Czesc kochane żarłoczki, witam smutno, od wczoraj leżę sobie w łóżku z laptopem na kolanach (na szczęście) chyba nikt nie ma tak wielkiego pech jak ja, Otóż wczoraj wieczorem wychodząc z Przychodni dziecięcej (byłam z synem na szczepieniu) upadłam na starych wykruszonych schodach tak pechowo, że mam skręcone porządnie oba stawy skokowe hm Wyborażacie sobie jak wyglądam? obie nogi do kolana w łusce widok nie jest komiczny choć lekarz w szpitalu pocieszał mnie, że dostaję gustowne buciki. Ludzie jestem w domu, chodzić nie wolno, jak ja mam zrobić moje kochane święta :( chce mi sie płakać synowie i mama staruszka mnie pociesza ale jakoś narazie nic to nie daje. Wstawać nie wolno. chodzić wcale buuuuu POMOCY
Przykro slyszec ze takie nieszczescie Cie spotkalo i to w tak zabieganym okresie Nie nadwerezaj sie zbytnio tylko pokieruj rod meski do pracy niech tez poczuja atmosfere Swiat. Pomysl jak cudownie jest choc raz nie myc okien i nie sprzatac, a do lepienia pierogow byc niesionym na lektyce z krzesla Glosnym stukiem gipsu bedziesz domagac sie porzadku wsrod czeladzi!!! Prawie jak ksiezna Niestety takie przykre rzeczy sie zdarzaja ale wyciagnij to co najlepsze z nich i usmiechnij sie , niedlugo zapuka do Ciebie Mikolaj Zycze Ci szybkiego powrotu do zdrowia!!!
Miałam trochę inną sytuację. Kilka lat temu przed samymi świętami zachorowałam na zapalenie oskrzeli. Lekarz kazał mi leżeć, brałam zastrzyki. Mąż i dzieci spisaly się na medal. Sami robili zakupy, mąż gotował i trochę ciasta przyniósł od teściowej. Okna nie byly umyte. Nic nie posprzątane ale były to jedne z najlepszych naszych świąt. Dzieci były zachwycone, że wszystko robił tata. Nie przejmuj się porządkami czy brudnymi oknami. Naprawdę nie warto. Ważne żebyście miło i rodzinnie spędzili święta. Gorąco pozdrawiam i życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia. P.S. Zapomniałam dodać, że lekarka nasza sąsiadka powiedziala mężowi, że zona musi wypoczywać. Nie może się zmęczyć, spocić itp.
Leż, odpoczywaj i zdrowiej - niczym się nie przejmuj!!!! Rodzinka na pewno sobie poradzi przy Twoich podpowiedziach hi hi... Nie do końca wysprzątane mieszkanie z pewnością nie popsuje Wam Świąt - nie to jest przecież najważniejsze . Uśmiechu na buzi i wszystkiego dobrego Pozdrawiam
Co znaczy skręcenie nogi - i to tylko jednej, wiem doskonale. Dopiero jakiś tydzień czasu poruszam się bez kul. Ale też beż żadnych skutków ubocznych, już nawet przestałam utykać na dworze - no może poza barometrem i to chyba we wszystkich stawach (a niby jeden skręciłam).
Współczuję Ci. Ale korzystaj póki możesz - męża do roboty zagoń- zreszta będzie wiedział, że musi pomoc. Najwyżej mieszkanie nie będzie wysprzątane, zrobisz to kiedy indziej.
dochodz swoich praw jezeli schody nalezą do przychodni i sa wykruszone pozwij ich o odszkodowanie , biedulka jestes wspolczuje serdecznie i pozdrawiam.
Dzięki kochane jesteście, niestety muszę liczyć tylko na taką pomoc jak pisałam, mój pan wraca dopiero 20 grudnia bo pracuje w Holandii hmm A co do odszkodowania to nie wiem czy cos zdziałam bo nikt z przychodni tego nie widział a ja byłam w szoku bólowym i poprostu poszłam do domu, choć potem w szpitalu na Izbie Przyjęć tłumaczyłam gdzie i jak to się stało, A zanim wyjde z domu żeby tam dotrzeć upłynie wiele wody.
Renatko, może jednak poproś kogoś, żeby zrobił zdjęcia tych schodów (najlepiej z datą wydrukowaną na zdjęciu, czyli w miarę szybko), bo nigdy nie wiadomo, czy jednak ktos nie widział tego zajścia, a poza tym nie zawsze świadkowie bywają przy róznych nieszczęśliwych wypadkach, a poszkodowany jednak rekompensatę za cierpienia otrzymuje...
Popieram staranie sieo odszkodowanie - przecierz nic nie ryzykujesz jak Ci nie uznaja (w co watpie) to trudno ale jesli uznaja to bedzie fajnie i pomysl o tym ze pewnie sie po swietach jakis grosik przyda. Tobie z calego serca powrotu do zdrowia zycze a Twoi chlopcy to juz nie maluchy pomoga napewno! Renatko trzymaj sie czasem sa takie swieta wlasnie inne i dziwne najlepsze!
Rozumiem Twój ból , miałam złamaną noge, sześć tygodni w gipsie, a skręcenia ponoć jeszcze gorsze :( Wiem , że przeżywasz ten stan przymusowej bezczynności, a przecież tyle pracy, i rodzinka nie dopatrzy przeciez wszystkiego tak jak Ty byś to zrobiła, nie posprzata tak dokładnie, nie ugotuje, nie dosmaczy, oni nie umieją tego co Ty i nie tak jak Ty... ja tez tak na początku myślałam, a potem okazało sie, że może nie zrobili do końca tak jak sama bym zrobiła, ale sobie poradzili, w bałaganie nie zgineliśmy, jeśc też mieliśmy co (zakupy i gotowanie), a że nie było takie pyszne jak od mamy :))) to potem jeszcze lepiej doceniali moje starania :)))) I u Ciebie tez tak będzie , rodzinka sobie jakoś poradzi przy Twojej słownej pomocy :) zrobicie te Święta wspaniałe i będzie o czym opowiadać po latach. Życzę szybkiego i bez komplikacji, powrotu do zdrowia ( nie nadwyrężaj nóżek :) i dobrych , spokojnych Świąt. Ewa/Ave
Renatko,wiem co przeżywasz bo mój mąż też leży( i wsio na mojej głowie),ale... ostatnio zaczynam go wozic po chałupie na krzesle biurowym z kółkami, jest zadowolony haha,ze nie musi ciagle gapić się w telewizor. Spróbuj i Ty się tak poprzemieszczać. Zyczę zdrówka i szybkiego powstania (stanięcia ? hm,,) na nogi Pozdrawiamy
To naprawdę doskonały pomysł - pod warunkiem, że nie masz progów w mieszkaniu. Ja też tak się poruszałam. Pamiętaj jednak, aby się samodzielnie nie odpychać nogami (ale syn będzie miał radochę wożąc mamę, mnie czasami woziła córka) - bo to zmienia uklad łupka. Niby nie chodziłam, ale zdarzyło mi się kilka razy podeprzeć chorą nogą, kilka razy odepchnąć - i po 10 dniach łupka zamienili na pełny gips.
