Kochane Żarłoczki:) Właśnie zostałam obdarowana sporą ilością świeżo zebranych orzechów włoskich. Są bardzo mokre i nie bardzo wiem, jak je przechowywać, żeby mi nie pogniły... Moja pierwsza myśl to taka, żeby je na czymś porozkładać i cierpliwie czekać do mamentu, aż wyschną :) Niestety jest ich tak dużo, że nie wiem nawet,gdzie miałabym je trzymać tak rozłożone... Może macie jakieś sposoby na to, co z nimi zrobić...?
Witam. Ja świeże orzechy od razu wyłuskuję, i same jadalne części obsuszam rozkładając na kratce, albo wkładając do podgrzanego piekarnika. Często też pozostawiam obrane w przewiewnym miejscu i pozostawiam do naturalnego obeschnięcia. Jak mam ich dużo, to część poddaję od razu rozdrobnieniu.. podprażam je i część siekam a część mielę... Przekładam w wyprażone, gorące słoiczki , zakręcam i mam do gotowe do ciast, mas, kremów, sosów omletów i innych potraw czy deserów.
Ja suszę zawsze rozwieszona w altanie w workach po marchewce, czy po ziemniakach (zawieszone na belce), ale jak w powietrzu jest dużo wilgoci to biorę je do domu, przesypuję do płytkich, ale dużych skrzyń i stoją tak w pokoju, a kilka razy dziennie je "przeżucam", żeby nie zapleśniały. Jeżeli chcesz szybko je wysuszyć, to też możesz w piekarniku rozłożone na blasze, w bardzo małej temperaturze, ale ja już kiedyś tak je "przedobrzyłam". U mnie odpada obieranie, bo zawsze miałam ich bardzo dużo, jeszcze do dzisiaj mam zeszłoroczne, ale to dobrze, bo w tym roku jest ich bardzo mało.
Dziękuję Basiu:) Mam tylko jedno pytanko do Ciebie - o co chodzi z tym "przedobrzeniem" - czy mam rozumieć, że orzeszki suszone w piekarniku wyszły zbyt suche? Pytam, bo chyba jednak ostatecznie będę próbowała tej metody, ponieważ orzechów mam tyle, że obieranie ich zajęłoby mi chyba tydzien :))
O rany! Wyslij do mnie , ja mam miejsce:)) Zartuje, od lat nie jadlam swiezych orzechow wloskich i przypomnialas mi laty dziecinstwa i babcine orzechy:) Moja babcia suszyla orzechy na strychu rozlozone na papierze, tak ja to pamietam:) Pozdrawiam!
W moim domu rodzinnym suszyło się zawsze orzechy w starych pończochach albo rajstopach, takich co już w nich poleciały oczka. Wiązało się, wieszało i czekało aż wyschnie :)
ja z Podkarpacia, toteż orzechów Ci u nas dostatek :) Zbieramy je do skrzynek i stawiamy na słońcu, potem na strych- na papierze, chodzi głównie o to, żeby było przewiewnie i sucho. A takie mokre- wyłuskane orzechy trudno jest przechować. łatwo i pleśń lub...mole!!
PRzepyszne są te orzechy świeżę- mokre, kiedy schodzi z nich ta gorzka skórka! Cuś pysznego, w sklepach tego nie ma :P
Ja je suszę w plastikowej skrzynce z ażurowym dnem. Pod skrzynką termowentylator - ciepłe powietrze ładnie suszy również grzyby/ Ale nie wiem czy jak je wysuszę to zniknie gorzkość przy jedzeniu ze skórką? Czy ta gorzkość związana jest z odmianą orzechów? Przepraszam że się podpinam z pytaniami
hmm..nie jestem pewna co do odmian orzecha włoskiego. Znam jedynie "kamieniaki" - skorupka jest twarda jak kamień- jesli już uda się ją rozłupać to i tak trudno wydobyć orzech. Mnóstwo dłubania, a efekt- sieczka. W smaku jednak kamieniaki są znacznie lepsze. Mniej goryczki i mają więcej tłuszczu. Widać to najlepiej po zmieleniu - zwykłe orzechy po prostu są suchsze, a te kamienne bardzo wilgotne. Co do skórki- ja raczej słyszałąm o zdejmowaniu skórki z migdałów, a to o czym pisałam- to taki lokalny wynalazek; jeszcze niedojrzałe orzechy są bielutkie słodkie, ale skórka ich jest bardzo gorzka, dlatego całą frajdę sprawia jej zdejmowanie. Jeśli się jednak uprzesz - możesz sparzyć we wrzątku zwykłe orzechy. Pomoczyć chwilkę (jak migdały) i skórka dobrze schodzi. Ale masa z tym zachodu!
Dzięki za radę. Nie pamiętam żródła pozyskania orzechów - czy od znajomych czy kupione ale bywały orzechy smaczne - bez goryczki choć nie miały zdejmowanej skórki. Niektóre miały skorupki delikatne - można je łatwo zgniatać w dłoniach. W tym roku mam twarde - może "kamieniaki". Ale podsuszyły się i bez zdejmowania skórki jedna gorycz-niesmaczne.Pewno lepiej się będą przechowywać ale czy nie zakończą na śmietniku - jak nie stracą tej goryczy? Niestety nie mam cierpliwości na "dłubanie". Trudno trochę je potrzymam - może "zmądrzeją" i zmienią smak. Pozdrawiam.
