Witam wszystkich! Niedawno odprawiliśmy wakacyjnych gości i po tej wizycie mam lekki niesmak. Wszystko przyjmę z godnością i pobłażaniem: narzekanie na jedzenie, podawanie poszczególnym osobom posiłków o różnych porach (bo jedni jeszcze śpią a inni już głodni, bo jedni pojechali zwiedzać a inni juz głodni), wchodzenie na dywany w ubłoconych butach, narzekanie że nuda, że jakaż to dziura to nasze miasto (Zamość a wielcy państwo spod Opola). To wszystko jeszcze zdzierżyłam. Była wśród naszych gości para 19-latków którzy prowadzą album "śmiesznych zdjęć" więc nieustannie pstrykali fotki domownikom (bez zapytania o pozwolenie): jak ktoś ziewa, przeciera oczy, wstaje, siada, kuca, wychodzi z łazienki, obiera ziemniaki itd. Dosłownie nie można było ruszyć się żeby nie słyszeć pstrykania aparatu i czuliśmy się jak małpki w zoo. Oprócz tego były sesje naszego podwórka i obejścia (mieszkam na wsi): kurnika, stodółki itd. Doszło do tego że moja babcia, 88-letnia staruszka, bała sie wyjść z domu bo nie chciała być fotografowana. Nasi goście opowiadali że po wywołniu tych zdjęć pokazują je wszystkim zrywając boki. Kilka razy zwracaliśmy uwagę że nie życzymy sobie takich zdjęć, ale nie odniosło to skutku więc w końcu dosadnie (i głośno) wygarnęłam co o tym myślę i wreszcie przestali (do końca pobytu młodzież była oczywiście obrażona). Nie mam nic przeciwko robieniu pamiątkowych zdjęć, proszę bardzo, ale wydaje mi się że dobrze byłoby zapytać najpierw czy ktoś chce tego czy nie. Mam wrażenie że nasi mili goście prowadzą album nie "śmiesznych zdjęć" ale "ośmieszających i upokarzających zdjęć". A może to ja jestem jakaś dziwna, przewrażliwiona, niedzisiejsza i przesadzam? Bardzo proszę Was o opinie.
No nie,to nie Ty jesteś dziwna,to Twoi goście są dziwni,a właściwie nie wychowani.Na drugi raz,na wizytę takich gośći nie zgadzaj.To jakaś paranoja,żeby tak traktować gospodarzy.Dlaczego im nic nie powiedziałaś na temat brudnych butów?Wiesz,ja też nie traktuję swojego domu jak muzeum,ale ma służyć mnie i mojej rodzinie,a goście powinni jednak inaczej się zachowywać.Ja na Twoim miejsu,nie tylko czułabym niesmak,byłabym wściekła.
Odnosnie zdjec to nie, ale z reszte znam z wlasnych doswiadczen. Sa ludzie, ktorzy przyjada w odwiedziny i zachowuja sie normalnie, a sa tacy, ktorzy jak przyjada to mysla ze im wszystko wolno. Bardzo mnie to irytuje, bo nie wiadomo co zrobic. Zwroci sie uwage, to sie obraza a nie zwrocisz uwagi to nastepnym razem pozwola siebie na wiecej. Mnie zawsze strasznie draznilo u gosci grzebanie w lodowce i pytania "a dlaczego nie masz tego, a czemu nie kupujesz tego..." Szczytem bezczelnosci byla jedna sytuacja: Goscie, chcac zrobic nazwijmy to dobry uczynek, postanowili ze zrobia sami obiad dla wszystkich (tak to zawsze ja w garach). Dla mnie to bylo na reke, a co. niech i oni zobacza jak to jest, jak sie gotuje dla wiekszej ilosci. Gdy przyszla pora posilku - nikogo w kuchni a brzuchy burcza. Wiec sie pytam - co z obiadem, przeciez mieli zrobic. Na to oni - chcielismy ugotowac (...tu padla nazwa czegos tam) ale tego nie masz, tego nie masz no i mowilas ze dzis na zakupy nie idziesz wiec nie kupisz co potrzebne, wiec nic nie zrobilismy. Kochani...krew mnie zalala. Uznalam, ze skoro sami chca zrobic obiad to chociaz cos do niego sami kupia. a tu chodzilo im tylko o wrzycienie kilki skladnikow do gara i juz. Bylam wsciekla, bo przez nastepna godzine szykowalam obiad a oni tylko przestepowali z nogi na noge bo glodni. Generalnie zauwazylam pewna prawidlowosc. Wiekszosc gosci, jacy mnie odwiedzali wykazywali zasade - wszystko moge przeciez jestem na wakacjach. Nie liczenie sie z czasem gospodarzy (np. ci niezmotoryzowani potrafili powiedziec - odbiez mnie o tej i o tej bo bede gdzies tam a nie chce mi sie wracac autobusem) i innymi domownikami (jedni spia, inni juz glodni, a jeszcze inni czekaja na pozostalych bo chca wyjsc) to juz chyba lekka przesada, ale tak niestety jest. I nie wiem jak temu zaradzic.
Użytkownik Shanna napisał w wiadomości: Zwroci sie uwage, to sie obraza a nie zwrocisz uwagi to nastepnym > razem pozwola siebie na wiecej.
> grzebanie w lodowce i pytania "a dlaczego nie masz tego, a czemu nie > kupujesz tego...
szykowalam obiad a oni tylko przestepowali z nogi na noge bo glodni.
Wiekszosc gosci, jacy mnie odwiedzali wykazywali zasade - wszystko moge przeciez jestem na wakacjach.
Nie liczenie sie z czasem gospodarzy (np. ci niezmotoryzowani potrafili powiedziec - > odbiez mnie o tej i o tej bo bede gdzies tam a nie chce mi sie wracac > autobusem) i innymi domownikami (jedni spia, inni juz glodni, a jeszcze > inni czekaja na pozostalych bo chca wyjsc) to juz chyba lekka przesada, ale > tak niestety jest.
Sami sie zjawiaja ;) Wiele mozna zniesc, ale pewne rzeczy draznia. Mojego meza zawsze draznilo to nieliczenie sie z czasem. Umawiamy sie, ze gdzies jedziemy np. o 10 a tu masz babo placek - goscie o 10 uwazaja, ze moze pojedziemy za 2h bo oni akurat teraz chca sie wykapac ;) Zreszta to nie dotyczy tylko gosci. Umawianie sie ze znajomymi tez niekiedy konczy sie tym, ze my idziemy juz do domu a oni z niego dopiero wychodza. Ja sie zawsze smieje, ze Pani domu tusz musial na rzesach wyschnac. To wszystko smutne, ale niestety - prawdziwe. A najgorsze jest to, ze nie zmienisz tych ludzi. Oni tacy sa i beda chocby nie wiem co. Jak nie u mnie to u kogos innego. I pewnie to co powiem zabrzmi strasznie (pomyslicie ze jestesmy zlosliwi) ale moj slubny cieszyl sie jak goscie wyjechali. Po prostu odetchnal z ulga bo uwazal, ze caly czas czul sie we wlasnym domu jak w klatce.
