Niestety nic co dobre wiecznie nie trwa i dwa tygodnie temu skończył mi się macierzyński. Teraz jestem na wypoczynkowym, ale za 3 tyg. muszę iść do pracy. Pyza od razu buńczucznie zapowiedziała, że oczywiście do pracy mogę iść tyle, że ona idzie ze mną. Nie ma mowy zeby została z babcią . Pyziątko nawet nie przeczuwa jaka rewolucja ją czeka, ssie sobie mleczko i uśmiecha się szeroko do całego świata. A mnie wkurza ta cała gadanina o przyjaznym rodzinie państwie, chyba Ci posłowie nie widzieli jak wygląda 5 m-czne dziecko i jak potrzebuje obecności matki. To wylałam swoje żale i chyba troszkę mi lżej. Pozdrawiam ewu
Polityka prorodzinna to jest to. Ja az sie boje mimo ze dopiero jestem w 6 m-cu ciazy. Az sie lza w oku kreci, a ja niestety nie mam babci ktora mogla by sie moim dizdziusiem zaopiekowac wiec zlob i niema wyjscia. Ehhhh a dotego na wychowaczym kasa zadna, ale moze uda ci sie jeszcze troche opieki na dziecko wziasc??
Rozumiem Cię doskonale!!!! Jestem teraz w drugiej ciąży, i już teraz wiem, że zaraz po macierzyńskim będę musiała wrócić do pracy! Przy pierwszym dziecku nie pracowałam, więc 3 lata patrzyłam jak mój maluch rośnie i się rozwija. Patrząc z perspektywy czasu to były najszczęśliwsze lata mojego zycia, chociaż wtedy czasem wydawało mi się, ze zaraz zwariuję... Teraz jestem juz pełna obaw z kim zostanie moje 5 miesięczne dziecko, bo obie babcie i dziadkowie pracują, więc taka wizja opieki odpada niestety. Co do opiekunek to tyle różnych rzeczy się słyszy...Ale wierzę, ze trafię na fajną...Pozdrawiam
chciałabym iść na pół roku ale nie miałabym potem gdzie wrócić dali mi to jasno do zrozumienia. W dodatku mój mąż wrócił dziś z pracy z nowiną, że firma straciła kontrakt na kilkanaście ciężarówek, bo włoski klient nie dostał kredytu w związku z krachem.
No to faktycznie nie masz za ciekawie. Ja siedziałam na wychowawczym 2 lata i jak będę jeszcze miała drugie dziecko to na pewno zrobię tak jeszcze raz. Dla dziecka naprawdę warto. To widzę, że w pracy też masz nie za ciekawie skoro stawiają takie warunki. Jednym słowem świnie!
Nie jest tak źle, tylko że ja niestety w tej ciąży przez przepracowanie (niestety) od siódmego m-ca czyli od marca jestem na zwolnieniu i jak teraz nie wróce to przyjmą kogoś na moje miejsce na stałe po prostu.A w pierwszej ciąży ostatni raz w pracy byłam w piątek, a Pyzę urodziłam we wtorek, tylko kto o tym pamięta, oprócz mnie. Choć ostatnio jak rozmawiałam z szefem to powiedział mi, że mnie nie doceniał jak byłam i teraz ma dziewczynę na moje zastępstwo i niby ona sobie radzi ale jak to powiedział nie jest to brakuje tej iskry, którą Pani ma. To było miłe do czasu gdy poszłam odwiedzić koleżanki, a jedna z nich po prostu odwróciła się do mnie plecami. Szef pewnie im coś powiedział no i się obraziły.Myślę, że ta atmosfera będzie najgorsza po powrocie. W przyszłym tygodniu jeszcze będę negocjować zmniejszenie etatu na 3/4 z przerwą na karmienie to byłoby tylko 5,5 godz. Zobaczymy
Witam serdecznie Ewu i myślę, że faktycznie najlepszą opcją byłoby pójście na urlop wychowawczy choćby na 1 rok - akurat Maleństwo podrośnie :) zgadzam się, urlop wych. płatny - 400 zł, a wydatki pewnie hoooooooooooo :) ale nic, w myśl zasady: umiesz liczyć? licz na siebie :) powodzenia i pozdrawiam Rodzinkę :)
Twoja sytuacja w pracy nie wygląda różowo, ale przynajmniej możesz tam po macierzyńskim wrócić. Ja, gdy urodziłam drugiego dzidziusia, wykorzystałam macierzyński, a wychowawczy niestety nie, mimo iż wcześniej planowałam że też wykorzystam. Mój pracodawca oświadczył , że likwiduje działalność. W naszym państwie w takim przypadku wychowawczy się niestety nie należy mimo iż przez kilkanaście lat wcześniej sumiennie pracowałam opłacając wszelkiego rodzaju składki ZUS. Byłam głęboko rozczarowana. Nie mając innego wyjścia wykorzystałam zasiłek dla bezrobotnych, ale to tylko pół roku. Teraz jestem zupełnie w kropce. Nie mam pracy i nie ma mi kto zostać z dzieckiem.
