a no dotkanal. radze sobie tak: mniej kosmetykow dla zony i solarium. wiecej piwa w lodowce bo plyny waniejsze :) a do tego urlopu i podwyzki mi nie chca dac :(
podwyzka mi sie nalezy juz za 2 lata i -- kryzys :) heheheh ale rachunki nie zapominaja o tobie :) czego nie zycze tobie :) krysysowo i kolorowo pozdrawiam :)
Radzili sobie ludzie na zsylkach, wiec poki co ci ktorych dotknal, tez sobie poradza - jesli nie zakredytowali sie na smierc. Ot, zamienia sposob kupowania. Mnie dotknal (dotkliwie), ale u nas sa dwie pensje,jedna zagwarantowana, druga wolny zawod. I narazie trzeba tylko przyzwyczaic sie do przeinaczenia . Ale co maja powiedziec ci ktorzy splacaja kredyty, maja trojke dzieci, czesne i ani grosza na "czarna godzine". Moi sasiedzi, smiertelnie zakredytowani, z krezusowskimi pensjami (do stycznia) zaczynaja droge w dol, obydwoje stracili prace, a ze wiek niespecjalny do znalezienia rownie atrakcyjnej (pensji), obydwoje leciutko po czterdziestce, wiec ruszyl Prozac. Niestety beda sie musieli nauczyc co to Biedronka - a sa z tysiac lat swietlnych od Lidla i Biedronki, beda sie musieli nauczyc jezdzic po duzym miescie samochodem micro, a nie jakims 4/4. Ubolewam nad nimi, bo nikt ich nigdy nie przygotowal psychicznie na takie zmiany. Jesli o mnie, to juz koniec z pania do prasowania, koniec z pania do mycia okien, ale ja bylam na to przygotowana (przynajmniej wewnetrznie). Jak sie juz wyjasni nowy budzet, to jedyny moj luksus zyciowy - nie myc okien i nie prasowac - jakos tam sie ustali za cena kartoflanki, jednak smutno, bo te pomocne panie tez potracily prace, czesto gesto nie majac juz na kartoflanke.
Jejciu...smutne to co piszesz...odnośnie pań od okien i prasowania.Ale myślę,że one jakoś to łatwiej przejdą, niż ci bonzowie . Do luksusu człowiek się szybko przyzwyczaja a spaść w dół jest bardzo łatwo ! Co do naszej sytuacji jestem mimo wszystko dobrej myśli - ludzie radzili sobie w czasach jeszcze większej mizery, wojen, klęsk żywiołowych, więc jakoś trzeba będzie żyć. Najwyżej nie będziemy jeść wytwornych dań, tylko zupę szczawiową , którą uwielbiam !
nostra, a ja moge codziennie, tylko pozmieniam te farsze do jajek. Ale ja nie mam zadnego kredytu i stary telewizor charcze, a pani od okien w grudniu zakupila druga cyfrowke, nie wiem czy mam sie zalic, czy zalowac, Pani dzisiaj jeczala (ja z nia),ale Pani w ciagu roku ostatniego robila sie coraz wieksza Pania, czasem patrzyla na mnie z lekka pogarda, a dzisiaj ja z nia poplakiwalam, i mimo wszystko poplakuje, bo zapedzili sie w osiem rogow. A dla mnie kara najwyzsza, ze Pani Skrupulatna nie przyjdzie poki co (jakie to szczescie, ze Maz jeszcze Skrupulatniejszy i, ze Pani byla zatrudniona na bialo, a nie czarno).Choc Pani calkiem biala, to moj maz niezbyt ufny w socjalne zapewnienia, absolutnie kazal sytuacja "wybielic". Pani Polka nie zgodzila sie, Pani Wloszka chetnie. Nie ma Pani, ale nie bedzie sprawy w sadzie, a prawie wszystkie moje kolezaneczki wija sie juz po adwokatach.
... no to kokliko, możemy sobie łapkę podać...Nasz TV też dogorywa, ale nam go nie zal, bo mało oglądamy. A nie zgłupiałam na tyle,zeby za względów prestiżowych kupować jakąś super-cyfrówę czy plazmę. Zresztą niedługo wiosna : tyle roboty mamy w ogrodzie /0,7 ha/, że nie bardzo mamy czas ubolewać nad tym sprzętem.