To wszystko smutne, ale niestety - prawdziwe. A najgorsze jest to, ze nie zmienisz tych ludzi. Oni tacy sa i beda chocby nie wiem co. Jak nie u mnie to u kogos innego. - to cytat z Twojej wypowiedzi.
To ja bym zdecydowanie wolala, zeby sobie ci "goscie" byli tacy u kogos innego ... I nie bardzo rozumiem co masz na mysli piszac, ze "sami sie zjawiaja" Jak to "zjawiaja sie" tak bez pytania ??? bez zaproszenia / uzgodnienia ??? tego nie rozumiem... Moja kolezanka zadzwonila do mnie do pracy jakies 2 miesiace temu, oznajmiajac, ze bedzie w okolicy (gdzie mieszkam) wieczorem ze swoja przyjaciolka (wizytujaca ze Szwecji) i czy moga mnie odwiedzic ??????????? Moja odpowiedz "absolutnie nie !!!" ..... i uwazam, ze mialam do tego prawo, bo jak to zrozumiec, ze ktos, nawet jesli jest moja kolezanka, zaprasza mi gosci, ktorych ja wogole nie znam i nie mam ochoty znac, tylko dlatego ze "beda w okolicy"......... To chyba ja jednak jestem "cos nie tak" ale jest mi z tym dobrze :))))
Niestety Marylko. Odkad meszkam w Szkocji wszyscy sie umawiaja (jesli ktos chce przyjechac), ale do czasu mieszkania w Polsce zdazaly mi sie "naloty" nawet takie "dzis jestem, jutro mnie nie ma". A tacy goscie na dluzej, to tez trafiala sie rodzina. Tacy to potrafili dac do wiwatu. Naloty sie skonczyly, ale niesmak pozostal.
Uf po przeczytaniu Twoich wspomnień po "wakacyjnych gościach" aż ciarki mnie przeszły po plecach. Współczuje takiego "miłego towarzystwa". Napewno nie jesteś niedzisiejsza a jeśli tak to jest nas więcej do cholery jak można u kogoś tak się panoszyć. też pewnie czułabym się jak małpa w cyrku gdyby na każdym kroku ktoś robił mi zdjęcie. Mam rodzinę na wsi, kuzynka mieszka w małym domku nad rzeką w środku lasu i często jeżdziłam do niej kiedy nasze dzieci były małe na takie wakacyjne wizyty nawet tygodniowe, ale nie wyobrażam sobie żeby ona i jej rodzina czy nawet całe gospodarstwo było przez nas postawione na głowie. To raczej ja dostosowywałam się do nich. Pewnie, że kiedy dzieci były mniejsze, spały dłużej, to przecież ich nie budziłam "bo śniadanie" ale to ja wtedy robiłam dla nich po cichutku kiedy wstały a nie angażowałam kuzynki. Zresztą jej chłopcy byli tylko troche starsi i moje łobuzy szybko się dostosowywały do ich godzin spania czy wspólnych wypraw do lasu czy nawet na "sianokosy". Naprawdę nie jesteś dziwna czy przewrażliwona to raczej Twoi goście to jakieś "wielkopaństwo" i pomylili gospodarstwo z hotelem kilkugwiazdkowym "ol onclusive" Dobrze, że już sobie pojechali i jedyna nadzieja że nigdy więcej, pozdrówka
Kruszyno, a skad Ty takich gosci wytrzasnelas???????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie dosc, ze mieli hotel, to jeszcze restauracje z kuchnia otwarta 24godz na dobe ...... malo tego zrobili sobie z Was gospodarzy krolikow doswiadczalnych. Ja bym takich gosci "wystawila" za drzwi po 3 godzinach ....... wybacz lubie gosci, jestem towarzyska, ale ..... wszystko ma swoje granice. Z tego co napisalas to nie goscie, to najazd hord tatarskich lub mongolskich ..... "album smiesznych zdjec" kosztem ludzi, ktorzy ich przyjeli pod dach .......... no nie !!!!!!!!!!!! Przyslij ich do mnie na przeszkolenie ....... Za niecale 2 miesiace sama bede gosciem i upowazniam w tej chwili wszystkich, ktorzy mnie (i Wspanialego) beda goscic, jesli zachowamy sie chociaz w 10% tak jak to opisuje Kruszyna - prosze rozstrzelac w miejscu publicznym (ku ostrzezeniu innych) bez zadawania zbednych pytan i mozliwosc tlumaczenia.
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości: > Kruszyno, a skad Ty takich gosci wytrzasnelas???????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! > Nie dosc, ze mieli hotel, to jeszcze restauracje z kuchnia otwarta 24godz na > dobe ...... malo tego zrobili sobie z Was gospodarzy krolikow > doswiadczalnych.Ja bym takich gosci "wystawila" za drzwi po 3 > godzinach ....... wybacz lubie gosci, jestem towarzyska, ale ..... wszystko ma > swoje granice.Z tego co napisalas to nie goscie, to najazd hord tatarskich lub > mongolskich ..... "album smiesznych zdjec" kosztem ludzi, ktorzy ich > przyjeli pod dach .......... no nie !!!!!!!!!!!! Przyslij ich do mnie na > przeszkolenie .......Za niecale 2 miesiace sama bede gosciem i upowazniam w > tej chwili wszystkich, ktorzy mnie (i Wspanialego) beda goscic, jesli > zachowamy sie chociaz w 10% tak jak to opisuje Kruszyna - prosze rozstrzelac w > miejscu publicznym (ku ostrzezeniu innych) bez zadawania zbednych pytan i > mozliwosc tlumaczenia.
Makusiu, bo mi sie takie zachowanie nie miesci w glowie .... Jak mam gosci to na wstepie dostaja regulamin domu a brzmi on mniej wiecej tak "nikt sie tu toba nie bedzie zajmowal w sposob szczegolny, wiec jak jestes glodny o innej porze niz wszyscy to sobie zrob cos do jedzenia, jesli wstajesz wczesniej niz inni zrob kawe dla wszystkich, jesli spisz dluzej mozesz przespac sniadanie". Jesli z kolei to ja jestem gosciem to zaraz na wstepie pytam jakie przepisy panuja w danym domu, zebym mogla sie przystosowac i to wszystko. Nie oczekuje niczego, nie chce zeby ktos kosztem wlasnego zycia latal wkolo mnie jak kolo nieswiezego jajka... Po prostu staram sie nie byc nieswiezym jajkiem ;) Jesli chce cos przygotowac dla wszystkich to ja robie zakupy, a nie oczekuje, zeby gospodyni natchniona przez ducha swietego wiedziala co ja potrzebuje i jeszcze poleciala do sklepu po zakupy .... Ludzie nie dajmy sie zwariowac.
