Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Głupie serca porywy

  • Autor: pandora Data: 2008-11-08 22:28:12

     Czy zdarzyło Wam się żałować tego właśnie? Że z sercem na dłoni do kogoś wyszliście i napluto Wam i buty wytarto?
     I czy nauczyło Was to czegoś (mam tu na myśli głównie wstrzemięźliwość w altruistycznych zachowaniach).
     I czy też czuliście się jak ostatni frajerzy o trzy dekady starsi i zgorzkniali?
     Qrwa, jakie to życie bywa paskudne...
    p.

  • Autor: f-K Data: 2008-11-08 22:37:13

    Tak. Ale za bardzo boli, zeby o tym pisac...

  • Autor: Janek Data: 2008-11-08 22:42:36

    ... c'est la vie...
    A po naszemu i bardziej życiowo: masz miękkie serce, miej twardą dupę.
     Mój pierwszy zawał to zasługa ludzi, którym ufałem, nawet miodem mi smarowali tyłek i to obaj przełożeni, gdy trzeba było tylko powiedzeć prawdę ... okazali się bydlakami do(∞) .
     O oszustwie(?!?) najbliższej mi kiedyś osoby, oprócz Mamy, nie warto nawet mówić..

  • Autor: Wkn Data: 2008-11-08 23:11:15

    hm, hm, to może powinno się raczej pisać "rzycie", bo więcej ma z tym biednym dupskiem wspólnego, w które chlasty przyjmuje co i rusz niż z wysokopienną egzystencją, hehe

  • Autor: Janek Data: 2008-11-08 23:28:27

    ...a może i racja...

  • Autor: till Data: 2008-11-08 22:54:06

    Tak, Pandoro...
    Tyle, że nie żałuję. Mój wybór, nikt mnie do niczego nie zmuszał. Sama postanowiłam i sama muszę dać sobie radę z tym, co mnie spotkało.
    Czy czuję się jak ostatni frajer? Z pewnością...
    Życie bywa paskudne? Bywa...
    Wstrzemieźliwość w altruistycznych zachowaniach? Nie wiem... na dzisiaj nie...
    Boli? No to przestanie... trzeba przeczekać.

    ...przerabiałam już to i pewnie jeszcze nie raz przerobię...

  • Autor: lajan Data: 2008-11-09 08:12:13

    Pisałem w niektórych wątkach półsłówkami, że nie raz mnie skrzywdzono. Zadawałem pytanie, dlaczego za szczere serce, pomoc bezinteresowną ludzie odpłacają złem. Nie mogą znieść myśli, że ktoś może coś dać lepszego niż oni. Dzisiaj mam za to satysfakcję, że Ci co mnie skrzywdzili przyszli ponownie do mnie w łaskę, ponownie proponują objęcie stanowiska jakie pełniłem. Jak mam ich oceniać? Nie jestem człowiekiem mściwym lub pamiętliwym, ale krzywda bardzo boli. Nigdy już nie odzyskają mojego zaufania, a ja już nie angażuję się jak kiedyś w prace społeczne i pomoc dla kogoś. Każda moja pomoc wracała do mnie złem, nie będę więc kusił losu i ściągał na siebie nienawiść.

  • Autor: Narwen Data: 2008-11-09 10:13:52

    ojj jaki ciezki temat poruszyłas :((
    przykro mi bardzo jesli ktos cie skrzywdzil
    niestety ludzie sa ludzmi i nie umieja doceniac tego co maja tzn przyjacioł milosci i rania innych czasem nieswiadomie czasem swiadomie zadaja cios w plecy dla tego by wspiac sie w karierze byc lepszym :(( tak bywa.
    przychodzi mi do glowy pewien cytat miej serce i patrz w serce :) wiele razy dostalam po dupie za miekkie serce ale czasem slowo dziekuje wypowiedziane za to ze sie pomoglo wymazuje te zle wspomnienia :). trzeba patrzec w serce :)
    zycze ci duzo wiary w ludzi i sil by sprostac ciosom jakie oni zadaja oraz duzo takich słow "dziekuje" ktore sa jak balsam dla duszy

  • Autor: verunia123 Data: 2008-11-09 10:27:27

    Oj,nieraz się zdarzało ale tzw.,,doświadczenie życiowe" z czasem nauczyło odróżniać różnych frajerów od tych którym warto cokolwiek.Jestem wyrozumiała,tolerancyjna przeogromnie i każdemu daję szansę,nie bacząc na ludzkie języki ale mam zasadę,u mnie twarz się traci raz w życiu i nigdy więcej ten człowiek mnie nie skrzywdzi,bo nie zaufam po raz drugi.

  • Autor: ASTI Data: 2008-11-09 11:16:41

    A ja bym tak chciała wiele napisać ...ale chyba nie potrafię ..najmocniej boli jak dostaniesz kopa od najbliższych ci osób

  • Autor: pandora Data: 2008-11-10 13:53:19

     I o to właśnie chodzi...

