Witam był już wątek , za ktorym razem zdaliście prawo jazdy a ja mam pytanko - jak mieliście jazdy ,czy juz sam egzamin jakie gafy popełniliście .....bo ja mam ich parę na swoim koncie hehe ....mam za sobą narazie 14 godz jazd :)
Witaj ja mam juz prawo jazdy od 1995 roku i jezdze dośc dobrze, a egzamin jak zdawałam to na placu zrobiłam jeden błąd. żle wjechałam tyłem w zatoczke.Poprawiłam błąd i mogłam zdawać dalej i zdałam za pierwszym razem a na testach nie miałam ani jednego błędu.Powodzenia! Będzie dobrze!
wszyscy sie tu chwala ale orłami z pewnoscia nie byli bo kazdy jakies potyczki ma, moim instruktorem był takie wielki pan który mówił do mnie "cipula" i strzelał mi z ramiaczka od stanika brrrrrrrrrr robiłam prawo jazdy 13 lat temu wtedy jeszcze nie wiedziałam ze istnieje cos takeigo jak molestowanie sexualne dzis bym mu pokazała cipule to by mu sie czkawka odbiła no ale do rzeczy no wiec sami rozumiecie ze stresa mialam okrutnego kiedy miałam jazdy od rana bole zoladka i takie tam, wlasciwie to tak sie bałam tych jazd ze nie byalam w stanie sie niczego nauczyc i ktoregos razu dojezdzalismy do ronda poniewaz pan byl bardzo masywny a jezdzilismy maluchem to zaslanial mi cala widocznosc i mowi do mnie jedz tam i pokazał paluchem wiec pojechalam.................... pod prad tak sie wtedy zestresował ze az musiał tabletki na uspokojenie łyknąć ;-)
Ja jak wjeżdzalam na większe rondo to przez długi czas nie wiedziałam którą drogą mam zjechać,czułam się trochę tak jak w kołowrotku.Obserwowanie samochodów ,tramwajów,pieszych i zmiana pasów kręcąc się w kólko to była dla mnie OKROPNA nerwuwa.Na szczeście mam już to za sobą.A wszystkim zdającym życzę powodzenia
Gosiu i pewnie ten ,ze tak napisze stary , obleśny cap nadal molestuje dziewczyny , łapie za kolanko , strzela z ramiaczka od stanika itd. ja tez mialam podbnego instruktora , który mówił tylko o jednym , zmieniłam instruktora ( w osrodku było ich kilku) i w koncu czegos sie nauczyłam. Z takimi instruktorami z jakim Ty mialas do czynienia nalezy inaczej załatwiac sprawe i nie bede pisac tu o szczegółach bo dostane bana .
mam prawo jazdy od lat i jak sadze (no- w sumie, nie mnie to oceniac) calkiem dobrze sobie radze na drodze. Nie zmienia to faktu, ze jestem przekonany - gdyby przyszlo mi zdawac - oblalbym :))))))))
Moje prawko zdawałam 15 lat temu, instruktora miałam fajnego (kłania mi się do dzisiaj) :) a egzaminator był też wesołym starszym panem (wtedy dla mnie był starszy bo miał koło 50 hehe) najpierw na placu manewrowym cofanie do tyłu dojechałam do samego słupka ale nie przewróciłam - facet mówi "no garaż do tynkowania ale może być" a potem wyjazd na miasto, wszyscy przerażeni nikt nie chciał być pierwszym. Wtedy nasz instruktor mówi do mnie TY PIERWSZA więc poszłam, wsiedliśmy do auta a egaminator mówi, że jego konikiem jest to, że każdy egzaminowany jedzie pod swój dom albo w jego kierunku. I wtedy gęba mi się uśmiechnęła i instruktorowi też bo dobrze wiedział gdzie mieszkam - były to 4 domu za PZMotem, w którym były egzaminy Ruszyłam i wiadomo zaraz zatrzymałam auto. Egzaminator popatrzył na mnie dziwnie, potem na kamienicę a ja mówię "to co - zapraszam na kawę" hehehe miał minę której nie zapomnę do końca życia. Sprawdził jeszcze raz papiery i mówi "no cóż - taka zasada, dziękuje, zdała pani" hehehe To było moje drugie podejście, o pierwszym nie ma co opowiadać, poprostu je oblałam przez swoją głupotę. Pozdrówka
Musisz wszystkiego dotknąc nawet jeżeli jest dobrze! Lusterka ,fotela i td.Córka oblała za pierwszym razem bo nie dotkneła lusterka ,. Było dla niej dobrze ustawione więc nie poprawiała ! Dobrze , niedobrze wszystko niby poprawiaj .Egzaminatorzy to firma samofnansująca się i muszą na swoje wysokie pensje zarobić.