Leż Reniu i nie martw się świetami! Najważniejsze zdrowe nogi, bo beda jeszcze potrzebne na krzątanine przed następnymi świetami. Sprzątanie nie zając, nie ucieknie, producenci ciast i innych gotowców też chcą zarobić! Życzę duuużo optymizmu i cierpliwości w tej łóżkowej niedoli. Pozdrawiam - Ania
Serdecznie Ci wspolczuje, z drugiej strony mam ochote napisac "to tylko czasowe, a ze akurat na swieta?? no coz bywaja gorsze tragedie" Co do tego wozenia, to nie wiem czy w Polsce jest taka mozliwosc, ale ja po moich operacjach stop (a bylo ich kilka) zawsze wypozyczalam w aptece wozek inwalidzki na kilka tygodni. Oprocz braku progow, trzeba tylko wtedy pozwijac dywany i jazda.... A skoro nie mozesz wstawac i chodzic to moze pomysl nad "swietami inaczej" np. umow sie z rodzinka (z tego co sie domyslam masz synow) ze beda to swieta "kampingowe" czyli na podlodze sypialni - tak aby wszystko krecilo sie wokol Ciebie. Ja mysle, ze jak tylko rzucisz takie czy tez podobne haslo, to chlopcy juz to beda potrafili zorganizowac, a jesli do tego dasz im naprawde wolna reke, to zobaczysz jakie wspaniale i udane swieta bedziesz miala. A kto powiedzial, ze swieta maja byc przy stole i na koniecznie bialym obrusie ?? Wyciagnij z tego wnioski i zrob z tej lekcji doskonala zabawe dla siebie i najblizszych .....
Super pomysl, a Ty biedaczka ale damy rade zawsze mozna kuchnie do pokoju przeniesc i inne rzeczy tez :) a wszystko minie jak z bocza trzasnol:) Powodzenia
Kontrola jest, że tak powiem, "ustawowa" - po 7 do 10 dni. I proszę nie rób sobie nadziei, jak ja (bo rozczarowanie jest straszne), że wszystko będzie OK w tak krótkim terminie. Skręcenie nogi to trzy tygodnie unieruchomienia (może być bez gipsu, ale nieruchomo), każde stąpnięcie, nawet przypadkowe to nasilenie urazu. Niestety. Po zdjęciu gipsu (łupka) czeka Cię jeszcze ponad tydzień poruszania się o kulach lub na fotelu - nawet jak się będziesz tylko podpierać, noga i tak ponownie puchnie i boli. A potem na dosyć długi czas trapery - buty o usztywnionej cholewce, na płaskim obcasie.
Ja po 10 dniach nogi w łupku miałam siniak i obrzęk większy niż na początku. I naprawdę nie chodziłam specjalnie - najwyżej o kulach albo skakałam (ale zdarzyły się podparcia, przeniesienie ciężaru na sekundę). Dlatego nogę zagipsowali. Na kolejne 10 dni.
Wspolczuje Ci serdecznie.. Moze masz jaks kolezanke, czy sasiadke, ktora by mogla w jakis sposob pomoc Ci w potrzebie? Gdybys byla moja sasiadka, juz nie mialabys problemu. Zadzwon do kogos i opisz swoja sytuacje, na pewno ktos Ci pomoze, w koncu Swieta ktore nadchodza, ucza nas milosci dla blizniego... wiec po co stawiac wolne nakrycie dla goscia.. skoro dzien wczesniej zamkniemy mu drzwi przed nosem ? Wracaj szybko do zdrowia :)
Jak pech, to pech ! Serdecznie Ci współczuję i myślę, że przede wszystkim musi Ci pomóc ktoś, kto jest na miejscu. Nie możesz w żadnym wypadku chodzić bo to tylko przedłuży leczenie, zresztą Ekko wszystko Ci wyjaśniła a ma najświeższe doświadczenia w tym temacie . Postaraj się zastosować do zaleceń lekarza, może mężowi uda się przyspieszyć przyjazd, jeśli to jednak będzie niemożliwe, to nie wstydż się poprosić o pomoc kogoś z kim jesteś w miarę blisko, może przyjaciólka, może sąsiadka albo koleżanka z pracy.... Ja mam głęboką nadzieję, że nie będziesz musiała głośno prosić o pomoc, że ona nadejdzie sama bo świat wokół nas to nie tylko ludzie cierpiący na znieczulicę.Życzę Ci tego z całego serca...:))) Wiesz, w takich wypadkach nieocenieni są sąsiedzi. Jak zdarzały się w moim życiu różne trudne chwile, to pomoc przychodziła z najmniej spodziewanej strony i życzę Ci aby w Twoim przypadku było podobnie. Pozdrawiam...:)))
Bardzo współczóję Ci tej bezradności, z całego serca życzę ogromnej cierpliwości, uważaj teraz na siebie i rób wszystko jak lekarze radzą, przed Tobą jeszcze nie jedne święta, teraz odpoczywaj i o nic się nie martw, wszak zdrowie najważniejsze!!!! Wszystko się wkrótce na pewno ułoży trzymam mocno kciuki i gorąco pozdrawiam! I w razie co,to pisz co u Ciebie!!!
Dzięki że jesteście ze mną miło to czytać. W okół siebie też mam na szczeście 2 sprawdzone przyjaciółki, jedna już dzis mi pomogła a druga będzie jutro i oczywście są pod telefonem na zawołanie. No i oczywiście nieoceniona jest moja siostra, która służy samochodem, taka "domowa karetka" no i dzis była za mnie w przychodni cobym nie musiała z tego 2 piętra fruwać (oczywiście do windy), dostałam narazie zwolnienie na 30 dni hmm. Bedę sie odzywać bo kocham was i tę stronkę. Pozdrówka
Ojej, no szczerze Ci współczuję! Mam nadzieję, że dzięki tej stronie Twoje cierpienie będzie choć odrobinę mniejsze! Trzymaj się jakoś, przesyłam serdeczności i szybkiego powrotu do zdrowia!
Bardzo przepraszam wszystkich, których mój wątek uraził, obraził, rozśmieszył i co tam jeszcze chcecie. Macie może rację tytuł jest nieadekwatny ale byłam w takim szoku i nerwach kiedy to się stało... wybaczcie poprostu chciałam poczuć, że mam na tej stronie "przyjaciół" ... chyba jednak nie do końca. Jeszcze raz sory, że ośmieliłam sie podzielić swoim smutkiem i pechem, PROSZE MODERATORA O USINIĘCIE TEGO WĄTKU MAM DOŚĆ UWAG I KOLEJNYCH DYSKUSJI NA TEN TEMAT Aha zapomniałam życzę wszystkim ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT
Nie masz za co przepraszać!!! A przyjaciół masz tu napewno wielu!!!! Trzymaj się jakoś wszystko będzie dobrze i dziel się z nami i smutkiem i radością bo smutek wtedy mniejszy, a każda radość wspólna - staje sie większa!!! (wiem coś o tym)
renatko prosze nie mysl tak... Wiekszosc z nas doskonale Cie zrozumiala i trzyma kciuki by i swieta sie udaly i nozki jak najszybciej ozdrowialy. Renatko bardzo prosze.Pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości: > PROSZE MODERATORA O USINIĘCIE TEGO WĄTKU MAM DOŚĆ UWAG I KOLEJNYCH DYSKUSJI NA > TEN TEMATAha zapomniałam życzę wszystkim ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT
Oj, daj spokoj, czym Ty się dziewczyno przejmujesz! Nogi na poduchę, książka albo laptop w garść, postów smutnych nie zauważaj, wesołe czytaj, siedź z nami i plotkuj, nie będziemy niczego usuwać. Sama widzisz, jak się ludziska na portalu społecznościowym przejmują losami innych, pozostaje tylko się cieszyć, że reakcja była taka gorąca. Czasem i złość jest dowodem sympatii i zanteresowania. A wszystkich mających ochotę się odezwać w tym watku, na który już nie może patrzeć sama założycielka wyrzucam do wątku Bahusika "Ratunku!!! Umieram!!!" :)