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2008-11-09 11:32:03

    Ja nie wiem...nigdy nie zaluje jak komus pomoglam.Dlaczego? Bo nigdy nic za ta pomoc nie oczekuje. Nawet wdziecznosci. Pomagam z potrzeby serca albo nie...jak takiej potrzeby nie widze.Pomagam jesli dobrze sie z tym czuje i to juz jest moja "nagroda". To po pierwsze. Po drugie ja decyduje co dla kogo zrobie, nie mozna mnie namowic w sesie " no ja wiem ze cholera czy jakas dziwna  ale biedna to musisz pomoc" Nie, nie musze, bo to ja daje cos za co niczego nie zadam i zeby dobrze sie z tym czuc musze chciec i czuc potrzebe. Tu nie chodzi o to ze pomagam tylko wybranym moralnie niekazitelnym. Po prostu czuje kiedy pwinnam i nie pomagm wbrew sobie, obojetnie komu.

    Kiedys dawno temu tez bylam tak rozczarowana, ze ja do kogos z sercem a ta osoba nie dosc ze niewdzieczna byla to dupe za przeproszeniem obrobila. Najpierw czulam sie jak idiota a potem spytalam sie dlaczego? Ano dlatego, doszlam do wniosku, ze choc wiedzialam z jak falszywa osoba mam do czynienia pomoglam bo w glebi serca liczylam , ze moim sercem ta osobe lub jej nastawienie do mnie zmienie. Tu lezal powod mojego rozczarowania i czucie sie "oszukana": wlasciwie jednak nie oszukala mnie ta osoba (´bo wiedzialam kim ona jest) lecz oszukalam sama siebie podswiadomie tego oczekujac czego taka osoba dac nie jest w stanie.   Tak dzieje sie wtedy gdy "wyczuje pismo nosem" co z wiekiem robi sie coraz latwiejsze.

    Pewnie, ze nieraz jest przykro gdy my z sercem a ktos z nozem. Tym bardziej ze inaczej kogos ocenilismy, wydaje sie nam ze znalismy.Taki przekret uda sie wtedy  komus  tylko pierwszy i ostatni raz. Jesli otwarta szczera rozmowa niczego nie wyjasni nigdy juz takiej osobie nie pomoge. Ona jest u mnie spalona. Co nie znaczy ze nie rozmawiam itp. owszem moge miec calkiem poprawny stosunek ale na dystans.Nie chodzi tu o falsz  po prostu rozmawiam z tym kims w cztery oczy i albo sprawa sié wyjasnia i rozwiazujemy problem albo nie i wtedy nie ma powrotu. Mnie pociesza przyslowie "kochajmy naszych wrogow bo oni sa naszymi najlepszymi nauczycielami zycia"

  • Autor: pandora Data: 2008-11-10 14:25:46

     Z tymi wrogami to w zasadzie słuszne. Kiedy jednak nauki tego typu pobierasz od najbliższej  rodziny ...to gorzko się robi, oj gorzko...
     Świat posypał nam się kilka miesięcy temu - umarła osoba najbliższa. Widzieliśmy to kilka miesięcy i mogliśmy tylko patrzeć.
     Bezsilnie.
     Zdawało by się, że pozostałych powinno to jakoś spoić, szczególnie, że staraliśmy się maksymalnie pomóc.
     Zrobiliśmy rewolucję w swoim życiu, spełniając prośbę o przeprowadzkę.
     A co w zamian...nie jestem w stanie o tym pisać.
     Nie chodzi tu o wdzięczność, bo nie oczekiwałam takiej. Oczekiwałam grania w tej samej drużynie, a dostałam wiadro pomyj na głowę i nóż w plecy. I gorzej- na razie nie bardzo mam wyjście z sytuacji, bo nie chcę mieszać do tego dzieci ( a syn zaczął właśnie nową szkołę...). Co ja im mogę powiedzieć?
     Tak, jestem twardsza, nie zabiło mnie to. Ale jakież bolesne jest odzieranie ze złudzeń. Przeżywam powtórną żałobę, bo ta osoba dla mnie umarła. To już jest ktoś inny.
     Mnie się to nie mieści w głowie, ciągle mam wrażenie, że to NIE MOŻE BYĆ PRAWDA. Hahaha, zaśmiało się życie cynicznie...
     W jakimś sensie pocieszeniem jest, że innym też się takie rzeczy zdarzają - nie zrozumcie mnie źle, nikomu nie życzę.
     Niczego to nie wyjaśnia, ale jakoś ułatwia pogodzenie się z tym wszystkim.
     Co będzie dalej - wolę nie pytać.
    p.

