Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Przekleństwa

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-11 11:25:54

    Agik - mam nadzieję, że nie pogniewasz się  za wykorzystanie Twojego pomysłu na wątek.

    Może uda nam się porozmawiać, ustalić co jest przekleństwem, co przerywnikiem i jaka jest nasz indywidualna tolerancja.

    Dla mnie samej osobiście przekleństwa nie są dobre. Owszem znam je, potrafię powtórzyć - ale mam opory przy wypowiadaniu (jak napisała jedna z wypowiadajacych się). Nigdy nie zapomnę jak nauczyłam się w podstawówce (to była 8 klasa) używać słowa "kurde" - było mi z tym źle, że zaczęłam walczyć. W tej chwili najgorsza jest choroba zakaźna i wszystkie przymiotniki od niej pochodzące.

    Mój mąż należy do przeklinaczy. I to takich prawdziwych - u niego każde słowo jest przepełnione ekspresją. Tyle, że z wiekiem, z racji wielu problemów zwanych ogólnie życiem, sytuacji, które potrzebują ekspresji jest więcej. Ja nie mogę sie do tego przyzwyczaić. Kązde przekleństwo mnie boli.
    Z drugiej strony staram to sobie tłumaczyć tak, że gdyby nie ta ekspresja w słowach, z racji tego, że jest cholerykim to istnieje prawdopodobieństwo, że serducho by nie wytrzymało.

    Mam znajomego, właściciel firmy transportowej, który wyrazów uznawanych jako przekleństwa używa w sumie jako przerywnika. Na pytanie dlaczego odpowiedział - a jak mam inaczej rozmawiać z kierowcami? Jezęli powiem im grzecznie - czy szanowni panowie mogliby przyjsć do biura i rozliczyć się - popatrzą na mnie jak na idiotę - i nie koniecznie posłuchają. Jak bluzgnę - wszystko jasne i nikt nie ma żalu. A jako, że praca pochłania ponad 3/4 doby (jak to własna działalność) wszystko przenosi się na resztę zycia - inaczej trudno.

    Moje dzieci nie przeklinają. Córka najprawdopodobniej kiedyś będzie - jest pełna ekspresji. Syn natomiast zna przekleństwa, w domu ich nie używa. Używa natomiast współczesnych wyrażeń slangowych (to jego określenie), które podobno sa normalne wśród dzisiejszej młodzieży - mnie jednak strasznie rażą - i jak tylko mogę staram się z tym walczyć. Ale to walka z wiatrakami

  • Autor: marinik Data: 2009-02-11 11:30:23

    Moja starsza (o 3 minuty) corka, kiedy miala jakies 4-5 lat w zlosci na swoja siostre wyzywala ja od : MECHANIKA

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-11 11:31:49

    dlaczego? rozwiń...

  • Autor: marinik Data: 2009-02-11 11:33:01

    ha - nie da sie tego rozwinac - bo tego nikt nie wie. Uznala zapewne, ze to jakas obelga.

  • Autor: anna702 Data: 2009-02-11 17:51:12

  • Autor: marinik Data: 2009-02-11 11:36:04

    Chyba kazdy ma swoja induywidualna granice toleracjii na uzywanie i akceptacje uzywanych przez otoczenie bluzgow.
    Nie potrafie swojej okreslic - ale nasuwa mi sie na mysl blog luckystar - jest na nim soczyscie, ale w moim odczuciu- bez naduzycia.

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-11 11:44:13

    Jeżeli idzie o granicę tolerancji - to wiadomo.
    Ale czy przeklinającym jest ten, który używa słów uznanych za obraźliwe (k.., ch.., j...), które same w sobie mają konkretne znaczenie czy też ten kto używa dowolnych wyrażeń zabarwionych ekspresją (choinka, kurka, do diaska, do diabła)? Kiedyś trzeba było umieć przeklinać - chodziło o malowniczość użytych wyrażeń.

