Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Wydarzenie (gafa) roku 2007...

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-03 14:04:46

    Moze opiszemy w tym watku jakies wydarzenie, mniej lub bardziej wazne, moze gafe, jaka popelnilismy w roku ubieglym, a ktore na zawsze pozostanie w naszej pamieci....
    Skoro zaczelam, to wypada mi napisac co sie takiego mnie przydarzylo ....
    Otoz, w ubieglym roku obchodzilismy 80te urodziny mojego Tescia i na te okazje przez rok przygotowywalismy (glownie ja) z moim mezem uroczystosc - niespodzianke. Bylo 85 osob zaproszonych gosci, wynajety caly lokal, dekoracje, przemowienia, DJ, fura jedzenia, ogromny tort i wiele jeszcze innych rzeczy.... Ale dzien przed uroczystoscia, kiedy kupowalismy ostatnie dekoracje, wpadla mi w oko taka mala poduszeczka w ksztalcie pieluchy dla doroslych na ktorej bylo napisane "z gorki" odnoszace sie do wieku jubilata. Szybko bez wiekszego zastanowienia kupilam te poduszke lacznie z korona, na ktorej z kolei widnial napis "krol dnia dzisiejszego".
    Nastepnego dnia po nieprzespanej nocy, bo caly czas dumalam nad moja mowa otwierajaca uroczystosc.....nadszedl wreszcie ....moment!!!!
    Zebrani goscie na sali, otwieraja sie drzwi i wchodzi niczego sie nie spodziewajacy jubilat....
    Ja z mikrofonem, zaprosilam go na srodek parkietu, usadzilam na przygotowanym wczesniej "tronie" i wale mowe ....
    W pierwszej kolejnosci odbyla sie koronacja, potem wyciagam spod pulpitu DJ-ja poduszeczke - prezencik (dla rozbawienia publicznosci) i wreczam jubilatowi ze slowami, ze to dla wygodnego "odpoczynku dla oczu" .... bo wszyscy wiedza o tym, ze Tesc nie przyznaje sie do drzemek, tylko mowi, ze zamyka "chwilowo" oczy, zeby odpoczely....te "chwile" moga trwac od 15min do 2 godz i towarzyszy im lekkie pochrapywanie :))
    Tesc rozbawiony, bierze poduszke - pieluche do reki i natychmiast mowi "o tu jest jakis guziczek z muzyka", czego ja wczesniej nie zauwazylam.....naciska guziczek..... ja wariatka zblizam mikrofon .....
    I o malo nie zemdlalam jak z poduszki na cala sale..... wydobyly sie pierwsze dzwieki ....... marsza zalobnego !!!!!!!
    Przed zapadnieciem sie pod ziemie uratowalo mnie tylko ogromne poczucie humoru Tescia i glosne salwy smiechu gosci .....

    Oj bede to pamietac, bede ..... dobrze, ze mialam juz spory zasob dodatnich punktow, bo co by to bylo, gdyby Tesc mnie nie lubil ??? az strach pomyslec ....

  • Autor: małgoska Data: 2008-01-03 14:25:40

    ależ się uśmiałam, wspaniałego masz teścia Marylko

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-03 14:41:38

    Fakt, Tesc jest super ..... tylko nie wiem, czy mnie jeszcze ktos kiedys zaprosi na takie powazne imprezy w tej rodzinie

  • Autor: Cletti Data: 2008-01-03 14:30:53

    hahahah dobre:)

  • Autor: Mloda Data: 2008-01-03 15:19:44

    Naprawde swietne

  • Autor: dankarz Data: 2008-01-03 17:07:45

    Ło matko ale się uśmiałam!! hehehehe dobre!! - Marylko , dobrze że Teść ma poczucie humoru.
    Mnie sie też zdażyła gafa nad gafami na weselu mojej bratanicy w pażdzierniku. W Urzedzie Stanu Cywilnego czekaliśmy na młodą pare w pokoju gościnnym, stałam ze znajomą, która wypytywała mnie jak wygląda teściowa mojej bratanicy. Ja niestety jej nie znałam i tłumacze znajomej że nie wiem bo nie znam - a ona oj! pewnie stara i gruba!! Tak mnie zdenerwowała ta jej wścibskość,że wywaliłam: Tak, jest stara,gruba i ma dwa metry!! a za mną odzywa się malutka Pani: nie mam dwóch metrów choć bardzo żałuję!! Matko jak mnie ścieło z nóg!! Przepraszałam Ją chyba z godzinę, oczywiście miała też poczucie humoru i słyszala naszą rozmowę więc wcale sie nie obraziła.

