W przeciągu ostatniego tygodnia 2 razy przydarzyły mi się dziwne rzeczy , wprawdzie nie wierze w żadne zabobony ale to może były jakieś znaki.Oto te zjawiska bo nieiwem jak to nazwać. 1. Wstałam rano i niemam łańcuszka na szyji,a kładąc sie spać na 100 % go miałam.Wisiorki które na nim były leżały obok mnie na poduszcze a łańcuszek w drugim pokoju na podłodze.Był zerwany położyłam go na biurku i poszłam do pracy jak wróciłam był popekany w kilku miejscach a nikt niemial do niego dostępu. 2. Kilka dni później od 1 sie wydarzyła i znów w nocy. Wstaje rano i niemam jednego z 3 pierśconków , żeby było malo bardzo ciężko sie go ściąga,Pierścionek tym razem znalazłam pod poduszka jakby ktoś go tam poprostu położył. Niewiem czy to jakieś znaki czy tylko jakieś zbiegi okoliczności ,ale nie potrafie tego wytłumaczyć.Co o tym myślicie??? Pozdrawiam WAs gorąco
Nikt ostatnio nie zmarł w mojej rodzinie anie też nie ma obłoznie chorych.Lunatyczka też niejestem.Niewiem jak to wytłumaczyć??Już nawet myślałam czy do wróżki sie nie udać.
Może ogranicz spożycie alkoholu...A może masz już coś ze starczej demencji i po prostu najzwyczajniej w świecie zapomiasz co,gdzie,kiedy...Krasnoludki są na świecie!Najprościej to zrezygnować ze świecidełekPozdrawiam!
Andziu, myślę, że lunatykujesz, a nie wiesz o tym, bo śpisz. Ostatnio dowiedziałam się, że chrapię, a dotąd twardo sądziłam, że mnie to nie dotyczy. Zastanów się lepiej jak to sprawdzić, może kamera na podczerwień? Pozdrawiam Cię gorąco.
To tak jak mi się kiedyś zdarzyło... Siedziałem sobie grzecznie w pubie przy piwku. Postanowiłem, że wypiję tylko jedno. Piłem tak może godzinę a kufel ciągle był pełny. Na początku też przypuszczałem, że to sprawa sił nadprzyrodzonych. Na szczęście rachunek, który miałem do zapłacenia całkowicie tę tezę wykluczył. Mało, że dużo zapłaciłem...to jeszcze miałem problemy z uruchomieniem samochodu...pewnie jakieś siły nieczyste przestawiły stacyjkę i klucz "wszedł" dopiero po paru próbach. Od tego czasu zastanawiam się czy te anomalia spowodowały siły spirytystyczne czy może raczej spirytualne?. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Co o tym myślicie? Bahus
PS Uprzedzam pytanie...nikt mi w rodzinie nie zmarł.
uTaak to przypadek lepiej juz znany i w fachowej prasie opisany jako "Cud nad Warta" ....No to masz szczescie ze nie zmarl niktz rodziny jesli z promilami jechales no i ze zamiast bialých myszek nie stanely na Twojej drodze niebieskie ludziki albo zielone zaleznie od geografi
andzia za malo informacji ale jesli mieszkasz sama to musialabys byc ty sama Lub ktos kto u ciebie bywa. Ludzie spiac robia rozne rzeczy o ktorych pozniej nie pamietaja. Szczegolnie gdy maja jakies klopoty lub juz po klopotach ale organizm je podswiadomoe przeabia. Tych pekniec molaspoprzedniego dnia nie zaowazyc.
Duchy to niematerialne istoty pojawiające się nagle i niespodziewanie, bezcielesne widziadła, zjawy składające się z mlecznej, mglistej pary lub przypominające ludzi postacie z krwi i kości o nadprzyrodzonych umiejętnościach rozpływania się w powietrzu czy przenikania przez ściany. Określenie „duch” najczęściej odnosi się do dusz ludzi zmarłych – zarówno tych, które przebywają w zaświatach, skąd mogą powracać na pewien czas na ziemię (duchy przodków) oraz tych, którzy błąkają się po ziemi jako upiory ze względu na niedopełnienie wymaganych rytuałów pogrzebowych... (już się robi strasznie…)
Wiarę w istnienie duchów poświadcza tradycja rozmaitych kręgów kulturowych. Obecne były w folklorze i religii wielu narodów, odgrywały szczególną rolę w mitach, baśniach i legendach pochodzących z różnych stron świata. Budziły lęk i grozę, często ich pojawienie było zapowiedzią tragicznych wydarzeń...
Rozwój uczuć wyższych, czyli cech typowo ludzkich nastąpił u bezpośredniego przodka człowieka, Neandertalczyka. Miał on rozwinięte życie duchowe, połączone z magią i religijnymi kultami, ściśle związanymi z poszczególnymi fazami Księżyca, stąd też kult ten nazwano lunarnym [łacińskie luna to księżyc]. Przykładem tych kultów są sposoby grzebania zmarłych – groby wyposażano obficie darami w postaci ubiorów, ozdób, narzędzi i elementów uzbrojenie myśliwskiego. Wynikało to głównie z obawy przed powrotem zmarłego z zaświatów, ogarniętego chęcią upomnienie się o swój dobytek. Na wszelki wypadek jednak związano zmarłego rzemieniami, a grób okładano ciężkimi głazami. Lęk naszego paleolitycznego przodka dowodził że uświadomił on sobie zupełną bezsilność wobec zjawisk, na które nie potrafił w żaden sposób wpływać. Od tej chwili kulty i wierzenia na stałe weszły do kultury człowieka, by przez długie tysiąclecia ewoluować i przybierać różne formy… Egipcjanie wierzyli, że zmarli powracają we własnych, ożywionych ciałach stąd wywodzi się zwyczaj mumifikowania zwłok. W innych kulturach duchy mogły się jawić jako demony, zwierzęta bądź rośliny. W starożytnej Grecji i Rzymie duchy zmarłych przybierały często postać ponurych cieni, czarnych plam albo też niewidzialnych, podobnych poltergeistom (hałaśliwych duchów przywiązujących się do konkretnej osoby) widm. Większość starożytnych społeczeństw, zarówno wschodniego jak i zachodniego świata, przyjmowało, że duchy są bardzo realnym i jednocześnie bardzo naturalnym zjawiskiem, a w wielu kulturach obchodzono w ciągu roku specjalne uroczystości, których celem było zapewnienie sobie dobrych układów ze zmarłymi. Słowiańskie Dziady to uroczystość obchodzona kilka razy w roku między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pamiątkę dziadów, czyli zmarłych przodków. Paliło się wówczas ogniska, przynosiło jedzenie na groby i spożywało tam posiłek. Podczas odbywających się wiosną rzymskich Lemuriów właściciele domów wstawali w środku i przemierzali wszystkie komnaty, rzucając za siebie ziarna bobu wymawiając jednocześnie następujące słowa: „Tymi ziarnami bobu wykupuję siebie i swą rodzinę”. Obchodząc każde pomieszczenie dookoła powtarzali to zdanie dziewięciokrotnie, by mieć pewność, że zmarli mają dość czasu na zebranie darów. Następnie osoba sprawująca rytuał uderzała w ciężki brązowy cymbał i wykrzykiwała: „Odejdźcie, duchy mych przodków!”, co podobno sprawiało, że wszelkie niespokojne dusze pokornie wracały do swego świata na kolejny rok.
