialny slad, wtedy sa na pewno dobrze ubite.
Zawsze trzepaczką ręczną. Szybciej mi wychodzi niż mikserem. Ostatnio nawet kupiłam taką fikuśną za całe 4zł i okazała się rewelacyjna. Białka są zawsze schłodzone i odrobinę posolone. Miska w której ubijam jest dośc wysoka i zawsze wytarta do sucha. W momenci jak piana zrobi się już biała, złożona z bardzo drobniutkich bąbelków, następuje próba - odwrócenie miski do góry dnem. Piana nie ma prawa wyleciec. Jeżeli jednak ma ochotę na to, to jeszcze jest bita. Jeżeli ma byc piana z cukrem (do biszkoptu), cukier dosypuję partiami w trakcie ubijania, od momentu gdy piana tak mniej więcej podwoi swoją objętosc. Próba taka sama. Tyle że z cukrem dośc szybko staje się sztywna. Zapomniałam jeszcze o generalnej zasadzie stosowanej przeze mnie - jajka rozdzielane są każde osobno. Białko idzie najpierw do filiżanki a żółtko do innego pojemnika. Po prostu sprawdzam, czy są świeże i do tego unikam rozlania żółtka, które uniemożliwi utrzepanie piany na sztywno.
Ubijam piane mikserem i prawie na najwyzszych obrotach ( ale nie na maksa), to wlasnie zapobiega przebiciu piany. Piane miksuje sie tak dlugo,az widac ze lopatki od miksera zostawiaja widoczne slady a bialko robi sie sterczace ;) Jezeli skonczylam ubijanie piany, odwracam miske z bialkiem do gory nogami najlepiej nad glowa - wtedy albo zostanie w misce,albo na glowie ;) Dlatego ubijac piane nauczylam sie juz w 4 klasie szkoly podstawowej i nie robie juz bledow z nieubita do konca piana ;) Bialka sa lekko schlodzone ze szczypta soli, ktora przyspiesza ubijanie piany...:)
Z tą suchą miską to chyba mit a nie prawda...:))) Garnek przed ubijaniem piany zawsze spłukuję bardzo zimną wodą i nie wycieram. Ja do schłodzonych białek dodaję szczyptę soli ok. 1 łyżkę zimnej wody (na 4-5 białek). Ubijam mikserem, najpierw na niskich obrotach same białka, potem zwiększam obroty i jak piana zaczyna być gęsta dodaję stopniowo cukier i ubijam do momentu aż piana jest bardzo sztywna i błyszcząca (można dosłownie kroić nożem).
A ja robie syrop z cukru taki gestawy "miekka kulka" jak wleje troche syropu do zimnej wody to nie rozpuszcza sie tylko jest taki gestawy ze mozna go wyciagnac i pobawic sie nim palcami. wtedy taki syrop wlewam powolutku do ubitej piany z bialek i caly czas ubijam do momentu az calosc wystygnie inaczej sie zozdzieli. I takie cos mozna stosowac do musow bo bialka sa jakby zaparzone albo do bezow.
Ubijam schłodzone białka ze szczyptą soli w robocie kuchennym tak, że po odwróceniu do góry nogami nie wypada (no chyba żeby :)). Nie wiedziałam o dodatku wody - może spróbuję. Jeżeli mają być białka z cukrem - dodaję stopniowo w trakcie ubijania i już!
Ubijanie piany z białek jest pozornie prozaiczną czynnością. "Defacto" jest to łatwizna pod warunkiem, że się wie o co chodzi.
Co do miski i jej "suchści". Nie o brak wilgoci tu chodzi co o czystość, w rozumieniu, że wewnętrzna powierzchnia naczynia musi być absolutnie wolna od najmnieszych nawet śladowych resztek tłuszczu. Tłuszcz działa na pianę destruktywnie. Przypomnij sobie co się dzieje jeżeli do zlewu z ciepłą wodą i płynem do mycia wstawisz patelnię czy garnek z resztkami tłuszczu. Cała piana siada natychmiast. Mniej więcej to samo dotyczy resztek żółtka, które by się dostało do białek.
Kiedy piana jest gotowa? - Głównie poznaje się to po tym, że przezstają powstawać duże bąble powietrza. To także zależy od tego do jakiego celu jest przeznaczona. Jeśli ma dalej służyć jako dodatek do masy biszkoptowej lub sufletu, ubijanie powinno być zakończone gdy tylko masa zacznie nabierać kremowej struktury. Ubita za mocno będzie się kruszyć co upośledza łączenie się z resztą masy ciasta.
