Witam, czy macie może sprawdzony przepis na borówke czerwoną, w innych rejonach Polski zwana brusznica? Interesuje mnie jako dodatek do mięsa. Z góry dziekuję... ps. Przy was rozwijam się kulinarnie, to nowa przygoda dla mnie...
luckystar..ma w swoich przepisach taki specjal. :) Tak na szybko, borowki te laczy sie pol na pol z jablkami lub gruszkami i mozna je przyrzadzic z zelfixem. Najlepiej jak znajdziesz taki gdzie daje sie 3 czesci owocow a jedna czesc cukru. Pozdrowienia.
Glumando, lyckystar ma przepis na zurawine:) , brusznice sa innymi jagodami:). Ja nigdy nie daje zadnego "fixu" , brusznice maja w sobie naturalna pektyne i nawet cukru nie potrzebuja do konserwowania. Ja dodaje 3 lyzki cukru do 1 litra brusznic, tylko na zlamanie goryczki. Tak samo jak robie z gruszkami, zadnych fixow:)) Pozdrowienia
Tineczko, zurawina i borowka brusznica, to dwa krewniaki..dlatego przepis jaki ma lukystar nadaje sie rownie dobrze dla borowki. W naszym pobliskim lesie rosna wyzej wymienione borowki brusznice. Bardzo czesto zbieram je i robie wlasnie jako dodatek do miesa. Mozna i bez zelfixu... ale mozna i z nim :) Gorycz znika jesli sie je lekko podmrozi przed przerobka :)
Glumando masz racje i nie masz:) Zurawina rosnie na bagnach, na pojedynczych lodygach. Ma wiecej wody w owocach, jest bardziej kwasna od brusznicy i wieksza. Brusznica rosnie wszedzie w lasach i bardzo dobrze czuje sie na suchych terenach, owoce rosna w kisciach, czy jak to powiedziec:) Pewnie, ze przepis luckystar mozna wykorzystac do brusznicy tez, ale smak nie bedzie taki sam. Mrozenie jagod przed przerobka znam, bardzo dobry pomysl:) Ja nie mroze, bo lubie goryczke w przetworze, zwlaszcza do mies. Jak chce otrzymac bardziej neutralny smak dodaje gruszki. Glumando, polemikuj ze mna, bo co dwie glowy , to nie jedna:)) Pozdrawiam serdecznie!
A zurawina nie sa drzewa rosnace czesto na poboczach? ja je tak zawsze nazywalam ale moze nie mialam racji? mam na mysli wlasnie takie z czerwonymi jagodkami w Niemczech nazywane Vogelbeeren
Dorotka- jarzębina też nadaje się do mięs :) Tineczka jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej wiedzy, normalnie naukowej <szok>, łojku znasz wszystkie grzyby, roślinki rosnące w rowach, na bagnach- szok, szok, szok Masz jakies wykształcenie w tym kierunku? normalnie głowa mała- rzoumiem, ze pratktyka w kuchni jakoś pozwala zobaczyć, jak coś tam najlepiej się robi, ale ta fachowa wiedza, z jakiej grupy są roślinki, z jakiej rodziny zwierzątka, zioła, zboża, ciekawostki kulinarne... Normalnie chylę czoła...
Agik, no nie tak, nie mozesz tak mowic, ja zaden ekspert nie jestem. Po prostu zycie mnie nauczylo i ciekawosc. W lesie jestem jak ryba w wodzie:) Jak Ci powiem jakie ja grzyby zbieram, to nie uwierzysz. Zwierzeta to moja pasja, ziola to inny rozdzial,,,ciekawostki kulinarne, wszystko co nowe odrazu probuje i eksperymentuje, bo tylko porazkami mozna sie nauczyc:))) Nie chyl czola , bo czuje sie stu letnia,,,,:)))lepiej jak bedziemy wymieniac doswiadczenia i uczyc sie na wzajem:) Dlatego lubie to forum, bo tu jest tyle ciekawych ludzi z kazdego kata swiata:) Od najmlodszych do najstarszych WZ-kownicow z doswiadczeniami i miloscia do robienia dobrego jedzenia. Pozdrawiam serdecznie!
Oki :)) Mogę nic nie mówić :))) Ale w myślach podziwiać będę- i nikt mi tego nie zabierze, hi :))) A o grzybach, które zbierasz- czytałam. Uwierzyłąm, hi... Chciałabym kiedyś spróbować...