W średniowieczu wiara w duchy podsycana była opowieściami o dziwnych odgłosach wydobywających się z grobów lub krypt, w których spoczywali zmarli. Przerażeni ludzie wzywali wtedy księdza, który odprawiał swego rodzaju egzorcyzmy. Nikomu nie przychodziło do głowy, że w grobie leży i naprawdę umiera żywy człowiek… W miarę rozwoju medycyny ludzie coraz częściej zamiast do grobu najpierw trafiali na stoły w prosektoriach. Choć długo sekcje zwłok były zabronione, to jednak żądni wiedzy naukowcy, lekarze i przyrodnicy potrafili wykradać zwłoki z zakładów pogrzebowych lub nawet wprost z cmentarza. Zdarzało się czasem, ze potraktowany chirurgicznym skalpelem „nieboszczyk” nagle ożywał. Do końca XIX wieku wiedza medyczna ówczesnych lekarzy wciąż była na tyle mała, ze stan głębokiej śpiączki lub letargu łatwo można było uznać za zgon. Coraz częściej więc decydowano się na otwarcie grobów, w których „straszyło'”. Niestety niejednokrotnie było juz za późno. W 1856 roku na jednym z angielskich cmentarzy postanowiono dokonać ekshumacji grobu, z którego dobiegały dziwne odgłosy. Uzyskanie pozwolenia na ten czyn nie było jednak prosta rzeczą i zanim miejscowy ksiądz oraz policja wyrazili na to zgodę, minęło trochę czasu. Jakież musiało być przerażenie uczestników całej operacji, gdy po odbiciu wieka trumny ujrzeli straszliwie powykręcane ciało młodego mężczyzny z poobgryzanymi z bólu do krwi palcami. Nieszczęśnik udusił się zanim nadeszła pomoc. Dokładnie 37 lat później, także w Anglii, w podobnych okolicznościach otwarto grób kobiety w zaawansowanej ciąży. W trumnie odkryto zwłoki uduszonej niewiasty i... martwego noworodka, który przyszedł na świat podczas rozpaczliwych wysiłków matki chcącej wydostać się z pułapki.
W judaizmie, islamie i religii chrześcijańskiej duchami są anioły, czyli duchy czyste i diabły – demony, duchy nieczyste. Z innych religii znane jest pojęcie duchów opiekuńczych, których przychylność człowiek stara się pozyskać modlitwami czy darami oraz złych duchów, których negatywnego wpływu starał się uniknąć ofiarami lub odpowiednimi zabiegami magicznymi. Wyznawcy wedyzmu uważali, że wokół człowieka znajduje się niewidzialny świat zapełniony demonami, duchami i geniuszami, które stanowiły uosobienie sił i zjawisk przyrody.
Starożytne duchy budziły szacunek, nie lęk. Obecnie jednak cała wiedza – czy też dotycząca faktów, czy fikcji - o duchach przedstawia je jako przerażające istoty, pojawiające się tylko wtedy, gdy dusza zmarłego z jakiejś przyczyny nie mogła znaleźć spokoju i ukojenia. Niektóre niespokojne duchy, jak Jakub Marley z „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa, zostały skazane na potępieńczą tułaczkę za popełnione za życia grzechy. Inne wędrują po świecie, ponieważ spotkała je nagła, niespodziewana, a czasem niesprawiedliwa śmierć. Duchy te nawiedzają o północy miejsca związane z ich życiem, np. zamki chcąc zemścić się na swoich oprawcach. Beanish Hall w angielskim hrabstwie Durham nawiedza duch młodej nieszczęśnicy, która udusiła się schowana do skrzyni – według legendy chciała w ten sposób uniknąć narzuconego jej małżeństwa. Można jedynie mieć nadzieję, że narzeczony był w istocie tak paskudny, jak myślała. Z kolei w Dunstanburgh Hall straszy czternastowieczny hrabia Lancaster w odwecie za wyjątkowo partacko wykonane ściecie własnej głowy. Jak twierdzili świadkowie, niedoświadczony kat uderzał toporem aż jedenaście razy, nim w końcu odciął głowę hrabiego. Nawet najtwardsi woje mdleli na ten widok (bleee). Kiedy duch zostaje wygnany w świat, musi zwykle błąkać się z miejsca na miejsce, nawiedzając domy albo cmentarze dopóty, dopóty nie pomści swej krzywdy albo się nie wyzwoli. Najpowszechniejszym sposobem pozbycia się niechcianego ducha jest wynajęcie zawodowego egzorcysty, chociaż niekiedy duchy znikają, jeśli pochowa się ich doczesne szczątki na rozstaju dróg. Jako że mają fatalną orientację w terenie, ten drobny trik zbija je z tropu na wieczne czasy.
***
To była postać demoniczna, uosobienie czystego zła, która chciała opanować moją duszę… Było to przerażające przeżycie, wykraczające poza wszystko, co może się zdarzyć w rzeczywistym świecie, ponieważ pozostawało w sprzeczności z rzeczywistością, a jednocześnie było całkowicie autentyczne.
