Kochane żarłoczki proszę o pomoc, Narobiłam sporą ilość pysznej galarety z nóżek i goloneczki i wiem, że musiałabym jeść ją 4 dni na wszystkie posiłki żeby zjeść całą porcję poradźcie mi jak można spokojnie i na dłużej przechować galaretę, żeby znów za jakiś czas ze smakiem ją zajadać. Czy można jakoś ją zamrozić? czy inaczej? Pomożecie?
Pamiętam, że moja mama wkładała /wlewała/ do słoików i pasteryzowała. Potem galaretka sobie zastygła i tak czekała, aż kiedyś znów przyjdzie na nią ochota. Nie jestem pewna co do mrożenia. W owych czasach nie było zamrażarek, ale coś chodzi mi po głowie, że niekiedy w zimie w spiżarce zamarzała taka galareta /nie chodzi mi o tą uprzednio pasteryzowaną/ i kiedy mama ją przynosiła była jak skała a po rozmrożeniu się konsumowało, niestety nie pamiętam jak to smakowało - ale możesz spróbować.
Zawsze gotuje dużą ilość galarety,część zamrazam .jak jest potrzebna taką zamrozoną podgrzewam w odpowiednim garnku doprowadzam do zagotowania i na nowo rozlewam do salaterki .Zastygnie i gotowa
Witaj! Moja teściowa zawsze mrozi, a za jakiś czas po rozmrożeniu jeszcze zagotowuje, ewentualnie dodaje jeszcze świeżego czosnku. Smaku zimne nóżki nie tracą w ogóle, więc polecam tą metodę:)
ja zawsze jak robie galarete to caly gar troche porozlewam w miseczki a reszte w słoiki i pasteryzuje ok15-20 minut kiedy mam ochotke lub niespodziewanych gosci zawsze sie przyda a smak taki jak przed wlozeniem w słoiki
wkładam na kilka sekund do miski z goraca woda i odwracam słoik na talezyk zeby galareta wyszła-mozna lekko podwazyc nozem.Mam pare takich fajnych malutkich słoikow ,wiec galareta wyjeta z nich wyglada jakby była w salaterce
Kochane żarłoczki proszę o pomoc, Narobiłam sporą ilość pysznej galarety z nóżek i goloneczki i wiem, że musiałabym jeść ją 4 dni na wszystkie posiłki żeby zjeść całą porcję
poradźcie mi jak można spokojnie i na dłużej przechować galaretę, żeby znów za jakiś czas ze smakiem ją zajadać. Czy można jakoś ją zamrozić? czy inaczej? Pomożecie?
Pamiętam, że moja mama wkładała /wlewała/ do słoików i pasteryzowała. Potem galaretka sobie zastygła i tak czekała, aż kiedyś znów przyjdzie na nią ochota.
Nie jestem pewna co do mrożenia. W owych czasach nie było zamrażarek, ale coś chodzi mi po głowie, że niekiedy w zimie w spiżarce zamarzała taka galareta /nie chodzi mi o tą uprzednio pasteryzowaną/ i kiedy mama ją przynosiła była jak skała a po rozmrożeniu się konsumowało, niestety nie pamiętam jak to smakowało - ale możesz spróbować.
Zawsze gotuje dużą ilość galarety,część zamrazam .jak jest potrzebna taką zamrozoną podgrzewam w odpowiednim garnku doprowadzam do zagotowania i na nowo rozlewam do salaterki .Zastygnie i gotowa
Też zawsze robię więcej i zamrażam. Można po rozmrożeniu zagotować, a jeśli krótki czas mroziliśmy to można bezpośrednio zjadać po rozmrożeniu.
Jesteście niezastąpieni, dzięki za podpowiedzi zaraz ide zamroże sobie połowę porcji napewno za 3 tyg ze smakiem ją zjemy, Pozdrówka
Mozesz zaprosic tez mnie, ja bardzo chetnie zjem i bedzie po problemie i galarecie ;-)
ja zawsze jak robie galarete to caly gar
troche porozlewam w miseczki a reszte w słoiki i pasteryzuje ok15-20 minut kiedy mam ochotke lub niespodziewanych gosci zawsze sie przyda a smak taki jak przed wlozeniem w słoiki
a jak ją potem wyjmujesz z tych słoików żeby podać gościom?
wkładam na kilka sekund do miski z goraca woda i odwracam słoik na talezyk zeby galareta wyszła-mozna lekko podwazyc nozem.Mam pare takich fajnych malutkich słoikow ,wiec galareta wyjeta z nich wyglada jakby była w salaterce