Kochane Żarłoczki. Nagle okazało się, że mój drugi poród będzie rozwiązany przez cesarskie cięcie. Małe tak skutecznie tańczyło mi w brzuchu, że zmieniło położenie na tydzień przed terminem. Ja od początku byłam nastawiona na poród naturalny więc zaskoczenie było pełne, obawiam się tej cesarki bo wszystko sobie inaczej wymyśliłam a tu nagle taka zmiana. Sprawdza się stare powiedzenie "Chcesz rośmieszyć Pana Boga powiedz mu o swoich planach". Mam do Was serdeczną prośbę o rady co robić a czego absolutnie nie po cesarce, jak się przygotować itd. Zabieg będzie w znieczuleniu zewnątrzoponowym więc jeśli przeżyłyście wielkie cięcie proszę podzielcie się ze mną waszymi doświadczeniami. Pozdrawiam serdecznie Ewa
Nie taki diadeł straszny jak go malują.Po cesarce jak po operacji czujesz się niepewnie ,chodząc trzymasz sie za brzuch. Naszykuj szeroki elastyczny bndaż (którym się obandażujesz ) to dodaje :-))) pewnosci siebie przy chodzeniu.Tak jak po porodzie musisz trochę na siebie uważać.Ze szpitala wypuszczą jak brzuch wygoi sie .Mam to za sobą i już zapomniałam jak to było.Powodzenia i trzymam kciuki!!!!
Ja miałam dwa porody natturalne więc...niemogę się tu za bardzo co udzielac ale.....MOJA PRZYJACIÓŁKA DZISS WŁASNIE URODZIŁA DRUGĄ CÓRECZKĘ WŁASNIE PRFZEZ CESARSKIE CIĘCIE!!!!!!
Moja córeczka ma roczek i 7 m-cy. Miałam cesarkę. Przygotowanie do cesarki jest następujęce. Golą Ci wzgórek łonowy, zakładają cewnik (bezbolesne), znieczulają bądź usypiają. Cały zabieg wraz z oczyszczeniem macicy trwa ok 40 min. Ja sobie smacznie spałam więc dziecko zobaczyłam dopiero na sali poporodowej. Ty zapewne dostaniesz bobaska w ramiona zaraz po wyciągnięciu. :D Przez dobrych kilka godzin nie będziesz mogła wstawać z łóżka. Rana jest wtedy bardzo świeża i czujesz jakby ciągnięcie skóry w miejscu zszycia. Sam szew jest zaklejony plastrem by nie doszło do zakażenia. No i niestety w dniu porodu zapomnij o prysznicu. :/ Będziesz bardzo osłabiona. Cewnik wyciągną Ci jak już będziesz czuła się na siłach by sama wstać z łóżka i pójść do ubikacji. Na początku zapewne będziesz chodzić schylona jak babcia ale powoli wyprostujesz się i będzie ok. :D Ja miałam uczucie naciągania szwu jeszcze przez dobry tydzień ale to zależy od osoby. Po ok 6 dniach ściągną Ci szwy. Jest to zabieg bezbolesny i trwa zaledwie kilka minut. Jeśli Ty i maluszek będziecie zdrowi to szybciutko wypiszą Was do domu. Muszę nadmienić, że ślad po plastrze na szwie jest okropnie trudny do zmycia. A skóra w miejscu nacięcia jakby traci troszkę czucie. Po przybyciu do domu nie możesz za bardzo dzwigać ze względu na przebyty zabieg ale oprócz tego to życie toczy się dalej. :D Sądzę, że będziesz odczuwać mniejszy dyskomfort po cesarce niż po naturalnym porodzie.
Dam Ci jedną bardzo ważną radę: ruszaj się, nie siedź w miejscu a jeśli juz musisz to postaraj się ruszać stopami by pracowały Ci mięśnie łydek. To wszysto zapobiega powstaniu zakrzepicy.
Dzięki za życzenia i rady, troszkę mnie uspokoiłaś, najbardziej ten cewnik mi sie w tym wszystkim nie podoba. JA przy moim pierwszym porodzie wstałąm 2 godziny póżniej z łóżka więc teraz perspektywa leżenia plackiem wydaje mi się mało pociągająca. Trudno mi sie pogodzić z tym, że moje dziecko tak przyjdzie na świat. Tak chciałąm żeby było normalnie, mój pierwszy poród był dla mnie wyjątkowym doświadczeniem i nawet położna stwierdziła, że mi to nic tylko dzieci rodzić. Mój mąż był przy porodzie i to on trzymał pierwszy nasze dziecko w ramionach a teraz mam wrażenie, że wszystko będzie poza mną, że ja nie bedę mieć w tym żadnego udziału. Mój lekarz stwierdził, że na moim miejscu 9 na 10 kobiet skakałoby w górę z radości że ominie trud porodu. A ja mimo wszystko chciałam jeszcze raz przejść to wszystko . Taka jest dziwaczka i już.Pozdrawiam serdecznie.
Wcale nie jesteś dziwaczką. Ja mam tylko jedno dziecko i rodziłam je właśnie naturalnie. Gdybym była jeszcze raz w ciąży też wolałabym rodzić w naturalny sposób, tym bardziej że trwało to chyba z 15 minut. Jak widać Twoja dziecinka sama podjęła decyzję w jaki sposób zjawi się na tym świecie. I jaki on nie będzie, dla Ciebie i tak będzie wyjątkowy. Wierzę, że wszystko będzie ok, trzymam mocno kciuki, a maleństwo szybko wynagrodzi Ci to wszystko czego się teraz boisz.
Hmm, półtora miesiąca temu miałam trzecią cesarkę - a ponieważ nie rodziłam nigdy "dołem", więc nie umiem powiedzieć, co jest lepsze. Wydaje mi się jednak, że naturalny poród - o ile przebiega w miarę gładko. W każdym razie po porodzie nie jest fajnie (tzn. po cesarce), długo się wraca do formy. I te wszystkie "okołoporodowe" przyjemności,w tym cholerny cewnik (tym razem miałam założony na trzy dni, jasny gwint, okropność). Poza tym boli, po prostu do znudzenia boli. I pić się chce, a nie można. Doradzam Ci nie żałować sobie leków p/bólowych przez kilka pierwszych dni - to przy karmieniu nie wadzi, a zdecydowanie szybciej się człowiek rozchodzi. No i wstawać trzeba jak najszybciej, najlepiej właśnie po Pyralginie (na mnie najlepiej działa, tym razem dawali mi nawet morfinę, bo miałam niezły bałagan w brzuchu, ale nie działała tak dobrze, jak Pyralgina). Weź sobie swoją, żebyś się nie musiała prosić (bo to różnie w szpitalach bywa - oszczędności). Znieczulenie nie jest przyjemne, spada bardzo ciśnienie i wrażenie jest niezmiernie przykre (duszno i słabo), ale to tak niestety jest. Dadzą efedrynę, to jest nieco lepiej. Sprzedam Ci jeszcze moją metodę (bo wiedziałam już, że nic przyjemnego mnie nie czeka) - pomyśl sobie, że trzeba jakoś przetrwać trzy dni - i że zlecą. Potem już będzie lepiej. Aha, weź sobie coś do słuchania na uszy - sale "cesarzowych" są zazwyczaj przy dyżurkach, drzwi przeważnie otwarte i hałas okropny, więc spać nie można. A jak sobie coś zapodasz do uszu, to można się wyłączyć - taką przynajmniej ja mam metodę. Życzę powodzenia, jakoś minie. pozdr.p.