No to zupełnie jak u mnie :))))) Chociaż mój regulamin dopuszcza "dopieszczanie" gościa przez 1 dzień, ale jesli jest dłużej - to już domownik i musi sobie radzić jak my :))))))
Takt i kultura osobista to dla Twoich gości raczej pojęcia mało znane,a powiedzieć by można ,że wręcz abstrakcyjne.Na fotografowanie i publikowanie, tudzież pokazywanie zdjęć trzeba mieć zgodę osoby fotografowanej.W innym przypadku jest to naruszenie dóbr osobistych(Ty jesteś właścicielką swojego wizerunku), i nie jest ważne,czy jest to zdjęcie studyjne ,czy amatorskie .Podzielam Twoje rozczarowanie i zdegustowanie chociaż wiem,że te słowa są zbyt małe aby wyrazić Twoje odczucia.W swoim osądzie sytuacji nie jesteś osamotniona.Taki incydenty niestety sprawiają ,że mamy coraz mniej zaufania do ludzi.Jednak nie wszscy tacy są.Pozdrawiam serdecznie.
Kruszynko droga , jednym słowem Ci współczuję , "takich gości" w życiu nie widziałam , masakra . Osobiście nie wytrzymałabym ani dnia z takimi osobami , krótko mówiąc grzecznie ale dosadnie bym powiedziała co mi przeszkadza i czego sobie nie życzę , w końcu to Twój dom a nie hotel . Podziawiam Cię że z nimi wytrzymałaś, a ten aparat to by wylądował u mnie w piecu ... dosłownie
Kruszynko - współczuję. Niestety pojąć takiego zachowania nie potrafię, bo sama będąc gościem u rodziny męża czyt. bez kosztów noclegów, z możliwością zamieszkania w osobnym pokoju, korzystania ze wszystkich dobrodziejstw kurortu i darmowego wypoczynku , mieszkającej nad morzem - mogłam sie gospodarzom odwdzięczyć jedynie przygotowaniem dla nich wszystkich całodniowych posiłków (przywieźlismy lub kupowalismy całe wyżywienie dla wszystkich - bo niby z jakiej racji mieli nas utrzymywać przez ponad tydzień?), a Połówek ze szwagrem dokonali drobnych napraw w domu, na które kompletnie nie miał czasu Pan domu - zresztą oboje pracują od rana do wieczora, więc nawet rano staralismy się wstawać dopiero jak gospodarze wyszli, żeby im nie przeszkadzac w porannej toalecie. Mam wrażenie, że nie bylismy kłopotliwymi gośćmi, skoro w tym roku gospodarze kilkakrotnie już zapraszali nas ponownie :) Uważam, że trzeba umieć wybierać sobie gości, którzy potrafią docenić to co im oferujemy - a innym po prostu podziękować, a może pojechac do nich z rewizytą i być "równie wakacyjnym" ? ;)))))))
Użytkownik Ave napisał w wiadomości: > Kruszynko - współczuję. Niestety pojąć takiego zachowania nie potrafię, bo > sama będąc gościem u rodziny męża czyt. bez kosztów noclegów, z > możliwością zamieszkania w osobnym pokoju, korzystania ze wszystkich > dobrodziejstw kurortu i darmowego wypoczynku , mieszkającej nad > morzem - mogłam sie gospodarzom odwdzięczyć jedynie przygotowaniem > dla nich wszystkich całodniowych posiłków (przywieźlismy lub kupowalismy całe > wyżywienie dla wszystkich - bo niby z jakiej racji mieli nas utrzymywać przez > ponad tydzień?), a Połówek ze szwagrem dokonali drobnych napraw w domu, na > które kompletnie nie miał czasu Pan domu - zresztą oboje pracują od rana do > wieczora, więc nawet rano staralismy się wstawać dopiero jak gospodarze > wyszli, żeby im nie przeszkadzac w porannej toalecie. Mam wrażenie, że nie > bylismy kłopotliwymi gośćmi, skoro w tym roku gospodarze kilkakrotnie już > zapraszali nas ponownie :) Uważam, że trzeba umieć wybierać sobie gości, > którzy potrafią docenić to co im oferujemy - a innym po prostu podziękować, a > może pojechac do nich z rewizytą i być "równie wakacyjnym" ? > ;)))))))
Ave masz rację , rewizyta to jest to:))) i nie aparat a kamera :))))))) to by ich czegoś nauczyło ;))
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości: >Ja bym takich gosci "wystawila" za drzwi po 3 > godzinach ....... Przyslij ich do mnie na > przeszkolenie .......
Użytkownik makusia napisał w wiadomosci: >Ave masz rację , rewizyta to jest to:))) i nie aparat a kamera :))))))) to by ich czegoś nauczyło ;))
Użytkownik Ave napisał w wiadomości: > i zamieścic film na You Tubie
Użytkownik Dorotaxx napisał w wiadomości: > Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:>Ja bym takich gosci > "wystawila" za drzwi po 3> godzinach ....... Przyslij ich do mnie > na> przeszkolenie .......Użytkownik makusia napisał w wiadomosci:>Ave > masz rację , rewizyta to jest to:))) i nie aparat a kamera :))))))) to by ich > czegoś nauczyło ;))Użytkownik Ave napisał w wiadomości:> i zamieścic film > na You TubieDziewczyny jesteście jedyne Nic dodać nic ujać!!! Ps. nie > chciałabym byc waszym wrogiem hahahhahah
to byś była pierwsza ... nie mam wrogów a może mam a nie wiem albo się ich pozbyłam nieświadomie ;))
Makusiu, jak to nie masz wrogow ?? zycie bez wrogow jest niepelne ?? pewnikiem masz a nie wiesz??:))) a jesli zdecydowanie nie masz, to jednak radze sobie obstalowac jakiegos osobistego wroga ..... pamietaj w zyciu najwazniejszy balans.... a jakiz to balans bez wroga ?? Dobry wrog niejednokrotnie lepszy niz przyjaciel ;))))
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości: > Makusiu, jak to nie masz wrogow ?? zycie bez wrogow jest niepelne ?? pewnikiem > masz a nie wiesz??:))) a jesli zdecydowanie nie masz, to jednak radze sobie > obstalowac jakiegos osobistego wroga ..... pamietaj w zyciu najwazniejszy > balans.... a jakiz to balans bez wroga ?? Dobry wrog niejednokrotnie lepszy > niz przyjaciel ;))))
może by sie znalazł jeden malutki , malusieńki "wróg" ale taki maciupeńki..... :))))))
Ja takich gości gościłabym raz. Każda następna propozycja odwiedzin byłaby kwitowana" jaka szkoda właśnie wyjeżdzamy" Chocbysmy mieli wyjeżdzać przez cały rok
Użytkownik meg30 napisał w wiadomości: > Ja takich gości gościłabym raz. Każda następna propozycja odwiedzin > byłaby kwitowana" jaka szkoda właśnie wyjeżdzamy"
Urządzić im taki "Big Brother" albo inny reality show mimo woli Ja na szczęście nie mam takich problemów. Rodzinę mam na tyle blisko, że nie muszą przyjeżdzać na "dłużej".