Ta wypowiedź, pochodząca z sondy obejmującej tysiące ludzi z całego świata, świadczy, że nawet bez środków halucynogennych umysł wytwarza dziwne przeżycia, które w dawnych czasach przypisano by działaniu czarów. Wielu ludzi w ciągu swego życia ląduje w półcieniu świadomości, w którym odczuwa obecność zagrażającego im zła. Zjawisko to, nazywane przez współczesnych naukowców porażeniem przysennym, znane było już wiele wieków temu. Zauroczony pan młody niemieckiego malarza i grafika Hansa Baldunga Griena to typowy, renesansowy obraz człowieka, którego we śnie dręczą zwierzęta, gobliny i czarodzieje. Barwny opis omamów towarzyszących porażeniu przysennemu można znaleźć w noweli La Horla Guy de Maupassanta, w której główną rolę odgrywa przerażająca postać Horli. Zjawisko to mogło być również źródłem inspiracji dla Henry’ego Fuselego, który w 1781 roku namalował obraz Nocny koszmar, przedstawiający goblina siedzącego na brzuchu śpiącej kobiety. Ów goblin odwiedził wiele krajów. Słowo incubus, oznaczające demona atakującego ludzi we śnie, wywodzi się od łacińskiego incubareczyli „leżeć na”. W Nowej Finlandii paraliż przysenny jest znany jako „stara wiedźma”, ponieważ często kojarzy się go z wizerunkiem starej, brzydkiej jędzy, kucającej na piersi sparaliżowanej osoby i czasami duszącej ofiarę. Chińczycy mówią o gui ya, czyli nacisku ducha, gdy zjawa siada na śpiących i ich atakuje. W niektórych regionach Niemiec określa się takie duchy mianem Hexendrückem. Daleko, w Indiach Zachodnich, znana jest kokma - mały duch, który podskakuje na piersi śpiącego i chwyta go za gardło. W starożytnej Japonii za paraliż przysenny obciążano odpowiedzialnością ogromnego demona. W wielu językach istnieją słowa, określające złośliwe nocne duch i mające wspólne pochodzenie: czeskie muere, polska zmora, rosyjskie kikimora, francuskie cauchemar, staroangielskie maere i pranordyjskie mara. W dawnych czasach ludzie, którzy często doświadczali stanu między snem a jawą, stawali się szamanami i twierdzili, że potrafią dotrzeć do świata duchów. Tymczasem poczucie czyjejś obecności, strach, omamy słuchowe i wzrokowe są zdaniem naukowców wynikiem przejścia mózgu do stanu zwiększonej czujności, spowodowanego przez procesy w śródmózgowiu, których normalnych zadaniem jest rozstrzyganie niejednoznaczności związanych z zagrożeniem. (Jestem ciekawa ile osób dziś spokojnie zaśnie…) Tak więc możemy spekulować czy duchy istnieją naprawdę, czy też są wytworem naszej wyobraźni…
Kiedyś, dawno temu, świat nieskażony i rzadko zaludniony, zamieszkiwały liczne duchy, duszki i bóstwa. Gnieździły się właściwie wszędzie: w żywiołach - ogniu, wodzie, powietrzu i ziemi; w przyrodzie - w górach, skałach, jeziorach, lasach i drzewach. Obecne były w gwiazdach, w wietrze, w piorunach, niektóre wcielały się w zwierzęta i ptaki, inne w ludzi. Zasiedlały ludzkie domostwa i gospodarskie zagrody. Jedne opiekowały się inwentarzem, członkami rodziny, pomagały w polu, w pracach domowych, w polowaniu i w walce, inne szkodziły i psociły ile wlazło: plątały przędzę, wypijały mleko, kradły kury, łamały koniom nogi, wciągały wędrowców do bagna, nasyłały szarańczę, choroby i wojny. Każda kultura miała swoje bóstwa i demony, także nasza – polska, słowiańska. Chrześcijaństwo potępiało rodzime duchy, usiłując wtrącić je do chrześcijańskiego piekła. Ale część z nich przetrwała w nazwach, przysłowiach, zwyczajach ludowych, przesądach i legendach. Nie ukrywam, że kultura słowiańska jest fascynująca. Poniżej znajduje się krótka charakterystyka najciekawszych słowiańskich duchów i demonów:
• Boginki lub Mamuny - zamieniały malutkie dzieci na "odmieńce" i "podrzutki". Szkodziły też kobietom w ciąży. Na wszelki wypadek powinno się wiązać noworodkowi czerwoną kokardkę na rączce. Mamuny mieszkały w lasach i były porośnięte rudym włosiem na całym ciele. • Latawiec i latawica - To zwykle dusze wisielców i straconych złoczyńców. Demony te miały pieczę nad zjawiskami atmosferycznymi. Osobliwie gustowały w wirach i trąbach powietrznych, zaś odmiana zwana "płanetnik" uwielbiała urządzać gradobicia i oberwania chmury. Naturalnie ze szkodą dla ludzi. Demony te były z gatunku złośliwych ale w sumie mało groźnych. Co więcej można je było "obłaskawiać" za pomocą specjalnych zaklęć czy modlitw albo obfitego poczęstunku i wtedy demon taki wręcz sprzyjał wybranym ludziom. Dość często bywał to młynarz, któremu latawica dmuchała odpowiednio w skrzydła wiatraka, jednocześnie zabierając wiatr konkurencji. • Licho – zły demon lasu. • Nimfy, Świtezianki, Syreny, Wodnice - pięknymi ciałami, śpiewem i obietnicami wabiły w odmęty wodne tak młodzieńców jak i nieszczęśliwe dziewczyny. • Nocnica - męczy nocą dzieci, stąd ich płacz. Aby się jej pozbyć można zawołać na pomoc Faunę - leśną babę; niestety dotyczy to tylko mieszkańców wsi. • Omamy - zamieszkiwały tereny bagienne i podmokłe. Błędnymi ognikami zwabiały ludzi na moczary i topiły. • Płanetnicy - przybywali wraz z ulewą na chmurze deszczowej. Płanetnicy nie szkodzili ludziom. Można ich było poznać po wodzie zawsze cieknącej z kubraków lub z warkocza. • Południce - zjawiały się w samo południe na polu, powodując wiry powietrzne i gniotąc zboże. Niekiedy porywały dziecko zostawione bez opieki albo mordowały dorosłego, który zasnął na miedzy. Południce powstają ze zwłok ofiar zabójstw, wypadków i samobójstw, których ciała nie zostały pogrzebane, ani ukryte. Bez wyjątku pałają nienawiścią do żyjących, nie ma znaczenia czy kieruje nimi chęć zemsty, zazdrość, czy żal. • Rusałki leśne - zwodziły wędrowców i zamęczały ich na śmierć łaskotaniem. • Śmierć - występowała pod postacią kobiety odzianej w białą chustę. Człowiekowi niekiedy udawało się ją oszukać, np. przestawiając łóżko ciężko chorego (gdy śmierć stała już u jego wezgłowia). • Strzyga, strzygoń - były to duchy, upiory zmarłych, mogące zarówno szkodzić ludziom jak i pomagać swojemu rodowi. Wspaniały opis interwencji strzygi w obronie rodu znajduje się w trylogii "Krzyżowcy" Zofii Kossak - Szczuckiej. Rycerz, który wezwał na pomoc Strzygę, wiedział, że musi zapłacić za to śmiercią. • Trzybek – to demon, który roznosił po świecie zarazy i morowe powietrze. • Ubożę – duch domowy. • Utopce - to złośliwe istoty wciągające ludzi do bagna lub w topiel wodną. Szczególnie zawzięte są na pijaków, wracających wieczorami z karczmy drogą koło stawu, czy rzeki. Niekiedy przybierały postać konia, niby niewinnie pasącego się nad rzeką. • Zmora, mara - dusza wychodząca z człowieka podczas snu. Nęka i dusi inne osoby siadając im na piersiach, niekiedy zaś wysysa z nich krew. Zmory można się pozbyć obiecując jej coś do jedzenia; wówczas następnego dnia zgłosi się po nie, pod postacią milczącej żebraczki. Pomagają też rozsypane koło łóżka nagietki. • Wodnik - władca jeziora, stawu, strumienia, rzeki, a nawet kałuży. Wodnik siedział w wodzie i albo puszczał bąbelki, albo topił ludzi. Każdy, kto chciał się wykąpać musiał mu złożyć jakąś daninę, np. czarną kurę albo garść grochu.