Ja nie wróciłam :) Nie mogłam sobie tego wyobrazić i rzuciłam pracę. I jestem z tego powodu niewymownie szczęśliwa :) Zaczęłam poważniej angażować się w moje prywatne projekty i pomysły na własną działalność. :) Współczuję się, ale domyślam się, że dla Ciebie to jest decyzja najlepsza. Trzymam kciuki.
Zazdroszczę odwagi i cieszę się że znalazłaś swoje miejsce w życiu. Myślimy czasem z mężem żeby sprzedać wszsytko co mamy kupić duży terenowy wóz, przyczepkę i dragstara (motor) zapakować dzieci i ruszyć w świat. Kto wie czy to nie byłoby najlepsze rozwiązanie. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Mam nadzieję, że coś ciekawego i fajnego dla nas wszystkich.
Jabyłam na wychowawczym jeszcze jakiś czas po wszystkich urlopach, jakie nazbierałam. Jak młody miał 14 m-cy, w sierpniu, poszedł do żłoba a ja do pracy. Też mnie przywitały "koleżanki" serdecznie. Przez pierwsze 2 tygodnie wpadały na chwilę do mojego pokoju i wypytywały się wystraszone co ja właściwie będę robić i czy to zachacza o obowiązki którejś z nich. Ale sytuacja w firmie też nie jest fajna. Razem ze mną przyszedł do pracy nowy prezes. Starego właściciele wywalili, bo nie chciał zmniejszyć zatrudnienia. To wywalilli jego, a i tak co chwila ktoś dostaje wypowiedzenie. Teraz do końca listopada ma się okazać, kto jeszcze poleci. Fantastyczna atmosfera, aż się płakać chce. A w żłobku też nie lepiej. Nieraz już odbierałam dziecko tak odparzone, że chyba cały dzień na jednej brudnej pieluszce przeleciał. Normalnie tragedia. A jak się coś zapytasz, to dostajesz łatkę "trudnej we współpracy osoby, która się ciągle czepia". A pytasz się co jadł, jak się bawił. To chyba każda matka ma prawo (jak dla mnie to raczej obowiązek) wiedzieć. Ech..... Trzymajcie się. Co zrobić. Kraj katolicki i prorodzinny......
Ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że dziećmi zajmie sie moja mama. Bo jak myślę o żłobku to skóra mi cierpnie po opowieściach znajomych, którzy to przeszli. A w pracy najbardziej mnie denerwuje to że są tam same kobiety, które już mają dzieci i w większości prawie dorosłe i ciągle mi powtarzają że jak one miały dzieci to nikt im nie pomagał i one nie wykorzystywały sytuacji i nie miały przerwy na karmienie itd tyle że ja w ciągu trzech lat 2 dni byłam na opiece i raz zwolniłam się 2 godz, które oczywiście później odpracowałam. Niedawno byliśmy u znajomych męża z pracy, prawie wogóle nikogo nie znałam i kilka osób mnie pyta: co robisz mówię, że jestem z dziećmi w domu, po chwili ciszy padło: to nie masz pracy mówię że mam ale jestem na macierzyńskim> Na to jedna z panienek odrzekła, że chyba wrócę do pracy bo w domu to przynajmnie ona umarłaby z nudów. Powiedziałam już mocno wściekła, że w życiu nudzą się jedynie ludzie bez wyobraźni i to obojętnie gdzie są. Zaległa cisza. I chyba nas już szybko nie zaproszą ;)
Wiem ze to nie jest pocieszenie ale chyba najgorzej tak nie masz, poniewaz masz ta babcie ktora moze Ci sie zajac dzieckiem. Wiesz ze bedzie robila dla wnusia/wnusi jak najlepiej i krzywdy nie da zrobic. Ja tez po macierzynskim musialam wracac do pracy. Przeprowadzilam sie do miasta rodzinnego mojego meza, gdzie tesciowa miala sie zamowac malym, no wlasnie miala, ale niestety nie zajmowala (i tu bez komentarza). Aby nie dawac malego do zlobka ktory nie cieszy sie dobra opinia w miescie i jest tez jeden, moja Mama zgodzila sie wziasc urlop zdrowotny i przeprowadzic sie na rok do nas i zajmowac malenstwem. Niestety urlop sie skonczyl, maly mial 1,5 roku, postanowilam poszukac opiekunki. Byl to najgorszy okres w moim zyciu, przychodzily panie z ogloszen, znajome znajomych, kazda mi sie wydawala obca i nieodpodwiednia, ja popadalam w depresje. Wkoncu kolezanka z pracy powiedziala ze swoje dziecko posyla do przedszkola i moe mi polecic swoja opiekunke. UUUUFFFFF dalej nie wierze ze trafilam na tak fantastyczna osobe. Teraz moj maly chodzi do przedszkola ale z nasza Niania dalej utrzymujemy kontakt, chodzimy na kawke, herbatke. I do tej pory wiem ze moge na nia liczyc, chetnie zostanie z malym w roznych sytuacjach. WIec glowa do gory i dbajcie o babcie zeby jak najgluzej i najlepiej mogla sie zajmowac malenstwem. Pozdrawiam :)
To prawda, że nasze mamy, babcie naszych dzieci są prawdziwym skarbem. Gdybym miała je zostawić z kimś zupełnie obcym no cóż pewnie po nocach bym nie spała. Cieszę się, że udało Ci się spotkać taką osobę jak Twoja Niania. Moja koleżanka też ma taką cudowną Panią Halinkę, którą dostała "w spadku" od znajomej. Pozdrawiam serdecznie, buziaki
Tak czytam i zastanawiam się.Być możę jestem zła matką ponieważ moja starszą oddałam do żłobka jak miala niespełna rok. Wcześniej będąc na bezrobociu zajmowałam sie nią sama.Ale zycie jest życiem do pracy trzeba iść i z czegość żyć.Panie w łzobku opowiadały każdej matce co działo się z dzieckiem. Na moja prośbę, nie zakładały małej pieluchy (umiała juz korzystać z nocnika) i nigdy nie była odparzona. Z pobytu dziecka w przedszkolu tez byłam zadowolona i wbrew opiniom cały czas uczestniczyłam w życiu dziecka równocześnie realizując się w pracy. Młodszy jak się urodził, po macierzyńskim został z babcią, jakże żałowałam. Widziałam ogromne róznice w rozwoju obojga.I nieprawdą jest,że pracująca matka nie widzi jak rosnie jej dziecko. Nie widzi tylko ta co nie chce widzieć i praca czy całodobowa opieka nad nim nie ma znaczenia. Przed zamążpójściem i urodzeniem dzieci pracowałam w przedszkolu jako wychowawca najmłodszych dzieci.I zarówno ja jak i inni wychowawcy zawsze mieliśmy czas na rozmowę z rodzicami, kiedy je odbierali.I nie było to traktowane jako zło konieczne. Ale może ja rodziłam i wychowywałam dzieci w innej Polsce? Nie wiem, ale moje pracujące koleżanki są tego samego zdania co ja.....
