Wyszlam dzisiaj przed obiadem do sklepu,zabraklo mi jajek,wracajac spotkalam moja sasiadke ,starsza pania po 70 -tce,zatrzymalam sie zeby chwilke porozmawaic.Od slowa do slowa,dowiedzialam ze czeka na wnuka,ktory ma ja zawiesc na cmentarz,do jej rodzicow zeby posprzatac grob,w pewnej chwili wylecialo jej z reki zwiniete 100 zl,podnioslam i oddalam banknot ! podziekowala i powiedziala ze to za podwozke dla wnuka.Spojrzalam sie na nia jak na wariatke,ale.......nic nie powiedzialam,sama sie kapnela i powiedziala.Kochana teraz nie ma nic za darmo,ja place za wszystko ! mojemu synowi i moim wnukom,a ma ich dwoch.Zaden z nich nic mi nie pomoze za darmo,zszokowalo mnie ! zapytalam, jak to,pani placi synowi i wnukom? zobaczylam lzy w jej oczach i kobieta sie rozkleila:( zaczela mi mowic ze naprawa kranu u jej syna,kosztuje 30 zl,za pomalowanie jej kuchni i pokoju wziol 300zl,wiedzac ze matka jest wdowa ,ma emeryture po mezu.Powiedziala ze jej syn zawsze byl chytry na pieniadze, zawsze mu bylo malo,ze juz przelknela ta gorzka pigulke,ale nie moze sie pogodzic z faktem ,ze tego samego nauczyl swoich synow.Babcia jest dobra, jak im daje,nie zapytaja sie czy babcia ma czy nie,nigdy nie zapraszaja jej do siebie na obiad ,tylko dzwonia ze przyjezadzaja do niej.Wywnioskowalam z rozmowy,ze kobieta kocha syna i wnuki i boi sie ze przestana przyjezdzać,wiecej juz nic nie powiedziala bo nadjechal wnusiu ukochany i odjechali.Wrocilam do domu,trzeslo mnie z nerw z pol dnia,zastanawiam sie,jak mozna byc tak podlym:(i brac od starej matki pieniadze ,wcale sie o nia nie martwiąc.Czy to jest wlasnie wdziecznosc za wychowanie syna ?Osobiscie uwazam ,ze........ matka popelnila gdzies blad wychowawczy.Czekam kochani na wasze opinnie.
osobiscie takze spotkalam sie z podobna sytuacja ,sasiadka miala ponad 70 lat ,mnostwo chorob ,kiedys stanela w drzwiach blada jak sciana ja schodzilam z gory zapytala czy moglabym jej kupic kefir ,na co rzeklam oczywiscie ,po powrocie okazalo sie ze nie wychodzi od tygodnia ,nie ma co jesc ani pic ,a wnuczki wpadaja by "pozyczyc" troche kasy .Od tego dnia zaczelam sie nia opiekowac ,gdy czegos potrzebowala stukala w kaloryfer ja bylam na gorze ,wiec zbiegalam .Jedno udalo mi sie osiagnac ,rodzina a glownie synowa widzac ze ja odwiedzam robie zakupy sprzatam ,sama wziela sie do roboty .Niestety babcia po 2 m-cach zmarla :(
to okropne ale takie zachowania sa norma
konsumpcyjny stosunek do zycia
matka chciala wychowac jak nalepiej sie da
wiele dziedziczymy z genami ,od lat trwa dyskusja co bardziej wpylwa na charakter czlowieka geny czy wychowanie
Bardzo wspólczuję starszej pani. Ale ktoś te dzieci tak wychował i nauczył strasznej interesowności. Spotykam czasem ludzi tak strasznie chytrych na pieniądze...
A może powinna ściągnąć od nich zaległy kredyt za wychowanie? Za te wszystkie bezinteresownie nieprzespane noce i wszystko. Myślę, że do końca życia by się nie wypłacili. Tylko, że mam podobny problem ze swoją matką- ilekroć mój synek się z nią widzi - matka otwiera portfel, z kolei czasu dla niego nie ma. Nie wiem, czy ta kasa to na uciszenie sumienia babci? Mi to przeszkadza, bo mój Mały jest bardzo kochającym, wrażliwym dzieckiem i nie chciałabym, aby to się zmieniło, dodam, że sama daję mu kieszonkowe, ale za nic, bardziej w celu nauczenia się gospodarowania pieniędzmi. Więc chyba wina jak zwykle leży pośrodku, babcia pewnie zaczęła płacić a później już było na naukę za późno. Myślę, że domowy babciny obiad byłby najlepszą "zapłatą" :) Jak sadzicie?
Gdybym nie znała podobnych sytuacji od szkolnego i uniwersyteckiego psychologa, obserwowanych i analizowanych przez niego zarówno przez pryzmat doświadczeń jednej jak i drugiej strony ("poszkodowanych" i "szkodę czyniących"), uwierzyłabym natychmiast i całkowicie. Niestety, zdarza się, że starsze osoby naginają rzeczywistość, nie mówiąc całej prawdy o relacjach pokoleniowych, ponieważ najlepiej czują się w roli wyimaginowanej ofiary na własne życzenie. Wówczas jest to sytuacja równie przykra dla dzieci/wnuków, co dla będących w podeszłym wieku matki, ojca, babci lub dziadka.
Oczywiście nie sugeruję, że tak jest w opisanym przez Ciebie przypadku. Tyle przecież wokół nas prawdziwego psychicznego i fizycznego okrucieństwa. Chciałam po prostu zwrócić uwagę, że medal ma dwie strony, a my nie jesteśmy w stanie obejrzeć obu naraz równocześnie.
To tylko takie moje skojarzenie. Jeśli kogoś uraziłam, z góry przepraszam, naprawdę nie miałam takiej intencji. W takich sprawach naprawdę trudno o obiektywizm i sprawiedliwą ocenę.
Wkn,masz racje ! ale ja jej uwierzylam, byla taka przekonywujaca,plakala ! rozmawiam z nia czesto jak sie spotkamy,syna z wnukami widze jak do niej przyjezdzaja,synowa widzialam tylko kilka razy.Nie wiem jak to u nich jest,ale mysle ze jednak mowila prawde.
Ja tu w całości przychylę się do zdania Wkn. Mam dokładnie taki sam pogląd. Naoglądałam się i nasłuchałam najróżniejszych rzeczy. Co ciekawe: w konfrontacji starsza osoba bardzo często wycofuje się z tego co mówiła. Budzi to we mnie ogromny niesmak. Biorę oczywiście pod uwagę wiek i wszelkie dolegliwości psychiczne, które jednak często zdarzają się bardzo dojrzałym ludziom. Żal mi bardzo ich rodzin.
