Przyznajcie się kochaniutkie - po ile par butów macie w Waszych szafach? W ilu chodzicie a ile sobie tyko oglądacie co jakiś czas, władając je na powrót do szafy?
Ja się nie czepiam. Ot tak pytam z "babskiej" ciekawości :-)
No to ja się przyznaję:na zimę dwie pary,na wiosnę i jesień cztery pary a na lato może pięć.A przyglądam się i chowam z powrotem tylko trzem a to dlatego,ze niestety mają za wysoki obcas a moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa jak je zakładam,bolą jak..........
Hm...więc tak:na jesień zimę wiosne lato-glany 14stki,na wycieczki w góry-trekingi,do miasta(hehe...)trampkokalosze,na lato 8 par...no i kalosze nosze...i do ogrodu...clogsy...łe...wyszło tak ze 15 par...i tak mało znam osobe co ma ponad 150 par butów i specjalna wnekę w garderobie na nie wszystkiei tak uważam ,że naj..sa glany i kropa!
Lubczyku, ja tam nie bede liczyc butow (mieszcze sie pewnie w 12 parach) ale przeczytalam tytul i pomyslalam sobie, ze jakby faktycznie przyszedl kryzys ...to raczej wybralabym chodzenie boso;))
No ładnie! Poruszyłeś baaaardzo (jak dla mnie) drażliwy temat. Jak się mieszka w Polsce i ma się rozmiar "41" a do tego nie lubi się butów udziwnionych np. z noskami typu szpic albo wyglądających jak męski "pantofel", to się prawie wcale nie ma butów. Określenie "prawie wcale" oznacza parę lub dwie na każdy sezon. Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!! No i proszę mnie już nie denerwować
Smakosiu nie jesteś sama! Co prawda nie 41 ale 40 i po wizytach w butowych sklepach jestem chora.Wszystkie te szpice, lakierki ,cekinki, sprzączki, klamerki . Czy wszyscy muszą coś takiego nosić.? Zdecydowanie wolę mojego "chłopa" bo zwyczajny, bez udziwnień i b.dopasowny.
Smakosiu, rozmiar 41.... ja mam 36 ...i problem okropny, bo na dziale dziecinnym już nie ma takiego, a na dziale dla dorosłych ...jeszcze prawie nie ma takiego hihihihi. Jesienno- wiosenne mam 1 parę kupiona w Anglii ( tez szukałam). pozdro dla nietypowych jasia
lacze sie z Toba smakosiu! Ja tez mam problem z butami spowodowany rozmiarem 41! W Polsce najwieksza szanse na zdobycie takich rozmarow, przynajmniej cztery lata temu byla w firmie Rylko. Ostatnio bedac w Pl upolowalam ladne czarne polbuty, z lekko blyszczacej skorki w Gino Rossi. Tutaj tez mam problem z butami, wszytskie powyzej rozm. 40 sa produkowane dla traktorzystek chyba.
Moja przyjaciolka, posiadaczka rozmiaru 42 zwierdzi, ze problem butow jest w glowie, czyli nastawieniu. Ona ma pozytywne i zawsze sobie cos znajdzie. I rzeczywiscie, ostatnio kupila piekne, z niebieskiego nubuku oraz czerwone kaczuszki. I swietnie sobie dopasowuje do tego dodatki, wyglada rewelacyjnie. Czyli cos w tym jest. Ja czasami kupuje buty pod wplywem emocji i nigdy ich nie zakladam. Raz nawet odkupilam od kolezanki buty o rozm. 40, lakierowane kozaczki na wyokim obcasie, po prostu chcialam je miec. Albo zlote pantofle na obcasie bez piety, przeciez w zyciu takich nie zaloze, bo ich noszenie grozi smiercia:) Bedac w Maroko nabylam klapki z krytymi palcami, rozowe z cekinami. Widzialas mnie, wiesz, ze nie jestem takim typem:) Trudno wytlumaczyc mi samej te wybiegi:) kilka razy robilysmy sobie z kolezankami sesje zdjeciowe, to sobie pozakladalam te wszyskie cudaczne buty i sie obfotografowalam:) Mam tez slabosc do roznych dziwnych torebek, ktorych nie nosze. Mam np. metalowa ala kuferek, albo torebke z wikliny, albo taka mala zielona z marszczonej skory, na lancuszku, babcina:) Niektorzy powiedza-orginalne, niektorzy, ze obciachowe:) Ale co mam to mam, porozwieszane w garderobie na wieszaczkach:)
Dziewczyny w "moim salonie" rozmiarówka jest pełna od 35 do 42 a nawet 43 sie zdarza.. od wyboru do koloru.. a często gesto klienki pytaja o 42,a ja daje im mierzyc 41 i są zdziwione,że pasują.. bo rozmiary wypadaja różnie.. zapraszam do piły... albo upatrzcie sobie buty w ccc ale firmowym,ja wam ściagne rozmiar i wyślę paczką!