Bea 39 moze trafiłaś po prostu na bardzo dobre przedszkole. Mój starszy synek chodził do dwóch przedszkoli w moim mieście. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka była między nimi różnica. Chodzi mi tutaj o stosunek pań opiekujących się zarówno do dzieci jak i dla rodziców. W jednym z nich mój mały nie jadł , nie bawił się, chodził obsikany i nikogo to nic nie interesowało. A Panie były najbardziej szczęsliwe jak dziecko siedziało cicho w kąciku, a one popijały sobie kawkę. jak zapytałam czemu dziecko chodzi obsikane to odpwiedziały, że wcale tego nie zauważyły. I tak zdarzyło się wielokrotnie. Bywało , że po pracy odbierałam go z bardzo wysoką temperaturą 39 stopni i też nikkt wcześniej po mnie nie raczył zadzwonić .Gdy zostawiałam go w tym miejscu ogarniała mnie czarna rozpacz, zwłaszcza ,że syn kiedy wchodziliśmy we furtkę przedszkola zapierał się o nią rękami i nogami i krzyczał : nie zostawiaj mnie tutaj mamuś! Ale ja musiałam iść dp pracy. Szłam i płakałam myśląc jednocześnie co zrobić. Zmieniłam przedszkole, chociaż nie było łatwo to zrobić.
W tym drugim natomiast było zupełnie inaczej . Opiekunki interesowały się przede wszystkim dziećmi i to właśnie one były dla nich najważniejsze. Nigdy nie widziałam żadnej z Pań siedzącej przy biurku z innymi Paniami i popijającej sobie kawkę. Opiekunki zabawiały dzieci wymyślały różne zabawy ruchowe. Mój syn powiedział, że już nigdy w życiu nie wróciłby do tego starego przedszkola.
O ile lżej by nam się wszystkim żyło gdyby każdy w należyty sposób wypełniał swoje obowiązki nic więcej, w pracy spotykam bardzo wielu nauczycieli i często bywam w szkołach i widać jak wyglądają lekcje i wyniki uczniów. Wszystko zależy od człowieka.
oj to nie macie kolorowo ja jestem na macierzynskim do czerwca przyszlego roku no ale z mala róznica ja mieszkam w UK... z jednej strony tesknie za polska ale z drugiej strony jak tak słucham to warunki do wychowania dzieci sa lepsze tutaj... np.karmienie piersia dozwolone wszedzie-(nikt nie patrzy na Ciebie jak na nienormalna bezwstydnice z cycem na wieszchu) wozkiem wjedziesz do kazdego sklepu kawiarni.... i leki na recepte sa za free dla dzieci do 16 roku zycia.... ja wybralam macierzynski na 9 miesiecy ale pozniej zmienilam na rok z tym ze 3 ostatnie miesiace sa nieplatne :( ale nie ma zadnego problemu z przedłuzeniem urlopu-chociaz nie jestem do konca taka pewna bo moze poprostu mam fuksa-moj szef jest poprostu człowiekiem ;) serdeczne pozdro Mamuski ;)
Niestety nic co dobre wiecznie nie trwa i dwa tygodnie temu skończył mi się macierzyński. Teraz jestem na wypoczynkowym, ale za 3 tyg. muszę iść do pracy. Pyza od razu buńczucznie zapowiedziała, że oczywiście do pracy mogę iść tyle, że ona idzie ze mną. Nie ma mowy zeby została z babcią . Pyziątko nawet nie przeczuwa jaka rewolucja ją czeka, ssie sobie mleczko i uśmiecha się szeroko do całego świata. A mnie wkurza ta cała gadanina o przyjaznym rodzinie państwie, chyba Ci posłowie nie widzieli jak wygląda 5 m-czne dziecko i jak potrzebuje obecności matki. To wylałam swoje żale i chyba troszkę mi lżej. Pozdrawiam ewu
Polityka prorodzinna to jest to. Ja az sie boje mimo ze dopiero jestem w 6 m-cu ciazy. Az sie lza w oku kreci, a ja niestety nie mam babci ktora mogla by sie moim dizdziusiem zaopiekowac wiec zlob i niema wyjscia. Ehhhh a dotego na wychowaczym kasa zadna, ale moze uda ci sie jeszcze troche opieki na dziecko wziasc??