I to by było na tyle... Miłego wieczoru... strasznych snów ;)
Aniu,napisze Ci co mnie się przytrafilo,mianowicie pewnej nocy..... ktos zjadl z garnka fasolke szparagowa,ktora zostala po kolacji.Nie byloby w tym nic dziwnego,bo nie raz maz jak dlugo siedzi podjada sobie:) ale ..wtedy bylam w domu sama,corka spala u mojej mamy, a mąz byl na rybach,pies za maly zeby siegnac.Rano wstalam, do kuchni garnek pusty ! normalnie mnie zszokowalo,mysle sobie kto by zjadl te fasole,a bylo jej sporo,pomyslalam ze........ wrocil maz zjadl, nie budzac mnie pojechal spowrotem ,bo moze cos zapamnial jakies swoje splawiki.Poszłam zascielic łozko,patrze pelno okruchów na łozku po bułce tartej,a talerz stoi na podlodze.Okazalo sie ze sama zjadlam fasole we snie,wcale o tym nie pamietalam,zdarzylo mi sie tez pare razy zdjac w nocy kolczyki i tez wlozyc pod poduszke.Wiec sie nie martw, nie ma zadnych duchow u Ciebie,zrobilas to sama nieswiadomie........... a jesli jestes pewna swoich racji,zalaczaj na noc kamere w sypialni.:)) i sie nagraj.
Moja koleżanka bardzo często przez sen zdejmuje obrazy ze ścian. Jej mąż często nie śpi w nocy bo pracuje przy komputerze, mówi, że siedzi sobie i cichutko coś pisze na laptopie i widzi jak jego żona wstaje, zdejmuje obraz, i kładzie się spać:))
Dawno temu jak jeszcze krecilo sie wlosy na walki, to ja uzywlam walki druciane, bo po nich loki ladniej wygladaly, nie mialy zadnych zalaman;)) I tak co noc robilam mozolnie to rusztowanie na calej glowie (wlosy do ramion) i rano wstawalam z polowa rusztowania na podlodze obok lozka:)))) W cholere zdejmowalam sobie te druty, bo jak wlosy schly i sie kurczyly to zaczynaly ciagnac i przeszkadzaly, to niektore udalo mi sie przez sen poluzowac, a niektore poprostu zdejmowalam i wyrzucalam. Do dzis wyrzucam np. zbedna poduszke, po to tylko zeby ja pozniej znow wciagnac na lozko, spie z reguly w stroju narodzeniowym;)) ale jak czasem jest mi zimno, to zkladam jakas lekka pidzamke i co??? Zawsze jest gdzies w drugim koncu pokoju ;)) Wspanialy sie tylko smieje, bo jak ja cos na noc zaloze to On juz wie, ze sie z tego porozbieram przez sen. Ale On nie lepszy, bo kiedys przez sen wyciagnal mi moja poduszke spod glowy, bo swoja sie wlasnie przykryl. Nam to zdecydowanie przydalaby sie kamera:))) To samo moglo byc z Twoja bizuteria.
No patrzcie, Luckystar spi w skorzanej pizamie ;)))))))))))))))
Andziu, moze poloz sobie na noc przed lozkiem jakis przedmioty, po ukladzie ktorych bedziesz mogla stwierdzic, czy wychodzilas z lozka czy nie??? a najlepszy bylby mokry recznik na podlodze, bo ten moglby Cie obudzic :)
Jak bylam mala, mialam angine i Mama musiala podawac mi co 7 godzin antybiotyk... strasznie glupi cykl..ale tak trzeba bylo... wiec ktoregos ranka.. budze sie i mam kolo glowy, cale zolte przescieradlo.. Mylse sobie, co jest grane..pachnie jakos jakby swieza farba..czyzby ojciec pokoj malowal?? no i nic..polezalam troche i zaczynam sie zastanawiac..dlaczego Mama nie podala mi w nocy antybiotyku... Zapytalam ja o to.. a Mama mowi: jak to nie podawalam... jak tylko weszlam do pokoju, ty usiadlas na lozku zaswiecilas swiatlo, wypilas cala szklanke herbaty, popijajac tabletke...i zapytalas sie mnie," - Gdzie jest moj zaczarowany dlugopis???" i zaraz polozylas sie spac. Tabletke trzymalam w buzi..z boku i nie plknelam jej mimo wypicia calej herbaty. W nocy wyleciala mi z ust razem z rozpuszczonym slina kolorem zoltym tabletka... i takie to byly przygody, o ktorych wiem tylko z opowiadan.. a bylam ich glowna bohaterka. :)))
Mnie też się zdarza zdejmować biżuterię lub zegarek przez sen. Obrączkę to zdjęłam tak skutecznie, że od 6 lat jej nie mam, hahahaha. Diabeł ogonem nakrył. Niedługo 10-lecie małżeństwa, może sobie zażyczę drugą...Tylko po co? ;))) p.
Nie mieszkam sama, w nocy tez nie spie sama.Nikt nigdy mi nie powiedzial ze lunatykuje czy robie dziwne rzeczy.Sama niewiem co o tym myśleć. Pozdrawiam Agnieszka
W przeciągu ostatniego tygodnia 2 razy przydarzyły mi się dziwne rzeczy , wprawdzie nie wierze w żadne zabobony ale to może były jakieś znaki.Oto te zjawiska bo nieiwem jak to nazwać.