Nonka, to miło, ze o nas pomyślałaś. Ja zaglądam do firmowego CCC, ale niestety nie mogę nic dla siebie znaleźć. Problem nie jest tylko w tym, że numer duży, ale fason tak przemyślany, że nie na moją stopę. Zawyczaj wąskie i mój pioruński haluks brzydko wypycha buta a do tego skóra tak miękka, że po dwóch noszeniach już jest zdeformowana. Jak już się trafi jakiś bez "nosków", to znów wygląda jak męski i do spódnicy się nie nadaje. A ja wiadomo...też bym chciała wyglądać kobieco najgorszy problem, to te fasony. Co z tego, że niektóre ładne, kiedy przy rozmiarze "41" i "42" wyglądają jak kajaki. Oj, to nie takie proste W Polsce niestety nie ma sklepów, w których sprzedaje się obuwie z góry przemyślane pod kątem dużej numeracji. Przecież to logiczne i czemu producenci o tym nie pomyślą, że przy tak dużym rozmiarze wąski "nosek" to dodatkowe centymetry (tam i tak palec nie dochodzi), bo o wyglądzie, to już nawet nie wspominam. Albo podeszwa - przemyślana tak, że ma wystawać i dodaje dodatkowo pół centymetra. Ech! Nie będę się rozpisywała, bo zaraz się denerwuję. Szkoda, że wszystko jest traktowane tak masowo. Z pewnością byłabym gotowa zapłacić wyższą cenę byleby tylko chodzić w butach, które będą "wyglądały" i przy tym jeszcze będą wygodne. Nonka - buziak dla Ciebie za serdeczność
Dziewczyny nie ma za co.. chodzi o to,że na tej stronie to tez nie ma wszystkich modeli.. najlepiej jakbyście trafiły do firmowego CCC (różni sie od franczyzy tym,że ma napis ccc ma cały pomarańczowy,a franczyza pierwesze "c" ma czarne,kolejne dwa pomarańczowe..) w firmowych jest pełna rozmiarówka..i zamówic można na życzenie klienta.. Powodzenia!
Nonko, fajnie wiedziec, że jest taka możliwośc Dziękuję za informację. Moja córka ma rozmiar 41, a do tego szeroką stopę i dośc masywną łydkę. Kupowanie butów to masakra. Wszystko to, co napisała smakosia jest również naszym problemem. Patrząc na sklepowe półki, zastanawiam sie, czy projektanci zbyt nie bujają w obłokach... Ja noszę 36-37, ale też jestem na etapie poszukiwań, bo nie mam zamiaru katowac się w tych szpicach. Nie mówiąc nawet o tym, że wyglądam w nich jak krasnal (mam158 cm wzrostu), a gdy jeszcze parasol otworzę , to dodatkowo jak krasnal pod grzybkiem ;))) Ale ciągle mam nadzieję, że gdzieś tam czekają moje wymarzone i jak tylko je zobaczę będą moje :))))
Hehe właśnie dzisiaj miałam jechać kupić sobie czarne kozaczki :) Bo mam tylko jedne brązowe:)). A pozostałych to troszkę jest tak ok 10 par. Mój mąż jak słyszy słowo "buty" i "kup" to jest chory:)) Pozdrawiam. Aga
Mamy w domu spory tapczan, w którym zimą lądują te letnie na a zimowe latem. Skutkiem tego rachunek co jakiś czas się zmienia. "Nikt na palcach nie policzy ile ja mam z tym słodyczy"
-Boy Żeleński :-)
Ja nie mam wielu par - chyba, że zaliczyć do tego te nie trafione. Nie cierpię kupować nowych butów - mam źle, według dzisiejszych producentów, wyprofilowane pięty - i nowe buty oznaczają krwawe rany (zdecydowanie łatwiej mi rozchodzić buty ze skóry ekologicznej niż naturalnej - tyle, że tej ekologicznej stopy nie lubią - wystarczy kilka stopni więcej a ja mam pływalnię w butach). Dlatego nowe buty kupuję jak podeszwa zdarta do cna albo ze środka zaczynają się sypać wióry.
