Pozwoliłam sobie załozyć nowy wątek, bo ci wszyscy pognębieni może już do poprzedniego nie zajrzą. Przeprowadziłam się "na wieś" i tutaj zdecydowanie więcej wszelkiego latającego dziadostwa. Do obłędu nieomal doprowadzała mnie wzmiankowana Drosophila. Na ambicję więc wzięłam sobie zwalczenie jej - mamy co prawda wiekszość DNA identyczne, ale, myślę sobie - parafrazując - człowieczeństwo zobowiązuje; w końcu ta ewoluja nie może być tak całkiem na marne.
Piewsza moja próba była z dużym baniakiem po wodzie 5l. Nawrzucałam do środka pokrojonych owoców, dolałam wody i postawiłam na blacie. Urody to kuchni specjalnie nie dodawało, ale! - cel uświęca środki. Owocówki jakoś gromadnie się nie rzuciły, natomiast częśc tam właziła. Co jakiś czas (2-3 razy dziennie) zamykałam baniak i topiłam te osobniki, które same tego nie zrobiły. Było lepiej, ale nie tak jak bym chciała. Na trzeci dzień wkurzyłam się, bo obsiadały brzeg baniaka, ale nie właziły. Wystawiłam baniak za okno (zostawiwszy je uchylone) i wyleciały WSZYSTKIE. Ależ byłam z siebie dumna... To wszystko działo się, jak jeszcze było ciepło, potem znienacka się oziębiło strasznie, ale owocówki nie przejęły się tym specjalnie. Tak więc metoda nie mogła być stosowana.
I przypadkiem wpadłam na drugą. Otóż: otwieramy piwo w puszce (lub butelce w zasadzie też), wypijamy sobie połowę, a resztę zostawiamy na papierowym ręczniku lub czymś podobnym. W kuchni oczywiście. Owocówki lecą jak głupie i topią się stadami. Te natomiast, które udają, że są abstynentami i nie chcą wleźć do puszki spryskujemy znienacka lakierem do włosów. (po to ten ręcznik, żeby nie spryskać sobie mebli, chociaż to się i tak zmywa) Ha! I to jest nasz atak z flanki, o który walczyła ewolucja! Polakierowane muszki zbieramy mokrą szmatką i czekamy na następne ochotniczki, pękając z dumy ( bo jesteśmy sprytniejsi i mamy lakier do włosów). pozrawiam - pogromczyni owocówek-p.
A ja własnie zostałam obdarowana przez męża kwiatkiem na owady to działa !!!! jak jakiś owad siadzie na kwiatku to on zamyka go w swoim kielichu , ruszający się kwiatek , cuda !!!
Użytkownik Mareek napisał w wiadomości: > Ale gdzie mąż kupił to muchołapne cudo ???Mama marzy o czymś > takim,proszę o podpowiedź
My mieszkamy w Szwecji , ale u nas w Polsce też pewnie mozna kupić , kiedyś widziałam Allegro , znalazłam link ,ale chyba nie mozna podawać reklam .Wystarczy ,że wpiszesz ,, rosiczka ,, samo znajdzie są różne odmiany tych kwiatków .
super opisane o matko jak sie usmialam. Z octem probowalam ale z piwem jeszcze nie. Polecam dodac do piwa jedna dwie krople plynu do mycia naczyn co zmniejszy napiecie powierzchniowe i wtedy juz zadna nie wylezie chocby sie i ratowac chciala bo niektore to spryciary...
a przynosi sie je to znaczy jajeczka) najczesciej ze sklepu szczegolnie jak tam nie przebieraja w magazynach wystarczajaco czesto owocow. Mielsmy taki problem rok temu. No i oczywiscie owoce, wino, ocet wyczuja na kilometr. W tym roku chala Bogu nie mielismy plagi ale w zeszlym myslalam ze zwariuje doslownie chmary. Co jedne zwalczylas to sie nastepne przywlekly.
No prosze, jakie superaśne sposoby :))) Nie dość , że sie można czegoś nauczyć, to jeszcze się mozna prz okazji uchachać :)))))) Dzięki Pandorko :)))))
Najpierw skorzystalam z octowego sposobu, pod nos im podstawialam i to nie byle jaki ocet tylko balsamiczny (fakt ze kolo balsamicznego to moze on stal na polce, ale skad one mogly o tym wiedziec?)... porazka. Ale piwo jest skuteczne :)
Pozwoliłam sobie załozyć nowy wątek, bo ci wszyscy pognębieni może już do poprzedniego nie zajrzą.
Przeprowadziłam się "na wieś" i tutaj zdecydowanie więcej wszelkiego latającego dziadostwa. Do obłędu nieomal doprowadzała mnie wzmiankowana Drosophila.
Na ambicję więc wzięłam sobie zwalczenie jej - mamy co prawda wiekszość DNA identyczne, ale, myślę sobie - parafrazując - człowieczeństwo zobowiązuje; w końcu ta ewoluja nie może być tak całkiem na marne.