Renarko, wystraszyłamś mnie teraz nie na żarty. Jak to - już nam składasz życzenia?! Toż to jeszcze ponad tydzień do świąt! Proszę bądź z nami i pisz, koniecznie pisz...chcę wiedzieć jak się czujesz i jak sobie radzisz, jak Ci się udaje opanować wszystko w domu... Mam do tego prawo, bo Cie polubiłam i nie możesz mnie zawie zawieść!!! Odezawij się! Ściskam - Emila :-)
Renatko bardzo sie ciesze,ze napisalas ten watek, mimo,ze nic poprzednio nie napisalam myslami bylam caly czas z Toba :) Slyszalam, ze skrecenie jest o wiele gorsze niz zlamanie i gdybym blisko Ciebie mieszkala to naprawde pomoglabym Ci przynajmniej w porzadkach przedswiatecznych i nie sa to puste slowa, bo wiele razy bylo,ze ktos potrzebowal pomocy to niewazne nic wiecej tylko pomoc, tym bardziej jest mi przykro,ze nie moge tego dla Ciebie zrobic Jednak myslami bede z Toba nawet przy wigilijnym stole i pomodle sie, zebys jak najszybciej doszla do zdrowia...Pozdrawiam Cie naprawde serdecznie :)
Renatko , nie podejmuj pochopnie zadnych decyzji , jesteś teraz obolala i wrażliwa ( nie tylko na ból) przyjaciół masz tutaj , sama widzisz ilu z nas zyczy Ci powrotu do zdrowia , i nie przejmuj się ( wyjatkami) nas jest i tak wiecej :)) buziaki i glowa do gory :)
Makusiu, ale tak naprawde to nie sadze zeby byl na forum ktos, kto zyczy Renatce zle..... mozna tamten watek odbierac w rozny sposob, ale nie posuwalabym sie az tak daleko....Ej Makusiu, bo znow niechcacy dostaniemy "gruche" od Wkn. :))) Renatko, wracaj do zdrowia, nie mysl o niczym innym i siedz w lozku i zakladaj jak najwiecej watkow - niech sie wreszcie cos dzieje :))) a cala reszta sie nie przejmuj.... ile ludzi tyle opinii, ja jestem jaka jestem, ale przeciez nie bede udawac, ze jestem inna.... A swoja droga, jak sie troche za duzo lukru i miodu naraz leje to zawsze mam uczucie, ze jest to nieszczere...i wtedy z radoscia siegam po szczypte soli czy tez pieprz .... w koncu tu kucharzymy, wiec powinnismy wiedziec jak korzystac z roznych przypraw ;) Usciski i pisz jak sie czujesz - maryla
Renia nie przejmuj się jakimś prykiem jednym czy drugim , muszą się powysmętniać żeby ich było na wierzchu .Ale szczerze mówiąc to wszyscy Ci współczuli .Tutaj są różni ludzie , jedni młodzi drudzy mniej , dlatego każdy inaczej podchodzi do tematu. Całuski
> PROSZE MODERATORA O USINIĘCIE TEGO WĄTKU MAM DOŚĆ UWAG I KOLEJNYCH DYSKUSJI NA > TEN TEMATAha zapomniałam życzę wszystkim ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT
niestety nie mam takiej odwagi aby to zrobic:) wracaj do zrowia i jak lucky pisze --- pisz wiecej watkow o sobie :) a my tu jestesmy aby sie wspierac -- hmmm czasami posmiac i poklucic... ale taka jest kazda rodzina :) CMOK :)
Dziękuje Wszystkim Kochanym żarłoczkom, że jesteście ze mną kiedy jest mi źle. Wczoraj ponownie poczułam, że jestem we właściwym miejscu... wróć... stronie. Mam nadzieje, że szybko minie ten wczorajszy dół bo zapas chusteczek się wyczerpał. Dziś na 12-stą jadę do Szpitala na kontrolne badanie zobaczymy co lekarz powie i co zrobi z tymi "gustownymi butami", Staram się myśleć pozytywnie, w końcu mam w okół siebie rodzinkę i przyjaciół, a już za tydzień wraca moje szczęście i będę miała rękaw do wypłakania się. Pozdrówka, napisze wieczorkiem co dalej z moimi kostkami.
Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości: > zobaczymy co > lekarz powie i co zrobi z tymi "gustownymi butami",
jeśli Ci je na pyrkach zostawi, to otworzymy wątek "prosimy o wpisy na nózie Renaty", Ty to sobie potem podrukujesz i nakleisz na wiadome buciorki. Osobiście podpisać się nie będziemy mogli, ale drukowane podpisy w tym wypadku wcale nie gorsze hihi
Właśnie to samo miałam pisać:))) ,że gdyby bliżej było to bym pojechała Ci te buciki wymalować:)))...a mam juz w tym wprawę..hehehe. A narazie Renatko lecz te nogi bo Sylwester się zbliża:))))).Pozdrawiam i zdrówka zyczę! ...i Wesołych Świąt ...oczywiście:))))
Twoje "gustowne butki" przypomnialy mi jak 2 lata temu wlasnie w lipcu (najwyzsze upaly) musialam przez 6 tygodni (a wiec jeszcze sierpnia kawalek) nosic jeden taki "butek" az pod kolano. Konstrukcje mial nie powiem solidna, metalowa, do tego wewnatrz 3 warstwy jakiegos filcopodobnego materialu i strona zewnetrzna jak solidne zimowe kozaki. Ciezkie to bylo cholerycznie, no i upiornie gorace, a musialam w tym chodzic nie tylko na zewnatrz ale i w domu. Fakt, moglam chodzic (Ty nie mozesz), ale tak bylam zmeczona tym buciorem juz po 3 dniach, ze rece opadaly na sama mysl, ze musze wstac z lozka, wiec sobie go udekorowalam w takie odznaki (cos w formie broszek - nie wiem jak to sie nazywa) z roznymi napisami, ale najwiecej bylo (az 4) tych usmiechnietych zoltych buziek. Mialam tych odznak poprzczepianych tyle, ze jak szlam to przy kazdym ruchu brzeczaly, bo obijaly sie o siebie. Mozesz sobie to wyobrazic, nie bylo czlowieka na ulicy, ktory by sie za mna nie obejrzal, tak te moje ozdoby graly i wygrywaly rozne przerozniste melodie, a moj lekarz zrobil zdjecia buta z wszystkich 4 stron i powiesil na tablicy ogloszen w poczekalni .... jak powiedzial "z mysla o tych co ciagle narzekaja, a ty zrobilas z tego zabawe". Po buciorku, przyszedl czas na laseczke, ktorej powiem szczerze naprawde nie mialam ochoty sie pozbyc, bo takie mialam z nia powodzenie, w moim wieku atrybuty kobiecosci juz sie conieco wytarly, a laseczka nagle jak czarodziejska rozdzka przykuwala meska uwage i to calkiem czasem mlodych i tak atrakcyjnych mezczyzn, ze "normalnie leb urywa :)))" .... I pomyslec, ze musiala isc do lamusa ....:))) Renatko, bol jest wiadomo upierdliwy i tego nie da sie pominac, ale z calej reszty korzystaj i zapewniam bedziesz sie kiedys miala z czego smiac. A pomysl drukowanych podpisow (zalecenie Wkn) jest super !!!!
Witam ponownie, a więc wróciłam od lekarza i dostałam w zamian na lewą nogę pełny gips hmm ale na szczęście "uwolnił" mi prawą nogę. Gustowny bucik został zdjęty, teraz tylko "moczyć, owijać, uważać a w ogóle najlepiej jak najmniej chodzić" hm ale śmieszne nie? No ale ciesze się, że choć jedna noga wolna, sina jak cholera i jak narazie boje sie na nią stanać więc wspieram się na kulach. Następne zmiany zapowiedział na 28 grudnia. Dzieki za wsparcie i trzymane kciuki, jesteście kochani
A teraz do Janka, otóż nie było wątku o tym, że odchodzę, napisałam tylko, że jest mam dosyć dyskusji na temat tego jak zaczełam swój wątek. Aha i złożyłam świąteczne życzenia bo było mi źle i myślałam, że następnym razem ugryze sie w język zanim zaczę dzielić się z Wami swoim pechem itp. Na szczeście znalazło się wiele osób z "pomocną dłonią".