Teraz kupiłam kozaki...co z tego że nawet wygodne, ładne, skoro podeszwa łapie zimno...
Mam 3 pary półbutów jesienno-wiosennych na płaskim do garnituru, 5 par na obcasie do pracy, 2 pary traperów - cieńsze i bardziej ocieplane na wspinaczki, 4 pary zimowych z czego do noszenia w tej chwili 1, reszta do wywalenia i nie wiem czemu tego nie zrobiłam do tej pory. I jeszcze jedne sandałki - sentymentalne - kupione za pierwsze zarobione pieniążki. Niestety mam niesamowitą słabość do klapek różnej wysokości - od płaskich do baaaardzo wysokich - nie będę ich teraz liczyć - ale na oko będzie ich z 8 - 10 par (ale na usprawiedliwienie, zbierane przez lata i nie bardzo niszczone, bo dbam o ich stan z miłością). Jestem też w trakcie poszukiwań idealnych botków na zimę w ramach wymiany starych par na nowe. Szafy jeszcze nie zapełniłam do końca, chociaż piramidka pudełkowa sięga już do połowy
Ja mam puchy, z letnimi się pożegnałam, zimowych jeszcze nie kupiłam, ubiegłoroczne (znaczy wielo zimowe już) ukrywam pod spodniami, bo na łydeczce suwak nie do końca mi się dosuwa (zachciało mi się zakupów internetowych.....). Ale za to faceta mam jak się patrzy! Przypomniał mi sie dowcip, jak zatrzymać kobietę w domu, otóż na lato należy zmajstrować bobasa, a na zimę nie dać na buty. Pozdrawiam serdecznie!
Petro, na zamknięcie suwaczka, to ja wczoraj sposób poznałam . Trzeba cholewki ściągnąc w dół, do miejsca, gdzie zamek można zapiąc, a potem podciągnąc do góry juz zapięte. Moja córa ma ten problem i wczoraj zostałyśmy poinstruowane przez panią ekspedientkę. No i efekt był !!! Zapięła się w ślicznych oficerkach, które oglądała tęsknie i mierzyła od 2 tygodni zawsze z tym samym efektem - 10 cm od końca zamek stop! Może u Ciebie też tak trzeba?
Butów, które "sobie oglądam" nie mam wcale. A jeśli chodzi o noszone, to też niewiele. I tak wg pór roku: wiosenno-jesienne 3 pary, letnie 3 pary (w tym dwie kończą żywot i mam nadzieję, ze w przyszłym roku uda mi się je wymienic na nowszy model ), zimowe 1 para. Szukam (bo nóż na gardle) czegoś odpowiedniego, bo jeśli zima jednak łaskawa nie będzie, to czarno widzę moje podróże, bo buty zamszowe są. Nie cierpię kupowac butów !!! Bo wielkie wymagania mam. Chcę żeby były wygodne, estetycznie wykonane, warte swojej ceny tzn. nie na jeden sezon ( jeśli mam wydac na kozaki 300-400zł). Nawet mój Małż uważa, że z butami to u mnie tragedii (jeśli o ilośc chodzi) nie ma
Na punkcie butów zawsze miałam hopla,mam ich niezłą gromadkę, moja córka też..mąż trochę mniej ale to on sam sobie wybiera czas ich kupowania.. Część jest w domu,część w piwnicy,nowiuteńkie na przyszły sezon w tapczanie w kartonikach.. od kiedy zaczęłam pracować w sklepie z butami ten hopel jeszcze bardziej mnie opętał.. mało tego jutro kupię sobie następne.. dlaczego? bo sobie je upatrzyłam,i się w nich zakochłam..a moje koleżanki otwierając jutro nowy salon będą je miały za połowę ceny.. w końcu zbliża się Mikołaj... Mąż tylko oczami przewraca..to oznacza tolerancję..hmm Zna tego mojego fizia...od 17 lat)) Zreszta na punkcie świec,świeczuszek też mam fizia...tylko zużywja sie znacznie szybciej.. ot ..taki ze mnie all bundy...
