czasami, jak ktoś wpis dokonał,że doszło zwierzątko dziwiłam się , że są takie wpisy na forum jak wielki jest żal po tym żyjątku po moim żyjątku
dzisiaj jest inaczej straciłam mego dobrego przyjaciela ...ratowałam go niestety musiałam podjąc decyzję o eutanazji mój Hekcio odszedł ....to boli naprawdę boli
czy czuję żal tak...wielkiopiekujcie się swoimi żyjatkami może ktoś nie lubi któw woli pieski...ale to nie zmienia postać rzeczy odszedł przyjacel i smutno mi do bólu
Kondolencje może nie są na miejscu , ale wiem co czujesz i jak przykro jest po takiej stracie, zwłaszcza jak zwierze jest długie lata w domu i wszystko "się kojarzy" ,
Ja tak patrze na moja kotkę, jest młoda, będzie z nami jeszcze długo. Nawet nie chcę myślec co będzie kiedy przestanie łasić sie i budzić mnie w nocy szalonymi skokami po mnie :). Bo wciąż wspominamy naszą sunie sznaucerka, która wychowywała sie razem z moim synkiem a którą nam zabili, mimo,że minęło juz kilka lat.
Nasze zwierzaczki staja sie z czasem, czescia nas samych. Zawsze jest strasznie smutno gdy odchodza..to jakby czlonek rodziny odszedl..tak samo jest przykro. My mamy tylko myszki pustynne..ale juz dwa razy musielismy zegnac jedna.. i za kazdym razem swiadomie i naocznie przezywalismy ich wyzioniecie ducha. Z drugiej strony mozna sie tylko pocieszyc, ze dalismy zwierzeciu tyle ciepla i czulosci, ze z pewnoscia nie jest to w zwierzecym swiecie taka normalna rzecza, dlatego nasze zwierzaki tez czuly i czuja sie z nami dobrze. Nasze male myszki mogly by tez w innym obrocie sprawy stac sie pozywieniem dla wéza w ZOO.. wiec to co dostaly u nas jest dla nich czyms wspanialym. Kamusiu... Kotek bedzie teraz zawsze przy Tobie..zwierzeta poftrafia byc wdzieczne. Nawet jak ich nie ma.. podobno gdy karmi sie kota, to jakby karmilo sie dusze..i kiedys te kotki beda sie o nas martwily.. Kamusiu otrzyj lezki.. Zobacz ile milosci dalas swojemu kotkowi.. nigdzie indziej nie mialby lepiej :) Glowa do gory. Miauuu ..
Wiem co czujesz i współczuję Ci. Niedawno również straciliśmy kotkę, która była naszą ulubienicą. Pomimo, że mamy już drugą kotkę, dzieciaczki ciągl wspominają tą pierwszą. Człowiek przywiązuje się do zwierząt i traktuje je jak członka rodziny, (bynajmniej tak jest u nas), a po jego stracie czuje pustkę w serduchu. Masz racje to boli...
ja tez mialam kilka kotow i zauwazylam, ze kazdy z nich jest inny, kazdy ma inny charakter i inaczej nas traktuje, my tez najbardziej wspominamy nasza pierwsza kicie Musette, ktora nawet podrozowala z nami po swiecie, byla chodzaca slodycza...teraz mamy Maxa i Milky i sa to dwa diabelki, ale kochamy je tak samo....kiedy wracam do domu slysze ich mialczenie....juz z parkingu
Może to glupie, ale śmierć mojej kotki, którą przynioslam do domu mając 6 lat byla dla mnie porównywalna ze śmiercią mojego taty. Zyla 16 lat i dzielila ze mną moje dzieciństwo, dorastanie i dorosle życie... Strata bolala bardzo mocno. Teraz na moich kolanach siedzi jej wnuczka Kizia-Mizia II:) Tak samo bylo z moim pieskiem, który żyl 17 lat. Byl straszną paskudą ale naszej milości nigdy mu nie zabraklo. Kiedyś będąc dzieckiem powiedzialam babci, że zwierzęta muszą iść do nieba i ona zaczęla się ze mnie śmiać. Moje tlumaczenie bylo bardzo prostę: Powiedz babciu, jeżeli niebo to jedno wielkie szczęście, to jak ja mialabym tam być szczęśliwa skoro nie byloby tam ze mną moich zwierzątek? Dalej mocno w to wierze:) Przytulam więc mocno rozumiejąc Twój ból.
apeluję tylko...kochajcie swoje zwierzątka ciężko mi bardzo naprawdę nie wiedziałam że kamaxyz się rozklei na amen to zwierzątko było ze mną 12 lat było świadkiem mojej radości czy żalu czy czasami łez nie wiem czy sie pozbieram nie skarżę się ale mi jest tak mi jest że nie potrafie tego opisać dziekuję że wspomagacie mnie boli...boli...boli czy jeszcze wzezmę zwierzątko nie wiem...ale jest pewno jedno nigdy nikomu nie podziwię,.. ,że może płackać za utraconym zwierzaczkiem...
