Forum

Rozmowy wolne i frywolne

kultura osobista

  • Autor: Kry Data: 2008-01-29 17:21:36

    Jeden z  dzisiejszych wątków sprowokował mnie do zastanowienia się co to takiego "kultura osobista". Czy to tylko sposób postępowania, zachowania ,  czy też i sposób myślenia? Napiście, co o tym sądzicie?

  • Autor: Janek Data: 2008-01-29 19:33:55

    Użytkownik Kry napisał w wiadomości:
    > Jeden z  dzisiejszych wątków sprowokował mnie do zastanowienia się co to
    > takiego "kultura osobista". Czy to tylko sposób postępowania,
    > zachowania ,  czy też i sposób myślenia? Napiście, co o tym sądzicie?

    Dzisiejszy wątek we frywolnych to tylko Twój ...
    A co, na początek, o pisowni sądzę, napiśać nie mogę, bom nie jest zbój.

  • Autor: monia7301 Data: 2008-01-29 19:39:29

  • Autor: Janek Data: 2008-01-29 19:45:05

    Użytkownik monia7301 napisał w wiadomości:
    >
    wskazujesz bym coś czytał, więc powiedz moja droga,
    ....co czytać, bom chyba jednak, ... noga

  • Autor: malutka_megi Data: 2008-01-29 19:48:09

  • Autor: monia7301 Data: 2008-01-29 23:12:56

    Nie umiem tego wytłumaczyć , ale wcześniej coś innego się u mnie pokazało i nie było widać wogóle Twojej wypowiedzi .

  • Autor: Kry Data: 2008-01-29 19:49:52

    Biję się w piersi Janku. Zrobilam błąd i jest mi z tego powodu wstyd. Po napisaniu należy przeczytać i dopiero wtedy wysłać. A co do wątku to nie pisałam gdzie jest umieszczony, bo nie o jego analizę mi chodziło. Pozdrawiam.

  • Autor: luckystar Data: 2008-01-29 20:16:33

    Droga Kry, nie bij sie ..... jakbysmy sie tak wszyscy tlukli po piersiach za takie "nico" to juz by same dziurawe klatki piersiowe byly na tym forum :)))

  • Autor: Janek Data: 2008-01-29 20:23:49

    Użytkownik Kry napisał w wiadomości:
    > Biję się w piersi Janku. Zrobilam błąd i jest mi z tego powodu wstyd. Po
    > napisaniu należy przeczytać i dopiero wtedy wysłać. A co do wątku to nie
    > pisałam gdzie jest umieszczony, bo nie o jego analizę mi chodziło. Pozdrawiam.

    Kry, jest zima i lepiej wal w kry,
    Bo szkoda piersi, co będzie ...gdy(?)
    Twój Ślubny się dowie, ze przeze mnie Twe łzy?
    Przyjedzie na zlot nasz, a wtedy nie wiem czy...!?...mi

  • Autor: Shanna Data: 2008-01-29 20:19:36

    Chyba domyslam sie o jaki watek Ci chodzilo ;)
    I w sumie nie wiem czy to kultura osobista czy cos innego ale wydaje mi sie, ze ostatnio ciezko jest nam ze soba rozmawiac.  Przegladalam ostatnio forum i zauwazylam, ze sa watki, w ktorych "wybuchaja" klotnie i to niepotrzebnie. Kazdy z nas ma prawo do wlasnego zdania, kazdy z nas jest inny....wiec nie wiem czy to wina kultury czy braku zrozumienia.
    A moze tak zawsze bylo tylko ja tego nie zauwazalam....

  • Autor: aloiram Data: 2008-01-30 09:58:47

    Kultura osobista, to "duże słowa", ale wiem jedno: tym wyższy jest poziom kultury osobistej, im wyższy jest poziom tolerancji i zrozumienia dla innego człowieka.