Użytkownik olusia1 napisał w wiadomości: juz jestem po teoretycznym egzaminie , teraz praktyka , ale czeka sie ok 2miesiące wiec termin mam 21 lipiec :(
Ja prawko robiłam lata temu. Teraz oswajam się ponownie z kierownicą i idzie mi to całkiem nie źle...gaf na egzaminie nie popełniałam, ale obserwujacy egaminim mój mąz kierowca zawodowy powiedział,że nie zdałby hihiih
Ja prawko mam 4 lata . Za pierwszym razem oblałam bo mnie ,,zjadły,, nerwy . Stanęłam na skrzyzowaniu pod góre i pan egzaminator kazał mi ruszyć z ręcznego co wtedy było moją zmorą . Oczywiście roztrzęsłam sie jak galareta , probowałam ruszyć ale za kazdym razem samochód gasł bo dawałam za mało gazu . Teraz mnie to śmieszy ale wtedy byłam przerażona . Za drugim podejsciem wzięłam tabletki uspokajajace i na luzie zdałam bez problemów .
ja zdawalam 12 lat temu. Pamietam ze z nerwow zulam gume jedna za druga;) Pomylilam sie na placu manewrowym tzn. za mocno sktecilam kola wjezdzajac do zatoczki i stanelam na liniach. Musialam poprawic i sie udalo. Potem na jezdzie po miescie nie wlaczylam migacza (z pasa ktorego jechalam byl tylko skret wiec uznalam ze nie musze bo przeciez wszyscy widza gdzie jade, poza tym chwile wczesniej zmienialam pas, bieg i cos tam jeszcze wiec sie pogubilam i uznalam ze tak bedzie ok - byl blad). Na szczescie zdalam na 1 razem. W zeszlym roku musialam sie na nowo uczyc jezdzic, bo tu gdzie mieszkam mam lewostronny ruch. Teraz jestem juz przyzwyczajona i nie ma dla mnie problemow, ale na poczatku bylo strasznie. Ale gdybym miala teraz zdawac egzamin pewnie bym oblala.
Ja robilam prawo jazdy tutaj w Stanach, u nas nie ma zadnych placow do nauki i uczy sie czlowiek od pierwszego dnia w normalnym ruchu ulicznym. Pamietam jak pierwszy raz instruktor przyjechal po mnie i czekal przed samochodem, ja zeszlam na dol, a on otworzyl mi drzwi i ruchem reki zaprasza do siadania za kierownice. Ja przerazona (gdzies w pamieci mialam zakodowane, ze powinnam sie uczyc w jakims "szczerym polu") mowie, zeby sie nie wyglupial, bo ja nigdy w zyciu nie siedzialam za kierownica. A on na to "ale my nie jedziemy na randke tylko mam cie nauczyc jezdzic", no to siadlam i tak zaczelam normalnie po ulicach. Na nastepna lekcje wyjechalismy na drogi szybkiego ruchu, bylam przerazona do tego stopnia, ze przypominal mi, zebym nabrala szybkosci, bo nie bedzie bral odpowiedzialnosci za to, ze kiedys dostane mandat za parkowanie na highway'u. Na koniec 3 lekcji (2 godzinne) kazal mi zadzwonic i umowic termin na egzamin. Oczywiscie bylam przerazona, ale wyjasnil, ze na egzaminy sie czeka ok 2 miesiecy, wiec lepiej, zebym miala termin i poszla na egzamin "na zywo" a nie czekala jak juz moje lekcje sie skoncza. I tak tez zrobilam, egzamin mialam po 17 godzinach jazdy, na 4 dni przed moimi urodzinami. Jadac na egzamin marudzilam, ze pewnie nie zdam, ale pan instruktor powiedzial, ze on wie co robi i na 100% zdam, bo jak nie to bedzie musial kupic mi prezent urodzinowy..... no i zdalam, jeden prezent mniej ;) ale dostalam prawo jazdy za pierwszym podejsciem.
Jak robiłam kurs to na przejściu prawie rozjechałam kilku chłopaków. Jeden bardzo się przestraszył. Zachamowałam w ostatniej chwili (albo instruktor - nie pamiętam). Raz też niechcący ruszyłam z piskiem opon. Jak poszłam na egzamin teoretyczny to akurat w tym dniu wprowadzili bardzo duzo nowych pytan. Ja uczyłam się tylko gotowych pytań egzaminacyjnych, a nie kodeksu. Ale udało się. Zrobiłam 2 będy. Egzaminator powiedział, że mam więcej szczęścia niż rozumu. Z praktyczny egzaminem już tak łatwo nie było. Zdałam za 4 razem.
