Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Dysfunkcje?

  • Autor: Mońcia Data: 2008-08-05 11:25:38

    Nie tylko ja zauważyłam,że od czasu do czasu wstawiane są na forum przepisy pisane hmmmmm.... dziwnym językiem.Autorzy takich przepisów są wyśmiewani,pouczani,wysyła się ich do szkół,odsyła do słowników.Mają też swoich obrońców,którzy tłumaczą ich  wszelkimi możliwymi dysfunkcjami typu:dysleksja,dysortografia czy dysgrafia.Rozumiem,że istnieją takie zaburzenia.Zdaję też sobie sprawę z tego,że osoba dotknięta taką dysfunkcją może się czuć niezrozumiana,pokrzywdzona i zdezorientowana.Pojawienie się tych stosunkowo nowych schorzeń sprawiło jednak,że granica między prawdziwą dolegliwością a zwykłym lenistwem i niedbalstwem rozmywa się.W klasie mojej 13 letniej córki 1/3 dzieci cierpi na różnego rodzaju dysfunkcje,poparte zaświadczeniem z odpowiedniej poradni.1/3 dzieci!!!!Makabrycznie dużo!Zakładam,że mniej więcej podobne proporcje zachowane są we wszystkich klasach i we wszystkich szkołach naszego kraju.Rośnie nam więc pokolenie polonistycznych kalek.Ile z tych dzieci naprawde potrzebuje pomocy a ile zwyczajnie silnej ręki rodzica?Sama znam przypadki gdy dziecko prosiło:''mamo,wystaw mi zaświadczenie,że mam dysleksje,czy dysortografie.''Fajnie jest wtedy:nauczyciele łagodniejszym i mniej surowym okiem na takie dzieci spoglądają,można w niektórych sytuacjach korzystać z pomocy naukowych a i czasu na napisanie wypracowania czy dyktanda jest o wiele więcej.Poza tym gdy takie pseudo dysfunkcyjne dziecko napisze prace na jedynke zawsze rodzic ma argument,że to wina owego nieszczęsnego zaburzenia.
    Nie jestem lekarzem.Nie jestem też nauczycielem,pedagogiem czy psychologiem.Nie jestem nawet rodzicem dziecka dotkniętego którąkolwiek z wymienionych wad.Wypowiadam się jako osoba,która ma dość ignorancji językowej,stylistycznej czy ortograficznej.Denerwuje mnie zwyczajne ludzkie niedbalstwo,lenistwo i niechlujstwo w tym względzie.Nie jestem alfą i omegą-język polski jest trudny.I ja popełniam błędy,stawiam przecinki w złych miejscach,nie piszę stylistycznie ale do diabła jeśli już zabieram głos na forum czy wstawiam przepis to chcę aby był on czytelny,przejrzysty,napisany poprawnie i bez błędów.Robię tak bo tak mnie nauczono,bo tak między innymi wyraża się mój szacunek do innych ludzi,do Was siedzących po drugiej stronie monitora i czytających tą wypowiedz.Od innych wymagam tego samego.Zapewne znajdą się teraz osoby,które uważnie przewertują wszystkie moje przepisy i wypowiedzi na tym forum w poszukiwaniu wszelakich błędów.Zapewne je znajdą.Zapewne są one też i w tej wypowiedzi.Ale przynajmniej się staram.Gdy mam wątpliwości co do pisowni sięgam po słownik.W internecie nie ma mowy o dysleksji czy dysgrafii bo piszemy na klawiaturze.Może być jedynie mowa o dysortografii i rzeczywiście jeśli osoby autentycznie cierpiące na tą dysfunkcje poczuły się dotknięte to przepraszam z całego serca.A wszystkich innych ignorantów zachęcam do pochylenia się nad słownikami i leksykonami.Wyjdzie to na zdrowie nam wszystkim.Gdy ja chodziłam do szkoły nie było takich rzeczy i jakoś nikt na tym zle nie wyszedł.Byłam matołem matematycznym nie radzącym sobie z najprostszymi matematycznymi pojęciami.Dziś może miałabym lepiej bo zapewne stwierdzono by u mnie dyskalkulie.Nie żałuję jednak.Musiałam się bardziej przyłożyć,chodzić na korepetycje,zakuwać,ćwiczyć,ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.Nikt nie traktował mnie ulgowo i za to dziękuję.A koszmarne ''pszepisy''nadal będę omijać szerokim łukiem.Smacznego!

