Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Jamnicze ( i nie tylko) dokonania.

  • Autor: marinik Data: 2008-02-28 15:04:36

    Rozpoczne nowy watek - chyba tak bedzie lepiej.
    Tak sie sklada,ze mam obecnie drugiego w moim zyciu jamnika (jamniczo upartego, ale upartego INACZEJ niz poprzedni). Alga jest juz dorosla, a poza zjedzonymi zausznikami od moich okularow nie narobila nam zadnych szkod.
    Za to Kreska - oj ta byla zdolna. O jej dokonaniach napisze pozniej, teraz tylko powiem, ze przez spora czesc swego zycia pozostawala w domu z zainstalowana specjalna konstrukcja (co by uniemozliwic szkodnikowanie).
    Na poczatek byl sam kaganiec rzemienny, ale sie okazalo, ze latwo jest zdejmowalny a szkod przybywa.
    Potem kaganiec byl laczony z obroza - i to dopiero bylo skuteczne, choc zdarzylo sie, ze po powrocie do domu zastalismy Kreske w kagancu- nadal polaczonym z obroza, ale przod kaganca znikl (zostal "zwrocony" po paru dniach).
    Kiedys sie okazalo, ze mozna i tak przez taka konstrukcje jezyk wystawiac w szelinach kaganca i nim "dzialac" - zostawiony na lawie piernik w folii da sie rozdrapac lapkami a drobinki pozrec zlizujac wytrwale co sie da, wlasnie medoda wysuwanego jezora - a niech sobie zakladaja kagance.

    Poichwalcie sie dokonaniami Waszych Ukochancow.

  • Autor: kiiri Data: 2008-02-28 15:12:04

    Jak na razie u mnie kazdy kolejny kot wypada przez to samo okno w lazience (na szczescie z 1wszego pietra) i z rozcapierzonymi przednimi lapkami probuje nasladowac supermana w locie....
    Natomiast pies (jeden, ten sam i ciagle zyje) zalicza co rusz upadki ze schodow, a ze schody sa azurowe to raz zdazylo sie ze wypadla przez szczelinki i poleciala w dol prawie cale pietro..... zwierzaki sa zdolne W kazdym badz razie u mnie zawsze jakos probuja usilnie latac....

  • Autor: dankarz Data: 2008-02-28 15:56:43

    Masz bardzo zdąlną jamniolkę Mariniku!! Moja Pegi też jest prawie jamniolką tzn. okazało się niedawno , że jest nie wpełni jamnikiem ( hm ma już 10 lat), my bylismy przekonani że to jamniol a tu znajomi od których mamy ją, przyznali sie że ojciec był podwórkowcem. Pegi wygląda jak prawdziwy jamniol, oczywiście to nic nie zmienia. Ale nie o tym miałam pisać. Osiągnięcia mojej Pegi są zdumiewające: całkowicie sobie podporządkowała ogromnego Leo, nie wpuści go do pokoju jak ma zły humor, uwiesza sie za gardło Leo zębami i tak wisi pare minut a on potrząsa nią jak piłeczką. Ostatnio po przyjeździe do domu zastaliśmy ją na stole ( wcześniej to nigdy sie nie zdarzało no chyba że była burza), lizała mój portfel, ktory zapomniałam zabrać, dobrze że nie dobrała sie do kasy bo było tam odrobinkę. Oj mogłabym pisać książkę o zachowaniu moich psiaków ( pewnie każdy z nas kto ma psy i je kocha),ciągle coś mi narozrabiają ale bez nich to nie byłoby życia, pozdrawiam i podrap swoją Algę, danka

