A! Jeszcze kupiłam nad morzem dorsza, zamroziłam i wpakowałam w lodówkę turystyczną. Dojechały spokojnie, szuflada w zamrażarce też już na nie czekała. Mąż zapakował, zamknął. Za jakiś czas naszła nas ochota na rybkę morską. Mąż otworzył zamrażarkę i próbując wysunąć szufladę po prostu ją wyrwał, bo przymarzła . Tak że z taniej rybki zrobiła się droga impreza (takie szuflady jednak trochę kosztują)
Jeśli chodzi o najdroższe ze względu na zbyt dużą marżę to pamiętam, że kiedyś kupiłam batonika Mars za 5 zł (nie pytajcie dlaczego) i Colę 200 ml w przeliczeniu na zł ok. 15 zł.. A jeżeli chodzi o ogólnie drogie rzeczy to chyba foie gras. Chciałabym też kiedyś spróbować białych trufli:D
Ja kupilam raz sok (jakis owocowy) 200ml. za 15 zl. to bylo w zeszlym roku na lotnisku we wroclawiu. Cena z kosmosu, ale w takich miejscach trzeba sie z tym liczyc. za to w ramach rozbawienia Was powiem o najtanszej rzeczy.Kiedys kupowalam w warzywniaku ziemniaki i byly juz takie popakowane w reklamowki po 2kg. pani mi jedna podaje i liczy np. 2zl. Zaplacilam i wrocilam do domu. Jakie bylo moje zdziwienie gdzy zamiast ziemniakow z reklamowce zobaczylam 2 kg owocow kiwi. To bylo najtansze kiwi jakie udalo mi sie kupic ;))))))))
Po jednym z meczy turniejowych we Francji, na zamkniętym przyjęciu: żabie udka w maśle pieczone,( i to nie wydzielane porcje ale na tzw. "szwedzkim stole") do tego ślimaki z czymś tam, trufle ciemne i jasne, kawior w trzech kolorach ...no i szampan którego cena zabutelkę podana mi przez tłumaczkę (która po jej zobaczeniu tz. butelki i nazwy "Dom ...) zbladła) mnie niemal powaliła na kolana. Zarabiałem wówczas nawet nieźle ale kupiłbym niecałe trzy butelki ... jeślibym miał dostęp do sprzedawcy(!) Po latach dowiedziałem się dopiero, że ten szampan to Dom Pergnion (proszę o wybaczenie bo napewno napisałem z bykiem, a nie chce mi sie szukać poprawnej nazwy>lenistwo;-)))
Placki ziemniaczane, poszarpane troszkę i lekko niedosmażone. Wykonał je, od A do Z samodzielnie!, dla mnie!, mój Małż = obsolutne beztalencie kulinarne i brak cierpliwości w kuchni. Dał z siebie wszystko, dlatego najdroższe
6 swiezo wylowionych ostryg plus 3 rozne sosy i czastki cytryn,specjalny bialy chleb a do popijania 3 kieliszki champange ,,,koszt 89 euro,,,Przezycie niesamowite, bo to bylo przyjecie na statku miedzy wyspami archipelagu Norweskiego i tylko raz w zyciu mozna cos takiego przezyc. Podroz kosztowala nastepny majatek:)
Nie jadam luksusowo, ale 2 lata temu wybralismy się na Lazurowe Wybrzerze i wydałaliśmy z 50 Euro za 3 pizze (lekko przypalone) w porcie Cassis, Makaron z borowikami w Nice (ponoć pyszne miały być 15 E!) jak dojechaliśmy do Monte Carlo to miałm ochotę tylko na Kawę (mój kosmopolityczny mąż wcinał owoce morza, koguty w winie i kaczuszki...) Jaka ja byłam wtedy głodna!!!
jwt.
