Witam, zachęcona przepisami Agnieszki Kręglickiej na dania meksykańskie, kupiłam małą (jak mi się wydawało ;) ) puszkę wędzonych papryczek chipotle w sosie adobo. Oj, było ostro !!! :) Ale zostało mi jeszcze 3/4 puszeczki - nie mam zamiaru codziennie robić meksykańskich potraw. Ponoć przechowuje się ją w lodówce do 2 tygodni. Ale to też krótko, jak na taką ilość, którą mam. Macie jakieś doświadczenia z mrożeniem ? Moze zapasteryzować w szklanym słoiczku ? Szkoda mi jej po prostu wyrzucić po tych 2 tygodniach, bo ma naprawdę niesamowity smak i aromat. Czekam rady i pozdrawiam. Paola :)
Nie wiem jak to wyglada w tym Twoim sloiczku, ale ja bym zamrozila. My mamy takie "zboczenie" na chodowanie bardo ostrych papryczek i potem nie bardzo jest co z tego zrobic, bo przeciez do salatki nie dodam scotch bonne, ktora jest pare tysiecy razy ostrzejsza od jalapeno :) Robie wiec sosy, albo normalnie siekam w malakserze i do sloiczkow, te posiekane wlasnie trzymam w zamrazalniku i jak potrzeba to sie poprostu zeskrobuje lyzeczka tyle ile w danym momencie potrzebuje do gotowania a reszta znow na polke zamrazalnika. Tak samo robie z tymi sosami, sa zapasteryzowane i sobie stoja z innymi przetworami, ale jak juz ktorys sloiczek otworze to wtedy reszta laduje w zamrazalniku i znow ...."skrobanka" :)))
Dzięki Marylko ! :) Obawiałam się trochę, że w zamrażarce stracą ten cudowny dymny aromat i ostry smak. Ale skoro można potem papryczki nawet skrobać prosto do garnka, to inna gadka ! :))) Pozdrawiam cieplutko ;) . Paola w drodze do Zamrażarki :)
Mozna zemlec, wlozyc do plastikowego worka, uformowac cienka "tafle", aby potem latwo bylo odlamywac kawalki. Albo wlac do pojemnikow na lod, i mamy juz gotowe porcje. A potrawy nie musza byc meksykanskie, mozemy dodac do omletu, jajecznicy, pasty serowej do kanapek, itp., pozdrawiam.
Podaje moj sposob na zbyt duze zbiory papryczek chili: ja je susze:) Moga sobie spokojnie lezec w kuchni na polce, az wyschna na pieprz, Moja pasja jest suszenie bez zadnych piekarnikow i suszarek. Po prostu, zostawiam na jakims naczyniu na polce w kuchni i po jakims czasie jest wszystko wyschniete i moze lezec 10 lat:) W sloiku (nie zamknietym guma) na zdjeciu mam rozne papryki chili, pomarancze, cytryny, banany i nawet jakas mala dynia sie wlaczyla:) Jak otwieram sloik , to zapach jest niesamowity:) To jako tylko ciekawostka:) Pozdrawiam
Ja tez susze naturalnie bez uzycia piekarnika.... ostatnio wieszalam papryczki wiazane na takiej grubej nitce jak korale w oknie i wyschly pieknie, ale sprobuje tak na lezaco jak Ty robisz, bo w oknie to mam rowniez zawsze wiazki ziol :))) Jak czarownica :))))
A propo`s ziol, to by trzeba zalozyc nowy watek:)) Ja susze wszystkie ziola i oczywiscie czosnek wlasnego wychowu w warkoczach, ostatnio choduje francuski "rozowy",,,,czosnek chroni mnie przed wampirami:))) Bo nawet jak jestem mala czarownica , to nigdy nie wiadomo:))) Na serio, to nauczylam sie, ze prawie wszystko mozna dobrze ususzyc w kuchni bez zuzywania niepotrzebnej energi. Ja susze kazda roze jaka dostane wieszajac w ciemnym miejscu. Mam na szafce w kuchni ich sporo. Wlasnie, ostatnio ogladalam program o suszeniu ziol. Najlepszym miejscem, podobno jest ciemna, ciepla garderoba, albo strych bez okien. Suszone w oknie traca jakies tam wartosci:))) Moja madra babcia miala caly strych obwieszony wiazkami ziol, wiankami grzybow i warkoczami czosnku,,,a dzisiaj musza robic naukowe badania, zeby dojsc do tego samego wniosku,,,,:)))))
tineczka - piękne zbiory. Też suszę papryczki, ale pojedyncze sztuki, takiej ilości nie zużyłabym chyba i przez pięć lat. Po ususzeniu tnę na mniej więcej centymetrowe kawałki i trzymam w słoiczku. Jak dla mnie taki kawałeczek zupełnie wystarcza (a dodaję np do rosołu czy krupniku). Zaciekawił mnie ten słoiczek na zdjęciu. Czy owoce takie jak pomarańcze lub banany wyschną w całości i nie spleśnieją? no i czy taki zapas zamknięty w słoiczku tylko do dekoracji i wąchania czy też suszone cytrusy do czegoś zużywasz?