A ja tam mam gdzies wytworne dania... i tak najbardziej lubię pomidory... Mnie kryzys dotyka tak bardziej pośrednio- padł strach na ludzi- cos jak samospełniające się proroctwo- "będzie bieda- trza już zaczać oszczędać"... Na razie znajomy wyparowały pieniądze z giełdy... innym znajomym podskoczył wspaniale przelicznik euro... Nie znam nikogo ( znaczy osobiście), kto straciłby pracę - przynajmniej na razie Znam wiele osób, które słuchając prognoz zaczynają się bać- choć na razie nie ma o co. Przynajmniej u na sciągle brak rąk do pracy- każde jedne miasto przekopane wzdłuż i wszerz- wszak Euro 2012 nas czeka- autostrada będzie przebiegała 10 km od mojego domu- ludzi w odblaskowych uniformach- jak mrówków. Widzę coraz bardziej okazałe siedziby firm.
A w moim portfelu- luty :D, jak co roku;)- nie ma się co spodziwać cudów. Żyję, bywało już gorzej :) Mam na jutro no paliwo- czyli jest dobrze :), a jutro- mam nadziję, zę poczarujecie, poslecie dobre fluidy- i tez będę miec na paliwo na następny dzień :) Wiosną się okaże, czy dotknał nas kryzys :)
Mój super-szwagier, który pracuje we wziętej firmie, dostał przykaz odgórny, zeby zbytnio nie kredytować klientów///
Ja sobie myślę, ze dla mnie zbyt wiele się nie zmieni- zaswieci słońce- ludzie wyjdą z choróbsk, wyjdą z domów- i będa nabijać PKB Jak co roku :) Przynajmniej taką mam nadzieję :)
Faktycznie, mam w swoim otoczeniu osoby, które zaplątały się w kredyty i teraz cienko piszczą, bo raty / we fran. szwajcarskich / sporo urosły. Ale to tylko takie typowo polskie piszczenie, bo i tak są na cotygodniowych wyprzedażach w sklepach firmowych w przeróżnych galeriach handlowych. Na moje pytanie" po co?" odpowiadają oburzone, że jak, po co? Takie obniżki teraz, okazje...Czyli nie jest tak źle, bo gdyby - przepraszam za wyrażenie - bieda do tyłka zajrzała nie byłoby żadnych galerii, wyprzedaż w firmowych sklepach itp Co do wytwornych dań...miałam na myśli np robione przez moja mamę rureczki z łososia, czy piersi w cieście francuskim. Jak przyjdzie bieda - a kysz! a kysz! oby nie ! - nie będziemy płakać, bo lubimy w zasadzie wszystko a zupę szczawiową uwielbiamy ! Tak więc jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że jak przyjdzie wiosna wszyscy zapomną o kryzysie i zajmą się czymś pożytecznym.Dla niemających pracy tez łatwiej będzie o coś sezonowego.
Kryzys, moim zdaniem, jest napędzany przez media. Gdyby nie to sianie fermentu byłoby zupełnie inaczej, łagodniej. Przecież to popyt napędza podaż a nie odwrotnie (takie są zasady ekonomii). Twórcy kryzysu reagują odwrotnie - profilaktycznie zmniejszymy podaż - to i popyt się dostosuje. Głównie idzie o to, aby ratować banki (ich zarządy), które lekką ręką wydają pieniądze - wpompowane pieniądze zostały przeznaczone na nowe samochody i premie roczne. To jest kryzys czy go nie ma?
A oto przykład. U mojego męża dyrektorzy usłyszeli że kryzys - przy czym sytuacja produkcyjna, zamówieniowa na to nie wskazuje. Plany produkcji mają 100 % - co więcej, aby je w pełni wykonać powinni zakupić jakiś sprzęt - rozbudować linię produkcyjną. Ale nie można czynić inwestycji bo kryzys. W rozrachunku - nie będą w stanie wykonać tego co założone, nie będą w stanie realizować nowych zamówień, przychody spadną - i kryzys murowany. Ale nie dlatego, że był tylko, że idioci na górze w to uwierzyli. Drugi przykład - wdrożenie technologii z zagranicznego zakładu. Temat na przedwczoraj, bo oczywiście terminy się walą. Aby wszystko miało ręce i nogi powinni jechać tam, zobaczyć jak działa, podpatrzeć sposób montażu (to wszystko jest wpisane w budżet projektu, który muszą wyrobić). Ale z racji kryzysu wyjazdy zagraniczne wstrzymane. W ostatecznym rozrachunku nie wiadomo jak będzie działać, jeżeli nie będzie wyjazdów wpisanych w projekt nie zostanie on dobrze wykonany, wszyscy oberwą po d.. za złe planowanie.