Dodatek soli wspomaga ubijane na tyle co umarłemu kadzidło. Sól jest dodawana ino w celu stworzenia kontrastu smakowego i tyle. Gadki o lepszym ubijaniu w naczyniu z miedzi mają w sobie tylko cień prawdy, bo działanie miedzi owszem ma pozytywne znaczenie ale tylko makusiane. Tak nieznaczne, że nie jest warte debaty.
Czasami białka są wyraźnie rzadkie i piana żeby nie wiem co nie chce się ubić. Wtedy pomaga dodatek szczypty kwasku cytrynowego. Ale tylko szczypty, tj. tyle co na czubku noża
Sol dodawana podczas ubijania bialek, wiaze wode zawarta w bialkach i po ubiciu piana nie podchodzi "woda"... Bez soli, ubita piana przemienia sie powrotnie w bialko plynne.
To ile tej soli trzeba dać aby "wiązała" wodę? Faktem jest, że w wielu potrawach sól pomaga w łączeniu się składników. W przypadku piany z białek ma to wpływ tylko charakter smakowy. Jeśli dasz jej więcej niż szczyptę, to stanie się niejadalna.
Sól ma takie same powinowactwo do banieczek piany jak cukier. Z tą różnicą, że cukru można dać więcej bez szkody dla smaku. :-)
I piana nie "podchodzi wodą" tylko po prostu "pada", co znaczy, że była albo źle ubita albo ubijana w złych warunkach.
W jaki sposób ubijacie pianę? Ile czasu to zajmuje? Jak piana powinna wyglądać po ubiciu? Czy pianę można "przebić" - tzn ubijać za długo, że aż ponownie oddzieli sie białko - to uwaga mojej mamy - uważaj bo przebijesz. Może macie jakieś specjalne rady.
To prozaiczne pytania. Wasze rady na pewno pomogą mnie, ale także innym użytkownikom
Tak ekkore Twoja Mama miała rację kiedyś tak zrobiłam :) ja ubijam tak: wrzucam białka do czyściutkiej i suchutkiej miseczki (moja Mama zawsze mówi, że białko jest wymagające i lubi mieć czyściutko i suchutko) do białek - dosłownie pycinkę - wrzucam soli i ubijam od razu robotem kuchennym i bardzo energicznie! ubijam do czasu gdy po podniesieniu miski piana "zostaje" zawsze działa ten sposób więc życzę powodzenia :)
Martuniu, to ja się zdziwiłam z powodu tej koniecznie suchej miski! Mam przepis na biszkopt, do którego ubija się białak z wodą - 1 łyżka wody na 1 jajko. Z mojej praktyki wynika,że miska nie musi być sucha. Jajka muszą za to być świeże i schłodzone. Są też przepisy, w których ubija się pianę do momentu, aż będzie się rwała, czyli do "przebicia". Teraz już nie wiem, jak to jest
Zawsze dodaje szczypte soli. Zoltka sa tabu w misce z bialkami. Bialka do ubijania, nie powinny byc zimne z lodowki, temperatura pokojowa jest ok.
Gdy w przepisie jest cukier, polowe cukru dodaje pod koniec ubijania bialek, co je usztywnia i utrwala.
Jesli ubite bialka przekroimy nozem, powinien zostac widzialny slad, wtedy sa na pewno dobrze ubite.
Zawsze trzepaczką ręczną. Szybciej mi wychodzi niż mikserem. Ostatnio nawet kupiłam taką fikuśną za całe 4zł i okazała się rewelacyjna. Białka są zawsze schłodzone i odrobinę posolone. Miska w której ubijam jest dośc wysoka i zawsze wytarta do sucha. W momenci jak piana zrobi się już biała, złożona z bardzo drobniutkich bąbelków, następuje próba - odwrócenie miski do góry dnem. Piana nie ma prawa wyleciec. Jeżeli jednak ma ochotę na to, to jeszcze jest bita. Jeżeli ma byc piana z cukrem (do biszkoptu), cukier dosypuję partiami w trakcie ubijania, od momentu gdy piana tak mniej więcej podwoi swoją objętosc. Próba taka sama. Tyle że z cukrem dośc szybko staje się sztywna.
Zapomniałam jeszcze o generalnej zasadzie stosowanej przeze mnie - jajka rozdzielane są każde osobno. Białko idzie najpierw do filiżanki a żółtko do innego pojemnika. Po prostu sprawdzam, czy są świeże i do tego unikam rozlania żółtka, które uniemożliwi utrzepanie piany na sztywno.
