Witam!!!Mam pytanie związane z rozwodem.Może któraś z Was była w podobnej sytuacji.Jesteśmy z mężem trzy lata po ślubie kościelnym,mamy 14 miesięczną córkę Julkę.Ostatnio z mężem nie możemy się porozumieć,dogadać,byle błachostka nas wkurza,a najbardziej na tym cierpi nasze maleństwo,córeczka,która ma 14 miesięcy.Mój mąż powiedział,że się rozwodzimy bo naprawdę ciężko nam razem wytrzymac.Czy ktoś wie jak się pisze oświadczenie w sprawie rozwodowej???Czy córka ma prawo zostać z matką czy ojcem???Pozdrawiam!!!Odpiszcie proszę!!!
Nigdy nie bylam w takiej sytacji i mam nadzieje, ze nie bede. Decyzja o rozwodzie nigdy nie jest latwa. Powinnas wiedziec natomiast, ze podobne "zgrzyty" i nieporozumienia miedzy malzonkami bywaja czesto gdy pojawi sie dziecko. Z reszta jestescie dopiero 3 lata po slubie to przeciez czas na tzw "docieranie" w prostym tego slowa znaczeniu. Ja za wszelka cene probowalabym (razem z mezem oczywiscie) utrzymac to malzenstwo. Ale nie o rady w tym zakresie pytasz.
Też jestem za dogadaniem się, jak pojawia się dziecko to niestety relacje małżonków stają się inne, zazwyczaj nikt nie jest przygotowany na to jak będzie jak się pojawi dziecko i ludzie się gubią, kłócą, nie mogą dogadać , kobieta jest zmęczona wiecznym wstawaniem nocnym, zaczyna się liczyć tylko dziecko, uwierz, że wiem co piszę, dajcie sobie trochę czasu, rozwód to teraz żaden problem, raz dwa i po sprawie, pomyślcie co z dzieckiem, ono chce mieć Was razem na pewno, trzymam za Was kciuki!!!
W złości ludzie mówią sobie różne przykre rzeczy i rozwodzą sie też w złości-słownie,może najpierw porozmawiajcie na spokojnie,czy to już postnowione? Raczej sądy pozostawiają dzieci matkom) Pzdr
Dzięki dziewczyny za wszelkie rady.Jesteście kochane.Z mężęm kiedyś już mieliśmy podobne spięcia,ale pogadaliśmy i było ok.A teraz to wydaje mi się to poważna sprawa.
Użytkownik morisek11 napisał w wiadomości: > Dzięki dziewczyny za wszelkie rady.Jesteście kochane.Z mężęm kiedyś już > mieliśmy podobne spięcia,ale pogadaliśmy i było ok.A teraz to wydaje mi się to > poważna sprawa.
Nim zacznę czytać porady Dziewczyn, to adałbym Ci pytanie, ktore zadajcie sobie oboje: DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO Trzy razy: dlaczego braliście ślub, dlaczego połączyliście Wasze nasiona i spłodziliście dziecko, dlaczego nie umiecie rozmawiać ... a potem może i zaczniecie myśleć oboje. Podstwaowe pytanie :czy oboje jesteście winni, czy problemy finansowe, czy Ty po prostu (lub On) nie wymagacie za duzo jedno od drugiego.
.Życie we dwoje polega na pewnych kompromisach.W każdym małżeństwie są wzloty i upadki,dobre i złe chwile.Weź kartke i długopis i napisz na niej swoje ZA i PRZECIW waszego małżeństwa.Może warto ratować waszą miłość i walczyć o nią a nie rozwodzić się.Każdy z nas gra główną role w serialu życie i jak ją napiszemy i zagramy tak się potoczą losy nasze i naszych bliskich.Zastanów sie czy warto sie rozstawać?czy lepiej ratować wasze wspólne życie.Troszke namieszałam ale chciała bym aby Wam sie udało.Pozdrawiam.