  • Autor: Ave Data: 2008-01-30 10:45:06

    brawo

  • Autor: miauka Data: 2008-02-01 15:29:35

    dluzszy czas zastanawialam sie jak ubrac w slowa to co mi po glowie chodzi i aloraim zrobilas to za mnie :)

    pamietam jak moj dziadek mowil, ze ten co o kulturze osobistej duzo gada sam o niej nic nie wie. A ten komentarz od niego dostalam ja sama jak komentowalam z duzym oburzeniem jakies wydarzenie i gromilam nad brakiem kultury :)

  • Autor: katex Data: 2008-01-30 10:28:06

    Moja kuzynka od około 10 lat jest szkolnym pedagogiem w gimnazjum. Na początku była bardzo zadowolona i szczęśliwa pracując z dorastającą młodzieżą, praca przynosiła rezultaty i satysfakcje. Niestety od kilku lat z roku na rok jest coraz gorzej... opowiadała mi że dzieciaki (oczywiście nie wszystkie) coraz bardziej przyprawiają ją o siwe włosy... są coraz bardziej zarozumiałe... pewne siebie... przemądrzałe i straszliwie pyskujące... nie tylko do niej również do kolegów i nawet w stosunku do swoich rodziców.  Kultura osobista jest u nich na zerowym poziomie. ....
    Moim zdaniem winę nie można zwalać na wychowanie rodziców, ponieważ mamy takie a nie inne czasy i najczęściej rodzice pracują od rana do wieczora żeby uwiązać koniec z końcem a ich pociech niestety wychowują się same i w towarzystwie swoich kolegów z podwórka...

  • Autor: aloiram Data: 2008-01-30 10:40:25

    Masz dużo racji. Problemy zaczynają się już w przedszkolu. jestem przerażona, tym co robią i mówią niektóre dzieciaki, a rodziców to bawi, bo są takie "obrotne". Krew w żyłach przestała mi chyba krążyć, jak usłyszałam od mojego 5 letniego synka "mama, a XY powiedził, że jutro przyniesie do przedszkola nóż, przejedzi mi, po szyji i będzie po mnie" Dzieci oglądają w telewizji co popadnie, grają w co chcą i coniektórzy rodzice mówi, ze jest wszystko w porządku.

  • Autor: katex Data: 2008-01-30 10:57:25

    Mój synek jak każde dziecko uwielbia bajki, ale ja z nim najpierw je oglądam i jeśli są spokojne, radosne i mogą go czegoś nauczyć - pozwalam obejrzeć, jeśli są agresywne - bójki, kłótnie (itp) animowanych postaci wyłączam :p Mam nadzieje, że ta selekcja wyjdzie mu na dobre :)

  • Autor: aloiram Data: 2008-01-30 11:08:28

    Jestem tego pewna :-)) Ja też wybieram, bajki, które ogląda nasze dziecko, mało tego, jeżeli kupujemy mu jakąś nowa płytę, zawsze pierwszy raz któreś z nas ogląda to razem z małym.

  • Autor: alice Data: 2008-02-01 22:12:00

    No dobrze, ale przecież to nie tylko to pokolenie ma pracujących rodziców. Ja też latałam z kluczem na szyi, a jakoś nikogo do zawału nie doprowadzałam, ani wyglądem, ani językiem, ani zachowaniem. To co się dzieje z tym pokoleniem tzw. bananową młodzieżą?