A ja tam nie będę się chwalić ile mam par butów, bo jak uda mi się kupić ładne i wygodne to mogę je nosić latami.A w zeszłym roku kupiłam kozaczki to tylko czekałam kiedy koniec zimy taki był nie wypał z zakupem,ale w tym roku to strzeliłam sobie aliganckie kozaczki nawet na obcasie ,którego zawsze nie znosiłam.Gdybym musiała wybierać buty czy facet to oczywiście bez wahania wybrałabym opcje drugą.
Użytkownik agacia3323 napisał w wiadomości:
> A ja tam nie będę się chwalić ile mam par butów, bo jak uda mi się kupić ładne
> i wygodne to mogę je nosić latami.A w zeszłym roku kupiłam kozaczki to tylko
> czekałam kiedy koniec zimy taki był nie wypał z zakupem,ale w tym roku to
> strzeliłam sobie aliganckie kozaczki nawet na obcasie ,którego zawsze nie
> znosiłam.Gdybym musiała wybierać buty czy facet to oczywiście bez wahania
> wybrałabym opcje drugą.
Mam nadzieję, że Twój "facet" docenia twój świadomy wybór :-)
Duuuuużo..... :-D , ale wlaśnie czytając odpowiedzi do Twojego wątku uswiadomiłam sobie, że na zimę (na zewnątrz) to mam tylko 4 pary:( Jakoś większą wagę przywiązuję do butów letnich, no bo wiadomo - do tej kiecki to "na rzemyki", a do tamtej koniecznie "na paseczki", że o kolorach już nie wspomnę:))) Pozd. D.
Ja szukam szewca,który uszyłby mi buty.Niestety od wielu lat jestem zdana na ortopedyczne obuwie,polega to tylko na wyrównaniu długości. Buty jakie szyją zakłady ortopedyczne to tragedia do sześcianu.Mam toporne trzewiki."Dobre" firmy szyją buciki delikatne i nie moge w nie włożyć wkładki,bo w podbiciu noga nie wchodzi.Na szczęście dla mnie istnieje jednak firmy szyjące bardziej klasyczne obuwie i od kilku lat udaje mi się kupić normalny bucik.W tym roku kupiłam nawet niskie kozaczki,właściwie botki i mogę czasami włożyć sukienkę (bo do ortopedów to tragedia).Mimo to lubię chodzić po obuwniczych i czasami nawet coś przymierzam.Wyrzuciłam już wszystkie buty,które leżały tak "dla miecia" Co do chłopa i butów,to mogę mieć jedne wygodne buty i jednego dopasowanego chłopa
Mądre przysłowie mówi, że w życiu najważniejsze są wygodne dwie rzeczy. Wygodne łóżko i wygodne buty, bo jeśli nie jesteś w łóżku to jesteś w butach, albo odwrotnie :-)
O chłopie przysłowie nie wspomina ani słowem :-)
Ja mam nieszczęsne 36 i problem z kupnem fajnych botków. Narazie na zimę tylko jedne ale raczej pasują na późną jesień. Letnich kilka par. Przeważnie jak coś fajnego trafie to kupuje. Tylko nie zawsze się przydają. Eh czemu sklepy lekceważą ludzi z małymi stópkami. Żadko się zdarza że wchodzę do sklepu i widzę rozmiar 36.
Przyznajcie się kochaniutkie - po ile par butów macie w Waszych szafach? W ilu chodzicie a ile sobie tyko oglądacie co jakiś czas, władając je na powrót do szafy? Ja się nie czepiam. Ot tak pytam z "babskiej" ciekawości :-)
No to ja się przyznaję:na zimę dwie pary,na wiosnę i jesień cztery pary a na lato może pięć.A przyglądam się i chowam z powrotem tylko trzem a to dlatego,ze niestety mają za wysoki obcas a moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa jak je zakładam,bolą jak..........