Kazdy medal ma dwie strony i kazdy kij dwa konce.... Ja sie rozeszlam z ojcem mojego syna, gdy syn mial tylko 4 miesiace i nigdy nie zalowalam mojej decyzji, zaoszczedzilam dziecku dorastania w rodzinie bez milosci i moze jeszcze z awanturami .... Jednak, jesli tylko mozesz dojsc do porozumienia to staraj sie to zrobic... Ja pamietam jak dojrzewalam do decyzji, bo tego typu decyzje nie sa latwe, czasem ciezko rozpatrywac wszystkie za i przeciw tak naraz, zwlaszcza jesli w gre wchodza jeszcze uczucia i nadzieja, ze cos sie zmieni... Ja poswiecilam prawie dwa miesiace i kazdego dnia podejmowalam decyzje tylko na podstawie minionego dnia, bez wracania do tego co bylo tydzien, miesiac czy tez rok temu .... ale dzis... Rozwazajac tylko wydarzenia dnia dzisiejszego zaznaczalam sobie w kalendarzyku plus lub minus w zaleznosic od tego jak minal dzien.... po uplywie niecalych 2 miesiecy policzylam moje plusy i minusy i mialam gotowa decyzje. Rozwod nie jest latwa decyzja, ale czasem konieczna, nalezy tylko pamietac, ze rozwodza sie rodzice miedzy soba ale nie z dzieckiem.... przemysl, czy i w jakim stopniu mozesz liczyc na meza, po fakcie, jaki bedzie jego wklad w wychowanie coreczki, nie tylko finansowo ale i emocjonalnie .... to sa bardzo wazne sprawy, o ktorych nalezy myslec przed .... a nie po... Utrzymanie malzenstwa na sile, "dla dobra dziecka" w/g mnie osobiscie nie ma sensu... Znam dzieci, ktore marzyly aby rodzice sie rozeszli, ale nigdy to nie nastapilo, natomiast zrobili to jak juz dzieci "wyszly" z domu, bo wtedy dopiero nie mogli zniesc bycia razem... Pamietaj, ze malzenstwo zalezy od dwojga i jesli cos sie psuje, to nie moze byc naprawione przez jedna strone, do tego potrzebny jest wklad i chec obojga .... Zycze Ci wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim rozsadnej decyzji ....- maryla
Nie za szybko na decyzję o rozwodzie? jesteście dopiero 3 lata po ślubie. Ja w tym okesie "rozwodziłam" się kilka razy w roku - nie podoba sie to pakuj manatki i pa, wracaj do mamy...Ale za każdym razem, nawet w przypadku największych nieporozumień skończyło się na słowach. Bo co się dziwić - dwoje obcych ludzi, dwoje egoistów nagle musi nauczyć się ze sobą zyć - nauczyć, że to nie jego zawsze na wierzchu. A jak pojawia się dzieci wtedy trzeba jeszcze potrzeby trzeciego postawić na pierwszym planie. Teraz jest trochę inaczej - młodzi mieszkają razem dużo przed ślubem, mają możliwość przekonać się co potrafi potencjalny małżonek (ka) - myśmy będąc małżeństwem mieszkali osobno. Ale nie to jest tematem.
Z biegiem czasu emocje opadają, do partnera podchodzi się z większym zrozumieniem, częściej też widzi się własne niedoskonałości. Może warto porozmawiać, dowiedzieć się co jest przyczyną nieporozumień, zrobić bilans dotychczasowego życia...I ratować związek - ale to Wy musiecie podjąć decyzję.
A ja pomimo dawnych deklaracji rozwodowycj mężatką jestem juz 17 lat (w tym roku).
Mam to samo! Tylko ja po 17 latach małżeństwa powiedziałam ,, w wirze walki" wyprowadzaj się do rodziców. Na co mój mąż - ze stoickim spokojem- stwierdził, nigdzie nie idę, mieszkanie jest wspólne, a ja nie będę robił z siebie idioty w tym wieku. Mam matce powiedzieć, ze pochlałem się z żoną. Po 40 latach małżeństwa umrze ze śmiechu i kto będzie winien? Osłabłam. Dalej mnie wkurza, ale do mamy już go nie wysyłam. A serio... Nie takie rzeczy da się znieść... Mój ma 100 hobby, a teraz chyba będzie ze 120, bo ma kryzys wieku sredniego. Utłuc? Jakoś mi szkoda...Wszystkie walczymy, ale z reguły to kobiety ustępują z pola walkii.
Ja osobiście mam takie samo zdanie jak Luckystar. Jeżeli jest chociaż odrobina nadziei, że będzie dobrze to walcz o małżeństwo. Ale jeżeli masz się męczyć w tym związku i pokazywać dziecku, że można żyć bez miłości to moim zdaniem jest to bez sensu. Ja też jestem po rozwodzie. Nasze małżeństwo trwało 4 lata a tak naprawdę to chyba nigdy go nie było. Bardzo kochałam mojego męża i poświęciłam naprawdę dużo żeby z nim być, znosiłam wiele. Problem polegał na tym, że on nie dorósł do roli męża i ojca. Najważniejsi byli koledzy, najlepiej żeby w domu nie było żadnych problemów, a jak już były to najlepiej jakbym sama je załatwiła za jego plecami. Nie żałuję swojej decyzji ani trochę. W momencie kiedy ją podejmowałam nie czułam już do niego absolutnie nic. Z tego co wiem to jego styl życia nic się nie zmienił. Dalej jest takim lekkoduchem, naszym dzieckiem interesuje się raz w miesiącu (oczywiście alimentów nie widziałam nigdy w życiu na oczy-stwierdził, że skoro go zostawiam to o dziecko muszę zadbać sama). Wiem, że ma drugie dziecko ale matka ich dziecka niedawno wyrzuciła go ze swojego domu. Więc wszystko na temat tego człowieka. Dużo mogłabym pisać o naszym życiu, byłby to niezły horror, dramat i komedia w jednym, ale nie o to tu chodzi. Układam sobie życie od nowa. Poznałam świetnego faceta, który jest oparciem dla mnie, przyjacielem-wszystkim tym czego zawsze mi brakowało. Pomaga mi wychować moje dziecko, jest dla niego tym kim ojciec nigdy nie był. Ale to ty sama musisz wiedzieć jak to między wami jest. Nikt z nas nie da ci gotowej odpowiedzi na to pytanie. To jest decyzja na całe życie i musisz ją podjąć sama, ty będziesz ponosić jej konsekwencje. Jakkolwiek postąpisz trzymam za ciebie kciuki i pozdrawiam bardzo serdecznie.