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-01 22:50:25

    Nie wiem ile masz lat, ale w innym watku wypatrzylam, ze masz 7-miesiecznego synka, wiec wnioskuje, ze jestes mniej wiecej w wieku mojego syna. Czyli nalezysz jeszcze do pokolenia, ktore rodzice jakos wychowywali (jak zwykle z mniejszym lub wiekszym skutkiem :))) Moj syn jak mial 2 lata to nie musialam krzyczec, ani wolac, zwracac uwage publicznie, bo wystarczylo, ze spojrzalam i juz wiedzial o co chodzi.... No nie jasnowidzem nie byl, ale ja za to bylam bardzo konsekwentna matka i reguly byly nieliczne, ale proste, dokladnie wyjasnione i zawsze takie same. Juz jako prawie dorosly mezczyzna "walnal" kiedys gafe w towarzystwie moich znajomych, spojrzal na mnie i "zamarl" co oczywiscie zostalo zauwazone przez moich przyjaciol i zaczeli go pocieszac, ze przeciez "matka nie taka grozna, skoro teraz nie zareagowala, to za 3 godz. zapomni" ..... jego reakcja ??? Wy idziecie do domu, a ja z nia zostaje....co nie znaczy, ze w domu panowal terror, czy tez jakies kary fizyczne.....absolutnie nie. Jak mial 20 lat to powiedzial mi, ze zazdroscil dzieciom, ktore dostawaly lanie w domu, bo on wolalby lanie niz moje gadanie ;))) No tak, ja naleze do pokolenia, ktore zostalo wychowane na prostej doktrynie "d...pa nie szklanka" i jesli "rozum w d...pie to nalezy go przesunac do glowy" (wiadomo w jaki sposob) mimo, to cielesne kary tez nie byly stosowane w moim dziecinstwie, ale jak mi zabroniono wyjsc na podworko, toz to byla kara rowna torturom..... bo i co ja mialam zrobic ?????
    Telewizja z jednym progamem.....no bylo po prostu tak nudno, ze tylko sie samemu zagryzc .....
    Dzisiaj wychowuje sie dzieci "bezstresowo" i to nie wazne, ze dzieki temu cale otoczenie dzieciaka ma stres, wazne, zeby nasze "cudowne" dziecko nie mialo.... Wiekszosc rodzicow jest zakochana w swoich dzieciach w sposob absolutnie bawochwalczy.....oczko w glowie, osmy cud swiata ....i tak sobie rosna te male brzdace i zanim sie czlowiek obejrzy to z brzdaca wyrosl wampirek...
    I stad mamy to co mamy .... niedawno jechalam z mloda mama i takim produktem bezstresowego chowu w pociagu do pracy....
    Produkt (ok 2.5roku) siedzial obok mnie a mamusia stala nad nami rozprawiajac przez telefon, produkt natomiast krecil sie i wiercil, do przodu, do tylu, gora do dolu, dol do gory i jak tylko mozliwe, kopiac mnie przy okazji .... mamusia nie reaguje oczywiscie, bo przeciez produkt jest "oczkiem w glowie" W koncu nie wytrzymalam i zapytalam ja czy liczy na to ze jej coreczka "wykopie" mnie z tego siedzenia, bo jesli tak, to niestety ja moge wykopac coreczke ..... Teraz sie dziwicie dlaczego nie lubie podrozowac w wakacje, bo juz probowalam i postanowilam, ze do czasu kiedy linie lotnicze nie zaczna dawac miejsc dzieciom tuz za plecami ich rodzicow ..... ja siedze w domu.
    Bo oczywiscie siedzisz sobie w samolocie licho wie ile godzin i bachorek siedzacy za toba kopie w siedzenie, a mamusia/tatus spi obok bachorka ...........Dziekuje wakacje sa 100% przyjemniejsze bez dzieci, ktore mimo wszystko kocham :)))

  • Autor: aloiram Data: 2008-02-02 15:06:41

    Miałaś pech z tym dzieciątkiem. Na szczęście nie wszystkie dzieci i ich mamy, takie są. Wiesz jak przeczytałam Twój post, to przypomniało mi się moje dzieciństwo, ja też wolałabym dostać w skórę niż słuchać "gadania" Rodziców. Teraz jestem mamą dwóch synków 2 i 5 lat i w naszym domu właściwie kary cielesne nie istnieją. Wprowadziliśmy  za to system kropek :-)), czerwona kropka jest za "nadprogramową" grzeczność, super zachowanie, koleżeńskość itp.- czarna, jest za złe zachowanie i dostaje ją gdy nieskutkują już nasze prośby i nasze tłumaczenie i ręka aż świerzbi, żeby dać w d...., przy czarnej kropce zabierane są dwie czerwone i tu jest problem bo za 10 czerwonych kropek, synek może wybrać sobie jakąś nagrodę np dodatkowy wyjazd na basen. Ten system u nas się sprawdził, narazie wprowadziliśmy go u starszego synka, bo młodszy jeszcze nie rozumie za wiele, ale już wie, że jak mnie nie słucha albo broi to podzie do kąta. Pochlipie tam ze dwie min i jest koniec kary, ale już widać u niego skruchę. Wiem, że dzieci nie mogą robić wszystkiego co im się podoba i w pewnych kwestiach nie ma dyskusji.
    Mnie strasznie denerwują rodzice, którzy wyręczają swoje dzieci we wszystkim np. 5 latek w szatni w przedszkolu stoi jak wieszak i mama i tata skaczą wokół niego. Ja swoje dzieci uczę samodzielności, ale nie wymagam od nich rzeczy niemożliwych. Dziś np. jak młodszy zasnął chwyciłam się za ścierkę i kurze, moje starsze dziecko wzięło swoją szmatkę i poszło pucować swój pokój, sam robi sobie kanapki, wynosi swoje ubranie i bieliznę do prania, w przyszłości zamierzam nauczyć ich gotować. Nie wiadomo jak życie się potoczy! Drugą grupą rodziców, którzy doprowadzają mnie do pasji to ci, dla których dziecko NIGDY nie może się ubrudzić, no bo przecież to ubranko było takie drogie i traktują dom jak muzem : nie dotykać eksponatów. Uważam, że każdy wiek ma swoje prawa i jeżeli dziecię, nie robi czegoś złośliwie to wszystko jest w porządku.
    Ja  tez jeszcze całkiem nie dawno byłam mamusią, która starała się spełnić oczekiwania dziecka zanim ono je wypowiedziało. Oczy otworzyły mi się dopiero wtedy gdy moje dziecko dostało duży zestaw Lego i powiedziało' " o Lego dziękuję, postawię to sobie tutaj (na półce)" i bawiło się plastikowymi nakrętkami. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że przesadzam, ze moje dzieci nie potrzebują tylu rzeczy ( to chyba ja nadrabiam swoje dzieciństwo) i od tamtej chwili trzymam się zasady: DZIECKO MUSI MIEĆ MARZENIA I CEL, DO KTÓREGO MA DĄŻYĆ.
    Może dzięku temu moje dzieci nie są zmanierowane, przemądrzałe i złośliwe? Wychowawczyni w przedszkolu mówi że "synek jest, aż za grzeczny". Może dzięku temu, że nie ogląda durnych bajek i filmów w telewizji, jest dzieckiem spokojnym? Może dzięki temu, że czytamy fajne książki nap. "Co słonko widziało wędrując po niebie" M. Konopnickiej i "Przygody wróbelka Elemelka" H. Łochockiej, synek w też chwili (w marcu skończy 5 lat) czyta i pisze???
    Uważam, że jestem młodą mamą i jeszce wiele, razy życie mnie zaskoczy, ale narazie zamieżam trzymać się tych zasad, które mam!!! (dużą ich część wynisłam z rodzinnego domu)
    Wyszła z tego straszna epistoła i chyba nie na temat wątku, ale musiałam to napisać :-)) Pozdrawiam