Rozumiem Cię doskonale!!!! Jestem teraz w drugiej ciąży, i już teraz wiem, że zaraz po macierzyńskim będę musiała wrócić do pracy! Przy pierwszym dziecku nie pracowałam, więc 3 lata patrzyłam jak mój maluch rośnie i się rozwija. Patrząc z perspektywy czasu to były najszczęśliwsze lata mojego zycia, chociaż wtedy czasem wydawało mi się, ze zaraz zwariuję... Teraz jestem juz pełna obaw z kim zostanie moje 5 miesięczne dziecko, bo obie babcie i dziadkowie pracują, więc taka wizja opieki odpada niestety. Co do opiekunek to tyle różnych rzeczy się słyszy...Ale wierzę, ze trafię na fajną...Pozdrawiam
A nie możesz iść na wychowawczy??
chciałabym iść na pół roku ale nie miałabym potem gdzie wrócić dali mi to jasno do zrozumienia. W dodatku mój mąż wrócił dziś z pracy z nowiną, że firma straciła kontrakt na kilkanaście ciężarówek, bo włoski klient nie dostał kredytu w związku z krachem.
No to faktycznie nie masz za ciekawie. Ja siedziałam na wychowawczym 2 lata i jak będę jeszcze miała drugie dziecko to na pewno zrobię tak jeszcze raz. Dla dziecka naprawdę warto. To widzę, że w pracy też masz nie za ciekawie skoro stawiają takie warunki. Jednym słowem świnie!
Nie jest tak źle, tylko że ja niestety w tej ciąży przez przepracowanie (niestety) od siódmego m-ca czyli od marca jestem na zwolnieniu i jak teraz nie wróce to przyjmą kogoś na moje miejsce na stałe po prostu.A w pierwszej ciąży ostatni raz w pracy byłam w piątek, a Pyzę urodziłam we wtorek, tylko kto o tym pamięta, oprócz mnie. Choć ostatnio jak rozmawiałam z szefem to powiedział mi, że mnie nie doceniał jak byłam i teraz ma dziewczynę na moje zastępstwo i niby ona sobie radzi ale jak to powiedział nie jest to brakuje tej iskry, którą Pani ma. To było miłe do czasu gdy poszłam odwiedzić koleżanki, a jedna z nich po prostu odwróciła się do mnie plecami. Szef pewnie im coś powiedział no i się obraziły.Myślę, że ta atmosfera będzie najgorsza po powrocie. W przyszłym tygodniu jeszcze będę negocjować zmniejszenie etatu na 3/4 z przerwą na karmienie to byłoby tylko 5,5 godz. Zobaczymy
To skoro Cię docenia, niech Ci pozwoli iść na wychowawczy. Przyjmie kogoś tylko na 2 lata a potem będziesz mogła wrócić.
Witam serdecznie Ewu i myślę, że faktycznie najlepszą opcją byłoby pójście na urlop wychowawczy choćby na 1 rok - akurat Maleństwo podrośnie :) zgadzam się, urlop wych. płatny - 400 zł, a wydatki pewnie hoooooooooooo :) ale nic, w myśl zasady: umiesz liczyć? licz na siebie :) powodzenia i pozdrawiam Rodzinkę :)
Twoja sytuacja w pracy nie wygląda różowo, ale przynajmniej możesz tam po macierzyńskim wrócić. Ja, gdy urodziłam drugiego dzidziusia, wykorzystałam macierzyński, a wychowawczy niestety nie, mimo iż wcześniej planowałam że też wykorzystam. Mój pracodawca oświadczył , że likwiduje działalność. W naszym państwie w takim przypadku wychowawczy się niestety nie należy mimo iż przez kilkanaście lat wcześniej sumiennie pracowałam opłacając wszelkiego rodzaju składki ZUS. Byłam głęboko rozczarowana. Nie mając innego wyjścia wykorzystałam zasiłek dla bezrobotnych, ale to tylko pół roku. Teraz jestem zupełnie w kropce. Nie mam pracy i nie ma mi kto zostać z dzieckiem.