Niestety takich sytuacji mamy coraz częściej. Już tak się świat poprzewracał do góry nogami że za darmo nie ma nic. Jednak dużo zależy od wychowania w rodzinie. Myślę że jednak ta starsza pani ( matka, babcia) popełniła gdzieś, kiedyś błąd w wychowaniu swojego syna albo syn tej babci nie umiał wychować swoje dziecko na przyzwoitego człowieka. Nie widziałabym nic złego w tym jakby babcia dała 10 czy 20 zł od tak ale nie zaraz aż 100 zł za podwiezienie na cmentarz. Nie wspomnę już o malowaniu to dla mnie okropne żeby wołać od babci 300 zł. Jednym słowem świat wariuje. Pozdrawiam Aga..
Moja teściowa i jej mama mieszkają na jednym podwórku. Teściowa i moja szwagierka opiekuja się nią.tzn : gotuja obiady, pomagają w codziennym życiu.Oczywiście za darmo. Teściowej mama ma jeszcze dwójkę dzieci. Oni odwiedzaja ją raz w miesiącu. Domyślcie sie kiedy.. Niestety i tak dla niej moja teściowa jest najgorsza..
oj, kochana, zabolało... znalazłam się właśnie na miejscu Twojej teściowej... Ludzie to są świnie, a rodzina tym bardziej...cholera, kiedy ja wreszcie przestanę dorastać? Wydawało mi się, że już dna sięgnęłam... p.
To okropne, Ja uważam że w pewnym wieku to dzieci powinny zaopiekować się swoimi rodzicami i im pomagac zasłużyli na to ja od mojej mamy nigdy za nic nie wołam wręcz odwrotnie zawsze staram się jej odwdźięczyć jak potrafie i zawsze pomagam tak sama z teściową. Ale ostatnio trafilo mnie jak byliśmy u babci mojego męża, mój mały synek (2 latka) poszedł i przytulił się do prababci a ona wyciągnela 20 zl i włożyła mu do kieszonki za to że się przytulił. Strasznie mnie to oburzyło natychmiast jej to 20 zl oddalam!!!! Jak można dawać dziecku pieniądze za to że sie przytuliło. Chodziłam nabuzowana dwa dni! Bo przez takie zachowanie mój synek może w przyszłości to wykorzystywać choć teraz jest mały i nie rozumiał z tego nic. Także moje zdanie jest takie że każdy kij ma dwa końce.
Yamajka masz rację,ja także nie popieram takich zwyczajów i gdy widzę taką sytuację lub o tym słyszę to mnie także chce trafić. To właśnie jest jeden z błędów rzutujących na dalsze postępowanie dzieci i wnuków.Babcie same dają i tym uczą ale złych nawyków.Cieszą się,że dały ,myślą że będą bardziej kochane,niestety to póżniej obraca się przeciwko nim. Przy wychowaniu dzieci też się je oszczędza nic im nie dając do pracy /chłopak będzie odkurzał albo gary mył ?/ Ale pieniążki daje się na wszystko .Rezultaty wiadome . Póżniej jak dorosną jest już za póżno.No cóż chuchało się ,dmuchało ,kupowało co dziecko tylko chciało nie bacząc na nic. Jest takie powiedzenie "małe dzieci piją z matek mleko a duże spijają krew" Przykre to bardzo ale same matki,babcie przyczyniają się do takiego stanu rzeczy. Ja również znam takie osoby. Jestem szczęśliwa,że moje dzieci są prawdziwymi dziećmi ,kochającymi i zawsze mogę na nie liczyć ale nie za pieniądze .
Mysle, mysle i tak sobie wymyslilam.... Dla mnie cale to zjawisko znieczulicy ludzkiej i patrzenia na swiat przez pryzmat pieniadza nie ma wiele wspolnego z "wdziecznoscia za wychowanie". Jakos ten zwrot bardzo mi sie nie podoba, bo skoro sie tez mowi, ze "dzieci sie na swiat nie prosily" no to trudno oczekiwac od nich wdziecznosci. Logicznie rozumujac, jesli dziecko sie na swiat nie prosi, a faktycznie zadne sie nie prosi, to my rodzice rodzimy sobie te dzieci dlatego, ze chcemy. To takie dziecko nie ma obowiazku byc wdzieczne za cos czego wogole nie chcialo, nie oczekiwalo, a stalo sie to wrecz bez jego (dziecka) wiedzy i udzialu. Niemniej uwazam i tu zgadzam sie z Mama Rozyczki, ze ktos tu cos zaniedbal wychowawczo.... Nie nauczono dziecko radosci czynienia dobra innym. Jest to jedna z podstawowych wartosci ulatwiajaca zycie nie tylko osobie posiadajacej ta wartosc, ale calemu otoczeniu. Dziecko musi w dziecinstwie poznac radosc dawania tak samo jak radosc otrzymywania, musi nauczyc sie wygrywac ale tez przydatna jest umiejetnosc przegrywania... trzeba chyba umiec zbalansowac te cechy i poswiecic im troche uwagi. Byla tez wypowiedz o wplywie genow i wychowania ... tutaj sie nie zgodze, ze geny sa wazniejsze, bo gdyby tak bylo to mordercy plodziliby tylko mordercow, zlodzieje zlodziei a porzadni ludzie mieliby tylko ukladne dzieci wyrastajace na porzadnych ludzi. A tak nie jest wiec jednak geny, genami ale wychowanie ma ogromny wplyw i warto sie do niego przylozyc.
swietnie napisane. Ja jednak uwazam ze dobre cieple í pelne milosci wychowanie to powod do wdziecznosci. Nie takiej na pokaz czy materialnej ale takiej zwyklej ludzkiej. Oczywiscie ze dzieci sie na swiat nie prosza ale i rodzice nie maja (wyjawszy normy moralne) obowiazku wychowac w milosci. Chodzi mi o to ze tak jak nie mozna zmusic nienarodzonego do "proszenia sie na swiat" nie mozna "zmusic" rodzicow do dobrego wychowania. Kocajacy i odpowiedzialni rodzice wiedza co robia od poczecia dziecka, rosna razem z nim ale niestety nie tylko tacy maja dzieci....
Całkowicie absolutnie wyjęłaś mi to wszystko z ust. :)
Dodam jeszcze tylko, że kochając za bardzo, glaszcząc bez opamiętania, przyjmując wszystko co dziecko robi totalnie bezkrytycznie, bez ustalania granic - też, niestety, mozemy popełnić błąd.
Swoją drogą, tak zupełnie teraz z drugiej strony, nie znam starszej Pani, o ktorej piszesz. Nie zamierzam nikogo oceniać. Ale zdarzyło mi się widzieć kompletnie bezbronnych smutnych staruszków, którzy w czasach młodości nieźle dali w kość swoim bliskim i nie byli najlepszymi wzorcami do naśladowania. Myślę, ze sytuacja, którą przedstawiłaś nie jest taka jednoznaczna (biedna staruszka oddająca serce w zamian za zimne okrutne traktowanie syna i wnuka).
No i jeszcze trzecia możliwość - a gdzie tatuś wspomnianego pana? Może dał synowi odpowiednią lekcję życia, ktorej mama nie sprostowała?