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-02 15:37:23

    Super, bardzo mi sie podoba Twoj system "kropek" najwazniejsze, wg mnie to znalezc cos co zdaje egzamin i tego sie trzymac. Ja tez bylam bardzo mloda mama, mialam niecale 22 lata jak przyszedl na swiat moj syn no i kilka miesiecy pozniej zostalam "samotna mama" zamiast sie uzalac nad soba, postanowilam, ze skoro sama jestem odpowiedzialna, to przynajmniej nie bede miala tej drugiej osoby, ktora ma inne poglady na wychowanie niz ja. Owszem bylo smutno, bylo ciezko, ale nie bylo odwrotu od sytuacji i musialam sie z tym pogodzic ... Mnie z kolei zawsze denerwowalo jak widzialam, ze dzieci "wykorzystuja" bo sa goscie, wiec wolno im wiecej niz normalnie, bo "mama rozmawia przez telefon to jest okazja ze odpowie "tak" na pyanie, na ktore w innej chwili odpowiedzialaby "nie" ...
    W/g mnie takie odstepstwa od regul powoduja, ze dzieciak widzi, ze jego rodzice sami nie wiedza jak go wychowac i jak trzymac sie regul i zasad.... ja pamietam jak majac chyba 10 lat zapytalam Mame czy moge isc do kina z kolezanka, na to Mama powiedziala "zapytaj Tate", no to poszlam do Taty, a ten nie wiedzac, ze juz pytalam mame odpowiedzial "zapytaj Mame". Pamietam, ze zapytalam "a ile ja mam mam ??" , ale ten incydent tak mi utkwil w pamieci, bo jako 10 letni brzdac pomyslalam sobie, ze moi rodzice, sa jacys nie przygotowani do rodzicielstwa skoro zadne z nich osobno nie moze podjac prostej decyzji w sprawie kina(???) Oczywiscie nie przyszlo mi do glowy, ze tu w gre wchodzilo wzajemnie niepodwazanie autorytetu drugiego rodzica, zreszta to tez byla glupota, bo zanim oboje uzgodnili to czesto gesto bylo juz za pozno ;))) Moim zdaniem dzieci potrzebuja jakiejs konkretnej struktury dzialania, jasnosci regul i zasad, ktorych nie nalezy przekraczac.... i to oporocz milosci, jako rodzice powinnismy im dac. Zabawa jest super i oczywiscie dzieciak musi miec swiadomosc, ze to on jest wazniejszy niz ubranko (bo iles tam kosztowalo) z tym tylko, ze sama sie nie dziwie mojej mamie, ze przed pojsciem gdziekolwiek, jak juz bylam ubrana "do wyjscia" to nie pozowlila mi wyjsc na podworko.... Brat mogl, a ja nie :((( ale bralo sie to z tego, ze brat przestrzegal tych regul "nie brudzenia sie" w nieodpowiednim czasie bardziej niz ja ..... raz wyplakalam takie wyjscie i okazalo sie ze po 20 min jak juz cala rodzina byla gotowa do marszu to ja nadawalam sie tylko do .....kapieli i pralki ....