Ooo Gratuluje małe pociechy. Chlopiec czy dziewczynka?? Nurtuje mnie pytanie a nie znam nikogo kto na nie odpowie, a tu trafisz mi sie Ty!!! Jestes po 3 cesarce to jak ciebie cieli? W tym samym miejscu czy niżej? Jak blizny sie zrosly?? Zaczynam myslec o 2 dziecku i ciaze przezyje tylko poród i jakby co kolejne ciecie, ach Jak ty to wytrzymalas??
hej, chętnie odpowiem na wszystkie pytania - w miarę możliwości Teraz druga dziewczynka (syn jest najstarszy). Tną w zasadzie prawie w tym samym miejscu (tzn. tak to docelowo wygląda) tylko wycinają starą bliznę. Po starych zostaje tylko taka jakby "rozpadlinka" - w kolorze skóry, tylko zagłębienie, w zasadzie niewidoczne. Ja zresztą nie mam obsesji na punkcie blizny, niczym nie smarowałam, po jakimś czasie prawie znikały; zresztą są tak nisko, że są zawsze zakryte. Nie pocieszę Cię niestety - kolejne cesarki znosi się gorzej. Przynajmniej ja, ale i kobietki na sali też tak mówiły (a było nas trzy - i każda trzecią cesarkę). No ale cóż, wszystko się wytrzyma przecież, nie trwa to wiecznie, najgorsze pierwsze parę dni. A może Cię ominie cięcie? Jeśli miałaś poprzeczne i jedno, to nie jest wskazanie do kolejnego. Aha, mnie się jeszcze endometrioza po tych cięciach przypelętała...W końcu to operacja. Cieszę się, że to już za mną i że więcej nie będzie (tfu!). A o dziecku nie myśl, tylko działajcie! Taka piękna wiosna... pozdr.p.
Miałam cesarkę, trzecie z kolei dziecko i też nie chciał przyjąć pozycji "wyjściowej' a poprzeczną. Ale mój "cesarz" ma już 28 lat i od tamtej pory zmieniło się wszystko jeśli chodzi o cesarskie cięcie. Teraz inaczej usypiają /dawniej pełna narkoza/, inaczej tną /dołem brzucha/ a więc nawet nie widać potem blizny no i nie ma tych wszystkich ceregieli potem, w tym również potrzeby bandażowania się. Moje obie synowe miały ostatnio cesarki /na przestrzeni 2007r./ i myślę, że to lepsza sprawa niż poród. Oczywiście, powinno być zgodnie z tym jak postanowiła natura, ale.... Znam osoby, które z wyboru idą na cesarkę /czyli "załatwiają" taki poród/, tego bym chyba nie zrobiła, ale jak się zdarzy, że trzeba, to trzeba i nie masz się czym zamartwiać ani czego bać. Wszystko będzie dobrze, a my już wszyscy trzymamy kciuki. P.S. Bahusie, to już nie zatrzymuj tej maszynerii do przesyłania dobrych fluidków, ślij je od razu na porodówkę.
Dzięki Alman za apel do Bahusa, zamawiam fluidki na przyszły poniedziałek, do szpitala św. Aleksandra w Kielcach i mam cień nadziei, że małe może jednak stanie na głowie jak Pan Bóg przykazał
Ja także miałam cesarke, prawie dokładnie rok temu ( jutro urodzinki mojej coreczki ).Moja pociecha takze duzo buszowała i przekreciła sie w ostatnich tygodniach. O cesarce dowiedziałam sie niestety na 5 minut przed operacja. Od 8 rano meczylam sie az do 16 zeby nic z naturalnego porodu nie udalo sie. Decyzja szybka cesarka- posze podpisac ( jakis szlaczek zamiast nazwiska ), prosze policzyc do 5 (hm do 3 policzylam ) budze sie jak jade przez korytarz z wielkim i zimnym workiem lodu na brzuchu. Spie do rana. nazajutrz mialam przetaczana krew, slabe wyniki krwi. Popoludniu pierwsze proby wstania, nie dalam rady, dopiero nazajutrz z pomoca meza. Bola plecy, nie dalam sie wyprostowac ( jeszcze przez pol miesiaca tak mialam ) i cieko bylo schodzic z lozka do dziecka, wiec schodzilam, hm jakby to powiedziec na czworaka tylem. Dzis mam brzydka blizne, bo niestety mam takie cialo ze narosl jest czerwona i taka wałkowata. Czytalam o masci na blizny, do kupienia w aptece, dopiero niedwno dowiedzialam sie o tym, a podobno trzeba szybko po cesarce zaczac smarowac to bedzie mniejsza blizna. Kupilam i stosowalam za to krem na rozstepy Fissan bardzo dobry. Po miesiacu stosowania zmniejszyly sie, i z kazdym tygodniem bylo lepiej. Oczywiscie calkowicie nie zniknely ale jest duzo lepiej niz przed stosowaniem. Życze powodzenia i zdrowie dla dziecka :)
Szczerze współczuje Kasiu takiego porodu i jego dalszego ciągu. JA fissanem smaruje brzuszysko już od 4 miesiaca i faktycznie działa, dobrze wiedzieć że i na blizny pomaga. Najlepsze życzena urodzinkowe dla Twojego cudeńka i mam nadzieję, że następnym razem wszystko pójdzie jak trzeba. Pozdrawiam cieplutko ewa
Nie mam zadnego doswiadczenia w sprawie cesarek, ale chcialam kilka slow na temat masci. Porozmawiaj z lekarzem zanim zaczniesz stosowac jakakolwiek masc. Mysle, ze do masci rana musi byc juz zagojona solidnie, zeby nie dostalo sie zakazenie, wiec uwazaj na to. Poza tym zapytaj lekarza o plastry siliconowe, to takie 2-3milimetrowej grubosci plastry (wygladajace troche jak przezroczysta galaretka), ktore przycina sie do rozmiaru rany (maja pokrywac rane i wystawac poza obszar rany ok 2cm) przyklada sie je np. na noc i trzeba je przybandazowac lub jakos przymocowac zeby nie spadly (moze byc plaster). U nas lekarz ma obowiazek dac pacjentowi takie plastry przy kazdej operacji, ja dostawalam nawet przy operacji stopy. Moze tez jest taka mozliwosc - zapytaj. Silicon sprawia, ze rana sie szybciej goi i jest zupelnie plaska, bez zadnego odbarwienia - jest naprawde duzo lepszy od masci. Mam na jednej stopie ciecie, ktore bylo robione 3x w tym samym miejscu i prawie go nie widac (silicon) a w drugim mam malutkie ciecie (bylam leniwa i uzywalam tylko masc) roznica kolosalna. To ciecie po masci pomimo ponad roku czasu jest ciagle lekko widoczne tak jakby lekko sciagniete.