Szok !!! To jest nie do pomyslenia . Pisze , bo tydzien temu wyjechali od nas ponad tygodniowi goscie - przyjaciele. I z reka na sercu Wam mowie ,ze sie pusto po nich zrobilo . Poniewaz my caly tydzien pracowalismy , wiec oni zajmowali sie gotowaniem obiadow ( o sprzataniu po sobie nie mowie ). Szok . Wchodze do klatki glodna a tu super pachnie . Szlam po schodach i sie modlilam , by sie okazalo , ze to z naszego mieszkania . Poniewaz po okolicy to i owszem , ale dalej w Berlin nie mieli smialosci , to moj mily maz organizolal im popoludniowo . wieczorno -nocne zwiedzanie. Do prawdziwego swietowania mielismy dwie soboty i niedziele , kiedy ja moglam ich ugoscic. Bylo naprawde super .
Kruszynko, szkoda, że tak późno zapytałaś (dopiero po odprawieniu socjopatów ;) ) Ja bym tych wielkich Państwa nie wpuścila domofonem, nie mówiąc o wejściu "na pokoje", ale łatwo mi mówić, bo w końcu to nie moi goście. Przypuszczam, że mogłaś mieć niezręczną sytuację, gdy powinno się zareagować, ale przecież to : 1. bliska rodzina, 2. ogólnie świetni przyjaciele, 3. ktoś ważny, 4. w końcu szeroko pojęty wakacyjny luzik najważniejszy itp. itd. i tak się wtedy człowiek gryzie w język.
W takiej sytuacji spróbowałabym najpierw (ja, oczywiście, i asertywnie, a jakże ! ;) ) powiedzieć, że śniadanie o 08.00, obiad o 14.00, kolacja albo grill o 19.00. Po tych godzinach zamknęłabym drzwi kuchni i wystudziła kuchenkę. Nie będą chodzić głodni, ale albo zimne, albo sobie podgrzeją. Sami. SAMI! Jeśli im nie odpowiada menu, niech jedzą na mieście, tam, gdzie jadą zwiedzać. Na ewentualne wycieczki słowne odpowiedziałabym, że obiad był o 14.00 (bez tego, co ciśnie się na usta, że jaśniepaństwu zaraz podam ciepluteńkie, i dzióbki otrę serwetką, jak raczą zjeść, no i ustawię się do zdjęcia na Naszej Klasie, zamieszczonego w serii "moje wiejskie wakacje" ...) Następnie próbowałabym ukrócić proceder ścigania domowników ukrytą/jawną kamerą : najpierw rzeczowa rozmowa. Najlepiej po tym tekście o zrywaniu boków, gdy pokazują znajomym śmieszne/nieśmieszne zdjęcia. Nie poskutkowało ? Żartobliwie powiesiłabym na przykład przy głównym wejściu wydruk z domowego komputera : znany z PRL przekreślony aparat lub napis "paparazzi". Nie zrozumieli, znaczy się odporni. Użyłabym teraz słowa "przykro nam, że", ale w stosunku do doroślejszych osób, niż para 19 latków. Komunikując, co mnie - jako gospodyni - nie odpowiada (mój mąż na pewno kiwałby wtedy głową ;)
Niestety, trzeba porozmawiać, że każde wakacje się kiedyś kończą. My też mamy swoje plany, więc ... (no i tu trzeba troche delikatności i rozwagi, bo jeśli sami zaprosiliście ich na 2 tygodnie, to skrócenie im wakacji do 6 dni ...)
Myślę, że jak przeczytasz, co napisali wszyscy przedmówcy, będziesz wiedziała, co robić na przyszłość.
Nie jestem tak zasadnicza, i pryncypialna, no i nie mam gotowych recept na wszystko, jak mogłoby to wynikać z treści posta, ale nauczyłam się, że niektóre sprawy należy stawiać jasno. Bez pretensji, inwektyw, bez totalnej roz ..... chy, ale jasno i czytelnie. Bo inaczej znajdą się ludzie, którzy nie tylko wlezą Ci na głowę, ale jeszcze Cię przydeptają dla pewności. A jeśli Ty i Twoja rodzina czujecie się niekomfortowo w ich towarzystwie, to wbrew pozorom nie jest Wasz problem. To problem ludzi, którzy w ten sposób odpoczywają na wakacjach. Oni odpoczywają, a Ty się męczysz, Kruszynko ? Ej, to jest nie w porządku ! Jesteś u siebie ! To Twój dom, którego jesteś Panią i żadne hordy najeźdźców tego nie zmienią. Ale Ty możesz zmienić listę tych, których zapraszasz do stołu. Pozdrawiam cieplutko
Paola (miastowa ;) miłośniczka kuchni włoskiej i wegetariańskiej), która w czasie wiejskich wakacji najbardziej lubi ziemniaki z masełkiem, koperkiem i zsiadłym mlekiem i zimną wodę z dobrej studni. Lubi też siadywać popołudniem na miedzy, słuchać świerszczy i smakować szum zboża. Zawsze (od ładnych paru lat :) ) w Tym Samym Towarzystwie :)
Jadą goście jadą, będzie utrapienie. Zostawili w domu swe czyste sumienie. Teraz wymagania będą nam stawiali, domownicy chętnie z domu by nawiali. Cóż to za szarańcza dom nasz nawiedziła? Czyżby horda wandali z tych gości tu była? Łazienkę okupują, podłogi brudzą i rysują, w domu się panoszą, czas mi też zajmują. Wielki brak osobistej kultury tutaj okazali, jak nie postępować właśnie pokazali. Drodzy WŻ-cy takich gości nie spraszajcie, a jak już przyjadą, to z domu ich gnajcie. Tu nauka kultury, już nic nie pomoże, kiedy takich chamów, masz na swoim dworze.