kurkuma, dziekuje. Ja nie tne suszonych papryczek. Do gotowania w zaleznosci od potrzeby utne kawalek i jak nie chce miec pestek , to one same wylatuja ze srodka:) Gwarantuje, ze nigdy mi cytrus nie splesnial, oczywiscie jak nie byl uszkodzony. Ja wrzucam caly ususzony cytrus do gotujacych sie dan z miesa, albo tylko jarzyn. Daje to daniu aromat i ciekawy smak. Nie je sie cytrusa po gotowaniu, wyrzuca sie caly. Na zdjeciu widac suszone cytryny i limonki ( te 3 po lewej) . Suszenie bananow to bylo tylko eksperymentem i sama bylam zdziwiona , ze tak fajnie mozna je ususzyc:)) Pozdrawiam
Dla ciekawostki zrobilam zdjecie moich suszonych plastrow pomaranczy i limonek.Susze plastry pojedynczo na pergaminie do pieczenia rozlozonym na stole w pokojowej temperaturze. Pare razy dziennie trzeba obracac plastry na druga strone, trwa to jakis czas, ale susza sie super. Te na zdjeciu byly suszone w zimie zeszlego roku. Pozdrawiam
Piękne :) Ja takie plasterki wykorzystuję do moich stroików, hi A papryczki luby suszy na sznurkach..
Jeszcze mi się tak skojarzyło- wczoraj coś tam nawijałam o magii... Zauważyliscie jak bardzo gotowanie podobne jest do czarowania? Miesza się w garnkach, dodaje sekretne składniki z malutkich słoiczków, ładnych tajemniczych buteleczek; zdarza się, że człowiek słowa niezrozumiałego użyje (np w przypadku przypalenia, albo oparzenia, hi) Rzeczy twarde robią się miękkie, rzeczy miękki robią się twarde, coś tam pod ręką rośnia, albo zmienia kształt... No może zawartość słoiczków jest inna- ja np unikam sproszkowanego ogonka jaszczurek, ale takim lubczykiem nie pogardzę...:)
Moja kuchnia powoli zaczyna już przypominać takie laboratorium czarownicy: wielka wiecheć kopru ( luby sie uparł), warkocze czosnku, wianki papryczek. Luby zrobił mi taki "ogródek" z ziołami na ścianie- i wszystkie mi poschy, więc dojdą bukieciki tymianku, bazylii, majeranku, rozmarynu, melisy i czegoś tam jeszcze. W wazoniku stoi zaschnięta na kamień trawa cytrynowa(przynajmniej bardzo dekoracyjnie wygląda), a oprócz tego na ścianie póleczki ze słoikami z rózniastą zawartością...
Tako mnie oto naszła offowa refleksja, jak zobaczyłam piękne "suszki" Tineczki...
Wiedzmo kochana, namagiowalas niesamowicie i za to dziekuje:)) Faktycznie w kuchni czarownice maca, nieraz cos dobrego im wyjdzie;)))) Wyobrazam sobie Twoja kuchnie, pachnaca wszystkimi ziolami, przyjemnie wejsc do niej:) Powiedz "lubemu", ze lepiej wiechec kopru zamrozic w porcjach, sypie sie ten dran niesamowicie:) A gdzie mieta? Gdzie suszone owoce rozy? Grzyby? Zasuszone mlode galazki brzozy?- (listki maja wiecej wtaminy C niz niektore owoce:) Luby bedzie musial powiekszyc Twoje laboratorium,,,,,,, Tez robie dekoracje z moich suszek:) Wiedzmowe pozdrowienia tineczka
Hi, zamrażalnik to już nie domena czarownicy- jasne, ze mam koperek, pietruszkę, lubczyk... i tam inne utensylia, hi Miętę tez mam zasuszoną... Grzybów nie mam- ale moze jeszcze nazbieram... O brzozie nic nie słyszałam, choć podziwiam młode listki- to dla mnie oznaka, ze z całą pewnością jest już wiosna. Zresztą nie szkoda to? są takie piekne- chyba najpiękniejsze listki- takie misterne...