Zycie pisze najróżniejsze scenariusze. Przestańcie wreszcie na tym forum tak biadolić i odsądzać od czci i wiary zjawiska i ludzi, których sytuacji nie znacie w całości.
Przykro czytac :((( Kontentum jest takie: kapitalizm a nie idealizm zadzi swiatem i nawet rodzina,,,,A my juz wiemy do czego kapitalizm doprowadzil nas na dzien dzisiejszy. Straszne i zgadzam sie , ze to absolutnie zadne geny,,,to jest wykorzystywanie w okropny sposob wlasnej matki, babci,,,,ale spokojnie,,,to samo beda robic synowie w stosunku do ojca ( syna) , jak czas przyjdzie,,,
A ja sobie yslę, ze to wina trochę czasów, w których zyjemy... Wspominam ciotke, która juz zmarła, w której mieszkaniu robilam porządek... Przypomniało mi się, jak wpychała nam pieniądze, za to, zę podwieżlismy ją na pogrzeb. Przypominam sobie jej "dumę"- że nic za darmo nie bierze, że nie jest godna litości- że może zapłacić.... Mam bardzo mieszae uczucia- bo ciotka nas obrzucała banknotami, których nie chcielismy wziąć- odczuwam to dzis jako wyrządzony jej afront- że robimy jej łaskę, bo jest starsza i niepełnosprawna... No nie wiem... ale chyba własnie w takim świecie zyjemy- duzo rzeczy można kupić- więc kupujmy!!! I myslę sobie, że "ludzie wyrzuceni na margines"- ludzie na emeryturze- wola kupic, niz spodziewać się łaski... :( NIe osądzam, myślę sobie, ze może tylko tak się to dzieje... " nie jestem atrakcyjnym towarzystwem dla ciebie" :(, ale mogę zapłacić za wój cenny czas...:(
Sorry, płakac mi się chce..;( Myślę o mojej babci- silnej wojowniczce, która, jak jakaś grecka bogini stała tyłem do grobu swojego zabitego syna- stała z suchymi oczami, która zaczęła znikać "po" i dziś juz jest prawie całkiem - po tamtej stronie... Babcia robiła pierogi..babcia piekła chleb... babcia z 400 - złotowej renty nazbierała dla 24 wnucząt po 10 zł- " zeby miały na cukirki" Nie chcę pieniedzy- chcę całować ręce, z zyłami wysadzonymi jak nacie od kartofli....Tylko, ze babcię moją krepuje moja czułość..... Ona myśli, ze to z litości.... :( a on anie chce litości... nawet w tym stanie w jakim jest....
agik, to nie do Twojego postu, tylko tak w ogole. Wydaje mi sie, ze nie odplacamy ,tylko albo kochamy, albo nie, jednych nauczono milosci , inni sobie radza albo w ogole nie radza z tym co kiedys nazywano miloscia odpowiedzialna (albo i bez granic, co nijak sie nie ma do odpowiedzialnosci) chodzi o to, zebysmy nauczyli sie postrzegac starosc. Czasem (na ogol) bezwzglednie straszna dla otoczenia,wyimaginowanie dzielna i samotna. Gdzie trzeba zakupic sobie uslugi i czulosc. Bo te za darmo sa zle pojmowane. Raz w zyciu uczestniczylam w takiej wyimaginowanej starczej samotnosci gdzie trzy osoby trzymaly sie przez dwadziescia cztery godziny na dobe w calkowitym alercie, gdzie warunki finansowe przewyzszaly o trzy nieba osobe stara od alertownikow , gdzie osoby alertujace braly tzw "wolne" zeby dotrzymac towarzystwa....i znosic niemile slowa co do ewentualnego spadku. Kochani, robimy co do nas nalezy, bo kochalismy, kochamy itd, natomiast w zadnym przypadku nie jestesmy za nia odpowiedzialni. Juz chyba uwierzylam w to , ze na dobra starosc nalezy sobie zapracowac. Nikt chyba nie ucieka od pogodnych, zyczliwych staruszkow, wrecz odwrotnie, lgniemy do cieplej, milej nawet schorowanej starosci, wszak jutro podzielimy taka sama dole.
Moja szwagierka opiekowała się chorą na raka teściową ,byłam dla niej pełna podziwu aż okazało się że to za pieniądze...Teraz jest taka sama sytuacja z teściem.Mieszkamy 100 km od niego jak go odwiedzamy i przywozimy obiady w słoikach dla mojej szwagierki najważniejsze jest to czy dziadek nam za to zapłacił bo przecież dzisiaj wszystko kosztuje...W końcu kiedyś nie wytrzymałam i zapytałam czy ona mu zapłaciła za te lata kiedy ją wychowywał i utrzymywał.U mnie w domu tego nie ma.Moja mama jeżeli chce dać coś moim dzieciom to daje bez okazji a za pomoc czy drobne prace nie płaci chociaż chciała ale ja z tym walczyłam i w końcu zrozumiała.Moja druga szwagierka płaci swojemu 12 letniemu synowi za wszystko i ja myślę że kiedyś to się zemści....
Zornico,tu masz racje ! ze to kiedys sie zemsci,moja mama jest wdowa,ma mnie jedna,czesto potrzebuje pomocy,poniewaz ma swoj dom,zawsze cos jest do roboty tym wszystkim zajmuje sie moj maz i.......... nigdy nikomu nie przyszlo do glowy, zeby brac pieniadze za pomoc,maz pracuje na dzialce i zajmuje sie konserwacja budynku.Moja mama ma rente,a jak wiadomo oplaty ma spore,szczegolnie zima bo dom trzeba ogrzac,wiec jeszcze jej pomagamy,bo przeciez dom bedzie kiedys nasz i dzialka.Moja mama nie daje mojej corce pieniedzy za pomoc,ale...... kupila jej swinke skarbonke, wrzuca tam od czasu do czasu drobne kwoty,z ktorych corka jak jej potrzeba kupuje sobie kosmetyki ! Bardzo sie kochaja z babcia ,corka na sobote i niedziele:)lapie laptopa pod pache i leci do babci,razem sobie siedza na Wżecie:) a potem pieka i gotuja.Moim zdaniem ,zawsze beda lepsze relacje miedzy babcia i wnuczka niz wnuczkiem,chociaz sa i wyjatki.Co do placenia 12 latkowi za wszystko,to juz przesada,dziecko powinno dostawac miesieczne kieszonkowe ! i uczyc sie gospodarowac,mysle tutaj o kwocie 30 zl miesiecznie,nie wiecej .
na pewno sie zemsci. Tu tez mialam znajoma ktora uwazala ze dzieciom nalezy placic za prace domowe bo to niby ma to uczyc, ze dobra praca i obowiazkowoscia mozna zarobic. Wszystko ladnie pieknie ale nie jesli chodzi o normalne obowiazki! Mozna za jakies extra jesli juz ktos chce choc wedlug mnie tylko sporadycznie i zaleznie od danej sytuacji.