Dankarz ma calkowitą rację. Ja wzięlam do siebie Kiziaka tego samego dnia, w którym odeszla moja staruszka. I mimo, że bylo ciężko to maleństwo pomoglo mi się z tego otrząsnąć. Fajnie bylo patrzeć no nawe male życie biegające po calym domu i patrzącym na czlowieka z taką milością:))
Bardzo mi przykro i bardzo Ci Kamusiu współczuję, przeżylam to i wiem jak bardzo boli strata takiego przyjaciela, może uznasz, że to głupie co pisze ale ja po stracie mojego Bango starałam sie jak najszybciej wziąć z bidula pieska i tak się stało, zapewniam , że mniej później boli jak masz kim sie zajmować, trzymaj się kochana.
Hekcio, widzę, był wspaniałym kotkiem. Też mi się smutno zrobiło, bo kocham te małe istotki. Na pocieszenie mogę Ci coś podesłać... ^.- LINK. Proszę bardzo i nie smuć się już więcej
Oj, boli kamaxyz, boli...My też mamy kotkę, którą córka -"miekkie serce", przytargała niegdyś, jako zaropiałego kociaczka.Ale to było chyba z 12 czy 13 lat temu. Teraz nasza Cićka jest już stara biedną i trochę ślepą kotką. Też musimy się liczyć z tym, że niedługo pójdzie na łono Abrahama. Póki co, trzymaj się...
Przykro mi ....z powodu twojej kici....czas zagoi rany....ja pochowalam cztery moje kochane kicie, wszystkie zmarly ( nie jestem w stanie uzyc zdechly) smiercia tragiczna, i musialam je zbierac z ulicy...okropne, a jedno malenstwo mialo tylko 24 h niezauwazylam, ze nie bylo w stanie ssac mleka matki i sie zaglodzilo w ciagu jednej doby...teraz mam dwie kicie w domu: Max i Milky nie wychodza z domu, wiec mam nadzieje, ze dlugo pozyja
Kamo , kochana, boli och jak to boli,,,do dzisiaj poplacze sie nie jeden raz za moimi przyjaciolmi,,,
Najbardziej tragiczne bylo uspienie mojego 3-letniego maltanczyka,,,,Boze , za co to mu sie przytrafilo,,,najcudowniejszy czlonek rodziny,,,serce chodzace po ziemi,,,dlaczego?
Kamusiu w bolu Cie tule i rozumiem, serdecznosci tineczka
Bardzo, bardzo Ci wspolczuje, tez mi pare lez po policzku polecialo - taki piekny kocurek... Czuje z toba ten bol, niedawno tez stracilam mojego Bleki... Cieplutkie pozdrowiena - Ewa
Kamo doskonale wiem co przeżywasz. Ja i cała moja rodzina cierpimy też mocno z powodu krzywdy jaką wyrządziliśmy naszemu kochaniuteńkiemu kiciowi. Musieliśmy go zostawić w Polsce pod opieką moich rodziców, bo niemożliwe było by go zabrać ze sobą do Angli. Musiałby przejść szereg badań i wszczepienie czytnika itd. Nie mieliśmy na to czasu ani możliwości finansowych. Wiemy że ma wszystko co mu potrzeba do szczęścia ale wiemy również że na pewno za nami tęskni.Smutno mi jest gdy to piszę:( Wychowywaliśmy go od maluszka. Był taki malutki że ledwo chodził. Jego mama wpadła pod samochód i my musieliśmy mu ją zastąpić.Mąz pojechał teraz do Polski i przez telefon powiedział mi że Kinia go poznał po sześciu miesiacach. Wyskoczył mu na kolana i łasił sie, Co on biedaczek sobie myśli.Smutek mnie ogarnia na samą myśl.Nie przypuszczałam że tak można silnie związac się z kotem.
zawsze jest smutno kiedy nasze zwierzątko nas opuszcza. mamy naszego kota od 3 lat, czyli od kiedy zamieszkaliśmy sami z mężem, wszyscy nam odradzali, bo byłam wtedy w ciąży i wszyscy twierdzili,że to zły pomysł. My zaś chcieliśmy mieć kota i już! Nasz Tygrys nigdy nie zrobił kżywdy naszemu dziecku, kiedy Tymon był mały kot spał razem z nim , co wszyscy uważali za gotową tragedię . dzis i kot i nasz syn mają po 3 lata i kot pozwala mu na bardzo wiele, jest częścia naszej rodziny a juz niedługo będzie nas więcej o małego labradora.