1. Wstałam rano i niemam łańcuszka na szyji,a kładąc sie spać na 100 % go miałam.Wisiorki które na nim były leżały obok mnie na poduszcze a łańcuszek w drugim pokoju na podłodze.Był zerwany położyłam go na biurku i poszłam do pracy jak wróciłam był popekany w kilku miejscach a nikt niemial do niego dostępu.
2. Kilka dni później od 1 sie wydarzyła i znów w nocy. Wstaje rano i niemam jednego z 3 pierśconków , żeby było malo bardzo ciężko sie go ściąga,Pierścionek tym razem znalazłam pod poduszka jakby ktoś go tam poprostu położył.
Niewiem czy to jakieś znaki czy tylko jakieś zbiegi okoliczności ,ale nie potrafie tego wytłumaczyć.Co o tym myślicie???
Pozdrawiam WAs gorąco
Andziu czy zmarł ktos ostatnio w Twojej rodzinie? Przepraszam,ze pytam ale tutaj moze byc wytłumaczenie
Nikt ostatnio nie zmarł w mojej rodzinie anie też nie ma obłoznie chorych.Lunatyczka też niejestem.Niewiem jak to wytłumaczyć??Już nawet myślałam czy do wróżki sie nie udać.
napisze do Ciebie na gg
andziu napisalam ale chyba nie dostalas wiadomosci. w moim profilu jest gg, napisz do mnie
ciary mi przeszły po plecach..... a moze lunatykujesz? ale to w nocy, a w dzień?? kurcze no nie wiem
Może ogranicz spożycie alkoholu
...A może masz już coś ze starczej demencji i po prostu najzwyczajniej w świecie zapomiasz co,gdzie,kiedy...Krasnoludki są na świecie!Najprościej to zrezygnować ze świecidełek
Pozdrawiam!
alkoholu nie pije wogole nawet w najmniejszych ilosciach,a do starosci jeszcze mi dalekto.Ale milo ze tak entuzjastycznie podeszlas do mojego wątku
Andziu, myślę, że lunatykujesz, a nie wiesz o tym, bo śpisz. Ostatnio dowiedziałam się, że chrapię, a dotąd twardo sądziłam, że mnie to nie dotyczy. Zastanów się lepiej jak to sprawdzić, może kamera na podczerwień? Pozdrawiam Cię gorąco.
To tak jak mi się kiedyś zdarzyło... Siedziałem sobie grzecznie w pubie przy piwku. Postanowiłem, że wypiję tylko jedno. Piłem tak może godzinę a kufel ciągle był pełny. Na początku też przypuszczałem, że to sprawa sił nadprzyrodzonych. Na szczęście rachunek, który miałem do zapłacenia całkowicie tę tezę wykluczył. Mało, że dużo zapłaciłem...to jeszcze miałem problemy z uruchomieniem samochodu...pewnie jakieś siły nieczyste przestawiły stacyjkę i klucz "wszedł" dopiero po paru próbach. Od tego czasu zastanawiam się czy te anomalia spowodowały siły spirytystyczne czy może raczej spirytualne?. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Co o tym myślicie?
Bahus
PS Uprzedzam pytanie...nikt mi w rodzinie nie zmarł.
uTaak to przypadek lepiej juz znany i w fachowej prasie opisany jako "Cud nad Warta" ....
No to masz szczescie ze nie zmarl niktz rodziny jesli z promilami jechales
no i ze zamiast bialých myszek nie stanely na Twojej drodze niebieskie ludziki albo zielone zaleznie od geografi
andzia za malo informacji ale jesli mieszkasz sama to musialabys byc ty sama Lub ktos kto u ciebie bywa. Ludzie spiac robia rozne rzeczy o ktorych pozniej nie pamietaja. Szczegolnie gdy maja jakies klopoty lub juz po klopotach ale organizm je podswiadomoe przeabia.
Tych pekniec molaspoprzedniego dnia nie zaowazyc.
Może Cię nawiedza zły duch?
zemścić się na swoich oprawcach. Beanish Hall w angielskim hrabstwie Durham nawiedza duch młodej nieszczęśnicy, która udusiła się schowana do skrzyni – według legendy chciała w ten sposób uniknąć narzuconego jej małżeństwa. Można jedynie mieć nadzieję, że narzeczony był w istocie tak paskudny, jak myślała. Z kolei w Dunstanburgh Hall straszy czternastowieczny hrabia Lancaster w odwecie za wyjątkowo partacko wykonane ściecie własnej głowy. Jak twierdzili świadkowie, niedoświadczony kat uderzał toporem aż jedenaście razy, nim w końcu odciął głowę hrabiego. Nawet najtwardsi woje mdleli na ten widok (bleee).
Duchy to niematerialne istoty pojawiające się nagle i niespodziewanie, bezcielesne widziadła, zjawy składające się z mlecznej, mglistej pary lub przypominające ludzi postacie z krwi i kości o nadprzyrodzonych umiejętnościach rozpływania się w powietrzu czy przenikania przez ściany. Określenie „duch” najczęściej odnosi się do dusz ludzi zmarłych – zarówno tych, które przebywają w zaświatach, skąd mogą powracać na pewien czas na ziemię (duchy przodków) oraz tych, którzy błąkają się po ziemi jako upiory ze względu na niedopełnienie wymaganych rytuałów pogrzebowych... (już się robi strasznie…)
Wiarę w istnienie duchów poświadcza tradycja rozmaitych kręgów kulturowych. Obecne były w folklorze i religii wielu narodów, odgrywały szczególną rolę w mitach, baśniach i legendach pochodzących z różnych stron świata. Budziły lęk i grozę, często ich pojawienie było zapowiedzią tragicznych wydarzeń...