Witam wszystkich! Niedawno odprawiliśmy wakacyjnych gości i po tej wizycie mam lekki niesmak. Wszystko przyjmę z godnością i pobłażaniem: narzekanie na jedzenie, podawanie poszczególnym osobom posiłków o różnych porach (bo jedni jeszcze śpią a inni już głodni, bo jedni pojechali zwiedzać a inni juz głodni), wchodzenie na dywany w ubłoconych butach, narzekanie że nuda, że jakaż to dziura to nasze miasto (Zamość a wielcy państwo spod Opola). To wszystko jeszcze zdzierżyłam. Była wśród naszych gości para 19-latków którzy prowadzą album "śmiesznych zdjęć" więc nieustannie pstrykali fotki domownikom (bez zapytania o pozwolenie): jak ktoś ziewa, przeciera oczy, wstaje, siada, kuca, wychodzi z łazienki, obiera ziemniaki itd. Dosłownie nie można było ruszyć się żeby nie słyszeć pstrykania aparatu i czuliśmy się jak małpki w zoo. Oprócz tego były sesje naszego podwórka i obejścia (mieszkam na wsi): kurnika, stodółki itd. Doszło do tego że moja babcia, 88-letnia staruszka, bała sie wyjść z domu bo nie chciała być fotografowana. Nasi goście opowiadali że po wywołniu tych zdjęć pokazują je wszystkim zrywając boki. Kilka razy zwracaliśmy uwagę że nie życzymy sobie takich zdjęć, ale nie odniosło to skutku więc w końcu dosadnie (i głośno) wygarnęłam co o tym myślę i wreszcie przestali (do końca pobytu młodzież była oczywiście obrażona). Nie mam nic przeciwko robieniu pamiątkowych zdjęć, proszę bardzo, ale wydaje mi się że dobrze byłoby zapytać najpierw czy ktoś chce tego czy nie. Mam wrażenie że nasi mili goście prowadzą album nie "śmiesznych zdjęć" ale "ośmieszających i upokarzających zdjęć". A może to ja jestem jakaś dziwna, przewrażliwiona, niedzisiejsza i przesadzam? Bardzo proszę Was o opinie.
No nie,to nie Ty jesteś dziwna,to Twoi goście są dziwni,a właściwie nie wychowani.Na drugi raz,na wizytę takich gośći nie zgadzaj.To jakaś paranoja,żeby tak traktować gospodarzy.Dlaczego im nic nie powiedziałaś na temat brudnych butów?Wiesz,ja też nie traktuję swojego domu jak muzeum,ale ma służyć mnie i mojej rodzinie,a goście powinni jednak inaczej się zachowywać.Ja na Twoim miejsu,nie tylko czułabym niesmak,byłabym wściekła.
Kruszyno, ale co to za goscie byli?
Piszesz o tym Zamościu pod Bydgoszcza?
Pytam o ten Zamosc, bo ja znam tylko ten Lubelski, ale tam stodolek nie widzialam, choc kurniki rzeczywiscie nie dziwia
Chodzi o ten Zamość koło Lublina
To ja mieszkam koło Zamościa a goście byli spod Opola.
Odnosnie zdjec to nie, ale z reszte znam z wlasnych doswiadczen. Sa ludzie, ktorzy przyjada w odwiedziny i zachowuja sie normalnie, a sa tacy, ktorzy jak przyjada to mysla ze im wszystko wolno. Bardzo mnie to irytuje, bo nie wiadomo co zrobic. Zwroci sie uwage, to sie obraza a nie zwrocisz uwagi to nastepnym razem pozwola siebie na wiecej.
Mnie zawsze strasznie draznilo u gosci grzebanie w lodowce i pytania "a dlaczego nie masz tego, a czemu nie kupujesz tego..."
Szczytem bezczelnosci byla jedna sytuacja: Goscie, chcac zrobic nazwijmy to dobry uczynek, postanowili ze zrobia sami obiad dla wszystkich (tak to zawsze ja w garach). Dla mnie to bylo na reke, a co. niech i oni zobacza jak to jest, jak sie gotuje dla wiekszej ilosci. Gdy przyszla pora posilku - nikogo w kuchni a brzuchy burcza. Wiec sie pytam - co z obiadem, przeciez mieli zrobic. Na to oni - chcielismy ugotowac (...tu padla nazwa czegos tam) ale tego nie masz, tego nie masz no i mowilas ze dzis na zakupy nie idziesz wiec nie kupisz co potrzebne, wiec nic nie zrobilismy. Kochani...krew mnie zalala. Uznalam, ze skoro sami chca zrobic obiad to chociaz cos do niego sami kupia. a tu chodzilo im tylko o wrzycienie kilki skladnikow do gara i juz. Bylam wsciekla, bo przez nastepna godzine szykowalam obiad a oni tylko przestepowali z nogi na noge bo glodni.
Generalnie zauwazylam pewna prawidlowosc. Wiekszosc gosci, jacy mnie odwiedzali wykazywali zasade - wszystko moge przeciez jestem na wakacjach. Nie liczenie sie z czasem gospodarzy (np. ci niezmotoryzowani potrafili powiedziec - odbiez mnie o tej i o tej bo bede gdzies tam a nie chce mi sie wracac autobusem) i innymi domownikami (jedni spia, inni juz glodni, a jeszcze inni czekaja na pozostalych bo chca wyjsc) to juz chyba lekka przesada, ale tak niestety jest. I nie wiem jak temu zaradzic.
Użytkownik Shanna napisał w wiadomości:

Zwroci sie uwage, to sie obraza a nie zwrocisz uwagi to nastepnym
> razem pozwola siebie na wiecej.
> grzebanie w lodowce i pytania "a dlaczego nie masz tego, a czemu nie
> kupujesz tego...
szykowalam obiad a oni tylko przestepowali z nogi na noge bo glodni.
Wiekszosc gosci, jacy mnie odwiedzali wykazywali zasade - wszystko moge przeciez jestem na wakacjach.
Nie liczenie sie z czasem gospodarzy (np. ci niezmotoryzowani potrafili powiedziec -
> odbiez mnie o tej i o tej bo bede gdzies tam a nie chce mi sie wracac
> autobusem) i innymi domownikami (jedni spia, inni juz glodni, a jeszcze
> inni czekaja na pozostalych bo chca wyjsc) to juz chyba lekka przesada, ale
> tak niestety jest.
Dziewczyny skad Wy bierzecie takich gosci..??
Sami sie zjawiaja ;)
Wiele mozna zniesc, ale pewne rzeczy draznia. Mojego meza zawsze draznilo to nieliczenie sie z czasem. Umawiamy sie, ze gdzies jedziemy np. o 10 a tu masz babo placek - goscie o 10 uwazaja, ze moze pojedziemy za 2h bo oni akurat teraz chca sie wykapac ;)
Zreszta to nie dotyczy tylko gosci. Umawianie sie ze znajomymi tez niekiedy konczy sie tym, ze my idziemy juz do domu a oni z niego dopiero wychodza. Ja sie zawsze smieje, ze Pani domu tusz musial na rzesach wyschnac.
To wszystko smutne, ale niestety - prawdziwe. A najgorsze jest to, ze nie zmienisz tych ludzi. Oni tacy sa i beda chocby nie wiem co. Jak nie u mnie to u kogos innego.