Kamaxyz, Kamuniu rozumiem, co czujesz. Miałaś Hekcia w swoim domu, teraz masz już tylko w sercu. Nikt Ci nie zabierze tych chwil, które może stały się z czasem rodzinną legendą o kici. Te wszystkie miny, kocie fochy, brykania i zabawy czym się da! Miał na pewno miłość i bezpieczny dom. Ściskam Cię mocno- Dorota ( kiedyś przyjaciółka najwspanialszej dożycy na świecie, teraz- wilczaka (suczki)- najczulszej i najwyrozumialszej niani mojej 4- letniej córki.
czasami, jak ktoś wpis dokonał,że doszło zwierzątko
czy czuję żal tak...wielki
opiekujcie się swoimi żyjatkami może ktoś nie lubi któw woli pieski...ale to nie zmienia postać rzeczy odszedł przyjacel i smutno mi do bólu
dziwiłam się , że są takie wpisy na forum
jak wielki jest żal po tym żyjątku po moim żyjątku
dzisiaj jest inaczej
straciłam mego dobrego przyjaciela ...ratowałam go
niestety musiałam podjąc decyzję o eutanazji
mój Hekcio odszedł ....to boli naprawdę boli
Kondolencje może nie są na miejscu , ale wiem co czujesz i jak przykro jest po takiej stracie, zwłaszcza jak zwierze jest długie lata w domu i wszystko "się kojarzy" ,
Kama,
tak ogromnie mi przykro.
Nie wiem co mam napisac.
Poza tym ze sercem jestem z Toba.
Nasze zwierzaczki staja sie z czasem, czescia nas samych. Zawsze jest strasznie smutno gdy odchodza..to jakby czlonek rodziny odszedl..tak samo jest przykro.
My mamy tylko myszki pustynne..ale juz dwa razy musielismy zegnac jedna.. i za kazdym razem swiadomie i naocznie przezywalismy ich wyzioniecie ducha. Z drugiej strony mozna sie tylko pocieszyc, ze dalismy zwierzeciu tyle ciepla i czulosci, ze z pewnoscia nie jest to w zwierzecym swiecie taka normalna rzecza, dlatego nasze zwierzaki tez czuly i czuja sie z nami dobrze. Nasze male myszki mogly by tez w innym obrocie sprawy stac sie pozywieniem dla wéza w ZOO.. wiec to co dostaly u nas jest dla nich czyms wspanialym.
Kamusiu... Kotek bedzie teraz zawsze przy Tobie..zwierzeta poftrafia byc wdzieczne. Nawet jak ich nie ma.. podobno gdy karmi sie kota, to jakby karmilo sie dusze..i kiedys te kotki beda sie o nas martwily.. Kamusiu otrzyj lezki.. Zobacz ile milosci dalas swojemu kotkowi.. nigdzie indziej nie mialby lepiej :) Glowa do gory. Miauuu ..
Wiem co czujesz i współczuję Ci. Niedawno również straciliśmy kotkę, która była naszą ulubienicą. Pomimo, że mamy już drugą kotkę, dzieciaczki ciągl wspominają tą pierwszą. Człowiek przywiązuje się do zwierząt i traktuje je jak członka rodziny, (bynajmniej tak jest u nas), a po jego stracie czuje pustkę w serduchu. Masz racje to boli...
ja tez mialam kilka kotow i zauwazylam, ze kazdy z nich jest inny, kazdy ma inny charakter i inaczej nas traktuje, my tez najbardziej wspominamy nasza pierwsza kicie Musette, ktora nawet podrozowala z nami po swiecie, byla chodzaca slodycza...teraz mamy Maxa i Milky i sa to dwa diabelki, ale kochamy je tak samo....kiedy wracam do domu slysze ich mialczenie....juz z parkingu
Może to glupie, ale śmierć mojej kotki, którą przynioslam do domu mając 6 lat byla dla mnie porównywalna ze śmiercią mojego taty.
Moj brzydal:)))
Zyla 16 lat i dzielila ze mną moje dzieciństwo, dorastanie i dorosle życie...
Strata bolala bardzo mocno.
Teraz na moich kolanach siedzi jej wnuczka Kizia-Mizia II:)
Tak samo bylo z moim pieskiem, który żyl 17 lat. Byl straszną paskudą ale naszej milości nigdy mu nie zabraklo.
Kiedyś będąc dzieckiem powiedzialam babci, że zwierzęta muszą iść do nieba i ona zaczęla się ze mnie śmiać.
Moje tlumaczenie bylo bardzo prostę: Powiedz babciu, jeżeli niebo to jedno wielkie szczęście, to jak ja mialabym tam być szczęśliwa skoro
nie byloby tam ze mną moich zwierzątek?