    I co z przerywnikami? Wiem, ze świadczą one o ubogim słownictwie - ale czy "zły" jest ten co używa słów uznanych za wulgarne? A co z tymi od kurcze co drugie słowo?

  • Autor: marinik Data: 2009-02-11 11:47:14

     A co z tymi od
    > kurcze co drugie słowo?

    To czkawka intelektualna.

  • Autor: CZOS Data: 2009-02-11 15:16:42

    To tolerancja ma granice?

    Ja myślałem, że z tolerancją jest tak jak z ciążą, albo jest albo jej nie ma

    Pozdraiwam.

  • Autor: marinik Data: 2009-02-11 15:38:58

    Jestem przekonany, ze ma. Tolerujemy cos lub kogos, czego/kogo nie akceptujemy. Tyle, ze to cos lub zachowanie kogos moze przekroczyc pewna granice, ktorej juz tolerowac sie nie da

  • Autor: anna702 Data: 2009-02-11 18:03:26

    Dla mnie tolerancja i akceptacja to dwa przeciwstawne sobie zachowania:
    moge cos tolerowac - bo tak wypada, bo jest to ode mnie wymagane, bo nie mam wyjscia, tzw. mniejsze zlo
    akceptuje cos - zgadzam sie z tym, pracuje nad tym zeby "to" polubic

    jesli chodzi o tzw brzydkie slowa....w jezyku polskim nie przechodza mi przez gardlo, brzmia tak "prawdziwie" i ordynarnie ( hi hi)
    ale....kochani moi....we wloskim to po prostu rewelacja! tutaj k... i h....dzieci w przedszkolu maja na codzien....
    ale nie poblaza sie przeklenstw zwiazanych z bogiem ( swinski bog, pieski bog, niech cie zabija itd.)
    a.....kurwa to po prostu zakret

  • Autor: CZOS Data: 2009-02-12 08:16:59

    To nie tolerancja ma granice, tylko my sobie wyznaczamy jej granice spowodowane naszą możliwością zrozumienia, odczucia, odpornością.

    Pozdrawiam

  • Autor: marinik Data: 2009-02-12 08:19:27

    bo kazdy ma swoja wlasna tolerancje.

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-12 09:22:40

    Ale tolerancja nie oznacza akceptacji - toleruję bo muszę, bo nie mam wpływu, bo taka jest rzeczywistość i nie mogę jej zmienić. Ale się nie zgadzam!!!
    Tolerować możemy bardzo dużo, łącznie z wybrykami dzieci...

    U nas niestety pojęcia są stosowane zamiennie - we współczesnym języku serwowanym nam przez media - toleruję oznacza akceptuję. A to nie prawda!

  • Autor: marinik Data: 2009-02-12 09:54:41

    nooo - tak wlasnie napisalem w poscie 10

  • Autor: anna702 Data: 2009-02-11 17:53:07

    Czos! ale sa tez te urojone

  • Autor: luckystar Data: 2009-02-11 20:43:48

    Mariniku!!! Ja p......e niech Cie usciskam :))))))

  • Autor: betap Data: 2009-02-11 12:08:51

    mój nauczyciel języka polskiego zawsze mówił , iz należy uważać kiedy prosty język przerodzi się w prostacki . I tak jest juz u wielu osób . A wynosimy to  z najblizszego otoczenia tą "niechlujność " . Pracuję z dziećmi sporadycznie mówią ubrania - język potoczny to ciuchy , baby . Nie potrafią zbudować dłuższą powiązaną wypowiedż , No ,ale jak wynika  z jakiś badań większość dorosłych nie potrafi czytać ze zrozumieniem- a przykłady mamy nie raz w naszych komentarzach tu na forum.

  • Autor: as Data: 2009-02-11 12:37:19

    Ja nie nawidze przekleństw. Nie używam ich. Mój mąż często przeklina bo jest okropnym nerwusem. Dzieci zaczeły po nim powtarzać.  Jak tłumacze, że tak nie można mówić to mówią,że tata tak mówi.  Całe szczęście dzieciom jakoś przeszło i nie słysze by przeklinały. Chętnie oduczyła bym mężą przeklinać ale nie wiem jak. Za przekleństwo wrzucenie pieniądza do słoika odpada bo pewnie byśmy zbankrutowali bo nie zarabiamy dużo.