Hej.Czy nie zbyt pochopna ta decyzja??Trzy lata po ślubie rozwód???Dajcie sobie szanse...usiądźće porozmawiajcie...spiszcie so was denerwuje ,co jest ok...ale nie róbcie nic dla dobra dziecka!Ja kilka lat obserwowałam związek który siostra cioteczna utrzymywała dla dobra dzieci...marnie to wygladało:-(Dziecko dorosnie i zada mnóstwo kłopotliwych pytań,znajomi tez nie będa czekać...Możecie skorzystać z poradni małżeńskiej...Rozmowy z psychologiem jeszcze nikomu niezaszkodziły.Mąż powiedział o rozwodzie-zapytaj co mu tak pilno???Czy wie ,że będzie musiał płacić alimenty(takie jakich zarządasz),że z kościelnego rozwodu nie dostaniecie,że dziecko zawsze będzie miało do niego żal...A gdzie uczucie??Pobraliscie bo co?-ciąża,pieniądze,miłość???Nie widzę sensu w tym co piszesz,co mówi twój mąż...ale jeśli juz bardzo chcesz porady to dobry serwis gdzie można zadac pytanie prawnikowi na forum prawników.pl...tam sobie radzą ludzie z różnymi problemami oraz prawnicy.Pozdrawiam i nie poddawaj się tak łatwo!
Moi rodzice rozwiedli się po 13 latach małżeństwa. Pamiętam ten dzień jak się wyprowadzał, po wszystkich dramatach i wspomnieniach czułam jedno: ulge. Mam przykre doświadczenia ale za to teraz wyciagam z tego wnioski. Niewydaje mi się dobrym żyć razem a tak naprawdę osobno tylko ze względu na dziecko. Do teraz jest czasem ciężko, zbliża się mój ślub kościelny i chciałabym aby był i tato ale ciężko jest pogodzić pewne sprawy, błogosłwieństwo rodziców, podziękowanie dla nich "za życie". Po latach odróżniam ich "wojnę" od moich relacji córka - tato i widzę więcej niż jako nastolatka która zostala z "dobrą " mama bo "zły" tato ich zostawił. Myślę że warto próbować rozmawiać i iść na kompromis, ale nic na siłę. Ty napewno podejmiesz słuszną decyzję. Trzymam kciuki i życzę powodzenia.
Moja siostra wyszła za mąż za syna rozwodników. I tak naprawdę dopiero po rozwodzie tych dwoje ludzi potrafiło się dogadać - tak sami twierdzą. Błogosławili wspólnie, wspólnie siedzieli w ławce dla rodziców, na weselu też zdarzyło im sie tańczyć - mimo, że każde sobie ułożyło życie od nowa.
Bo tak wlasnie powinno byc. W ubieglym roku zenil sie syn mojego meza i oboje rodzice razem prowadzili go do oltarza (zwyczaj zydowski) razem sa na zdjeciach, razem ponosili koszty, razem tanczyli specjalnie poswiecony rodzicom taniec .... dla mnie to normalne. To jest dzien najwazniejszy w zyciu ich dziecka i tylko to sie liczy, a nie ich malzenskie problemy sprzed lat... W przyszlym roku bedziemy mieli wesele corki, juz oboje razem zorganizowali drobne przyjecie zareczynowe dla obu rodzin w restauracji (nikt tu nie robi takich przyjec w domu) i wiem, ze znow beda razem uczestniczyli w planach i przygotowaniach. Ja i byla zona rozmawiamy normalnie, glownie wymieniajac sie komplementami :)) nie wyobrazam sobie zeby moglo byc inaczej .... Tak jak napisalam wczesniej rozwod jest miedzy malzonkami ale nie dziecmi i jesli sa dzieci to bez wzgledu na to jak potoczy sie zycie kazdego z osobna po rozwodzie, to do konca sa rodzicami ...
