chcialam zachecic Was do dyskusji na temat wscibskich osob. Ostatnio mam problem z pewna osobka....i czuje sie bezradna.
No wlasnie, gdzie jest przyzwoita granica zadawania pytan? Czy kazdy ma inna? Jak reagowac na lawine pytan, czasami niewinnych, czasami bezczelnych? Czy sami jestescie moze wscibscy?:))) Jezeli tak, co Wami motywuje? (pewnie sie nikt nie przyzna hahaha) Jak sobie radzic z takimi osobami, takimi sytuacjami. Kulturalnie, niekoniecznie zakanczajac znajomosc, bo nie o to chodzi. A moze to jedyne wyjscie? Moze taka osoba, nie zdaje sobie sprawy z tego co robi? To dlaczego czuje sie tak, jakby mnie kolanami do ziemi przygniotla i wysysyla ze mnie jak komar? A moze ze mna cos jest nie tak?
Chyba ciekawy temat do dyskusji, bo to samo zycie...Zapraszam!!!
mój mąż dwa miesiące temu przeniósł się do Warszawy i zaczął pracę w dość znajej kancelarii radcowskiej. od tego czasu ja oraz moi rodzice jesteśmy systematycznie inwigilowani przez bliższych i dalszych znajomych, "ile ten mój mąż w tej Warszawie zarabia".SZOK.dla mnie kwestia zarobków jest prywatną sprawą i nie wyobrażam sobie, żeby kogokolwiek wypytywać o wysokość pensji.na początku czułam się strasznie zażenowana i przyciśnieta do muru.teraz odpowiadam stanowczo, że to nasza sprawa i nie zamierzam o tym rozmawiać.taka odpowiedź powoduje niestety, że pytający czuje się głęboko dotknięty i urażony.no i mnie też jest odrobinę głupio,że wyłamuję sie z konwencji miłej pogawędki.z drugiej strony naprawdę nie widzę powodu,żeby odpowiadać na takie pytanie sąsiadce mojej mamy czy jej koleżance z pracy.
Ja na takie pytania odpowiadam z uśmiechem : "wystarczająco" albo "jestem zadowolona". Podobnie na pytanie o cenę jakiegoś drogiego ciucha, który mam na sobie. Tu czasami odpowiadam na pytanie "ile?" : "tyle,ile trzeba i ani złotówki więcej". Bo wiem na przykład, że pyta o to osoba, która moją odpowiedź, ile, rozkolportuje ze swoim komentarzem, jak to niektórym się w portfelach przewraca. Przyznaję, że nie zawsze to działa. Zależy przede wszystkim od stopnia wścibstwa danej osoby i jej wrażliwości na niewypowiedzianą sugestię, że nie powinna o to pytać. Bo zdarzają się osoby, które wybuchają świętym oburzeniem, że o cóż one takiego zapytały, że nie mogą się dowiedzieć. Wtedy staram się już bardziej zdecydowanie uciąć rozmowę. Granice, o które pyta Maddalena są zatem dość płynne.
przypomnialyscie mi straszna sytuacje dla mnie. Gdy rozpoczelam prace, maz mojej kuzynki wypytywal mnie ile zarabiam. Staralam sie delikatnie wybrnac z sytuacji, ale on nalegal i bagatelizowal sytuacje, `´no jak to, mi nie powiesz?`´ itd. To trwalo kilkanascie minut i w koncu mu powiedzialam. Wiecie jak skwitowal? TAK MALO????? To bylo dla mnie bardzo nieprzyjemne przezycie i czulam ogromny niesmak do siebie, ze dalam sie wypytac jak male dziecko. Nie potrafilam z tego wybrnac. Oczywiscie, gdy ja zapytalam ile on zarabia, skoro mnie tak wypytuje, zbyl mnie i nie udzielil mi odpowiedzi. Normalnie nie pytam nikogo o zarobki, ale skoro on mnie spytal, to stwierdzilam, ze tez mam prawo. Na tym nie koniec, koniecznie chcial wiedziec, ile zarabia moj maz i tu juz mi sie czerwona lampka zapalila, bo jak by moj maz sie dowiedzial, ze udzielam takich informacji, to ja bym z nim miala problemy:) Odpowiedzialam, ze jezeli chce wiedziec, niech sam sie go spyta:)) oczywiscie sie nie odwazyl:)) Ufff, to moja jedyna satysfakcja, bo poza tym, to jestem niezadowolona ze swojego zachowania w tej sytuacji. Ale wszytsko mozna zmienic, uwazam, ze fajne pomysly poddalas Paola na udzielanie odpowiedzi, zapisze sobie i bede powtarzac:)) Zeby w razie czego automatycznie odpowiedziec:))
ja na takie wscibskie pytania to odpwiadam zawsze,, dziękuje Wszyscy jestesmy zdrowi,,:) zawsze bawi mnie to zdziwienie pytajacego , taka chwila ciszy i juz mnie nie wypytują
Czesc Kochani,
chcialam zachecic Was do dyskusji na temat wscibskich osob. Ostatnio mam problem z pewna osobka....i czuje sie bezradna.