  • Autor: zuza Data: 2008-08-05 12:38:46

    Brawo! Popieram słuszność wypowiedzi w 100%.

  • Autor: aloalo Data: 2008-08-05 13:20:50

    Zgadzam się! To tak samo, jak dzieci wychowywane bezstresowo, którym na wszystko sie pozwala, a jak w szkole nauczyciele chcą obniżyć zachowanie, bo nie dają rady z takim delikwentem, to rodzice szybko do poradni, bo przecież jest to szumne ADHD. A załatwić można na prawdę wszystko!

  • Autor: bahus Data: 2008-08-05 13:24:17

    Wypowiedź z wszech miar słuszna....szkoda tylko, że tak krótka
    Bahus

  • Autor: Mońcia Data: 2008-08-05 14:42:17

    Zrozumiałam błyskotliwą i inteligentną złośliwość,ale musisz mi uwierzyć na słowo,że skracałam swoje myśli do minimum.Pozdrawiam!

  • Autor: Balbina71 Data: 2008-08-05 13:29:22

    Moncia, a czy wzielas pod uwage Polakow, ktorzy sa poza granicami kope lat? ktorzy sie urodzili poza granicami? Ja uwazam sie za taki przyklad....jest mi ciezko czasami sie wypowiedziec po polsku, chociaz staram sie jak moge.....wlasnie bedac tutaj przypomina mi sie wiele slow, poprawila mi sie pisownia itd. za co wam dziekuje. Jak nie jestem czegos pewna to pytalam....i wiele zarloczkow mi pomoglo przetlumaczyc lub znalesc polskie znaczenie. Mysllle ze troche ostro podeszlas do tej sprawy.Pozdrawiam Kaska

  • Autor: luckystar Data: 2008-08-05 13:47:19

    Kasiu, Kasiu nie badz przewrazliwiona... ;)) ja tez jestem dlugo, ale cos mi sie zdaje, ze obie naraz nie robimy tyle bledow co widze w niektorych przepisach. Wiesz Ty i ja oraz inni mieszkajacy za granica maja jeszcze gorzej bo nie majac polskiej czcionki, polskiego Worda jestesmy zdani tylko i wylacznie na nasza wlasna pamiec i wzrokowo klikamy to co ladniej wyglada ;))
    Ale przeciez jesli ktos pisze z Polski, to bez wzgledu na rozne, rozniste schorzenia moze wpisac wypowiedz czy przepis najpierw w Wordzie, ktory poprawi Mu bledy a potem go skopiowac na strone..... no tak tylko, ze wtedy trzeba poswiecic troche czasu i dobrej woli...
    Ja tak robilam przez lata piszac angielskie teksty, przeciez nie urodzilam sie w Stanach, nie znalam tego jezyka wczesniej, ba do tej pory pisze najpierw w Wordzie dla pewnosci, zeby nie popelnic bledu.
    I nawet nie wynika to z szacunku do innych (jak napisala Moncia, z ktora sie absolutnie zgadzam) ale z szacunku do samej siebie.... zeby nie wygladac jak tlumok, co nie umie zliczyc do trzech.
    Moze nie powinnam, ale nie jest to tajemnica, ze kazdy z nas kiedys wchodzi na inne strony kucharskie (co niektorzy nawet zapozyczaja sobie przepisy jako wlasne) i chyba tez zauwazacie to co ja.... Wszystko pieknie skladnie napisane, bez bledow, elegancka polszczyzna.... czy tamci uzytkownicy sa madrzejsi ?? No nie wiem.... moze maja wieksze wymagania stawiane przez moderatorow..... Przepraszam w tym momencie moderatorow, wiem, ze i tak macie duzo roboty i sama nie chcialabym tego robic za zadne pieniadze .. a za darmo ?? Absoultnie :))) Ale jesli dobrze pamietam, to przy logowaniu sie na strone nie bylo wymogu przeczytania regulaminu i potwierdzenia, ze zgadzamy sie z tym co jest w nim napisane... A moze wlasnie tak powinno byc, co prawda malo kto czyta te rozne regulaminy, na ktore wyrazamy zgode, zeby sie tylko zalogowac albo skorzystac z czegos.....ale moze jednak bylyby wieksze szanse egzekwowania jakichs regul zachowania i wygladu strony.... To taka luzna uwaga do przemyslenia pod adresem Administracji WZ.