Co racja to racja. Ten kryzys jednak madrzy ludzie przewidzieli juz w 1995 roku tylko...ze nikt ich nie sluchal. Teraz jeszcze wlasciwioe kryzys jest jak piszesz "teoretyczny" bo zmiany wszelkie pokazuja sie zawsze z okolo polrocznym opoznieniem. Wiec kryzys dopiero bedzie a takie panikarskie zachowania o ktorych piszesz najwyzej go jeszce przyspiesza.
Wlasnie, przepowiedziano i nikt nie sluchal, teraz przyjdzie depresja i nikt jej nie zatrzyma,to nie media jest przyczyna, to naiwnosc i nie zrozumienie rynku,,,kryzys tak jak napisalas , przyjdzie, wczesniej , czy pozniej do Polski rowniez.
Jedno jest pewne, że wszyscy, któzy mają kredyty w walutach w większym lub mniejszym stopniu go odczuwają. Ja mam nieduży we Frankach i mimo to płacę około 100zł miesięcznie więcej. Przy mojej mizerii finansowej to dużo. Są tacy co mają więcej do spłaty niż te moje 150 franków. Z informacji z Urzędów Pracy wynika, że stopa bezrobocia wzrasta. To dopiero początek. Ważne jednak, żeby być dobrej myśli. Przycinałem drzewka i nie wiem, czy dobrze zrobiłem, bo są pełne soków. Pozdrawiam.
Wzrost rat odczuwa się. Tyle, że należy pomyśleć o zysku z wakacji - kiedy euro, frank były w cenie rewelacyjnej dla brania kredytu. I rozłożyć to na wszystkie raty, porównać z ratami w złotych - i wtedy dopiero oceniać bilans i załamywać ręce.
Znajomy ma kredyt mieszkaniowy w euro - brany przy podobnym kursie co teraz. I wtedy mu się zdecydowanie bardziej opłacało niż w złotych. Nawet przy kursie 5 zł - on i tak będzie do przodu. A każda obniżka to zaoszczędzone pieniądze. To jego słowa. Pewnie, że żal tych całkiem niskich rat.
Owocowe drzewka, posadzone w 2008 roku i 2007. Robić się to powinno w lutym. Bazie już od dłuższego czasu są. Drzewka i krzewy zaczynają mieć pączki. Jak przyjdzie teraz większy mróz to kaplica.
Nas osobiscie juz dotknal i dla mnie to nie zarty ani panika. Bezrobocie wzrasta! ludzie nie maja pieniedzy, mniej kupuja, zaklady/fabryki nie maja zamowien, zwalniaja ludzi...i kolo sie zamyka. W naszym regionie w kazdej duzej firmie problemy, a male firmy calkiem padaja. Na razie myslimy pozytywnie, nic innego nie pozostalo.Pozdrawiam
u mnie jakoś sie kręci branża leśna jakoś ciągnie ale tez nie jest różowo. moi znajomi maja po stokroć gorzej urodziło im sie dziecko a oboje stracili pracę i strasznie mi ich szkoda ale oni sie nie martwią i wierzą,że się uda to wszystko poskładać z wiosną!
jest,oj jest...u nas w jednym sklepie pościerali datę przydatności na ketchupach,w urzędzie skarbowym baba mówi ,że maja kryzys i za vat zwróca dopiero po 6 miesiąch i ani dnia wcześniej...w domu jeszcze tego u nas nie widać...i nie czuc...jakoś narazie po staremu:-)tylko na walentynki w tym roku dostanę ..lizaka
Vatu nie mogą oddać po 6 miesiącach z powodu kryzysu- wynika, to z ustawy, który VAT jest po 60 dniach, a który po 180. Poza tym zaznacza się w deklaracji kwadracik - jeżeli jest zaznaczone 180 - urząd nie jest zbyt wyrywny. Ja mam zwrot Vat-u po 60 dniach. Przez tyle lat udało im się może oddać kilka razy ze dwa dni przed czasem. Normalnie - co do dnia.