No wlasnie, gdzie jest przyzwoita granica zadawania pytan? Czy kazdy ma inna? Jak reagowac na lawine pytan, czasami niewinnych, czasami bezczelnych?
Czy sami jestescie moze wscibscy?:))) Jezeli tak, co Wami motywuje? (pewnie sie nikt nie przyzna hahaha)
Jak sobie radzic z takimi osobami, takimi sytuacjami. Kulturalnie, niekoniecznie zakanczajac znajomosc, bo nie o to chodzi. A moze to jedyne wyjscie?
Moze taka osoba, nie zdaje sobie sprawy z tego co robi? To dlaczego czuje sie tak, jakby mnie kolanami do ziemi przygniotla i wysysyla ze mnie jak komar? A moze ze mna cos jest nie tak?
Chyba ciekawy temat do dyskusji, bo to samo zycie...Zapraszam!!!
mój mąż dwa miesiące temu przeniósł się do Warszawy i zaczął pracę w dość znajej kancelarii radcowskiej. od tego czasu ja oraz moi rodzice jesteśmy systematycznie inwigilowani przez bliższych i dalszych znajomych, "ile ten mój mąż w tej Warszawie zarabia".SZOK.dla mnie kwestia zarobków jest prywatną sprawą i nie wyobrażam sobie, żeby kogokolwiek wypytywać o wysokość pensji.na początku czułam się strasznie zażenowana i przyciśnieta do muru.teraz odpowiadam stanowczo, że to nasza sprawa i nie zamierzam o tym rozmawiać.taka odpowiedź powoduje niestety, że pytający czuje się głęboko dotknięty i urażony.no i mnie też jest odrobinę głupio,że wyłamuję sie z konwencji miłej pogawędki.z drugiej strony naprawdę nie widzę powodu,żeby odpowiadać na takie pytanie sąsiadce mojej mamy czy jej koleżance z pracy.
Ja na takie pytania odpowiadam z uśmiechem : "wystarczająco" albo "jestem zadowolona". Podobnie na pytanie o cenę jakiegoś drogiego ciucha, który mam na sobie. Tu czasami odpowiadam na pytanie "ile?" : "tyle,ile trzeba i ani złotówki więcej". Bo wiem na przykład, że pyta o to osoba, która moją odpowiedź, ile, rozkolportuje ze swoim komentarzem, jak to niektórym się w portfelach przewraca.
Przyznaję, że nie zawsze to działa. Zależy przede wszystkim od stopnia wścibstwa danej osoby i jej wrażliwości na niewypowiedzianą sugestię, że nie powinna o to pytać.
Bo zdarzają się osoby, które wybuchają świętym oburzeniem, że o cóż one takiego zapytały, że nie mogą się dowiedzieć.
Wtedy staram się już bardziej zdecydowanie uciąć rozmowę.
Granice, o które pyta Maddalena są zatem dość płynne.
przypomnialyscie mi straszna sytuacje dla mnie. Gdy rozpoczelam prace, maz mojej kuzynki wypytywal mnie ile zarabiam. Staralam sie delikatnie wybrnac z sytuacji, ale on nalegal i bagatelizowal sytuacje, `´no jak to, mi nie powiesz?`´ itd. To trwalo kilkanascie minut i w koncu mu powiedzialam. Wiecie jak skwitowal? TAK MALO????? To bylo dla mnie bardzo nieprzyjemne przezycie i czulam ogromny niesmak do siebie, ze dalam sie wypytac jak male dziecko. Nie potrafilam z tego wybrnac. Oczywiscie, gdy ja zapytalam ile on zarabia, skoro mnie tak wypytuje, zbyl mnie i nie udzielil mi odpowiedzi. Normalnie nie pytam nikogo o zarobki, ale skoro on mnie spytal, to stwierdzilam, ze tez mam prawo. Na tym nie koniec, koniecznie chcial wiedziec, ile zarabia moj maz i tu juz mi sie czerwona lampka zapalila, bo jak by moj maz sie dowiedzial, ze udzielam takich informacji, to ja bym z nim miala problemy:) Odpowiedzialam, ze jezeli chce wiedziec, niech sam sie go spyta:)) oczywiscie sie nie odwazyl:)) Ufff, to moja jedyna satysfakcja, bo poza tym, to jestem niezadowolona ze swojego zachowania w tej sytuacji. Ale wszytsko mozna zmienic, uwazam, ze fajne pomysly poddalas Paola na udzielanie odpowiedzi, zapisze sobie i bede powtarzac:)) Zeby w razie czego automatycznie odpowiedziec:))
Najlepiej, w takiej sytuacji odpowiadaj z uśmiechem na ustach, że stara reguła mówi, że "gentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają"..
ja na takie wscibskie pytania to odpwiadam zawsze,, dziękuje Wszyscy jestesmy zdrowi,,:) zawsze bawi mnie to zdziwienie pytajacego , taka chwila ciszy i juz mnie nie wypytują
hihihi, dobre, trzeba będzie zapamietać :))))