kurcze moja koleżanka z pracy m 60 par , koledzy się śmieją ,że ma osobny pokój z butami .A ja mam na zimę skromne trzy pary .Na razie :))
glany Nps krótkie bordowe , trekingi oraz eleganckie botki na zimę , moje trzy pary :))
Lubczyku, ja tam nie bede liczyc butow (mieszcze sie pewnie w 12 parach) ale przeczytalam tytul i pomyslalam sobie, ze jakby faktycznie przyszedl kryzys ...to raczej wybralabym chodzenie boso;))
No ładnie! Poruszyłeś baaaardzo (jak dla mnie) drażliwy temat. Jak się mieszka w Polsce i ma się rozmiar "41" a do tego nie lubi się butów udziwnionych np. z noskami typu szpic albo wyglądających jak męski "pantofel", to się prawie wcale nie ma butów. Określenie "prawie wcale" oznacza parę lub dwie na każdy sezon. Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!! No i proszę mnie już nie denerwować
Smakosiu nie jesteś sama! Co prawda nie 41 ale 40 i po wizytach w butowych sklepach jestem chora.Wszystkie te szpice,
lakierki ,cekinki, sprzączki, klamerki . Czy wszyscy muszą coś takiego nosić.? Zdecydowanie wolę mojego "chłopa" bo
zwyczajny, bez udziwnień i b.dopasowny.
sie go nosi?
Jak ostro zabaluje, to może czasami się go nosi...?
Smakosiu, rozmiar 41....
ja mam 36 ...i problem okropny, bo na dziale dziecinnym już nie ma takiego,
a na dziale dla dorosłych ...jeszcze prawie nie ma takiego hihihihi.
Jesienno- wiosenne mam 1 parę kupiona w Anglii ( tez szukałam).
pozdro dla nietypowych jasia
Wiesz...jak przeczytałam komentarz Baśki, to zaraz sobie pomyślałam, że jestem marudą. Chyba sobie coś uświadomiłam...ot, taka refleksja...
Jasiu, pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
lacze sie z Toba smakosiu! Ja tez mam problem z butami spowodowany rozmiarem 41! W Polsce najwieksza szanse na zdobycie takich rozmarow, przynajmniej cztery lata temu byla w firmie Rylko. Ostatnio bedac w Pl upolowalam ladne czarne polbuty, z lekko blyszczacej skorki w Gino Rossi. Tutaj tez mam problem z butami, wszytskie powyzej rozm. 40 sa produkowane dla traktorzystek chyba.
Moja przyjaciolka, posiadaczka rozmiaru 42 zwierdzi, ze problem butow jest w glowie, czyli nastawieniu. Ona ma pozytywne i zawsze sobie cos znajdzie. I rzeczywiscie, ostatnio kupila piekne, z niebieskiego nubuku oraz czerwone kaczuszki. I swietnie sobie dopasowuje do tego dodatki, wyglada rewelacyjnie. Czyli cos w tym jest.
Ja czasami kupuje buty pod wplywem emocji i nigdy ich nie zakladam. Raz nawet odkupilam od kolezanki buty o rozm. 40, lakierowane kozaczki na wyokim obcasie, po prostu chcialam je miec. Albo zlote pantofle na obcasie bez piety, przeciez w zyciu takich nie zaloze, bo ich noszenie grozi smiercia:) Bedac w Maroko nabylam klapki z krytymi palcami, rozowe z cekinami. Widzialas mnie, wiesz, ze nie jestem takim typem:) Trudno wytlumaczyc mi samej te wybiegi:) kilka razy robilysmy sobie z kolezankami sesje zdjeciowe, to sobie pozakladalam te wszyskie cudaczne buty i sie obfotografowalam:)
Mam tez slabosc do roznych dziwnych torebek, ktorych nie nosze. Mam np. metalowa ala kuferek, albo torebke z wikliny, albo taka mala zielona z marszczonej skory, na lancuszku, babcina:) Niektorzy powiedza-orginalne, niektorzy, ze obciachowe:) Ale co mam to mam, porozwieszane w garderobie na wieszaczkach:)
Z jednej strony praktyczna i z gustem a z drugiej (gdzieś w głębi duszy) szalona i romantyczna... a potem mamy taki "maddalenkowy" efekt jak wyżej
hahahah, masz na mysli rolety?? :)))
Dziewczyny w "moim salonie" rozmiarówka jest pełna od 35 do 42 a nawet 43 sie zdarza..
od wyboru do koloru..
