Dopiero 11 XI cała Austria obżera się pieczoną gęsiną z okazji św. Marcina i dlatego w sobotę 9 XI to było nieco za wcześnie, ale goście nie tylko dopisali, co także i mlaskali.
Na wstępie podałem coś swojskiego , co sam nazywam "zakąską dworcową". ;)
Na podłużnym półmiseczku są poukładane:
- filet ze śledzia pocięty poprzecznie na paseczki szerokości 2 zapałek, później te paseczki są uformowane w kółeczko niczym kwiat rumianku a po środku kwiatka (centralnie) leży sobie kapelusik marynowanego maślaczka,
- obok 2 cieniusieńko ukrojone płatki włoskiej solonej słoniny "lardo",
- i na koniec kawałek smażonego dorsza z cebulką, wyjętego prosto z zalewy octowej.
Do tego oczywiście po kieliszeczku żytnióweczki i pachnący razowy wiejski chleb żytni.
Drugą zimną przystawką była terrina z piersi kurczaka z pistacjami. Do tego po łyżeczce: pikantnego chutney z jabłek i rabarbaru oraz konfitury z jarzębiny (ta ostatnia była kupiona w zwykłym sklepie spożywczym w Krakowie)
Do wyboru wytrawne: białe włoskie albo czerwone australijskie.
Zupa krem z ziemniaków wykończona odrobiną szampana, bitej śmietany i paru listków świeżego majeranku.
Gęś pieczona po wileńsku (przepis do znalezienia pod: przepisy Lubczyka > drób)
Na gorąco: biała kapusta z winogronami oraz czerwona z sokiem pomarańczowym i żórawiną.
Podsmażane ziemniaki i knedelki ziemniaczane z ziołami, no i oczywiście kasza z rydzami z ptasiego brzuszka.
Do popicia: białe wytrawne wino austriackie Junker z południowej Styrii. Pasuje do pieczonej gęsi lepiej niż czerwone! :P
Deser nr 1. Krem z dyni (przetarty miąższ dyni z dodatkiem zmiksowanych moreli + żelatyna + rum + bita śmietana) z odrobiną pikantnego chutney z dyni na wierzchu.
Deser nr 2. Wysoki sernik (bez mąki) pieczony z brzoskwiniami na spodzie z mielonych migdałów.
Kawa, herbata i likiery żołądkowe. :mrgreen:
Użytkownik Maddalena napisał w wiadomości:
> Prosze mnie zaprosic na nastepne przyjecie. Przyjade, a nawet pozmywac
> pomoge:)
Mów od razu gdzie mieszkasz :-) Może gdy będę w Twojej okolicy zakaszę rękawy i będziemy coś pitrasić razem" :-)
Użytkownik Maddalena napisał w wiadomości:
> A prosze bardzo:) Od 01.01.09 w hansatyckim Lübeck:) Czuj sie
> zaproszony:))
Bardzo mi miło ale mi "cienżko" nie po drodze :-)
Może gdzieś tak w Polsce na neutralnym terenie? :-)
Użytkownik Maddalena napisał w wiadomości:
> nie robcie teraz jaj, Dorota ja sie wpraszam do Ciebie w takim razie!!:))
No to zróbmy trójkąt, tylko co na to Wasi Panowie? :-)
Ja sie zgadzam na Norymberge... tylko jakby to mialo wygladac... sádze, ze moja kuchnia péklaby w szwach.... Aleeeeeeeeeee moze cos obmyslimy.. No bo jak to zrobic?? wielkie przyjecie a malo miejsca?? a Dorota zza plota.. to juz nic nie mowie..obiecuje, obiecuje.... i to by bylo na tyle :))))
lubczyku z inej beczki: mam bardzo niemarcinskie kotlety a raczej sznycle wieprzowe no i mojemu sie zamarzylo sos z zielonym pieprzem do tego hmmm pasuje? No i jak go zrobic?
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> lubczyku z inej beczki: mam bardzo niemarcinskie kotlety a raczej sznycle
> wieprzowe no i mojemu sie zamarzylo sos z zielonym pieprzem do tego hmmm
> pasuje? No i jak go zrobic?