Ubijam piane mikserem i prawie na najwyzszych obrotach ( ale nie na maksa), to wlasnie zapobiega przebiciu piany. Piane miksuje sie tak dlugo,az widac ze lopatki od miksera zostawiaja widoczne slady a bialko robi sie sterczace ;) Jezeli skonczylam ubijanie piany, odwracam miske z bialkiem do gory nogami najlepiej nad glowa - wtedy albo zostanie w misce,albo na glowie ;) Dlatego ubijac piane nauczylam sie juz w 4 klasie szkoly podstawowej i nie robie juz bledow z nieubita do konca piana ;) Bialka sa lekko schlodzone ze szczypta soli, ktora przyspiesza ubijanie piany...:)
Z tą suchą miską to chyba mit a nie prawda...:))) Garnek przed ubijaniem piany zawsze spłukuję bardzo zimną wodą i nie wycieram.
Ja do schłodzonych białek dodaję szczyptę soli ok. 1 łyżkę zimnej wody (na 4-5 białek). Ubijam mikserem, najpierw na niskich obrotach
same białka, potem zwiększam obroty i jak piana zaczyna być gęsta dodaję stopniowo cukier i ubijam do momentu aż piana jest bardzo sztywna
i błyszcząca (można dosłownie kroić nożem).
Ja kolejnoc czynności mam taką samą, ale nie dodaję wody (chociaz teraz po przeczytaniu postów pewnie zaeksperymentuję z tą wodą :)))
A ja robie syrop z cukru taki gestawy "miekka kulka" jak wleje troche syropu do zimnej wody to nie rozpuszcza sie tylko jest taki gestawy ze mozna go wyciagnac i pobawic sie nim palcami.
wtedy taki syrop wlewam powolutku do ubitej piany z bialek i caly czas ubijam do momentu az calosc wystygnie inaczej sie zozdzieli. I takie cos mozna stosowac do musow bo bialka sa jakby zaparzone
albo do bezow.
Pozdrawiam eryk maz krysi
Ubijam schłodzone białka ze szczyptą soli w robocie kuchennym tak, że po odwróceniu do góry nogami nie wypada (no chyba żeby :)). Nie wiedziałam o dodatku wody - może spróbuję. Jeżeli mają być białka z cukrem - dodaję stopniowo w trakcie ubijania i już!
Ubijanie piany z białek jest pozornie prozaiczną czynnością. "Defacto" jest to łatwizna pod warunkiem, że się wie o co chodzi. Co do miski i jej "suchści". Nie o brak wilgoci tu chodzi co o czystość, w rozumieniu, że wewnętrzna powierzchnia naczynia musi być absolutnie wolna od najmnieszych nawet śladowych resztek tłuszczu. Tłuszcz działa na pianę destruktywnie. Przypomnij sobie co się dzieje jeżeli do zlewu z ciepłą wodą i płynem do mycia wstawisz patelnię czy garnek z resztkami tłuszczu. Cała piana siada natychmiast. Mniej więcej to samo dotyczy resztek żółtka, które by się dostało do białek. Kiedy piana jest gotowa? - Głównie poznaje się to po tym, że przezstają powstawać duże bąble powietrza. To także zależy od tego do jakiego celu jest przeznaczona. Jeśli ma dalej służyć jako dodatek do masy biszkoptowej lub sufletu, ubijanie powinno być zakończone gdy tylko masa zacznie nabierać kremowej struktury. Ubita za mocno będzie się kruszyć co upośledza łączenie się z resztą masy ciasta. Dodatek soli wspomaga ubijane na tyle co umarłemu kadzidło. Sól jest dodawana ino w celu stworzenia kontrastu smakowego i tyle. Gadki o lepszym ubijaniu w naczyniu z miedzi mają w sobie tylko cień prawdy, bo działanie miedzi owszem ma pozytywne znaczenie ale tylko makusiane. Tak nieznaczne, że nie jest warte debaty. Czasami białka są wyraźnie rzadkie i piana żeby nie wiem co nie chce się ubić. Wtedy pomaga dodatek szczypty kwasku cytrynowego. Ale tylko szczypty, tj. tyle co na czubku noża
Bardzo dziekuję za te konkretne informacje i porady:-))
Sol dodawana podczas ubijania bialek, wiaze wode zawarta w bialkach i po ubiciu piana nie podchodzi "woda"... Bez soli, ubita piana przemienia sie powrotnie w bialko plynne.
To ile tej soli trzeba dać aby "wiązała" wodę? Faktem jest, że w wielu potrawach sól pomaga w łączeniu się składników. W przypadku piany z białek ma to wpływ tylko charakter smakowy. Jeśli dasz jej więcej niż szczyptę, to stanie się niejadalna. Sól ma takie same powinowactwo do banieczek piany jak cukier. Z tą różnicą, że cukru można dać więcej bez szkody dla smaku. :-) I piana nie "podchodzi wodą" tylko po prostu "pada", co znaczy, że była albo źle ubita albo ubijana w złych warunkach.
Tak wlasnie ta odrobinka soli ma czarodziejska moc... a czemu nie, skoro taka sama odrobinka bialek, moze nam zepsuc cala piane z bialek.