a często gesto klienki pytaja o 42,a ja daje im mierzyc 41 i są zdziwione,że pasują..
bo rozmiary wypadaja różnie..
zapraszam do piły...
albo upatrzcie sobie buty w ccc ale firmowym,ja wam ściagne rozmiar i wyślę paczką!
http://www.ccc.eu/katalog/kolekcja_damska/#T18_StoHigh_Pall_Mall_I3398440000009
Nonka, to miło, ze o nas pomyślałaś. Ja zaglądam do firmowego CCC, ale niestety nie mogę nic dla siebie znaleźć. Problem nie jest tylko w tym, że numer duży, ale fason tak przemyślany, że nie na moją stopę. Zawyczaj wąskie i mój pioruński haluks brzydko wypycha buta a do tego skóra tak miękka, że po dwóch noszeniach już jest zdeformowana. Jak już się trafi jakiś bez "nosków", to znów wygląda jak męski i do spódnicy się nie nadaje. A ja wiadomo...też bym chciała wyglądać kobieco
najgorszy problem, to te fasony. Co z tego, że niektóre ładne, kiedy przy rozmiarze "41" i "42" wyglądają jak kajaki. Oj, to nie takie proste 
W Polsce niestety nie ma sklepów, w których sprzedaje się obuwie z góry przemyślane pod kątem dużej numeracji. Przecież to logiczne i czemu producenci o tym nie pomyślą, że przy tak dużym rozmiarze wąski "nosek" to dodatkowe centymetry (tam i tak palec nie dochodzi), bo o wyglądzie, to już nawet nie wspominam. Albo podeszwa - przemyślana tak, że ma wystawać i dodaje dodatkowo pół centymetra. Ech! Nie będę się rozpisywała, bo zaraz się denerwuję. Szkoda, że wszystko jest traktowane tak masowo. Z pewnością byłabym gotowa zapłacić wyższą cenę byleby tylko chodzić w butach, które będą "wyglądały" i przy tym jeszcze będą wygodne.
Nonka - buziak dla Ciebie za serdeczność
Podpisuje sie pod tym co napisalas smakosiu, niestety:(
Dziekuje nonka za propozycje:)) Nie zaryzykuje kupowania obuwia na odleglosc, ale Twoja propozycja mnie rozczulila:))
Dziewczyny nie ma za co..
chodzi o to,że na tej stronie to tez nie ma wszystkich modeli..
najlepiej jakbyście trafiły do firmowego CCC
(różni sie od franczyzy tym,że ma napis ccc ma cały pomarańczowy,a franczyza pierwesze "c" ma czarne,kolejne dwa pomarańczowe..)
w firmowych jest pełna rozmiarówka..i zamówic można na życzenie klienta..
Powodzenia!
Dziękuję za cenne informacje
Nonko, fajnie wiedziec, że jest taka możliwośc
Dziękuję za informację. Moja córka ma rozmiar 41, a do tego szeroką stopę i dośc masywną łydkę. Kupowanie butów to masakra. Wszystko to, co napisała smakosia jest również naszym problemem. Patrząc na sklepowe półki, zastanawiam sie, czy projektanci zbyt nie bujają w obłokach...
Ja noszę 36-37, ale też jestem na etapie poszukiwań, bo nie mam zamiaru katowac się w tych szpicach. Nie mówiąc nawet o tym, że wyglądam w nich jak krasnal (mam158 cm wzrostu), a gdy jeszcze parasol otworzę , to dodatkowo jak krasnal pod grzybkiem ;)))
Ale ciągle mam nadzieję, że gdzieś tam czekają moje wymarzone i jak tylko je zobaczę będą moje :))))
Hehe właśnie dzisiaj miałam jechać kupić sobie czarne kozaczki :) Bo mam tylko jedne brązowe:)). A pozostałych to troszkę jest tak ok 10 par. Mój mąż jak słyszy słowo "buty" i "kup" to jest chory:))
Pozdrawiam. Aga
A co do chłopa to.... no źle by było bez nich :))
Oczywiście to prawda, co piszesz Lubczyku. Chociaż... buty mi garów nie umyją. Jestem skonfudowana. Nie wiem teraz co myśleć.
U mnie buty garów też nie umyją..ale chłop też nie. Już sie rozleniwił z powodu zmywarki.