Rozwój uczuć wyższych, czyli cech typowo ludzkich nastąpił u bezpośredniego przodka człowieka, Neandertalczyka. Miał on rozwinięte życie duchowe, połączone z magią i religijnymi kultami, ściśle związanymi z poszczególnymi fazami Księżyca, stąd też kult ten nazwano lunarnym [łacińskie luna to księżyc]. Przykładem tych kultów są sposoby grzebania zmarłych – groby wyposażano obficie darami w postaci ubiorów, ozdób, narzędzi i elementów uzbrojenie myśliwskiego. Wynikało to głównie z obawy przed powrotem zmarłego z zaświatów, ogarniętego chęcią upomnienie się o swój dobytek. Na wszelki wypadek jednak związano zmarłego rzemieniami, a grób okładano ciężkimi głazami. Lęk naszego paleolitycznego przodka dowodził że uświadomił on sobie zupełną bezsilność wobec zjawisk, na które nie potrafił w żaden sposób wpływać. Od tej chwili kulty i wierzenia na stałe weszły do kultury człowieka, by przez długie tysiąclecia ewoluować i przybierać różne formy…
Egipcjanie wierzyli, że zmarli powracają we własnych, ożywionych ciałach stąd wywodzi się zwyczaj mumifikowania zwłok. W innych kulturach duchy mogły się jawić jako demony, zwierzęta bądź rośliny. W starożytnej Grecji i Rzymie duchy zmarłych przybierały często postać ponurych cieni, czarnych plam albo też niewidzialnych, podobnych poltergeistom (hałaśliwych duchów przywiązujących się do konkretnej osoby) widm. Większość starożytnych społeczeństw, zarówno wschodniego jak i zachodniego świata, przyjmowało, że duchy są bardzo realnym i jednocześnie bardzo naturalnym zjawiskiem, a w wielu kulturach obchodzono w ciągu roku specjalne uroczystości, których celem było zapewnienie sobie dobrych układów ze zmarłymi. Słowiańskie Dziady to uroczystość obchodzona kilka razy w roku między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pamiątkę dziadów, czyli zmarłych przodków. Paliło się wówczas ogniska, przynosiło jedzenie na groby i spożywało tam posiłek. Podczas odbywających się wiosną rzymskich Lemuriów właściciele domów wstawali w środku i przemierzali wszystkie komnaty, rzucając za siebie ziarna bobu wymawiając jednocześnie następujące słowa: „Tymi ziarnami bobu wykupuję siebie i swą rodzinę”. Obchodząc każde pomieszczenie dookoła powtarzali to zdanie dziewięciokrotnie, by mieć pewność, że zmarli mają dość czasu na zebranie darów. Następnie osoba sprawująca rytuał uderzała w ciężki brązowy cymbał i wykrzykiwała: „Odejdźcie, duchy mych przodków!”, co podobno sprawiało, że wszelkie niespokojne dusze pokornie wracały do swego świata na kolejny rok.
W średniowieczu wiara w duchy podsycana była opowieściami o dziwnych odgłosach wydobywających się z grobów lub krypt, w których spoczywali zmarli. Przerażeni ludzie wzywali wtedy księdza, który odprawiał swego rodzaju egzorcyzmy. Nikomu nie przychodziło do głowy, że w grobie leży i naprawdę umiera żywy człowiek…
W miarę rozwoju medycyny ludzie coraz częściej zamiast do grobu najpierw trafiali na stoły w prosektoriach. Choć długo sekcje zwłok były zabronione, to jednak żądni wiedzy naukowcy, lekarze i przyrodnicy potrafili wykradać zwłoki z zakładów pogrzebowych lub nawet wprost z cmentarza. Zdarzało się czasem, ze potraktowany chirurgicznym skalpelem „nieboszczyk” nagle ożywał. Do końca XIX wieku wiedza medyczna ówczesnych lekarzy wciąż była na tyle mała, ze stan głębokiej śpiączki lub letargu łatwo można było uznać za zgon. Coraz częściej więc decydowano się na otwarcie grobów, w których „straszyło'”. Niestety niejednokrotnie było juz za późno.
W 1856 roku na jednym z angielskich cmentarzy postanowiono dokonać ekshumacji grobu, z którego dobiegały dziwne odgłosy. Uzyskanie pozwolenia na ten czyn nie było jednak prosta rzeczą i zanim miejscowy ksiądz oraz policja wyrazili na to zgodę, minęło trochę czasu. Jakież musiało być przerażenie uczestników całej operacji, gdy po odbiciu wieka trumny ujrzeli straszliwie powykręcane ciało młodego mężczyzny z poobgryzanymi z bólu do krwi palcami. Nieszczęśnik udusił się zanim nadeszła pomoc.
Dokładnie 37 lat później, także w Anglii, w podobnych okolicznościach otwarto grób kobiety w zaawansowanej ciąży. W trumnie odkryto zwłoki uduszonej niewiasty i... martwego noworodka, który przyszedł na świat podczas rozpaczliwych wysiłków matki chcącej wydostać się z pułapki.
W judaizmie, islamie i religii chrześcijańskiej duchami są anioły, czyli duchy czyste i diabły – demony, duchy nieczyste. Z innych religii znane jest pojęcie duchów opiekuńczych, których przychylność człowiek stara się pozyskać modlitwami czy darami oraz złych duchów, których negatywnego wpływu starał się uniknąć ofiarami lub odpowiednimi zabiegami magicznymi. Wyznawcy wedyzmu uważali, że wokół człowieka znajduje się niewidzialny świat zapełniony demonami, duchami i geniuszami, które stanowiły uosobienie sił i zjawisk przyrody.
Starożytne duchy budziły szacunek, nie lęk. Obecnie jednak cała wiedza – czy też dotycząca faktów, czy fikcji - o duchach przedstawia je jako przerażające istoty, pojawiające się tylko wtedy, gdy dusza zmarłego z jakiejś przyczyny nie mogła znaleźć spokoju i ukojenia. Niektóre niespokojne duchy, jak Jakub Marley z „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa, zostały skazane na potępieńczą tułaczkę za popełnione za życia grzechy. Inne wędrują po świecie, ponieważ spotkała je nagła, niespodziewana, a czasem niesprawiedliwa śmierć. Duchy te nawiedzają o północy miejsca związane z ich życiem, np. zamki chcąc
Kiedy duch zostaje wygnany w świat, musi zwykle błąkać się z miejsca na miejsce, nawiedzając domy albo cmentarze dopóty, dopóty nie pomści swej krzywdy albo się nie wyzwoli. Najpowszechniejszym sposobem pozbycia się niechcianego ducha jest wynajęcie zawodowego egzorcysty, chociaż niekiedy duchy znikają, jeśli pochowa się ich doczesne szczątki na rozstaju dróg. Jako że mają fatalną orientację w terenie, ten drobny trik zbija je z tropu na wieczne czasy.
***
To była postać demoniczna, uosobienie czystego zła,
która chciała opanować moją duszę…
Było to przerażające przeżycie, wykraczające
poza wszystko, co może się zdarzyć w rzeczywistym
świecie, ponieważ pozostawało w sprzeczności
z rzeczywistością, a jednocześnie było całkowicie
autentyczne.