No chyba, że sie mieniły zasady rozliczania od stycznia.
W moim regionie zakłdy ogłaszają upadłość. Mąż do końca lutego jest trudniony , potem bezrobocie. Nie pnikuję,czekam cierpliwie bo może coś drgnie i ruszy ku dobremu.
Byłam dzisiaj w Ikei - jeżeli mamy kryzys i warszawiacy w to wierzą to ja jestem święta za życia. Aby wejść trzeba było czekać trzy pełne obroty drzwi na maksa zapchane ludźmi (drzwi się co chwilę zatrzymywały, nie podobała im się ta ilość, co wydłużało czas oczekiwania). Wszędzie dzikie tłumy - czasami zdarzało się, że jedną szufladę otwierały 3 różne ręce. Restauracja zapchana, myśmy stali w kolejce, wydawałoby się długiej, ale to co było potem...Do kasy też tasiemcowy ogonek. I nie małe rachunki były płacone...
Ikea w sobote:) nawet tutaj sa tlumy, tylko, ze u nas jest to najtanszy sklep , jedzenie w restauracji prawie za darmo i dlatego w weekendy obled kompletny,,,nawet jest powiedzenie: Ikea - rozrywka rodzinna na weekend dla "svensonow",,,hehe
Hehe, jak do tej pory, to tak, ale juz teraz ich banki musza zdradzac "tajemnice" kont i nasi "spekulanci" przeniesli pieniazki na rozne wyspy karibijskie:)))
a no dotkanal.
radze sobie tak:
mniej kosmetykow dla zony i solarium.
wiecej piwa w lodowce bo plyny waniejsze :)
a do tego urlopu i podwyzki mi nie chca dac :(
podwyzka mi sie nalezy juz za 2 lata i -- kryzys :) heheheh
ale rachunki nie zapominaja o tobie :)
czego nie zycze tobie :)
krysysowo i kolorowo pozdrawiam :)
Coś w tym jest. Widzę po obrotach firmy. Ale tak osobiście, to zauważam tylko lawinowo rosnące opłaty - rachunki. Zobaczymy co dalej...
Ot, zamienia sposob kupowania. Mnie dotknal (dotkliwie), ale u nas sa dwie pensje,jedna zagwarantowana, druga wolny zawod.
I narazie trzeba tylko przyzwyczaic sie do przeinaczenia . Ale co maja powiedziec ci ktorzy splacaja kredyty, maja trojke dzieci, czesne i ani grosza na "czarna godzine".
Moi sasiedzi, smiertelnie zakredytowani, z krezusowskimi pensjami (do stycznia) zaczynaja droge w dol, obydwoje stracili prace, a ze wiek niespecjalny do znalezienia rownie atrakcyjnej (pensji), obydwoje leciutko po czterdziestce, wiec ruszyl Prozac.
Niestety beda sie musieli nauczyc co to Biedronka - a sa z tysiac lat swietlnych od Lidla i Biedronki, beda sie musieli nauczyc jezdzic
po duzym miescie samochodem micro, a nie jakims 4/4. Ubolewam nad nimi, bo nikt ich nigdy nie przygotowal psychicznie na takie
zmiany.
Jesli o mnie, to juz koniec z pania do prasowania, koniec z pania do mycia okien, ale ja bylam na to przygotowana (przynajmniej wewnetrznie). Jak sie juz wyjasni nowy budzet, to jedyny moj luksus zyciowy - nie myc okien i nie prasowac - jakos tam sie ustali za cena
kartoflanki, jednak smutno, bo te pomocne panie tez potracily prace, czesto gesto nie majac juz na kartoflanke.