Pracuję w kancelarii prawniczej i dużo osob przychodzi w sprawie rozwodowej. 90% z nich faktycznie po rozmowie z moim szefem pisze pozew rozwodowy ale 10% rezygnuje na rzecz dogadania sie , czy tewz czasowej separacji. Rozwod to ostateczność. Jak piszesz macie slub kościelny , wiec mimo rozwoduu cywilnego w swietle prawa koscielnego nadal bedziecia małzenstwem i zadne z was powtornego slubu w kosciele nie dostanie. Moze zdecydujcie sie na jakis czas zamieszkac osobno. Ustaloic warunki opieki nad dzieckiem i dopiero jesli za jakies pol roku stwierdzicie ,ze dobrze wam bez siebie to mozna udac sie do prawnika i napisac pozew. Jesli bedzie to zgodna decyzja Was obojga to nawet nie trzeba chodzic do zadnego prawnika tylko samemu napisać. Adwokaci potrafia tak pisac pozwy ze sprawy ciagną sie latami a kozystaja tylko oni. a co do opieki na dzieckiem , to zazwyczaj dzieci przyznawane sa matce, z wyjatkiem jakis drastycznych przypadkow kiedy matka np. pije albo nie moze zapwenic dziecku wlasciwej opieki.
Jesteście jeszcze młodym małżeństwem, ja też mam bardzo mały staż bo dopiero 5-letni.Jedno co mogę powiedzieć to to, że nieraz mam ochotę męża udusić gołymi rękoma.W każdym zwiazku zdarzają sie dobre i złe chwile.Ja także nie mogłam dogadać sie z moją połówką.Postanowiłam, że wyprowadzę się z dzieckiem od niego.Mieszkałam osobno przez trzy miesiące.Po tym czasie zrozumiałam, że nie ma idelanych małżeństw.Każda para musi się dotrzeć.Jedni potrzebują na to roku inni nawet 5 lat.To zalęży od ludzi, od tego czy chcą iść przez życie razem mimo wielu nieraz trudności.Dajcie sobie szansę, jesli nie ze względu na siebie to na dziecko.Przez jedną nie do końca dobrze przemyślaną decyzję, możecie zniszczyć Jego świat.Ja kiedy na początku małżeństwa myślałam o rozwodzie, patrzyłam na jedno potem na drugie dziecko i myślałam czy mam prawo zniszczyć ich poukładany świat przez nasze głupie zachowanie.Dziś także myśle jak mnie wkurzy mąż, że najlepiej żyć samemu , ale zaraz potem przychodzi refleksja, że razem jest łatwiej, że przecież inny facet też ma jakieś wady, że nie jest ideałem.Przemyślcie to jeszcze raz i może dojdziecie do wniosku, że lepiej na jakiś czas zamieszkać osobno.Przecież zawsze możecie podjąć decyzję o rozwodzie, na to nigdy nie będzie za późno.Monika
Dziewczyny jesteście naprawdę super.Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i rady dotyczące życia we dwójkę.Muszę powiedzieć,że dzisiaj jest ok.Wydaje mi się,że poprostu my nie mamy czasu dla siebie,non stop to praca,dziecko,obowiązki domowe,a siebie poprostu zaniedbujemy.Ale jakoś trzeba to wszystko pogodzić.Jeszcze raz Wielkie dzięki!!!Pozdrawiam!!!!
Morisku wiesz znam to bardzo dobrze. Kiedy pojawia się dziecko życie przewraca się do góry nogami. Od rana do wieczora praca, dziecko a kiedy dzidzi już idzie spać i wreszcie późnym wieczorem macie czas dla siebie, jesteście oboje już za bardzo zmęczeni i myślicie tylko o pójciu spać. Mężczyźni bardzo często, przez to kobieta cały czas zajmuje się dzieckiem, czują się zepchnięci na 2-gi plan, mniej potrzebni przez to zdenerwowani, sfrustrowani. Przez pierwsze 1,5 roku u nas tak bywało, im dziecko mniejsze tym więcej zachodu i bieganiny koło niego. Pisałaś, że wasza córeczka ma 14 miesięcy, więc jest na tyle duża, że mogłaby zostać któregoś wieczora z babcią lub ciotą a wy moglibyście wyjść gdzieś razem .... sami... do kina, czy na kolację... lub w inne ulubione przez was miejsce. Innym razem zrób pocichaczu romanyczną kolację w domciu, korzystając oczywiście z przepisów Wż :) To będzie najlepsze lekarstwo, a jeśli wasza dzidzia wyczuje że jesteście szczęśliwi ona też będzie to podświatomie czuła :)))))
Buniecku ja bylam w podobnej sytuacji ojca zostawiajacego dzieci po 23 latach malzenstwa,zastanawialam sie czy zaprosic drania na slub czy nie ale po rozmowie z mama doszlam do wniosku ze moze to bedzie dobry pretekst do pogodzenia sie, moze do wybaczenia nawet...BYł... od tamtej pory z nim nie rozmawiam to mial byc moj dzien a on go skutecznie uprzykrzyl, chyba tylko po to przyjechal...ja wyciagnelam reke,chcalam odzyskac ojca, ale on nie chcial chyba odzyskac corki .Moze wasze relacje sa inne ... moze jak ty go zaprosisz naprawia sie wasze relacje .Zycze powodzenia
Cletti, U mnie sytuacja jest trochę inna. Ja z nim rozmawiam, spotykamy się u mojej siostry na święta, ostatniego sylwestra też spędziliśmy razem, był też na moim ślubie cywilnym (mama nie mogła). Nasze relacje się troszkę poprawiły. Dzwoni, podtrzymuje kontakt i naprawdę się stara. Chodzi o relacji moich rodziców a raczej ich brak, wojna która nie chce się skończyć.