Ja nie wróciłam :)
Nie mogłam sobie tego wyobrazić i rzuciłam pracę.
I jestem z tego powodu niewymownie szczęśliwa :)
Zaczęłam poważniej angażować się w moje prywatne projekty i pomysły na własną działalność.
:)
Współczuję się, ale domyślam się, że dla Ciebie to jest decyzja najlepsza.
Trzymam kciuki.
Zazdroszczę odwagi i cieszę się że znalazłaś swoje miejsce w życiu. Myślimy czasem z mężem żeby sprzedać wszsytko co mamy kupić duży terenowy wóz, przyczepkę i dragstara (motor) zapakować dzieci i ruszyć w świat. Kto wie czy to nie byłoby najlepsze rozwiązanie. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Mam nadzieję, że coś ciekawego i fajnego dla nas wszystkich.
Jabyłam na wychowawczym jeszcze jakiś czas po wszystkich urlopach, jakie nazbierałam. Jak młody miał 14 m-cy, w sierpniu, poszedł do żłoba a ja do pracy. Też mnie przywitały "koleżanki" serdecznie. Przez pierwsze 2 tygodnie wpadały na chwilę do mojego pokoju i wypytywały się wystraszone co ja właściwie będę robić i czy to zachacza o obowiązki którejś z nich. Ale sytuacja w firmie też nie jest fajna. Razem ze mną przyszedł do pracy nowy prezes. Starego właściciele wywalili, bo nie chciał zmniejszyć zatrudnienia. To wywalilli jego, a i tak co chwila ktoś dostaje wypowiedzenie. Teraz do końca listopada ma się okazać, kto jeszcze poleci. Fantastyczna atmosfera, aż się płakać chce. A w żłobku też nie lepiej. Nieraz już odbierałam dziecko tak odparzone, że chyba cały dzień na jednej brudnej pieluszce przeleciał. Normalnie tragedia. A jak się coś zapytasz, to dostajesz łatkę "trudnej we współpracy osoby, która się ciągle czepia". A pytasz się co jadł, jak się bawił. To chyba każda matka ma prawo (jak dla mnie to raczej obowiązek) wiedzieć.
Ech..... Trzymajcie się. Co zrobić. Kraj katolicki i prorodzinny......
Ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że dziećmi zajmie sie moja mama. Bo jak myślę o żłobku to skóra mi cierpnie po opowieściach znajomych, którzy to przeszli. A w pracy najbardziej mnie denerwuje to że są tam same kobiety, które już mają dzieci i w większości prawie dorosłe i ciągle mi powtarzają że jak one miały dzieci to nikt im nie pomagał i one nie wykorzystywały sytuacji i nie miały przerwy na karmienie itd tyle że ja w ciągu trzech lat 2 dni byłam na opiece i raz zwolniłam się 2 godz, które oczywiście później odpracowałam. Niedawno byliśmy u znajomych męża z pracy, prawie wogóle nikogo nie znałam i kilka osób mnie pyta: co robisz mówię, że jestem z dziećmi w domu, po chwili ciszy padło: to nie masz pracy mówię że mam ale jestem na macierzyńskim> Na to jedna z panienek odrzekła, że chyba wrócę do pracy bo w domu to przynajmnie ona umarłaby z nudów. Powiedziałam już mocno wściekła, że w życiu nudzą się jedynie ludzie bez wyobraźni i to obojętnie gdzie są. Zaległa cisza. I chyba nas już szybko nie zaproszą ;)
WIec glowa do gory i dbajcie o babcie zeby jak najgluzej i najlepiej mogla sie zajmowac malenstwem. Pozdrawiam :)
To prawda, że nasze mamy, babcie naszych dzieci są prawdziwym skarbem. Gdybym miała je zostawić z kimś zupełnie obcym no cóż pewnie po nocach bym nie spała. Cieszę się, że udało Ci się spotkać taką osobę jak Twoja Niania. Moja koleżanka też ma taką cudowną Panią Halinkę, którą dostała "w spadku" od znajomej. Pozdrawiam serdecznie, buziaki
Tak czytam i zastanawiam się.Być możę jestem zła matką ponieważ moja starszą oddałam do żłobka jak miala niespełna rok. Wcześniej będąc na bezrobociu zajmowałam sie nią sama.Ale zycie jest życiem do pracy trzeba iść i z czegość żyć.Panie w łzobku opowiadały każdej matce co działo się z dzieckiem. Na moja prośbę, nie zakładały małej pieluchy (umiała juz korzystać z nocnika) i nigdy nie była odparzona. Z pobytu dziecka w przedszkolu tez byłam zadowolona i wbrew opiniom cały czas uczestniczyłam w życiu dziecka równocześnie realizując się w pracy. Młodszy jak się urodził, po macierzyńskim został z babcią, jakże żałowałam. Widziałam ogromne róznice w rozwoju obojga.I nieprawdą jest,że pracująca matka nie widzi jak rosnie jej dziecko. Nie widzi tylko ta co nie chce widzieć i praca czy całodobowa opieka nad nim nie ma znaczenia.