Zielony pieprz (oczywiście mówimy o konserwowym!) najlepiej sprawdza się w sosach śmietanowych jako dodatek na sam koniec. To znaczy, że trzeba go dodać prawie w ostatniej chwili.
Tu masz ciekwy przepis do którego wykonania jednak potrzba sporo doświadczenia w kuchmi. Nie wiem jak dużo sosu będzie Ci potrzeba. Na 2 - 3 porcje weź: pół kostki prawdziwego masła, 1/3 szklanki pokrojonej czerwonej papryki (strąk świeżej czerwonej słodkiej papryki konicznie cienko obierasz ze skórki, usuwasz nasiona i wewnętrzne błony, i kroisz w kostkę wielkości małego groszku) łyżeczkę musztardy dijon, płaską łyżkę dobrze osączonego zielonego pieprzu, szczyptę soli i łyżeczkę soku z cytryny.
Potrzebne są dwa rondelki. W takim z rączką roztapiasz masło a gdy się zacznie pienić, wrzucasz paprykę, mieszasz i natychmiast zmniejszasz ogień. Cała obróbka termiczna nie powinna trwać dłużej niż 1 minutę. W drugim rondelku jednocześnie rozgrzewasz musztardę z sokiem z cyryny, solą i pieprzem. Stale mieszasz! Po upływie pół minuty, dalej stale mieszając, cienkim strumyczkiem powoli na to wlewasz gorące masło z papryką. Powinna Ci powstawać konsystencja rzadkiego majonezu.
Za to chłop będzie Cię nosić na rękach albo Ci zrobi coś innego - miłego :-)
Dopiero 11 XI cała Austria obżera się pieczoną gęsiną z okazji św. Marcina i dlatego w sobotę 9 XI to było nieco za wcześnie, ale goście nie tylko dopisali, co także i mlaskali. Na wstępie podałem coś swojskiego , co sam nazywam "zakąską dworcową". ;) Na podłużnym półmiseczku są poukładane: - filet ze śledzia pocięty poprzecznie na paseczki szerokości 2 zapałek, później te paseczki są uformowane w kółeczko niczym kwiat rumianku a po środku kwiatka (centralnie) leży sobie kapelusik marynowanego maślaczka, - obok 2 cieniusieńko ukrojone płatki włoskiej solonej słoniny "lardo", - i na koniec kawałek smażonego dorsza z cebulką, wyjętego prosto z zalewy octowej. Do tego oczywiście po kieliszeczku żytnióweczki i pachnący razowy wiejski chleb żytni. Drugą zimną przystawką była terrina z piersi kurczaka z pistacjami. Do tego po łyżeczce: pikantnego chutney z jabłek i rabarbaru oraz konfitury z jarzębiny (ta ostatnia była kupiona w zwykłym sklepie spożywczym w Krakowie) Do wyboru wytrawne: białe włoskie albo czerwone australijskie. Zupa krem z ziemniaków wykończona odrobiną szampana, bitej śmietany i paru listków świeżego majeranku. Gęś pieczona po wileńsku (przepis do znalezienia pod: przepisy Lubczyka > drób) Na gorąco: biała kapusta z winogronami oraz czerwona z sokiem pomarańczowym i żórawiną. Podsmażane ziemniaki i knedelki ziemniaczane z ziołami, no i oczywiście kasza z rydzami z ptasiego brzuszka. Do popicia: białe wytrawne wino austriackie Junker z południowej Styrii. Pasuje do pieczonej gęsi lepiej niż czerwone! :P Deser nr 1. Krem z dyni (przetarty miąższ dyni z dodatkiem zmiksowanych moreli + żelatyna + rum + bita śmietana) z odrobiną pikantnego chutney z dyni na wierzchu. Deser nr 2. Wysoki sernik (bez mąki) pieczony z brzoskwiniami na spodzie z mielonych migdałów. Kawa, herbata i likiery żołądkowe. :mrgreen:
Prosze mnie zaprosic na nastepne przyjecie. Przyjade, a nawet pozmywac pomoge:)
Użytkownik Maddalena napisał w wiadomości:
> Prosze mnie zaprosic na nastepne przyjecie. Przyjade, a nawet pozmywac
> pomoge:)
Mów od razu gdzie mieszkasz :-) Może gdy będę w Twojej okolicy zakaszę rękawy i będziemy coś pitrasić razem" :-)
A prosze bardzo:) Od 01.01.09 w hansatyckim Lübeck:) Czuj sie zaproszony:))
Użytkownik Maddalena napisał w wiadomości:
> A prosze bardzo:) Od 01.01.09 w hansatyckim Lübeck:) Czuj sie
> zaproszony:))
Bardzo mi miło ale mi "cienżko" nie po drodze :-) Może gdzieś tak w Polsce na neutralnym terenie? :-)
Do mnie tez! tak przejazdem...