  • Autor: Beata500 Data: 2008-02-28 16:02:43

    Kiedyś miałam dwa jamniki -ojca i syna.Młodszy był złodziejem.W czasach pokątnych ubojni kradł mięso.Robił to szybko i sprawnie.Zdażało mu się ukraść ogromny kawał  i biedny Pluto nie był w stanie dociągnąć sam do domu ,przbiegał po ojca-Tobiasza ,coś mu naszczekał do ucha i znikali obaj.Po chwili oba zgodnie targały w zębach mięsiwo.
    Obecnie mam dwa labradory.Trzyletni Rudi bardzo lubi,jak mu się rzuca obojętnie co.Jak ktoś przyjeżdża od razu melduje się np. z kamieniem i szczeka ,żeby mu rzucić ,bo ma ochotę pobiegać i poprzynosić.Biada temu,co nie rzuci(i mojemu portfelowi),bo jak nie chce się pobawić  z psem,to całym samochodem nie wyjedzie.Mam kilka listew,kołpaków i zderzak sę zdarzył.Jesienią przedobrzył,wczepił się w błotnik  zębami i taka naprawa kosztowała mnie 500 zł.

  • Autor: jasia Data: 2008-02-28 17:08:29

    Pewnego razu nagotowalam gar pysznej pomidorówki. Jako, że musielismy z meżem wybyć na 2 godzinki,
    odstawiłam garnek na szafke.
    W domu zostal mój syn z
    dziewczyną i nasz ukochany piesek rasy mastiff.
    Po powrocie , ostrzyłam sobie ząbki na zupkę...a tu gar pusty, jedynie pare marchewek na dnie zostało.
    Biegne do pokoju do syna z pretensjami, że mogli chociaż wazówkę tej zupy zostawić...
    ale okazało sie , że oni jeszcze nie jedli, tylko mój piesek jakoś bardzo zmeczony leżał na posłaniu.

  • Autor: Izuś Data: 2008-02-28 17:21:48

    No, wywołałeś wilka z lasu!! Chociaż chyba sama zaczęłam... Zacznę od przedstawienia naszego pupila- 12- letni Max (dla przyjaciól Maciek), piękny jamnik długowłosy. Pierwszą niespodzianką był fakt, że podobno miał być taką miniaturką. Taaa... jest długi na około 1 metr(z ogonem).Wyczyny Macka to juz legenda w mojej pracy i rodzinie. Na razie opowiem Wam o zamrażarce... Parę lat temu rodzice wyjechali z Młodym na wczasy. My mielismy zamieszkać na te 2 tygodnie u nich (widocznie uznali, ze ich telewizor jest cenniejszy od naszego), ale ponieważ sponsorowali wyjazd, nie oponowaliśmy. Mają lodówkę, gdzie na górze jest chłodziarka, na dole zamrażarka. Cóż. Max uznał, ze zamrażarka MA BYĆ otwarta. Po kazdym przyjściu z pracy okazywało sie, że jest otwarta na oścież. Robiliśmy wszystko. Wiązanie sznurkiem, okręcanie taśmą papierową, plastikową, rzemieniem. Dawał radę ze wszystkim. Codziennie walały się nadjedzone szczątki zabezpieczeń, a zamrażarka stała otworem. Przy czym jak ją otworzył, to wcale nie był zainteresowany zawartością. Zmykam do pracy, a jak wrócę dopiszę ciąg dalszy...czyli przeboje z pralką i nie tylko.

  • Autor: Izuś Data: 2008-02-29 20:05:09

    Obiecałam, to dopisuję!! Zmordowani walką z zamrażarką, wpadliśmy na pomysł, że zamkniemy Maxa w łazience. Jeszcze nie wyszłam z domu, a już słyszałam, że wskoczył do wanny i grasuje. No, myślę...zajmie się.. Ale w pracy czułam psychiczny dyskomfort, więc po 1,5 godzinie w taksówkę i do domu. Siedział spokojnie. Tylko wyciągnął zębami programator (pralka Polar miała taki cymes) i pralka sobie prała, nastawiona na 90 stopni, ino woda była zakręcona. Tylko Opatrzności zawdzięczam, że ani rzeczonej zamrażarki ani pralki szlag nie trafił, bobym rodziców spłacała do dzisiaj. Dziwnie się cieszyliśmy, jak wrócili. No juz wolałam marudnego Młodego..