Na blizne sprobuj contractubex. Nie zejdzie calkiem ale powinno ja choc troche "poprawic". tylko trzeba smarowac sie regularnie bo raz na jakies czas nie mam sensu. I nie martw sie ze minal rok. Masc powinna choc troche pomoc, a wierze ze dzieki temu i Ty lepiej sie poczujesz ;)
Ach bym chciała żeby te leki pomagały, znaczy się mascie. Bym chętnie wypróbowała bo ostatnio, tak od miesiaca zaczeła mnie swędzieć blizna. Nie drapię się ale jest to denerwujące uczucie, zwłaszcza przy mojej stojącej pracy. Jak tylko dostane wypłate kupię i sprobuje. Moze widzicie na zdjeciu mam blizne na lewym lokciu, jak mialam 5 lat po wrzodie. Podobne robi mi sie na bliznie po cesarce. Niestety mam takie cialo. A co do cesarki to przypomniało mi sie ze ciezko mi było zaczac chodzic bo opuchły mi łydki i stopy. Przy obchodzie lekarka zapisała mi leki i po kilku tabletkach opuchlizna zniknela i czułam sie duzo lepiej. Teraz potwierdzam ze trzeba próbowac chodzic jak najwiecej. Co do gronkowca, az sie dziwie ze tyle sie mówi ze w szpitalu w którym rodziłam w moim miescie jest ta choroba, ale pielegniarki udawały jakby pierwszy raz widziały. Ja mloda mama, 1 dziecko, zaplakana chodzilam, spac nie moglam, nikt nie powiedzial dobrego slowa dla otuchy. W domu na internecie wiecej dowiedzialam sie!
Te plastry siliconowe, o ktorych pisalam wyzej pomagaja na rany do 2 lat, czyli jeszcze nie jest za pozno. Mozesz zapytac w aptece, u nas mozna je kupic bez recepty, ale sa bardzo drogie, moze porozmawiaj tez ze swoim lekarzem.
W temacie cesarskiego cięcia się nie wypowiem, ale jeśli chodzi o blizny, to mogę polecić krem Cicatridina. Zaczęłam go stosować 3 tygodnie temu i to na świeżą ranę (zaraz po zdjęciu szwów). Najpierw przeczytałam ulotkę, bo myślałam, że lekarz się pomylił, ale jest wyraźnie napisane, że nakłada się go na rany. Chodzę też na lasery i w tej chwili efekt jest zaskakujący. Blizny znacznie się spłyciły i wyjaśniały.
contractubex jest naprawdę dobry. Nakłada się go na wygojony szew. moje ciało nie jest przystosowane do ładnego gojenia - mam tendencję do ziarniny (takie "cypki" skórne narastające w okolicach ran). Po pierwszym porodzie, gdy syn wyszedł na świat ciut inaczej niż nacięły położne pojawiło się tego mnóstwo na szwach - przez kilka miesięcy ledwie siadałam - lekarz usuwał laserowo. Przy drugim - od razu oczekiwałam tych narosli - ale też miałam przypisaną tą maść. I wszystko się wygoiło bez takich problemów - co prawda ziarnina pojawiała się w innych miejscach - ale zdecydowanie w mniejszej ilości. po operacji woreczka żółciowego też stosowałam - blizna jest brzydka - szeroka (ale to nie maść tylko cała ja - pomimo artystycznego szycia, tak się cieszyłam, że mam tylko cieniutką kreskę, po jakimś miesiącu czy dwóch całość się rozlazła) choć blada (to działanie maści - blizna choć większa - dłuższa wygląda zdecydowanie lepiej niż ta po wyrostku, operowanym w wieku 4 lat)- ale ziarniny na szwach nie było, tylko dalej, mniej więcej poza obrębem smarowania maścią.
Po urodzeniu Julia miała małe pryszczyki, przekształciły sie w większe i do tego z ropa - wynik po tygodniu szpitala do nastepnego na nastepny tydzien. Okazało sie ze to gronkowiec. Wyleczylismy go, Julia rosnie dalej. Ciężko mi było, najbardziej psychicznie że nie moge pomóc mojej córeczce. Czas minął i teraz ma czerwone plamki na ciele - tuskawki dostała od babci, uczulenie. Ale wcale a wcale nie przeszkadza jej to żeby brykać i usmiechać sie i cieszyć wszystkich swoją mała osobą. Będzie dobrze, zobaczysz i jeszcze raz powodzenia i zdrówka dla ciebie i maleństwa :)
Co prawda moje dziecko ma już 12 lat, ale pamiętam gronkowca po porodzie. Nikt ze szpitala nie chciał się przyznać, że to gronkowiec. Oczka ropiały strasznie, często były całkowicie zaklejone, żadne leki nie pomagały. Jakaś starsza pani niepewnie (czy uwierzę) poradziła zalewać oczy mlekiem prosto z piersi. Uwierzyłam. Pomogło! Życzę zdrowia.
Ja mialam cesarke 2 lata temu na znieczuleniu. Nie z wyboru, ale z musu - maluszek dusil sie a do dnia porodu bylo jeszcze kilka tyg. Wszystko trwalo 20 min. Po 12 godzinach kazano mi wstac i w asyscie pielegniarki odbyc "toalete". wielkie Halo - umycie twarzy i rak - tyle kazaly - ale to bylo bardzo trudne ;) Szwow mi nie zdejmowali bo mialam samorozpuszczalne. Po powrocie do domu blizne smarowalam mascia contractubex i przyznam ze mam teraz tylko niewielki slad. Pamietaj o jednej waznej rzeczy. W szpitalu jak tylko pozwola Ci wstac - Zrob to. I chodz kiedy tylko mozesz, a jesli bedziesz sie bala isc sama to popros pielegniarke zeby ci pomogla. Ja wyznawalam zasade, ze jesli cos ma sie stac z gojaca sie rana to lepiej ze to bedzie w szpitalu niz w domu. Bedzie bolalo, ale im wiecej ruchu tym miesnie beda w lepszej kondycji a sily beda ci potrzebne jak wrocisz do domu. Wszystko bedzie dobrze.
Moja cesarka była już ponad 7 lat temu. Poród był normalny, wszystko szło dobrze, ale w pewnym momencie się zacieło i stop. Jako, że wtrakcie zdecydowałam się na zewnątrzoponowe, więc do cesarki juz mnie nie usypiali, tylko dołożyli inne, mocniejsze środki i zaczęli ciąć. Byłam świadoma, ale nie do końca.Poród obserwował zza szyby mój mąż. Możliwe,że z powodu zaskoczenia, byłam tak zdenerwowana,że martwiłam się nie o poród, tylko o to aby nie spaść ze stołu-tak się trzesłam. Ty na szczęście wiesz,że tak ma być i nie będzie to dla ceibie takim szokiem. Potem leżałam na sali pooperacyjnej przez noc( poród był o 14.45), tak do północy to nie czyłam nóg, nie mogłam przekręcić się na drugi bok, czułam się trochę jak sparaliżowana( co za uczucie!!!) Ale potem wszystko zaczęło wracać do normy. Mnie też kazano odbyć toaletę w obecności pielęgniarki przy umywalce i potem poproszono mnie abym sobie poszła na salę. Od pierwszych chwil nikt mi nie pomagał przy dziecku, kazano mi chodzić jak najwięcej. I dziś widzę w tym sens- to pomaga. Poza tym wstawanie z łóżka było tak nieprzyjemne, że wolałm nie leżeć Ale podobno co szpital to obyczaj- są i takie gdzie kobieta leży, dzieckiem zajmują się pielęgniarki, a mama odpoczywa. Drugi poród miałam normalny, bez zakłóceń i gdybym miała wybierać, wybrałabym ten drugi. Ale cesarka ma tez swoje plusy, szczególnie ta zaplanowana- chyba można się mniej obawiac o przebieg. Życzę ci aby wszystko poszło jak najlepiej, a dzidziuś był zdrowy. Trzymam kciuki.