Ta wypowiedź, pochodząca z sondy obejmującej tysiące ludzi z całego świata, świadczy, że nawet bez środków halucynogennych umysł wytwarza dziwne przeżycia, które w dawnych czasach przypisano by działaniu czarów. Wielu ludzi w ciągu swego życia ląduje w półcieniu świadomości, w którym odczuwa obecność zagrażającego im zła. Zjawisko to, nazywane przez współczesnych naukowców porażeniem przysennym, znane było już wiele wieków temu. Zauroczony pan młody niemieckiego malarza i grafika Hansa Baldunga Griena to typowy, renesansowy obraz człowieka, którego we śnie dręczą zwierzęta, gobliny i czarodzieje. Barwny opis omamów towarzyszących porażeniu przysennemu można znaleźć w noweli La Horla Guy de Maupassanta, w której główną rolę odgrywa przerażająca postać Horli. Zjawisko to mogło być również źródłem inspiracji dla Henry’ego Fuselego, który w 1781 roku namalował obraz Nocny koszmar, przedstawiający goblina siedzącego na brzuchu śpiącej kobiety. Ów goblin odwiedził wiele krajów. Słowo incubus, oznaczające demona atakującego ludzi we śnie, wywodzi się od łacińskiego incubareczyli „leżeć na”. W Nowej Finlandii paraliż przysenny jest znany jako „stara wiedźma”, ponieważ często kojarzy się go z wizerunkiem starej, brzydkiej jędzy, kucającej na piersi sparaliżowanej osoby i czasami duszącej ofiarę. Chińczycy mówią o gui ya, czyli nacisku ducha, gdy zjawa siada na śpiących i ich atakuje. W niektórych regionach Niemiec określa się takie duchy mianem Hexendrückem. Daleko, w Indiach Zachodnich, znana jest kokma - mały duch, który podskakuje na piersi śpiącego i chwyta go za gardło. W starożytnej Japonii za paraliż przysenny obciążano odpowiedzialnością ogromnego demona. W wielu językach istnieją słowa, określające złośliwe nocne duch i mające wspólne pochodzenie: czeskie muere, polska zmora, rosyjskie kikimora, francuskie cauchemar, staroangielskie maere i pranordyjskie mara.
W dawnych czasach ludzie, którzy często doświadczali stanu między snem a jawą, stawali się szamanami i twierdzili, że potrafią dotrzeć do świata duchów. Tymczasem poczucie czyjejś obecności, strach, omamy słuchowe i wzrokowe są zdaniem naukowców wynikiem przejścia mózgu do stanu zwiększonej czujności, spowodowanego przez procesy w śródmózgowiu, których normalnych zadaniem jest rozstrzyganie niejednoznaczności związanych z zagrożeniem. (Jestem ciekawa ile osób dziś spokojnie zaśnie…) Tak więc możemy spekulować czy duchy istnieją naprawdę, czy też są wytworem naszej wyobraźni…
Kiedyś, dawno temu, świat nieskażony i rzadko zaludniony, zamieszkiwały liczne duchy, duszki i bóstwa. Gnieździły się właściwie wszędzie: w żywiołach - ogniu, wodzie, powietrzu i ziemi; w przyrodzie - w górach, skałach, jeziorach, lasach i drzewach. Obecne były w gwiazdach, w wietrze, w piorunach, niektóre wcielały się w zwierzęta i ptaki, inne w ludzi. Zasiedlały ludzkie domostwa i gospodarskie zagrody. Jedne opiekowały się inwentarzem, członkami rodziny, pomagały w polu, w pracach domowych, w polowaniu i w walce, inne szkodziły i psociły ile wlazło: plątały przędzę, wypijały mleko, kradły kury, łamały koniom nogi, wciągały wędrowców do bagna, nasyłały szarańczę, choroby i wojny.
Każda kultura miała swoje bóstwa i demony, także nasza – polska, słowiańska. Chrześcijaństwo potępiało rodzime duchy, usiłując wtrącić je do chrześcijańskiego piekła. Ale część z nich przetrwała w nazwach, przysłowiach, zwyczajach ludowych, przesądach i legendach. Nie ukrywam, że kultura słowiańska jest fascynująca. Poniżej znajduje się krótka charakterystyka najciekawszych słowiańskich duchów i demonów:
• Boginki lub Mamuny - zamieniały malutkie dzieci na "odmieńce" i "podrzutki". Szkodziły też kobietom w ciąży. Na wszelki wypadek powinno się wiązać noworodkowi czerwoną kokardkę na rączce. Mamuny mieszkały w lasach i były porośnięte rudym włosiem na całym ciele.
• Latawiec i latawica - To zwykle dusze wisielców i straconych złoczyńców. Demony te miały pieczę nad zjawiskami atmosferycznymi. Osobliwie gustowały w wirach i trąbach powietrznych, zaś odmiana zwana "płanetnik" uwielbiała urządzać gradobicia i oberwania chmury. Naturalnie ze szkodą dla ludzi. Demony te były z gatunku złośliwych ale w sumie mało groźnych. Co więcej można je było "obłaskawiać" za pomocą specjalnych zaklęć czy modlitw albo obfitego poczęstunku i wtedy demon taki wręcz sprzyjał wybranym ludziom. Dość często bywał to młynarz, któremu latawica dmuchała odpowiednio w skrzydła wiatraka, jednocześnie zabierając wiatr konkurencji.
• Licho – zły demon lasu.
• Nimfy, Świtezianki, Syreny, Wodnice - pięknymi ciałami, śpiewem i obietnicami
• Nocnica - męczy nocą dzieci, stąd ich płacz. Aby się jej pozbyć można zawołać na pomoc Faunę - leśną babę; niestety dotyczy to tylko mieszkańców wsi.
• Omamy - zamieszkiwały tereny bagienne i podmokłe. Błędnymi ognikami zwabiały ludzi na moczary i topiły.
• Płanetnicy - przybywali wraz z ulewą na chmurze deszczowej. Płanetnicy nie szkodzili ludziom. Można ich było poznać po wodzie zawsze cieknącej z kubraków lub z warkocza.
• Południce - zjawiały się w samo południe na polu, powodując wiry powietrzne i gniotąc zboże. Niekiedy porywały dziecko zostawione bez opieki albo mordowały dorosłego, który zasnął na miedzy. Południce powstają ze zwłok ofiar zabójstw, wypadków i samobójstw, których ciała nie zostały pogrzebane, ani ukryte. Bez wyjątku pałają nienawiścią do żyjących, nie ma znaczenia czy kieruje nimi chęć zemsty, zazdrość, czy żal.
• Rusałki leśne - zwodziły wędrowców i zamęczały ich na śmierć łaskotaniem.
• Śmierć - występowała pod postacią kobiety odzianej w białą chustę. Człowiekowi niekiedy udawało się ją oszukać, np. przestawiając łóżko ciężko chorego (gdy śmierć stała już u jego wezgłowia).
