Przyjaciółka opowiedziała mi następującą historię :
Jest jakaś tam hurtownia chemiczna, ona pracuje jako fakturzystka. Przychodzi klient, przed którym kolejne fakturzystki przestrzegają się nawzajem. Wyjątkowo obleśny. W zachowaniu i słowach. Niestety, na nią padło. Zero prowokacji. Złapał ją za szyję, utarmosił, sięgnął do biustu, zaświnił do ucha. Broniła się.
Szef - zero reakcji, "bo ten pan taki jest...Trzeba tolerować" Przyjaciółka dzwoni po męża. Mąż przyjeżdża, zabiera ją z pracy, ale z szefem hurtowni nie rozmawia. Dla niego (męża) najwidoczniej nie ma sprawy.
Przyjaciółka jest na grillu, u rodziny męża. Pijany gostek łapie za ją głowę, całuje na przymus, maca z tyłu. Zero prowokacji z jej strony Broniła się. Obok stoi mąż. "Rozładowuje" sytuację wesołym śmiechem ;( Bo tak trzeba z rodziną ...
Czy tylko ja tak mam, że wydaje mi się, że mężczyzna nawet jeśli (w ogóle nie rozważając opcji fizycznej przemocy) nie "bije' się dosłownie o honor kobiety, to potrafi pokazać, że będzie jej bronił ? Choćby zdecydowanym słowem ?
No wnerwa dostalam strasznego czytajac to co napisalas. Paola pomijajac mezczyzne (meza), od ktorego wymagalabym obrony, to sama w obu przypadkach narobilabym takiej awantury wyliczajac obu panom cala liste do siodmego pokolenia wstecz po kadzieli kogo moga obsliniac i po tylku macac, ze mieliby dosc na reszte nedznej egzystencji ziemskiej. Ja bym im querwa dala "tolerancje" i rodzinne rozwiazle powiazania. Prace zdecydowanie rzucilabym wlasnie w tym momencie podajac zarowno klienta jak i szefa do sadu o harassment seksualny, a z rodziny tez bym sie wypisala w trybie natychmiastowym. Niestety tak juz jest, ze same chyba musza kobiety dbac o swoj wlasny interes w tym rowniez o dobre imie i szacunek. Na szczescie tutaj nie ma takich sytuacji, bo jakby tylko facet skomentowal, ze kolezanka w biurze np. wyglada ponetnie czy cos w tym rodzaju to juz mialby paragrafy przed oczami. Mysle, ze w Polsce tez sie to zmieni, a moze juz sie zmienia, tylko niektore srodowiska sa jeszcze odporne.... Normalnie wszyskto sie we mnie pieni!!!!!!!!
Marylko, ona narobiła wtedy przysłowiowego "larum" i z tego, co mi opowiedziała, chodziło jej nie tyle o pracę, którą i tak w końcu zmieniła, tylko o stosunek własnego męża do zachowań innych "samców" ;) . O honor kobiety, którego nikt, oprócz niej nie bronił. Mimo, że inni, "uprawnieni" w pobliżu byli. Dlatego zapytałam, czy stanięcie w obronie napastowanej kobiety to przeżytek.
No jajko facet to klrótko powiem: whurtowm=ni facet dostałby w pysk ażby miślina w...d ..poleciała, szef hyrtowni to samo za odzywke...burdel niech sonbie prowadzi w domu. Co dop męża następny w pysk po gosciu a na drugi dzień rozmowa: chcesz w domu dziwke to weź TIR-ówke za żonę, a ja zmieniam partnera, jęśli z tamtym nie porozmawiasz. Co do "rodziny" ... to zzsługuje tylko na nazwanie jej w cudzysłowiu. Może w tej "rodzinie" to nie kobiety, a tylko pracownice. Dostałem wkurwa nie mniejszego niż Maryla. Jednak faceci to za często bydlaki, jak i mężowie niektórzy.
Wczoraj byłam na rodzinnej imprezie, dużo wójków, szwagrów i braci różnej maści. Nie zauważyłam takiej sytuacji jak opisałaś w punkcie drugim. Poprostu szanujmy się na wzajem i swoją osobistą prywatnośc. Przepraszam za agresję ale tego męża sama bym rozładowała, (oczywiscie nie śmiechem).
Pszczółko, z tego, co Psiapsióła mówi i z tego, co sama widziałam, męża raczej nie rozładujesz ani śmiechem, ani niczym innym. A ona czuje się nie komfortowo, nie tyle z powodu rodzinnego grilla, ile z powodu zachowania nieszanujących nikogo uczestników przyjęcia.
