Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Pelen niezapomnianych wrazen wieczor walentynkowy

  • Autor: miauka Data: 2008-02-16 01:26:35

    Dzien byl ciezki.... zupelnie jak w napieciu przedmiesiaczkowym. Burczalam na meza z ciezkim wyrzutem, ze burcze. A czemu burczalam?  Z powodu przygniatajacej kolacji walentynkowej jaka mialam w planach. Po kilku latach sredniego swietowania Walentynek (wrecz wcale) postanowilam, ze tak nie moze byc. Caly Swiat szaleje... USA, Polska i tylko tutaj w Islandii szalenstwa nie ma. Przekorna dusza nakazala mi poswietowac w prawie amerykanskim stylu. Mial byc szampan i truskawki i oczywiscie czekolada, sexi ubranie... no calosc "dobrze zrobiona". No i ten moj wytwor wyobrazni, ten plan ze bedzie pieknie i romantycznie i smacznie i wytornie od kilku dni dawal mi sie we znaki.
    Po dlugich poszukiwaniach wygrzebalam cudne przepisy autorstwa Anay, przyznaje zdjecia mnie skusily i pewne wspomnienie smaku. Przepis Anay obiecywal ten smak. No wiec miala byc zupa truskawkowa na ostro, mialy byc poledwiczki z czekolada i salata z pomaranczami. Zaczelo sie od zakupow i poszukiwania czabru i poledwicy. Ani jednego ani drugiego nie zdobylam...za co mezowi sie dostalo... bo po drodze od sklepu do sklepu coraz bardziej warczalam. Udalo sie zakupic truskawki i maskarpone, czekolade i inne dodatki. Odwazna decyzja postanowilam zastapic poledwiczki schabem. Czaber gorczyca (za rada Anay), pieprz czerwony w ziarnach papryczka chilli swieza. PIetruszki swiezej zapomnialam szukac wiec na koniec uznalam ze suszona sie nada.
    PO powrocie do domu pokrecilam sie po kuchni, maz zasiadl do komputera ja padlam z placzem na lozko, nie wiedzac czego becze. Maz delikatnie zapytal czy nie wolalabym odpoczac... na co odpowiedzialam mu fala pokrzykiwan przez lzy, ze sa walentynki i bedzie pieknie do cholery! Po tym jak wywalilam  wszystkie ciuchy z szafy (przejaw histerii), maz stwierdzil, ze wszystko bedzie dobrze i ze on mi pomoze (ha!). Wydrukowalam wiec przepisy, wreczylam mezowi i posmarkujac przejrzalam produkty... okazalo sie ze kilku rzeczy jednak brakuje, ale to nic..nic, bo maz zrobil mi drinka uzywajac becherowki, zrobilo sie milej. Po drinku stwierdzilam, ze moze jeszcze jeden by nie zaszkodzil. W polowie szklanki polowek moj oglosil ze jakaz to szkoda iz sie trunek skonczyl. Wrrrrrrr wydalam okrzyk, ze mial byc do zupy truskawkowej.... to nic ... zapijemy szampanem i tez smacznie bedzie. No wiec do dziela, marynowanie mieska, rozpuszczanie czekolady, miksowanie truskawek, obieranie pomaranczy. Wydawalam mojemu biedakowi krotkie rozkazy pobieznie zerkajac na przepisy. Wszystko ladnie nam sie udawalo. Czekoladka byla pyszna i ser plesniowy rowniez, truskawki czerwoniutkie... i papryczka chilli tez. Rozetki ziemniaczane juz sie zapiekaly ...bylo pieknie i bez nerwow (prawie). Zasiedlismy do stolu... Polowek w kalesonach a ja w niebiesciutkich "sprzatajacych" dresach, otrzymanych w spadku... ale to nic, no przeciez sami swoi w domu, znaczy tylko my,i tak jestesmy piekni. Ziemniaczki na talerzach, schabik zalany czekoladka z plesniakiem, salata z pomaranczami i (o zgrozo kaparami... niby afrodyzjak). Polowek zachowal kulture i jadl grzecznie suto zapijajac szampanem (znaczy winem musujacym), usmiechal sie delikatnie. MOja kultura wysiadla po dwoch kesach i oswiadczylam, ze nie skonsumuje schabu w czekoladzie, po kilku nastepnych minutach oswiadczylam ze salaty z kaparami ten nie dam rady. Przeszlismy wiec do deseru, w trakcie ktorego oznajmilam ze mascarpone jest bleeee i ze cos mnie oko szczypie, nie wspominajac o podniebieniu. Polowek natomiast w dziwnych konwulsjach skoczyl do zlewu zlewac sobie usta zimna woda (poparzyl sie czy co?). Po chwili, i po kilku lyzkach zupki i kilku kieliszkach szampana okazalo sie, ze jestesmy cierpiacy na poparzenie papryczkowe. Ja mialam paryczki w ranach klotych po rozach (pracuje w kwiaciarni), maz mial w ranach szarpanych (kot), buzki mielismy zlane woda i szampanem a na koniec moje lekkie pieczenie w oku skonczylo sie potokiem lez trwajacym przez dwie godziny, plukaniem oczu kieliszkiem wody i ciaglym popijaniem babelkow na zlagodzenie pieczenia w paszczy. Proby mycia rak kilkunastokrotne niestety nie przyniosly efektow, papryczki nadal zarly. Po okolo 3 godzinach od rozpoczecia oficjalnego swietowania walentynek siedzielismy przed telewizorem umierajac ze smiechu nad glupota nasza (moja mowiac szczerze), wysmarowani kremami chlodzacymi w miejscach bolacych i z okladem ze smietany na bablach, powstalych po soku papryczkowym.
    Uznalismy iz nasze Walentynki byly niepowtarzalne i niezapomniane i ze wiecej ich nie chcemy. :)
    heh nastepne Swieto to moje urodziny..i tak sobie mysle moze pojdziemy do restauracji :)