Ej Renatko, Renatko, toz malo Ci bylo problemow z nogami jeszcze w jezyk chcialas sie ugryzc ? :)))) No to masz jednego bucika z glowy, wiem pierwsze stapniecia na "wyzwolonej" nodze sa straszne, czlowiek ma wrazenie, ze to nie jego noga i pewnie nie mozna jej zaufac, ale z czasem to przechodzi....
Ale fajnie! To jak jedna noga jest już na wolności, to teraz będzie Ci trochę lżej. Tak jak mówi Marylka - pewnie jutro przyzwyczaisz się trochę i zaczniesz bardziej ufac tej swojej kochanej "pęcince" :-) A za tydzień przywitasz swoje "Szczęście" uśmiechnięta i bardziej pogodzona z tym niewątpliwym utrapieniem. A jak "Szczęście" Cie przytuli, to i reszta smutku zniknie. Ściskam ciepło. Wracaj do zdrowia.
Melduje posłusznie, że już umiem chodzić o 1 kuli :) choć chyba za dużo sobie pozwalam spacerować bo "uwolniona" noga troche za bardzo boli hm Mam jeszcze pytanie do doświadczonych kiedyś podobnie jak ja. Pytałam wczoraj lekarza, który powiedział, że nie trzeba a mnie sie wydaje, że powinnam tę "uwolnioną" (choć jeszcze nie zdrową) nogę moczyć np w mydlinach. Pytałam go o moczenie i czy ją czymś zawinąć (on zostawił "gołą") hm mówił że nie ma potrzeby. Czy tez tak sądzicie? Już sama nie wiem, a może to ja panikuje? Pozdrówka
Renatko, nie mam doświadczenia w tym temacie, ale wydaje mi się, że nogę moczy się w mydlinach, gdy jest jakaś rana, czy choćby skaleczenie - to tak aby odkazić. W wypadku opuchlizny, to raczej jakieś kompresy (o ile jest spuchnięte) zrobione ze specjalnej "wody" z apteki lub z mieszaniny wody z octem (proporcji nie znam). Postaraj się troche oszczędzać tę nogę i wracaj szybko do pełni sił. Pozdrawiam i ciesze się, że już jest trochę lepiej :-)
Mialam kiedys reke zlamana z przemieszczeniem kosci, niedaleko nadgarstka i jak juz zdjety byl gips wtedy pozyczylam od mamy stara pralke nalalm cieplej wody z mydlinami , wlaczalam i wkladalam reke tak,zeby byla zamoczona ta okolica ponadto chodzilam na rehabilitacje i musialam przekladac male klocki z jednego konca poskrecanego druta na drugi koniec, potem doszlo jeszcze lekkie masowanie reki i gimnastyka - to sa moje doswiadczenia z reka i nie ma ani sladu po tym zlamaniu a jak jest z noga to niewiem. Mam nadzieje,ze w jakims stopniu Ci pomoglam ;)
witaj Renatko :) moczenie w mydlinach to dobry pomysł , zawsze przy opuchliznach wskazany ( tak mowiła jeszcze moja babcia) , mocz tą nogę i wracaj do zdrowia , pozdrawiam :))
Witam kochane żarłoczki, obiecałam dawać znać jak sobie radzę, ale przecież nie będę codziennie bo Was zanudzę. Siedzę teraz bardzo często na naszej stronce, czytam Wasze postępy w porządkach świątecznych, czasem się uśmieje i to chyba dobrze bo humorek sie poprawia. A co do nogi to jakoś leci, pewnie sie goi powoli, choć niestety często boli bo przecież nie mogę uleżeć i zawsze sobie wymyślę cos szybkiego do zrobienia, żeby choć trochę postać (np przy myciu naczyń) i pochodzić. Moczę tę "gołą" w mydlinach a dziś koleżanka poradziła mi smarować ją żelem ALTACET, pewnie to zrobię. Pozdrówka
Cieszę się, że się odezwałaś :-) Altacet jest chyba na opuchliznę. jakby nie pomógł, to z pewnościa nie zaszkodzi. Trzymaj się i uważaj na siebie. Pozdrawiam ciepło - Emila.
Witajcie kochane żarłoczki, jakoś zleciały te święta w moim gustownym buciku smigałam po domku jak mogłam a reszta moi panowie. A dziś nastał WRESZCIE ten dzień, gips został ściągnięty. Pan doktor powiedział, że dzis robi to z czystym sumieniem, którego nie miał niestety kiedy zdejmował mi łuske z prawej nogi, ale co tam, wolniej ale się zagoi Marzyłam sobie że już jutro wyjde sobie sama spokojnie do sklepu no ale... jeszcze będę musiała poczekać i uczyć się chodzić w domu. Jest coraz lepiej, na początku nogi mi się trzęsły jak nieprzymierzając po dobrym sek... ups (to nie ta stronka) hehehe W każdym razie w sylwestra jeszcze nie potańczę ale... idzie ku dobremu. Pozdrówka
Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości: na początku nogi mi się trzęsły > jak nieprzymierzając po dobrym sek... ups (to nie ta stronka) hehehe W każdym > razie w sylwestra jeszcze nie potańczę ale... idzie ku dobremu. Pozdrówka
Dlaczego "nie ta stronka" ? Chętnie poczytam.... Bahus
Użytkownik bahus napisał w wiadomości: > Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości: na początku nogi mi się trzęsły > > jak nieprzymierzając po dobrym sek... ups (to nie ta stronka) hehehe W > każdym > razie w sylwestra jeszcze nie potańczę ale... idzie ku dobremu. > PozdrówkaDlaczego "nie ta stronka" ? Chętnie poczytam....Bahus
hehehe Bahusku a bana nie dostane?:) oj apropos seksu, jest o wiele wygodniej niż z nogą w gipsie
Cześć kochani meldule się posłusznie, już po gipsach, Niestety dostałam drugie zwolnienie znów na 30 dni hmm coprawda noga lewa troche jeszcze ale chce mi sie już do ludzi, Z domu troche juz wychodze na szczęście bo wiosna nastała w styczniu hehe Pozdrówka
renatko... trzymam kciuki,ale muszę na chwilę puścić i zapytać co z nogami...jest już lepiej? uśmiechnij sie będzie dobrze rehabilitacja postawi na nogi a może sanatorium...przydałoby się taka ciągła rehabilitacja z leczeniem w tle pozdrawiam renatko
Czesc kochane żarłoczki, witam smutno, od wczoraj leżę sobie w łóżku z laptopem na kolanach (na szczęście) chyba nikt nie ma tak wielkiego pech jak ja, Otóż wczoraj wieczorem wychodząc z Przychodni dziecięcej (byłam z synem na szczepieniu) upadłam na starych wykruszonych schodach tak pechowo, że mam skręcone porządnie oba stawy skokowe hm Wyborażacie sobie jak wyglądam? obie nogi do kolana w łusce widok nie jest komiczny choć lekarz w szpitalu pocieszał mnie, że dostaję gustowne buciki. Ludzie jestem w domu, chodzić nie wolno, jak ja mam zrobić moje kochane święta :( chce mi sie płakać synowie i mama staruszka mnie pociesza ale jakoś narazie nic to nie daje. Wstawać nie wolno. chodzić wcale buuuuu POMOCY
Oooo biedna , gdybym mieszkała bliżej Ciebie pomogłabym Ci .Jak długo nie będziesz mogła poruszać się ?
Ale palcem kiwac wolno
Przykro slyszec ze takie nieszczescie Cie spotkalo i to w tak zabieganym okresie
Nie nadwerezaj sie zbytnio tylko pokieruj rod meski do pracy niech tez poczuja atmosfere Swiat.