Witam był już wątek , za ktorym razem zdaliście prawo jazdy a ja mam pytanko - jak mieliście jazdy ,czy juz sam egzamin jakie gafy popełniliście .....bo ja mam ich parę na swoim koncie hehe ....mam za sobą narazie 14 godz jazd :)
Ja zdawałam w lutym,najpierw plac zaliczyłam i póżniej na miasto, 4o minut i zdałam za pierwszym razem
wszyscy sie tu chwala ale orłami z pewnoscia nie byli bo kazdy jakies potyczki ma, moim instruktorem był takie wielki pan który mówił do mnie "cipula" i strzelał mi z ramiaczka od stanika brrrrrrrrrr robiłam prawo jazdy 13 lat temu wtedy jeszcze nie wiedziałam ze istnieje cos takeigo jak molestowanie sexualne dzis bym mu pokazała cipule to by mu sie czkawka odbiła no ale do rzeczy no wiec sami rozumiecie ze stresa mialam okrutnego kiedy miałam jazdy od rana bole zoladka i takie tam, wlasciwie to tak sie bałam tych jazd ze nie byalam w stanie sie niczego nauczyc i ktoregos razu dojezdzalismy do ronda poniewaz pan byl bardzo masywny a jezdzilismy maluchem to zaslanial mi cala widocznosc i mowi do mnie jedz tam i pokazał paluchem wiec pojechalam.................... pod prad tak sie wtedy zestresował ze az musiał tabletki na uspokojenie łyknąć ;-)
Gosiu i pewnie ten ,ze tak napisze stary , obleśny cap nadal molestuje dziewczyny , łapie za kolanko , strzela z ramiaczka od stanika itd. ja tez mialam podbnego instruktora , który mówił tylko o jednym , zmieniłam instruktora ( w osrodku było ich kilku) i w koncu czegos sie nauczyłam.
Z takimi instruktorami z jakim Ty mialas do czynienia nalezy inaczej załatwiac sprawe i nie bede pisac tu o szczegółach bo dostane bana .
Pozdrawiam serdecznie
Moje prawko zdawałam 15 lat temu, instruktora miałam fajnego (kłania mi się do dzisiaj) :) a egzaminator był też wesołym starszym panem (wtedy dla mnie był starszy bo miał koło 50 hehe) najpierw na placu manewrowym cofanie do tyłu dojechałam do samego słupka ale nie przewróciłam - facet mówi "no garaż do tynkowania ale może być"
a potem wyjazd na miasto, wszyscy przerażeni nikt nie chciał być pierwszym. Wtedy nasz instruktor mówi do mnie TY PIERWSZA więc poszłam, wsiedliśmy do auta a egaminator mówi, że jego konikiem jest to, że każdy egzaminowany jedzie pod swój dom albo w jego kierunku. I wtedy gęba mi się uśmiechnęła i instruktorowi też bo dobrze wiedział gdzie mieszkam - były to 4 domu za PZMotem, w którym były egzaminy
Ruszyłam i wiadomo zaraz zatrzymałam auto. Egzaminator popatrzył na mnie dziwnie, potem na kamienicę a ja mówię "to co - zapraszam na kawę" hehehe miał minę której nie zapomnę do końca życia. Sprawdził jeszcze raz papiery i mówi "no cóż - taka zasada, dziękuje, zdała pani" hehehe To było moje drugie podejście, o pierwszym nie ma co opowiadać, poprostu je oblałam przez swoją głupotę. Pozdrówka
Musisz wszystkiego dotknąc nawet jeżeli jest dobrze! Lusterka ,fotela i td.Córka oblała za pierwszym razem bo nie dotkneła lusterka ,.
Było dla niej dobrze ustawione więc nie poprawiała ! Dobrze , niedobrze wszystko niby poprawiaj .Egzaminatorzy to firma samofnansująca się i muszą na swoje wysokie pensje zarobić.
juz jestem po teoretycznym egzaminie , teraz praktyka , ale czeka sie ok 2 miesiące wiec termin mam 21 lipiec :(
Użytkownik olusia1 napisał w wiadomości:
juz jestem po teoretycznym egzaminie , teraz praktyka , ale czeka sie ok 2miesiące wiec termin mam 21 lipiec :(
Olusia i jak poszło?