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-04 13:33:49

    Takie sytuacje sa fantastyczne.....Ja pamietam wlasnie w ciagu tego roku kiedy przygotowalismy wczesniej opisane urodziny, Tesc przyjechal do nas i moj maz nawija jakas historie i ja wiem, ze za chwile z tego Jego opowiadania wyniknie, ze ja bylam w Buffalo podczas nieobecnosci Tescia w sprawach organizacyjnych. A to przeciez tajemnica (!!) Siedzimy wszyscy przy stole, przyjaciolka Tescia naprzeciwko mnie przewraca oczami dajac blagalny znak zebym cos zrobila.... wiec ja zaczelam Go delikatnie kopac pod stolem .... A ta ciemnota egipska na caly glos "a czemu Ty mnie kopiesz?" to ja tez odpowiedzialam glosno "a no kopie i widze, ze moje kopanie nie trafia wiec za chwile jak nie przyniesiesz bialego wina to dostaniesz oficjalnie w leb" ... Nawet nie wiem skad mi to "biale wino" wpadlo do glowy, ale uratowalo sytuacje ... To trzymanie tajemnicy i miedzy nami dwojgiem i przyjaciolka Tescia bylo czesto ponad wytrzymalosc nerwow, ale jakos sie udalo :))) Znow odbieglam od tematu.... ja sie chyba nigdy nie naucze ;)
    Danusiu wyobrazam sobie Twoja mine..... w takich momentach mozna chyba paralizu dostac....:)))

  • Autor: Aleex Data: 2008-01-03 23:45:50

    Świetne!!! Pozdrowienia dla Teścia :)))

  • Autor: Ave Data: 2008-01-04 10:58:16

    No Ty to masz wejścia :)))) ja co prawda tez miałam niezłe.
    Na urodziny mojego męża (w sierpniu) zaprosiłam na działke rodzinke i kilkoro znajomych, na grilla. Było bardzo miło, wesoło, stół stał na takim podeście na zewnatrz, kwiatki pachniały, pszczółki latały, idylka poprostu. Ja oczywiście dwoiłam się i troiłam, żeby wszyscy byli zadowoleni.
    Dla uczczenia tej okoliczności zrobiłam dla jubilata tort.  Napracowałam się, bo tortów robic specjalnie nie lubie, a chciałam, żeby wyszedł super. Trochę pokombinowałam z kremem, ale wyszedł pyszny. Tort stał w lodówie i czekał na swoją kolej. Kiedy go wyjełam ktos tam mnie zawołał i torcisko jakis czas stało na bufecie.
    W końcu przyszedł czas na finał... w pełnym tego słowa znaczeniu. Wzięłam tort (na takim kloszu do tortów) i  w całym majestacie powędrowałam do stołu. Bez specjalnych problemów pokonałam trawnik, dotarłam do podestu. Z tej całej ekscytacji nie poczułam, że przy samym wejściu na podest urosła sobie sliczna, wielka kępa trawy (chyba przez noc ;)))) - zawadziłam klapeczkiem i.... rozpoczął się przepiękny, mnie wydawało się, że trwający wieki, lot ślizgowo-wznoszący, zarówno mojej osoby jak i tortu. Widziałam jak szybuje niczym UFO ponad głową mojego męża (siedzącego tyłem do mnie) i spada niczym granat na srodek stołu, między wódkę a zakąskę . Goście ryczeli ze smiechu a ja z żalu po stracie mojego arcydzieła kulinarnego i  z powodu własnego blamażu i :)))))) Ta cała zgraja mówiła, że ładnie leciałam za tym tortem w powietrzu... jakos tak majestatycznie, podobno... wrrrrrrrr.
    Okazało się, że żeby nie moje eksperymenty z kremem, który po wyjęciu z lodówki zmiękł za bardzo (bo dodałam margaryny zamiast samego masła) może dałoby się go odratować, a tak świeczki zamiast na torcie zostały zapalone na sałatce warzywnej...
    W życiu tego nie zapomnę :)))))) I nie będę robić zmian w przepisach na torty :))))

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-04 13:38:31

    Piekne !!! Juz to widze oczami wyobrazni jak w zwolnionym tempie fruniesz za tym tortem ....szkoda, ze nikt nie zrobil  zdjecia :)))
    A swieczki na salatce, to calkiem niezly pomysl .....