Przed zamążpójściem i urodzeniem dzieci pracowałam w przedszkolu jako wychowawca najmłodszych dzieci.I zarówno ja jak i inni wychowawcy zawsze mieliśmy czas na rozmowę z rodzicami, kiedy je odbierali.I nie było to traktowane jako zło konieczne.
Ale może ja rodziłam i wychowywałam dzieci w innej Polsce? Nie wiem, ale moje pracujące koleżanki są tego samego zdania co ja.....
Bea 39 moze trafiłaś po prostu na bardzo dobre przedszkole. Mój starszy synek chodził do dwóch przedszkoli w moim mieście. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka była między nimi różnica. Chodzi mi tutaj o stosunek pań opiekujących się zarówno do dzieci jak i dla rodziców. W jednym z nich mój mały nie jadł , nie bawił się, chodził obsikany i nikogo to nic nie interesowało. A Panie były najbardziej szczęsliwe jak dziecko siedziało cicho w kąciku, a one popijały sobie kawkę. jak zapytałam czemu dziecko chodzi obsikane to odpwiedziały, że wcale tego nie zauważyły. I tak zdarzyło się wielokrotnie. Bywało , że po pracy odbierałam go z bardzo wysoką temperaturą 39 stopni i też nikkt wcześniej po mnie nie raczył zadzwonić .Gdy zostawiałam go w tym miejscu ogarniała mnie czarna rozpacz, zwłaszcza ,że syn kiedy wchodziliśmy we furtkę przedszkola zapierał się o nią rękami i nogami i krzyczał : nie zostawiaj mnie tutaj mamuś! Ale ja musiałam iść dp pracy. Szłam i płakałam myśląc jednocześnie co zrobić. Zmieniłam przedszkole, chociaż nie było łatwo to zrobić.
O ile lżej by nam się wszystkim żyło gdyby każdy w należyty sposób wypełniał swoje obowiązki nic więcej, w pracy spotykam bardzo wielu nauczycieli i często bywam w szkołach i widać jak wyglądają lekcje i wyniki uczniów. Wszystko zależy od człowieka.
Ewu zgadzam się z Tobą w pełni.
oj to nie macie kolorowo ja jestem na macierzynskim do czerwca przyszlego roku
no ale z mala róznica ja mieszkam w UK...
z jednej strony tesknie za polska ale z drugiej strony jak tak słucham to warunki do wychowania dzieci sa lepsze tutaj... np.karmienie piersia dozwolone wszedzie-(nikt nie patrzy na Ciebie jak na nienormalna bezwstydnice z cycem na wieszchu) wozkiem wjedziesz do kazdego sklepu kawiarni.... i leki na recepte sa za free dla dzieci do 16 roku zycia....
ja wybralam macierzynski na 9 miesiecy ale pozniej zmienilam na rok z tym ze 3 ostatnie miesiace sa nieplatne :( ale nie ma zadnego problemu z przedłuzeniem urlopu-chociaz nie jestem do konca taka pewna bo moze poprostu mam fuksa-moj szef jest poprostu człowiekiem ;)
serdeczne pozdro Mamuski ;)