a ja mam prosbe do piszacych tu w watku:) jesli piszecie to prosze pisac do kogo jest odpowiedz, poniewaz wyjdzie ze RENIKA odpisala vikuni ... a tak nie jest:) wiec zycze milego:)
Użytkownik Bodek napisał w wiadomości: > a ja mam prosbe do piszacych tu w watku:)jesli piszecie to prosze pisac do > kogo jest odpowiedz, poniewaz wyjdzie ze RENIKA odpisala vikuni ... a tak nie > jest:)wiec zycze milego:)
Bodek, a może nie wszystkie Dziewczyny wiedzą jak to zrobić(?) ...moze zrób taką malą instrukcję jak do otwierania WZ....
Witam!!!Mam pytanie związane z rozwodem.Może któraś z Was była w podobnej sytuacji.Jesteśmy z mężem trzy lata po ślubie kościelnym,mamy 14 miesięczną córkę Julkę.Ostatnio z mężem nie możemy się porozumieć,dogadać,byle błachostka nas wkurza,a najbardziej na tym cierpi nasze maleństwo,córeczka,która ma 14 miesięcy.Mój mąż powiedział,że się rozwodzimy bo naprawdę ciężko nam razem wytrzymac.Czy ktoś wie jak się pisze oświadczenie w sprawie rozwodowej???Czy córka ma prawo zostać z matką czy ojcem???Pozdrawiam!!!Odpiszcie proszę!!!
Nigdy nie bylam w takiej sytacji i mam nadzieje, ze nie bede. Decyzja o rozwodzie nigdy nie jest latwa. Powinnas wiedziec natomiast, ze podobne "zgrzyty" i nieporozumienia miedzy malzonkami bywaja czesto gdy pojawi sie dziecko. Z reszta jestescie dopiero 3 lata po slubie to przeciez czas na tzw "docieranie" w prostym tego slowa znaczeniu. Ja za wszelka cene probowalabym (razem z mezem oczywiscie) utrzymac to malzenstwo. Ale nie o rady w tym zakresie pytasz.
Też jestem za dogadaniem się, jak pojawia się dziecko to niestety relacje małżonków stają się inne, zazwyczaj nikt nie jest przygotowany na to jak będzie jak się pojawi dziecko i ludzie się gubią, kłócą, nie mogą dogadać , kobieta jest zmęczona wiecznym wstawaniem nocnym, zaczyna się liczyć tylko dziecko, uwierz, że wiem co piszę, dajcie sobie trochę czasu, rozwód to teraz żaden problem, raz dwa i po sprawie, pomyślcie co z dzieckiem, ono chce mieć Was razem na pewno, trzymam za Was kciuki!!!
W złości ludzie mówią sobie różne przykre rzeczy i rozwodzą sie też w złości-słownie,może najpierw porozmawiajcie na spokojnie,czy to już postnowione?
Raczej sądy pozostawiają dzieci matkom)
Pzdr
Dzięki dziewczyny za wszelkie rady.Jesteście kochane.Z mężęm kiedyś już mieliśmy podobne spięcia,ale pogadaliśmy i było ok.A teraz to wydaje mi się to poważna sprawa.
Morisku nie przesadzaj, wyglądowo pasujecie do siebie
jutro będzie lepiej, pozdrawiam!!!
Użytkownik morisek11 napisał w wiadomości:
> Dzięki dziewczyny za wszelkie rady.Jesteście kochane.Z mężęm kiedyś już
> mieliśmy podobne spięcia,ale pogadaliśmy i było ok.A teraz to wydaje mi się to
> poważna sprawa.
Nim zacznę czytać porady Dziewczyn, to adałbym Ci pytanie, ktore zadajcie sobie oboje: DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO
Trzy razy: dlaczego braliście ślub, dlaczego połączyliście Wasze nasiona i spłodziliście dziecko, dlaczego nie umiecie rozmawiać ... a potem może i zaczniecie myśleć oboje.
Podstwaowe pytanie :czy oboje jesteście winni, czy problemy finansowe, czy Ty po prostu (lub On) nie wymagacie za duzo jedno od drugiego.