Pytanie o honor kobiety dotyczyło wprost jej męża - powinien bronić, czy nie ?
POWINIEN bez jakiegokolwioek pytania, czy tłumaczenia dać w pysk takimu sk....owi i koniec, ajkeśliby ktokolwiek miał mu to za złe...wyjsc z przyjęcia i nawet rodzinę mieć w d.... Dla mnie Rodzina to moje Wiedźmy i nikt ale to NIKT nie ma prawa ich tknąć palcem, chyba zdolny byłbym zabić.
pewnie ze powinien!! bez dwóch zdań , a to co przeczytałam na początku to zwykłe chamstwo,,,,,,, miałam taka sytuacje będąc jeszcze na praktyce w sklepie , nie zastanawiajac sie wiele ( miałam wtedy 16 lat) dałam w pysk facetowi ( konwojent) zgłupiał i poskarżył sie szefowej , a ona go jeszcze spier...a , i teraz postąpiła bym tak samo...jesli wcześniej nie zrobił by tego mój połówek ( a na pewno by na to nie pozwolił)
Mój mąż zareagowałby napewno z kulturą ale skutecznie bo szanuje mnie i mój honor kobiecy. A takiemu oblesnemu samcowi to ja zadałabym cios łokciem, kolanem lub pięścią w miejsce gdzie najbardziej poczuje.
Czytając ten wątek aż się we mnie pieni z nerwów na samą myśl, że jakiś totalny kretyn może w taki sposób traktować kobietę!!! Mówię tu zarówno o tym "obcym" jak i o mężu, który w moich oczach nie pozostaje bez winy! Mąż, chłopak czy kochanek!!! Każdy z nich powinien w takiej sytuacji zareagować! Nie kulturalnym słowem ale mocnym ciosem w twarz!! Takie jest moje zdanie. Nie wyobrażam sobie by partner kobiety stał i się przyglądał jak jego ukochaną maca jakiś facet! Boże! Ale się zdenerwowałam! A w sytuacji gdy obok nie ma męża powinien zareagować ktokolwiek z rodziny lub znajomych! Bez urazy ale na tym przyjęciu (czy spotkaniu) panowała totalna znieczulica! Gdyby w mojej obecności ktoś tak zaczepił np moją siostrę to chyba bym skopała z nerwów tego typa aż wylądował by na intensywnej!
Przyjaciółka opowiedziała mi następującą historię :
Jest jakaś tam hurtownia chemiczna, ona pracuje jako fakturzystka. Przychodzi klient, przed którym kolejne fakturzystki przestrzegają się nawzajem. Wyjątkowo obleśny. W zachowaniu i słowach.
Niestety, na nią padło. Zero prowokacji. Złapał ją za szyję, utarmosił, sięgnął do biustu, zaświnił do ucha. Broniła się.
Szef - zero reakcji, "bo ten pan taki jest...Trzeba tolerować"
Przyjaciółka dzwoni po męża. Mąż przyjeżdża, zabiera ją z pracy, ale z szefem hurtowni nie rozmawia. Dla niego (męża) najwidoczniej nie ma sprawy.
Przyjaciółka jest na grillu, u rodziny męża. Pijany gostek łapie za ją głowę, całuje na przymus, maca z tyłu. Zero prowokacji z jej strony Broniła się.
Obok stoi mąż. "Rozładowuje" sytuację wesołym śmiechem ;( Bo tak trzeba z rodziną ...
Czy tylko ja tak mam, że wydaje mi się, że mężczyzna nawet jeśli (w ogóle nie rozważając opcji fizycznej przemocy) nie "bije' się dosłownie o honor kobiety, to potrafi pokazać, że będzie jej bronił ? Choćby zdecydowanym słowem ?
No wnerwa dostalam strasznego czytajac to co napisalas. Paola pomijajac mezczyzne (meza), od ktorego wymagalabym obrony, to sama w obu przypadkach narobilabym takiej awantury wyliczajac obu panom cala liste do siodmego pokolenia wstecz po kadzieli kogo moga obsliniac i po tylku macac, ze mieliby dosc na reszte nedznej egzystencji ziemskiej. Ja bym im querwa dala "tolerancje" i rodzinne rozwiazle powiazania. Prace zdecydowanie rzucilabym wlasnie w tym momencie podajac zarowno klienta jak i szefa do sadu o harassment seksualny, a z rodziny tez bym sie wypisala w trybie natychmiastowym. Niestety tak juz jest, ze same chyba musza kobiety dbac o swoj wlasny interes w tym rowniez o dobre imie i szacunek. Na szczescie tutaj nie ma takich sytuacji, bo jakby tylko facet skomentowal, ze kolezanka w biurze np. wyglada ponetnie czy cos w tym rodzaju to juz mialby paragrafy przed oczami. Mysle, ze w Polsce tez sie to zmieni, a moze juz sie zmienia, tylko niektore srodowiska sa jeszcze odporne.... Normalnie wszyskto sie we mnie pieni!!!!!!!!