  • Autor: aloiram Data: 2008-02-02 15:57:35

    Taak, zapomniałam jeszcze o czymś, o czym Ty napisałaś. Straszenie drugim rodzicem!!! nigdy jeszce nie powiedziałm np. jak przyjdzie tata,  to da ci w d..., albo coś w tym stylu. Mój mąż to nie jest "kolegium do spraw wykroczeń" i wymierzyciel kary. Myślę, że byłoby to dal mnie jako mamy straszne niepowodzenie. Dziecko musi ufać i kochać każdego z nas tak samo. Są oczywiście decyzje dotyczące dzieci, które podejmujemy wspólnie, ale większość takich "codziennych" podejmujemy sami. Czasmi nie są one trafione, tzn. ja zrobiabym/zrobiłbym inaczej, ale rozmawiamy o tym bez dzieci, mówię np. nie pozwalaj im na to, bo ja im niepozwalam. Czasami jest tak jak chce mąż, czasami tak jak ja,  ale najważniejsze jest to by nie robić dzieciom "wody z mózgu". Grunt to konsekwencja!!! :-))

  • Autor: Janek Data: 2008-02-02 15:36:28

    Marylka, "nic dodac nic ująć" ...ale dodama, bo nie byłbym sobą.;-)))
     Moja mama gdy nawet bylismy sami w domu, a przegiąłem mawiała:"...synkuu..); "...syneczku, ja cie o coś prosilam..." "...zdaje się, że coś mówiłam...". To było jak smagnięcie batem.
    Nie uznawała (CHWAŁA  JEJ ZA TO) trzykrotnego powtarzania prośby/polecenia, gdy powiedziała: "ja cię o coś prosiłam..." to już bylo dosyć bo samo przypomnienie było dla mnie niemal obrazą. Wyjątkiem były lekcje ...nawet o herbatę leżąc chora, nie poprosiła, a gdy szedłem "na dwór" to był mój czas "zapominienia o świecie", pełny relaks (czasem nie był jednak relaksem ale to inna historia).
    Nigdy nie musiała powtarzać natomist pytania: " synku, a co grają w "Słońcu)(nazwa kina), zawsze wiedziałem co grają w naszych kinach. Po takim pytaniu na bok szli koledzy ... , a my jak para "kumpli" ...do kina ...często na dwa filmy , jak nam pasowaly tytuły i tematyka.
    No i do biblioteki zawsze pędziłem z wymianą książek. Oboje łykaliśmy książki. Zostało mi to do dziś. Dzień bez kilkunastu chociaż stron jest dniem straconym

  • Autor: bea39 Data: 2008-02-02 19:59:41

    Może jestem franca ale mojej córce wystarczy,że spojrzę już wie o co chodzi.Ale temat jak nalezy się zachować albo odezwac wypływa zawsze kiedy opowiada co wyczyniaja w szkole albo na treningu...... sama dochodzi,ze zachowały się nie tak jak powinny i wiem,ze więcej tego nie zrobi.To samo z moim niemal 9 letnim synem.
    Kar cielesnych nie ma, ale  umowa jest umowa, i tak jak  mówił Janek, słyszy,że o cos go prosiłam i wie ,że  nie ma przeproś hihihihi