  • Autor: dankarz Data: 2008-02-29 22:03:39

    Poryczałam sie ze śmiechu, aż psy przyleciały hehehehe

  • Autor: gosik Data: 2008-02-29 12:15:47

    No to temat rzeka Mamy dużego psa i dwa koty. Pies jest nauczony, że ze stołu nie wolno nic wziąć i nie rusza, dodatkowo warczy na koty, które przechadzają się po stole (w poszukiwaniu smakołyków albo po prostu "bo tak"). Więc nasze koty, aby mieć spokój z Rokim i bezkarnie pobawić się np. zapalniczką zrzucają psu na podlogę smakołyki - ciasteczko, cukierek (pies potrafi rozpakować), orzeszka. Po ilości okruszków i minie psa na podłodze można ocenić straty Raz mu nawet zrzuciły jajko na twardo - została sama skorupka hi,hi... Trzeba koniecznie pamiętać, żeby nie zostawić na stole mleka w dzbanuszku, bo głowa kota nie mieści się do środka, więc łapą przewraca dzbanuszek, rozlewa mleko na wszystko dookoła i wtedy już można się napić, a i pies skorzysta - on z podłogi :))) Można by pisać i pisać.... Pozdrawiam!

  • Autor: Ave Data: 2008-02-29 21:26:18

    Moja suczka jest intelektualistką i uwielbia "czytać". Jak tylko ktos bierze cos do czytania, to na szelest papieru przybiega ten nasz czterołapy czytacz i domaga sie wzięcia na rece. Jak udajemy "niedowidzących" to potrafi tak skakac, że kompletnie uniemozliwia jakiekolwiek czytanie :)

  • Autor: dankarz Data: 2008-02-29 22:00:34

    Niesamowita jest Twoja suczka,  drugie zdjęcie jest super, wygląda jakby czytała! Inelektualistka całym pyszczkiem heheh

  • Autor: kawa3 Data: 2008-02-29 22:42:54

    Super są wasze pieski,a o tych historyjkach mogłabym czytać bez końca.

  • Autor: nika1979 Data: 2008-03-01 08:46:53

    Mój Klusek też jest nie zły.Przy tym wielki łakomczuch na słodycze(po kim to on ma...hmmmm)Wcześnie rano zbieraliśmy się do pracy.Klusek siedział w fotelu i wpatrywał się hipnotyzująco w talerzyk z jednym ciastkiem -pozostałość poprzedniego dnia.Mąż wyszedł na klatkę ja do łazienki a póżniej jednocześnie wkraczamy do pokoju i co widzimy....Sciemniacz nadal siedzi jak siedział z tym że ciastaka ani śladu.
    Mąż zajada się w niedzielę na śniadanko pączkami.A niech się tylko nie podzieli z KLuskiem.Ten podchodzi do niego,kładzie łapę na jego ręce z pączkiem i patrzy z wyrzutem.A wtedy nie ma że boli-dziel się ...Robi przy tym minę jak kot ze Szreka-pewnie pamiętacie?