Jejciu...smutne to co piszesz...odnośnie pań od okien i prasowania.Ale myślę,że one jakoś to łatwiej przejdą, niż ci bonzowie . Do luksusu człowiek się szybko przyzwyczaja a spaść w dół jest bardzo łatwo ! Co do naszej sytuacji jestem mimo wszystko dobrej myśli - ludzie radzili sobie w czasach jeszcze większej mizery, wojen, klęsk żywiołowych, więc jakoś trzeba będzie żyć. Najwyżej nie będziemy jeść wytwornych dań, tylko zupę szczawiową , którą uwielbiam !
nostra, a ja moge codziennie, tylko pozmieniam te farsze do jajek. Ale ja nie mam zadnego kredytu i stary telewizor charcze, a pani od okien w grudniu zakupila druga cyfrowke, nie wiem czy mam sie zalic, czy zalowac, Pani dzisiaj jeczala (ja z nia),ale Pani w ciagu roku
ostatniego robila sie coraz wieksza Pania, czasem patrzyla na mnie z lekka pogarda, a dzisiaj ja z nia poplakiwalam, i mimo wszystko poplakuje, bo zapedzili sie w osiem rogow.
A dla mnie kara najwyzsza, ze Pani Skrupulatna nie przyjdzie poki co (jakie to szczescie, ze Maz jeszcze Skrupulatniejszy i, ze Pani byla zatrudniona na bialo, a nie czarno).Choc Pani calkiem biala, to moj maz niezbyt ufny w socjalne zapewnienia, absolutnie kazal sytuacja "wybielic". Pani Polka nie zgodzila sie, Pani Wloszka chetnie. Nie ma Pani, ale nie bedzie sprawy w sadzie, a prawie wszystkie moje kolezaneczki wija sie juz po adwokatach.
... no to kokliko, możemy sobie łapkę podać...Nasz TV też dogorywa, ale nam go nie zal, bo mało oglądamy. A nie zgłupiałam na tyle,zeby za względów prestiżowych kupować jakąś super-cyfrówę czy plazmę. Zresztą niedługo wiosna : tyle roboty mamy w ogrodzie /0,7 ha/, że nie bardzo mamy czas ubolewać nad tym sprzętem.
A ja tam mam gdzies wytworne dania... i tak najbardziej lubię pomidory...
Mnie kryzys dotyka tak bardziej pośrednio- padł strach na ludzi- cos jak samospełniające się proroctwo- "będzie bieda- trza już zaczać oszczędać"...
Na razie znajomy wyparowały pieniądze z giełdy...
innym znajomym podskoczył wspaniale przelicznik euro...
Nie znam nikogo ( znaczy osobiście), kto straciłby pracę - przynajmniej na razie
Znam wiele osób, które słuchając prognoz zaczynają się bać- choć na razie nie ma o co. Przynajmniej u na sciągle brak rąk do pracy- każde jedne miasto przekopane wzdłuż i wszerz- wszak Euro 2012 nas czeka- autostrada będzie przebiegała 10 km od mojego domu- ludzi w odblaskowych uniformach- jak mrówków. Widzę coraz bardziej okazałe siedziby firm.
A w moim portfelu- luty :D, jak co roku;)- nie ma się co spodziwać cudów. Żyję, bywało już gorzej :)
Mam na jutro no paliwo- czyli jest dobrze :), a jutro- mam nadziję, zę poczarujecie, poslecie dobre fluidy- i tez będę miec na paliwo na następny dzień :)
Wiosną się okaże, czy dotknał nas kryzys :)
Mój super-szwagier, który pracuje we wziętej firmie, dostał przykaz odgórny, zeby zbytnio nie kredytować klientów///
Ja sobie myślę, ze dla mnie zbyt wiele się nie zmieni- zaswieci słońce- ludzie wyjdą z choróbsk, wyjdą z domów- i będa nabijać PKB
Jak co roku :)
Przynajmniej taką mam nadzieję :)
Faktycznie, mam w swoim otoczeniu osoby, które zaplątały się w kredyty i teraz cienko piszczą, bo raty / we fran. szwajcarskich / sporo urosły. Ale to tylko takie typowo polskie piszczenie, bo i tak są na cotygodniowych wyprzedażach w sklepach firmowych w przeróżnych galeriach handlowych. Na moje pytanie" po co?" odpowiadają oburzone, że jak, po co? Takie obniżki teraz, okazje...Czyli nie jest tak źle, bo gdyby - przepraszam za wyrażenie - bieda do tyłka zajrzała nie byłoby żadnych galerii, wyprzedaż w firmowych sklepach itp
Co do wytwornych dań...miałam na myśli np robione przez moja mamę rureczki z łososia, czy piersi w cieście francuskim. Jak przyjdzie bieda - a kysz! a kysz! oby nie ! - nie będziemy płakać, bo lubimy w zasadzie wszystko a zupę szczawiową uwielbiamy ! Tak więc jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że jak przyjdzie wiosna wszyscy zapomną o kryzysie i zajmą się czymś pożytecznym.Dla niemających pracy tez łatwiej będzie o coś sezonowego.