Pomysl jak cudownie jest choc raz nie myc okien i nie sprzatac, a do lepienia pierogow byc niesionym na lektyce z krzesla
Glosnym stukiem gipsu bedziesz domagac sie porzadku wsrod czeladzi!!! Prawie jak ksiezna
Niestety takie przykre rzeczy sie zdarzaja ale wyciagnij to co najlepsze z nich i usmiechnij sie , niedlugo zapuka do Ciebie Mikolaj
Zycze Ci szybkiego powrotu do zdrowia!!!
Miałam trochę inną sytuację. Kilka lat temu przed samymi świętami zachorowałam na zapalenie oskrzeli. Lekarz kazał mi leżeć, brałam zastrzyki. Mąż i dzieci spisaly się na medal. Sami robili zakupy, mąż gotował i trochę ciasta przyniósł od teściowej. Okna nie byly umyte. Nic nie posprzątane ale były to jedne z najlepszych naszych świąt. Dzieci były zachwycone, że wszystko robił tata. Nie przejmuj się porządkami czy brudnymi oknami. Naprawdę nie warto. Ważne żebyście miło i rodzinnie spędzili święta. Gorąco pozdrawiam i życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
P.S. Zapomniałam dodać, że lekarka nasza sąsiadka powiedziala mężowi, że zona musi wypoczywać. Nie może się zmęczyć, spocić itp.
serdecznie i gorąco pozdrawiam, trzymaj się i wierz w siłe rodziny, dacie sobie radę, Będziesz "dowódcą" , dużo zdrówka i mimo wszystko udanych swiat
Leż, odpoczywaj i zdrowiej - niczym się nie przejmuj!!!! Rodzinka na pewno sobie poradzi przy Twoich podpowiedziach hi hi...
Nie do końca wysprzątane mieszkanie z pewnością nie popsuje Wam Świąt - nie to jest przecież najważniejsze . Uśmiechu na buzi i wszystkiego dobrego Pozdrawiam
Co znaczy skręcenie nogi - i to tylko jednej, wiem doskonale. Dopiero jakiś tydzień czasu poruszam się bez kul. Ale też beż żadnych skutków ubocznych, już nawet przestałam utykać na dworze - no może poza barometrem i to chyba we wszystkich stawach (a niby jeden skręciłam).
Współczuję Ci. Ale korzystaj póki możesz - męża do roboty zagoń- zreszta będzie wiedział, że musi pomoc. Najwyżej mieszkanie nie będzie wysprzątane, zrobisz to kiedy indziej.
dochodz swoich praw jezeli schody nalezą do przychodni i sa wykruszone pozwij ich o odszkodowanie , biedulka jestes wspolczuje serdecznie i pozdrawiam.
Dzięki kochane jesteście, niestety muszę liczyć tylko na taką pomoc jak pisałam, mój pan wraca dopiero 20 grudnia bo pracuje w Holandii hmm
A co do odszkodowania to nie wiem czy cos zdziałam bo nikt z przychodni tego nie widział a ja byłam w szoku bólowym i poprostu poszłam do domu, choć potem w szpitalu na Izbie Przyjęć tłumaczyłam gdzie i jak to się stało, A zanim wyjde z domu żeby tam dotrzeć upłynie wiele wody.
Renatko, może jednak poproś kogoś, żeby zrobił zdjęcia tych schodów (najlepiej z datą wydrukowaną na zdjęciu, czyli w miarę szybko), bo nigdy nie wiadomo, czy jednak ktos nie widział tego zajścia, a poza tym nie zawsze świadkowie bywają przy róznych nieszczęśliwych wypadkach, a poszkodowany jednak rekompensatę za cierpienia otrzymuje...
Popieram staranie sieo odszkodowanie - przecierz nic nie ryzykujesz jak Ci nie uznaja (w co watpie) to trudno ale jesli uznaja to bedzie fajnie i pomysl o tym ze pewnie sie po swietach jakis grosik przyda. Tobie z calego serca powrotu do zdrowia zycze a Twoi chlopcy to juz nie maluchy pomoga napewno! Renatko trzymaj sie czasem sa takie swieta wlasnie inne i dziwne najlepsze!
Rozumiem Twój ból , miałam złamaną noge, sześć tygodni w gipsie, a skręcenia ponoć jeszcze gorsze :( Wiem , że przeżywasz ten stan przymusowej bezczynności, a przecież tyle pracy, i rodzinka nie dopatrzy przeciez wszystkiego tak jak Ty byś to zrobiła, nie posprzata tak dokładnie, nie ugotuje, nie dosmaczy, oni nie umieją tego co Ty i nie tak jak Ty... ja tez tak na początku myślałam, a potem okazało sie, że może nie zrobili do końca tak jak sama bym zrobiła, ale sobie poradzili, w bałaganie nie zgineliśmy, jeśc też mieliśmy co (zakupy i gotowanie), a że nie było takie pyszne jak od mamy :))) to potem jeszcze lepiej doceniali moje starania :)))) I u Ciebie tez tak będzie , rodzinka sobie jakoś poradzi przy Twojej słownej pomocy :) zrobicie te Święta wspaniałe i będzie o czym opowiadać po latach. Życzę szybkiego i bez komplikacji, powrotu do zdrowia ( nie nadwyrężaj nóżek :) i dobrych , spokojnych Świąt.
Ewa/Ave
Renatko,wiem co przeżywasz bo mój mąż też leży( i wsio na mojej głowie),ale...
ostatnio zaczynam go wozic po chałupie na krzesle biurowym z kółkami,
jest zadowolony haha,ze nie musi ciagle gapić się w telewizor.
Spróbuj i Ty się tak poprzemieszczać.
Zyczę zdrówka i szybkiego powstania (stanięcia ? hm,,) na nogi
Pozdrawiamy
To naprawdę doskonały pomysł - pod warunkiem, że nie masz progów w mieszkaniu. Ja też tak się poruszałam. Pamiętaj jednak, aby się samodzielnie nie odpychać nogami (ale syn będzie miał radochę wożąc mamę, mnie czasami woziła córka) - bo to zmienia uklad łupka. Niby nie chodziłam, ale zdarzyło mi się kilka razy podeprzeć chorą nogą, kilka razy odepchnąć - i po 10 dniach łupka zamienili na pełny gips.
No właśnie ja nie mam progów,nie wiem jak Renatka...
Leż Reniu i nie martw się świetami! Najważniejsze zdrowe nogi, bo beda jeszcze potrzebne na krzątanine przed następnymi świetami. Sprzątanie nie zając, nie ucieknie, producenci ciast i innych gotowców też chcą zarobić! Życzę duuużo optymizmu i cierpliwości w tej łóżkowej niedoli. Pozdrawiam - Ania
Serdecznie Ci wspolczuje, z drugiej strony mam ochote napisac "to tylko czasowe, a ze akurat na swieta?? no coz bywaja gorsze tragedie"
Co do tego wozenia, to nie wiem czy w Polsce jest taka mozliwosc, ale ja po moich operacjach stop (a bylo ich kilka) zawsze wypozyczalam w aptece wozek inwalidzki na kilka tygodni. Oprocz braku progow, trzeba tylko wtedy pozwijac dywany i jazda....
A skoro nie mozesz wstawac i chodzic to moze pomysl nad "swietami inaczej" np. umow sie z rodzinka (z tego co sie domyslam masz synow) ze beda to swieta "kampingowe" czyli na podlodze sypialni - tak aby wszystko krecilo sie wokol Ciebie. Ja mysle, ze jak tylko rzucisz takie czy tez podobne haslo, to chlopcy juz to beda potrafili zorganizowac, a jesli do tego dasz im naprawde wolna reke, to zobaczysz jakie wspaniale i udane swieta bedziesz miala. A kto powiedzial, ze swieta maja byc przy stole i na koniecznie bialym obrusie ??
Wyciagnij z tego wnioski i zrob z tej lekcji doskonala zabawe dla siebie i najblizszych .....