Marylko, ona narobiła wtedy przysłowiowego "larum" i z tego, co mi opowiedziała, chodziło jej nie tyle o pracę, którą i tak w końcu zmieniła, tylko o stosunek własnego męża do zachowań innych "samców" ;) .
O honor kobiety, którego nikt, oprócz niej nie bronił. Mimo, że inni, "uprawnieni" w pobliżu byli. Dlatego zapytałam, czy stanięcie w obronie napastowanej kobiety to przeżytek.
No jajko facet to klrótko powiem: whurtowm=ni facet dostałby w pysk ażby miślina w...d ..poleciała, szef hyrtowni to samo za odzywke...burdel niech sonbie prowadzi w domu. Co dop męża następny w pysk po gosciu a na drugi dzień rozmowa: chcesz w domu dziwke to weź TIR-ówke za żonę, a ja zmieniam partnera, jęśli z tamtym nie porozmawiasz. Co do "rodziny" ... to zzsługuje tylko na nazwanie jej w cudzysłowiu. Może w tej "rodzinie" to nie kobiety, a tylko pracownice.
Dostałem wkurwa nie mniejszego niż Maryla.
Jednak faceci to za często bydlaki, jak i mężowie niektórzy.
Wczoraj byłam na rodzinnej imprezie, dużo wójków, szwagrów i braci różnej maści. Nie zauważyłam takiej sytuacji jak opisałaś w punkcie drugim. Poprostu szanujmy się na wzajem i swoją osobistą prywatnośc. Przepraszam za agresję ale tego męża sama bym rozładowała, (oczywiscie nie śmiechem).
Pszczółko, z tego, co Psiapsióła mówi i z tego, co sama widziałam, męża raczej nie rozładujesz ani śmiechem, ani niczym innym. A ona czuje się nie komfortowo, nie tyle z powodu rodzinnego grilla, ile z powodu zachowania nieszanujących nikogo uczestników przyjęcia.
Pytanie o honor kobiety dotyczyło wprost jej męża - powinien bronić, czy nie ?
POWINIEN bez jakiegokolwioek pytania, czy tłumaczenia dać w pysk takimu sk....owi i koniec, ajkeśliby ktokolwiek miał mu to za złe...wyjsc z przyjęcia i nawet rodzinę mieć w d.... Dla mnie Rodzina to moje Wiedźmy i nikt ale to NIKT nie ma prawa ich tknąć palcem, chyba zdolny byłbym zabić.
Tak tak tak i o to mi chodziło. Mąż (ten opisany) nie za słóżył na miano męża tylko alfonsa swojej żony.
pewnie ze powinien!! bez dwóch zdań , a to co przeczytałam na początku to zwykłe chamstwo,,,,,,, miałam taka sytuacje będąc jeszcze na praktyce w sklepie , nie zastanawiajac sie wiele ( miałam wtedy 16 lat) dałam w pysk facetowi ( konwojent) zgłupiał i poskarżył sie szefowej , a ona go jeszcze spier...a , i teraz postąpiła bym tak samo...jesli wcześniej nie zrobił by tego mój połówek ( a na pewno by na to nie pozwolił)
Czytając ten wątek aż się we mnie pieni z nerwów na samą myśl, że jakiś totalny kretyn może w taki sposób traktować kobietę!!! Mówię tu zarówno o tym "obcym" jak i o mężu, który w moich oczach nie pozostaje bez winy! Mąż, chłopak czy kochanek!!! Każdy z nich powinien w takiej sytuacji zareagować! Nie kulturalnym słowem ale mocnym ciosem w twarz!! Takie jest moje zdanie. Nie wyobrażam sobie by partner kobiety stał i się przyglądał jak jego ukochaną maca jakiś facet! Boże! Ale się zdenerwowałam! A w sytuacji gdy obok nie ma męża powinien zareagować ktokolwiek z rodziny lub znajomych! Bez urazy ale na tym przyjęciu (czy spotkaniu) panowała totalna znieczulica! Gdyby w mojej obecności ktoś tak zaczepił np moją siostrę to chyba bym skopała z nerwów tego typa aż wylądował by na intensywnej!