A co do dekoracji- moim zdaniem najpiękniejszy stroik na swięta Bożego Narodzenia- do jakiegos przezroczystego naczynia wsypac po prostu ziarenka kawy, kawałki kory cynamonu, gwiazdeczki anyzu, ususzone plasterki cytryn, pomarańczy i jabłek, wstawić w środek grubą swiecę- najlepiej pachnącą i jeszcze upleśc wianuszek z iglaczków i tym co najwyżej przyozdobić brzeg naczynia... i już :)
Agus, wlasnie do takich dekoracji susze, a Boze Narodzenie tuz,tuz:)) Pokazesz zdjecia dekoracji jak czas nedejdzie, uwielbiam te rzeczy:) Wcale nie szkoda zrywac listkow brzozy, nie obrywa sie duzo z pojedynczego drzewa, szczypie sie po pare i im to krzywdy nie robi:) Ach, ja juz chce miec wiosne , znowu:)
Hi moge pokazać moje stroiki- ale tylko stare, bo zepsuł mi się aparat..Wielka szkoda, bo naprawdę pięknych rzeczy nie mogłam sfotografować- nie tylko stroików, ale przede wszystkim wiez ciśnień, wiatraków i łak ;( No i te stroiki,które robię hmm... zawodowo raczej odbiegają od moich gustów- a schlebiają gustom klientów
Hejka Agik, no to mamy do czynienia z zawodowa "stroicielka" :) Prosze pokaz , to co masz:) W grudniu przyda sie taki watek o dekorowaniu na swieta. Pozdrowienia
hmm, może zrobimy tak: jak będize czas świąteczny, albo jakaś inna uroczystość- to zrobię jakis stroik specjalnie z dedykacją dla Wż i wstawię zdjęcie, zeby wszyscy się mogli cieszyć... Gdyby ktoś miał jakieś pytanie dotyczące robienia dekoracji wszelakich- to ( w miarę możliwości ) odpowiem, albo podpowiem... Ale wklejać moich handlowych stroików nie będę, bo tak jakoś... łyso- przyszłam tu se pogadać o jedzeniu i prowadzenie jakiejś kampanii reklamowej tak jakoś dwuznacznie brzmi. Dziękuję i pozdrawiam
Witam,
zachęcona przepisami Agnieszki Kręglickiej na dania meksykańskie, kupiłam małą (jak mi się wydawało ;) ) puszkę wędzonych papryczek chipotle w sosie adobo.
Oj, było ostro !!! :)
Ale zostało mi jeszcze 3/4 puszeczki - nie mam zamiaru codziennie robić meksykańskich potraw. Ponoć przechowuje się ją w lodówce do 2 tygodni. Ale to też krótko, jak na taką ilość, którą mam.
Macie jakieś doświadczenia z mrożeniem ? Moze zapasteryzować w szklanym słoiczku ? Szkoda mi jej po prostu wyrzucić po tych 2 tygodniach, bo ma naprawdę niesamowity smak i aromat.
Czekam rady i pozdrawiam. Paola :)
Nie wiem jak to wyglada w tym Twoim sloiczku, ale ja bym zamrozila. My mamy takie "zboczenie" na chodowanie bardo ostrych papryczek i potem nie bardzo jest co z tego zrobic, bo przeciez do salatki nie dodam scotch bonne, ktora jest pare tysiecy razy ostrzejsza od jalapeno :) Robie wiec sosy, albo normalnie siekam w malakserze i do sloiczkow, te posiekane wlasnie trzymam w zamrazalniku i jak potrzeba to sie poprostu zeskrobuje lyzeczka tyle ile w danym momencie potrzebuje do gotowania a reszta znow na polke zamrazalnika. Tak samo robie z tymi sosami, sa zapasteryzowane i sobie stoja z innymi przetworami, ale jak juz ktorys sloiczek otworze to wtedy reszta laduje w zamrazalniku i znow ...."skrobanka" :)))
Dzięki Marylko ! :)
Obawiałam się trochę, że w zamrażarce stracą ten cudowny dymny aromat i ostry smak. Ale skoro można potem papryczki nawet skrobać prosto do garnka, to inna gadka ! :)))
Pozdrawiam cieplutko ;) . Paola w drodze do Zamrażarki :)
Mozna zemlec, wlozyc do plastikowego worka, uformowac cienka "tafle", aby potem latwo bylo odlamywac kawalki. Albo wlac do pojemnikow na lod, i mamy juz gotowe porcje. A potrawy nie musza byc meksykanskie, mozemy dodac do omletu, jajecznicy, pasty serowej do kanapek, itp., pozdrawiam.