  • Autor: Wkn Data: 2008-08-05 14:35:42

    Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:

    > :))) Ale jesli dobrze pamietam, to przy logowaniu sie na strone nie bylo
    > wymogu przeczytania regulaminu i potwierdzenia, ze zgadzamy sie z tym co jest
    > w nim napisane... A moze wlasnie tak powinno byc, co prawda malo kto czyta te
    > rozne regulaminy, na ktore wyrazamy zgode, zeby sie tylko zalogowac albo
    > skorzystac z czegos.....ale moze jednak bylyby wieksze szanse egzekwowania
    > jakichs regul zachowania i wygladu strony.... To taka luzna uwaga do
    > przemyslenia pod adresem Administracji WZ.

    O matko, zbieramy na nowe okulary dla Marylki. Toż taki wymóg jest od początku. Nie ma możliwości założenia nowego użytkownika bez akceptacji regulaminu, który wyświetla się pod oknem logowania.

  • Autor: luckystar Data: 2008-08-05 15:28:02

    A jusci przydadza sie :)))) dlatego przeca napisalam "jesli dobrze pamietam", bo to moze nie o okulary chodzi ale o pamiec :)))) Eeeech starosc ..... i kto to nazwal tak pieknie "jesienia zycia"???? Kocham jesien, ale slepota, gluchota i zanik pamieci to niestety starosc :))))

  • Autor: krysia64 Data: 2008-08-05 20:47:12

    ....chyba lecytynka czy bilobil ...sama juz nie wiem ........co na to jest ....... ,czasem też mi zawodzi pamieć...hihihihihihihhihihi

  • Autor: Wkn Data: 2008-08-05 21:36:46

    Trudno, żebyś pamiętała, co się bierze na poprawę pamięci, skoro i tak już nic nie pamiętasz, hiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii (uciekam w krzaki, bo mnie zaraz obiedwie wiedźmy mietłą przez zielony łeb zdzielą)

  • Autor: luckystar Data: 2008-08-05 21:43:21

    Poczekamy  cierpliwie do Otomina i tam Ci sie oberwie :)))))))))))))))))

  • Autor: Mońcia Data: 2008-08-05 15:04:00

    Balbinko,szczerze powiedziawszy gdy pisałam te swoje przemyślenia absolutnie nie wzięłam pod uwagę osób takich jak Ty,osób od lat mieszkających za granicą czy wręcz tam urodzonych ale kultywujących nasze tradycje i nasz język.To już jest zupełnie osobny temat,nie mający nic wspólnego z ignorancją ortograficzną czy lenistwem.Jak sama piszesz,jest Ci ciężko ale starasz się jak możesz.I na tym polega ta różnica-na słowie ''staram się''.A przecież Tobie tam,gdzieś daleko od Polski jest jeszcze trudniej się starać.I To Ciebie i takich jak ty odróżnia od tych wszystkich delikwentów dla których posiadanie słownika ortograficznego  czy leksykonu semantycznego jest tylko i wyłącznie przejawem snobizmu....piękna,twarda okładka ładnie prezentuje się na półce.Tak więc jeśli poczułaś się urażona to niepotrzebnie,bo emigrantów dbających o język i właśnie starających się mówić i pisać poprawnie bardzo szanuję a dla ignorantów językowo-ortograficznych nie mam litości i nie ma mowy o zbyt ostrym podejściu do sprawy.Zbyt ostra to jest ich bezczelność i robione przez nich rażące po oczach błędy.Pozdrawiam!