tzn najdroższe, bo faktycznie drogie (rzadkie, trudne do zdobycia, luksusowe), czy najdroższe, bo taką cenę walnęła sobie restauracja? ;)
20 euro za salceson (porcja na osobę)
60 zł. za porcję polędniczki, którą musiałam z lupą na wieeeelgachnym talerzu szukać ha,ha,ha
A! Jeszcze kupiłam nad morzem dorsza, zamroziłam i wpakowałam w lodówkę turystyczną. Dojechały spokojnie, szuflada w zamrażarce też już na nie czekała. Mąż zapakował, zamknął. Za jakiś czas naszła nas ochota na rybkę morską. Mąż otworzył zamrażarkę i próbując wysunąć szufladę po prostu ją wyrwał, bo przymarzła . Tak że z taniej rybki zrobiła się droga impreza (takie szuflady jednak trochę kosztują)
Jeśli chodzi o najdroższe ze względu na zbyt dużą marżę to pamiętam, że kiedyś kupiłam batonika Mars za 5 zł (nie pytajcie dlaczego) i Colę 200 ml w przeliczeniu na zł ok. 15 zł.. A jeżeli chodzi o ogólnie drogie rzeczy to chyba foie gras. Chciałabym też kiedyś spróbować białych trufli:D
Woda mineralna w centrum Pragi ( mała butelka ok. 10 zł na nasze pieniądze )
Ja kupilam raz sok (jakis owocowy) 200ml. za 15 zl. to bylo w zeszlym roku na lotnisku we wroclawiu. Cena z kosmosu, ale w takich miejscach trzeba sie z tym liczyc.
za to w ramach rozbawienia Was powiem o najtanszej rzeczy.Kiedys kupowalam w warzywniaku ziemniaki i byly juz takie popakowane w reklamowki po 2kg. pani mi jedna podaje i liczy np. 2zl. Zaplacilam i wrocilam do domu. Jakie bylo moje zdziwienie gdzy zamiast ziemniakow z reklamowce zobaczylam 2 kg owocow kiwi. To bylo najtansze kiwi jakie udalo mi sie kupic ;))))))))
Kubeczek z 2 lyzeczkami kremu /pysznego/ w Disneylandzie za jedyne 10 USD, Kubeczek z Myszka Miki mam do dzisiaj.
Po jednym z meczy turniejowych we Francji, na zamkniętym przyjęciu: żabie udka w maśle pieczone,( i to nie wydzielane porcje ale na tzw. "szwedzkim stole") do tego ślimaki z czymś tam, trufle ciemne i jasne, kawior w trzech kolorach ...no i szampan którego cena zabutelkę podana mi przez tłumaczkę (która po jej zobaczeniu tz. butelki i nazwy "Dom ...) zbladła) mnie niemal powaliła na kolana. Zarabiałem wówczas nawet nieźle ale kupiłbym niecałe trzy butelki ... jeślibym miał dostęp do sprzedawcy(!) Po latach dowiedziałem się dopiero, że ten szampan to Dom Pergnion (proszę o wybaczenie bo napewno napisałem z bykiem, a nie chce mi sie szukać poprawnej nazwy>lenistwo;-)))
Dom Perignon:)
15 lat temu na autostradzie w Niemczech zapłaciłem za jedną małą kawę 26 DEM
Bahus
Placki ziemniaczane, poszarpane troszkę i lekko niedosmażone. Wykonał je, od A do Z samodzielnie!, dla mnie!, mój Małż = obsolutne beztalencie kulinarne i brak cierpliwości w kuchni. Dał z siebie wszystko, dlatego najdroższe
6 swiezo wylowionych ostryg plus 3 rozne sosy i czastki cytryn,specjalny bialy chleb a do popijania 3 kieliszki champange ,,,koszt 89 euro,,,Przezycie niesamowite, bo to bylo przyjecie na statku miedzy wyspami archipelagu Norweskiego i tylko raz w zyciu mozna cos takiego przezyc. Podroz kosztowala nastepny majatek:)
Na targach w GDANSKU za porcje flądry surówke ifrytki i małe pifko zapłaciłam 38 złotych!no cóz flądra za flądre!
a ja sobie kupiłam rybkę w Chorwacji -jedna malutka -jakieś 30 eur-mąż mi do tej pory wypomina
Nie jadam luksusowo, ale 2 lata temu wybralismy się na Lazurowe Wybrzerze i wydałaliśmy z 50 Euro za 3 pizze (lekko przypalone) w porcie Cassis, Makaron z borowikami w Nice (ponoć pyszne miały być 15 E!) jak dojechaliśmy do Monte Carlo to miałm ochotę tylko na Kawę (mój kosmopolityczny mąż wcinał owoce morza, koguty w winie i kaczuszki...) Jaka ja byłam wtedy głodna!!!