  • Autor: Nostra2004 Data: 2009-02-11 13:11:59

    Prawda jest taka,ze "przetykanie rozmowy" przekleństwami razi mnie. Owszem i ja puszcze wiązankę od czasu do czasu, bo chyba świętym nie puszczają nerwy. Ale...bardziej jeszcze niż przekleństwa drażnią mnie zakamuflowane, niby grzeczne epitety, niedopowiedzenia i insynuacje ,od który skóra cierpnie i włos się jezy ! Zauważyłam,że kilka osób w WZ-towym gronie nieźle wyćwiczyło się w tej sztuce. A dla mnie to już nie jest brak wychowania , czy ogłady ale zwykły sadyzm.Nienawidzę tego !! Mówi się,ze złośliwość jest miarą inteligencji człowieka. I owszem , ale nie obrzydliwa złośliwość namolna, skierowana ciągle w jedną stronę, złośliwość nie dopuszczająca cienia racji kogoś innego i uzywająca najniższych chwytów aby swoją rację dowieść. Pamiętać tez trzeba,że " zaczynając walkę " zawsze trzeba się liczyć z przegraną. Czasem przegrywamy tracąc przyjaciół, czasem zrywa się tylko nić sympatii, ale zawsze się coś traci...
    Odbiegłam nieco od tematu, ale chciałam pokazać, że przekleństwa nie są najgorszą rzeczą, którą może nas spotkać w "starciu" z drugim człowiekiem czyli po prostu w zyciu ...

  • Autor: Mama Rozyczki Data: 2009-02-11 13:56:19

    Ja osobiscie nie przeklinam , co nie znaczy ze nie sypne cholerami od czasu  do czasu .Moj maz jak prowadzi samochod ,nie raz da sie poniesc i rzuci wiazanka pod nosem  , ale raczej sam sie zaraz opamieta :)
    Drazni mnie natomiast ,jak jade metrem  lub jestem w jakims publicznym miejscu i slysze takie ostre epitety .U faceta jakos to mozna strawic, ale ........bardzo duzo kobiet odnosi sie wulgarnie .

  • Autor: eyta Data: 2009-02-11 14:53:14

    A ja klnę bardzo szpetnie , teraz to już raczej tylko w pracy albo w samotności,żeby mała nie łapała. Zaczęłam w podstawówce,żeby mnie lubiła nowa klasa, bo jak to średnia pięć zero i gruba to coś trzeba było zrobić żeby lubili ( a zmieniłam właśnie szkołę) i jak zaczęłam to już równia pochyła, potem poszłam do bardzo stresującej pracy w której bardzo często porozumiewaliśmy się krzykiem i czasem jakiś wulgaryzm też poleciał. Teraz rażą mnie wulgaryzmy na ulicy i w środkach komunikacji, stara się też panować nad swoimi zachowaniami.

    Pozdrawiam "nie oklęte" koleżanki:)

  • Autor: CZOS Data: 2009-02-11 15:26:22

    A ja chyba nigdy nie potrafiłem prawdziwej wiąchy złożyć, choć wśród moich znajomych bywało sporo osób używających jeżyk ojczysty w ograniczonym stopniu..

