Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Wyjazd do Anglii

  • Autor: oliska Data: 2008-01-07 10:32:54

    Moi drodzy, mam wielką prośbę do bywalców w wielkim świecie o porady w sprawie wyjazdu do Anglii. Otóż mój syn wyjeżdża jako student na pół roku do tego pieknego kraju i ja jako matka chciałabym go na poczatek zaopatrzyć w jakaś żywność bo tam podobno drogo. Poradzcie co można i opłaca się wziąć z Polski a co tam jest tanie. Będzie jechał autobusem więc chyba ograniczenia przewozu żywności są mniejsze niż samolotem. Z góry serdecznie dziękuję!

  • Autor: Bodek Data: 2008-01-07 10:40:38

    kieblase swojska hermetycznie pakowana, jakies moze ulubione konserwy jak ma i gorace kubki :) reszte kupi w polskim sklepie :)

  • Autor: katex Data: 2008-01-07 12:02:05

    Wędliny są drogie w Anglii. Ja teraz jak wracałam po świętach kupiłam 6 sztuk polędwicy sopockiej i suchej krakowskiej hermetycznie pakowane i troche opakowań sera żółtego w plasterkach również w hermetycznym opakowaniu. Jeśli twój syn potrafi gotować to też możesz mu kupić w Polsce zupy to koszt 1 zł a w Anglii 1 funta :)
    Pozdrawiam Kasia

  • Autor: alicja37 Data: 2008-01-07 14:43:15

    Wędliny wszelakie,przyprawy,jesli lubi kawe parzoną to też niech sobie weznie.
    Zycze powodzenia.

  • Autor: kasia d Data: 2008-01-07 15:11:44

    hahaha. wyglada na to ze syn na ksiezyc sie wybiera! ze niby w anglii nie mamy przypraw i kawy? jak sobie do tesco pojdzie to baardzo tanio kupi. z wedlinami sie zgodze, sa drogie i nie smakuja tak pysznie jak polskie , ale polskie sklepy sa teraz wszedzie. nawet angielskie tesco, sainsury czy nawet co-op maja dzialy z zywnoscia polska. w tesco normalnie chleb polski kupic mozna. ale jak juz naprawde coz chcesz mu zapakowac to kieblaska i wedlina brzmi najlogiczniej. :) reszte ma na miejscu.

  • Autor: katex Data: 2008-01-07 16:41:51

    Tej taniej kawy w Tesco czy w Sainsbury nie polecam nikomu..... kupiłam i .... wyrzuciłam. Gorszej kawy nie piłam ale polecam w Lidlu kawe Cafe Gold Arabica kosztuje tylko 1 Ł a w smaku podona do Jacobsa

  • Autor: kiiri Data: 2008-01-07 16:04:49

    Jak slusznie zauwazono - wedliny i gorace kubki, mozesz mu kupic kabanosy i sucha krakowska to dlugo przetrzymaja no i wydrukuj mu pare prostych przepisow co sie w 15 min robi zeby nie glodowal w weekendy :D

  • Autor: mariolek8 Data: 2008-01-07 16:06:00

    Pozdrowienia!!!

    Nie martw się tam nie jest tak drogo, mój mąż i ja siedzimy tam dwa lata. Na początku wszystko bralam z Polski, teraz już nie. Tylko sery, kiełbasy, bo tam mi nie smakuje. Mięso drobiowe ma takie same ceny jak u nas, tylko wolowe i na pieczen jest droge. Jak syn tam troche posiedzi to nauczy się kupować w supermarkietach po niskich cenach. Nie martw się , do sobie radę. Nie ma jak polskie jedzenie, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić, są tam też już polskie sklepy. Powodzenia Maryla

  • Autor: oliska Data: 2008-01-07 20:34:47

    Dzięki serdeczne za rady, rzeczywiście syn umie trochę gotować więc parę przepisów też mu zapakuję. Pozdrawiam wszystkich!

  • Autor: kokliko Data: 2008-01-11 06:16:20

    Oliska, Twoj syn z cala pewnoscia, jak tysiace innych synow, jedzie do Anglii w ramach wymian
    studenckich pt Erazmus.Moj syn uczestniczyl w tym programie dwa lata temu.
    Ale przeciez dla wszystkich studentow stypendia sa identyczne!!! Nawet jesli kielbasa krakowska
    w Polsce kosztuje polowe mniej niz ta sama w takiej na przyklad Austrii(akurat ja z Austria nie mam
    nic wspolnego).Zalozenie tego przedsiewziecia nie polegalo na wymianie wybitnych osiagniec naukowych
    kraju przyjmujacego, tylko bardziej na tym aby mlodzi ludzie nauczyli sie wspolzyc ze soba, z krajem, z kawa,
    z niedobra! wedlina, z niedobra salata. Nauczyli sie zarzadzac stypendialnymi pieniedzmi, nauczyli sie samodzielnosci
    i Europy.Nie wyposazaj go w zupki jednorazowe, wyposaz go w wiedze jak ugotowac spaghetti dla
    osmiu osob.
    Nie mysl o tym jak biedaczek da sobie rade, ucz go jak ma sie otworzyc na innych, zeby zainspirowac w
    nich  otwarcie na niego, na Polske.
    A jak przyjedzie na ferie wielkanocne to wyposaz go w smakolyki ktore podzieli z innymi, oni tez przywioza wlasne.
    Moj syn po Erazmusie wydoroslal, moj drugi bedzie uczestniczyl w innym programie, juz co nieco ambitniejszym naukowo,
    ale ogromnie sie ciesze, ze pozna inne obyczaje i samodzielnosc .
    Pozdrowienia  najserdeczniejsze.