Moj syn pod wplywem tej znajomej i Jej dzieci tez rzucil taki temat. "Dobrze" powiedzialam - ustalilismy cennik i...fajnie bylo dopoki syn dostal zaplate za swoje uslugi...Mina mu zrzedla gdy ja mu wystawilam rachunek za opieranie, gotowanie.... Musielibyscie zobaczyc jego mine. Tak sobie tego nie wyobrazal.A ja mu wytlumaczylam: skoro ty chcesz zarabiac na zwyczajnych obowiazkach dlaczego ja mam je spelniac za darmo?? Od tego czasu zrozumial, ze w rodzinie jest wzajemna pomoc, to ze zawsze mozna na siebie nawzajem liczyc JUZ niejako handlem wymiennym...
Widze, ze wynikla tu mala dyskusja na temat placenia i dawania. Jedno i drugie moze sie zemscic jesli o zemste chodzi:)) Dziecko, ktore dostaje, ot tak za nic, za to ze jest moze myslec, ze zycie wlasnie na tym polega, ze w zyciu sie "dostaje" za nic i bedzie mialo w doroslym zyciu oczekiwania zaplaty wlasnie "za nic". Jestem, przyszedlem do pracy wiec prosze mi zaplacic (czyt. dac) bo tak mi sie nalezy. Takie, ktore ma placone, tez moze uwazac, ze nie warto palcem w bucie kiwnac za darmo. I tu sie zgadzam, ale opisze Wam jak ja placilam mojemu synowi wlasnie jak mial 12 lat. Zamiast dawac kieszonkowe, ktore Jego rowiesnicy dostawali za darmo, bo tak im sie nalezalo, ja placilam za wykonywanie pracy. Nigdy nie placilam za wyrzucanie smieci, czy tez zmywanie naczyn, a nawet prasowanie Jego wlasnego ubrania, czy tez sprzatanie Jego pokoju - te czynnosci byly Jego obowiazkiem. Natomiast placilam za sprzatanie lazienki, odkurzanie calego mieszkania i zmywanie podlogi w kuchni - te czynnosci wykonywal raz w tygodniu i to byla Jego praca, za ktora mial zaplacone. Byly rowniez potracenia od zaplaty, jesli praca nie byla wykonana tak jak powinna. W ten sposob ja jako w tamtych latach pracujaca w soboty samotna matka wiedzialam, ze moje dziecko nie ma czasu na pierdoly z kolegami, bo ma prace w domu no i ze te same pieniadze, ktore koledzy dostaja za nic, On musi na nie zapracowac. Uczylam w ten sposob szacunku i do pieniadza i do pracy. Obecnie na dzien dzisiejszy moj syn ma 32 lata, mieszka sam i sam jest odpowiedzialny za wlasne utrzymanie jak rowniez za czystosc we wlasnym mieszkaniu. Jesli tylko sie zdarzy, ze ja czy moj maz czegos potrzebujemy, to wystarczy zadzwonic i Chris jest na kazde zawolanie i za darmo. Dlaczego to robi?? czemu to placenie sie nie zemscilo?? bo oprocz tego wszystkiego byl uczony milosci, szacunku i pomagania innym, ktorzy sa w potrzebie. Jak sie przeprowadzal to oczywiscie my pomagalismy, bez zaplaty i jak trzeba bedzie za tydzien moze 2 malowac jeden pokoj w naszym mieszkaniu to On tez przyjdzie i pomoze bez zaplaty. Jeszcze sie nigdy nie zdarzylo, zeby na nasza jakakolwiek prosbe o pomoc zareagowal "a ile za to dostane?" albo "a moze ktos inny, to zrobi, bo mnie sie nie chce". Jak tylko dzwonie i prosze o pomoc to natychmiast pyta kiedy ma przyjechac.
Ja nie będę oceniać ani domyślać się kto zawinił. Opowiem Wam, jak było(i jest u nas). Młody jest jedynym wnukiem moich teściów (oczko w głowie itd). Zawsze dawali mu pieniadze. Bardzo mnie to irytowało, bałam się że go ,,rozpuszczą", próbowaliśmy z tym walczyć. Ale po czasie zorientowałam się, że uczą go gospodarności, planowania. Wspólnie z nim odkładali pieniadze do skarbonki, planowali co Młody może kupić, sprawdzali, czy już jest odpowiednia kwota na to co sobie wymarzył, perswdowali, gdy chciał wydać na dziecięce głupotki. A potem razem jechali do sklepu i była wielka radośc -ich i Młodego- z poczynionych zakupów. Efekt jest taki, że mój syn jest rozsądnym (pod względem finansowym) młodym człowiekiem. Powiedziałabym ,że bardziej rozsądnym niż ja, bo mnie jak widzą pieniądze to robią aaaaa i wieją, aż się kurzy. Także można dawać, ale z głową. Mają też swój mały rytuał. Młody podczas wizyt u babci robi jej masaż pleców (jak dla mnie, to zwykłe okładanie babci łapami) po którym babcia twierdzi, że czuje sie jak nowonarodzona, a Młody- bogatszy o 20 zł- wychodzi z głębokim przekonaniem, że jest najlepszym rehabilitantem na świecie.Iza
widzisz Izus tak jak mowisz- z glowa! Wtedy obie strony sa zadowolone i maja z tego kozysc. Widac ze mimo tych pieniazkow Twoj Syn idzie do babci czy Dziadka bo ich kocha a pieniadze, w tym przypadku, to tylko dodatek wychowawczy ze tak powiem ;-)
Sytuacja okropna...choc tu (jak piszesz) staruszke ewidentnie sie wykorzystuje to jednak ona kiedys gdzies musiala zaczac czy kontynuowac ten proces, to bledne kolo. Czesto ludzie nie umiejac (kiedys czesciej jak dzis) okazywac uczuc woleli za nie zaplacic- nie dziwic sie wiec dzis ze potomka uczucie nie mowiac juz o uslugach to tez pieniadz. Bardzo smutne bo nawet gdyby ona popelnila te bledy wychowawczesyn jej mogl (jako dorosly) inaczej wychowac swoje dzieci.
Sa rownierz starsi ludzie ktorzy wciskaja zapate na sile niemalze by nie miec dlugu wdziecznosci. Nieraz niestety tak jest´, ze wlasnie takie osoby stawiaja sie na zewnatrz jako ofiary. W tej roli czuja sie po prostu lepiej....