    Dyskusji w której są używane "przecinki" nie podejmuję i w ten sposób wymuszam rozmowę z użyciem większego zasobu słów. Pozdrawiam 

     

  • Autor: Balbina71 Data: 2009-02-11 15:22:00

    Hi hi..tak mi sie przypomnialo....jak nauczyc anglika polskiego przeklenstwa..
    "The who you yeah bunny"

  • Autor: anna702 Data: 2009-02-11 18:08:28

  • Autor: agik Data: 2009-02-11 17:24:39



    Własciwie to ja juz swoje zdanie wyraziłam :)

    Dziś tak sobie w drodze o tym myslałam i przyszedł mi jeszcze taki aspekt do głowy- kultura osobista, dobre wychowanie a uzywanie wulgaryzmów.
    Tak bez namysłu mozna powiedzieć, ze się wykluczają.
    Ale czy na pewno?
    Pamiętam jak mi mama kiedyś powiedziała na moje pytanie jakie ( konkretnie ) jest to dobre wychowanie. Mama mi powiedziała, ze są różne regułki i z czasem się ich naucze, ale najważniejsza zasada to taka- postepować wobec ludzi tak, zeby ich nie ranić celowo, zachowywac się tak, zeby ludzie przy mnie dobrze się czuli. I że jak będę zyczliwa, pogodna i będę się czesto uśmiechac, to nie musze koniecznie wiedzieć której łyżki trzeba najpierw uzyć i jakim sztuccem je się ślimaki,

    Myslę, ze z przeklinaniem jest podobnie- jesli słowa nie są skierowane do jakiejs osoby, a ich wydźwięk nie jest obelżywy- to wszelkie słowa ujdą- nawet przekleństwa.
    I na odwrót- jeśli cała postawa człowieka znamionuje agresje, "złe" zamiary, brak szacunku- to nawet uzycie słowa niezaklasyfikowanego przez słowniki, jako wulgaryzm- ( np - to tez z "Hotel New Hamshire"- ... szczurza sraka)- dla mnie to jest nie do zaakceptowania.

    Cos jeszcze mi przyszło do głowy, ale chwilowo mi uciekło

    Zanim mi się przypomni- to napiszę jeszcze, zę ja bardzo lubię przeklinać. Niekoniecznie w nerwach. Staram się wyrażać najbardziej zgodnie z moim aktualnym stanem ducha- lubie "mocne: słowa, lubie, jak słowa wyrażają stan rzeczywisty.
    Nie wszystko jest gładkie, a na te mniej gładkie sprawy- mam swoje słowa. tak się składa, zę te słowa są powszechnie uznane za niecenzuralne :)


    I jeszcze mi się spomniało, jak mi znajoma opowiadała, ze terapeuta zalecił jej przeklinanie- zamiast kolejnych proszków na poprawę nastroju, uspokojenie itd.


    Na razie tyle :)


    Dziękuje Ekkore :)

  • Autor: piegusowa Data: 2009-02-11 19:03:21

    Ja tam sobie lubię pokląć, zwłaszcza w aucie...

  • Autor: Nostra2004 Data: 2009-02-11 19:07:55

    Pokląć i owszem, ale "przetykać"? mam znajomego, który poytafi tak :'"K****jechałem k************ i k*********** on we mnie. No to ja k***..". To jest nie do zniesienia! Słowo daję...

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-11 19:46:02

    Mnie osobiście uszy więdną...

    Ale z drugiej strony - czym to się różni od tego: no kurcze..., no kurcze..., a tego no kurcze... Marinik powiedział to czkawka.
    I kiedy wyrazy obecnie uznawane za wulgaryzmy wejdą do codziennego słownika. Kiedyś użycie "zarazy" było czymś pejoratywnym, przy czym mówiący wiedział, że to brzydkie słowo. Teraz "ty zarazo jedna" już nie gorszy, a dzisiejsza młodzież w słowach na  k i ch nie widzi nic zdrożnego...Język nie jest tworem martwym, tylko ciągle się rozwija, nie koniecznie w pożądanym kierunku...

  • Autor: piegusowa Data: 2009-02-11 20:08:19

    Nostro droga, bez przesady, bez przesady..
    Nie mówię o przecinkach, chodzi tylko o dosadne wyrażenie swoich emocji, kiedy jakiś .... wymusi pierwszeństwo.
    Poza tym jeżdżę zazwyczaj sama, więc sobie mogę bluznąć bez oporów.