I pewnie to co powiem zabrzmi strasznie (pomyslicie ze jestesmy zlosliwi) ale moj slubny cieszyl sie jak goscie wyjechali. Po prostu odetchnal z ulga bo uwazal, ze caly czas czul sie we wlasnym domu jak w klatce.
To wszystko smutne, ale niestety - prawdziwe. A najgorsze jest to, ze nie zmienisz tych ludzi. Oni tacy sa i beda chocby nie wiem co. Jak nie u mnie to u kogos innego. - to cytat z Twojej wypowiedzi.
To ja bym zdecydowanie wolala, zeby sobie ci "goscie" byli tacy u kogos innego ...
I nie bardzo rozumiem co masz na mysli piszac, ze "sami sie zjawiaja"
Jak to "zjawiaja sie" tak bez pytania ??? bez zaproszenia / uzgodnienia ??? tego nie rozumiem...
Moja kolezanka zadzwonila do mnie do pracy jakies 2 miesiace temu, oznajmiajac, ze bedzie w okolicy (gdzie mieszkam) wieczorem ze swoja przyjaciolka (wizytujaca ze Szwecji) i czy moga mnie odwiedzic ???????????
Moja odpowiedz "absolutnie nie !!!" ..... i uwazam, ze mialam do tego prawo, bo jak to zrozumiec, ze ktos, nawet jesli jest moja kolezanka, zaprasza mi gosci, ktorych ja wogole nie znam i nie mam ochoty znac, tylko dlatego ze "beda w okolicy".........
To chyba ja jednak jestem "cos nie tak" ale jest mi z tym dobrze :))))
Niestety Marylko. Odkad meszkam w Szkocji wszyscy sie umawiaja (jesli ktos chce przyjechac), ale do czasu mieszkania w Polsce zdazaly mi sie "naloty" nawet takie "dzis jestem, jutro mnie nie ma". A tacy goscie na dluzej, to tez trafiala sie rodzina. Tacy to potrafili dac do wiwatu. Naloty sie skonczyly, ale niesmak pozostal.
No tak "wpadanie" do mnie jest wyraznie utrudnione ;))
Kruszyno, a skad Ty takich gosci wytrzasnelas???????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie dosc, ze mieli hotel, to jeszcze restauracje z kuchnia otwarta 24godz na dobe ...... malo tego zrobili sobie z Was gospodarzy krolikow doswiadczalnych.
Ja bym takich gosci "wystawila" za drzwi po 3 godzinach ....... wybacz lubie gosci, jestem towarzyska, ale ..... wszystko ma swoje granice.
Z tego co napisalas to nie goscie, to najazd hord tatarskich lub mongolskich ..... "album smiesznych zdjec" kosztem ludzi, ktorzy ich przyjeli pod dach .......... no nie !!!!!!!!!!!! Przyslij ich do mnie na przeszkolenie .......
Za niecale 2 miesiace sama bede gosciem i upowazniam w tej chwili wszystkich, ktorzy mnie (i Wspanialego) beda goscic, jesli zachowamy sie chociaz w 10% tak jak to opisuje Kruszyna - prosze rozstrzelac w miejscu publicznym (ku ostrzezeniu innych) bez zadawania zbednych pytan i mozliwosc tlumaczenia.
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:
> Kruszyno, a skad Ty takich gosci wytrzasnelas???????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
> Nie dosc, ze mieli hotel, to jeszcze restauracje z kuchnia otwarta 24godz na
> dobe ...... malo tego zrobili sobie z Was gospodarzy krolikow
> doswiadczalnych.Ja bym takich gosci "wystawila" za drzwi po 3
> godzinach ....... wybacz lubie gosci, jestem towarzyska, ale ..... wszystko ma
> swoje granice.Z tego co napisalas to nie goscie, to najazd hord tatarskich lub
> mongolskich ..... "album smiesznych zdjec" kosztem ludzi, ktorzy ich
> przyjeli pod dach .......... no nie !!!!!!!!!!!! Przyslij ich do mnie na
> przeszkolenie .......Za niecale 2 miesiace sama bede gosciem i upowazniam w
> tej chwili wszystkich, ktorzy mnie (i Wspanialego) beda goscic, jesli
> zachowamy sie chociaz w 10% tak jak to opisuje Kruszyna - prosze rozstrzelac w
> miejscu publicznym (ku ostrzezeniu innych) bez zadawania zbednych pytan i
> mozliwosc tlumaczenia.
Marylko jesteś boskaaaaaaa
Makusiu, bo mi sie takie zachowanie nie miesci w glowie .... Jak mam gosci to na wstepie dostaja regulamin domu a brzmi on mniej wiecej tak "nikt sie tu toba nie bedzie zajmowal w sposob szczegolny, wiec jak jestes glodny o innej porze niz wszyscy to sobie zrob cos do jedzenia, jesli wstajesz wczesniej niz inni zrob kawe dla wszystkich, jesli spisz dluzej mozesz przespac sniadanie".
Jesli z kolei to ja jestem gosciem to zaraz na wstepie pytam jakie przepisy panuja w danym domu, zebym mogla sie przystosowac i to wszystko. Nie oczekuje niczego, nie chce zeby ktos kosztem wlasnego zycia latal wkolo mnie jak kolo nieswiezego jajka... Po prostu staram sie nie byc nieswiezym jajkiem ;) Jesli chce cos przygotowac dla wszystkich to ja robie zakupy, a nie oczekuje, zeby gospodyni natchniona przez ducha swietego wiedziala co ja potrzebuje i jeszcze poleciala do sklepu po zakupy .... Ludzie nie dajmy sie zwariowac.
dodładnie :) jestem tego samego zdania , bo chociaż sie starasz i dogadzasz nigdy wszyscy nie bedą zadowoleni ;)
No to zupełnie jak u mnie :)))))
Chociaż mój regulamin dopuszcza "dopieszczanie" gościa przez 1 dzień, ale jesli jest dłużej - to już domownik i musi sobie radzić jak my :))))))
Popieram Marylko:)
Takt i kultura osobista to dla Twoich gości raczej pojęcia mało znane,a powiedzieć by można ,że wręcz abstrakcyjne.Na fotografowanie i publikowanie, tudzież pokazywanie zdjęć trzeba mieć zgodę osoby fotografowanej.W innym przypadku jest to naruszenie dóbr osobistych(Ty jesteś właścicielką swojego wizerunku), i nie jest ważne,czy jest to zdjęcie studyjne ,czy amatorskie .Podzielam Twoje rozczarowanie i zdegustowanie chociaż wiem,że te słowa są zbyt małe aby wyrazić Twoje odczucia.W swoim osądzie sytuacji nie jesteś osamotniona.Taki incydenty niestety sprawiają ,że mamy coraz mniej zaufania do ludzi.Jednak nie wszscy tacy są.Pozdrawiam serdecznie.