Nie miałam cesarki, ale trzymam kciuki. Myślę, że wszystko będzie dobrze i szybciutko z maluszkiem wrócicie do domu. Przy okazji, skonsultuj się z lekarzami przed wyjściem w sprawie ewentualnej żółtaczki u maluszka.Mam nadzieję, że Was to nie spotka, ale na wszelki wypadek. Mnie nie chciały lekarki słuchać jak wspomniałam o tym tuż przed wypisem ("młoda matka histeryczka") i za 4 dni wracałam z dzieciakiem do szpitala na naświetlania. A tak wystarczyłaby jedna doba więcej pod lampami i nie mielibyśmy niepotrzebnych przeżyć. Powodzenia i serdecznie pozdrawiamy
A ja przy pierwszym dziecku wyszłam ze szpitala przy poziomie bilirubiny u dziecka na granicy normy - uprosiłam lekarza. I zamiast lepiej wszystko się pogorszyło - żółtaczka sie nasiliła - miałam ślicznie opalone dziecko - on nie był żółty tylko taki rumiany. Potem było sporo zachodu. Jeżeli tylko lekarz zaleci noworodkowi naświetlanie krótko po urodzeniu - lepiej nie rwać sie do domu, spokojnie wyleżeć swoje. Przy córce, nauczona doświadczeniem w szpitalu byłam tydzień. I wszystko było Ok.
3,5 roku temu mialam cesarke. Porod przez ciecie byl zaplanowany ze wzgledu na to, ze moj synek byl dosc duzy i do tego odwrocony posladkami, poszlam do szpitala w piatek, a we wtorek rano mialam cesarke. Najpierw bylo golenie, potem lewatywa (brrr...), cewnikowanie i podlaczyli mnie na jakis czas do KTG. Na sali operacyjnej dostalam zastrzyk w kregoslup (to jest moment, gdzie trzeba siedziec zupelnie w bezruchu !!!) i po chwili stracilam czucie od polowy plecow do dolu. Zasloneli parawanik i lezalam w zupelnej swiadomosci i czekalam..... Po ok. 20 min. do pol godziny bylo po wszystkim. Pierwszy zobaczyl synka maz w drugim pomieszczeniu, maly od razu zostal zbadany i odessany, a za chwile pielegniarka przyniosla mi go na pare chwil. W tym czasie jak synka badali zostalam wyszyszczona i zaszyta, moja blizna, dzisiaj malo widoczna, ma ok. 15 cm. Najbardziej nieprzyjemnym momentem dla mnie byl okropny bol glowy na trzeci dzien po, kiedy juz moglam zaczac chodzic, a ktory wzial sie prawdopodobnie z tego, ze zbyt czesto i za szybko zaczelam podnosic glowe, a znieczulenie jeszcze nie calkiem ustapilo. Bol trwal chyba z dwie doby, ale tylko wtedy kiedy chodzilam badz siedzialam, jak lezalam bylo dobrze. Oczywiscie nie chcialam zadnych srodkow przeciwbolowych bo przeciez karmilam piersia. Pamietam rowniez, ze bardzo dlugo (chyba 2 tygodnie) oczyszczaly sie drogi rodne, tak wiec non stop trzeba bylo zmieniac podklady i dobrze by bylo je ze soba miec, bo nieraz czekalo sie na nie dosc dlugo. Moj pobyt w szpitalu po porodzie trwal 6 dni i ogolnie nie wspominam go zle. Gdybym miala jeszcze kiedys rodzic, to chyba wolalabym wlasnie cesarke chociaz nie przezylam porodu naturalnego i do konca nie wiem, ale chce Ci powiedziec, ze wydanie na swiat dziecka w ten sposob jest rownie niezapomniany jak zapewne w sposob naturalny. Zycze szczesliwego rozwiazania i trzymam kciuki zeby wszystko szybko i sprawnie poszlo. Pozdrawiam.
Witaj.Ja miałam 2 cesarki w odstępie 7 lat i jestem zadowolona.Pierwszą miałam po długo wyw.porodzie a że dzidzia była przenoszona 3 tyg.to już musieli mi pomóc.Cesarka była o 10 wieczorem a już po 12 godz kazali po wolutku sie pionizować.Szwy trochę ciągnęły ale szybko się zagoiło.Wszystko sama wykonywałam przy małym. Z drugim dzidziusiem miałam cesarkę z powodu zakrzepicy żył w nogach(robią bo naturalny poród jest ryzykowny ze względu na możliwość oderwania skrzepliny).Poród był o 15 i po mimo że w nocy normalnie spałam to po porodzie też byłam jakaś pół przytomna i te 12 godz lezenia prawie przespałam(miałam zniecz. w plecki)o 4 rano siostra powolutku podprowadziła mnie do umywalki,usiadłam na stołku i zrobiłam sobie mini toalete.O 7 juz wstałam i przewinęłąm Karolinkę.Szew mało ciągnął i szybko wróciłam do formy.Z tego co czytam to każdy innaczej wraca do siebie i nic się nie bój.Koleżanka miała 1 cesarkę i tez bardzo szybko wróciła do dawnej formy -mało ją bolało.A co do karmienia bo też różnie słychać (a to że po cesarce mało itp..)to pokarm był tak jak po p sn i karmiłam jedno 7 mies. a drugie 12.mies. życzę ci wszystkiego co naj i nic się nie bój-będzie dobrze.Pozdrawiam Agnieszka.
Ja miałam cesarkę pół roku temu. Wiele tu już napisano więc tylko dodam. Należy chodzić jak najwiecej od drugiego dnia po to by macica się oczyściła i nie było potem infekcji z psujących się skrzepów. Będziesz miała mega okres ;) Mnie najbardziej dokuczał ten plaster bo rany nie czułam. Natomiast miała wrażenie, że ktoś polewa mnie cały czas spirytusem. Takie pieczenie brrrr... Drugi, trzeci dzień możesz mieć kryzys więc dobrze żeby ktoś był przy tobie. Nie próbuj Boże broń! Chodzić z dzieckiem na rękach!!! (w szpitalu) Rodziłam w środe w niedziele szłam do domku po zdjęciu plastra. Szwy same się gdzieś tam rozpuszczą, zostaje tylko kreseczka. Sam poród odebrałam bardzo pozytywnie. Szybko to idzie. Dziecko wyciągają juz po 15 min. Dłużej trwa czyszczenie i zaszywanie. Takie uczucie miałam jak chyba przy liposukcji ;) Po porodzie nie podnoś głowy bo będzie baaardzo bolała ale to Ci powiedzą. Trzymam kciuki będzie dobrze!