  • Autor: smakosia Data: 2008-03-01 10:25:50

    Świetnie się czyta te Wasze historyjki - gębę mam uśmiechniętą od ucha do ucha. Fantastyczne te Wasze psiny. Mam nadzieję, że wątek będzie się rozkręcał. Dzięki Waszym opowieściom przypomiało mi się, że mój pierwszy, ukochany pies, pudelek (znajda) miał nietypowe zainteresowanie. Kiedy tylko wychodził na dwór, to zaraz rozpoczynał poszukiwania wilkiego kamulca. Zazwyczaj była to sporej wielkości cegła. Jak on dawał radę nosić ją w pysku nie wiem do tej pory :-). Zanosił w wybrane miejsce i rozpoczynał szczekanie. Najpier na stojąco, potem kładł przednie łapy i unosił w górę dupsko a na koniec zmęczony szczekał na leżąco. Zazwyczaj kończyło się to wielką chrypą. Co myśmy nie robili żeby go tego oduczyć. Fanatyk kamulców i tyle. Wolał to, niż bieganie po parku. Kiedy wracał do domu targał cegłę pod samą klatkę schodową i tam ją zostawiał. My siłą rzeczy też chodziliśmy z tymi kamulcami, bo trzeba było je sprzątać po psie. Kiedy zorientował się przy okazji kolejnych spacerów, że cegły znikają z miejsca, gdzie je zostawia postanowił przynosić je do domu. Co dziwniejsze tak je pakował do pyska, że nie było widać, iż z nimi wraca. Zaczęliśmy go pilnować zagladając w "paszczę" Któregoś razu siedząc w domu usłyszeliśmy jakiś łomot pod ławą. Patrzymy a obok psa leży świeżo wypluta cegła. Dodam, że od powrotu ze spaceru minęły wówczas jakieś dwie godziny. Tak właśnie wyglądała miłość naszego pudla do "budowlanki" :-)

  • Autor: Izuś Data: 2008-03-01 17:12:17

    Dzięki uprzejmości najlepszego z Mężów prezentuję Wam Maxa:
    tu w całej okazałości


    -tu kołami do góry: I w zadumie:

  • Autor: smakosia Data: 2008-03-01 17:25:36

    Ależ ciepłe, mądre i kochane oczka...

  • Autor: Ave Data: 2008-03-01 18:54:52

    Iza, Ty coś kręcisz - takie oczy nie moga kłamać ;)))) Przecież to jest chodząca niewinność , to anioł nie pies... Gdzieżby on robił te numery o jakie go posądzasz  :)))))))))))

  • Autor: Izuś Data: 2008-03-01 19:26:21

    Ja go nie posądzam, ja wiem! Nawet przechowujemy( trzymamy do dojedzenia ostatni telefon komórkowy i budzik). Zapomniałam Wam
    powiedzieć, że Max jest smakoszem elektroniki. Jakieś tam buty czy inne rzeczy go nie bawią. Ale np: pilot do telewizora (tudzież innego DVD), telefon komórkowy, kalkulator itp- to chętnie. Tydzień temu- My ze ślubnym do pracy, ale spokój- jest Młody, ma ferie. Dobrze, że się dziecko obudziło, bo Max z pilotem w zębach właśnie szukal zacisznego kątka...

  • Autor: Ave Data: 2008-03-01 19:30:25

    Jak będę miała jakis zły dzień, to bankowo odświeżę sobie ten wątek hahahahahahaha

  • Autor: marinik Data: 2008-03-02 10:13:20

    Tak tak, kto ma jamnika to po prostu WIE. Ja widze w tym spojrzeniu (szczegolnie "zadumnym") cos, co miala i Kreska, i ma Alga. Izus - wiemy czym to skutkuje, prawda? Ale i tak te diably sa kochane.

  • Autor: Izuś Data: 2008-03-02 13:02:46

    Zapomniałam napisać, że przedni z niego aktor. Wracam z pracy (akurat spotkałam po drodze powracającego Młodego). Wchodzimy do mieszkania i pierwsza moja myśl....,,kurcze, włamali się". Wszystkie szuflady i szafki w pokoju pootwierane, część rzeczy wypakowana, no kipisz niesamowity. Ochłonęłam, myślę...no nie, drzwi zamknięte na zamki, oba w porządku. No to już wiadomo....Maxio się nudził. Wydarłam się na niego, bo mi już nerwy pusciły, a on co. Fik...i ma atak padaczki (choruje od kilku lat). Więc ja od razu panika, na kolana, głaszczę, przytulam, poczucie winy chce mnie zabić. Na co Młody ze stoickim spokojem,,Matka, przecież on udaje!!". Żeby mi udowodnić, stanął z boku i klasnął. Na co pies łeb do góry i się rozgląda, już bez żadnej trzęsionki.... Zobaczył, że to Młody- to głowa fik na podłogę i się trzęsie (przy prawdziwym ataku nie reaguje na żadne bodźce,odlatuje, dopóki atak nie ustapi..... Taki to z niego artysta.