Przypomniala mi sie bajka: Bogaty Gospodarz przejal gospodarstwo od Ojca i jak to kiedys bylo od tego czasu Ojcic byl na garnszku u mlodych. Z czasem starosc zaczela byc uciazliwa. Dziadek nie mogl juz jesc jak trzeba i czesto przy stole sie ubrudzil a i serweta ucierpiala. Synowa (byl to kiedys zawsze obowiazek kobiety) przestala miec cierpliwosc a i patrzec nie chciala na staruszka mowiac ze traci apetyt widzac jak on je "jak swina". Musial wiec staruszek jesc osobno bez serwety w kacie. Widzial to maly wnuczek.Ktoregos dnia wzal kawalek polana i zaczal strugac: Co strugasz pyta matka ciekawie? Ano nic korytko dla was, abyscie mieli z czego jesc na starosc jak nie bedziecie juz mogli jesc jak teraz. Postawie ´w chlewie i bedzie.
To tak zawstydzilo rodzicow ze natychmiast przeprosili dziadka, zaprosili do stolu i wspolnie z miloscia sie nim opiekowali az do konca...
Wyszlam dzisiaj przed obiadem do sklepu,zabraklo mi jajek,wracajac spotkalam moja sasiadke ,starsza pania po 70 -tce,zatrzymalam sie zeby chwilke porozmawaic.Od slowa do slowa,dowiedzialam ze czeka na wnuka,ktory ma ja zawiesc na cmentarz,do jej rodzicow zeby posprzatac grob,w pewnej chwili wylecialo jej z reki zwiniete 100 zl,podnioslam i oddalam banknot ! podziekowala i powiedziala ze to za podwozke dla wnuka.Spojrzalam sie na nia jak na wariatke,ale.......nic nie powiedzialam,sama sie kapnela i powiedziala.Kochana teraz nie ma
nic za darmo,ja place za wszystko ! mojemu synowi i moim wnukom,a ma ich dwoch.Zaden z nich nic mi nie pomoze za darmo,zszokowalo mnie ! zapytalam, jak to,pani placi synowi i wnukom? zobaczylam lzy w jej oczach i kobieta sie rozkleila:( zaczela mi mowic ze naprawa kranu u jej syna,kosztuje 30 zl,za pomalowanie jej kuchni i pokoju wziol 300zl,wiedzac ze matka jest wdowa ,ma emeryture po mezu.Powiedziala ze jej syn zawsze byl chytry na pieniadze, zawsze mu bylo malo,ze juz przelknela ta gorzka pigulke,ale nie moze sie pogodzic z faktem ,ze tego samego nauczyl swoich synow.Babcia jest dobra, jak im daje,nie zapytaja sie czy babcia ma czy nie,nigdy nie zapraszaja jej do siebie na obiad ,tylko dzwonia ze przyjezadzaja do niej.Wywnioskowalam z rozmowy,ze kobieta kocha syna i wnuki i boi sie ze przestana przyjezdzać,wiecej juz nic nie powiedziala bo nadjechal wnusiu ukochany i odjechali.Wrocilam do domu,trzeslo mnie z nerw z pol dnia,zastanawiam sie,jak mozna byc tak podlym:(i brac od starej matki pieniadze ,wcale sie o nia nie martwiąc.Czy to jest wlasnie wdziecznosc za wychowanie syna ?Osobiscie uwazam ,ze........ matka popelnila gdzies blad wychowawczy.Czekam kochani na wasze opinnie.
osobiscie takze spotkalam sie z podobna sytuacja ,sasiadka miala ponad 70 lat ,mnostwo chorob ,kiedys stanela w drzwiach blada jak sciana ja schodzilam z gory zapytala czy moglabym jej kupic kefir ,na co rzeklam oczywiscie ,po powrocie okazalo sie ze nie wychodzi od tygodnia ,nie ma co jesc ani pic ,a wnuczki wpadaja by "pozyczyc" troche kasy .Od tego dnia zaczelam sie nia opiekowac ,gdy czegos potrzebowala stukala w kaloryfer ja bylam na gorze ,wiec zbiegalam .Jedno udalo mi sie osiagnac ,rodzina a glownie synowa widzac ze ja odwiedzam robie zakupy sprzatam ,sama wziela sie do roboty .Niestety babcia po 2 m-cach zmarla :(
Bardzo wspólczuję starszej pani. Ale ktoś te dzieci tak wychował i nauczył strasznej interesowności. Spotykam czasem ludzi tak strasznie chytrych na pieniądze...
A może powinna ściągnąć od nich zaległy kredyt za wychowanie? Za te wszystkie bezinteresownie nieprzespane noce i wszystko.
Myślę, że do końca życia by się nie wypłacili.
Tylko, że mam podobny problem ze swoją matką- ilekroć mój synek się z nią widzi - matka otwiera portfel, z kolei czasu dla niego nie ma. Nie wiem, czy ta kasa to na uciszenie sumienia babci?
Mi to przeszkadza, bo mój Mały jest bardzo kochającym, wrażliwym dzieckiem i nie chciałabym, aby to się zmieniło, dodam, że sama daję mu kieszonkowe, ale za nic, bardziej w celu nauczenia się gospodarowania pieniędzmi.
Więc chyba wina jak zwykle leży pośrodku, babcia pewnie zaczęła płacić a później już było na naukę za późno.
Myślę, że domowy babciny obiad byłby najlepszą "zapłatą" :)
Jak sadzicie?
Gdybym nie znała podobnych sytuacji od szkolnego i uniwersyteckiego psychologa, obserwowanych i analizowanych przez niego zarówno przez pryzmat doświadczeń jednej jak i drugiej strony ("poszkodowanych" i "szkodę czyniących"), uwierzyłabym natychmiast i całkowicie.
Niestety, zdarza się, że starsze osoby naginają rzeczywistość, nie mówiąc całej prawdy o relacjach pokoleniowych, ponieważ najlepiej czują się w roli wyimaginowanej ofiary na własne życzenie. Wówczas jest to sytuacja równie przykra dla dzieci/wnuków, co dla będących w podeszłym wieku matki, ojca, babci lub dziadka.
Oczywiście nie sugeruję, że tak jest w opisanym przez Ciebie przypadku. Tyle przecież wokół nas prawdziwego psychicznego i fizycznego okrucieństwa. Chciałam po prostu zwrócić uwagę, że medal ma dwie strony, a my nie jesteśmy w stanie obejrzeć obu naraz równocześnie.
To tylko takie moje skojarzenie. Jeśli kogoś uraziłam, z góry przepraszam, naprawdę nie miałam takiej intencji. W takich sprawach naprawdę trudno o obiektywizm i sprawiedliwą ocenę.
Wkn,masz racje ! ale ja jej uwierzylam, byla taka przekonywujaca,plakala ! rozmawiam z nia czesto jak sie spotkamy,syna z wnukami widze jak do niej przyjezdzaja,synowa widzialam tylko kilka razy.Nie wiem jak to u nich jest,ale mysle ze jednak mowila prawde.
Niestety takich sytuacji mamy coraz częściej. Już tak się świat poprzewracał do góry nogami że za darmo nie ma nic. Jednak dużo zależy od wychowania w rodzinie. Myślę że jednak ta starsza pani ( matka, babcia) popełniła gdzieś, kiedyś błąd w wychowaniu swojego syna albo syn tej babci nie umiał wychować swoje dziecko na przyzwoitego człowieka.