Super pomysl, a Ty biedaczka ale damy rade zawsze mozna kuchnie do pokoju przeniesc i inne rzeczy tez :) a wszystko minie jak z bocza trzasnol:) Powodzenia
O Matko!!! Ale sobie narobiłaś!! Szkoda że tak daleko mieszkasz, chętnie bym Ci pomogła!!! Trzymaj się i zdrowiej szybko!!
To w końcu skręcone czy złamane te nogi ???? Bo tytuł raczej dramatyczny !!!
PS. Współczuję, wiem jak to boli...
skręcone oba stawy skokowe hmm dzięki wszystkim za "podanie ręki" i dobre słowa, w piątek jade na kontrole zobaczymy jak sie goi. Pozdrówka
Kontrola jest, że tak powiem, "ustawowa" - po 7 do 10 dni. I proszę nie rób sobie nadziei, jak ja (bo rozczarowanie jest straszne), że wszystko będzie OK w tak krótkim terminie. Skręcenie nogi to trzy tygodnie unieruchomienia (może być bez gipsu, ale nieruchomo), każde stąpnięcie, nawet przypadkowe to nasilenie urazu. Niestety. Po zdjęciu gipsu (łupka) czeka Cię jeszcze ponad tydzień poruszania się o kulach lub na fotelu - nawet jak się będziesz tylko podpierać, noga i tak ponownie puchnie i boli. A potem na dosyć długi czas trapery - buty o usztywnionej cholewce, na płaskim obcasie.
Ja po 10 dniach nogi w łupku miałam siniak i obrzęk większy niż na początku. I naprawdę nie chodziłam specjalnie - najwyżej o kulach albo skakałam (ale zdarzyły się podparcia, przeniesienie ciężaru na sekundę). Dlatego nogę zagipsowali. Na kolejne 10 dni.
Wspolczuje Ci serdecznie.. Moze masz jaks kolezanke, czy sasiadke, ktora by mogla w jakis sposob pomoc Ci w potrzebie?
Gdybys byla moja sasiadka, juz nie mialabys problemu. Zadzwon do kogos i opisz swoja sytuacje, na pewno ktos Ci pomoze, w koncu Swieta ktore nadchodza, ucza nas milosci dla blizniego... wiec po co stawiac wolne nakrycie dla goscia.. skoro dzien wczesniej zamkniemy mu drzwi przed nosem ? Wracaj szybko do zdrowia :)
współczuje Ci Renatko z całego serca , mam nadzieję ze znajdzie sie ktos kto będzię chetny do pomocy , trzymaj sie cieplutko
Jak pech, to pech ! Serdecznie Ci współczuję i myślę, że przede wszystkim musi Ci pomóc ktoś, kto jest na miejscu. Nie możesz w żadnym wypadku chodzić bo to tylko przedłuży leczenie, zresztą Ekko wszystko Ci wyjaśniła a ma najświeższe doświadczenia w tym temacie .
Postaraj się zastosować do zaleceń lekarza, może mężowi uda się przyspieszyć przyjazd, jeśli to jednak będzie niemożliwe, to nie wstydż się poprosić o pomoc kogoś z kim jesteś w miarę blisko, może przyjaciólka, może sąsiadka albo koleżanka z pracy....
Ja mam głęboką nadzieję, że nie będziesz musiała głośno prosić o pomoc, że ona nadejdzie sama bo świat wokół nas to nie tylko ludzie cierpiący na znieczulicę.Życzę Ci tego z całego serca...:))) Wiesz, w takich wypadkach nieocenieni są sąsiedzi.
Jak zdarzały się w moim życiu różne trudne chwile, to pomoc przychodziła z najmniej spodziewanej strony i życzę Ci aby w Twoim przypadku było podobnie. Pozdrawiam...:)))
Bardzo współczóję Ci tej bezradności, z całego serca życzę ogromnej cierpliwości, uważaj teraz na siebie i rób wszystko jak lekarze radzą, przed Tobą jeszcze nie jedne święta, teraz odpoczywaj i o nic się nie martw, wszak zdrowie najważniejsze!!!! Wszystko się wkrótce na pewno ułoży trzymam mocno kciuki i gorąco pozdrawiam! I w razie co,to pisz co u Ciebie!!!
Dzięki że jesteście ze mną miło to czytać. W okół siebie też mam na szczeście 2 sprawdzone przyjaciółki, jedna już dzis mi pomogła a druga będzie jutro i oczywście są pod telefonem na zawołanie. No i oczywiście nieoceniona jest moja siostra, która służy samochodem, taka "domowa karetka" no i dzis była za mnie w przychodni cobym nie musiała z tego 2 piętra fruwać (oczywiście do windy), dostałam narazie zwolnienie na 30 dni hmm. Bedę sie odzywać bo kocham was i tę stronkę. Pozdrówka
wróć... oczywiście miało być z 9 piętra, ech to chyba ten ból i zmęczenie, naprawdę nie chodzę tylko tyle co do WC a boli jak cholera
Ojej, no szczerze Ci współczuję!
Mam nadzieję, że dzięki tej stronie Twoje cierpienie będzie choć odrobinę mniejsze!
Trzymaj się jakoś, przesyłam serdeczności i szybkiego powrotu do zdrowia!
Bardzo przepraszam wszystkich, których mój wątek uraził, obraził, rozśmieszył i co tam jeszcze chcecie. Macie może rację tytuł jest nieadekwatny ale byłam w takim szoku i nerwach kiedy to się stało... wybaczcie poprostu chciałam poczuć, że mam na tej stronie "przyjaciół" ... chyba jednak nie do końca. Jeszcze raz sory, że ośmieliłam sie podzielić swoim smutkiem i pechem, PROSZE MODERATORA O USINIĘCIE TEGO WĄTKU MAM DOŚĆ UWAG I KOLEJNYCH DYSKUSJI NA TEN TEMAT
Aha zapomniałam życzę wszystkim ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT
Nie masz za co przepraszać!!! A przyjaciół masz tu napewno wielu!!!! Trzymaj się jakoś wszystko będzie dobrze i dziel się z nami i smutkiem i radością bo smutek wtedy mniejszy, a każda radość wspólna - staje sie większa!!! (wiem coś o tym)
renatko prosze nie mysl tak... Wiekszosc z nas doskonale Cie zrozumiala i trzyma kciuki by i swieta sie udaly i nozki jak najszybciej ozdrowialy. Renatko bardzo prosze.Pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości:
> PROSZE MODERATORA O USINIĘCIE TEGO WĄTKU MAM DOŚĆ UWAG I KOLEJNYCH DYSKUSJI NA
> TEN TEMATAha zapomniałam życzę wszystkim ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT
Oj, daj spokoj, czym Ty się dziewczyno przejmujesz! Nogi na poduchę, książka albo laptop w garść, postów smutnych nie zauważaj, wesołe czytaj, siedź z nami i plotkuj, nie będziemy niczego usuwać. Sama widzisz, jak się ludziska na portalu społecznościowym przejmują losami innych, pozostaje tylko się cieszyć, że reakcja była taka gorąca. Czasem i złość jest dowodem sympatii i zanteresowania.
A wszystkich mających ochotę się odezwać w tym watku, na który już nie może patrzeć sama założycielka wyrzucam do wątku Bahusika "Ratunku!!! Umieram!!!" :)
Renarko, wystraszyłamś mnie teraz nie na żarty. Jak to - już nam składasz życzenia?! Toż to jeszcze ponad tydzień do świąt! Proszę bądź z nami i pisz, koniecznie pisz...chcę wiedzieć jak się czujesz i jak sobie radzisz, jak Ci się udaje opanować wszystko w domu... Mam do tego prawo, bo Cie polubiłam i nie możesz mnie zawie zawieść!!! Odezawij się! Ściskam - Emila :-)
smakosiu sloneczko dostalas mego maila?
Właśnie sprawdziłam, ale nic nie doszło :-(
Renata, nie przejmuj sie, naprawde, nie przejmuj sie i zostan z nami.