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-02 22:38:58

    Slowem milosc z powazna domieszka dyscypliny, tez uwazam, ze to jeszcze nikomu nie zaszkodzilo a wrecz przeciwnie przynosi pozytywne rezultaty. Pamietam jak moj syn, ktory ma na imie Mariusz po przyjezdzie tutaj mial problem z imieniem, bo dla tubylcow to ciezkie do wymowienia. No i po kilku latach okazalo sie, ze moje dziecko wagaruje, ale nie wagaruje tak sobie normalnie jak normalni wagarowicze, tylko nie chodzi na jedna lekcje nawet jesli ta jest w srodku dnia ..... Troche to nienormalne, wiec siadlam i zaczelam rozmawiac, reakcja byla dosc wybuchowa, bo stwierdzil, "ja tej wariatki nie lubie i nie bede chodzil na jej lekcje" probowalam tlumaczyc, ze nauczyciela  niekoniecznie trzeba lubic, a edukacja raczej jest konieczna, ale wszystko bylo na NIE. W koncu zapytalam, o co konkretnie chodzi, bo przeciez "jestem twoja matka i jesli oczekujesz ode mnie pomocy to musze wiedziec w czym problem" Po wielkich oporach pt. "a co ty mozesz zrobic" wreszcie przyznal sie, ze cala nienawisc polega na tym ze pani X zamiast wymawiac jego imie z lekkim przekreceniem jak to robia inni, poszla na latwizne i mowi do niego Mou .....W tym momencie krew uderzyla do mojej glowy i obiecalam, ze ja jutro ide do szkoly na rozmowe z pania X, ale on ma byc na lekcji..... To "Mou" wkurzylo mnie tak dokladnie, bo jest to powszechnie stosowane zdrobnienie imienia Moshe czyli nasz polski Mosiek ..... Nastepnego dnia poszlam na spotkanie i w kilku slowach wytlumaczylam pani, ze moj syn na chrzcie katolickim nie mogl dostac na imie Moshe, wobec powyzszego zycze sobie zeby nazywala go jego imieniem. Oczywiscie byly tlumaczenia, ze ona nie moze tego wymowic, na co powiedzialam, ze skoro 27 dzieci w klasie plus 7 innych nauczycieli moze powiedziec "Marusz" a ona nie to moze niech sie zastanowi czy ona powinna uczyc ..... Skonczylo sie na tym, ze powtorzyla Marusz kilkakrotnie i ja spokojnie poszlam do domu, po szkole syn, byl zaskoczony jak to sie stalo, ze pani X zaczela go nazywac prawidlowym jego imieniem. Oczywiscie chcial wiedziec co ja takiego zrobilam, ale powiedzialam, ze to zostanie moja tajemnica, wazne jest ze pani nie wrocila na lekcje poobijana, z posiniaczona twarza, ani nawet rozwichorzona fryzura... On zawsze wiedzial, ze moze na mnie liczyc, ale jesli cos przeskrobal, to tez musial sie liczyc z konsekwencjami.

    A co do imienia to tak sie zlozylo, ze lata pozniej juz po studiach w pracy i tak nazywaja go Chris, bo to latwiej zwlaszcza w kontaktach z klientami a od bierzmowania ma wlasnie na imie Christpher ..... tak to z Mariusza, zrobil sie Chris....:))) ale oficjalnie w dokumentach jest Mariusz....pomieszanie z poplataniem :)))

  • Autor: lajan Data: 2008-02-03 09:23:41

    Powiem Wam krótko, o kulturze nie wspominam. Wystarczy tutaj na forum odrobina tolerancji i sprawa załatwiona.Brak tolerancji , to jest nasza wada w WŻ. Amen.

  • Autor: Janek Data: 2008-02-05 18:42:32

    Co, powiecie  "kulturze osobistej" osoby systematycznie wchodzącej na GG, zadajacej pytanie" jesteć" ...wyłączającej się , a na zapytanie "kim jesteś" odpowiada w sposób mało kulturalny by nie powiedzieć dosadniej lub milczy, zablokowana, wchodzi na inny nr GG i powtórka z rozrywki. Zaznaczam , że  już raz podal'a się za ...jedną a WZ-ek czyli podszyla sie pod kogoś, a jak wynika z innych Jej tekstów "występów"...jest stałym przynajmniej czytelnikiem naszych stron , jeśli nie jedną z Dziewczyn (moze Chłopaków?!?) ...a zaczeło się to od ... przyjmijmy , że "od jakiegoś czasu"
    Czy można określić to inaczej, niż brak kultury ...?

    Te nry GG to :455311; 12189744; 9690414, ciekawe co "dowcipas" wymyśli nowego.

    Ja proponuję tej "osobie" odwiedziny  u psychiatry.