    Anay kochana Twoje przepisy sa cudne tylko ja jestem taki wol i moje zastepniki okazaly sie malo trafione, szczegolnie ta papryczka rozprzestrzeniajaca sie w sposob zawrotny niczym bomba biologiczna. No i oczywiscie moje wyczucie smaku i ilosci przypraw tez zawiodlo :) Dziekuje Ci jednak za przepisy, ktore tak zblizyly mnie i mego pelnego cierpliwosci meza :)

  • Autor: małgoska Data: 2008-02-16 01:35:39

    hi hi i nie ma tego złego ;-)

  • Autor: Bodek Data: 2008-02-16 01:38:09

    hahahaa
    jak szukasz restauracjii na urodziny to znam jedna co potrafi czasami ugotowac smacznie ..... hehehe
    fajna historyjka....
    cmoki dla was:)

  • Autor: miauka Data: 2008-02-16 01:43:50

    zdaje mi sie, ze znam te restauracje :)

    Buzka dla Izy :)

  • Autor: wanilia_91 Data: 2008-02-16 01:54:19

    hehe no no niezapomiana przygoda ;]

  • Autor: Maddalena Data: 2008-02-16 08:06:50

    swietnie napisana historia:) my zamowilismy sobie jedzenie, bo oboje do pozna pracowalismy:)

  • Autor: alidab Data: 2008-02-16 08:17:08

    Twój dystans i poczucie humoru  wzruszyły mnie do łez....:)))  Najważniejsze, że Wasze walentynkowe świętowanie zostanie w pamięci
    na dłuugo... Następnych okazji do wspólnego świętowania życzę równie udanych, nieprzewidywalnych (choć niekoniecznie okupionych  bąblami...) i zawsze pełnych ciepła i miłości....:))))

  • Autor: smakosia Data: 2008-02-16 08:39:17

    Maiauka, to było COŚ! Gdyby nie takie momenty w życiu bylibyśmy nudni :-) Nawet jeśli nie tak miały wyglądać te Walentynki, to trzeba przyznać, że były niepowtarzalne i oryginalne jak diabli ;-) Ponadto pocieszyłaś mnie, bo powiem Ci "na ucho", że ja też mam tendencję do robienia takich "klimatów" i teraz już nie czuję się w tym osamotniona :-D. Ma to swoją dobrą stronę - pokazuje, że mamy cierpliwych i wyjątkowych "połówków". Pozdrawiam :-)

  • Autor: Aleex Data: 2008-02-16 08:58:13

    MIAUKO - jesteście cudowni :)))) To były na pewno niezapomniane Walentynki, dzięki którym przekonaliście się, że wciąż jesteście sobie bliscy i dla siebie atrakcyjni. To najważniejsze. A poza tym wielką umiejętnością jest także zdrowy, wspólny śmiech z samych siebie :))) Pozdrawiam, Aleex.