No ale buty jej nie rozładują - a on tak
A tak kochaniutki, to czy czasem nie chcesz sprawdzic czy żona nie przesadziłą z ilością par?Ładnie to tak kobiecie buty liczyć?
Mamy w domu spory tapczan, w którym zimą lądują te letnie na a zimowe latem. Skutkiem tego rachunek co jakiś czas się zmienia. "Nikt na palcach nie policzy ile ja mam z tym słodyczy" -Boy Żeleński :-)
no tak właśnie jest..hehe
U mnie buty do tapczanu już nie wejdą - tam mieszkają książki...
Ja nie mam wielu par - chyba, że zaliczyć do tego te nie trafione. Nie cierpię kupować nowych butów - mam źle, według dzisiejszych producentów, wyprofilowane pięty - i nowe buty oznaczają krwawe rany (zdecydowanie łatwiej mi rozchodzić buty ze skóry ekologicznej niż naturalnej - tyle, że tej ekologicznej stopy nie lubią - wystarczy kilka stopni więcej a ja mam pływalnię w butach). Dlatego nowe buty kupuję jak podeszwa zdarta do cna albo ze środka zaczynają się sypać wióry.
Teraz kupiłam kozaki...co z tego że nawet wygodne, ładne, skoro podeszwa łapie zimno...
Mam 3 pary półbutów jesienno-wiosennych na płaskim do garnituru, 5 par na obcasie do pracy, 2 pary traperów - cieńsze i bardziej ocieplane na wspinaczki, 4 pary zimowych z czego do noszenia w tej chwili 1, reszta do wywalenia i nie wiem czemu tego nie zrobiłam do tej pory. I jeszcze jedne sandałki - sentymentalne - kupione za pierwsze zarobione pieniążki. Niestety mam niesamowitą słabość do klapek różnej wysokości - od płaskich do baaaardzo wysokich - nie będę ich teraz liczyć - ale na oko będzie ich z 8 - 10 par (ale na usprawiedliwienie, zbierane przez lata i nie bardzo niszczone, bo dbam o ich stan z miłością). Jestem też w trakcie poszukiwań idealnych botków na zimę w ramach wymiany starych par na nowe. Szafy jeszcze nie zapełniłam do końca, chociaż piramidka pudełkowa sięga już do połowy
Ja mam puchy, z letnimi się pożegnałam, zimowych jeszcze nie kupiłam, ubiegłoroczne (znaczy wielo zimowe już) ukrywam pod spodniami, bo na łydeczce suwak nie do końca mi się dosuwa (zachciało mi się zakupów internetowych.....). Ale za to faceta mam jak się patrzy!
Przypomniał mi sie dowcip, jak zatrzymać kobietę w domu, otóż na lato należy zmajstrować bobasa, a na zimę nie dać na buty.
Pozdrawiam serdecznie!
Petro, na zamknięcie suwaczka, to ja wczoraj sposób poznałam
. Trzeba cholewki ściągnąc w dół, do miejsca, gdzie zamek można zapiąc, a potem podciągnąc do góry juz zapięte. Moja córa ma ten problem i wczoraj zostałyśmy poinstruowane przez panią ekspedientkę. No i efekt był !!! Zapięła się w ślicznych oficerkach, które oglądała tęsknie i mierzyła od 2 tygodni zawsze z tym samym efektem - 10 cm od końca zamek stop!
Może u Ciebie też tak trzeba?
wiosenno-jesienne 3 pary, letnie 3 pary (w tym dwie kończą żywot i mam nadzieję, ze w przyszłym roku uda mi się je wymienic na nowszy model
Nie cierpię kupowac butów !!! Bo wielkie wymagania mam. Chcę żeby były wygodne, estetycznie wykonane, warte swojej ceny tzn. nie na jeden sezon ( jeśli mam wydac na kozaki 300-400zł).
Nawet mój Małż uważa, że z butami to u mnie tragedii (jeśli o ilośc chodzi) nie ma
Na punkcie butów zawsze miałam hopla,mam ich niezłą gromadkę,
a moje koleżanki otwierając jutro nowy salon będą je miały za połowę ceny..
moja córka też..mąż trochę mniej ale to on sam sobie wybiera czas ich kupowania..