  • Autor: Nostra2004 Data: 2009-02-11 20:31:23

      Ja nie do Ciebie z tym "przetykaniem ", bo jak stwierdziłam,sama tez umiem puścić wiązankę...

  • Autor: anna702 Data: 2009-02-11 19:17:30

    wlasnie....w aucie mi sie wyrywa, ale to chyba nie jest zadne przeklenstwo..."ty kretynie" kiedys przy kolezance mi sie wyrwalo, i zwrocila mi uwage: "nie wolno tak mowic, bo to taka choroba" nie wiedzialam czy mam sie smiac czy nie, ale ona byla calkiem powazna....wiem, ze choroba....co gorsze....nieuleczalna ups...
    ale wiecie co sobie mysle jak mnie szlak trafia w korku, zwlaszcza jak jakas lamaga blokuje ruch uliczny lub cwaniakuje? ze ta "lamaga" to moze byc moja przyjaciolka ( mam taka jedna nie przekracza 40 km/h ) albo moj szef, albo moj zniedoleznialy podopieczny...i wtedy szybko mi przechodzi....

  • Autor: luckystar Data: 2009-02-11 20:50:56

    I znow sie z Toba zgadzam co do slowa:))) Nie wyobrazam sobie zycia bez klecia, tak samo jak nie wyobrazam sobie ze mozna dobrze opowiedziec slony kawal bez uzywania "wyrazow". Klne jak jestem wsciekla i klne jak jestem radosna, ot "wyrazy" ubarwiaja moje zycie i moj jezyk. Klne po angielsku, bo jakos to w jezyku angielskim "wyrazy" jeszcze nie maja tego ciezaru...;)))
    No i klne po polsku, bo po 25 prawie latach to w jezyku polskim "wyrazy" juz nie maja tego ciezaru....;))
    Uwazam ze powiedziane w zlosci "a bodaj by Ci" jest wiekszym przeklenstwem niz niejeden z "wyrazow", ktore ja radosnie wlozylam w moje slownictowo.

  • Autor: agik Data: 2009-02-11 21:07:30


    Czułam się juz samotna jak palec w dupie...

    ( mam wrażenie, ze miałam coś odkryczego i niebanalnego do powiedzenia, no, ale mi uciekło......demencja starcza? albo własciwa kara za uzywanie brzydkich wyrazów?
    Tak a propos- w domu mojego lubego W OGÓLE nie używało się żadnych niecenzuralnych słów- żadnych!!! Ponieważ mieszkali na Śląsku takim typowo hanyskim, matka lubego celowo uczyła się "uczonych" słów, zeby dzieci wypowiadały się w sposób błyskotliwy i miały wielki zasób słów. Np- nie mówiła zrobimy zrzutkę i jakąś skłądkowa imprezę- tylko zróbmy uroczystość, w kórej wszyscy będziemy partycypować w kosztach i staraniach. Słowem kładła ogromny nacisk na to, żeby język uzywany nawet w domu był piękny i bogaty. Nie było słów typu: dupa, cycki, tyłek, kiecka, o wulgaryzmach nie wspominając.
    I luby kiedyś usłyszał chyba od robotników takie słowo na "K";) i je oczywiście z lubością i dumą, ze oto wpływa na nowe niezanae lądy- powtórzył :) i w tym momencie złamała mu się łopatka, którą chwilke przedtym dostał. I jego mama powiedziała- widzisz! już masz karę za używanie brzydkich wyrazów :D Luby nie przeklinał od tej pory :) - mimo, ze pracował jako ratownik na kopalni, więc stres i męski świat nie jst mu obcy...Zaczął przeklinac dopiero przy mnie :D

  • Autor: luckystar Data: 2009-02-11 21:17:31

    ...i wyobrazam sobie jak czuje sie nagle WYZWOLONY...:)))) To tyle na zakonczenie Twojej historii.
    W mojej rodzinie tez sie nie uzywalo "wyrazow" najwiekszym przeklenstwem Dziadka bylo "psia krew", pokolenie moich rodzicow posunelo sie juz do uzywania "cholery", moj rodzony Brat chyba nigdy nie wychilil sie poza "dupa". A tylko ja ....no mowilam, ze wyrodek:))))
    A nawiasem mowiac to "cholere" uwazam za wieksze przeklenstwo niz querwe;)) bo to choroba, czyli jak sie mowi "a niech to cholera" to jednak juz przeklenstwo, czy "niech to piorun trzasnie" przeklenstwo. Oczywiscie ze przeklenstwo.