Dorota, zatkalo mnie , bo tez po przeczytaniu Twojego postu pomyslalam: zrobilam jakis blad i pomieszalam zurawine z jarzebina:))) hihihi, juz sie wszystko wyjasnilo,,,,fajnie jak mozna czasami pozartowac:))))
No to tak jak mnie tineczko po twojej, bo lata cale zylam w bledzie, moze dlatego, ze o prawdziwych zurawinach tu sie nie lyszy zbyt czesto. Jak sie mowi kto czyta nie bladzi! Ja sie w kazdym razie ciesze, ze sie czegos nauczylam dzieki Tobie.
Tu w ogole ludzie dziwne jakies: w lesie malo kto cos zbiera bo wszedzie stoja tabliczki z ostrzezeniem przed lisami i ze na odchodach roznosza jakies chorobsko. Grzybow od Czernobyla nie zbieraja prawie. To znaczy starsi w wieku mego tescia to i owszem ale...to sie nie liczy bo on sie na Gornym Slasku urodzil wiec ciut bardziej swoj niz Tubylcy. Haha
Oj, ja slyszalam , ze w Polsce tez ostrzegaja przed jakas okropna choroba, ktora mozna sie zarazic zbierajac i jesc lesne jagody,,, Ja mam takie podejscie do tego, ze co nam jest pisane , to sie zdarzy:) Moze wcale nie z lasu najgorsze przyjdzie,,,Zatrucie grzybow przez wypadek w Czarnobylu powinno juz dawno zniknac, nie wydaje mi sie, ze dalej istnieje zagrozenie. Gorsze sa zatrute morza, miedzy innymi Baltyk. Widzialam dno naszego morza , jest zupelnie pozbawione jakiegokolwiek zycia z powodu wszystkich zanieczyszczen. Straszne, co nasze wnuki beda jadly? Pozdrawiam
Też słyszałam, ze jagody posikane przez liska przenoszą jakies straszne choroby... I mam to gdzies... Liski zawsze sikały na jagody, a ja od zawsze jadłam jagody prosto z krzaka. Jadłam truskawki prosto z pola ( wtedy się jeszcze tak wszystkiego nie pryskało chemią...) jadłam wszystkie dostępne owoce prosto z krzaka, albo drzewa... jadłam jabłka prosto z ziemi- tylko wytarte o spodnie... I co? Nic- jestem zdrowa, jak rybka, nigdy nie choruję- może raz na 3 lata mam katar... Za to luby wychowywany w sterylnym środowisku- wszystko trzeba myć, kużwa środkiem antyseptycznym- choruje od byle czego- zawieje go- juz grypa, zje coś poza domem- prawie od razu jakieś zatrucie. Mnie się zdaje, zę nie można tak wyjaławiać środowiska w którym zyjemy i nie ma co przesadzać. Podejrzewam, ze las w Niemczech nie różni się za bardzo od lasu w Polsce- może jest mniej śmieci. Klimat podobny, więc grzyby też powinny rosnąć... A jak lisek nasika na jagodę- to zawsze mozna w domku umyć :)
Brawo Agik! Taka jest prawda:) Tak jak Ty nadal jem jagody, brusznice prosto z krzaka. Grzyby zbieram i z mlodych prawdziwkow robie "carpacio" tzn surowe, cienko pokrojone i polane sosem, pycha:) Bylam tyle razy w Thialandii i nigdy nie chorowalam, jedyne czego tam nie pije, to woda z kranu. Nie jem tam lodow i ewntualne drinki zamawiam bez kostek lodu. Nigdy sie tam nie rozchorowalam na zatrucia zolatkowe. Dzieci tez wychowalam z motto: "lepiej miec troche kurzu w rogu , niz czyste pieklo":))
Wyczytalam w Wikipedii ze, obie te rosliny naleza do rodziny wrzosowatych :) czyli sa pokrewne. :)) W Ameryce pewnie nie ma tych borowek, ktore rosna w lasach europejskich ...za to maja zurawine. Owoce zurawiny sa tez wieksze :) jak male wisnie .. borowki sa malutkie.. ale rosna tak fajnie ze, jednym pociagnieciem ma sie cala garstke :) W lesie, do ktorego chodze jest ich cala masa :) Jak bylam w USA jadlam dodatek do miesa z zurawiny.. i w smaku bardzo przypominal moje borowki :) Byl jednak zupelnie inaczej przyrzadzony..byl slodszy... i z pomaranczami. Tineczko.. cale szczescie ze, jest tyle roznych przepisow i smakow.. mamy o czym dyskutowac :) Pozdrowienia :* Glumanda
Glumando , bardzo sie ciesze , ze masz las blisko:) Jaka to radosc i odpoczynek , siedziec sobie na tylku i zbierac te koraliki czerwone:) Ja jak ide do lasu to wpadam w trans,,, wszystko mnie interesuje, owady, mrowki, jakis ptaszek spiewajacy, albo przepiekny krzak paproci,,,mech zielony , miekki jak dywan,,,jeszcze pare miesiecy mamy na ta orgie lasowa:))) Zima oddycham swiezoscia zamrozonej przyrody, spiacej spokojnie pod pierzyna pulchnego sniegu,,,,ach rozczulilam sie:) Pozdrowienia tineczka
Witam,
czy macie może sprawdzony przepis na borówke czerwoną, w innych rejonach Polski zwana brusznica? Interesuje mnie jako dodatek do mięsa.