  • Autor: oliska Data: 2008-01-11 09:40:44

    Użytkownik kokliko napisał w wiadomości:
    > aby mlodzi ludzie
    > nauczyli sie wspolzyc ze soba, z krajem, z kawa,z niedobra! wedlina, z
    > niedobra salata. Nauczyli sie zarzadzac stypendialnymi pieniedzmi, nauczyli
    > sie samodzielnoscii Europy.Nie wyposazaj go w zupki jednorazowe, wyposaz go w
    > wiedze jak ugotowac spaghetti dla osmiu osob.

    Kokliko mi nie chodzi o to jak on sobie biedaczek poradzi tylko na ile mu starczy tego stypendium i moich dołozonych pieniędzy. Nie byłam w Anglii i nie bardzo orientuję się w kosztach tamtejszego codziennego życia. Chciałam się tylko za waszym pośrednictwem dowiedzieć  jak to wygląda i za wszystkie  rady i spostrzeżenia  serdecznie dziękuję.

  • Autor: nadia Data: 2008-01-07 23:43:37

    Wlasnie, polecam rownez z Polski zabrac wedliny roznego rodzaju, sery zolte i kawe swoja ulubiona.
    A w internecie niech wejdzie na ta stronke: www.bocian.co.uk
    Pozdrawiam ;)

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-11 16:16:30

    Oliska, zaraz na wstepie przepraszam za to co napisze, a przede wszystkim, za to, ze to akurat w Twoim watku, bo przeciez nie jestes pierwsza, ktora wysyla czlonka rodziny z prowiantem, albo sama wyjezdza objuczona zywnoscia. Takie watki od czasu mojego pobytu na stronie powtrarzaja sie dosc czesto i nigdy nie zabieralam glosu, jakkolwiek nigdy nie rozumialam filozofii podrozowania z kielbasa.
    Teraz natomiast nareszcie rozumiem dlaczego przy wjezdzie do Stanow po powrocie z Polski oficer odprawy celnej spojrzal na moj paszport z polskim nazwiskiem i zerkajac na moj bagaz zapytal: "kielbasy, wodka, grzyby??" te grzyby to brzmialy jak "gziby" ale wiadomo o co chodzilo .... Jestesmy znani w kazdym zakatku swiata wlasnie z tego, ze 60% naszego bagazu to woda, kielbasy i gziby..... wstyd.
    Tak mysle, czy kiedykolwiek przyszloby mi do glowy podrozowac z zapasem zywnosci ???? 
    Jedyna mozliwosc jaka widze to gdybym wyjezdzala do jakiegos plemienia ludozercow i to nie po to zebym sama miala co jesc, tylko zeby mnie nie zjedli .... Dodam jeszcze, ze czlonkowie mojej rodziny jak przyjezdzaja w odwiedziny to maja absolutny zakaz przywozenia czegokolwiek poza wlasnym ubraniem.

  • Autor: miauka Data: 2008-01-12 00:17:28

    a ja uwazam, ze zaden wstyd. O ile oczywiscie nie wiezie sie 10 kg zywieckiej. Do Islandii mozna wwiezc 3 kg zywnosci, co moja tesiowa przyjezdzajac do nas na Swieta wykorzystala przywazac ok 1,5 kg suchej hermetycznie pakowanej kielbasy i jeden bochenek chleba szczecinskiego, za co jestem bardzo wdzieczna. Po roku mieszkania tutaj wiem, ktore produkty islandzkie sa naprawde smaczne (sery dla przykladu) i wiem tez, ze nawet kielbasa z polskiego sklepu nie jestem "ta" kielbasa. Nie musze jej jesc codziennie, ale skoro cos z zywnosci mozna przewiezc to czemu nie. I tak Marylko wiem, ze decydujac na zycie w danym kraju decyduje sie na "przyleglosci" ale kielbasa "polska" wedzona owcza kupa naprawde mi nie smakuje. A grzyby to mi Elek w paczce przyslala i dzieki temu mialam uszka z grzybami i pierogi. Zapytasz czy kupic tu nie moglam. Moglam ale niedobre i piekielnie drogie.

    nie palaca sie ze wstydu miauka :)