  • Autor: Wkn Data: 2008-08-05 15:18:54

    Cieszę się, że co jakiś czas na naszym forum powraca temat obrony poprawności języka przed wydawałoby się nieuchronnym upadkiem.
    Podziwiam osoby walczące z dysfunkcjami, niezaleznie od tego, czy jest to walka skuteczna czy też nie. Ważny jest sam proces pracy nad sobą i nad własną niedoskonałością. Rozumiem osoby bez dysfunkcji popełniające błędy - na pewno niewielu z nas jest z wykształcenia polonistami językoznawcami, dlatego nie wierzę, aby dało się pisać zawsze pięknie, kwieciście, odpowiednio stylistycznie i nader poprawnie. Takie utopie normalnym współczesnym ludziom twardo stojącym na ziemi pewnie wydałyby się podejrzane.
    Natomiast absolutne olewactwo normy językowej i obnoszenie się ze swoimi prawdziwymi bądź naciąganymi dysfunkcjami traktuję jako bezczelny brak szacunku dla drugiego człowieka. Tak samo jak nadmierny puryzm językowy.
    Wielka Patelnio, chroń mnie przed oboma wcieleniami (podobno można się niemal z dnia na dzień nabawić dysleksji, więc strzeżcie się nadęci jak balony Wielcy Literaci).

    I tym optymistycznym akcentem...

  • Autor: tineczka Data: 2008-08-05 13:58:21

    Moncia, racja 100%-wa. To niechlujstwo jezykowe zalamuje. Nawet bardzo "wyksztalcone" wedlug siebie osoby pisza bzdury i to jeszcze krzyczac. Nie raz musialam czytac posty wiele razy, bo nie moglam zrozumiec sensu wpowiedzi. Ja tez robie kupe bledow, bo moj jezyk polski sie nie rozwjial od czasu opuszczenia kraju. Jak jestem niepewna to staram sie znalesc gdzies odpowiednie slowo. Nasmialam sie niesamowicie jak zapomnialam jak nazywa sie zezucha i napisalam naukowa nazwe sciagnieta z wikipedii, oczywiscie zostalam wysmiana przez jednego pana w komentarzach pod moim przepisem. Coz takie jest zycie, ja mam nie raz ochote zapytac sie co ktos pisze, bo nie rozumiem wypowiedzi, ale przygryzam sie w jezyk, bo ja moze pisze po chinsku dla innych:) Pozdrawiam tineczka 

  • Autor: nadia Data: 2008-08-05 16:08:24

    Dla ścisłości, żeby nie było niechlujstwa językowego rzeżucha pisze się przez pierwsze ''rz'' ;)

  • Autor: tineczka Data: 2008-08-05 16:21:00

    Nadia dziekuje:) juz bede wiedziala na przyszlosc jak sie rzezuche pisze:))

  • Autor: nadia Data: 2008-08-05 16:51:18

    Nie za ma co....a raczej...nie ma za co ;)))

  • Autor: ems Data: 2008-08-05 17:18:49

    Ja myślałam że tu się człowiek wymienia przepisami, a okazuje się że co niektórzy traktują przepisy jak dzieła literackie ktorych nie można skalać byle jakim błędem. Kto wychował pokolenie dyslektyków i dyskalkulików? Bijcie się w piersi rodzice. Co prawda są tu rozmowy wolne więc i taki wątek mógł zaistnieć,

  • Autor: mysha2006 Data: 2008-08-05 17:31:34

    Oczywiście, że każdemu zdarzy się jakiś błąd. Ale jeżeli w jednym, do tego krótkim, przepisie jest ich 7-10 no to już chyba jest lekka przesada. Słownik podejrzewam w domu ma każdy więc zajrzeć i sprawdzić można. Tylko, że trzeba chcieć a to już inna historyjka...