• Strzyga, strzygoń - były to duchy, upiory zmarłych, mogące zarówno szkodzić ludziom jak i pomagać swojemu rodowi. Wspaniały opis interwencji strzygi w obronie rodu znajduje się w trylogii "Krzyżowcy" Zofii Kossak - Szczuckiej. Rycerz, który wezwał na pomoc Strzygę, wiedział, że musi zapłacić za to śmiercią.
• Trzybek – to demon, który roznosił po świecie zarazy i morowe powietrze.
• Ubożę – duch domowy.
• Utopce - to złośliwe istoty wciągające ludzi do bagna lub w topiel wodną. Szczególnie zawzięte są
• Zmora, mara - dusza wychodząca z człowieka podczas snu. Nęka i dusi inne osoby siadając im na piersiach, niekiedy zaś wysysa z nich krew. Zmory można się pozbyć obiecując jej coś do jedzenia; wówczas następnego dnia zgłosi się po nie, pod postacią milczącej żebraczki. Pomagają też rozsypane koło łóżka nagietki.
• Wodnik - władca jeziora, stawu, strumienia, rzeki, a nawet kałuży. Wodnik siedział w wodzie i albo puszczał bąbelki, albo topił ludzi. Każdy, kto chciał się wykąpać musiał mu złożyć jakąś daninę, np. czarną kurę albo garść grochu.
I to by było na tyle... Miłego wieczoru... strasznych snów ;)
o rany!!
Aniu,napisze Ci co mnie się przytrafilo,mianowicie pewnej nocy..... ktos zjadl z garnka fasolke szparagowa,ktora zostala po kolacji.Nie byloby w tym nic dziwnego,bo nie raz maz jak dlugo siedzi podjada sobie:) ale ..wtedy bylam w domu sama,corka spala u mojej mamy, a mąz byl na rybach,pies za maly zeby siegnac.Rano wstalam, do kuchni garnek pusty ! normalnie mnie zszokowalo,mysle sobie kto by zjadl te fasole,a bylo jej sporo,pomyslalam ze........ wrocil maz zjadl, nie budzac mnie pojechal spowrotem ,bo moze cos zapamnial jakies swoje splawiki.Poszłam zascielic łozko,patrze pelno okruchów na łozku po bułce tartej,a talerz stoi na podlodze.Okazalo sie ze sama zjadlam fasole we snie,wcale o tym nie pamietalam,zdarzylo mi sie tez pare razy zdjac w nocy kolczyki i tez wlozyc pod poduszke.Wiec sie nie martw, nie ma zadnych duchow u Ciebie,zrobilas to sama nieswiadomie........... a jesli jestes pewna swoich racji,zalaczaj na noc kamere w sypialni.:)) i sie nagraj.
Moja koleżanka bardzo często przez sen zdejmuje obrazy ze ścian. Jej mąż często nie śpi w nocy bo pracuje przy komputerze, mówi, że siedzi sobie i cichutko coś pisze na laptopie i widzi jak jego żona wstaje, zdejmuje obraz, i kładzie się spać:))
Dawno temu jak jeszcze krecilo sie wlosy na walki, to ja uzywlam walki druciane, bo po nich loki ladniej wygladaly, nie mialy zadnych zalaman;)) I tak co noc robilam mozolnie to rusztowanie na calej glowie (wlosy do ramion) i rano wstawalam z polowa rusztowania na podlodze obok lozka:)))) W cholere zdejmowalam sobie te druty, bo jak wlosy schly i sie kurczyly to zaczynaly ciagnac i przeszkadzaly, to niektore udalo mi sie przez sen poluzowac, a niektore poprostu zdejmowalam i wyrzucalam. Do dzis wyrzucam np. zbedna poduszke, po to tylko zeby ja pozniej znow wciagnac na lozko, spie z reguly w stroju narodzeniowym;)) ale jak czasem jest mi zimno, to zkladam jakas lekka pidzamke i co??? Zawsze jest gdzies w drugim koncu pokoju ;)) Wspanialy sie tylko smieje, bo jak ja cos na noc zaloze to On juz wie, ze sie z tego porozbieram przez sen. Ale On nie lepszy, bo kiedys przez sen wyciagnal mi moja poduszke spod glowy, bo swoja sie wlasnie przykryl. Nam to zdecydowanie przydalaby sie kamera:))) To samo moglo byc z Twoja bizuteria.
No patrzcie, Luckystar spi w skorzanej pizamie ;)))))))))))))))
Andziu, moze poloz sobie na noc przed lozkiem jakis przedmioty, po ukladzie ktorych bedziesz mogla stwierdzic, czy wychodzilas z lozka czy nie??? a najlepszy bylby mokry recznik na podlodze, bo ten moglby Cie obudzic :)
Jak bylam mala, mialam angine i Mama musiala podawac mi co 7 godzin antybiotyk... strasznie glupi cykl..ale tak trzeba bylo... wiec ktoregos ranka.. budze sie i mam kolo glowy, cale zolte przescieradlo.. Mylse sobie, co jest grane..pachnie jakos jakby swieza farba..czyzby ojciec pokoj malowal?? no i nic..polezalam troche i zaczynam sie zastanawiac..dlaczego Mama nie podala mi w nocy antybiotyku... Zapytalam ja o to.. a Mama mowi: jak to nie podawalam... jak tylko weszlam do pokoju, ty usiadlas na lozku zaswiecilas swiatlo, wypilas cala szklanke herbaty, popijajac tabletke...i zapytalas sie mnie," - Gdzie jest moj zaczarowany dlugopis???" i zaraz polozylas sie spac.
Tabletke trzymalam w buzi..z boku i nie plknelam jej mimo wypicia calej herbaty. W nocy wyleciala mi z ust razem z rozpuszczonym slina kolorem zoltym tabletka... i takie to byly przygody, o ktorych wiem tylko z opowiadan.. a bylam ich glowna bohaterka. :)))
Mnie też się zdarza zdejmować biżuterię lub zegarek przez sen. Obrączkę to zdjęłam tak skutecznie, że od 6 lat jej nie mam, hahahaha.
Diabeł ogonem nakrył. Niedługo 10-lecie małżeństwa, może sobie zażyczę drugą...Tylko po co? ;)))
p.
Nie mieszkam sama, w nocy tez nie spie sama.Nikt nigdy mi nie powiedzial ze lunatykuje czy robie dziwne rzeczy.Sama niewiem co o tym myśleć.
Pozdrawiam
Agnieszka