.Życie we dwoje polega na pewnych kompromisach.W każdym małżeństwie są wzloty i upadki,dobre i złe chwile.Weź kartke i długopis i napisz na niej swoje ZA i PRZECIW waszego małżeństwa.Może warto ratować waszą miłość i walczyć o nią a nie rozwodzić się.Każdy z nas gra główną role w serialu życie i jak ją napiszemy i zagramy tak się potoczą losy nasze i naszych bliskich.Zastanów sie czy warto sie rozstawać?czy lepiej ratować wasze wspólne życie.Troszke namieszałam ale chciała bym aby Wam sie udało.Pozdrawiam.
Kazdy medal ma dwie strony i kazdy kij dwa konce.... Ja sie rozeszlam z ojcem mojego syna, gdy syn mial tylko 4 miesiace i nigdy nie zalowalam mojej decyzji, zaoszczedzilam dziecku dorastania w rodzinie bez milosci i moze jeszcze z awanturami .... Jednak, jesli tylko mozesz dojsc do porozumienia to staraj sie to zrobic... Ja pamietam jak dojrzewalam do decyzji, bo tego typu decyzje nie sa latwe, czasem ciezko rozpatrywac wszystkie za i przeciw tak naraz, zwlaszcza jesli w gre wchodza jeszcze uczucia i nadzieja, ze cos sie zmieni... Ja poswiecilam prawie dwa miesiace i kazdego dnia podejmowalam decyzje tylko na podstawie minionego dnia, bez wracania do tego co bylo tydzien, miesiac czy tez rok temu .... ale dzis... Rozwazajac tylko wydarzenia dnia dzisiejszego zaznaczalam sobie w kalendarzyku plus lub minus w zaleznosic od tego jak minal dzien.... po uplywie niecalych 2 miesiecy policzylam moje plusy i minusy i mialam gotowa decyzje. Rozwod nie jest latwa decyzja, ale czasem konieczna, nalezy tylko pamietac, ze rozwodza sie rodzice miedzy soba ale nie z dzieckiem.... przemysl, czy i w jakim stopniu mozesz liczyc na meza, po fakcie, jaki bedzie jego wklad w wychowanie coreczki, nie tylko finansowo ale i emocjonalnie .... to sa bardzo wazne sprawy, o ktorych nalezy myslec przed .... a nie po...
Utrzymanie malzenstwa na sile, "dla dobra dziecka" w/g mnie osobiscie nie ma sensu... Znam dzieci, ktore marzyly aby rodzice sie rozeszli, ale nigdy to nie nastapilo, natomiast zrobili to jak juz dzieci "wyszly" z domu, bo wtedy dopiero nie mogli zniesc bycia razem...
Pamietaj, ze malzenstwo zalezy od dwojga i jesli cos sie psuje, to nie moze byc naprawione przez jedna strone, do tego potrzebny jest wklad i chec obojga .... Zycze Ci wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim rozsadnej decyzji ....- maryla
Nie za szybko na decyzję o rozwodzie? jesteście dopiero 3 lata po ślubie. Ja w tym okesie "rozwodziłam" się kilka razy w roku - nie podoba sie to pakuj manatki i pa, wracaj do mamy...Ale za każdym razem, nawet w przypadku największych nieporozumień skończyło się na słowach. Bo co się dziwić - dwoje obcych ludzi, dwoje egoistów nagle musi nauczyć się ze sobą zyć - nauczyć, że to nie jego zawsze na wierzchu. A jak pojawia się dzieci wtedy trzeba jeszcze potrzeby trzeciego postawić na pierwszym planie. Teraz jest trochę inaczej - młodzi mieszkają razem dużo przed ślubem, mają możliwość przekonać się co potrafi potencjalny małżonek (ka) - myśmy będąc małżeństwem mieszkali osobno. Ale nie to jest tematem.
Z biegiem czasu emocje opadają, do partnera podchodzi się z większym zrozumieniem, częściej też widzi się własne niedoskonałości. Może warto porozmawiać, dowiedzieć się co jest przyczyną nieporozumień, zrobić bilans dotychczasowego życia...I ratować związek - ale to Wy musiecie podjąć decyzję.
A ja pomimo dawnych deklaracji rozwodowycj mężatką jestem juz 17 lat (w tym roku).
Mam to samo! Tylko ja po 17 latach małżeństwa powiedziałam ,, w wirze walki" wyprowadzaj się do rodziców. Na co mój mąż - ze stoickim spokojem- stwierdził, nigdzie nie idę, mieszkanie jest wspólne, a ja nie będę robił z siebie idioty w tym wieku. Mam matce powiedzieć, ze pochlałem się z żoną. Po 40 latach małżeństwa umrze ze śmiechu i kto będzie winien? Osłabłam. Dalej mnie wkurza, ale do mamy już go nie wysyłam. A serio... Nie takie rzeczy da się znieść... Mój ma 100 hobby, a teraz chyba będzie ze 120, bo ma kryzys wieku sredniego. Utłuc? Jakoś
mi szkoda...Wszystkie walczymy, ale z reguły to kobiety ustępują z pola walkii.