Kochane Żarłoczki:)
Właśnie zostałam obdarowana sporą ilością świeżo zebranych orzechów włoskich. Są bardzo mokre i nie bardzo wiem, jak je przechowywać, żeby mi nie pogniły... Moja pierwsza myśl to taka, żeby je na czymś porozkładać i cierpliwie czekać do mamentu, aż wyschną :) Niestety jest ich tak dużo, że nie wiem nawet,gdzie miałabym je trzymać tak rozłożone... Może macie jakieś sposoby na to, co z nimi zrobić...?
Witam. Ja świeże orzechy od razu wyłuskuję, i same jadalne części obsuszam rozkładając na kratce, albo wkładając do podgrzanego piekarnika. Często też pozostawiam obrane w przewiewnym miejscu i pozostawiam do naturalnego obeschnięcia. Jak mam ich dużo, to część poddaję od razu rozdrobnieniu.. podprażam je i część siekam a część mielę... Przekładam w wyprażone, gorące słoiczki , zakręcam i mam do gotowe do ciast, mas, kremów, sosów omletów i innych potraw czy deserów.
Ja suszę zawsze rozwieszona w altanie w workach po marchewce, czy po ziemniakach (zawieszone na belce), ale jak w powietrzu jest dużo wilgoci to biorę je do domu, przesypuję do płytkich, ale dużych skrzyń i stoją tak w pokoju, a kilka razy dziennie je "przeżucam", żeby nie zapleśniały. Jeżeli chcesz szybko je wysuszyć, to też możesz w piekarniku rozłożone na blasze, w bardzo małej temperaturze, ale ja już kiedyś tak je "przedobrzyłam". U mnie odpada obieranie, bo zawsze miałam ich bardzo dużo, jeszcze do dzisiaj mam zeszłoroczne, ale to dobrze, bo w tym roku jest ich bardzo mało.
O rany! Wyslij do mnie , ja mam miejsce:)) Zartuje, od lat nie jadlam swiezych orzechow wloskich i przypomnialas mi laty dziecinstwa i babcine orzechy:) Moja babcia suszyla orzechy na strychu rozlozone na papierze, tak ja to pamietam:) Pozdrawiam!
Dziękuję Wam Kochani! Wiedziałam, że nie zawiedziecie :)
ja z Podkarpacia, toteż orzechów Ci u nas dostatek :)
Zbieramy je do skrzynek i stawiamy na słońcu, potem na strych- na papierze, chodzi głównie o to, żeby było przewiewnie i sucho. A takie mokre- wyłuskane orzechy trudno jest przechować. łatwo i pleśń lub...mole!!
PRzepyszne są te orzechy świeżę- mokre, kiedy schodzi z nich ta gorzka skórka! Cuś pysznego, w sklepach tego nie ma :P
Ja je suszę w plastikowej skrzynce z ażurowym dnem.
Pod skrzynką termowentylator - ciepłe powietrze ładnie suszy również grzyby/
Ale nie wiem czy jak je wysuszę to zniknie gorzkość przy jedzeniu ze skórką?
Czy ta gorzkość związana jest z odmianą orzechów?
Przepraszam że się podpinam z pytaniami
hmm..nie jestem pewna co do odmian orzecha włoskiego. Znam jedynie "kamieniaki" - skorupka jest twarda jak kamień- jesli już uda się ją rozłupać to i tak trudno wydobyć orzech. Mnóstwo dłubania, a efekt- sieczka. W smaku jednak kamieniaki są znacznie lepsze. Mniej goryczki i mają więcej tłuszczu. Widać to najlepiej po zmieleniu - zwykłe orzechy po prostu są suchsze, a te kamienne bardzo wilgotne.
Co do skórki- ja raczej słyszałąm o zdejmowaniu skórki z migdałów, a to o czym pisałam- to taki lokalny wynalazek; jeszcze niedojrzałe orzechy są bielutkie słodkie, ale skórka ich jest bardzo gorzka, dlatego całą frajdę sprawia jej zdejmowanie.
Jeśli się jednak uprzesz - możesz sparzyć we wrzątku zwykłe orzechy. Pomoczyć chwilkę (jak migdały) i skórka dobrze schodzi. Ale masa z tym zachodu!
Dzięki za radę. Nie pamiętam żródła pozyskania orzechów - czy od znajomych czy kupione ale bywały orzechy smaczne - bez goryczki choć nie miały zdejmowanej skórki. Niektóre miały skorupki delikatne - można je łatwo zgniatać w dłoniach. W tym roku mam twarde - może "kamieniaki". Ale podsuszyły się i bez zdejmowania skórki jedna gorycz-niesmaczne.Pewno lepiej się będą przechowywać ale czy nie zakończą na śmietniku - jak nie stracą tej goryczy? Niestety nie mam cierpliwości na "dłubanie". Trudno trochę je potrzymam - może "zmądrzeją" i zmienią smak. Pozdrawiam.