Ja prawko robiłam lata temu. Teraz oswajam się ponownie z kierownicą i idzie mi to całkiem nie źle...gaf na egzaminie nie popełniałam, ale obserwujacy egaminim mój mąz kierowca zawodowy powiedział,że nie zdałby hihiih
A ja mam dzisiaj pierwszą jazde,pogoda tylko mnie dobija bo pada deszcz,jest strasznie ślisko i zimno.Mam nadzieje,że nikogo nie rozjade :)
Ja prawko mam 4 lata . Za pierwszym razem oblałam bo mnie ,,zjadły,, nerwy . Stanęłam na skrzyzowaniu pod góre i pan egzaminator kazał mi ruszyć z ręcznego co wtedy było moją zmorą . Oczywiście roztrzęsłam sie jak galareta , probowałam ruszyć ale za kazdym razem samochód gasł bo dawałam za mało gazu . Teraz mnie to śmieszy ale wtedy byłam przerażona . Za drugim podejsciem wzięłam tabletki uspokajajace i na luzie zdałam bez problemów .
Pozdrawiam i życze powodzenia!!!!!!
ja zdawalam 12 lat temu. Pamietam ze z nerwow zulam gume jedna za druga;) Pomylilam sie na placu manewrowym tzn. za mocno sktecilam kola wjezdzajac do zatoczki i stanelam na liniach. Musialam poprawic i sie udalo. Potem na jezdzie po miescie nie wlaczylam migacza (z pasa ktorego jechalam byl tylko skret wiec uznalam ze nie musze bo przeciez wszyscy widza gdzie jade, poza tym chwile wczesniej zmienialam pas, bieg i cos tam jeszcze wiec sie pogubilam i uznalam ze tak bedzie ok - byl blad). Na szczescie zdalam na 1 razem. W zeszlym roku musialam sie na nowo uczyc jezdzic, bo tu gdzie mieszkam mam lewostronny ruch. Teraz jestem juz przyzwyczajona i nie ma dla mnie problemow, ale na poczatku bylo strasznie.
Ale gdybym miala teraz zdawac egzamin pewnie bym oblala.
Ja robilam prawo jazdy tutaj w Stanach, u nas nie ma zadnych placow do nauki i uczy sie czlowiek od pierwszego dnia w normalnym ruchu ulicznym. Pamietam jak pierwszy raz instruktor przyjechal po mnie i czekal przed samochodem, ja zeszlam na dol, a on otworzyl mi drzwi i ruchem reki zaprasza do siadania za kierownice. Ja przerazona (gdzies w pamieci mialam zakodowane, ze powinnam sie uczyc w jakims "szczerym polu") mowie, zeby sie nie wyglupial, bo ja nigdy w zyciu nie siedzialam za kierownica. A on na to "ale my nie jedziemy na randke tylko mam cie nauczyc jezdzic", no to siadlam i tak zaczelam normalnie po ulicach. Na nastepna lekcje wyjechalismy na drogi szybkiego ruchu, bylam przerazona do tego stopnia, ze przypominal mi, zebym nabrala szybkosci, bo nie bedzie bral odpowiedzialnosci za to, ze kiedys dostane mandat za parkowanie na highway'u. Na koniec 3 lekcji (2 godzinne) kazal mi zadzwonic i umowic termin na egzamin. Oczywiscie bylam przerazona, ale wyjasnil, ze na egzaminy sie czeka ok 2 miesiecy, wiec lepiej, zebym miala termin i poszla na egzamin "na zywo" a nie czekala jak juz moje lekcje sie skoncza. I tak tez zrobilam, egzamin mialam po 17 godzinach jazdy, na 4 dni przed moimi urodzinami. Jadac na egzamin marudzilam, ze pewnie nie zdam, ale pan instruktor powiedzial, ze on wie co robi i na 100% zdam, bo jak nie to bedzie musial kupic mi prezent urodzinowy..... no i zdalam, jeden prezent mniej ;) ale dostalam prawo jazdy za pierwszym podejsciem.
Jak robiłam kurs to na przejściu prawie rozjechałam kilku chłopaków. Jeden bardzo się przestraszył. Zachamowałam w ostatniej chwili (albo instruktor - nie pamiętam). Raz też niechcący ruszyłam z piskiem opon. Jak poszłam na egzamin teoretyczny to akurat w tym dniu wprowadzili bardzo duzo nowych pytan. Ja uczyłam się tylko gotowych pytań egzaminacyjnych, a nie kodeksu. Ale udało się. Zrobiłam 2 będy. Egzaminator powiedział, że mam więcej szczęścia niż rozumu. Z praktyczny egzaminem już tak łatwo nie było. Zdałam za 4 razem.