  • Autor: luckystar Data: 2008-03-01 20:46:04

    Cudny, malutki, kochaniusi ..... i zeby jeszcze mogl przeczytac o co zostaje posadzony :)))

  • Autor: alidab Data: 2008-03-01 22:48:38

    A ja opowiem Wam historię wziętą z życia mojej koleżanki  z  Sabcią w roli głównej czyli psem a raczej suczką.
    Moja koleżanka ma manię kupowania ciuchów i robienia męża  w konia, że to jest stare a z pewnością już dawno kupione.
    Mąż jest cierpliwości wielkiej, nawet jej uwierzył, że za jedną spodnicę dodatkowo kupioną czy bluzkę to oni domu nie wybudują...:)))
    Dla pewności wszelkiej, targana wyrzutami sumienia kupowała te swoje fatałaszki, chowała na tyłach szafy a potem ...ubierała i na pytanie : nowe? - odpowiadała: wiesz, ty jednak jesteś obciążony genetycznie sklerozą...:))) Ale odbiegłam nieco od tematu...

    Ostatnio, podczas wyprzedaży zimowych moja koleżanka przeszła samą siebie... Tłumaczyła , że jak jest
    taka akcja pt."wielka wyprz." - to grzech nie skorzystać... I korzystała ...i w myślach układała harmonogram kiedy i przy jakiej
    okazji będzie mogła się z tym ujawnić.

    Kiedyś zadzwoniła do mnie i mówi : pachnie u mnie rozwodem i to przez kogo, przez tę małpę wredną ! Byłam pewna, że chodzi
    o taką małpę z nogami po samą szyję, która bezpardonowo rozbija małżeństwo...
    Moja skojarzenia i myśli biegły jednak fałszywym tropem...

    Okazało się, że to Sabcia zdemaskowała swoją panią, wlazła do szafy i wygrzebała jej wszystkie zdobycze z wyprzedaży, wyciągnęła na środek pokoju, wyśliniła, sponiewierała aż pan się zainteresował z kim pies tak walczy i prycha...

    Moja koleżanka do dzisiaj odgraża się, że odda ją do schroniska głównie za to, że nie zeżarła metek z cenami...:)))

  • Autor: Izuś Data: 2008-03-01 23:09:27

    No upłakałam się!!!
    Ale jutro przeniosę ,,pewne" rzeczy do szafki na górze (tak na wszelki...).

  • Autor: alidab Data: 2008-03-01 23:17:29

    Przytoczyłam ten przykład ku przestrodze...:)))  Powiem za moją koleżanką : i kto powiedział, że pies to przyjaciel; wyda Cię i jeszcze bezczelnie upomina o pieszczoty. Jak gdyby nigdy nic....:))))

  • Autor: Ave Data: 2008-03-02 15:27:24

    No to moje córki powinny się cieszyc, że nasza suczka w ciuchach nie gustuje, ale "nienawidzi" szczotek i wszelkie przedmioty zawierające włosie są potężnie zagrożone :) Mamy przez to problemy z odkurzaniem (nie podba jej sie tylko koncówka ze szczotką, odkurzacza "nie widzi") i zamiatanie z psem uczepionym włosia szczotki tez jest kłopotliwe... Nieraz smiejemy się, ze mamy takie 2 w 1 -  zamiatanie z froterowaniem.

Przejdź do pełnej wersji serwisu