Bardzo Wam wszystkim dziewczyny dziękuję za rady, trochę się uspokoiłam. W końcu wszystko można przeżyć ;) najważniejsze żeby małe było zdrowe, powtarzam sobie że to tylko trzy dni i będę w domu (tak zapewniał mnie mój ginekolog - o ile wszystko pójdzie dobrze. Mąż cały czas będzie ze mną w szpitalu wiec jakoś to przetrzymamy. Trzymajcie za mnie kciuki w poniedziałek 19 maja. Pozdrawiam serdecznie Ewa
Szczęściara z ciebie! :-) Ja rodizłam co prawda ra i to naturalnie i to był koszmar niedość że całą ciążę źle się czułam, mój poród to była maskara gdyż jeszce 2 tyg po nim wylądowałam znów w szpitalu. Jakby ciąża miała mi się przydażyć drugi raz to na głowie bym stanęła a bym chciała cesarkę, bo drugi poród to by mnie chyba zabił :D Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
A ja z kolei jestem przeszczęśliwa, że z takiego znieczulenia skorzystałam. O matko, jak mi błogo było!!! I jak fantastycznie mi je podali!!! Bajka. I jak (tfu,tfu) by mi się znowu przydażyła niemiła przygoda, to tylko ze znieczuleniem. I na pewno wezmę je sobie szybciej. I nie będę zgrywać matki polki i dzielnej kobieciny... Ja polecam znieczulenie gorąco
Kochane Żarłoczki. Nagle okazało się, że mój drugi poród będzie rozwiązany przez cesarskie cięcie. Małe tak skutecznie tańczyło mi w brzuchu, że zmieniło położenie na tydzień przed terminem. Ja od początku byłam nastawiona na poród naturalny więc zaskoczenie było pełne, obawiam się tej cesarki bo wszystko sobie inaczej wymyśliłam a tu nagle taka zmiana. Sprawdza się stare powiedzenie "Chcesz rośmieszyć Pana Boga powiedz mu o swoich planach". Mam do Was serdeczną prośbę o rady co robić a czego absolutnie nie po cesarce, jak się przygotować itd. Zabieg będzie w znieczuleniu zewnątrzoponowym więc jeśli przeżyłyście wielkie cięcie proszę podzielcie się ze mną waszymi doświadczeniami. Pozdrawiam serdecznie Ewa
Nie taki diadeł straszny jak go malują.Po cesarce jak po operacji czujesz się niepewnie ,chodząc trzymasz sie za brzuch. Naszykuj szeroki elastyczny bndaż (którym się obandażujesz ) to dodaje :-))) pewnosci siebie przy chodzeniu.Tak jak po porodzie musisz trochę na siebie uważać.Ze szpitala wypuszczą jak brzuch wygoi sie .Mam to za sobą i już zapomniałam jak to było.Powodzenia i trzymam kciuki!!!!
Ja miałam dwa porody natturalne więc...niemogę się tu za bardzo co udzielac ale.....MOJA PRZYJACIÓŁKA DZISS WŁASNIE URODZIŁA DRUGĄ CÓRECZKĘ WŁASNIE PRFZEZ CESARSKIE CIĘCIE!!!!!!
BĘDZIE DOBRZE!!!!! pozdrawiam
Moja córeczka ma roczek i 7 m-cy. Miałam cesarkę. Przygotowanie do cesarki jest następujęce. Golą Ci wzgórek łonowy, zakładają cewnik (bezbolesne), znieczulają bądź usypiają. Cały zabieg wraz z oczyszczeniem macicy trwa ok 40 min. Ja sobie smacznie spałam więc dziecko zobaczyłam dopiero na sali poporodowej. Ty zapewne dostaniesz bobaska w ramiona zaraz po wyciągnięciu. :D Przez dobrych kilka godzin nie będziesz mogła wstawać z łóżka. Rana jest wtedy bardzo świeża i czujesz jakby ciągnięcie skóry w miejscu zszycia. Sam szew jest zaklejony plastrem by nie doszło do zakażenia. No i niestety w dniu porodu zapomnij o prysznicu. :/ Będziesz bardzo osłabiona. Cewnik wyciągną Ci jak już będziesz czuła się na siłach by sama wstać z łóżka i pójść do ubikacji. Na początku zapewne będziesz chodzić schylona jak babcia ale powoli wyprostujesz się i będzie ok. :D Ja miałam uczucie naciągania szwu jeszcze przez dobry tydzień ale to zależy od osoby. Po ok 6 dniach ściągną Ci szwy. Jest to zabieg bezbolesny i trwa zaledwie kilka minut. Jeśli Ty i maluszek będziecie zdrowi to szybciutko wypiszą Was do domu. Muszę nadmienić, że ślad po plastrze na szwie jest okropnie trudny do zmycia. A skóra w miejscu nacięcia jakby traci troszkę czucie. Po przybyciu do domu nie możesz za bardzo dzwigać ze względu na przebyty zabieg ale oprócz tego to życie toczy się dalej. :D Sądzę, że będziesz odczuwać mniejszy dyskomfort po cesarce niż po naturalnym porodzie.
Dam Ci jedną bardzo ważną radę: ruszaj się, nie siedź w miejscu a jeśli juz musisz to postaraj się ruszać stopami by pracowały Ci mięśnie łydek. To wszysto zapobiega powstaniu zakrzepicy.
Życzę wszystkiego dobrego!!
Dzięki za życzenia i rady, troszkę mnie uspokoiłaś, najbardziej ten cewnik mi sie w tym wszystkim nie podoba. JA przy moim pierwszym porodzie wstałąm 2 godziny póżniej z łóżka więc teraz perspektywa leżenia plackiem wydaje mi się mało pociągająca. Trudno mi sie pogodzić z tym, że moje dziecko tak przyjdzie na świat. Tak chciałąm żeby było normalnie, mój pierwszy poród był dla mnie wyjątkowym doświadczeniem i nawet położna stwierdziła, że mi to nic tylko dzieci rodzić. Mój mąż był przy porodzie i to on trzymał pierwszy nasze dziecko w ramionach a teraz mam wrażenie, że wszystko będzie poza mną, że ja nie bedę mieć w tym żadnego udziału. Mój lekarz stwierdził, że na moim miejscu 9 na 10 kobiet skakałoby w górę z radości że ominie trud porodu. A ja mimo wszystko chciałam jeszcze raz przejść to wszystko . Taka jest dziwaczka i już.Pozdrawiam serdecznie.
Wcale nie jesteś dziwaczką. Ja mam tylko jedno dziecko i rodziłam je właśnie naturalnie. Gdybym była jeszcze raz w ciąży też wolałabym rodzić w naturalny sposób, tym bardziej że trwało to chyba z 15 minut.
. I jaki on nie będzie, dla Ciebie i tak będzie wyjątkowy. Wierzę, że wszystko będzie ok, trzymam mocno kciuki, a maleństwo szybko wynagrodzi Ci to wszystko czego się teraz boisz.
Jak widać Twoja dziecinka sama podjęła decyzję w jaki sposób zjawi się na tym świecie
Hmm, półtora miesiąca temu miałam trzecią cesarkę - a ponieważ nie rodziłam nigdy "dołem", więc nie umiem powiedzieć, co jest lepsze.
Wydaje mi się jednak, że naturalny poród - o ile przebiega w miarę gładko. W każdym razie po porodzie nie jest fajnie (tzn. po cesarce), długo się wraca do formy. I te wszystkie "okołoporodowe" przyjemności,w tym cholerny cewnik (tym razem miałam założony na trzy dni, jasny gwint, okropność).
Poza tym boli, po prostu do znudzenia boli. I pić się chce, a nie można. Doradzam Ci nie żałować sobie leków p/bólowych przez kilka pierwszych dni - to przy karmieniu nie wadzi, a zdecydowanie szybciej się człowiek rozchodzi. No i wstawać trzeba jak najszybciej, najlepiej właśnie po Pyralginie (na mnie najlepiej działa, tym razem dawali mi nawet morfinę, bo miałam niezły bałagan w brzuchu, ale nie działała tak dobrze, jak Pyralgina).