  • Autor: makusia Data: 2008-02-16 12:52:34

    miaukolu , jesteś wspaniała :))) popłakałam sie ze smiechu i mój połówek też ;)) i powiedział że na całe szczeście nie obchodzimy walentynek
    pozdrowienia dla Twojego męśżusia :)))
    ps. mam nadzieję ze nie bedziesz miała nic przeciwko , jeżeli rozeslę tą historyjkę znajomym ?

  • Autor: miauka Data: 2008-02-16 22:31:29

    nie mam nic przeciwko :) w sumie to sie nawet ciesze, ze do lez udalo mi sie kogos doprowadzic i szansa na wiecej jest kuszaca ... wiec rozsylaj jesli tylko uwazasz, ze beda plakac ze smiechu :)

    Ciesze sie, ze spodobaly sie nasze Walentynki :)
    My narazie pozostale dwie papryczki omijamy lukiem


    Pozdrawiam cieplo "lagodna" miauka

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-16 13:48:21

    Miaukolu, i to jest milosc wlasnie !!!!
    Pamietam moje pierwsze Walentynki z Charliem, znalismy sie rok (bez 3 tygodni) i w tamtym czasie On mieszkal w NJ, wiec spotykalismy sie co dwa tygodnie w weekendy (ja z reguly przyjezdzalam do Niego) i tak tez sie stalo. Kazde z nas mialo swoj wlasny "program" no i poddalismy sie niby programowi, ale..... O 7 rano obudzila mnie jakas romantyczna, ale bardzo glosna muzyka i z przerazeniem stwierdzilam, ze cala sypialnia plonie - to byly swiece, ktorych w milosnym amoku zapomnielismy zgasic .... Malo tego spalismy oboje na jeszcze zaslanym lozku, wsrod platkow roz, a nasze nagie ciala blyszczaly trilionami jakiegos swiecacego badziewia, ktorego nie mozna bylo zmyc przez nastepny tydzien - to moj pomysl na romantyczna kapiel we dwoje w jakichs rozpuszczalnych kulkach zawierajacych wlasnie te cholerne blyszczace drobne jak pyl "gliterki".... Po nastepnej chwili odezwalo sie niemilosierne ssanie w zoladku (glod) i zorientowalam sie, ze nigdy nie zdobylismy sie na wykonanie czesci "programu" Charliego, a mial nim byc faszerowany krewetkami losos pieczony, ktory ciagle beztrosko polypywal okiem z polki lodowki ..... Wspominamy ten wieczor oboje z ogromnym sentymentem, a na slowo "gliter" moj maz ciagle reaguje blyskiem w oku ;)))
    Obecnie troche sie to zmienilo, bo tak sie sklada, ze dzien przed Walentynkami sa urodziny mojego meza, wiec z reguly sa juz goscie, przynajmniej ci co przyjezdzaja z daleka np. Tesc.... w ten sposob chroni nas to przed niechybna zguba..... ale.
    Wlasnie w tym roku postanowilam podarowac mojemu mezowi w prezencie urodzinowym "romantyczny weekend w Inn/Spa" na ktory to wybierzemy sie pod koniec kwietnia, I zgadnij co mam w planie ???? Wlasnie, dokladna powtorke z tamtych Walentynek :)))

  • Autor: Ave Data: 2008-02-16 13:58:08

    Nie zapomnij kupic świec i koniecznie - KULKI - GLITERKI:))))))))))))

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-16 14:01:52

    Juz mam :))) i w restauracji jest zamowiony losos z krewetkami - tym razem wole sie upewnic, ze go pozremy :)))