Biedronki też macie - sama widziałam...Choć podejrzewam, że to nie sieć sklepów a jeden o wdzięcznej nazwie (a może się mylę?)
Kryzys, moim zdaniem, jest napędzany przez media. Gdyby nie to sianie fermentu byłoby zupełnie inaczej, łagodniej.
Przecież to popyt napędza podaż a nie odwrotnie (takie są zasady ekonomii). Twórcy kryzysu reagują odwrotnie - profilaktycznie zmniejszymy podaż - to i popyt się dostosuje. Głównie idzie o to, aby ratować banki (ich zarządy), które lekką ręką wydają pieniądze - wpompowane pieniądze zostały przeznaczone na nowe samochody i premie roczne. To jest kryzys czy go nie ma?
A oto przykład. U mojego męża dyrektorzy usłyszeli że kryzys - przy czym sytuacja produkcyjna, zamówieniowa na to nie wskazuje. Plany produkcji mają 100 % - co więcej, aby je w pełni wykonać powinni zakupić jakiś sprzęt - rozbudować linię produkcyjną. Ale nie można czynić inwestycji bo kryzys. W rozrachunku - nie będą w stanie wykonać tego co założone, nie będą w stanie realizować nowych zamówień, przychody spadną - i kryzys murowany. Ale nie dlatego, że był tylko, że idioci na górze w to uwierzyli.
Drugi przykład - wdrożenie technologii z zagranicznego zakładu. Temat na przedwczoraj, bo oczywiście terminy się walą. Aby wszystko miało ręce i nogi powinni jechać tam, zobaczyć jak działa, podpatrzeć sposób montażu (to wszystko jest wpisane w budżet projektu, który muszą wyrobić). Ale z racji kryzysu wyjazdy zagraniczne wstrzymane. W ostatecznym rozrachunku nie wiadomo jak będzie działać, jeżeli nie będzie wyjazdów wpisanych w projekt nie zostanie on dobrze wykonany, wszyscy oberwą po d.. za złe planowanie.
Co racja to racja. Ten kryzys jednak madrzy ludzie przewidzieli juz w 1995 roku tylko...ze nikt ich nie sluchal. Teraz jeszcze wlasciwioe kryzys jest jak piszesz "teoretyczny" bo zmiany wszelkie pokazuja sie zawsze z okolo polrocznym opoznieniem. Wiec kryzys dopiero bedzie a takie panikarskie zachowania o ktorych piszesz najwyzej go jeszce przyspiesza.
Wlasnie, przepowiedziano i nikt nie sluchal, teraz przyjdzie depresja i nikt jej nie zatrzyma,to nie media jest przyczyna, to naiwnosc i nie zrozumienie rynku,,,kryzys tak jak napisalas , przyjdzie, wczesniej , czy pozniej do Polski rowniez.
Jedno jest pewne, że wszyscy, któzy mają kredyty w walutach w większym lub mniejszym stopniu go odczuwają. Ja mam nieduży we Frankach i mimo to płacę około 100zł miesięcznie więcej. Przy mojej mizerii finansowej to dużo. Są tacy co mają więcej do spłaty niż te moje 150 franków. Z informacji z Urzędów Pracy wynika, że stopa bezrobocia wzrasta. To dopiero początek. Ważne jednak, żeby być dobrej myśli. Przycinałem drzewka i nie wiem, czy dobrze zrobiłem, bo są pełne soków. Pozdrawiam.
Wzrost rat odczuwa się. Tyle, że należy pomyśleć o zysku z wakacji - kiedy euro, frank były w cenie rewelacyjnej dla brania kredytu. I rozłożyć to na wszystkie raty, porównać z ratami w złotych - i wtedy dopiero oceniać bilans i załamywać ręce.