Ja osobiście mam takie samo zdanie jak Luckystar. Jeżeli jest chociaż odrobina nadziei, że będzie dobrze to walcz o małżeństwo. Ale jeżeli masz się męczyć w tym związku i pokazywać dziecku, że można żyć bez miłości to moim zdaniem jest to bez sensu. Ja też jestem po rozwodzie. Nasze małżeństwo trwało 4 lata a tak naprawdę to chyba nigdy go nie było. Bardzo kochałam mojego męża i poświęciłam naprawdę dużo żeby z nim być, znosiłam wiele. Problem polegał na tym, że on nie dorósł do roli męża i ojca. Najważniejsi byli koledzy, najlepiej żeby w domu nie było żadnych problemów, a jak już były to najlepiej jakbym sama je załatwiła za jego plecami.
Nie żałuję swojej decyzji ani trochę. W momencie kiedy ją podejmowałam nie czułam już do niego absolutnie nic. Z tego co wiem to jego styl życia nic się nie zmienił. Dalej jest takim lekkoduchem, naszym dzieckiem interesuje się raz w miesiącu (oczywiście alimentów nie widziałam nigdy w życiu na oczy-stwierdził, że skoro go zostawiam to o dziecko muszę zadbać sama). Wiem, że ma drugie dziecko ale matka ich dziecka niedawno wyrzuciła go ze swojego domu. Więc wszystko na temat tego człowieka. Dużo mogłabym pisać o naszym życiu, byłby to niezły horror, dramat i komedia w jednym, ale nie o to tu chodzi. Układam sobie życie od nowa. Poznałam świetnego faceta, który jest oparciem dla mnie, przyjacielem-wszystkim tym czego zawsze mi brakowało. Pomaga mi wychować moje dziecko, jest dla niego tym kim ojciec nigdy nie był.
Ale to ty sama musisz wiedzieć jak to między wami jest. Nikt z nas nie da ci gotowej odpowiedzi na to pytanie. To jest decyzja na całe życie i musisz ją podjąć sama, ty będziesz ponosić jej konsekwencje.
Jakkolwiek postąpisz trzymam za ciebie kciuki i pozdrawiam bardzo serdecznie.
Moi rodzice rozwiedli się po 13 latach małżeństwa. Pamiętam ten dzień jak się wyprowadzał, po wszystkich dramatach i wspomnieniach czułam jedno: ulge. Mam przykre doświadczenia ale za to teraz wyciagam z tego wnioski. Niewydaje mi się dobrym żyć razem a tak naprawdę osobno tylko ze względu na dziecko. Do teraz jest czasem ciężko, zbliża się mój ślub kościelny i chciałabym aby był i tato ale ciężko jest pogodzić pewne sprawy, błogosłwieństwo rodziców, podziękowanie dla nich "za życie". Po latach odróżniam ich "wojnę" od moich relacji córka - tato i widzę więcej niż jako nastolatka która zostala z "dobrą " mama bo "zły" tato ich zostawił.
Myślę że warto próbować rozmawiać i iść na kompromis, ale nic na siłę. Ty napewno podejmiesz słuszną decyzję. Trzymam kciuki i życzę powodzenia.
Moja siostra wyszła za mąż za syna rozwodników. I tak naprawdę dopiero po rozwodzie tych dwoje ludzi potrafiło się dogadać - tak sami twierdzą. Błogosławili wspólnie, wspólnie siedzieli w ławce dla rodziców, na weselu też zdarzyło im sie tańczyć - mimo, że każde sobie ułożyło życie od nowa.
Niestety moi rodzice do tego nie doszli i już raczej nie dojdą. Będę musiała jakoś to rozwiązać i wybrać.
Bo tak wlasnie powinno byc. W ubieglym roku zenil sie syn mojego meza i oboje rodzice razem prowadzili go do oltarza (zwyczaj zydowski) razem sa na zdjeciach, razem ponosili koszty, razem tanczyli specjalnie poswiecony rodzicom taniec .... dla mnie to normalne. To jest dzien najwazniejszy w zyciu ich dziecka i tylko to sie liczy, a nie ich malzenskie problemy sprzed lat... W przyszlym roku bedziemy mieli wesele corki, juz oboje razem zorganizowali drobne przyjecie zareczynowe dla obu rodzin w restauracji (nikt tu nie robi takich przyjec w domu) i wiem, ze znow beda razem uczestniczyli w planach i przygotowaniach. Ja i byla zona rozmawiamy normalnie, glownie wymieniajac sie komplementami :)) nie wyobrazam sobie zeby moglo byc inaczej .... Tak jak napisalam wczesniej rozwod jest miedzy malzonkami ale nie dziecmi i jesli sa dzieci to bez wzgledu na to jak potoczy sie zycie kazdego z osobna po rozwodzie, to do konca sa rodzicami ...