  • Autor: Ave Data: 2008-02-16 14:06:13

    a przez ten czas wynaleźli juz jakies mydło na to świecące CUŚ - czy Charlie po powrocie bedzie przez tydzień chodził w stroju płetfonurka do pracy  ;)))))

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-16 14:17:42

    Kulki sa, nie wiem czy zdobedziemy sie na odwage moczenia sie w nich .... a moze tylko od pasa w dol :))) Eeeeech - cos sie wymysli w miedzyczasie :)))

  • Autor: makusia Data: 2008-02-16 16:03:54

    i może bedą "gliterki"

  • Autor: miauka Data: 2008-02-16 22:32:24

    glitterek mowisz ? hmmmm moze i my sprobujemy :)

  • Autor: Ave Data: 2008-02-16 14:03:34

    Bombowa opowieść, rzeczywiście mieliscie niezapomniane Walentynki, juz tak w połowie tekstu zaczełam się skręcać ze smiechu, a pod koniec rechotałam juz na całego jak stara żaba na błotach.Szkoda mi Was było z powodu 'cud papryczek", ale tak to wszystko opisałaś (a ja mam spora wyobraźnię), ze inaczej byc nie mogło. Takie historyjki i wydarzenia są świetne, bo potem jest co opowiadac dzieciom i wnukom, masz przykład po Marylce (jej Walentynki z cud kulkami ) hahahahaha.

  • Autor: smakosia Data: 2008-02-16 19:32:45

    Marylko, po tej Twojej historyjce jestem już w 100% przekonana, że Ty naprawdę powinnaś napisać książkę. Już się nie mogę doczekać jak nam w "tajemnicy" napiszesz, że i tym razem mimo ścisłych przygotowań znów "wykręciłaś" jakiś numer :-DDD

  • Autor: Elek Data: 2008-02-16 19:33:10

    Miaukolu - nio ...... jednym słowem .....moze dwoma słowami  :  .... SUPER WALENTYNKI !!!!!!!!
    ...... a jeszcze bardziej super .... samo opowiadanie !!!!
    Fajnie ,że  podzieliłaś się z nami swoimi przeżyciami ze świetowania TEGO walentynkowego dnia :))))))))

    Cmokam cieplutko - Elek

  • Autor: miauka Data: 2008-02-16 22:32:49

    cmok cmok :) :*

  • Autor: tajger Data: 2008-02-17 20:24:39

    Ojjjj:))))) będziecie mieć co wspominać za 50 lat:)))))))))))))))) czego Wam scałego serca zyczę.... siedząc w kocach przy kominku z lampką wina:)))))))

  • Autor: kawa3 Data: 2008-02-16 23:24:41

    To mój mąż ma rację że nie chce obchodzić walentynek.....

  • Autor: joking Data: 2008-02-17 13:48:29

    I to jest właśnie prawdziwa miłość i romantyzm!!! Pozdrawiam Was serdecznie i życzę jeszcze wielu takich chwil, bo to właśnie ona zostają na zawsze  pamięci i po latach przywołują ciepłe uczucia.

  • Autor: miauka Data: 2008-02-17 14:05:02

    ja i moj polowek dziekujemy pieknie :)
    nasza walentynka do konkursu sie nie nanadawala, bo zdjec nawet nie robilismy coby nikogo nie straszyc, ale w naszym konkursie zajmuje jak narazie nienaruszalne miejsce :)

    Wczoraj moj maz czytal ta moja pisanine o wieczorku romantycznym i strasznie milo bylo posluchac jak sie zasmiewa co chwile :)

    Dziekuje Wam za dobre slowo i zycze niezapomnianych wielu wieczorow w ciagu calego roku, w troche bezpieczniejszych proporcjach paprykowych.

    miaukol

  • Autor: MAŁA MI Data: 2008-02-17 19:04:12

    Miauka Opowieść świetna i na pewno nie zapomnicie tak szybko tych walentynek. Najwazniejsze to umieć śmiać się z samej siebie a nie każdy to potrafi, jest to wielka sztuka. Pozdrowienia dla ciebie i twojego cierpliwego męża Małgosia