    Przyjaciolka mojego Tescia nie klnie, wiec jak przyjezdza to mam stresa, bo musze sie troche kontrolowac. Ale kiedys wpadlysmy w tematyke polityczna., no i nie dalam rady......pojechalam na calego. Eleonora sluchala cierpliwie az w koncu zapytala, czy moge chociaz "przestac uzywac to jedno slowo zaczynajace sie na F" Hmmm popatrzylam i stwierdzilam, ze "ciezka sprawa, ale moge zastapic ....slowem Cheney" Przyjelo sie i od tamtego wydarzenia w naszym domu najwiekszym przeklenstwem jest nazwisko bylego wiceprezydenta Stanow.

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-12 07:19:30

    No i doszliśmy do zawartości przekleństwa.

    I czy Ci (w tym i ja) co twierdzą, że nie przeklinają na pewno tak robią. Bo przecież (tylko zakładam) wyrażenia normalne (a nie wulgarne) o zabarwieniu emocjonalnym zdarzają się każdemu.  Czyli najprawdopodobniej klniemy wszyscy - no może 90 %, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

  • Autor: agik Data: 2009-02-11 23:47:32

    Ja jeszcze odnośnie wykropkowywania zakazanych słów:
    Mój tata zwykł był mawiać ( jak jeszcze mówił ludzkim głosem), ze flaszka gorzały zapakowana w gazetę dla niepoznaki- z wyglądu przypomina... zapakowaną w gazetę gorzałę :)

    Wykropkowany wulgaryzm nadal jest wulgaryzmem. Wykropkowanie niczego nie zmienia- czytając i tak dajemy te brakujace litery- więc na jedno wychodzi.

  • Autor: drakas Data: 2009-02-12 00:50:50

    A ja lubię sobie przekląć. Poza tym jestem dobrze wychowana.:)
    Niektórzy duszą w sobie emocje, a to jest niezdrowe, nieprzyjemne i w ogóle po co?
    A tak to jedna ulicznica potrafi załagodzić mój gniew.
    Jestem osobą, która mówi co myśli, u mnie kłótnie trwają tyle co uderzenie pioruna, ale mają takie samo natężenie, wolę takie szybkie kopnięcie prądem, niż pełne ciszy i frustracji "głuche dni".
    Mąż i dziecko też wolą jak matka huknie, a potem jest ok niż jakbym robiła długie wykłady, albo co gorsza się obrażała.
    Być może to przez to, że jestem gadułą i zawsze mam za dużo do powiedzenia, przez takie ciche dni, chyba bym pękła.
    Nie mam nic przeciwko temu, jak ktoś przeklina, nie oceniam ludzi na podstawie tego, co i jak mówią, ale na podstawie ich postępowania.
    Wolę, by mój syn w przyszłości przeklinał niż był "ą ę" i np oszukiwał, wiecie o co mi chodzi.
     A np jeśli chodzi o literaturę każdego rodzaju, też wolę taką "prawdziwą" ze wszystkimi tego słownymi konsekwencjami, niż taką gładką i nudną, bo od tego się rzygać chce.
    Jak ktoś nie przeklina to chwała mu za to, widocznie ma inne sposoby na wyrażenie gniewu, czy podkreślenie emocji, może gestykuluje, trudno powiedzieć, ale dla mnie naprawdę nie jest to istotne, jak gdzieś w wypowiedzi trafię na "orzeszka". Oczywiście, w granicach, nie chodzi mi o dworzec czy budkę z piwem:)
    Pozdrawiam gorąco

