Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Dziwna przygoda psa i królika...

  • Autor: Glumanda Data: 2009-01-24 23:46:10

    Znajomi mojej kolezanki zmienili mieszkanie, na takie z tarasem.. bezposrednim wyjsciem na dwor. Fakt, ze byli wlascicielami dosc duzego psa
    ucieszyli sie, ze piesio bedzie mial gdzie sie wybiegac :) No i... poszedl ogarek w las... wylatal sie i wyszalal... i przyniosl do domu.. królika! lekko wygladajacego na niezywego.. :O Pancia o malo nie zemdlala.. Pan.. zaczal rwac wlosy z glowy.. !!! o rany..co teraz bedzie!!! ??? strach.. znowu bedziemy sie musieli wyprowadzic.. bo jacys sasiedzi zrobia teraz awanture.. !
    Coz robic? zaczeli goraczkowo szukac za wyjsciem z klopotliwej sytuacji... Hmm..  Wzieli krolika do domu, do lazienki..wykapali.. wysuszyli suszarka.. i pod oslona nocy zaniesli go do klatki i podlozyli. Uffffffff..

    Za dwa dni.. Pancia owego wesolego pieska.. spotkala swoja sasiadke.. i zamarla ze strachu..bo ta zaczela opowiadac jej historie: - niech Pani poslucha, co sie nam przytrafilo! - Zdechl nam jeden krolik... oplakalismy go i zakopalismy w ogrodzie..a tu wczoraj rano..znalazlam go w klatce.... myslalam ze zemdleje.. chyba straszy u nas!
    Oczywiscie.. jaka byla prawda..nie dowiedziala sie.. :))

  • Autor: Janek Data: 2009-01-25 00:00:58

    Dobre sobie? Pies uzdrowiciel!

  • Autor: ASTI Data: 2009-01-25 07:41:29

    Ja może nie na temat ,ale będzie o kotku
    Ja od zawsze miałam swoją ulubioną szklanę w której zawsze mam wodę na noc . Szklanka pojechała ze mną do Szecji .
    Od 4 lat mamy ukochaną kotkę ,która zawsze śpi z nami . Niedawno przyłapałam kotę w nocy jak piła z mojej szklanki !!! Jak długo pijemy z jednej szklanki ?? dwa lata , trzy ? nie wiem .Przyniosłam jej małą miseczkę ale ona woli moją szklanę .Jakoś nie zadawala mnie picie z kotem z jednej szklanki , mam dylemat ,bo nie chcę innej szklanki a i nie chcę pozbyć się kotki w nocy .

  • Autor: Transylwania Data: 2009-01-25 12:05:29

    Witaj ASTI! Tez mialam podobny problem! Mimo, ze moje koty mialy zawsze swieza wode obok swojej miseczki z jedzeniem, popijaly mi wode ze szklanki lub nawet dobieraly sie do kawci z mleczkiem - tez mnie zawsze to szokowalo! Przez przypadek dowiedzialam sie, ze koty nie lubia pic wody ktora znajdoje sie w poblizu ich miejsca z jedzeniem. A wiec przestawilam im miseczke z woda w inny kat kuchni i od tej pory jest spokoj! W najgorszym razie proponuje ci zamienic ulubiona szklanke na butelke! Serdecznie pozdrawiam...

  • Autor: anay Data: 2009-01-25 15:59:47

    sobie stawiaj na szafce butelkę 0.5l zakręconą, a kotce zostawiaj szklankę.

  • Autor: Glumanda Data: 2009-01-25 18:12:07

    Transylwania i anay.. ASTI napisala, ze ma swoja ulubiona szklanke.. z ktora nie chce sie rozstawac...  :)
    Moim zdaniem chyba polozenie na szklance malego talerzyka.. zdziala wiecej.. :)

  • Autor: ASTI Data: 2009-01-25 18:37:08

    Glumando !! to jest myśl może to głupie ,że mam tą szklanę tyle czasu i nie napije się z innej ale chyba każdy z nas ma jakiegoś bzika .Pozdrawiam

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2009-01-25 10:23:13

    lo matko Glumandziu jak mozesz! Ja sie posiusiam ze smiechu

  • Autor: piegusowa Data: 2009-01-25 18:29:38

    Ha ha ha! Zabawna historia, choć właścicielom psa nie zazdroszczę sytuacji..

  • Autor: aloalo Data: 2009-01-25 20:50:24

    Podobną historię parę lat temu opowiadał mi tata jako kawał, więc może znajoma koleżanka Cię zbajerowała lekko? ;)))

  • Autor: agik Data: 2009-01-25 21:38:02

    A co to za różnica???
    Nawet jesli nie prawda- to dobrze wymyślone :D ( tak zwykł-był mówic mój tata, kiedy jeszcze mówił ludzim głosem)

    Historia jest super :)

  • Autor: aloalo Data: 2009-01-26 07:53:38

    Ależ oczywiscie, ze histora jest super! A jeżeli to faktycznie się zdarzyło, to przecież jeszcze lepsza! :)

  • Autor: Glumanda Data: 2009-01-26 01:13:59

    W tym wypadku..byla to prawdziwa historia... :)))

  • Autor: luckystar Data: 2009-01-26 02:52:44

    My tez mamy mieszkanie z tarasem i backyard i wlasnie kilka lat temu przywedrowal do nas bialy krolik. Pozniej sie okazalo, ze uciekl komus mieszkajacemu w okolicy z klatki. Ale przychodzil sobie do nas na backyard i my go dokarmialismy, ja matula, nigdy zadnych zwierzat nie mialam tu w domu, ale tym przybleda sie autentycznie przejelam, codziennie dostawal na noc woreczek salaty, bo w dzien nie mam pojecia co sie z nim dzialo. Pojawial sie dopiero o zmroku i wiedzial, ze bedzie mial u nas cos do jedzenia. Pamietam kiedys byl bardzo ulewny deszcz, a salata sie wlasnie skonczyla. No nie bylo sily wyslalam Wspanialego w te ulewe po worek salaty dla krolika. Trwalo to w sumie ok, 2-3 tygodni i potem dopiero syn sasiadki dowiedzial sie czyj to krolik i wlasciciel przszedl wieczorem i go zlapali.
    Innym stworzeniem, ktore odwiedzalo nasz backyard byl szop pracz, wielkie bydle, ale tego to sie balam. Podobno cala rodzina szopow mieszkala w drzewie przy ulicy, bo konar drzewa byl pusty. Na moje szczescie ktos zamledowal do sluzb miejskich i przyjechali i scieli drzewo a szopy sie wyniosly, teraz przynajmniej nie boje sie wyjsc na taras jak jest ciemno.

  • Autor: agik Data: 2009-01-26 19:15:31

    A mi sie przypomniało, jak koty mojej mamuni przynosiły różne rzeczy. raz między innymi- kanapkę z kaszanką... Drogą dedukcji mama doszła do tego, zę kot ukradł panom, którzy robili elewację śniadanie.
    To, co mama miała zrobić- poszła do tych panów i zaprosiła ich na jakieś jedzonko, choć mówiła mi, ze zaświatała jej mysl, zeby się nie przyznac... Ale ponoć potem pomyślała sobie, że oni pewnie głodni będa bardzo i tak trochę nijak kotu wyrywać z pyska kaszankę i oddawać panom :)

Przejdź do pełnej wersji serwisu