  • Autor: lajan Data: 2008-02-17 21:24:18

    Dziwne święto do nas się przyplątało,
    toruje sobie drogę, chociaż nieśmiało.
    Jednak światowych ludzi na obczyźnie mamy,
    co przeżyli, tu na WŻ wszyscy poczytamy.
    Miauka w Islandi Walentynki wprowadziła,
    cała wesoła z tego heca się zrobiła.
    Tuż przed tym świętem długo planowała,
    jak będzie pięknie, byle produkty dostała.
    Niezawodną też pomocą się tam posłużyła,
    przepisy Anay i już zakupy zrobiła.
    Przepisy polskie to w sobie mają,
    że nasze, tradycyjne przyprawy zawierają.
    Zakupy, które już w sklepie zrobiła,
    innymi przyprawami nasze zastąpiła.
    Napięcie które przez cały czas odczuwała,
    zmogły ją, padła na łóżko i się poryczała.
    Kochany mąż, serca z głazu nie nosi,
    wstań Miauko, pomogę, tak ładnie prosi.
    Przepisy już mężowi wszystkie wręczyła,
    i głosem przymilnym o drinka poprosiła.
    Połówek, dwa razy nie był proszony,
    przystosował się z becherowką do żony.
    Biesiada drinkowa wesoło się rozwijała
    a cała praca w rozsypce na stole leżała.
    Coraz więcej do drinkowania było ochoty,
    lecz nie, stop, bierzemy się do roboty.
    Frykasy z przepisów w mig powstawały,
    już i stół przysmakami zastawiony był cały.
    Nareszcie koniec, ubrani nie w komplecie,
    spotkali się przy stole,szmpanie i kotlecie.
    Choć młodzi, afrodyzjaka mieć zapragnęli,
    zastąpili je papryczkami, fantazję mieli.
    W trakcie konsumcji coraz dziwniej było,
    nie tylko w ustach, ale i ciało paliło.
    Na nic szampan, którym się chłodzili,
    jak poparzeni od papryczki już byli.
    Kremy więc na siebie ponakładali,
    z własnej nierozwagi tak długo się śmiali.
    Z tego też morał poważny wyciągnęli,
    więcej Walentynek nie będą chcieli.
    Maryla od razu przygodę swą przypomniała,
    jak z Charliem Walentynki spędzała.
    Romantyczny wieczór, kąpiel i świece,
    płatki róż,pościel,Charlie ja się podniecę.
    To był wspaniały wieczór, jak marzenie,
    rano jeszcze świece i odczuwa drżenie.
    Program z Charliem wspaniały mieli,
    że wieczór zaczną od dziwnej kąpieli.
    Błyszczące kuleczki do wody wrzuciła,
    jeszcze po tygodniu sama świeciła.
    Nigdy też wieczoru tego nie zapomniała,
    co roku będzie ten wieczór powtarzała.
    Skoro więc takie święto już mamy,
    obchodźmy je, a potem powspominamy.

  • Autor: makusia Data: 2008-02-17 21:34:14

    świetnie Lajan

  • Autor: luckystar Data: 2008-02-18 00:01:00

    Droga Makusiu, wierz mi, ja tez nie czekam na Walentynki, bo gdyby tak bylo to pewnie juz dawno popelnilabym samobojstwo.... ja pekam ze smiechu conajmniej 3 razy dziennie i to wlasnie najczesciej smieje sie sama z siebie :))))

  • Autor: makusia Data: 2008-02-18 10:31:39

    i tak trzymać , grunt to śmiech .. a jak śmiech to i zdrowie :)) a z tym smiechem z siebie , to u mnie jest tak samo witam w klubie ;))))

  • Autor: miauka Data: 2008-02-18 02:17:24

    makusiu a ja czekalam caly rok na ten jedyny wieczor coby sie popaprykowac, poplakac i prawie posikac na koniec ze smiechu :)
    reszte roku spedzamy na czekaniu na walentynki :P


    hehe nasze dni wygladaja podobnie jak te nieszczesne walentynki dosc czesto ale akurat 14 luty przerosl jak dotad inne nasze malo madre wyskoki :) pozdrawiam szalonych bardziej i mniej