Dzięki Mint :)
Kombinuję właśnie z workiem do mrożonki - zakręcam i skręcam ;) Paola
Podaje moj sposob na zbyt duze zbiory papryczek chili: ja je susze:) Moga sobie spokojnie lezec w kuchni na polce, az wyschna na pieprz, Moja pasja jest suszenie bez zadnych piekarnikow i suszarek. Po prostu, zostawiam na jakims naczyniu na polce w kuchni i po jakims czasie jest wszystko wyschniete i moze lezec 10 lat:) W sloiku (nie zamknietym guma) na zdjeciu mam rozne papryki chili, pomarancze, cytryny, banany i nawet jakas mala dynia sie wlaczyla:) Jak otwieram sloik , to zapach jest niesamowity:) To jako tylko ciekawostka:) Pozdrawiam
Ja tez susze naturalnie bez uzycia piekarnika.... ostatnio wieszalam papryczki wiazane na takiej grubej nitce jak korale w oknie i wyschly pieknie, ale sprobuje tak na lezaco jak Ty robisz, bo w oknie to mam rowniez zawsze wiazki ziol :))) Jak czarownica :))))
A propo`s ziol, to by trzeba zalozyc nowy watek:)) Ja susze wszystkie ziola i oczywiscie czosnek wlasnego wychowu w warkoczach, ostatnio choduje francuski "rozowy",,,,czosnek chroni mnie przed wampirami:))) Bo nawet jak jestem mala czarownica , to nigdy nie wiadomo:))) Na serio, to nauczylam sie, ze prawie wszystko mozna dobrze ususzyc w kuchni bez zuzywania niepotrzebnej energi. Ja susze kazda roze jaka dostane wieszajac w ciemnym miejscu. Mam na szafce w kuchni ich sporo. Wlasnie, ostatnio ogladalam program o suszeniu ziol. Najlepszym miejscem, podobno jest ciemna, ciepla garderoba, albo strych bez okien. Suszone w oknie traca jakies tam wartosci:))) Moja madra babcia miala caly strych obwieszony wiazkami ziol, wiankami grzybow i warkoczami czosnku,,,a dzisiaj musza robic naukowe badania, zeby dojsc do tego samego wniosku,,,,:)))))
tineczka - piękne zbiory. Też suszę papryczki, ale pojedyncze sztuki, takiej ilości nie zużyłabym chyba i przez pięć lat. Po ususzeniu tnę na mniej więcej centymetrowe kawałki i trzymam w słoiczku. Jak dla mnie taki kawałeczek zupełnie wystarcza (a dodaję np do rosołu czy krupniku). Zaciekawił mnie ten słoiczek na zdjęciu. Czy owoce takie jak pomarańcze lub banany wyschną w całości i nie spleśnieją? no i czy taki zapas zamknięty w słoiczku tylko do dekoracji i wąchania czy też suszone cytrusy do czegoś zużywasz?
kurkuma, dziekuje. Ja nie tne suszonych papryczek. Do gotowania w zaleznosci od potrzeby utne kawalek i jak nie chce miec pestek , to one same wylatuja ze srodka:) Gwarantuje, ze nigdy mi cytrus nie splesnial, oczywiscie jak nie byl uszkodzony. Ja wrzucam caly ususzony cytrus do gotujacych sie dan z miesa, albo tylko jarzyn. Daje to daniu aromat i ciekawy smak. Nie je sie cytrusa po gotowaniu, wyrzuca sie caly. Na zdjeciu widac suszone cytryny i limonki ( te 3 po lewej) . Suszenie bananow to bylo tylko eksperymentem i sama bylam zdziwiona , ze tak fajnie mozna je ususzyc:)) Pozdrawiam
Dla ciekawostki zrobilam zdjecie moich suszonych plastrow pomaranczy i limonek.Susze plastry pojedynczo na pergaminie do pieczenia rozlozonym na stole w pokojowej temperaturze. Pare razy dziennie trzeba obracac plastry na druga strone, trwa to jakis czas, ale susza sie super. Te na zdjeciu byly suszone w zimie zeszlego roku. Pozdrawiam
Ja takie plasterki wykorzystuję do moich stroików, hi
A papryczki luby suszy na sznurkach..
