Taaa.......Nasyceni zdjęciami umieszczonymi przez Petrę może zerkniecie i na te. Jak już z wczesniejszych relacji wiecie biegałam między peronami,żeby zebrać wszystkich.Pierwszy pociąg miał "spóźnienia" 200 minut, co stało się hasłem przewodnim spotkania., Kiedy juz wszyscy zebrali się w Moonhostel, panie przygotowywały się do oficjalnego spotkania z wielkim przejęciem.A ja myślałam jak to jest w knajpce w któej mieliśmy się spotkać. Bodek oddany pod opiekę mojej córki albo odwrotnie, a potem jeszcze jednej uczestniczki spotkania mógł nie dotrzeć na czas.Ach, te kobiety........ Z duszą na ramienieu prowadziłam grupkę w snieżycy.Wprawdzie niedaleko ale co chwilka słyszałam głosy udręczonych wędrowników;" daleko jeszcze ?" Dobrnęliśmy w końcu do punktu przeznaczenia, nastrojowej Cafe Nautika.Byłam wyrachowana, musze to przyznać, bo tam poznałam Estanish no i muzą przewodnią są tam szanty. Ewa korzystając z koneksji rodzinnych zabukowała knajpkę tylko dla nas, no i najmilszych barmanów z całej ekipy.Bawili się razem z nami a duszą baru był Maciek. W Cafe czekała na nas gorąca strawa forszmak przygotowany przez Bodka.I wszelkie smakowitości przygotowane przez żarłoczki :). Ale na Bodka tez czekała niespodzianka. Nasza Cletti zrobiłą prześliczne drzewko szczęcia dla Bodka i Izy aby darzyło im się w nowym domku.Na kartce z życzeniami podpisali się wszyscy uczestnicy spotkania. Mam nadzieje,żę nasz moderator dołączy zdjęcie wspaniałego dzieła Cletti oraz opublikuje nasze życzenia. Hmmm, nie wiem jakich czarów użyła Estanish ale poddali Bodka próbie.Przygotowania do chrztu ogniowego wyglądały troszkę groźnie, barczysty Sławek( drugi barman) trzymał mocno naszą Bakalijkę czatową. Wyszedł cało a o bezpieczeństwie akcji moze świadczyć stoicki spokój z jakim pozostał za stołem nasz strażak Mirek, prywatnie mąż Tusi.Tylko skąd on to wiedział? Bodek nabrał w końcu odwagi a może nadszedł czas na zaprezentowanie przygotowanej dla wszystkich niespodzianki.Popatrzcie z jakim wdziekiem prezentował koszulkę z nadrukiem "Wielkie żarcie" ! ( koszulki są wciąż do nabycia, zainteresowanych prosze o kontakt ze mną) Potem to już hulanki i swawole, toasty i śpiewy do rana. Kiedy za ostatnimi gośćmi zamknęły sie drzwi zakasalismy rękawki i do pracy.................ale potem................. Niech żałują Ci co poszli spać! Potem........ potem to już spacery po Krakowie, knajpki, nawet nie wiem ile ich zwiedzili........ W poniedziałek przypadł mi przykry obowiązek odprowadzenia wszystkich na dworzec.Ale zanim to nastąpiło. Kobiety odwiedziły kilka sklepów w Galerii Krakowskiej,, a wczesniej zajadały sie Chaczapuri Oj cięzko było.... na serduchu i wogóle.Ale zanim wsiedli do pociągu.......................... i to by było na tyle...........Do następnego razu............................
Bea, dziekuję za tę świetnie przygotowaną relację. Fantastycznie było jeszcze raz obejrzeć te miłe twarze. Twój komentarz pozwolił mi wczuć się w tamtą atmosferę. Super spotkanie - nie mam żadnych wątpliwości, że było Wam przykro się rozstawać. Pozdrawiam.