Weź sobie swoją, żebyś się nie musiała prosić (bo to różnie w szpitalach bywa - oszczędności).
Znieczulenie nie jest przyjemne, spada bardzo ciśnienie i wrażenie jest niezmiernie przykre (duszno i słabo), ale to tak niestety jest. Dadzą efedrynę, to jest nieco lepiej.
Sprzedam Ci jeszcze moją metodę (bo wiedziałam już, że nic przyjemnego mnie nie czeka) - pomyśl sobie, że trzeba jakoś przetrwać trzy dni - i że zlecą. Potem już będzie lepiej.
Aha, weź sobie coś do słuchania na uszy - sale "cesarzowych" są zazwyczaj przy dyżurkach, drzwi przeważnie otwarte i hałas okropny, więc spać nie można. A jak sobie coś zapodasz do uszu, to można się wyłączyć - taką przynajmniej ja mam metodę.
Życzę powodzenia, jakoś minie.
pozdr.p.
Ooo Gratuluje małe pociechy. Chlopiec czy dziewczynka?? Nurtuje mnie pytanie a nie znam nikogo kto na nie odpowie, a tu trafisz mi sie Ty!!! Jestes po 3 cesarce to jak ciebie cieli? W tym samym miejscu czy niżej? Jak blizny sie zrosly?? Zaczynam myslec o 2 dziecku i ciaze przezyje tylko poród i jakby co kolejne ciecie, ach Jak ty to wytrzymalas??
hej,
chętnie odpowiem na wszystkie pytania - w miarę możliwości
Teraz druga dziewczynka (syn jest najstarszy).
Tną w zasadzie prawie w tym samym miejscu (tzn. tak to docelowo wygląda) tylko wycinają starą bliznę. Po starych zostaje tylko taka jakby "rozpadlinka" - w kolorze skóry, tylko zagłębienie, w zasadzie niewidoczne. Ja zresztą nie mam obsesji na punkcie blizny, niczym nie smarowałam, po jakimś czasie prawie znikały; zresztą są tak nisko, że są zawsze zakryte.
Nie pocieszę Cię niestety - kolejne cesarki znosi się gorzej. Przynajmniej ja, ale i kobietki na sali też tak mówiły (a było nas trzy - i każda trzecią cesarkę).
No ale cóż, wszystko się wytrzyma przecież, nie trwa to wiecznie, najgorsze pierwsze parę dni.
A może Cię ominie cięcie? Jeśli miałaś poprzeczne i jedno, to nie jest wskazanie do kolejnego. Aha, mnie się jeszcze endometrioza po tych cięciach przypelętała...W końcu to operacja.
Cieszę się, że to już za mną i że więcej nie będzie (tfu!).
A o dziecku nie myśl, tylko działajcie! Taka piękna wiosna...
pozdr.p.
Miałam cesarkę, trzecie z kolei dziecko i też nie chciał przyjąć pozycji "wyjściowej' a poprzeczną. Ale mój "cesarz" ma już 28 lat i od tamtej pory zmieniło się wszystko jeśli chodzi o cesarskie cięcie.
Teraz inaczej usypiają /dawniej pełna narkoza/, inaczej tną /dołem brzucha/ a więc nawet nie widać potem blizny no i nie ma tych wszystkich ceregieli potem, w tym również potrzeby bandażowania się. Moje obie synowe miały ostatnio cesarki /na przestrzeni 2007r./ i myślę, że to lepsza sprawa niż poród. Oczywiście, powinno być zgodnie z tym jak postanowiła natura, ale....
Znam osoby, które z wyboru idą na cesarkę /czyli "załatwiają" taki poród/, tego bym chyba nie zrobiła, ale jak się zdarzy, że trzeba, to trzeba i nie masz się czym zamartwiać ani czego bać.
Wszystko będzie dobrze, a my już wszyscy trzymamy kciuki.
P.S. Bahusie, to już nie zatrzymuj tej maszynerii do przesyłania dobrych fluidków, ślij je od razu na porodówkę.
Dzięki Alman za apel do Bahusa, zamawiam fluidki na przyszły poniedziałek, do szpitala św. Aleksandra w Kielcach i mam cień nadziei, że małe może jednak stanie na głowie jak Pan Bóg przykazał
Ja także miałam cesarke, prawie dokładnie rok temu ( jutro urodzinki mojej coreczki ).Moja pociecha takze duzo buszowała i przekreciła sie w ostatnich tygodniach. O cesarce dowiedziałam sie niestety na 5 minut przed operacja. Od 8 rano meczylam sie az do 16 zeby nic z naturalnego porodu nie udalo sie. Decyzja szybka cesarka- posze podpisac ( jakis szlaczek zamiast nazwiska ), prosze policzyc do 5 (hm do 3 policzylam ) budze sie jak jade przez korytarz z wielkim i zimnym workiem lodu na brzuchu. Spie do rana. nazajutrz mialam przetaczana krew, slabe wyniki krwi. Popoludniu pierwsze proby wstania, nie dalam rady, dopiero nazajutrz z pomoca meza.
Bola plecy, nie dalam sie wyprostowac ( jeszcze przez pol miesiaca tak mialam ) i cieko bylo schodzic z lozka do dziecka, wiec schodzilam, hm jakby to powiedziec na czworaka tylem. Dzis mam brzydka blizne, bo niestety mam takie cialo ze narosl jest czerwona i taka wałkowata. Czytalam o masci na blizny, do kupienia w aptece, dopiero niedwno dowiedzialam sie o tym, a podobno trzeba szybko po cesarce zaczac smarowac to bedzie mniejsza blizna. Kupilam i stosowalam za to krem na rozstepy Fissan bardzo dobry. Po miesiacu stosowania zmniejszyly sie, i z kazdym tygodniem bylo lepiej. Oczywiscie calkowicie nie zniknely ale jest duzo lepiej niz przed stosowaniem. Życze powodzenia i zdrowie dla dziecka :)
Szczerze współczuje Kasiu takiego porodu i jego dalszego ciągu. JA fissanem smaruje brzuszysko już od 4 miesiaca i faktycznie działa, dobrze wiedzieć że i na blizny pomaga. Najlepsze życzena urodzinkowe dla Twojego cudeńka i mam nadzieję, że następnym razem wszystko pójdzie jak trzeba. Pozdrawiam cieplutko ewa
Na blizne sprobuj contractubex. Nie zejdzie calkiem ale powinno ja choc troche "poprawic". tylko trzeba smarowac sie regularnie bo raz na jakies czas nie mam sensu. I nie martw sie ze minal rok. Masc powinna choc troche pomoc, a wierze ze dzieki temu i Ty lepiej sie poczujesz ;)
Ach bym chciała żeby te leki pomagały, znaczy się mascie. Bym chętnie wypróbowała bo ostatnio, tak od miesiaca zaczeła mnie swędzieć blizna. Nie drapię się ale jest to denerwujące uczucie, zwłaszcza przy mojej stojącej pracy. Jak tylko dostane wypłate kupię i sprobuje. Moze widzicie na zdjeciu mam blizne na lewym lokciu, jak mialam 5 lat po wrzodie. Podobne robi mi sie na bliznie po cesarce. Niestety mam takie cialo.