Renatko bardzo sie ciesze,ze napisalas ten watek, mimo,ze nic poprzednio nie napisalam myslami bylam caly czas z Toba :) Slyszalam, ze skrecenie jest o wiele gorsze niz zlamanie i gdybym blisko Ciebie mieszkala to naprawde pomoglabym Ci przynajmniej w porzadkach przedswiatecznych i nie sa to puste slowa, bo wiele razy bylo,ze ktos potrzebowal pomocy to niewazne nic wiecej tylko pomoc, tym bardziej jest mi przykro,ze nie moge tego dla Ciebie zrobic Jednak myslami bede z Toba nawet przy wigilijnym stole i pomodle sie, zebys jak najszybciej doszla do zdrowia...Pozdrawiam Cie naprawde serdecznie :)
Renatko , nie podejmuj pochopnie zadnych decyzji , jesteś teraz obolala i wrażliwa ( nie tylko na ból) przyjaciół masz tutaj , sama widzisz ilu z nas zyczy Ci powrotu do zdrowia , i nie przejmuj się ( wyjatkami) nas jest i tak wiecej :)) buziaki i glowa do gory :)
Makusiu, ale tak naprawde to nie sadze zeby byl na forum ktos, kto zyczy Renatce zle..... mozna tamten watek odbierac w rozny sposob, ale nie posuwalabym sie az tak daleko....Ej Makusiu, bo znow niechcacy dostaniemy "gruche" od Wkn. :)))
Renatko, wracaj do zdrowia, nie mysl o niczym innym i siedz w lozku i zakladaj jak najwiecej watkow - niech sie wreszcie cos dzieje :))) a cala reszta sie nie przejmuj.... ile ludzi tyle opinii, ja jestem jaka jestem, ale przeciez nie bede udawac, ze jestem inna....
A swoja droga, jak sie troche za duzo lukru i miodu naraz leje to zawsze mam uczucie, ze jest to nieszczere...i wtedy z radoscia siegam po szczypte soli czy tez pieprz .... w koncu tu kucharzymy, wiec powinnismy wiedziec jak korzystac z roznych przypraw ;)
Usciski i pisz jak sie czujesz - maryla
nie ma za co dostać :)) nic zlego sie nie dzieje :)) pozdrawiam cieplutko :) ( chyba troszke źle odczytałas moja wypowiedź) buziaczki
Makusiu, skarbie juz Ci napisalam na gg i mysle, ze sie rozumiemy :)) Buziaczki wzajemnie Ty choinkowy duszku :)))
Renia nie przejmuj się jakimś prykiem jednym czy drugim , muszą się powysmętniać żeby ich było na wierzchu .Ale szczerze mówiąc to wszyscy Ci współczuli .Tutaj są różni ludzie , jedni młodzi drudzy mniej , dlatego każdy inaczej podchodzi do tematu. Całuski
...dziękuję za "epitet"... nie powiem, miły...i nawet "sympatyczny" ...nie dopiszę więcej.
Smarkaczom wybaczam ich "mądrosć".
Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości:
> PROSZE MODERATORA O USINIĘCIE TEGO WĄTKU MAM DOŚĆ UWAG I KOLEJNYCH DYSKUSJI NA
> TEN TEMATAha zapomniałam życzę wszystkim ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT
niestety nie mam takiej odwagi aby to zrobic:)
wracaj do zrowia i jak lucky pisze --- pisz wiecej watkow o sobie :)
a my tu jestesmy aby sie wspierac -- hmmm czasami posmiac i poklucic... ale taka jest kazda rodzina :) CMOK :)
Renatko, jeśli uważasz , zem Ci nieprzyjazny...wybacz,
nie tak to miało być zdaje się, że "advcatus diaboli"....bardziej temu winien
Kazik-Janek
P.S.
Gdzie Ty powiadamiasz nas o swoim "odejściu"....bo widzę wezwania do pozostania...albom juz całkiem oślepł?
Dziękuje Wszystkim Kochanym żarłoczkom, że jesteście ze mną kiedy jest mi źle. Wczoraj ponownie poczułam, że jestem we właściwym miejscu... wróć... stronie. Mam nadzieje, że szybko minie ten wczorajszy dół bo zapas chusteczek się wyczerpał. Dziś na 12-stą jadę do Szpitala na kontrolne badanie zobaczymy co lekarz powie i co zrobi z tymi "gustownymi butami", Staram się myśleć pozytywnie, w końcu mam w okół siebie rodzinkę i przyjaciół, a już za tydzień wraca moje szczęście i będę miała rękaw do wypłakania się. Pozdrówka, napisze wieczorkiem co dalej z moimi kostkami.
Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości:
> zobaczymy co
> lekarz powie i co zrobi z tymi "gustownymi butami",
jeśli Ci je na pyrkach zostawi, to otworzymy wątek "prosimy o wpisy na nózie Renaty", Ty to sobie potem podrukujesz i nakleisz na wiadome buciorki. Osobiście podpisać się nie będziemy mogli, ale drukowane podpisy w tym wypadku wcale nie gorsze hihi
Właśnie to samo miałam pisać:))) ,że gdyby bliżej było to bym pojechała Ci te buciki wymalować:)))...a mam juz w tym wprawę..hehehe. A narazie Renatko lecz te nogi bo Sylwester się zbliża:))))).Pozdrawiam i zdrówka zyczę! ...i Wesołych Świąt ...oczywiście:))))
o tak o tak .....
Trzymam kciuki :)
Twoje "gustowne butki" przypomnialy mi jak 2 lata temu wlasnie w lipcu (najwyzsze upaly) musialam przez 6 tygodni (a wiec jeszcze sierpnia kawalek) nosic jeden taki "butek" az pod kolano. Konstrukcje mial nie powiem solidna, metalowa, do tego wewnatrz 3 warstwy jakiegos filcopodobnego materialu i strona zewnetrzna jak solidne zimowe kozaki. Ciezkie to bylo cholerycznie, no i upiornie gorace, a musialam w tym chodzic nie tylko na zewnatrz ale i w domu. Fakt, moglam chodzic (Ty nie mozesz), ale tak bylam zmeczona tym buciorem juz po 3 dniach, ze rece opadaly na sama mysl, ze musze wstac z lozka, wiec sobie go udekorowalam w takie odznaki (cos w formie broszek - nie wiem jak to sie nazywa) z roznymi napisami, ale najwiecej bylo (az 4) tych usmiechnietych zoltych buziek. Mialam tych odznak poprzczepianych tyle, ze jak szlam to przy kazdym ruchu brzeczaly, bo obijaly sie o siebie. Mozesz sobie to wyobrazic, nie bylo czlowieka na ulicy, ktory by sie za mna nie obejrzal, tak te moje ozdoby graly i wygrywaly rozne przerozniste melodie, a moj lekarz zrobil zdjecia buta z wszystkich 4 stron i powiesil na tablicy ogloszen w poczekalni .... jak powiedzial "z mysla o tych co ciagle narzekaja, a ty zrobilas z tego zabawe". Po buciorku, przyszedl czas na laseczke, ktorej powiem szczerze naprawde nie mialam ochoty sie pozbyc, bo takie mialam z nia powodzenie, w moim wieku atrybuty kobiecosci juz sie conieco wytarly, a laseczka nagle jak czarodziejska rozdzka przykuwala meska uwage i to calkiem czasem mlodych i tak atrakcyjnych mezczyzn, ze "normalnie leb urywa :)))" .... I pomyslec, ze musiala isc do lamusa ....:)))
Renatko, bol jest wiadomo upierdliwy i tego nie da sie pominac, ale z calej reszty korzystaj i zapewniam bedziesz sie kiedys miala z czego smiac. A pomysl drukowanych podpisow (zalecenie Wkn) jest super !!!!