Taaa.......Nasyceni zdjęciami umieszczonymi przez Petrę może zerkniecie i na te. Jak już z wczesniejszych relacji wiecie biegałam między peronami,żeby zebrać wszystkich.Pierwszy pociąg miał "spóźnienia" 200 minut, co stało się hasłem przewodnim spotkania., Kiedy juz wszyscy zebrali się w Moonhostel, panie przygotowywały się do oficjalnego spotkania z wielkim przejęciem.A ja myślałam jak to jest w knajpce w któej mieliśmy się spotkać. Bodek oddany pod opiekę mojej córki albo odwrotnie, a potem jeszcze jednej uczestniczki spotkania mógł nie dotrzeć na czas.Ach, te kobiety........
Z duszą na ramienieu prowadziłam grupkę w snieżycy.Wprawdzie niedaleko ale co chwilka słyszałam głosy udręczonych wędrowników;" daleko jeszcze ?" Dobrnęliśmy w końcu do punktu przeznaczenia, nastrojowej Cafe Nautika.Byłam wyrachowana, musze to przyznać, bo tam poznałam Estanish no i muzą przewodnią są tam szanty. Ewa korzystając z koneksji rodzinnych zabukowała knajpkę tylko dla nas, no i najmilszych barmanów z całej ekipy.Bawili się razem z nami a duszą baru był Maciek. W Cafe czekała na nas gorąca strawa forszmak przygotowany przez Bodka.I wszelkie smakowitości przygotowane przez żarłoczki :). Ale na Bodka tez czekała niespodzianka. Nasza Cletti zrobiłą prześliczne drzewko szczęcia dla Bodka i Izy aby darzyło im się w nowym domku.Na kartce z życzeniami podpisali się wszyscy uczestnicy spotkania. Mam nadzieje,żę nasz moderator dołączy zdjęcie wspaniałego dzieła Cletti oraz opublikuje nasze życzenia.
Hmmm, nie wiem jakich czarów użyła Estanish ale poddali Bodka próbie.Przygotowania do chrztu ogniowego wyglądały troszkę groźnie, barczysty Sławek( drugi barman) trzymał mocno naszą Bakalijkę czatową. Wyszedł cało a o bezpieczeństwie akcji moze świadczyć stoicki spokój z jakim pozostał za stołem nasz strażak Mirek, prywatnie mąż Tusi.Tylko skąd on to wiedział?
Bodek nabrał w końcu odwagi a może nadszedł czas na zaprezentowanie przygotowanej dla wszystkich niespodzianki.Popatrzcie z jakim wdziekiem prezentował koszulkę z nadrukiem "Wielkie żarcie" ! ( koszulki są wciąż do nabycia, zainteresowanych prosze o kontakt ze mną)
Potem to już hulanki i swawole, toasty i śpiewy do rana.
Kiedy za ostatnimi gośćmi zamknęły sie drzwi zakasalismy rękawki i do pracy.................ale potem................. Niech żałują Ci co poszli spać!
Potem........ potem to już spacery po Krakowie, knajpki, nawet nie wiem ile ich zwiedzili........
W poniedziałek przypadł mi przykry obowiązek odprowadzenia wszystkich na dworzec.Ale zanim to nastąpiło. Kobiety odwiedziły kilka sklepów w Galerii Krakowskiej,, a wczesniej zajadały sie Chaczapuri Oj cięzko było.... na serduchu i wogóle.Ale zanim wsiedli do pociągu.......................... i to by było na tyle...........Do następnego razu............................
Ech .....................(westchnienie nastapiło )..............aż się łezka w oku zakręciła na wspomnienie .
Jeszcze raz dziękuje za przyjęcie .
Bea, dziekuję za tę świetnie przygotowaną relację. Fantastycznie było jeszcze raz obejrzeć te miłe twarze. Twój komentarz pozwolił mi wczuć się w tamtą atmosferę. Super spotkanie - nie mam żadnych wątpliwości, że było Wam przykro się rozstawać. Pozdrawiam.
Jak miło było przypomniec sobie te piekne chwile :)
drzewko za ktore dziekuje cletti -- i zyczenia i w ogole za niespodzianke :)
:)
i kartka od was:) dziekujemy wraz z iza:)
CMOK !!!!!