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> Do mnie tez! tak przejazdem...
Czemu nie, bo Bayern mam prawie za płotem :-)
ha no to fajnie szczegoly mozemy omowic przez plot czyli mailem
nie robcie teraz jaj, Dorota ja sie wpraszam do Ciebie w takim razie!!:))
Użytkownik Maddalena napisał w wiadomości:
> nie robcie teraz jaj, Dorota ja sie wpraszam do Ciebie w takim razie!!:))
No to zróbmy trójkąt, tylko co na to Wasi Panowie? :-)
nie moze byc bez Glumandzi a ja sie do niej wybieram jak sojka wiec moze bysmy tak w Norymberdze co Wy( i inni chetni) na to?
tylko, co Glumanda na to hihi:)
mysleze jak na lato...ale poczekamy zobaczymy....
Ja sie zgadzam na Norymberge... tylko jakby to mialo wygladac... sádze, ze moja kuchnia péklaby w szwach.... Aleeeeeeeeeee moze cos obmyslimy.. No bo jak to zrobic?? wielkie przyjecie a malo miejsca?? a Dorota zza plota.. to juz nic nie mowie..obiecuje, obiecuje.... i to by bylo na tyle :))))
lubczyku z inej beczki: mam bardzo niemarcinskie kotlety a raczej sznycle wieprzowe no i mojemu sie zamarzylo sos z zielonym pieprzem do tego hmmm pasuje? No i jak go zrobic?
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> lubczyku z inej beczki: mam bardzo niemarcinskie kotlety a raczej sznycle
> wieprzowe no i mojemu sie zamarzylo sos z zielonym pieprzem do tego hmmm
> pasuje? No i jak go zrobic?
Zielony pieprz (oczywiście mówimy o konserwowym!) najlepiej sprawdza się w sosach śmietanowych jako dodatek na sam koniec. To znaczy, że trzeba go dodać prawie w ostatniej chwili. Tu masz ciekwy przepis do którego wykonania jednak potrzba sporo doświadczenia w kuchmi. Nie wiem jak dużo sosu będzie Ci potrzeba. Na 2 - 3 porcje weź: pół kostki prawdziwego masła, 1/3 szklanki pokrojonej czerwonej papryki (strąk świeżej czerwonej słodkiej papryki konicznie cienko obierasz ze skórki, usuwasz nasiona i wewnętrzne błony, i kroisz w kostkę wielkości małego groszku) łyżeczkę musztardy dijon, płaską łyżkę dobrze osączonego zielonego pieprzu, szczyptę soli i łyżeczkę soku z cytryny. Potrzebne są dwa rondelki. W takim z rączką roztapiasz masło a gdy się zacznie pienić, wrzucasz paprykę, mieszasz i natychmiast zmniejszasz ogień. Cała obróbka termiczna nie powinna trwać dłużej niż 1 minutę. W drugim rondelku jednocześnie rozgrzewasz musztardę z sokiem z cyryny, solą i pieprzem. Stale mieszasz! Po upływie pół minuty, dalej stale mieszając, cienkim strumyczkiem powoli na to wlewasz gorące masło z papryką. Powinna Ci powstawać konsystencja rzadkiego majonezu. Za to chłop będzie Cię nosić na rękach albo Ci zrobi coś innego - miłego :-)
natychmiast dodaj ten przepis do swojej książki :) lub udostępnij :) muszę sobie ulubić.