Z góry dziekuję...
ps. Przy was rozwijam się kulinarnie, to nowa przygoda dla mnie...
luckystar..ma w swoich przepisach taki specjal. :)
Tak na szybko, borowki te laczy sie pol na pol z jablkami lub gruszkami i mozna je przyrzadzic z zelfixem. Najlepiej jak znajdziesz taki gdzie daje sie 3 czesci owocow a jedna czesc cukru. Pozdrowienia.
Glumando, lyckystar ma przepis na zurawine:) , brusznice sa innymi jagodami:). Ja nigdy nie daje zadnego "fixu" , brusznice maja w sobie naturalna pektyne i nawet cukru nie potrzebuja do konserwowania. Ja dodaje 3 lyzki cukru do 1 litra brusznic, tylko na zlamanie goryczki. Tak samo jak robie z gruszkami, zadnych fixow:)) Pozdrowienia
Tineczko, zurawina i borowka brusznica, to dwa krewniaki..dlatego przepis jaki ma lukystar nadaje sie rownie dobrze dla borowki. W naszym pobliskim lesie rosna wyzej wymienione borowki brusznice. Bardzo czesto zbieram je i robie wlasnie jako dodatek do miesa. Mozna i bez zelfixu... ale mozna i z nim :) Gorycz znika jesli sie je lekko podmrozi przed przerobka :)
A zurawina nie sa drzewa rosnace czesto na poboczach? ja je tak zawsze nazywalam ale moze nie mialam racji?
mam na mysli wlasnie takie z czerwonymi jagodkami w Niemczech nazywane Vogelbeeren
Tu jest dużo informacji: http://www.szkolkarstwo.pl/article.php?id=599
http://www.szkolkarstwo.pl/article.php?id=599
haha to ladnie mi sie zurawina z jarzebina poplatala
Dorotka- jarzębina też nadaje się do mięs :)
Tineczka jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej wiedzy, normalnie naukowej <szok>, łojku znasz wszystkie grzyby, roślinki rosnące w rowach, na bagnach- szok, szok, szok
Masz jakies wykształcenie w tym kierunku? normalnie głowa mała- rzoumiem, ze pratktyka w kuchni jakoś pozwala zobaczyć, jak coś tam najlepiej się robi, ale ta fachowa wiedza, z jakiej grupy są roślinki, z jakiej rodziny zwierzątka, zioła, zboża, ciekawostki kulinarne...
Normalnie chylę czoła...
Agik, no nie tak, nie mozesz tak mowic, ja zaden ekspert nie jestem. Po prostu zycie mnie nauczylo i ciekawosc. W lesie jestem jak ryba w wodzie:) Jak Ci powiem jakie ja grzyby zbieram, to nie uwierzysz. Zwierzeta to moja pasja, ziola to inny rozdzial,,,ciekawostki kulinarne, wszystko co nowe odrazu probuje i eksperymentuje, bo tylko porazkami mozna sie nauczyc:))) Nie chyl czola , bo czuje sie stu letnia,,,,:)))lepiej jak bedziemy wymieniac doswiadczenia i uczyc sie na wzajem:) Dlatego lubie to forum, bo tu jest tyle ciekawych ludzi z kazdego kata swiata:) Od najmlodszych do najstarszych WZ-kownicow z doswiadczeniami i miloscia do robienia dobrego jedzenia. Pozdrawiam serdecznie!
Oki :))
Mogę nic nie mówić :)))
Ale w myślach podziwiać będę- i nikt mi tego nie zabierze, hi :)))
A o grzybach, które zbierasz- czytałam. Uwierzyłąm, hi... Chciałabym kiedyś spróbować...
Dorota, zatkalo mnie , bo tez po przeczytaniu Twojego postu pomyslalam: zrobilam jakis blad i pomieszalam zurawine z jarzebina:))) hihihi, juz sie wszystko wyjasnilo,,,,fajnie jak mozna czasami pozartowac:))))
No to tak jak mnie tineczko po twojej, bo lata cale zylam w bledzie, moze dlatego, ze o prawdziwych zurawinach tu sie nie lyszy zbyt czesto. Jak sie mowi kto czyta nie bladzi! Ja sie w kazdym razie ciesze, ze sie czegos nauczylam dzieki Tobie.