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2008-11-10 17:23:59

    Czuje z Toba Pandoro...od bliskiego boli najbardziej i jesli nie mozesz sie od tej osoby odseparowac...ehhh...Bardzo Ci zycze by coraz mniej bolalo i oby juz ten ktos nigdy nie wlazl w ten sposob w Twoje zycie. Czasem rozmowa moze cos dac ale tylko czasem. Trzymaj sie...Jakby cos to wal na GG

  • Autor: alidab Data: 2008-11-09 12:04:15

    To nie życie bywa paskudne ale ..ludzie...
    Czy żałuję? Nie!   W końcu to mój wybór...
    Ja na dzień dobry mam cały pakiet zaufania na kredyt....Zawsze... I nie odnoszę tego absolutnie do relacji damsko -męskich....
    Serce na dłoni trzeba mieć zawsze...
    Tak jest łatwiej - to taki "bezpieczny" i czytelny "transparent"...
    Jeśli ktoś napluje, zbezcześci - to raczej jego problem..nie mój....
    Ostatecznie, zawsze powinni się martwić Ci, którzy skrzywdzili....a nie skrzywdzeni...:)  Tym jest o wiele gorzej...

  • Autor: tineczka Data: 2008-11-09 12:15:07

    Zdarzylo sie nie raz, no coz takie jest zycie i najwazniejsze nie zgorzkniec z tych doswiadczen:))
    Tak wiec ciagle jak tylko moge pomagam rodakom w kraju w ktorym mieszkam. Na dziesiec osob gwarantowanie znajda sie conajmniej dwie sztuki , ktore nie docenia i mysla , ze im sie to nalezalo.

     Najgorsze, co mnie spotkalo , to byly intrygi poza moimi plecami w miejscu mojej pracy, majace cel wyrzucenia mnie z pracy. Niestety te dwie glupie i dosyc mlode osoby , nie rozumialy mojej pozycji i 20-letniej przyjazni z wlascicielami. Stracili fajne zrodlo zarobku w ten sam dzien. Nie mam pojecia czy wrocili do Polski, bo dla mnie oni juz nie istnieja.

    Ja mowie tutaj o zupelnie obcych mi osobach, ktorym czlowiek chcial przychylic nieba w imie jakiejs solidarnosci z rodakami.
    Mam jednak nieznajomych, dzisiaj najwiekszych przyjaciol, co swiadczy o tym, ze warto pomagac jak sie moze:)

    Jeden taki wspanialy chlopak  jest moim "synem" , czlonkiem rodziny i zawsze bedzie.

    Tak, jak ktos tu napisal, zycie nas ciagle uczy. Natomiast nie jestem pewna , czy nie zdarzy sie nowe rozczarowanie, bo jakos zawsze mnie "swedzi" pomagac :)

    Otrzesnij sie z tego co Cie spotkalo i glowa do gory!
    Pozdrowienia tineczka

  • Autor: Shanna Data: 2008-11-09 12:22:27

    Zycie chyba kazdemu dalo nie raz kopa.
    Ja wyznaje zasade - co mnie nie zabije to mnie wzmocni. I faktycznie teraz trudniej mnie zranic niz kiedys a jeszcze trudniej mnie sprowokowac.  Moj mechanizm obronny wlacza sie automatycznie.
    Msciwa nie jestem, ale czasem chcialabym zeby na tym swiecie istniala sprawiedzliwosc. Moja babcia zawsze mowila ze Pan Bog nie rychliwy ale sprawiedliwy. No i czekam na ta sprawiedzliwosc wierzac w babcine slowa. A znajomi - no coz - odezwali sie, chcieli przepraszac czy cos tam, ale ja juz chyba nie sluchalam.....

  • Autor: dankarz Data: 2008-11-09 14:15:16

    Wiele razy dostałam kopniaka, mało tego straciłam prawie mieszkanie za to , że pomogłam i zlitowałam się. Tylko jest jeden problem ze mną - gdyby ktoś inny przyszedł po pomoc bez wahanie zrobiłabym to znowu. Tak jak Ciebie opluto mnie i czułam sie jak ostatni frajer ale dalej robie to samo, pomagam i  w życiu się chyba nie naucze już jak być twardą. Trzymaj się Pandoro, moze przyjdzie czas i na tych, którzy Ciebie skrzywdzili...

  • Autor: luckystar Data: 2008-11-09 15:39:12

    Ja wyznaje zasade, ze od zycia dostaje sie dokladnie tyle ile samemu sie dalo. Jesli tylko moge to pomagam i robie to bez zobowiazan ani oczekiwan wdziecznosci, po prostu lubie pomagac i tyle. I jakos tak sie sklada, ze mnie tez ludzie pomogli jak bylam w potrzebie. Jesli nawet ktos komu zrobilam cos dobrego nie odwdzieczy sie tym samym, to dobro przyjdzie z innej strony ale przyjdzie napewno. Nie warto rozpamietywac, a juz napewno nie warto tracic nadziei i radosci robienia dobra innym.

Przejdź do pełnej wersji serwisu