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-12 11:46:11

    Widzisz Miauko, tak sie sklada, ze do Stanow nie wolno przywozic jedzenia. Bylam kiedys na przyjeciu, gdzie jeden z gosci (pracownik celny lotniska JFK) opowiadal jako ciekawostki zawodowe co ludzie przywoza, albo staraja sie przywiezc. No i osluchalam sie, bo najwiecej tych ciekawostek dotyczylo wlasnie Polakow i zupelnie nie rozumiem po co ?? Przeciez tutaj moge naprawde kupic wszystko.
    No wlasnie z wyjatkiem wisni, agrestu, 96% spirytusu ..... ale akurat w tych opowiesciach przewazaly kielbasy, wodka, no i grzyby suszone, ktore pachna na cala hale lotniska. Tzn. one pachna dla nas, bo jestesmy na nich wychowani, dla wszystkich innych to one smierdza tak jak dla nas smierdza np. niektore przyprawy indyjskie. Oczywiscie, ze grzyby suszone sa tutaj rowniez bardzo drogie, ale przeciez ile tych grzybow jest mi naprawde potrzebne ?? 20 kg .....raczej nie. Ja wychodze z zalozenia, ze jezeli gdzies jade to miedzy innymi po to, aby poznac inna kuchnie, inne smaki ....

  • Autor: oliska Data: 2008-01-12 22:49:18

    W moim przypadku a raczej mojego syna, wywóz jakiegokolwiek jedzenia podyktowany jest względami oszczędnościowymi. Stypendium studenta nie jest zbyt wysokie, moja pensja też nie, więc jeżeli choć przez parę tygodni przeżyje na kupionym w Polsce prowiancie, znacznie tańszym to zaoszczędzone pieniądze może wydać ot choćby na dojazdy itp. Nie widzę tu powodu do wstydu, nie wiezie na handel, a sytuacja materialna rodziny dyktuje pewne sposoby postępowania. Właśnie tego chciałam się od was dowiedzieć czy warto brać ze sobą jedzenie ze względów finansowych, czy w Londynie jest dużo drożej a polskie sklepy mają ceny zbliżone do naszych? Ile funtów może wynieść tygodniowe utrzymanie studenta jadającego skromnie i umiejącego upichcić coś od czasu do czasu?

  • Autor: katex Data: 2008-01-13 13:03:12

    Droga olisko... zajrzyj sobie tu -> http://www.bocian.co.uk/
    i tu -> http://shoppingpoland.net/

    Sama wiesz jak wygląda dieta twojego syna więc łatwo obliczysz ile ( w przybliżeniu ) tygodniowo czy miesięcznie będzie mu potrzeba :)
    Mniej więcej wszystko kosztuje jeszcze raz tyle co w Polsce.

  • Autor: spinek Data: 2008-01-13 15:54:43

    Ja mogę tylko doradzić, że przede wszystkim wyślij go do dentysty, fryzjera itp. bo tam będzie drogo jakby musiał skorzystać.
    Jeżeli chodzi o jedzenie to jak się wie co i gdzie kupować to nie wychodzi tak bardzo drogo. Lepiej podrzucić parę prostych przepisów i  nauczyć gospodarowania tym co się ma. Znam wiele osób, które nie umieją gospodarować tym co zakupiły i wydają dużo na produkty spożywcze dlatego, że co chwila muszą coś wyrzucać bo im się zepsuło.

    Z jedzenia to zawsze można dać coś co długo można przechować: zupy w proszku czy konserwy. No  i ewentualnie jakieś szybciej psujące się rzeczy, ale tylko w niewielkich ilościach. W każdym razie tak czy owak na pół roku go nie wyposażysz i będzie musiał sobie kupować i gotować sam.

  • Autor: Bodek Data: 2008-01-13 17:09:34

    co do dentysty to sie zgodze!!! najlepiej wyslac do dobrego w polsce!!!
    mnie sie tafila wizyta w polsce a po 3 tygodniach wyladowalem u angielskiego co zaplacilem za 3 wizyty o jeden zab 200 funtow -- wiem ze za te pieniadze mogl bym poleciec do polski i odwiedzic dentyste plus sie zabawic z kumplami -- ale urlopu nie dostalem :(
    dentysta jednak najwazniejszy:)

  • Autor: oliska Data: 2008-01-14 09:52:11

    Dziękuję wszystkim za rady, do dentysty juz zapisany, zaczęłam kolekcjonowac przepisy więc będzie ok. Pozdrawiam!

  • Autor: kokliko Data: 2008-01-15 03:52:24

    No ale syn Oliski, z jakiego kraju by nie wyjechal, czy z Polski, czy z Wloch, czy innej Francji, podlega tym samym zasadom
    stypendialno-swiadczeniowym.Wszystkim to samo , bez wzgledu na kraj z ktorego wyjezdzamy! Bo przeciez idzie o kraj do ktorego
    wjezdzamy.Oliska, da sobie rade, bo musi , moj bez kielbasy,bez zupek , bez niczego spedzil pol roku w najwiekszej radosci,
    malo tego, to nachodzil sie, nazdawal i pozwolili mu na nastepne pol roku. Bez krakowskiej, bez zwyczajnej, bez tanszego ryzu,
     moj glupol, potrafil sobie przedluzyc Erazmusa(co podobno niemozliwe), i jakos wrocil do domu w zdrowiu,w sympatii i w empattii,
    ja bym przedluzala te stypendia ile wlezie, gdybym dysponowala europejska gotowka stypendialna.

Przejdź do pełnej wersji serwisu