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-04 13:42:41

    Sluchajcie, ale w tym watku to nie musza byc tylko gafy, przeciez moga byc wydarzenia z innej serii .... chodzi o to co sie w Waszym zyciu wydarzylo, tak waznego, ze bedziecie pamietac juz na zawsze ..... W moim przypadku trudno raczej o wydarzenia inne niz gafy .... no bo i co ??? Ciaza.... raczej odpada ..... Alez to by dopiero byla gafa(!!!) nie roku ale zycia :))))
    Moze tytul watku jest nieprecyzyjny, ale chodzi o wydarzenia, ktore utkwia w pamieci ....

  • Autor: Dorota 789 Data: 2008-01-04 15:08:03

    Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:
    chodzi o wydarzenia, ktore utkwia w
    > pamieci ....


    A to, co innego:), bo gafy napewno były, ale mnie w pamięci pozostanie impreza z okazji 40 urodzin męża. W tym wypadku (podobnie jak z uroczystością dla Twojego teścia) wszystkich gości obowiązwała ścisła tajemnica. Do ostatniego dnia nie miałam pewności, czy uda się mnie i gościom utrzymać to w sekrecie. Udało się - chociaż, co się namęczyłam, aby wybić mu z głowy urlop wypadający w dniu urodzin, to tylko ja wiem :)) W dniu uroczystości (goście przybyli na godz. 17) mąż wrócił z pracy ok. godz. 18 i... żuchwa mu opadła. Mam ten moment uwieczniony na fotce, ale prosił, abym nigdzie tego na zamieszczała. Następny szok przeżył, gdy zobaczył prezent. Spodziewał się jakieś wody po goleniu, a dostał gitarę elektryczną, o której marzył. Było naprawdę super i lubimy te chwile wspominać.
    --
    Pozdrawiam noworocznie.

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-04 15:21:52

    Super !! no i ten wymarzony prezent :)) Takie wejscia sa niepowtarzalne, moj Tesc wszedl i stanal jak wryty, takim "oglupialo niewidzacym" wzorkiem powiodl po sali i wyszeptal "moj brat jest tutaj" i to bylo wszystko na co mogl sie zdobyc. Bo wlasnie najwieksza niespodzianka byla obecnosc Jego Brata, ktory jest 3 lata starszy (83), mieszka w Kaliforni i od lat nie podrozuje tak daleko. To sa piekne imprezy ....zwlaszcza w takim wieku.

  • Autor: Ave Data: 2008-01-04 19:54:10

    Nooo, i z takimi niespodziankami od synowej :)))))))))))))))))

  • Autor: Shanna Data: 2008-01-05 23:28:50

    W zeszlym roku bylismy pierwszy raz na spotkaniu polakow niedaleko naszej miesciny. Spotkanie bylo w domu jednych z uczestnikow.
    Ona Polka on Szkot. On ni slowa po polsku ale ona wiadomo, rodaczka,ale  moj slubny sie zapomnial (na co dzien ma kontakt tylko ze Szkotami) i na caly glos oznajmil ze ich pies przydko pachnie. Zwrocil sie do mnie slowami "nie dotykaj tego psa bo smierdzi". Po chwili zdal sobie sprawe z tego ze przeciez ona go rozumie. Zeby wybrnac z calej sytuacji dodal "pewnie lazil po deszczu". Tego dnia faktycznie padalo, wiec jakos mu sie udalo, chciaz ja mysle ze ona dobrze wiedziala o co chodzilo.
    Od tego czasu maz niechetnie chce do nich jechac. Ale na szczescie albo sie nie obrazili, albo nie pamietaja bo kontakt mamy.

Przejdź do pełnej wersji serwisu