Znajomy ma kredyt mieszkaniowy w euro - brany przy podobnym kursie co teraz. I wtedy mu się zdecydowanie bardziej opłacało niż w złotych. Nawet przy kursie 5 zł - on i tak będzie do przodu. A każda obniżka to zaoszczędzone pieniądze. To jego słowa. Pewnie, że żal tych całkiem niskich rat.
ale jakie drzewka:) buziaki misiowi sle:)
Owocowe drzewka, posadzone w 2008 roku i 2007. Robić się to powinno w lutym. Bazie już od dłuższego czasu są. Drzewka i krzewy zaczynają mieć pączki. Jak przyjdzie teraz większy mróz to kaplica.
Misio dziękuje i pozdrawia.
Nas osobiscie juz dotknal i dla mnie to nie zarty ani panika. Bezrobocie wzrasta! ludzie nie maja pieniedzy, mniej kupuja, zaklady/fabryki nie maja zamowien, zwalniaja ludzi...i kolo sie zamyka. W naszym regionie w kazdej duzej firmie problemy, a male firmy calkiem padaja. Na razie myslimy pozytywnie, nic innego nie pozostalo.Pozdrawiam
u mnie jakoś sie kręci branża leśna jakoś ciągnie ale tez nie jest różowo. moi znajomi maja po stokroć gorzej urodziło im sie dziecko a oboje stracili pracę i strasznie mi ich szkoda ale oni sie nie martwią i wierzą,że się uda to wszystko poskładać z wiosną!
Dla mnie nie tylko na kryzys jest najlepszy ten artysta:
http://www.kabarety.tworzymyhistorie.pl/335_daukszewicz_zakaz_parkowania_na_moscie.php
Pozdrawiam
Vatu nie mogą oddać po 6 miesiącach z powodu kryzysu- wynika, to z ustawy, który VAT jest po 60 dniach, a który po 180. Poza tym zaznacza się w deklaracji kwadracik - jeżeli jest zaznaczone 180 - urząd nie jest zbyt wyrywny. Ja mam zwrot Vat-u po 60 dniach. Przez tyle lat udało im się może oddać kilka razy ze dwa dni przed czasem. Normalnie - co do dnia.
No chyba, że sie mieniły zasady rozliczania od stycznia.
Ja miałem zwrot VAT do 180 dni a zwrot nastąpił po ok. 100 dniach. w tym byłem też robić jedną korektę. Pozdrawiam
Byłam dzisiaj w Ikei - jeżeli mamy kryzys i warszawiacy w to wierzą to ja jestem święta za życia. Aby wejść trzeba było czekać trzy pełne obroty drzwi na maksa zapchane ludźmi (drzwi się co chwilę zatrzymywały, nie podobała im się ta ilość, co wydłużało czas oczekiwania). Wszędzie dzikie tłumy - czasami zdarzało się, że jedną szufladę otwierały 3 różne ręce. Restauracja zapchana, myśmy stali w kolejce, wydawałoby się długiej, ale to co było potem...Do kasy też tasiemcowy ogonek. I nie małe rachunki były płacone...
Ikea w sobote:) nawet tutaj sa tlumy, tylko, ze u nas jest to najtanszy sklep , jedzenie w restauracji prawie za darmo i dlatego w weekendy obled kompletny,,,nawet jest powiedzenie: Ikea - rozrywka rodzinna na weekend dla "svensonow",,,hehe
U nas to samo. A przez kryzys jeszcze wiecej ludzi, bo tanio...Wiec Ikei kryzys nie grozi....
O kurcze nie grozi:)) Dziadek ( zalozyciel) siedzi sobie w Szwajcarii i rece zaciera,,,hihi
Wiadomo, schwajcarskie kata bankowe najlepsze...
Hehe, jak do tej pory, to tak, ale juz teraz ich banki musza zdradzac "tajemnice" kont i nasi "spekulanci" przeniesli pieniazki na rozne wyspy karibijskie:)))
http://www.nautilus.org.pl/
Krzysztof Jackowski dzieli się swoimi obawami dotyczącymi lipca 2009 roku. "Wtedy będzie najgorszy moment kryzysu" - uprzedza Jackowski.
Proszę kliknąć w archiwum Nautiliusa i znajdziecie powyższy link - co o tym sadzicie - ?