Jeszcze mi się tak skojarzyło- wczoraj coś tam nawijałam o magii... Zauważyliscie jak bardzo gotowanie podobne jest do czarowania?
Miesza się w garnkach, dodaje sekretne składniki z malutkich słoiczków, ładnych tajemniczych buteleczek; zdarza się, że człowiek słowa niezrozumiałego użyje (np w przypadku przypalenia, albo oparzenia, hi)
Rzeczy twarde robią się miękkie, rzeczy miękki robią się twarde, coś tam pod ręką rośnia, albo zmienia kształt...
No może zawartość słoiczków jest inna- ja np unikam sproszkowanego ogonka jaszczurek, ale takim lubczykiem nie pogardzę...:)
Wiedzmo kochana, namagiowalas niesamowicie i za to dziekuje:))
Faktycznie w kuchni czarownice maca, nieraz cos dobrego im wyjdzie;))))
Wyobrazam sobie Twoja kuchnie, pachnaca wszystkimi ziolami, przyjemnie wejsc do niej:)
Powiedz "lubemu", ze lepiej wiechec kopru zamrozic w porcjach, sypie sie ten dran niesamowicie:)
A gdzie mieta? Gdzie suszone owoce rozy? Grzyby? Zasuszone mlode galazki brzozy?- (listki maja wiecej wtaminy C niz niektore owoce:)
Luby bedzie musial powiekszyc Twoje laboratorium,,,,,,,
Tez robie dekoracje z moich suszek:)
Wiedzmowe pozdrowienia tineczka
Hi, zamrażalnik to już nie domena czarownicy- jasne, ze mam koperek, pietruszkę, lubczyk... i tam inne utensylia, hi
Miętę tez mam zasuszoną...
Grzybów nie mam- ale moze jeszcze nazbieram...
O brzozie nic nie słyszałam, choć podziwiam młode listki- to dla mnie oznaka, ze z całą pewnością jest już wiosna. Zresztą nie szkoda to? są takie piekne- chyba najpiękniejsze listki- takie misterne...
A co do dekoracji- moim zdaniem najpiękniejszy stroik na swięta Bożego Narodzenia- do jakiegos przezroczystego naczynia wsypac po prostu ziarenka kawy, kawałki kory cynamonu, gwiazdeczki anyzu, ususzone plasterki cytryn, pomarańczy i jabłek, wstawić w środek grubą swiecę- najlepiej pachnącą i jeszcze upleśc wianuszek z iglaczków i tym co najwyżej przyozdobić brzeg naczynia... i już :)
Wcale nie szkoda zrywac listkow brzozy, nie obrywa sie duzo z pojedynczego drzewa, szczypie sie po pare i im to krzywdy nie robi:) Ach, ja juz chce miec wiosne , znowu:)
Hi moge pokazać moje stroiki- ale tylko stare, bo zepsuł mi się aparat..Wielka szkoda, bo naprawdę pięknych rzeczy nie mogłam sfotografować- nie tylko stroików, ale przede wszystkim wiez ciśnień, wiatraków i łak ;(
No i te stroiki,które robię hmm... zawodowo raczej odbiegają od moich gustów- a schlebiają gustom klientów
Hejka Agik, no to mamy do czynienia z zawodowa "stroicielka" :) Prosze pokaz , to co masz:)
W grudniu przyda sie taki watek o dekorowaniu na swieta.
Pozdrowienia
Gdyby ktoś miał jakieś pytanie dotyczące robienia dekoracji wszelakich- to ( w miarę możliwości ) odpowiem, albo podpowiem...
Ale wklejać moich handlowych stroików nie będę, bo tak jakoś... łyso- przyszłam tu se pogadać o jedzeniu i prowadzenie jakiejś kampanii reklamowej tak jakoś dwuznacznie brzmi.
Dziękuję i pozdrawiam
agik, och nie pomyslalam o reklamowaniu, masz racje:) No, to czekamy na swieta, pozdrawiam