A co do cesarki to przypomniało mi sie ze ciezko mi było zaczac chodzic bo opuchły mi łydki i stopy. Przy obchodzie lekarka zapisała mi leki i po kilku tabletkach opuchlizna zniknela i czułam sie duzo lepiej. Teraz potwierdzam ze trzeba próbowac chodzic jak najwiecej. Co do gronkowca, az sie dziwie ze tyle sie mówi ze w szpitalu w którym rodziłam w moim miescie jest ta choroba, ale pielegniarki udawały jakby pierwszy raz widziały. Ja mloda mama, 1 dziecko, zaplakana chodzilam, spac nie moglam, nikt nie powiedzial dobrego slowa dla otuchy. W domu na internecie wiecej dowiedzialam sie!
W temacie cesarskiego cięcia się nie wypowiem, ale jeśli chodzi o blizny, to mogę polecić krem Cicatridina. Zaczęłam go stosować 3 tygodnie temu i to na świeżą ranę (zaraz po zdjęciu szwów). Najpierw przeczytałam ulotkę, bo myślałam, że lekarz się pomylił, ale jest wyraźnie napisane, że nakłada się go na rany. Chodzę też na lasery i w tej chwili efekt jest zaskakujący. Blizny znacznie się spłyciły i wyjaśniały.
Nie znam takiego kremu, u nas jest Mederma, ale mialam jednak lepsze wyniki z siliconem.... w koncu nie wazne co, byle dzialalo :)))
Niestety nie miałam okazji zetknąć się z takimi plastrami siliconowymi. Pewnie warto popytac w aptekach, bo w szpitalach to raczej nie mają.
contractubex jest naprawdę dobry. Nakłada się go na wygojony szew.
moje ciało nie jest przystosowane do ładnego gojenia - mam tendencję do ziarniny (takie "cypki" skórne narastające w okolicach ran). Po pierwszym porodzie, gdy syn wyszedł na świat ciut inaczej niż nacięły położne pojawiło się tego mnóstwo na szwach - przez kilka miesięcy ledwie siadałam - lekarz usuwał laserowo. Przy drugim - od razu oczekiwałam tych narosli - ale też miałam przypisaną tą maść. I wszystko się wygoiło bez takich problemów - co prawda ziarnina pojawiała się w innych miejscach - ale zdecydowanie w mniejszej ilości.
po operacji woreczka żółciowego też stosowałam - blizna jest brzydka - szeroka (ale to nie maść tylko cała ja - pomimo artystycznego szycia, tak się cieszyłam, że mam tylko cieniutką kreskę, po jakimś miesiącu czy dwóch całość się rozlazła) choć blada (to działanie maści - blizna choć większa - dłuższa wygląda zdecydowanie lepiej niż ta po wyrostku, operowanym w wieku 4 lat)- ale ziarniny na szwach nie było, tylko dalej, mniej więcej poza obrębem smarowania maścią.
a tak podczas pierwszej kapieli w domu:
a teraz juz tak wyglada :
Po urodzeniu Julia miała małe pryszczyki, przekształciły sie w większe i do tego z ropa - wynik po tygodniu szpitala do nastepnego na nastepny tydzien. Okazało sie ze to gronkowiec. Wyleczylismy go, Julia rosnie dalej. Ciężko mi było, najbardziej psychicznie że nie moge pomóc mojej córeczce. Czas minął i teraz ma czerwone plamki na ciele - tuskawki dostała od babci, uczulenie. Ale wcale a wcale nie przeszkadza jej to żeby brykać i usmiechać sie i cieszyć wszystkich swoją mała osobą. Będzie dobrze, zobaczysz i jeszcze raz powodzenia i zdrówka dla ciebie i maleństwa :)
Kasiu całuski dla Juleczki i dla Ciebie, a z tej maleńkiej kruszyny to już piękne stworzonko wyrosło. Oby tak dalej była Twoim największym skarbem.
Co prawda moje dziecko ma już 12 lat, ale pamiętam gronkowca po porodzie. Nikt ze szpitala nie chciał się przyznać, że to gronkowiec. Oczka ropiały strasznie, często były całkowicie zaklejone, żadne leki nie pomagały. Jakaś starsza pani niepewnie (czy uwierzę) poradziła zalewać oczy mlekiem prosto z piersi. Uwierzyłam. Pomogło! Życzę zdrowia.
Ja mialam cesarke 2 lata temu na znieczuleniu. Nie z wyboru, ale z musu - maluszek dusil sie a do dnia porodu bylo jeszcze kilka tyg.
Wszystko trwalo 20 min. Po 12 godzinach kazano mi wstac i w asyscie pielegniarki odbyc "toalete". wielkie Halo - umycie twarzy i rak - tyle kazaly - ale to bylo bardzo trudne ;)
Szwow mi nie zdejmowali bo mialam samorozpuszczalne. Po powrocie do domu blizne smarowalam mascia contractubex i przyznam ze mam teraz tylko niewielki slad.
Pamietaj o jednej waznej rzeczy. W szpitalu jak tylko pozwola Ci wstac - Zrob to. I chodz kiedy tylko mozesz, a jesli bedziesz sie bala isc sama to popros pielegniarke zeby ci pomogla. Ja wyznawalam zasade, ze jesli cos ma sie stac z gojaca sie rana to lepiej ze to bedzie w szpitalu niz w domu. Bedzie bolalo, ale im wiecej ruchu tym miesnie beda w lepszej kondycji a sily beda ci potrzebne jak wrocisz do domu.
Wszystko bedzie dobrze.
Moja cesarka była już ponad 7 lat temu. Poród był normalny, wszystko szło dobrze, ale w pewnym momencie się zacieło i stop. Jako, że wtrakcie zdecydowałam się na zewnątrzoponowe, więc do cesarki juz mnie nie usypiali, tylko dołożyli inne, mocniejsze środki i zaczęli ciąć. Byłam świadoma, ale nie do końca.Poród obserwował zza szyby mój mąż. Możliwe,że z powodu zaskoczenia, byłam tak zdenerwowana,że martwiłam się nie o poród, tylko o to aby nie spaść ze stołu-tak się trzesłam. Ty na szczęście wiesz,że tak ma być i nie będzie to dla ceibie takim szokiem. Potem leżałam na sali pooperacyjnej przez noc( poród był o 14.45), tak do północy to nie czyłam nóg, nie mogłam przekręcić się na drugi bok, czułam się trochę jak sparaliżowana( co za uczucie!!!) Ale potem wszystko zaczęło wracać do normy. Mnie też kazano odbyć toaletę w obecności pielęgniarki przy umywalce i potem poproszono mnie abym sobie poszła na salę. Od pierwszych chwil nikt mi nie pomagał przy dziecku, kazano mi chodzić jak najwięcej. I dziś widzę w tym sens- to pomaga. Poza tym wstawanie z łóżka było tak nieprzyjemne, że wolałm nie leżeć Ale podobno co szpital to obyczaj- są i takie gdzie kobieta leży, dzieckiem zajmują się pielęgniarki, a mama odpoczywa.
Drugi poród miałam normalny, bez zakłóceń i gdybym miała wybierać, wybrałabym ten drugi. Ale cesarka ma tez swoje plusy, szczególnie ta zaplanowana- chyba można się mniej obawiac o przebieg.
Życzę ci aby wszystko poszło jak najlepiej, a dzidziuś był zdrowy. Trzymam kciuki.
A ja przy pierwszym dziecku wyszłam ze szpitala przy poziomie bilirubiny u dziecka na granicy normy - uprosiłam lekarza. I zamiast lepiej wszystko się pogorszyło - żółtaczka sie nasiliła - miałam ślicznie opalone dziecko - on nie był żółty tylko taki rumiany. Potem było sporo zachodu.