Nie widziałabym nic złego w tym jakby babcia dała 10 czy 20 zł od tak ale nie zaraz aż 100 zł za podwiezienie na cmentarz. Nie wspomnę już o malowaniu to dla mnie okropne żeby wołać od babci 300 zł. Jednym słowem świat wariuje.
Pozdrawiam Aga..
Tu chyba nie o nominały chodzi....
Moja teściowa i jej mama mieszkają na jednym podwórku. Teściowa i moja szwagierka opiekuja się nią.tzn : gotuja obiady, pomagają w codziennym życiu.Oczywiście za darmo. Teściowej mama ma jeszcze dwójkę dzieci. Oni odwiedzaja ją raz w miesiącu. Domyślcie sie kiedy..
Niestety i tak dla niej moja teściowa jest najgorsza..
oj, kochana, zabolało...
znalazłam się właśnie na miejscu Twojej teściowej...
Ludzie to są świnie, a rodzina tym bardziej...cholera, kiedy ja wreszcie przestanę dorastać? Wydawało mi się, że już dna sięgnęłam...
p.
To okropne, Ja uważam że w pewnym wieku to dzieci powinny zaopiekować się swoimi rodzicami i im pomagac zasłużyli na to ja od mojej mamy nigdy za nic nie wołam wręcz odwrotnie zawsze staram się jej odwdźięczyć jak potrafie i zawsze pomagam tak sama z teściową. Ale ostatnio trafilo mnie jak byliśmy u babci mojego męża, mój mały synek (2 latka) poszedł i przytulił się do prababci a ona wyciągnela 20 zl i włożyła mu do kieszonki za to że się przytulił. Strasznie mnie to oburzyło natychmiast jej to 20 zl oddalam!!!! Jak można dawać dziecku pieniądze za to że sie przytuliło. Chodziłam nabuzowana dwa dni! Bo przez takie zachowanie mój synek może w przyszłości to wykorzystywać choć teraz jest mały i nie rozumiał z tego nic. Także moje zdanie jest takie że każdy kij ma dwa końce.
Babcie chca czuc sie potrzebne ,,,,
Yamajka masz rację,ja także nie popieram takich zwyczajów i gdy widzę taką sytuację lub o tym słyszę to mnie także chce trafić. To właśnie jest jeden z błędów rzutujących na dalsze postępowanie dzieci i wnuków.Babcie same dają i tym uczą ale złych nawyków.Cieszą się,że dały ,myślą że będą bardziej kochane,niestety to póżniej obraca się przeciwko nim. Przy wychowaniu dzieci też się je oszczędza nic im nie dając do pracy /chłopak będzie odkurzał albo gary mył ?/ Ale pieniążki daje się na wszystko .Rezultaty wiadome . Póżniej jak dorosną jest już za póżno.No cóż chuchało się ,dmuchało ,kupowało co dziecko tylko chciało nie bacząc na nic. Jest takie powiedzenie "małe dzieci piją z matek mleko a duże spijają krew" Przykre to bardzo ale same matki,babcie przyczyniają się do takiego stanu rzeczy. Ja również znam takie osoby. Jestem szczęśliwa,że moje dzieci są prawdziwymi dziećmi ,kochającymi i zawsze mogę na nie liczyć ale nie za pieniądze .
Mysle, mysle i tak sobie wymyslilam.... Dla mnie cale to zjawisko znieczulicy ludzkiej i patrzenia na swiat przez pryzmat pieniadza nie ma wiele wspolnego z "wdziecznoscia za wychowanie". Jakos ten zwrot bardzo mi sie nie podoba, bo skoro sie tez mowi, ze "dzieci sie na swiat nie prosily" no to trudno oczekiwac od nich wdziecznosci. Logicznie rozumujac, jesli dziecko sie na swiat nie prosi, a faktycznie zadne sie nie prosi, to my rodzice rodzimy sobie te dzieci dlatego, ze chcemy. To takie dziecko nie ma obowiazku byc wdzieczne za cos czego wogole nie chcialo, nie oczekiwalo, a stalo sie to wrecz bez jego (dziecka) wiedzy i udzialu.
Niemniej uwazam i tu zgadzam sie z Mama Rozyczki, ze ktos tu cos zaniedbal wychowawczo.... Nie nauczono dziecko radosci czynienia dobra innym. Jest to jedna z podstawowych wartosci ulatwiajaca zycie nie tylko osobie posiadajacej ta wartosc, ale calemu otoczeniu.
Dziecko musi w dziecinstwie poznac radosc dawania tak samo jak radosc otrzymywania, musi nauczyc sie wygrywac ale tez przydatna jest umiejetnosc przegrywania... trzeba chyba umiec zbalansowac te cechy i poswiecic im troche uwagi.
Byla tez wypowiedz o wplywie genow i wychowania ... tutaj sie nie zgodze, ze geny sa wazniejsze, bo gdyby tak bylo to mordercy plodziliby tylko mordercow, zlodzieje zlodziei a porzadni ludzie mieliby tylko ukladne dzieci wyrastajace na porzadnych ludzi. A tak nie jest wiec jednak geny, genami ale wychowanie ma ogromny wplyw i warto sie do niego przylozyc.
Luckystar pięknie i trafnie podsumowałaś .
swietnie napisane. Ja jednak uwazam ze dobre cieple í pelne milosci wychowanie to powod do wdziecznosci. Nie takiej na pokaz czy materialnej ale takiej zwyklej ludzkiej. Oczywiscie ze dzieci sie na swiat nie prosza ale i rodzice nie maja (wyjawszy normy moralne) obowiazku wychowac w milosci. Chodzi mi o to ze tak jak nie mozna zmusic nienarodzonego do "proszenia sie na swiat" nie mozna "zmusic" rodzicow do dobrego wychowania. Kocajacy i odpowiedzialni rodzice wiedza co robia od poczecia dziecka, rosna razem z nim ale niestety nie tylko tacy maja dzieci....
Całkowicie absolutnie wyjęłaś mi to wszystko z ust. :)
Dodam jeszcze tylko, że kochając za bardzo, glaszcząc bez opamiętania, przyjmując wszystko co dziecko robi totalnie bezkrytycznie, bez ustalania granic - też, niestety, mozemy popełnić błąd.
Swoją drogą, tak zupełnie teraz z drugiej strony, nie znam starszej Pani, o ktorej piszesz. Nie zamierzam nikogo oceniać. Ale zdarzyło mi się widzieć kompletnie bezbronnych smutnych staruszków, którzy w czasach młodości nieźle dali w kość swoim bliskim i nie byli najlepszymi wzorcami do naśladowania. Myślę, ze sytuacja, którą przedstawiłaś nie jest taka jednoznaczna (biedna staruszka oddająca serce w zamian za zimne okrutne traktowanie syna i wnuka).