  • Autor: Mońcia Data: 2008-08-05 18:06:52

    Ems,według Ciebie przepis kulinarny nie jest dziełem literackim a więc nie trzeba przy pisaniu myśleć i przestrzegać podstawowych zasad pisowni?Bo nikt tego nie ocenia?Nie wstawia ocen do dziennika?Pewnie,po co się wysilać skoro szóstki na świadectwie i tak nie będzie.Obecnie są wakacje,moja córa coś tam sobie w zeszycie bazgroliła,jakieś opowiadanie....zajrzałam jej przez ramie i zobaczyłam błąd w wyrazie ''konduktor'',Gdy zwróciłam jej uwagę obruszyła się,że przecież są wakacje i ona nie myśli....no właśnie.Wakacje nie zwalniają z myślenia tak samo jak żadna forma literacka,żaden tekst pisany nie zwalnia z przestrzegania zasad poprawnej pisowni.Idąc twoim tokiem myślenia piszmy bezmyślnie zaświadczenia i oświadczenia dla urzędów,zwolnienia z lekcji,usprawiedliwienia,listy do najbliższych,kartki świąteczne.....przecież to nie są dzieła literackie,po co się wysilać?

  • Autor: mysha2006 Data: 2008-08-05 17:29:17

    Masz rację Mońcia. Mam znajomego, który sam przyznaje się, że "załatwił" swojemu synkowi zaświadczenie, że ma dysgrafię żeby się dziecka w szkole nie czepiali. Ja też mam bzika na punkcie ortografii mimo, że trafi mi się samej raz na jakiś czas byk. Ale jak nie jestem pewna to zawsze chwilę pomyślę jak to się pisze, czy nawet sobie napiszę żeby porównać. Teraz wszystko zmierza ku temu żeby iść na łatwiznę. Po co pisać wypracowania skoro można je "zerżnąć" z internetu. Po co rozwiązywać trudne zadania samemu skoro można kupić wypasiony kalkulator z milionem funkcji. A najgorsze jest to, że wielu rodziców uważa, że takie zachowanie jest ok i jeszcze zachęca do tego dzieci żeby tylko dały im spokój.

  • Autor: ekkore Data: 2008-08-05 18:44:21

    z jednej strony zgadzam się, choć  drugiej to zbyt duża generalizacja.

    Jestem matka dziecka z dysfunkcją. rozumiem problem. I może dlatego łatwiej mi starać sie nie czytać błędów, choć rażą - sama osobiście staram się ich nie popełniać (denerwują mnie moje braki polskiej czcionki, literówki, które zauważam po czasie edycji - u innych mi to nie przeszkadza).
    Ale po kolei. Mój syn od przedszkola był w grupie dzieci z dys. Nie umiał czytać, nie umiał rysować szlaczków, o literach i cyfrach nie wspomnę. Przy czym miał (i ma nadal) fenomenalną pamięć.  bałam się, że nie będzie znał skladania liter - a będzie miał 5 z czytania - i tak dojdzie do 3 klasy (jednorazowe przeczytanie tekstu wystarczyło wtedy, aby znał go na pamięć). Ale problem został zauważony wcześnie. Ile siedzenia, zmuszania do ćwiczeń, łez jego i moich - nikt tego nie wie. Do trzeciej klasy podstawówki byl objęty programem "naprawczym" - brał udział w zajęciach dla dzieci z dysfunkcjami. To dawało bardzo dużo. Plus jego i moja praca w domu.
    W tej chwili pozostała dysgrafia - niestety nasilająca się. Potwierdzona "papierkiem" ze względu na test kompetencyjny po 6 klasie (nie mogłam pozwolić, aby został gorzej oceniony tylko z powodu że ktoś nie umiał przeczytać jego wypocin - ja osobiście nie umiem).