Pracuję w kancelarii prawniczej i dużo osob przychodzi w sprawie rozwodowej. 90% z nich faktycznie po rozmowie z moim szefem pisze pozew rozwodowy ale 10% rezygnuje na rzecz dogadania sie , czy tewz czasowej separacji. Rozwod to ostateczność. Jak piszesz macie slub kościelny , wiec mimo rozwoduu cywilnego w swietle prawa koscielnego nadal bedziecia małzenstwem i zadne z was powtornego slubu w kosciele nie dostanie. Moze zdecydujcie sie na jakis czas zamieszkac osobno. Ustaloic warunki opieki nad dzieckiem i dopiero jesli za jakies pol roku stwierdzicie ,ze dobrze wam bez siebie to mozna udac sie do prawnika i napisac pozew. Jesli bedzie to zgodna decyzja Was obojga to nawet nie trzeba chodzic do zadnego prawnika tylko samemu napisać. Adwokaci potrafia tak pisac pozwy ze sprawy ciagną sie latami a kozystaja tylko oni. a co do opieki na dzieckiem , to zazwyczaj dzieci przyznawane sa matce, z wyjatkiem jakis drastycznych przypadkow kiedy matka np. pije albo nie moze zapwenic dziecku wlasciwej opieki.
Dziewczyny jesteście naprawdę super.Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i rady dotyczące życia we dwójkę.Muszę powiedzieć,że dzisiaj jest ok.Wydaje mi się,że poprostu my nie mamy czasu dla siebie,non stop to praca,dziecko,obowiązki domowe,a siebie poprostu zaniedbujemy.Ale jakoś trzeba to wszystko pogodzić.Jeszcze raz Wielkie dzięki!!!Pozdrawiam!!!!
Morisku wiesz znam to bardzo dobrze. Kiedy pojawia się dziecko życie przewraca się do góry nogami. Od rana do wieczora praca, dziecko a kiedy dzidzi już idzie spać i wreszcie późnym wieczorem macie czas dla siebie, jesteście oboje już za bardzo zmęczeni i myślicie tylko o pójciu spać. Mężczyźni bardzo często, przez to kobieta cały czas zajmuje się dzieckiem, czują się zepchnięci na 2-gi plan, mniej potrzebni przez to zdenerwowani, sfrustrowani. Przez pierwsze 1,5 roku u nas tak bywało, im dziecko mniejsze tym więcej zachodu i bieganiny koło niego. Pisałaś, że wasza córeczka ma 14 miesięcy, więc jest na tyle duża, że mogłaby zostać któregoś wieczora z babcią lub ciotą a wy moglibyście wyjść gdzieś razem .... sami... do kina, czy na kolację... lub w inne ulubione przez was miejsce. Innym razem zrób pocichaczu romanyczną kolację w domciu, korzystając oczywiście z przepisów Wż :) To będzie najlepsze lekarstwo, a jeśli wasza dzidzia wyczuje że jesteście szczęśliwi ona też będzie to podświatomie czuła :)))))
Powodzenia i trzymam kciuki :)
Do Buni
Buniecku ja bylam w podobnej sytuacji ojca zostawiajacego dzieci po 23 latach malzenstwa,zastanawialam sie czy zaprosic drania na slub czy nie ale po rozmowie z mama doszlam do wniosku ze moze to bedzie dobry pretekst do pogodzenia sie, moze do wybaczenia nawet...BYł... od tamtej pory z nim nie rozmawiam to mial byc moj dzien a on go skutecznie uprzykrzyl, chyba tylko po to przyjechal...ja wyciagnelam reke,chcalam odzyskac ojca, ale on nie chcial chyba odzyskac corki .Moze wasze relacje sa inne ... moze jak ty go zaprosisz naprawia sie wasze relacje .Zycze powodzenia
Cletti,
U mnie sytuacja jest trochę inna. Ja z nim rozmawiam, spotykamy się u mojej siostry na święta, ostatniego sylwestra też spędziliśmy razem, był też na moim ślubie cywilnym (mama nie mogła). Nasze relacje się troszkę poprawiły. Dzwoni, podtrzymuje kontakt i naprawdę się stara. Chodzi o relacji moich rodziców a raczej ich brak, wojna która nie chce się skończyć.
a ja mam prosbe do piszacych tu w watku:)
jesli piszecie to prosze pisac do kogo jest odpowiedz, poniewaz wyjdzie ze RENIKA odpisala vikuni ... a tak nie jest:)
wiec zycze milego:)
Użytkownik Bodek napisał w wiadomości:
> a ja mam prosbe do piszacych tu w watku:)jesli piszecie to prosze pisac do
> kogo jest odpowiedz, poniewaz wyjdzie ze RENIKA odpisala vikuni ... a tak nie
> jest:)wiec zycze milego:)
Bodek, a może nie wszystkie Dziewczyny wiedzą jak to zrobić(?) ...moze zrób taką malą instrukcję jak do otwierania WZ....