Piewsza moja próba była z dużym baniakiem po wodzie 5l. Nawrzucałam do środka pokrojonych owoców, dolałam wody i postawiłam na blacie. Urody to kuchni specjalnie nie dodawało, ale! - cel uświęca środki. Owocówki jakoś gromadnie się nie rzuciły, natomiast częśc tam właziła. Co jakiś czas (2-3 razy dziennie) zamykałam baniak i topiłam te osobniki, które same tego nie zrobiły.
Było lepiej, ale nie tak jak bym chciała.
Na trzeci dzień wkurzyłam się, bo obsiadały brzeg baniaka, ale nie właziły. Wystawiłam baniak za okno (zostawiwszy je uchylone) i wyleciały WSZYSTKIE. Ależ byłam z siebie dumna...
To wszystko działo się, jak jeszcze było ciepło, potem znienacka się oziębiło strasznie, ale owocówki nie przejęły się tym specjalnie.
Tak więc metoda nie mogła być stosowana.
I przypadkiem wpadłam na drugą.
Otóż: otwieramy piwo w puszce (lub butelce w zasadzie też), wypijamy sobie połowę, a resztę zostawiamy na papierowym ręczniku lub czymś podobnym. W kuchni oczywiście.
Owocówki lecą jak głupie i topią się stadami. Te natomiast, które udają, że są abstynentami i nie chcą wleźć do puszki spryskujemy znienacka lakierem do włosów. (po to ten ręcznik, żeby nie spryskać sobie mebli, chociaż to się i tak zmywa)
Ha! I to jest nasz atak z flanki, o który walczyła ewolucja!
Polakierowane muszki zbieramy mokrą szmatką i czekamy na następne ochotniczki, pękając z dumy ( bo jesteśmy sprytniejsi i mamy lakier do włosów).
pozrawiam - pogromczyni owocówek-p.
Heheh, to Ty Rambo z lakierem w rece:)
No proszę , wszechobecne PIWO.... na owocówki i na ślimaki...to jest napój !!!
na facetów też działa.... ale chyba nie zabójczo?
pozdro jasia
Nie ma to jak pomysłowość
Sposób na pewno skuteczny, ale uśmiałam się do łez :))) masz cudowne poczucie humoru....tak trzymaj!
A ja własnie zostałam obdarowana przez męża kwiatkiem na owady
to działa !!!! jak jakiś owad siadzie na kwiatku to on zamyka go w swoim kielichu , ruszający się kwiatek , cuda !!!
To jest jakas odmiana rosiczki ! cztalam gdzies ,ze rosiczka wydziela jakis zapach,owad siada a ona go ciach i zjada,jak w horrorach:)
Ale gdzie mąż kupił to muchołapne cudo ???
Mama marzy o czymś takim,proszę o podpowiedź
Użytkownik Mareek napisał w wiadomości:
są różne odmiany tych kwiatków .
> Ale gdzie mąż kupił to muchołapne cudo ???Mama marzy o czymś
> takim,proszę o podpowiedź
My mieszkamy w Szwecji , ale u nas w Polsce też pewnie mozna kupić , kiedyś widziałam Allegro , znalazłam link ,ale chyba nie mozna podawać reklam .Wystarczy ,że wpiszesz ,, rosiczka ,, samo znajdzie
Widziałam takie kwiaty w dużych hipermarketach (typu Real) oraz w Leroy Merlin.
super opisane o matko jak sie usmialam. Z octem probowalam ale z piwem jeszcze nie. Polecam dodac do piwa jedna dwie krople plynu do mycia naczyn co zmniejszy napiecie powierzchniowe i wtedy juz zadna nie wylezie chocby sie i ratowac chciala bo niektore to spryciary...
a przynosi sie je to znaczy jajeczka) najczesciej ze sklepu szczegolnie jak tam nie przebieraja w magazynach wystarczajaco czesto owocow. Mielsmy taki problem rok temu. No i oczywiscie owoce, wino, ocet wyczuja na kilometr. W tym roku chala Bogu nie mielismy plagi ale w zeszlym myslalam ze zwariuje doslownie chmary. Co jedne zwalczylas to sie nastepne przywlekly.
No prosze, jakie superaśne sposoby :)))
Nie dość , że sie można czegoś nauczyć, to jeszcze się mozna prz okazji uchachać :))))))
Dzięki Pandorko :)))))
toż to nie drosophila! To BIROPHILA!
a ja mam lepszy sposób: latam z odkurzaczem! i działa tylko że to pioruństwo szybko się rozmnaża
po równych częściach: ocet
płyn do mycia naczyń
woda
+ trochę soku owocowego
Wlewam w salaterkę, stawiam na parapecie, ocet czuć trochę, przerzucę sie na rosiczkę hehehe. Ale skuteczne.
Najpierw skorzystalam z octowego sposobu, pod nos im podstawialam i to nie byle jaki ocet tylko balsamiczny (fakt ze kolo balsamicznego to moze on stal na polce, ale skad one mogly o tym wiedziec?)... porazka.
Ale piwo jest skuteczne :)
Niestety przekonałam sie sama,że piwo jest skuteczne ...zostawiłam kufelek w kuchni...zawładnęły nim muszki