  • Autor: makusia Data: 2008-02-18 10:34:28

    Użytkownik miauka napisał w wiadomości:
    > makusiu a ja czekalam caly rok na ten jedyny wieczor coby sie popaprykowac,
    > poplakac i prawie posikac na koniec ze smiechu :)reszte roku spedzamy na
    > czekaniu na walentynki :Phehe nasze dni wygladaja podobnie jak te nieszczesne
    > walentynki dosc czesto ale akurat 14 luty przerosl jak dotad inne nasze malo
    > madre wyskoki :) pozdrawiam szalonych bardziej i mniej


    oj wiem miaukolu , wiem ;)) i choć nam nie brakuje "głupawki" to Twoje walentynki  były super i niejeden Wam zazdrosci takiej dawki zabawy :))) cmokaski dla Was ;))

  • Autor: miauka Data: 2008-02-18 02:14:22

    Lajanie swietnie uchwyciles nasz wieczor..zupelnie jakbys go obejrzal z boku :)
    dziekuje slicznie :* cmok

  • Autor: Bodek Data: 2008-02-18 09:55:53

    ladnie opisane:) gratuluje:)

  • Autor: Janek Data: 2008-02-18 11:50:39

    Kiziorku, czytałem cztery razy całość Waszej "sex party" ...pierwszy raz tylko lekki użmiech (lekko wyobraźnia poruszona) ...po raz drugi ..wyobraźnia lepiej działa... lekkie łezki i podskoki kałduna , ...trzeci raz łzy i klawiatura spadała z pulpitu, ...czwarty raz ...już z tarzaniem się po dywanie z zaplutą klawiaturą i ścierką do otarcia łez.
    I Ty mówisz, że nie masz zdolnosci do pisania satyrycznych relacji z życia ...
    Pychola x 100000000 zasyłam, Piotrowi kufę 5000 l piwa ...
    Kazik

  • Autor: miauka Data: 2008-02-20 00:03:48

    Wapno Ty moje jakos nie wierze w Twoje tarzanie sie po dywanie ale w plucie owszem :) Fajnie ze sie oplules :)

  • Autor: anay Data: 2008-09-02 22:20:40

    :)))))))))))))))) pewnie nietrudno zgadnąć, że dopiero to przeczytalam. wiem... rychło w czas. :))))))))))))))
    wzruszająca historia :)))))))  naprawdę.  ;) jak będzie kiedys okazja to ja wam ugotuję a wy tylko zjecie.

  • Autor: miauka Data: 2008-09-03 15:28:52

    ojej ale niespodzianka! dawno juz tego posta nie bylo na widoku :):):)


    anay walentynki pamietam i pamietac bede....przyznaje jednak, ze niewiele sie nauczylam....ostatnio robilam brownie (wpadlam z tym ciachem po uszy, bo jestem istota czekoladowa), tym razem jednak postanowilam ulepszyc je pikantnoscia. No znow papryczki, i znow palcami ....(malutkie ususzone) kruszone i znow pantenol na lapach i zimne napoje w ilosciach sporych, konieczne przy spozywaniu ciacha :)

    jak odkopalas ten watek? :)

    poledwiczki w Twoim wykonaniu bardzo chetnie bym spozyla :)




  • Autor: anay Data: 2008-09-03 17:28:01

    a tak. zaglądnęłam sobie :)

  • Autor: piegusowa Data: 2008-09-03 14:32:28

    Świetna historia! Na pewno jej nie zapomnisz, więc może lepiej, że nie było pysznej, ale typowej kolacji..

  • Autor: miauka Data: 2008-09-03 15:29:33

    nie zapomne na bank...ale walentynek 2009 nie bedzie... a przynajmniej ja nie gotuje w ten dzien :)

  • Autor: Elek Data: 2008-09-03 18:58:26

    Miaukolu - a może jednak gotuj , tylko ............. wcześniej włóż ........rękawiczki lateksowe :PPPPPPPPPPP

    ..... nio i nie zapomnij ich zdjąć przed potarciem oka :))

    Fajnie się ponownie przeczytało Twoją opowieść :)))))))))

Przejdź do pełnej wersji serwisu