    Wnioski stąd plynące - dysfunkcje nie są nieuleczalne do końca - można nad nimi zapanować. Ale to wymaga ogromnego wkładu pracy ze strony rodziców oraz odpowiedniego wsparcia ze strony szkoły i poradni pedagogicznej. Nie ma szansy, aby sam rodzic dał radę - jest tylko rodzicem i ma serce, które przy nawale zajęć szkolnych często mięknie. Dodatkowo musi zarobić, aby wszystkie dys zostaly zdiagnozowane a dziecko mogło uczestniczyć w zajęciach wyrównujących. Bo poradnie pedagogiczne nie wyrabiają. Marcin przestał uczestniczyć w zajęciach tylko dlatego, ze nie mogli zapewnić mu zajęć indywidualnych - a w trzeciej klasie odstawał od reszty znacznie (pozostało tylko pisanie, reszta się wyrównała).

  • Autor: mysha2006 Data: 2008-08-05 20:02:09

    Właśnie o to chodzi, że Ty Ekkore jesteś matką, która chce pomóc swojemu dziecku. Poświęcasz mnóstwo czasu i pewnie nerwów ale wiesz, że warto i że tak właśnie trzeba. Większość rodziców w dzisiejszych czasach machnęłaby ręką bo skoro jest "usprawiedliwienie" to już nic nie trzeba robić. 

  • Autor: ekkore Data: 2008-08-05 20:21:15

    Tak, choć nie do końca.

    Aby dziecko mogło być "usprawnione", wyzwolone choć częściowo z dysfunkcji  trzeba mieć możliwości poświęcenia czasu. Większość rodziców ich nie ma. Dziecko nie korzysta z zajęć dostępnych- bo go nikt tam nie zawiezie i nie odbierze (poradnie są otwarte w godzinach normalnej pracy). Wspólczesna mama nie ma na to czasu (pracuje na etacie i szef jej raz albo dwa razy w tygodniu nie zwolni), nie może też poświecić tylu godzin na pracę z dzieckiem w domu. Ja pracuję na "wlasnym" - może nie jest to najszczęśliwsza forma zarabiania, jeżeli idzie o tzw. "kokosy", ale pozwala na dostosowanie czasu pracu do potrzeb dziecka (to czego nie zrobię w tradycyjnyuch godzinach pracy, mogę zrobić w nocy).
    I problem trzeba zauważyć już w przedszkolu - do pierwszej klasy - wtedy włożyć najwięcej pracy, najwięcej dać z siebie i najwięcej wymagać od dziecka, gdy serce się kraje (córka, która jest "normalna", choć uczy się zdecydowanie słabiej niż syn nie miała tyle mojej uwagi - bo ona da sobie radę. Ale teraz syn ukończył podstawówkę z wyróżnieniem - prawie dyslektyk, co rok świadectwo z paskiem, a ona nie ma na to szansy - bo ja już spoczęłam na laurach, być może już wypalona włożoną pracą, wiedząc, że nie potrzebuje tyle mojej uwagi odpuścilam sobie taki rygor). I treba mieć wsparcie siły fachowej - w postaci poradni pedagogicznej. Bo dziecko obcego posłucha, matki niestety nie (jeżeli idzie o zadania dodatkowe).
    potem to już tylko musztarda po obiedzie. Błedy się utrwalają. Dziecko zdobywa wiedzę z otoczenia, że nie musi się starać...

    Przyklad z otoczenia. Marcin jest dysgrafem. Jego kolega ma pełną dysleksję (rodzice - niestety nie mieli możliwości siedzieć z nim tak długo). Moj syn ma świadectwo z paskiem. Piotrek jest uczniem 3 - 4 (w mniemaniu rodziców to i tak dużo). ale jak grają w szachy - częściej wygrywa Piotrek...

Przejdź do pełnej wersji serwisu