Część jest w domu,część w piwnicy,nowiuteńkie na przyszły sezon w tapczanie w kartonikach..
od kiedy zaczęłam pracować w sklepie z butami ten hopel jeszcze bardziej mnie opętał..
mało tego jutro kupię sobie następne..
dlaczego?
bo sobie je upatrzyłam,i się w nich zakochłam..
w końcu zbliża się Mikołaj...
Mąż tylko oczami przewraca..to oznacza tolerancję..hmm
Zna tego mojego fizia...od 17 lat))
Zreszta na punkcie świec,świeczuszek też mam fizia...tylko zużywja sie znacznie szybciej..
ot ..taki ze mnie all bundy...
A ja tam nie będę się chwalić ile mam par butów, bo jak uda mi się kupić ładne i wygodne to mogę je nosić latami.A w zeszłym roku kupiłam kozaczki to tylko czekałam kiedy koniec zimy taki był nie wypał z zakupem,ale w tym roku to strzeliłam sobie aliganckie kozaczki nawet na obcasie ,którego zawsze nie znosiłam.Gdybym musiała wybierać buty czy facet to oczywiście bez wahania wybrałabym opcje drugą.
Użytkownik agacia3323 napisał w wiadomości:
> A ja tam nie będę się chwalić ile mam par butów, bo jak uda mi się kupić ładne
> i wygodne to mogę je nosić latami.A w zeszłym roku kupiłam kozaczki to tylko
> czekałam kiedy koniec zimy taki był nie wypał z zakupem,ale w tym roku to
> strzeliłam sobie aliganckie kozaczki nawet na obcasie ,którego zawsze nie
> znosiłam.Gdybym musiała wybierać buty czy facet to oczywiście bez wahania
> wybrałabym opcje drugą.
Mam nadzieję, że Twój "facet" docenia twój świadomy wybór :-)
Ja na zime mam 2 pary butow, na wiosne rowniez 2 pary a na lato 4 pary :) wiec chyba tj mało, nigdy nie mialam duzo par butow :)
Duuuuużo..... :-D , ale wlaśnie czytając odpowiedzi do Twojego wątku uswiadomiłam sobie, że na zimę (na zewnątrz) to mam tylko 4 pary:( Jakoś większą wagę przywiązuję do butów letnich, no bo wiadomo - do tej kiecki to "na rzemyki", a do tamtej koniecznie "na paseczki", że o kolorach już nie wspomnę:)))
Pozd.
D.
Ja szukam szewca,który uszyłby mi buty.Niestety od wielu lat jestem zdana na ortopedyczne obuwie,polega to tylko na wyrównaniu długości. Buty jakie szyją zakłady ortopedyczne to tragedia do sześcianu.Mam toporne trzewiki."Dobre" firmy szyją buciki delikatne i nie moge w nie włożyć wkładki,bo w podbiciu noga nie wchodzi.Na szczęście dla mnie istnieje jednak firmy szyjące bardziej klasyczne obuwie i od kilku lat udaje mi się kupić normalny bucik.W tym roku kupiłam nawet niskie kozaczki,właściwie botki i mogę czasami włożyć sukienkę (bo do ortopedów to tragedia).Mimo to lubię chodzić po obuwniczych i czasami nawet coś przymierzam.Wyrzuciłam już wszystkie buty,które leżały tak "dla miecia"
Co do chłopa i butów,to mogę mieć jedne wygodne buty i jednego dopasowanego chłopa
Hahahha niby skromne to Twoje zyczenie, ale czasem trzeba wygodnych butow i niezle sie nachodzic zeby znalezc tego dopasowanego chlopa :)))))))))))
Mądre przysłowie mówi, że w życiu najważniejsze są wygodne dwie rzeczy. Wygodne łóżko i wygodne buty, bo jeśli nie jesteś w łóżku to jesteś w butach, albo odwrotnie :-) O chłopie przysłowie nie wspomina ani słowem :-)
Ja mam nieszczęsne 36 i problem z kupnem fajnych botków. Narazie na zimę tylko jedne ale raczej pasują na późną jesień. Letnich kilka par. Przeważnie jak coś fajnego trafie to kupuje. Tylko nie zawsze się przydają. Eh czemu sklepy lekceważą ludzi z małymi stópkami. Żadko się zdarza że wchodzę do sklepu i widzę rozmiar 36.