No i jeszcze trzecia możliwość - a gdzie tatuś wspomnianego pana? Może dał synowi odpowiednią lekcję życia, ktorej mama nie sprostowała?
Zycie pisze najróżniejsze scenariusze. Przestańcie wreszcie na tym forum tak biadolić i odsądzać od czci i wiary zjawiska i ludzi, których sytuacji nie znacie w całości.
Przykro czytac :((( Kontentum jest takie: kapitalizm a nie idealizm zadzi swiatem i nawet rodzina,,,,A my juz wiemy do czego kapitalizm doprowadzil nas na dzien dzisiejszy.
Straszne i zgadzam sie , ze to absolutnie zadne geny,,,to jest wykorzystywanie w okropny sposob wlasnej matki, babci,,,,ale spokojnie,,,to samo beda robic synowie w stosunku do ojca ( syna) , jak czas przyjdzie,,,
A ja sobie yslę, ze to wina trochę czasów, w których zyjemy...
Wspominam ciotke, która juz zmarła, w której mieszkaniu robilam porządek... Przypomniało mi się, jak wpychała nam pieniądze, za to, zę podwieżlismy ją na pogrzeb. Przypominam sobie jej "dumę"- że nic za darmo nie bierze, że nie jest godna litości- że może zapłacić....
Mam bardzo mieszae uczucia- bo ciotka nas obrzucała banknotami, których nie chcielismy wziąć- odczuwam to dzis jako wyrządzony jej afront- że robimy jej łaskę, bo jest starsza i niepełnosprawna...
No nie wiem... ale chyba własnie w takim świecie zyjemy- duzo rzeczy można kupić- więc kupujmy!!!
I myslę sobie, że "ludzie wyrzuceni na margines"- ludzie na emeryturze- wola kupic, niz spodziewać się łaski... :(
NIe osądzam, myślę sobie, ze może tylko tak się to dzieje...
" nie jestem atrakcyjnym towarzystwem dla ciebie" :(, ale mogę zapłacić za wój cenny czas...:(
Sorry, płakac mi się chce..;(
Myślę o mojej babci- silnej wojowniczce, która, jak jakaś grecka bogini stała tyłem do grobu swojego zabitego syna- stała z suchymi oczami, która zaczęła znikać "po" i dziś juz jest prawie całkiem - po tamtej stronie...
Babcia robiła pierogi..babcia piekła chleb... babcia z 400 - złotowej renty nazbierała dla 24 wnucząt po 10 zł- " zeby miały na cukirki"
Nie chcę pieniedzy- chcę całować ręce, z zyłami wysadzonymi jak nacie od kartofli....Tylko, ze babcię moją krepuje moja czułość.....
Ona myśli, ze to z litości.... :( a on anie chce litości... nawet w tym stanie w jakim jest....
agik, to nie do Twojego postu, tylko tak w ogole. Wydaje mi sie, ze nie odplacamy ,tylko albo kochamy, albo nie, jednych nauczono milosci , inni sobie radza albo w ogole nie radza z tym co kiedys nazywano miloscia odpowiedzialna (albo i bez granic, co nijak sie nie ma do odpowiedzialnosci) chodzi o to, zebysmy nauczyli sie postrzegac starosc. Czasem (na ogol) bezwzglednie straszna dla otoczenia,wyimaginowanie dzielna i samotna. Gdzie trzeba zakupic sobie uslugi i czulosc. Bo te za darmo sa zle pojmowane.
Raz w zyciu uczestniczylam w takiej wyimaginowanej starczej samotnosci gdzie trzy osoby trzymaly sie przez dwadziescia cztery godziny na dobe w calkowitym alercie, gdzie warunki finansowe przewyzszaly o trzy nieba osobe stara od alertownikow , gdzie osoby alertujace braly tzw "wolne" zeby dotrzymac towarzystwa....i znosic niemile slowa co do ewentualnego spadku.
Kochani, robimy co do nas nalezy, bo kochalismy, kochamy itd, natomiast w zadnym przypadku nie jestesmy za nia odpowiedzialni. Juz chyba uwierzylam w to , ze na dobra starosc nalezy sobie zapracowac. Nikt chyba nie ucieka od pogodnych, zyczliwych staruszkow, wrecz odwrotnie, lgniemy do cieplej, milej nawet schorowanej starosci, wszak jutro podzielimy taka sama dole.
Zornico,tu masz racje ! ze to kiedys sie zemsci,moja mama jest wdowa,ma mnie jedna,czesto potrzebuje pomocy,poniewaz ma swoj dom,zawsze cos jest do roboty tym wszystkim zajmuje sie moj maz i.......... nigdy nikomu nie przyszlo do glowy, zeby brac pieniadze za pomoc,maz pracuje na dzialce i zajmuje sie konserwacja budynku.Moja mama ma rente,a jak wiadomo oplaty ma spore,szczegolnie zima bo dom trzeba ogrzac,wiec jeszcze jej pomagamy,bo przeciez dom bedzie kiedys nasz i dzialka.Moja mama nie daje mojej corce pieniedzy za pomoc,ale...... kupila jej swinke skarbonke, wrzuca tam od czasu do czasu drobne kwoty,z ktorych corka jak jej potrzeba kupuje sobie kosmetyki ! Bardzo sie kochaja z babcia ,corka na sobote i niedziele:)lapie laptopa pod pache i leci do babci,razem sobie siedza na Wżecie:)
a potem pieka i gotuja.Moim zdaniem ,zawsze beda lepsze relacje miedzy babcia i wnuczka niz wnuczkiem,chociaz sa i wyjatki.Co do placenia 12 latkowi za wszystko,to juz przesada,dziecko powinno dostawac miesieczne kieszonkowe ! i uczyc sie gospodarowac,mysle tutaj o kwocie 30 zl miesiecznie,nie wiecej .
na pewno sie zemsci. Tu tez mialam znajoma ktora uwazala ze dzieciom nalezy placic za prace domowe bo to niby ma to uczyc, ze dobra praca i obowiazkowoscia mozna zarobic. Wszystko ladnie pieknie ale nie jesli chodzi o normalne obowiazki! Mozna za jakies extra jesli juz ktos chce choc wedlug mnie tylko sporadycznie i zaleznie od danej sytuacji.
Moj syn pod wplywem tej znajomej i Jej dzieci tez rzucil taki temat. "Dobrze" powiedzialam - ustalilismy cennik i...fajnie bylo dopoki syn dostal zaplate za swoje uslugi...Mina mu zrzedla gdy ja mu wystawilam rachunek za opieranie, gotowanie.... Musielibyscie zobaczyc jego mine. Tak sobie tego nie wyobrazal.A ja mu wytlumaczylam: skoro ty chcesz zarabiac na zwyczajnych obowiazkach dlaczego ja mam je spelniac za darmo?? Od tego czasu zrozumial, ze w rodzinie jest wzajemna pomoc, to ze zawsze mozna na siebie nawzajem liczyc JUZ niejako handlem wymiennym...