Tu w ogole ludzie dziwne jakies: w lesie malo kto cos zbiera bo wszedzie stoja tabliczki z ostrzezeniem przed lisami i ze na odchodach roznosza jakies chorobsko. Grzybow od Czernobyla nie zbieraja prawie. To znaczy starsi w wieku mego tescia to i owszem ale...to sie nie liczy bo on sie na Gornym Slasku urodzil wiec ciut bardziej swoj niz Tubylcy. Haha
Oj, ja slyszalam , ze w Polsce tez ostrzegaja przed jakas okropna choroba, ktora mozna sie zarazic zbierajac i jesc lesne jagody,,, Ja mam takie podejscie do tego, ze co nam jest pisane , to sie zdarzy:) Moze wcale nie z lasu najgorsze przyjdzie,,,Zatrucie grzybow przez wypadek w Czarnobylu powinno juz dawno zniknac, nie wydaje mi sie, ze dalej istnieje zagrozenie. Gorsze sa zatrute morza, miedzy innymi Baltyk. Widzialam dno naszego morza , jest zupelnie pozbawione jakiegokolwiek zycia z powodu wszystkich zanieczyszczen. Straszne, co nasze wnuki beda jadly? Pozdrawiam
Też słyszałam, ze jagody posikane przez liska przenoszą jakies straszne choroby...
I mam to gdzies... Liski zawsze sikały na jagody, a ja od zawsze jadłam jagody prosto z krzaka. Jadłam truskawki prosto z pola ( wtedy się jeszcze tak wszystkiego nie pryskało chemią...) jadłam wszystkie dostępne owoce prosto z krzaka, albo drzewa... jadłam jabłka prosto z ziemi- tylko wytarte o spodnie... I co? Nic- jestem zdrowa, jak rybka, nigdy nie choruję- może raz na 3 lata mam katar...
Za to luby wychowywany w sterylnym środowisku- wszystko trzeba myć, kużwa środkiem antyseptycznym- choruje od byle czego- zawieje go- juz grypa, zje coś poza domem- prawie od razu jakieś zatrucie.
Mnie się zdaje, zę nie można tak wyjaławiać środowiska w którym zyjemy i nie ma co przesadzać. Podejrzewam, ze las w Niemczech nie różni się za bardzo od lasu w Polsce- może jest mniej śmieci. Klimat podobny, więc grzyby też powinny rosnąć... A jak lisek nasika na jagodę- to zawsze mozna w domku umyć :)
ot co!
Brawo Agik! Taka jest prawda:) Tak jak Ty nadal jem jagody, brusznice prosto z krzaka. Grzyby zbieram i z mlodych prawdziwkow robie "carpacio" tzn surowe, cienko pokrojone i polane sosem, pycha:) Bylam tyle razy w Thialandii i nigdy nie chorowalam, jedyne czego tam nie pije, to woda z kranu. Nie jem tam lodow i ewntualne drinki zamawiam bez kostek lodu. Nigdy sie tam nie rozchorowalam na zatrucia zolatkowe. Dzieci tez wychowalam z motto: "lepiej miec troche kurzu w rogu , niz czyste pieklo":))
Wyczytalam w Wikipedii ze, obie te rosliny naleza do rodziny wrzosowatych :) czyli sa pokrewne. :))
W Ameryce pewnie nie ma tych borowek, ktore rosna w lasach europejskich ...za to maja zurawine. Owoce zurawiny sa tez wieksze :) jak male wisnie .. borowki sa malutkie.. ale rosna tak fajnie ze, jednym pociagnieciem ma sie cala garstke :) W lesie, do ktorego chodze jest ich cala masa :) Jak bylam w USA jadlam dodatek do miesa z zurawiny.. i w smaku bardzo przypominal moje borowki :) Byl jednak zupelnie inaczej przyrzadzony..byl slodszy... i z pomaranczami. Tineczko.. cale szczescie ze, jest tyle roznych przepisow i smakow.. mamy o czym dyskutowac :) Pozdrowienia :* Glumanda
Glumando , bardzo sie ciesze , ze masz las blisko:) Jaka to radosc i odpoczynek , siedziec sobie na tylku i zbierac te koraliki czerwone:) Ja jak ide do lasu to wpadam w trans,,, wszystko mnie interesuje, owady, mrowki, jakis ptaszek spiewajacy, albo przepiekny krzak paproci,,,mech zielony , miekki jak dywan,,,jeszcze pare miesiecy mamy na ta orgie lasowa:))) Zima oddycham swiezoscia zamrozonej przyrody, spiacej spokojnie pod pierzyna pulchnego sniegu,,,,ach rozczulilam sie:) Pozdrowienia tineczka