Jeżeli tylko lekarz zaleci noworodkowi naświetlanie krótko po urodzeniu - lepiej nie rwać sie do domu, spokojnie wyleżeć swoje. Przy córce, nauczona doświadczeniem w szpitalu byłam tydzień. I wszystko było Ok.
3,5 roku temu mialam cesarke. Porod przez ciecie byl zaplanowany ze wzgledu na to, ze moj synek byl dosc duzy i do tego odwrocony posladkami, poszlam do szpitala w piatek, a we wtorek rano mialam cesarke. Najpierw bylo golenie, potem lewatywa (brrr...), cewnikowanie i podlaczyli mnie na jakis czas do KTG. Na sali operacyjnej dostalam zastrzyk w kregoslup (to jest moment, gdzie trzeba siedziec zupelnie w bezruchu !!!) i po chwili stracilam czucie od polowy plecow do dolu. Zasloneli parawanik i lezalam w zupelnej swiadomosci i czekalam..... Po ok. 20 min. do pol godziny bylo po wszystkim. Pierwszy zobaczyl synka maz w drugim pomieszczeniu, maly od razu zostal zbadany i odessany, a za chwile pielegniarka przyniosla mi go na pare chwil. W tym czasie jak synka badali zostalam wyszyszczona i zaszyta, moja blizna, dzisiaj malo widoczna, ma ok. 15 cm. Najbardziej nieprzyjemnym momentem dla mnie byl okropny bol glowy na trzeci dzien po, kiedy juz moglam zaczac chodzic, a ktory wzial sie prawdopodobnie z tego, ze zbyt czesto i za szybko zaczelam podnosic glowe, a znieczulenie jeszcze nie calkiem ustapilo. Bol trwal chyba z dwie doby, ale tylko wtedy kiedy chodzilam badz siedzialam, jak lezalam bylo dobrze. Oczywiscie nie chcialam zadnych srodkow przeciwbolowych bo przeciez karmilam piersia. Pamietam rowniez, ze bardzo dlugo (chyba 2 tygodnie) oczyszczaly sie drogi rodne, tak wiec non stop trzeba bylo zmieniac podklady i dobrze by bylo je ze soba miec, bo nieraz czekalo sie na nie dosc dlugo. Moj pobyt w szpitalu po porodzie trwal 6 dni i ogolnie nie wspominam go zle. Gdybym miala jeszcze kiedys rodzic, to chyba wolalabym wlasnie cesarke chociaz nie przezylam porodu naturalnego i do konca nie wiem, ale chce Ci powiedziec, ze wydanie na swiat dziecka w ten sposob jest rownie niezapomniany jak zapewne w sposob naturalny. Zycze szczesliwego rozwiazania i trzymam kciuki zeby wszystko szybko i sprawnie poszlo. Pozdrawiam.
Witaj.Ja miałam 2 cesarki w odstępie 7 lat i jestem zadowolona.Pierwszą miałam po długo wyw.porodzie a że dzidzia była przenoszona 3 tyg.to już musieli mi pomóc.Cesarka była o 10 wieczorem a już po 12 godz kazali po wolutku sie pionizować.Szwy trochę ciągnęły ale szybko się zagoiło.Wszystko sama wykonywałam przy małym.
Z drugim dzidziusiem miałam cesarkę z powodu zakrzepicy żył w nogach(robią bo naturalny poród jest ryzykowny ze względu na możliwość oderwania skrzepliny).Poród był o 15 i po mimo że w nocy normalnie spałam to po porodzie też byłam jakaś pół przytomna i te 12 godz lezenia prawie przespałam(miałam zniecz. w plecki)o 4 rano siostra powolutku podprowadziła mnie do umywalki,usiadłam na stołku i zrobiłam sobie mini toalete.O 7 juz wstałam i przewinęłąm Karolinkę.Szew mało ciągnął i szybko wróciłam do formy.Z tego co czytam to każdy innaczej wraca do siebie i nic się nie bój.Koleżanka miała 1 cesarkę i tez bardzo szybko wróciła do dawnej formy -mało ją bolało.A co do karmienia bo też różnie słychać (a to że po cesarce mało itp..)to pokarm był tak jak po p sn i karmiłam jedno 7 mies. a drugie 12.mies.
życzę ci wszystkiego co naj i nic się nie bój-będzie dobrze.Pozdrawiam Agnieszka.
Ja miałam cesarkę pół roku temu. Wiele tu już napisano więc tylko dodam. Należy chodzić jak najwiecej od drugiego dnia po to by macica się oczyściła i nie było potem infekcji z psujących się skrzepów. Będziesz miała mega okres ;)
Mnie najbardziej dokuczał ten plaster bo rany nie czułam. Natomiast miała wrażenie, że ktoś polewa mnie cały czas spirytusem. Takie pieczenie brrrr...
Drugi, trzeci dzień możesz mieć kryzys więc dobrze żeby ktoś był przy tobie.
Nie próbuj Boże broń! Chodzić z dzieckiem na rękach!!! (w szpitalu)
Rodziłam w środe w niedziele szłam do domku po zdjęciu plastra. Szwy same się gdzieś tam rozpuszczą, zostaje tylko kreseczka.
Sam poród odebrałam bardzo pozytywnie. Szybko to idzie. Dziecko wyciągają juz po 15 min. Dłużej trwa czyszczenie i zaszywanie. Takie uczucie miałam jak chyba przy liposukcji ;)
Po porodzie nie podnoś głowy bo będzie baaardzo bolała ale to Ci powiedzą.
Trzymam kciuki będzie dobrze!
Bardzo Wam wszystkim dziewczyny dziękuję za rady, trochę się uspokoiłam. W końcu wszystko można przeżyć ;) najważniejsze żeby małe było zdrowe, powtarzam sobie że to tylko trzy dni i będę w domu (tak zapewniał mnie mój ginekolog - o ile wszystko pójdzie dobrze. Mąż cały czas będzie ze mną w szpitalu wiec jakoś to przetrzymamy. Trzymajcie za mnie kciuki w poniedziałek 19 maja. Pozdrawiam serdecznie Ewa
Szczęściara z ciebie! :-) Ja rodizłam co prawda ra i to naturalnie i to był koszmar niedość że całą ciążę źle się czułam, mój poród to była maskara gdyż jeszce 2 tyg po nim wylądowałam znów w szpitalu. Jakby ciąża miała mi się przydażyć drugi raz to na głowie bym stanęła a bym chciała cesarkę, bo drugi poród to by mnie chyba zabił :D Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
Jeżeli moge ci cos poradzic tyo odradzam znieczulenie do kręgosłupa mam z tym przykre doświadczenie a kręgosłup mnie do dzis pobolewa...
A ja z kolei jestem przeszczęśliwa, że z takiego znieczulenia skorzystałam. O matko, jak mi błogo było!!! I jak fantastycznie mi je podali!!! Bajka. I jak (tfu,tfu) by mi się znowu przydażyła niemiła przygoda, to tylko ze znieczuleniem. I na pewno wezmę je sobie szybciej. I nie będę zgrywać matki polki i dzielnej kobieciny... Ja polecam znieczulenie gorąco
Wiecie co? Tak czytam te wątki i skóra mi cierpnie. Z całego serca dziękuję Stwórcy, że powołał mnie do życia w charakterze faceta
Bahus