Widze, ze wynikla tu mala dyskusja na temat placenia i dawania. Jedno i drugie moze sie zemscic jesli o zemste chodzi:))
Dziecko, ktore dostaje, ot tak za nic, za to ze jest moze myslec, ze zycie wlasnie na tym polega, ze w zyciu sie "dostaje" za nic i bedzie mialo w doroslym zyciu oczekiwania zaplaty wlasnie "za nic". Jestem, przyszedlem do pracy wiec prosze mi zaplacic (czyt. dac) bo tak mi sie nalezy. Takie, ktore ma placone, tez moze uwazac, ze nie warto palcem w bucie kiwnac za darmo. I tu sie zgadzam, ale opisze Wam jak ja placilam mojemu synowi wlasnie jak mial 12 lat. Zamiast dawac kieszonkowe, ktore Jego rowiesnicy dostawali za darmo, bo tak im sie nalezalo, ja placilam za wykonywanie pracy. Nigdy nie placilam za wyrzucanie smieci, czy tez zmywanie naczyn, a nawet prasowanie Jego wlasnego ubrania, czy tez sprzatanie Jego pokoju - te czynnosci byly Jego obowiazkiem. Natomiast placilam za sprzatanie lazienki, odkurzanie calego mieszkania i zmywanie podlogi w kuchni - te czynnosci wykonywal raz w tygodniu i to byla Jego praca, za ktora mial zaplacone. Byly rowniez potracenia od zaplaty, jesli praca nie byla wykonana tak jak powinna. W ten sposob ja jako w tamtych latach pracujaca w soboty samotna matka wiedzialam, ze moje dziecko nie ma czasu na pierdoly z kolegami, bo ma prace w domu no i ze te same pieniadze, ktore koledzy dostaja za nic, On musi na nie zapracowac. Uczylam w ten sposob szacunku i do pieniadza i do pracy.
Obecnie na dzien dzisiejszy moj syn ma 32 lata, mieszka sam i sam jest odpowiedzialny za wlasne utrzymanie jak rowniez za czystosc we wlasnym mieszkaniu. Jesli tylko sie zdarzy, ze ja czy moj maz czegos potrzebujemy, to wystarczy zadzwonic i Chris jest na kazde zawolanie i za darmo. Dlaczego to robi?? czemu to placenie sie nie zemscilo?? bo oprocz tego wszystkiego byl uczony milosci, szacunku i pomagania innym, ktorzy sa w potrzebie. Jak sie przeprowadzal to oczywiscie my pomagalismy, bez zaplaty i jak trzeba bedzie za tydzien moze 2 malowac jeden pokoj w naszym mieszkaniu to On tez przyjdzie i pomoze bez zaplaty. Jeszcze sie nigdy nie zdarzylo, zeby na nasza jakakolwiek prosbe o pomoc zareagowal "a ile za to dostane?" albo "a moze ktos inny, to zrobi, bo mnie sie nie chce". Jak tylko dzwonie i prosze o pomoc to natychmiast pyta kiedy ma przyjechac.
Ja nie będę oceniać ani domyślać się kto zawinił. Opowiem Wam, jak było(i jest u nas). Młody jest jedynym wnukiem moich teściów (oczko w głowie itd). Zawsze dawali mu pieniadze. Bardzo mnie to irytowało, bałam się że go ,,rozpuszczą", próbowaliśmy z tym walczyć. Ale po czasie zorientowałam się, że uczą go gospodarności, planowania. Wspólnie z nim odkładali pieniadze do skarbonki, planowali co Młody może kupić, sprawdzali, czy już jest odpowiednia kwota na to co sobie wymarzył, perswdowali, gdy chciał wydać na dziecięce głupotki. A potem razem jechali do sklepu i była wielka radośc -ich i Młodego- z poczynionych zakupów. Efekt jest taki, że mój syn jest rozsądnym (pod względem finansowym) młodym człowiekiem. Powiedziałabym ,że bardziej rozsądnym niż ja, bo mnie jak widzą pieniądze to robią aaaaa i wieją, aż się kurzy. Także można dawać, ale z głową. Mają też swój mały rytuał. Młody podczas wizyt u babci robi jej masaż pleców (jak dla mnie, to zwykłe okładanie babci łapami) po którym babcia twierdzi, że czuje sie jak nowonarodzona, a Młody- bogatszy o 20 zł- wychodzi z głębokim przekonaniem, że jest najlepszym rehabilitantem na świecie.Iza
widzisz Izus tak jak mowisz- z glowa! Wtedy obie strony sa zadowolone i maja z tego kozysc. Widac ze mimo tych pieniazkow Twoj Syn idzie do babci czy Dziadka bo ich kocha a pieniadze, w tym przypadku, to tylko dodatek wychowawczy ze tak powiem ;-)
dla mnie bomba:)))))))))
Sytuacja okropna...choc tu (jak piszesz) staruszke ewidentnie sie wykorzystuje to jednak ona kiedys gdzies musiala zaczac czy kontynuowac ten proces, to bledne kolo. Czesto ludzie nie umiejac (kiedys czesciej jak dzis) okazywac uczuc woleli za nie zaplacic- nie dziwic sie wiec dzis ze potomka uczucie nie mowiac juz o uslugach to tez pieniadz. Bardzo smutne bo nawet gdyby ona popelnila te bledy wychowawczesyn jej mogl (jako dorosly) inaczej wychowac swoje dzieci.
Sa rownierz starsi ludzie ktorzy wciskaja zapate na sile niemalze by nie miec dlugu wdziecznosci. Nieraz niestety tak jest´, ze wlasnie takie osoby stawiaja sie na zewnatrz jako ofiary. W tej roli czuja sie po prostu lepiej....
Przypomniala mi sie bajka: Bogaty Gospodarz przejal gospodarstwo od Ojca i jak to kiedys bylo od tego czasu Ojcic byl na garnszku u mlodych. Z czasem starosc zaczela byc uciazliwa. Dziadek nie mogl juz jesc jak trzeba i czesto przy stole sie ubrudzil a i serweta ucierpiala. Synowa (byl to kiedys zawsze obowiazek kobiety) przestala miec cierpliwosc a i patrzec nie chciala na staruszka mowiac ze traci apetyt widzac jak on je "jak swina". Musial wiec staruszek jesc osobno bez serwety w kacie. Widzial to maly wnuczek.Ktoregos dnia wzal kawalek polana i zaczal strugac: Co strugasz pyta matka ciekawie? Ano nic korytko dla was, abyscie mieli z czego jesc na starosc jak nie bedziecie juz mogli jesc jak teraz. Postawie ´w chlewie i bedzie.
To tak zawstydzilo rodzicow ze natychmiast przeprosili dziadka, zaprosili do stolu i wspolnie z miloscia sie nim opiekowali az do konca...
to nie błąd wychowawczy. Tylko zwykła, "genetyczna" pazerność niewdzięcznego dziecka