  • Autor: malutka_megi Data: 2008-02-05 21:32:51

    Janku wystarczy w opcjach gg lub tlenu zaznaczyć , nie pokazuj wiadomosći od nieznajomych i problem będziesz miał z glowy.pozdrawiam

  • Autor: Janek Data: 2008-02-06 11:46:53

    Użytkownik malutka_megi napisał w wiadomości:
    > Janku wystarczy w opcjach gg lub tlenu zaznaczyć , nie pokazuj wiadomosći od
    > nieznajomych i problem będziesz miał z glowy.pozdrawiam

    No i wyobraź sobie, że chcesz do mnie "nadać" coś pierwszy raz, a ja mam  opcje "nie pokazuj ..." włączoną ...
    Jak to-to wówczas działa?

  • Autor: Bodek Data: 2008-02-06 00:42:57

    mnie tez sie trafiaja wypadki :) hehehe
    ale zablokowalem po pierwszej probie!!!!
    wiec mam juz spokoj :)
    milego...........

  • Autor: till Data: 2008-02-06 12:36:12

    Wasze problemy przy moich to pikuś!
    W necie istnieje jakiś Till rodzaju męskiego, który łamie damskie serca w ilościach hurtowych i potem one do mnie systematycznie startują z różnymi żalami, tęsknotami i innymi takimi...
    I zanim ja się wiarygodnie wytłumaczę, że jestem absolutnie nie z tej bajki i kolejna Koleżanka się ode mnie odczepi, to na jej miejsce pojawiają się natychmiast, niczym łby Hydry od Heraklesa, dwie nowe...
    Właściwie tak sobie teraz pomyślałam, że może powinnam otworzyć jakiś portal typu randka/złamane serca/czy coś, bo klientki same mi się wpychają w okno:))))) to może ja się nad tym jeszcze zastanowię???

  • Autor: monia7301 Data: 2008-02-06 12:44:21

    Może to jakaś nieśmiała wielbicielka a Ty ją do psychiatry zaraz wysyłasz

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-06 13:28:53

    Hahahaha ja lubie takie rozmowki z "nieznajomymi" :)) Czesto sie zdarza, ze nagle "wpada" "nieznajomy" z tajemniczym "czesc".... no to ja wtedy ostroznie "czesc......czy my sie znamy?". "no nie, ale mozemy pogadac" pada odpowiedz ... no to ja sobie analizuje "mozemy" czyli ten ktos czy tez ktosia juz z gory podejmuje decyzje w moim imieniu, dotyczaca posiadanego czasu i ochoty na pogawedke.... i postanawiam ignorowac bez slowa. W tym czasie pada kilka jakichs tam stereotypowych 'linijek", az wreszcie delikwent/ka po drugiej stronie, zaczyna tracic cierpliwosci i pisze "nie rozumiem dlaczego nie chcesz rozmawiac, ze sie nie znamy?? a czego sie boisz??" na co ja krotko odpowiadam "ja sie niczego nie boje, to ty chcialas/es rozmawiac no to sobie rozmawiaj, mnie to nawet nie przeszkadza" ..... i tu sie konczy.... a juz bylo tak ciekawie ;)). Czasem wpada ktos i pisze "jestem Darek/ Agnieszka" to ja na to: "to dobrze" na co Darek/Agnieszka juz osmielony/a "ale ja chce pogadac" na co ja "nie mam nic przeciwko temu, dopoki twoje gadanie nie bedzie przeszkadzalo mojemu mysleniu" i znow zmylam kogos.... Wiecie tak sobie mysle, ze ja jestem malpa, zamiast byc towarzyska istota, nawiazujaca kontakty z wielkiego swiata, to ja ucinam.... Jak narazie tacy "nawiazywacze rozmow" mnie nie denerwuja, ot sa po prostu i tyle, fakt, ze gdyby na gg pojawil sie jakis lamacz serc i panie ze wszech stron walilyby do mnie z pretensjami to mogloby byc troche upierdliwe ;))  