Dalej mocno w to wierze:)
Przytulam więc mocno rozumiejąc Twój ból.
ciężko mi bardzo naprawdę
nie wiedziałam że kamaxyz się rozklei na amen
to zwierzątko było ze mną 12 lat było świadkiem mojej radości czy żalu czy czasami łez
nie wiem czy sie pozbieram
nie skarżę się ale mi jest
tak mi jest że nie potrafie tego opisać
dziekuję że wspomagacie mnie
boli...boli...boli
czy jeszcze wzezmę zwierzątko nie wiem...ale jest pewno jedno
nigdy nikomu nie podziwię,..
,że może płackać za utraconym zwierzaczkiem...
Dankarz ma calkowitą rację.
Ja wzięlam do siebie Kiziaka tego samego dnia, w którym odeszla moja staruszka. I mimo, że bylo ciężko
to maleństwo pomoglo mi się z tego otrząsnąć. Fajnie bylo patrzeć no nawe male życie biegające po calym domu i patrzącym
na czlowieka z taką milością:))
jest cudowny! to moje ulubione "kolory" niestety, z regoly zbieram "zdechlaki z ulicy" wiec nie moge wybierac....moje sa biale
Zapobiegawczo nie ścinam drzew, których poprzednia wlaścicielka miala na podwórku
zadziwiająco dużo... Niech mają gdzie uciekać:)
mysle, ze wezmiesz nastepnego zwierzaka...ja tez nie wyobrazalam sobie "zastabic" mojej Musetty, ale potem bardzo brakowalo mi kota
Bardzo mi przykro i bardzo Ci Kamusiu współczuję, przeżylam to i wiem jak bardzo boli strata takiego przyjaciela, może uznasz, że to głupie co pisze ale ja po stracie mojego Bango starałam sie jak najszybciej wziąć z bidula pieska i tak się stało, zapewniam , że mniej później boli jak masz kim sie zajmować, trzymaj się kochana.
Basiu , trzymaj sie ciepło, wiem jak żal jest po stracie przyjaciela ...
Hekcio, widzę, był wspaniałym kotkiem. Też mi się smutno zrobiło, bo kocham te małe istotki. Na pocieszenie mogę Ci coś podesłać... ^.- LINK. Proszę bardzo i nie smuć się już więcej
Oj, boli kamaxyz, boli...My też mamy kotkę, którą córka -"miekkie serce", przytargała niegdyś, jako zaropiałego kociaczka.Ale to było chyba z 12 czy 13 lat temu. Teraz nasza Cićka jest już stara biedną i trochę ślepą kotką. Też musimy się liczyć z tym, że niedługo pójdzie na łono Abrahama. Póki co, trzymaj się...
Przykro mi
....z powodu twojej kici....czas zagoi rany....ja pochowalam cztery moje kochane kicie, wszystkie zmarly ( nie jestem w stanie uzyc zdechly) smiercia tragiczna, i musialam je zbierac z ulicy...okropne, a jedno malenstwo mialo tylko 24 h niezauwazylam, ze nie bylo w stanie ssac mleka matki i sie zaglodzilo w ciagu jednej doby...teraz mam dwie kicie w domu: Max i Milky nie wychodza z domu, wiec mam nadzieje, ze dlugo pozyja
Kamo , kochana, boli och jak to boli,,,do dzisiaj poplacze sie nie jeden raz za moimi przyjaciolmi,,,
Najbardziej tragiczne bylo uspienie mojego 3-letniego maltanczyka,,,,Boze , za co to mu sie przytrafilo,,,najcudowniejszy czlonek rodziny,,,serce chodzace po ziemi,,,dlaczego?
Kamusiu w bolu Cie tule i rozumiem, serdecznosci tineczka
zawsze jest smutno kiedy nasze zwierzątko nas opuszcza. mamy naszego kota od 3 lat, czyli od kiedy zamieszkaliśmy sami z mężem, wszyscy nam odradzali, bo byłam wtedy w ciąży i wszyscy twierdzili,że to zły pomysł. My zaś chcieliśmy mieć kota i już! Nasz Tygrys nigdy nie zrobił kżywdy naszemu dziecku, kiedy Tymon był mały kot spał razem z nim , co wszyscy uważali za gotową tragedię . dzis i kot i nasz syn mają po 3 lata i kot pozwala mu na bardzo wiele, jest częścia naszej rodziny a juz niedługo będzie nas więcej o małego labradora.
Kamaxyz, Kamuniu rozumiem, co czujesz. Miałaś Hekcia w swoim domu, teraz masz już tylko w sercu. Nikt Ci nie zabierze tych chwil, które może stały się z czasem rodzinną legendą o kici. Te wszystkie miny, kocie fochy, brykania i zabawy czym się da! Miał na pewno miłość i bezpieczny dom. Ściskam Cię mocno- Dorota ( kiedyś przyjaciółka najwspanialszej dożycy na świecie, teraz- wilczaka (suczki)- najczulszej i najwyrozumialszej niani mojej 4- letniej córki.