Ja pamiętam.Patrzyłam przez okno jak sylwestrowicze na piechotę suną na bale - panie w kreacjach wystających spod futer - w pamięci utkwiła mi para na skrzyżowaniu, przebijająca się przez zaspy. W telewizji wtedy leciał wieczór (popołudnie) z myszką Micki - aby dzieci nie przeszkadzały rodzicom. I potem chyba mieliśmy wolne od szkoły - z powodu mrozów. chyba odbiło się to na skróceniu ferii zimowych ale nie gwarantuję, że nie mylę tego ze stanem wojennym.
Pamiętam, brnełam w środku miasta do szkoły w śniegu, wydeptaną ścieżką, bo tylko główne ulice gdzie jeździły autobusy były odśnieżone. Ale przeciez nie tak dawno Kraków był sparaliożowany nagłym (!) atakiem zimy. W mieście niesamowite korki. Piaskarki nie były w stanie nigdzie dojechać.Na wzniesienia nie było możliwości wyjechania, wszystko zsuwało się w dół. Karetki nie miały się mozliwości przebicia przez miasto. A nawet gdyby miałay watpię czy ruszyłyby.Strach było nawet stać w miejscu żeby orła nie wywinąć.
Ja osobiście tego nie pamiętam bo mnie na świecie jeszce nie było. Można by rzec na szczęście;). Wiele słyszalam ale nie wiedziałam, że to było na taką skalę. I nie wyobrażam sobie takiej sytuacji teraz. Przecieżw Krakowie to była ledwo namiastka tego co było wtedy a już był kataklizm
na szczęście takiej zimy nie znam z autopsji, ponieważ właśnie tej zimy się urodziłam :). Zupełnie nieświadomie dostarczyłam mojej mamusi dodatkowych wrażeń:)
Pamiętam bardzo dobrze tą zimę, akurat byłam w ciąży z moim synem. Zasypało całą Polskę, ciężko było dojechać do pracy, wrócić do domu. Mrozy były siarczyste, trudno było ogrzać mieszkanie. Tragedię przeżywali ludzie, którzy z powodu mrozów mieli awarię ogrzewania lub wodociągów, nie chciałabym przeżywać jeszcze raz takiej zimy, hm chociaż jakby porównać to co my przeżyliśmy do tego co przeżywają na dalekiej północy Rosji to był to pryszcz!!
NIe wyobrażam sobie takiej sytuacji w dzisiejszych czasach:
http://fakty.interia.pl/prasa/polityka/news/wywrotowa-zima,1242239
Ja pamiętam.Patrzyłam przez okno jak sylwestrowicze na piechotę suną na bale - panie w kreacjach wystających spod futer - w pamięci utkwiła mi para na skrzyżowaniu, przebijająca się przez zaspy.
W telewizji wtedy leciał wieczór (popołudnie) z myszką Micki - aby dzieci nie przeszkadzały rodzicom.
I potem chyba mieliśmy wolne od szkoły - z powodu mrozów. chyba odbiło się to na skróceniu ferii zimowych ale nie gwarantuję, że nie mylę tego ze stanem wojennym.
Pamiętam, brnełam w środku miasta do szkoły w śniegu, wydeptaną ścieżką, bo tylko główne ulice gdzie jeździły autobusy były odśnieżone.
Ale przeciez nie tak dawno Kraków był sparaliożowany nagłym (!) atakiem zimy. W mieście niesamowite korki. Piaskarki nie były w stanie nigdzie dojechać.Na wzniesienia nie było możliwości wyjechania, wszystko zsuwało się w dół. Karetki nie miały się mozliwości przebicia przez miasto. A nawet gdyby miałay watpię czy ruszyłyby.Strach było nawet stać w miejscu żeby orła nie wywinąć.
Ja osobiście tego nie pamiętam bo mnie na świecie jeszce nie było. Można by rzec na szczęście;). Wiele słyszalam ale nie wiedziałam, że to było na taką skalę.
I nie wyobrażam sobie takiej sytuacji teraz. Przecieżw Krakowie to była ledwo namiastka tego co było wtedy a już był kataklizm
Pamiętam bardzo dobrze tą zimę, akurat byłam w ciąży z moim synem. Zasypało całą Polskę, ciężko było dojechać do pracy, wrócić do domu.
Mrozy były siarczyste, trudno było ogrzać mieszkanie. Tragedię przeżywali ludzie, którzy z powodu mrozów mieli awarię ogrzewania lub wodociągów, nie chciałabym przeżywać jeszcze raz takiej zimy, hm chociaż jakby porównać to co my przeżyliśmy do tego co przeżywają na dalekiej północy Rosji to był to pryszcz!!