Kruszynko droga , jednym słowem Ci współczuję , "takich gości" w życiu nie widziałam , masakra . Osobiście nie wytrzymałabym ani dnia z takimi osobami , krótko mówiąc grzecznie ale dosadnie bym powiedziała co mi przeszkadza i czego sobie nie życzę , w końcu to Twój dom a nie hotel . Podziawiam Cię że z nimi wytrzymałaś, a ten aparat to by wylądował u mnie w piecu ... dosłownie
Kruszynko - współczuję. Niestety pojąć takiego zachowania nie potrafię, bo sama będąc gościem u rodziny męża czyt. bez kosztów noclegów, z możliwością zamieszkania w osobnym pokoju, korzystania ze wszystkich dobrodziejstw kurortu i darmowego wypoczynku , mieszkającej nad morzem - mogłam sie gospodarzom odwdzięczyć jedynie przygotowaniem dla nich wszystkich całodniowych posiłków (przywieźlismy lub kupowalismy całe wyżywienie dla wszystkich - bo niby z jakiej racji mieli nas utrzymywać przez ponad tydzień?), a Połówek ze szwagrem dokonali drobnych napraw w domu, na które kompletnie nie miał czasu Pan domu - zresztą oboje pracują od rana do wieczora, więc nawet rano staralismy się wstawać dopiero jak gospodarze wyszli, żeby im nie przeszkadzac w porannej toalecie. Mam wrażenie, że nie bylismy kłopotliwymi gośćmi, skoro w tym roku gospodarze kilkakrotnie już zapraszali nas ponownie :) Uważam, że trzeba umieć wybierać sobie gości, którzy potrafią docenić to co im oferujemy - a innym po prostu podziękować, a może pojechac do nich z rewizytą i być "równie wakacyjnym" ? ;)))))))
Użytkownik Ave napisał w wiadomości:
> Kruszynko - współczuję. Niestety pojąć takiego zachowania nie potrafię, bo
> sama będąc gościem u rodziny męża czyt. bez kosztów noclegów, z
> możliwością zamieszkania w osobnym pokoju, korzystania ze wszystkich
> dobrodziejstw kurortu i darmowego wypoczynku , mieszkającej nad
> morzem - mogłam sie gospodarzom odwdzięczyć jedynie przygotowaniem
> dla nich wszystkich całodniowych posiłków (przywieźlismy lub kupowalismy całe
> wyżywienie dla wszystkich - bo niby z jakiej racji mieli nas utrzymywać przez
> ponad tydzień?), a Połówek ze szwagrem dokonali drobnych napraw w domu, na
> które kompletnie nie miał czasu Pan domu - zresztą oboje pracują od rana do
> wieczora, więc nawet rano staralismy się wstawać dopiero jak gospodarze
> wyszli, żeby im nie przeszkadzac w porannej toalecie. Mam wrażenie, że nie
> bylismy kłopotliwymi gośćmi, skoro w tym roku gospodarze kilkakrotnie już
> zapraszali nas ponownie :) Uważam, że trzeba umieć wybierać sobie gości,
> którzy potrafią docenić to co im oferujemy - a innym po prostu podziękować, a
> może pojechac do nich z rewizytą i być "równie wakacyjnym" ?
> ;)))))))
Ave masz rację , rewizyta to jest to:))) i nie aparat a kamera :))))))) to by ich czegoś nauczyło ;))
i zamieścic film na You Tubie
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:









>Ja bym takich gosci "wystawila" za drzwi po 3
> godzinach ....... Przyslij ich do mnie na
> przeszkolenie .......
Użytkownik makusia napisał w wiadomosci:
>Ave masz rację , rewizyta to jest to:))) i nie aparat a kamera :))))))) to by ich czegoś nauczyło ;))
Użytkownik Ave napisał w wiadomości:
> i zamieścic film na You Tubie
Dziewczyny jesteście jedyne
Nic dodać nic ujać!!!
Ps. nie chciałabym byc waszym wrogiem hahahhahah
Alez byc moim wrogiem nie jest tak strasznie jakby sie wydawalo ;) ja wrogow puszczam wolno ...... tyle ze z odpowiedniej wysokosci :))))))
to ja teraz bede pisac szeptem .... OK??
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:
. Teraz to ją obudziłam
> to ja teraz bede pisac szeptem .... OK??
Ja nie moge z Tobą kobieto
No prosze, ale to nie moja wina ....Prosze teraz dziecku wytlumaczyc, ze ja pisalam szeptem tylko mamusia nie umiala szeptem odczytac ;))
Użytkownik Dorotaxx napisał w wiadomości:

albo się ich pozbyłam nieświadomie ;))
> Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:>Ja bym takich gosci
> "wystawila" za drzwi po 3> godzinach ....... Przyslij ich do mnie
> na> przeszkolenie .......Użytkownik makusia napisał w wiadomosci:>Ave
> masz rację , rewizyta to jest to:))) i nie aparat a kamera :))))))) to by ich
> czegoś nauczyło ;))Użytkownik Ave napisał w wiadomości:> i zamieścic film
> na You TubieDziewczyny jesteście jedyne Nic dodać nic ujać!!! Ps. nie
> chciałabym byc waszym wrogiem hahahhahah
to byś była pierwsza ... nie mam wrogów
a może mam a nie wiem
Makusiu, jak to nie masz wrogow ?? zycie bez wrogow jest niepelne ?? pewnikiem masz a nie wiesz??:))) a jesli zdecydowanie nie masz, to jednak radze sobie obstalowac jakiegos osobistego wroga ..... pamietaj w zyciu najwazniejszy balans.... a jakiz to balans bez wroga ??
Dobry wrog niejednokrotnie lepszy niz przyjaciel ;))))
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:
:))))))
> Makusiu, jak to nie masz wrogow ?? zycie bez wrogow jest niepelne ?? pewnikiem
> masz a nie wiesz??:))) a jesli zdecydowanie nie masz, to jednak radze sobie
> obstalowac jakiegos osobistego wroga ..... pamietaj w zyciu najwazniejszy
> balans.... a jakiz to balans bez wroga ?? Dobry wrog niejednokrotnie lepszy
> niz przyjaciel ;))))
może by sie znalazł jeden malutki , malusieńki "wróg" ale taki maciupeńki.....
Makusiu, jaka kamera ??? Ja to bym poszla na calosc i przywiozla ekipe telewizyjna :))) na jeden dzien chociazby ...
ale po tygodniu rewizyty
Ja takich gości gościłabym raz. Każda następna propozycja odwiedzin byłaby kwitowana" jaka szkoda właśnie wyjeżdzamy" Chocbysmy mieli wyjeżdzać przez cały rok
Użytkownik meg30 napisał w wiadomości:

> Ja takich gości gościłabym raz. Każda następna propozycja odwiedzin
> byłaby kwitowana" jaka szkoda właśnie wyjeżdzamy"
no co Ty na szczęście wyjeżdżamy
Chocbysmy mieli
> wyjeżdzać przez cały rok
Urządzić im taki "Big Brother" albo inny reality show mimo woli
Ja na szczęście nie mam takich problemów. Rodzinę mam na tyle blisko, że nie muszą przyjeżdzać na "dłużej".