  • Autor: malutka_megi Data: 2008-02-06 14:39:13

    Janku jestem po studiach informatycznych, i czegoś w życiu się nauczyłam.Znajomych dobieram sobie sama i dodaję ich do listy,nie otwieram linków od nieznajomych bo grozi to wirusem.Są takie świry co ci dają link np. z kuszącą propozycją  pracy lub tanich zakupów,otwierasz link i masz wirusa.Pozatym na chamskie zaczepki odpłacam tym samym i niema to nic wspólnego z kulturą.Mam 10 letnią córkę własnie u której w ten sposób zabezpieczyłam komputer, bo nie bylo to naprawdę miłe jak właczała kompa i dostawała wiadomosći typu cyt;Mała w czym jesteś ubrana masz ochotę na sex?.Dlatego jak chce sobie kogos dodać ze szkoły wpisuje jego numer gg i ma go na liscie,a ja sie nie martwie że jakis psychol pisze głupoty do mojego dziecka.Zainstalowałam jej program chroniący przed wchodzeniem na stronki nie dla dzieci, ma swoje ulubione gry i strony i jest zadowolana.I tym sposobem nie miałam wirusa od 4 lat codziennie skanuje komputer po kazdej wizycie na stronce i zabezpieczyłam, się robiąc kopie zapasową.Ale jak narazie nie muszę jej odzyskiwać.pozdrawiam.

  • Autor: Janek Data: 2008-02-06 17:57:19

    Marylka, wszystko dobrze jeśli ten ktoś odezwie sięi "rozmawia" ale jeśli pisze Ci ....(...) z przerwami, i gdy zadasz jakieklwiek pytanie to dpowiada: a co cie to obchodzi" i zadaje pytania zbyt osobiste...lub idiotyczne frazesy soli i kończy w stylu "...a co , zatkało kakao...'...
    ...a następna rozmowa...zaczyna się jesteś ..., na pytanie kim jesteś ...brak odpowiedzi i znow.."jetsęś"..piszesz, że blokujesz nr...to za dwa dni inny nr...i znow "jesteś"..i tak w koło macieju

  • Autor: jasia Data: 2008-02-06 18:07:40

    No nie, janek, ta osoba na prawde sie na ciebie uwzięła.
    Powiem ci jak ja bym postąpiła...
    w momencie, gdybym sie już zorientowała, że to ta sama osoba (np. nie mowi kim jest)
    to bym ignorowała, nic nie pisała, tylko blokowała numer i juz. Zero pisania.
    Myślę, że po pewnym czasie, taka osoba sama zrezygnuje, bo nie ma radochy, nie widzi i nie czuje tych nerwów.
    pozdrawiam jasia

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-06 18:25:42

    Janku, ale ja z tymi "ktosiami" nie rozmawiam, ani nawet nie "rozmawiam" ja po prostu nie odpowiadam, nie reaguje i oni sami sobie kiedys przestana te jednostronna konwersacje, albo odpowiadam tak jak napisalam wyzej i wtedy "rozmowa" sie konczy....Nie denerwuj sie to tak samo jak dawno temu "glupie" telefony, dzieci sie musialy nabawic, teraz bawia sie internetem ..... moze nie zawsze dzieci, ale miejmy nadzieje, ze im to przejdzie, albo z tego wyrosna.:))

  • Autor: misio Data: 2008-02-06 19:07:07

    A ja lubię rozmawiać z nieznajomymi.Niestety czasem nadziewam się na kogoś wyjątkowo wulgarnego i szybciutko blokuję delikwenta,ale  udalo mi się nawiązać bardzo sympatyczne kontakty.Takie na wysłanie "buźki",życzenia miłego dnia,czytania często fantastycznych opisów.Na tym chyba polega również gg,ze ułatwia kontakty ze znajomymi i pozwala zawrzeć nowe.
    Mam jednak inny problem jeżeli chodzi o tzw kulturę osobistą nie trawię wulgaryzmów a niestety wokół nas w powietrzu latają wszelkie członki ciała wymiennie z ich funkcjami, przetykane nazwą najstarszej profesji .Gdyby wypowiedzi pozbawić tych "przecinków"nic by z nich nie wynikało.Wulgarni są młodzi ludzie i to częściej nawet dziewczyny niz chłopcy.Wulgarnie odzywają się rodzice do swoich dzieci a one odwzajemniają się tym samym.Ludzie przy piwku rzucają takim mięsem,ze możnaby nim nakarmić głodujących na całym świecie,a na zwróconą uwagę odpowiadają,że przyszli się odstresować.Ja tu czegoś nie rozumiem.Czy używanie zwykłej polszczyzny jest stresujące?

  • Autor: smakosia Data: 2008-02-06 19:08:22

    Ja również nie reaguję. Na pytanie "Jesteś?" zwyczajnie nie odpowiadam. Zakładam z góry, że osoba kulturalna przedsawia się już na samym początku więc jeśli jest to obcy numer GG i brak podstawowej informacji, to nie zasługuje na uwagę.

Przejdź do pełnej wersji serwisu