  • Autor: drakas Data: 2009-02-12 01:13:15

    Przemyślałam jeszcze raz temat i chcę dodać, że wolę jak ktoś mówi coś z sensem i klnie niż jak ktoś mówi: " no eeee bo ten eee".
    Dobranoc:)

  • Autor: luckystar Data: 2009-02-12 02:39:59

    Hahaha bardzo mi sie podoba, takie zdrowe podejscie do zycia:))) Tez nie wyobrazam sobie zebym mogla miec ciche 5 min, a co dopiero ciche dni. Jak mnie cos wkurzy to mowie i juz po krzyku. Nie czekam, ze ktos sie domysli o co mi chodzi tylko kawa na lawe i z przyciskiem jak trzeba, a 5 min pozniej juz po problemie i nawet nie pamietam. Mysle, ze ani Tobie ani mnie nie groza wrzody na zoladku:))

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-12 07:22:38

    Ja też jestem burza z piorunami. Krótko i intensywnie. Wyrzucić z siebie i po krzyku. I krótko po burzy już nie potrafię sobie przypomnieć o co poszło.
    A mój mąż słucha i przytakuje... - jednym uchem wleci, drugim wyleci, skoro musi niech sobie pokrzyczy. Co mnie doprowadza do szewskiej pasji...Ale i złość wcześniej przechodzi...

  • Autor: marinik Data: 2009-02-12 07:40:33

    Burza burza - tez tak mam, ale jednoczesnie - jestem pamietliwy. To zle, czy dobrze? Sam nie potrafie jednoznacznie odpowiedziec, bo przeciez z jednej strony - warto nie trzymac do kogos urazy, ale z drugiej - jak juz raz sie przekonalem czego sie mozna po okreslonym osobniku spodziewac....

  • Autor: agik Data: 2009-02-12 07:46:39

    Hi
    Babcia z dziadkiem siedzą przy stole i jedzą zupę.
    Nagle dziadek wyciąga chochlę z wazy i zaczyna nia naparzać babcię.
    - za co? pyta wystraszona babcia
    - a bo, jak ja se spomna, ze jak zech cię broł, tos dziewica nie była, to mnie taka krew zalewa...

    :D

    Tak mi sie skojarzyło;)
     A tak w ogóle to dzień dobry :)

  • Autor: marinik Data: 2009-02-12 07:51:56

    Serwusik :))))))))))

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-12 07:55:43

    Mnie trudno urazić, czymś dopiec, zawsze mam milion usprawiedliwień dla otaczającego świata i zachowań, staram sie znaleźć dobre strony. Jeżeli jednak się komuś to uda - nie pomogą żadne rozmowy, słowne przeprosiny - siedzi w środku i już

  • Autor: till Data: 2009-02-12 08:00:07

    Burza, wściekła burza z piorunami, o której niestety pamiętam zawsze. Podobnie jak Marinik wybaczam, ale nie zapominam.
    Burza czasem ma właściwości oczyszczające, a czasem niszczycielskie. Efekt tornada uzyskuję bez używania słów, których nie użyłabym w warunkach spokoju.
    Jakoś te mocniejsze słowa nie leżą w mojej naturze. Nie peszą mnie, ale zwyczajnie do mnie nie pasują.

  • Autor: kojonkosky Data: 2009-02-12 11:31:52

     " Daj mu szansę !! "
     " Daj mu saznsę !! "
     ;))))))

  • Autor: ekkore Data: 2009-02-12 07:58:51

    Wykropkowany jest nadal. Tyle, że język pisany jest inny (a przynajmniej powinien) niż pisany. To co powiemy nigdy w takiej formie nie powinno się znaleźć jako słowo napisane. Ale to tylko zasady, teoria języka polskiego - bo jak patrzę na niektóre teksty gazetowe to zaczynam mieć wątpliwości...

Przejdź do pełnej wersji serwisu