Wiesz, Ty zawsze masz pod ręką jakąś czarodziejską historyjkę po przeczytaniu której uśmiech na twarzy nie zniknie przez długi czas.:-)))) Super!!!!!
o wlasnie tego tutaj brakowalo :)) cala Marylka :) usmiech powraca na pyszczek :)
Witam ponownie, a więc wróciłam od lekarza i dostałam w zamian na lewą nogę pełny gips hmm ale na szczęście "uwolnił" mi prawą nogę. Gustowny bucik został zdjęty, teraz tylko "moczyć, owijać, uważać a w ogóle najlepiej jak najmniej chodzić" hm ale śmieszne nie? No ale ciesze się, że choć jedna noga wolna, sina jak cholera i jak narazie boje sie na nią stanać więc wspieram się na kulach. Następne zmiany zapowiedział na 28 grudnia. Dzieki za wsparcie i trzymane kciuki, jesteście kochani
A teraz do Janka, otóż nie było wątku o tym, że odchodzę, napisałam tylko, że jest mam dosyć dyskusji na temat tego jak zaczełam swój wątek. Aha i złożyłam świąteczne życzenia bo było mi źle i myślałam, że następnym razem ugryze sie w język zanim zaczę dzielić się z Wami swoim pechem itp. Na szczeście znalazło się wiele osób z "pomocną dłonią".
Dzięki i pozdrówka
Ej Renatko, Renatko, toz malo Ci bylo problemow z nogami jeszcze w jezyk chcialas sie ugryzc ? :))))
No to masz jednego bucika z glowy, wiem pierwsze stapniecia na "wyzwolonej" nodze sa straszne, czlowiek ma wrazenie, ze to nie jego noga i pewnie nie mozna jej zaufac, ale z czasem to przechodzi....
Ale fajnie! To jak jedna noga jest już na wolności, to teraz będzie Ci trochę lżej. Tak jak mówi Marylka - pewnie jutro przyzwyczaisz się trochę i zaczniesz bardziej ufac tej swojej kochanej "pęcince" :-) A za tydzień przywitasz swoje "Szczęście" uśmiechnięta i bardziej pogodzona z tym niewątpliwym utrapieniem. A jak "Szczęście" Cie przytuli, to i reszta smutku zniknie. Ściskam ciepło. Wracaj do zdrowia.
Nic sią nie martw,bedzie dobrze.Głowa do góry bo po pechu zawsze przychodzi szczęście.
Zdrówka życzę pa pa.
Mam jeszcze pytanie do doświadczonych kiedyś podobnie jak ja. Pytałam wczoraj lekarza, który powiedział, że nie trzeba a mnie sie wydaje, że powinnam tę "uwolnioną" (choć jeszcze nie zdrową) nogę moczyć np w mydlinach. Pytałam go o moczenie i czy ją czymś zawinąć (on zostawił "gołą") hm mówił że nie ma potrzeby. Czy tez tak sądzicie? Już sama nie wiem, a może to ja panikuje? Pozdrówka
Renatko, nie mam doświadczenia w tym temacie, ale wydaje mi się, że nogę moczy się w mydlinach, gdy jest jakaś rana, czy choćby skaleczenie - to tak aby odkazić. W wypadku opuchlizny, to raczej jakieś kompresy (o ile jest spuchnięte) zrobione ze specjalnej "wody" z apteki lub z mieszaniny wody z octem (proporcji nie znam). Postaraj się troche oszczędzać tę nogę i wracaj szybko do pełni sił. Pozdrawiam i ciesze się, że już jest trochę lepiej :-)
Mialam kiedys reke zlamana z przemieszczeniem kosci, niedaleko nadgarstka i jak juz zdjety byl gips wtedy pozyczylam od mamy stara pralke nalalm cieplej wody z mydlinami , wlaczalam i wkladalam reke tak,zeby byla zamoczona ta okolica ponadto chodzilam na rehabilitacje i musialam przekladac male klocki z jednego konca poskrecanego druta na drugi koniec, potem doszlo jeszcze lekkie masowanie reki i gimnastyka - to sa moje doswiadczenia z reka i nie ma ani sladu po tym zlamaniu a jak jest z noga to niewiem. Mam nadzieje,ze w jakims stopniu Ci pomoglam ;)
witaj Renatko :) moczenie w mydlinach to dobry pomysł , zawsze przy opuchliznach wskazany ( tak mowiła jeszcze moja babcia) , mocz tą nogę i wracaj do zdrowia , pozdrawiam :))
No no, wygląda na to, że ja też się czegoś przy okazji dowiem. Myślałam, że mydliny, to tylko na rany itp. a tu proszę :-)
mydlo i rana , to mi troszke nie pasuje :) no ale kto wie ;)
mnie tez to jakos nie idzie w parze....:( przeciez mydlo nie ma zadnych wlasciwosci odkazajacych.
Witam kochane żarłoczki, obiecałam dawać znać jak sobie radzę, ale przecież nie będę codziennie bo Was zanudzę. Siedzę teraz bardzo często na naszej stronce, czytam Wasze postępy w porządkach świątecznych, czasem się uśmieje i to chyba dobrze bo humorek sie poprawia. A co do nogi to jakoś leci, pewnie sie goi powoli, choć niestety często boli bo przecież nie mogę uleżeć i zawsze sobie wymyślę cos szybkiego do zrobienia, żeby choć trochę postać (np przy myciu naczyń) i pochodzić. Moczę tę "gołą" w mydlinach a dziś koleżanka poradziła mi smarować ją żelem ALTACET, pewnie to zrobię. Pozdrówka
Cieszę się, że się odezwałaś :-) Altacet jest chyba na opuchliznę. jakby nie pomógł, to z pewnościa nie zaszkodzi. Trzymaj się i uważaj na siebie. Pozdrawiam ciepło - Emila.
Wasnie, dobrze jak sie od czasu do czasu odezwiesz,zebysmy wiedzieli , ze wszystko jest w najlepszym porzadku, czyli w drodze do wyzdrowienia ;)
No to wyszla Twoja noga ze skorupy, jak zolw ;) Ciesze sie,ze wszystko idzie pomyslnie ku wyzdrowieniu :)
Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości:
na początku nogi mi się trzęsły
> jak nieprzymierzając po dobrym sek... ups (to nie ta stronka) hehehe W każdym
> razie w sylwestra jeszcze nie potańczę ale... idzie ku dobremu. Pozdrówka
Dlaczego "nie ta stronka" ? Chętnie poczytam....
Bahus
Użytkownik bahus napisał w wiadomości:
> Użytkownik renataz36 napisał w wiadomości: na początku nogi mi się trzęsły
> > jak nieprzymierzając po dobrym sek... ups (to nie ta stronka) hehehe W
> każdym > razie w sylwestra jeszcze nie potańczę ale... idzie ku dobremu.
> PozdrówkaDlaczego "nie ta stronka" ? Chętnie poczytam....Bahus
hehehe Bahusku a bana nie dostane?:) oj apropos seksu, jest o wiele wygodniej niż z nogą w gipsie
Hehehe caly Bahus ;)))
No to teraz tylko do przodu)pozdrówka i dużo sił))
Cześć kochani meldule się posłusznie, już po gipsach, Niestety dostałam drugie zwolnienie znów na 30 dni hmm coprawda noga lewa troche jeszcze ale chce mi sie już do ludzi, Z domu troche juz wychodze na szczęście bo wiosna nastała w styczniu hehe Pozdrówka
Cieszę się Renatko, że jest lepiej :) i przykładaj się później do rehabilitacji :)
renatko... trzymam kciuki,ale muszę na chwilę puścić i zapytać co z nogami...jest już lepiej? uśmiechnij sie będzie dobrze rehabilitacja postawi na nogi a może sanatorium...przydałoby się taka ciągła rehabilitacja z leczeniem w tle
pozdrawiam renatko