Pisze , bo tydzien temu wyjechali od nas ponad tygodniowi goscie - przyjaciele. I z reka na sercu Wam mowie ,ze sie pusto po nich zrobilo .
Poniewaz my caly tydzien pracowalismy , wiec oni zajmowali sie gotowaniem obiadow ( o sprzataniu po sobie nie mowie ). Szok . Wchodze do klatki glodna a tu super pachnie . Szlam po schodach i sie modlilam , by sie okazalo , ze to z naszego mieszkania .
Poniewaz po okolicy to i owszem , ale dalej w Berlin nie mieli smialosci , to moj mily maz organizolal im popoludniowo . wieczorno -nocne zwiedzanie. Do prawdziwego swietowania mielismy dwie soboty i niedziele , kiedy ja moglam ich ugoscic. Bylo naprawde super .
Glowa wiec do gory . Sa tez normali goscie .
Kruszynko, szkoda, że tak późno zapytałaś (dopiero po odprawieniu socjopatów ;) )
Ja bym tych wielkich Państwa nie wpuścila domofonem, nie mówiąc o wejściu "na pokoje", ale łatwo mi mówić, bo w końcu to nie moi goście.
Przypuszczam, że mogłaś mieć niezręczną sytuację, gdy powinno się zareagować, ale przecież to : 1. bliska rodzina, 2. ogólnie świetni przyjaciele, 3. ktoś ważny, 4. w końcu szeroko pojęty wakacyjny luzik najważniejszy itp. itd. i tak się wtedy człowiek gryzie w język.
W takiej sytuacji spróbowałabym najpierw (ja, oczywiście, i asertywnie, a jakże ! ;) ) powiedzieć, że śniadanie o 08.00, obiad o 14.00, kolacja albo grill o 19.00. Po tych godzinach zamknęłabym drzwi kuchni i wystudziła kuchenkę. Nie będą chodzić głodni, ale albo zimne, albo sobie podgrzeją. Sami. SAMI!
Jeśli im nie odpowiada menu, niech jedzą na mieście, tam, gdzie jadą zwiedzać.
Na ewentualne wycieczki słowne odpowiedziałabym, że obiad był o 14.00 (bez tego, co ciśnie się na usta, że jaśniepaństwu zaraz podam ciepluteńkie, i dzióbki otrę serwetką, jak raczą zjeść, no i ustawię się do zdjęcia na Naszej Klasie, zamieszczonego w serii "moje wiejskie wakacje" ...)
Następnie próbowałabym ukrócić proceder ścigania domowników ukrytą/jawną kamerą : najpierw rzeczowa rozmowa. Najlepiej po tym tekście o zrywaniu boków, gdy pokazują znajomym śmieszne/nieśmieszne zdjęcia.
Nie poskutkowało ? Żartobliwie powiesiłabym na przykład przy głównym wejściu wydruk z domowego komputera : znany z PRL przekreślony aparat lub napis "paparazzi". Nie zrozumieli, znaczy się odporni.
Użyłabym teraz słowa "przykro nam, że", ale w stosunku do doroślejszych osób, niż para 19 latków. Komunikując, co mnie - jako gospodyni - nie odpowiada (mój mąż na pewno kiwałby wtedy głową ;)
Niestety, trzeba porozmawiać, że każde wakacje się kiedyś kończą. My też mamy swoje plany, więc ... (no i tu trzeba troche delikatności i rozwagi, bo jeśli sami zaprosiliście ich na 2 tygodnie, to skrócenie im wakacji do 6 dni ...)
Myślę, że jak przeczytasz, co napisali wszyscy przedmówcy, będziesz wiedziała, co robić na przyszłość.
Nie jestem tak zasadnicza, i pryncypialna, no i nie mam gotowych recept na wszystko, jak mogłoby to wynikać z treści posta, ale nauczyłam się, że niektóre sprawy należy stawiać jasno. Bez pretensji, inwektyw, bez totalnej roz ..... chy, ale jasno i czytelnie.
Bo inaczej znajdą się ludzie, którzy nie tylko wlezą Ci na głowę, ale jeszcze Cię przydeptają dla pewności.
A jeśli Ty i Twoja rodzina czujecie się niekomfortowo w ich towarzystwie, to wbrew pozorom nie jest Wasz problem.
To problem ludzi, którzy w ten sposób odpoczywają na wakacjach.
Oni odpoczywają, a Ty się męczysz, Kruszynko ? Ej, to jest nie w porządku ! Jesteś u siebie ! To Twój dom, którego jesteś Panią i żadne hordy najeźdźców tego nie zmienią. Ale Ty możesz zmienić listę tych, których zapraszasz do stołu.
Pozdrawiam cieplutko
Paola (miastowa ;) miłośniczka kuchni włoskiej i wegetariańskiej),
która w czasie wiejskich wakacji najbardziej lubi ziemniaki z masełkiem, koperkiem i zsiadłym mlekiem i zimną wodę z dobrej studni. Lubi też siadywać popołudniem na miedzy, słuchać świerszczy i smakować szum zboża. Zawsze (od ładnych paru lat :) ) w Tym Samym Towarzystwie :)
Tytułem uzupełnienia mojego posta, dzisiejszy artykuł z Onetu :
http://partnerstwo.onet.pl/1472304,3505,,w_obronie_moich_i_twoich_granic,artykul.html
Broń się Kruszynko.
Pozdrawiam. Paola
Paola, mądrze to napisałaś. Już Cię lubię! :-) A na dodatek tak ładnie w duszy Ci gra... Pozdrawiam.
Jadą goście jadą, będzie utrapienie.
Zostawili w domu swe czyste sumienie.
Teraz wymagania będą nam stawiali,
domownicy chętnie z domu by nawiali.
Cóż to za szarańcza dom nasz nawiedziła?
Czyżby horda wandali z tych gości tu była?
Łazienkę okupują, podłogi brudzą i rysują,
w domu się panoszą, czas mi też zajmują.
Wielki brak osobistej kultury tutaj okazali,
jak nie postępować właśnie pokazali.
Drodzy WŻ-cy takich gości nie spraszajcie,
a jak już przyjadą, to z domu ich gnajcie.
Tu nauka kultury, już nic nie pomoże,
kiedy takich chamów, masz na swoim dworze.
Super !!!!
Użytkownik smakosia napisał w wiadomości:
> Paola. Już Cię lubię! :-) <
Z wzajemnością, Smakosiu, z wzajemnością :)
Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze. Uśmiałam się do łez i na przyszłość będę wiedziała co robić z takimi "miłymi" gośćmi. Dzięki!!!